0
2catstrooper 14 kwietnia 2023 18:54
soupx600.jpg



Nie byla to chinska zupa, ale taka swojska. Rosol z kurczakiem i makaronem. Na pewno byl z kostki, ale smakowal wybornie. Dokladnie to, czego bylo mi potrzeba. Krzesla w restauracji byly bardzo fikusne, oblozone czerwonym welwetem, ja bylam cala brudna. Pani wlascicielka nie wydawala sie zbytnio przejeta tym faktem. Na wszelki wypadek jednak rozlozylam na siedzeniu garsc papierowych serwetek.

Wlascicielka nie byla pewna ile ta zupa ma mnie kosztowac, wiec dalam jej 10 funtow, bo juz wiedzialam, ze to tak mniej wiecej standardowo na wyspie za maly posilek. I dobrze, bo inaczej pewnie zaspiewalaby dwa razy tyle. Bo jest tam naprawde drogo. Niektorzy mowia, ze to najdrozsza restauracja na wyspie.

Blond babka w hotelowej recepcji dziwnie sie na mnie patrzyla jak poprosilam o moj klucz (bo jak sie wychodzi, to trzeba zostawiac klucz w recepcji). Bylam brudna od stop do glow.
Po drodze do mojej sutereny poprosilam w barze o szklanke lodu. “Moj” chlopak dal mi dwie. I bardzo powoli, zeby nie poslizgnac sie na mokrych plytkach na tarasie i rownie mokrych schodach (nie od deszczu, ale od ciaglego mycia, bo jakis duren wymyslil, ze posadzka w tym miejscu musi byc biala) zeszlam do mojego pokoju.

Coke Zero o smaku wisniowym, kilka prysznicy pod rzad i juz czulam sie lepiej. Ale kombinacja zmeczenia i jet lagu powalila mnie na lozko.@meczko

hehehe! To sie turysta zdziwil!

Moj kantonski jest dosyc specyficzny i w tej chwili prawie szczatkowy. Nie byl w uzyciu przez ponad 20 lat.
Moja nauczycielka byla matka mojej kolezanki. Wietnamka chinskiego pochodzenia, z wyksztalcenia nauczycielka matematyki, z braku innych opcji straganiarka sprzedajaca fejki w Chinatown.
Wiec umiem sie targowac, zamowic jedzenie, przeklinac, wyrazic szacunek dla babc i dziadkow, i mogle ogladac filmy bez napisow.
Czyli tyle, byle przezyc.Jutro (czyli 21 maja) Swieta Helena obchodzi swoje swieto - rocznice odkrycia wyspy.

Wiec dla ciekawych jak wyglada jazda samochodem na wyspie, zrobilam krotki filmik ze zjazdu do Sandy Bay Beach.
Caly zjazd od tego malego kosciolka na plaze zajal nam 9 minut, kiedy prowadzil moj przewodnik. I 20 minut, kiedy za kierownica siedzialam ja. Tutaj jest wersja w trybie ekspresowym.

Te niebieskie (lub czarne) rurki na poboczu ciagna wode do domostw.
Ten drewniany, nowoczesny dom po prawej to domek do wynajmowania turystom. Nawet sie nad nim zastanawialam, ale wizja tej drogi noca skutecznie mnie do tego zniechecila.

Ale pojemniki na smieci stoja, i jakos smieciarka raz w tygodniu daje rade i zjechac i podjechac.
Jest tez szkolny autobus, ktory ta droga jezdzi.

Trzeba tylko uwazac, bo grasuja tu poldzikie kozy, ktore moga znienacka wyskoczyc na droge. Nam tak wyskoczyly jak jechalismy na trek do Lot's Wife's Ponds.

Jechalam ta trase 4 razy, w tym dwa razy prowadzac samodzielnie, sprzegla nie spalilam, wiec spoko. Jak ja dalam rade, to inne ciamagi tez przezyja. Jedyne czego bym sie obawiala to jazda tedy po ciemku. Droga jest dokladnie na szerokosc samochodu. Czyli tak jak nasze japonskie gorskie drozki.

https://youtu.be/RJJeEmIo0D0@piotrkr Tylko dzieci maja rowery. Przy takich nachyleniach drog jak tam, rowery to nie transport (sport?) ale narzedzia tortur.

Sroda

Nie wiem czy to byl jetlag czy deszczowa pogoda, ale nie moglam sie rano obudzic. A moze po prostu moj uklad pokarmowy w koncu czul sie swietnie i pozwolil mi spac?

Obudzilo mnie walenie w drzwi, z komunikatem, ze ktos na mnie czeka w recepcji. Patrze na telefon, prawie 8 rano. Ale nie mam zadnych przegapionych polaczen. No tak, ale nie mam tez zadnych kresek sygnalu w mojej suterenie.

Kurzasz twarz, sroda? Szkola!!! Obiecalam przeciez, ze odwiedze szkole! Ochlapalam twarz woda i cos na siebie wciagnelam i sruuu. Idziemy. I zeby nie bylo widac jaka jestem nieprzygotowana, zalozylam maseczke na twarz.
Brytyjski system szkolnictwa jest dla mnie czarna magia niemozliwa do ogarniecia. Nawet nie bede udawac, ze go rozumiem. Wiem tylko, ze na wyspie sa trzy szkoly “podstawowe” i jedna szkola “srednia”.
Zapytalam sie o to jak jest z ukanczaniem tej szkoly, bo, ze nauka jest obowiazkowa do ilus tam lat, a rzeczywistosc, to wszyscy wiemy, ze sa to dwa rozne fakty.

No i ponoc te dane sa na tyle zenujace, ze nikt nie chcial sie nimi ze mna podzielic.
O wiele bardziej ochoczo podzielono sie informacja, ze trzech najlepszych uczniow z ostatniego roku szkoly sredniej dostaje ufundowane stypendia na kontynuacje nauki w RPA lub UK.

Nie wiem jak jest z poziomem nauczania na wyspie, ale z tego co zauwazylam, to ekspackie dzieci rodzicow na rzadowych kontraktach rowniez uczeszczaja do tej szkoly, wiec chyba az tak tragicznie nie jest. Ale z drugiej strony, nie ma przeciez innej alternatywy. A do nauki zdalnej potrzebny jest dobry internet, a takowego na wyspie brak.


plantation-house1x600.jpg


(Szkola z oddali)

Ogolnie szkola wygladala na dobrze wyposazona, szczegolnie czesc sportowa robila wrazenie. A dzieciaki jak dzieciaki na calym swiecie. Zdjec nie robilam, bo nawet ja mam jakies poczucie tego co wypada, a co nie.

Czas mnie poganial, bo w planach na dzis mialam Longwood House, a tam panuja godziny gorsze niz w banku.


fogx800.jpg



W miedzyczasie nadciagnela mgla. Taka gesta, ze jak w koncu doczlapalam do nagrobka Napoleona, to nie moglam nic zobaczyc i niemal nadzialam sie na pale otaczajace ta wielkopomna atrakcje turystyczna.

W Longwood House dostalam headset z nagrana historia i opisem kazdego eksponatu, i tu wielkie rozczarowanie. Nagrania i wyjasnienia sa naprawde fantastyczne. Moglabym tam spedzic caly dzien. Ale sie nie da. Audioprzewodnik jest dluzszy niz godziny urzedowania. Jesli zrobi sie potwierdzenie biletu wstepu, to mozna kontynuowac zwiedzanie nastepnego dnia. Ale wiekszosc turystow nie ma przeciez takiego luksusu.


napoleons-housex800.jpg



Longwood House mozna rowniez wynajac na noc i spac pomiedzy historia napoleonska. A jesli to za drogo (choc nie pytalam sie ile taka przyjemnosc kosztuje), to mozna miejsce wynajac na uroczyste przyjecie, kolacje, itp. I tu pracownicy mieli ubaw, bo ekipa francuskiego ksiecia, wraz ze wspolna zona, mieli plan przenocowania u Napoleona. Skonczylo sie jednak na tym, ze srodku nocy domagali sie ewakuacji do hotelu, bo ksiecia robactwo meczylo, a jeden z mezow narzekal, ze na calej posiadlosci jest zakaz palenia. Wspolna zona narzekala na fakt, ze przybytek toaletowy nie odpowiadal jest standartom. A czego ona oczekiwala? Ze wezmie kapiel w napoleonskiej wannie?


napoleons-house2x800.jpg



Kolejny punkt programu to byl Boerski cmentarz, ktorego rowniez nie widzialam z powodu mgly. Wierzylam na slowo, ze bylismy w odpowiednim miejscu.

Wierzylam rowniez na slowo, ze bylismy na plantacji kawy, oraz, ze wokol roztaczaly sie przepiekne widoki. Swieta Helena znana jest jako “szmaragd osadzony w brazie”, bo srodek wyspy jest zielony, a wybrzeze wyglada jak wyglada. Podjechalismy tez do Katedry Sw. Pawla. tak, to anglikanska katedra. Byla zamknieta na cztery spusty. I znowu zaczelo padac...


st-pauls-cathedralx600.jpg



saint-pauls-cathedralx600.jpg



I w tym momencie dopadla mnie depresja. Leciec taki kawal swiata i miec taka pogode? W jeszcze wieksza depresje wprowadzil mnie komunikat w radio. Prognoza pogody na nadchodzace dni byla rownie przygnebiajaca. A co za tym idzie, postawila pod znakiem zapytania moj powrotny lot. No bo jak wyleciec z wyspy, jesli samolot nie moze tu przyleciec?

Pan w radio zapowiedzial, ze jutro, czyli w czwartek lotnisko dostanie komunikat o ewentualnym odwolaniu lotu.

Wiec, co sie dzieje, jesli samolot nie przyleci w sobote wedlug rozkladu?
Probuje przyleciec w niedziele, a jesli to sie nie uda, to kolejna proba jest we wtorek. Jesli nie da rady przyleciec we wtorek, to lot jest formalnie odwolany i trzeba czekac do kolejnej soboty.
Koszty przedluzonego pobytu na wyspie trzeba pokryc samemu, bo linia nie odpowiada za warunki pogodowe.
Zrobilam sobie mentalna notatke, zeby sprawdzic dokladnie czy moje ubezpieczenie zwroci mi pieniadze za dodatkowe dni na wyspie…


views3x800.jpg



views2x800.jpg



Nadal padalo, wiec na poprawe humoru zdecydowalam, ze chcialam isc do fryzjera. No bo czemu nie? To jest moja podroznicza tradycja. W kazdym nowym panstwie ide do salonu. Obcinalam sobie wlosy nawet w Korei Polnocnej, wiec Sw. Helena mi nie straszna.

Troche zachodu bylo, zeby znalezc salon, ktory przyjalby mnie od zaraz, ale w koncu sie udalo. To przeciez Sw. Helena, wszystko tutaj jest mozliwe.
Jak sie okazalo, pani fryzjerka, zeby sie mna zajac, wykopala klientke, ktora miala w grafiku. Czyli bylo nas w salonie dwie. Ja i ona. Potezna kobieta. Na obu ramionach ogromne tatuaze imion. To jej dzieci, jak wyjasnila. Dlugie, ciemne wlosy, powazna twarz, na szyi ogromna blizna, jakby ktos poderznal jej gardlo. Po operacji na tarczyce, jak wyjasnila.
Umyla mi glowe w dosyc brutalny sposob, bez wiekszych ceregieli. I zaczela obcinac. Ja jestem krotkowidzem i bez okularow bylam slepa. Nie mialam pojecia co ona mi na glowie robila. Chcialam byc mila i przyjaznie zagadalam. Ile czasu juz pracuje jako fryzjerka, gdzie sie fachu nauczyla, czy ten salon to jej wlasny interes. Blad, blad i blad.
Pracuje jako fryzjerka od dwoch lat, fachu nauczyla sie obcinajac wlosy lalkom jako mala dziewczynka. Ten salon nie nalezy do niej, ale planuje otworzyc wlasny za rok lub dwa.


hair-salonx800.jpg



Zaraz, co ona powiedziala? Nauczyla sie fryzjerstwa jako dziecko? Obcinajac wlosy lalkom? Zacisnelam oczy (choc i tak niczego w lustrze nie widzialam, bom slepa) i pocieszalam sie, ze przeciez to tylko wlosy. Odrosna.

Po jakiejs godzinie bardzo mozolnego ciecia, ponownego mycia, ciecia, suszenia i prostowania (nie zart, w salonie byl zegar, ktory wybijal godziny) odstawila narzedzia i kazala zalozyc okulary. I kurcze. Niezle sie zdziwilam. Babka odwalila kawal solidnej roboty. Wygladalo super. O wiele lepiej niz to co robili mi na glowie japonscy fryzjerzy (nawet ci z bardzo drogich salonach).

Babka zaoferowala, ze moze mi rowniez zrobic permanentne brwi, ale odmowilam. Az tak odwazna nie jestem.


views1x800.jpg



Po zabiegach fryzjerskich wybralismy sie do Plantation House, czyli obecnej rezydencji obecnego gubernatora. I jak na zlosc, rozchmurzylo sie, i nawet slonce zaczelo przeblyskiwac. Ale, zeby nie bylo tak cacy, to nie udalo mi sie zobaczyc Jonathana.


up-to-the-housex600.jpg



plantation-house2x650.jpg



Powiedzialam Derekowi, ze nie odpuszcze, bedziemy musieli sprobowac raz jeszcze. Bo byc na Sw. Helenie i tego zolwia nie zobaczyc, to tak jak pobyt w Krakowie i ominiecie Wawelu. Jonathan to 190-letnia instytucja na wyspie i jej najbardziej znany symbol (oprocz Napoleona, rzecz jasna.)


plantation house2x600.jpg



Po Plantation House pojechalismy na druga plantacje kawy i tam slonko juz swiecilo na calego. Niestety nie mozna bylo wejsc do srodka. Domagalam sie albo kawy, albo trekkingu, bo przeciez juz nie padalo. Niestety bylo juz za pozno w ciagu dnia na jakikolwiek trekking. Pozostawala wiec nam kawa.


coffee-bushx600.jpg



Na kawe pojechalismy do Farm Lodge. I bylo to najbardziej surrealistyczne doswiadczenie podczas calego mojego tygodnia na wyspie.
Farm Lodge to hotel slash restauracja slash cafe slash swietohelenska instytucja. Prowadzona jest przez Stevena i Maureen, brytyjsko-swietohelenska pare, razem od paru dekad. Poznali sie pracujac na statku wycieczkowym, Maureen w kuchni, Steven w rozrywce. Steven wygladal dokladnie jak moj tata, do tego stopnia, ze niemal sie poplakalam jak go zobaczylam.

Podziwialam ich za ten zwiazek, w czasach, kiedy takie zwiazki nie byly szeroko aprobowane. Moze z tego powodu nigdy oficjalnie nie wzieli slubu? A jak juz mogli, to im na tym nie zalezalo?


farmhouse3x800.jpg



Steven jest wlascicielem jedynego na wyspie Rolls-Royce’a, zajmuje sie hodowla zwierzat, stolarka, i innymi meskimi robotami recznymi. Maureen prowadzi hotel i rzadzi kuchnia.


rollsx650.jpg



I tu wlasnie najfajniej spedza sie z nia czas. Tak zesmy sie zagadaly, ze przypalila garnek wraz z zawartoscia. Panika! Wieczorem na obiad miala stawic sie cala francuska delegacja, wspolna zona, ksiaze, itp, oraz gubernatorem z zona (jego wlasna, nie ta wspolna, choc w sumie, kto wie?).


farmhouse4x800.jpg



farmhouse2x800.jpg



farmhouse1x800.jpg



Menu bylo bardzo fikusne i Maureen wlasnie cos tam pichcila. Byly w tym pomidory, a juz wiecie, ze swieze pomidory na wyspie sa na wage zlota. Czyli, mialo byc wszystko co najlepsze dla dostojnych gosci.

Dobra, spoko, Maureen moze jest szefowa kuchni, ale ja jestem dzieckiem PRL-u. Czosnek? Miala. Cebula? Miala. Puszkowane pomidory? Na sama mysl o tym bluznierstwie chciala zdzielic mnie kuchenna szmata przez leb. Ale ze dwie puszki sie znalazly.
Ja jestem z tego wyznania, ze kazdy problem kuchenny da sie rozwiazac wystarczajaca iloscia czosnku.

Posiekalysmy wiec pagorek cebuli i jeszcze wiekszy pagorek czosnku i ostrych zielonych papryczek i wszystko poszlo do garnka. Jeszcze tylko dwie puszki pomidorow i voila. Nikt nawet niczego nie zauwazy.

I kiedy ja mieszalam w dwoch garnkach na raz, niczym w jakims konkursie restauracyjnym, ogien byl ogromny, Derek wszedl do kuchni. Bo nie mogl mnie nigdzie indziej znalezc. I niezle sie zdziwil. Godzine temu wyslal mnie do kuchni po kawe (o czym ja oczywiscie zupelnie zapomnialam), a ja teraz w tejze kuchni stoje przy garach? I gotuje dla francuskiego ksiecia i gubernatora wyspy?


coffeex800.jpg



Poniewaz Maureen byla zajeta gotowaniem, wiec kawe zrobilam dla nas wlasnorecznie. I bylo to dla mnie osiagniecie dnia, bo tego napoju nie pijam i nie wiem jak sie to to zaparza. I okazala sie byc kawa pierwszej klasy. Zaraz z plantacji obok, wypalana na miejscu, mielona w mlynku z korbka. Nie pozwolono mi do niej wlac mleka. Nie pozwolono mi do niej dodac cukru. Mialam wypic ja czarna. I wypilam. I wiecie co? Byla swietna! Pierwszy raz tak dobra kawe pilam.


coffee2x650.jpg



Od razu zamowilam 4 paczki, zeby zabrac do domu.

Caly Farm Lodge jest przepiekny. Ceny juz nie bardzo. Od 200 funtow za noc. Internetu brak, Spokoj i cisza. Jedyne odglosy to kozy, owce i kury, i flagi lopoczace na wietrze. Ludzie na Helenie maja fiola na punkcie flag, to juz zauwazylam.

I tak siedzac i pijac kawe wysluchalam historie Stevena i Maureen o tym jak sie poznali i jak znalezli sie na Sw. Helenie.


rainbowx800.jpg



road-viewx800.jpg



views4x800.jpg




Kiedy wracalismy do Jamestown robilo sie juz ciemno. W lobby hotelu ekipa francuska wlasnie zbierala sie do wyjscia na obiad do Farm Lodge. Zyczylam im smacznego.

Ann’s Place bylo zamkniete, wiec moje opcje obiadowe to albo hotel albo chinszczyzna zaraz obok. Wybralam chinszczyzne. Tym razem posilek byl okropny, a babka usilowala mnie oszukac.


fried noodlesx800.jpg



Nie mialam co robic, jet lag (i pewnie ogromne ilosci kawy) trzymaly mnie na nogach, wiec skoro to sroda, to o ile dobrze pamietalam, jest impreza w yacht clubie. Pamietalam dobrze. Impreza byla. I nawet cole light mieli. Wszyscy starzy znajomi tam byli, poznalam mase nowych znajomych i bawilismy sie swietnie.

Kiedy wracalam do hotelu w ciemnosciach takich, ze zeby mozna bylo sobie wybic, znowu zaczelo padac. I juz nawet mialam nadzieje, ze jutro, kiedy lotnisko dostanie powiadomienie o sobotnim locie, bedzie to wiadomosc, ze samolot nie przyleci. A to, ze w RPA mialam juz zabukowane wycieczki i hotel? Nah, najwyzej strace, co mi tam.
Cztery dni na wyspie i totalnie zhelenszczalam. Nic mnie juz nie ruszalo. Co ma byc to bedzie.

A tak ten dzien wygladal na zywo.

https://youtu.be/3W95_pfp3nc

Ponoc tak parszywej pogody o tej porze roku to nawet najstarsi wyspiarze nie pamietali.

c.d.n.Czwartek

Obudzil mnie bebniacy deszcz i strugi wody rwacej sie zaraz pod oknem. No… fajnie sie dzien zapowiadal.

Woda wdzierala sie rowniez do korytarza w suterenie i cala wykladzina byla mokra. Na schodach istny potok. Taras caly zalany. Przebieglam i nawet udalo mi sie nie poslizgnac.
Zebu dotrzec do sali restauracyjnej, gdzie serwowany byl sniadaniowy bufet, najpierw trzeba bylo przejsc przez bar.
Za barem o 7 rano moj ulubiony poludniowoafrykanski chlopak z Kapsztadu. Czekal na mnie i krecil glowa, ze mam dalej nie isc. Poszlam.
Bylo to najnedzniejsze sniadanie calego pobytu. Jakies wypieki drozdzowkowo-podobne, stary chleb, dzem i plastry ogorka.

Chlopak mial racje. Wrocilam do baru. On juz mial goraca wode i chinska zupke (z jego wlasnych zapasow) dla mnie przygotowana. Na imie mial Michael i byl bardzo ciekawym osobnikiem. Przypadkiem odkrylam jego sekret - znajmosc jezyka chinskiego i co dzien wymienialismy sie plotkami o chinskiej grupie. Oni nie wiedzieli, ze on ich rozumie.
A skad czarnoskory Poludniowoafrykanczyk mowi po chinsku? Ano, jak mial 17 lat, to jego liceum oferowalo wymiane do Chin. Wiec pojechal na rok. Chinskiego uczyl sie juz w szkole sredniej w RPA, gdzie jest to ponoc calkiem popularne, szczegolnie w szkolach, gdzie wiekszosc uczniow to nie-biali. Kiedy zapytalam sie jak mu sie ten rok w Chinach podobal, to odpowiedzial, ze juz nigdy nie bedzie narzekal na rasizm, bo nigdzie nie bylo tak zle jak w Chinach. A podrozowal sporo, byl w Europie, studiowal w UK, pracowal przez rok w Ameryce Poludniowej w hotelu (nie pamietam w jakim kraju, ale znal rowniez hiszpanski).


lotswifes1x800.jpg



To od niego dowiedzialam sie, ze grupa chinska to nie “normalni” turysci, a specjalna delegacja, ktora jezdzila po calej Afryce w celu promowania kultury chinskiej i chinskiego jezyka. Sprawdzali poziom nauczania w szkolach, w ktorych uczono chinskiego, wyszukiwali uzdolnionych nastolatkow na dalsza nauke w Chinach, tego typu rzeczy. Czyli, jak tylko Chinczycy granice otworzyli, to natychmiast wyslali delegacje do Afryki. Na Sw. Helenie byli w cywilu, jako turysci, ale Michael powiedzial, ze bardzo starali sie o audiencje z gubernatorem, lub z lokalnymi przedstwicielami rzadowymi. I byli bardzo rozczarowani, ze nikt ich nie chcial. Czyzby zapomnieli, ze Sw. Helena to wyspa brytyjska? Niby rzadzi sie sama, ale nie jest niezaleznym panstwem.


lots-wifes-signx800.jpg




arrowx800.jpg



Plan na czwartek byl prosty - trek do Lot’s Wife’s Ponds. Ponoc jeden z bardziej wymagajacych post box trekow na wyspie. Tak mnie straszyli.

Ale jak przy takiej pogodzie? W Jamestown nadal padalo. Ale powiedzieli mi, ze mam sie pakowac. Zabrac stroj kapielowy, maske do snorkelingu, zmiane ubran. Zaraz? Gdzie my idziemy? Plywac?

Derek przekazal mnie nowemu przewodnikowi, ktory mial ze mna isc. Nie pamietam jak sie nazywal, ale pamietam, ze jego normalna praca to geodeta. I ze znal kazdy skrawek wyspy.


sand-signx800.jpg




birdx800.jpg




barn-viewx600.jpg




stonesx600.jpg




red-earthx800.jpg




red-earth2x800.jpg




red-arrowx800.jpg




red-arrow2x800.jpg




Jak dojechalismy do Sandy Bay Beach (bo tam zaczyna sie ten trek), to faktycznie, nie padalo. Chmury wisialy, powietrze bylo ciezkie od wilgoci, ale idziemy. Szlo sie latwo i przyjemnie. Jakies 5 kilometrow w jedna strone. Nawet rozwazalismy czy jesli sie pospieszymy i po poludniu nadal nie pada, to moze by tak isc na Diana’s Peak?


bay-view2x800.jpg




bay-view1x800.jpg




porchersx800.jpg




path1x800.jpg




ocean-view5x600.jpg




ocean-view2x800.jpg



Szlak szedl wyzej i wyzej i jak juz wszelismy na szczyt, to moj przewdonik mowi, ze to dopiero polowa drogi. Potem idzie sie w dol. I potem znowu w gore. W dwoch miejscach byly liny przymocowane do skaly i trzeba bylo sie przytulic do klifu i delikatnie, pomalutku, krok po kroku. I ja, po kozacku, juz sie dziwilam dlaczego ten trek mial byc taki trudny. Az w koncu doszlismy do slupka, ktory byl post boxem dla Zony Lota. A tam wisiala lina, zeby zejsc w dol do “stawow”.


post-boxx600.jpg




rope2x600.jpg




ropex600.jpg



A same stawy to naturalne baseny wypelniane woda z oceanu. I mozna w nich plywac. I w tym momencie zdalam sobie sprawe, ze maske do snorkelingu zostawilam w samochodzie. No coz, starosc nie radosc.

Ostanie paredziesiat metrow po linie w dol nie bylo przyjemne. Ale przeciez mieszkam w gorach, gorsze widzialam. Choc przyznam sie, bylo jedno miejsce, w ktorym trzeba bylo odbic sie od sciany klifu i hustnac na druga strone wystajacego kamienia. I w tym miejscu ta lina nie wygladala zbyt dobrze.

ocean-view1x800.jpg




ocean-view2x600.jpg




fishing-areax600.jpg




pool-viewx800.jpg





Dodaj Komentarz

Komentarze (59)

dad 14 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
Super :) Co sprawiło ze dziecięcym marzeniem była akurat Św Helena?Co z tym hełmem Szturmowca, bo wstawiłas w relacji, a i masz w awatarze więc pewnie ma to znaczenie, a serio pytam bo nie wiem :)
dad 15 kwietnia 2023 12:08 Odpowiedz
Bardzo fajnie móc zrealizować marzenia z dzieciństwa. To już rozumiem Twój wybuch radości po dotarciu na miejsce. Trzymam więc kciuki i chętnie się dowiem więcej o tym miejscu.Co do zbroi troopera to aż parsknąłem w monitor :lol:
kumkwat-kwiat 15 kwietnia 2023 17:08 Odpowiedz
@2catstrooperAle skąd cały pomysł na podróże Stormtroopera? To bardzo oryginalna koncepcja i pierwotnie myślałem, że wklejasz tylko hełm aby zasłonić swój wizerunek.
meczko 15 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
Świetnie się zaczyna! Dawaj dalej!
benedetti 17 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:Ja z natury jestem kobieta rozwiezlaNie chcę wnikać, co miałaś na myśli pisząc te słowa ;) ale jak dla mnie - nie ograniczaj się w pisaniu! Przekazujesz wiele ciekawych informacji dotyczących specyfiki wyspy, a "własne przemyślenia" i wstawki, typu anegdotka z francuską żoną, dodają relacji kolorytu. No i w końcu bądż co bądż, to Ty tam byłaś, więc te subiektywne odczucia i przemyślenia są zdecydowanie wartościowe.
meczko 17 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
Dokładnie tak! Świetna, charakterna relacja! To co piszesz jest jeszcze ciekawsze od zdjęć, które też się z dużą przyjemnością ogląda. Czekam na ciąg dalszy!
cypel 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:Dostalam prywatna wiadomosc, ze w mojej relacji (moich relacjach) jest za duzo slow, i ze ludziom nie chce sie tego czytac. Ze mam byc bardziej zwiezla, bo nikogo nie interesuja moje przemyslenia. :lol:Twoje opowiadanie jest znakomiteDawno nie czytałem z takim zainteresowaniem relacji tu na forum przy tym rechocząc śmiało :twisted:Dajesz dalej
stasiek-t 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
@2catstrooper pisz tak dalej.
sko1czek 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
@2catstrooperDroga Autorko,tak jak koledzy powyżej upraszam, pisz jak najwięcej słów! Tak trzymaj! Od dawna tak dobrze nie czytało mi się relacji - treściwej, zabawnej, autentycznej. Tego amatorzy pisma obrazkowego nie docenią.Mały PSik:przewija się w kilku miejscach Cola Zero. Co jest w niej magicznego a czego nie ma zwykła Coca Cola?
benedetti 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
sko1czek napisał:Mały PSik:przewija się w kilku miejscach Cola Zero. Co jest w niej magicznego a czego nie ma zwykła Coca Cola?Też tego nie kumam, ale skoro zostały tylko trzy sztuki na całej wyspie, to coś musi być na rzeczy. :mrgreen:
igore 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
@sko1czek myślę, że tu bardziej chodzi o to czego nie ma Cola zero. A co do relacji, potwierdzam, że jest bardzo dobrze.
samaki9 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
Super relacja! Mam pytanie -dlaczego są takie duże restrykcje , żeby tam wjechać? Chodzi oto , zeby nie wjeżdzali np. backpakersi?
walerek 19 kwietnia 2023 12:08 Odpowiedz
Ciekawy kierunek. Interesująca relacja. Przyjemnie się czyta.
cypel 19 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
sko1czek napisał:Mały PSik:przewija się w kilku miejscach Cola Zero. Co jest w niej magicznego a czego nie ma zwykła Coca Cola?Przepraszam, że się wtrącam.Cola zero słodzona jest aspartamem a zwykła cukrem. Teoretycznie mniej szkodliwa i mniej kaloryczna. Jak dla mnie jest mniej słodka i "jałowa" w smaku. Moim zdaniem nie ma żadnej magii. Jedno i drugie to gówno.Tak mi się kojarzy, że Karl Lagerfeld był uzależniony od coca coli ale nie zero a diet. Różnica taka, że diet ma kwas cytrynowy a zero cytrynian sodowy.
sudoku 20 kwietnia 2023 17:08 Odpowiedz
Ja również zachęcam @2catstrooper do kontynuacji relacji w dotychczasowym stylu.Relacja jest świetna nie tylko z powodu unikatowego kierunku podróży, ale właśnie ze względu na jej autorkę, sposób pisania i wyrażania swoich odczuć.
brzemia 20 kwietnia 2023 17:08 Odpowiedz
+1Wyslane z telefonu przez Tapatalka
bonifacy 20 kwietnia 2023 17:08 Odpowiedz
BTW @Washington chciałbym zauważyć że HLE nie ma dodanego w społeczności https://spolecznosc.fly4free.pl/lotnisko/HLE/
washington 21 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
bonifacy napisał:BTW @Washington chciałbym zauważyć że HLE nie ma dodanego w społeczności https://spolecznosc.fly4free.pl/lotnisko/HLE/Dodałem :)A samą relację z przyjemnością śledzę i czekam na więcej :)
dad 22 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
Z tym internetem to faktycznie jaja jakieś :) Liczyłem ze na łodzi będziesz w hełmie szturmowca :lol: Kąpiel z rekinami super. Film nie oddaje pewnie tego jakie to uczucie. No i cena przyzwoita.
benedetti 7 maja 2023 23:08 Odpowiedz
@2catstrooper Z Ciebie to jest dobry troll :mrgreen: i bynajmniej nie jest to dla mnie pejoratywne. Czekam na c.d. :mrgreen:
tropikey 7 maja 2023 23:08 Odpowiedz
Następnym razem po flagę kaszubską zgłoś się do mnie - załatwię Ci po sąsiedzku z Goręczyna, Somonina czy Ostrzyc ;)A tak w ogóle, to w związku z tą relacją naszła mnie potrzeba powrotu do mojego dawnego trybu podróżowania, czyli docierania w jedno miejsce i spędzania tam czasu z jakimiś "skokami w bok". Ta możliwość przyglądania się stosunkowo niewielkiemu obszarowi i nawiązywania nieco bliższych relacji z jego mieszkańcami to jednak kompletnie inne doznanie, niż ciągła pogoń za kolejnym punktem na trasie. A że wczoraj obejrzałem sobie w TV "Łotra 1" (kręconego chyba częściowo na Malediwach, nieprawdaż?), to naszła mnie refleksja, że to byłby świetny pomysł na jeszcze inny spin off:"Wakacje Szturmowca", albo nawet cały serial paradokumentalny o tym, jak szturmowcy spędzają wolny czas (tak a la "The Office").
igore 7 maja 2023 23:08 Odpowiedz
Przyznam, że jak pierwszy raz przeczytałem, że się wybierasz na Świętą Helenę pomyślałem: "co ona tam będzie robić przez tydzień???". Teraz widzę, że chyba nie wystarczyło czasu, żeby wszystko zobaczyć.
samaki9 7 maja 2023 23:08 Odpowiedz
Hełm
cart 7 maja 2023 23:08 Odpowiedz
A mnie się wydaje, że poza tymi rekinami to nic tam ciekawego nie ma. Opis 10x ciekawszy niż zdjęcia, przez tydzień to bym tam umarł z nudów :P
cart 8 maja 2023 12:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:@cart mamy inne style podrozowania. Ja sie nigdy nie nudze. Zawsze jest co robic. Pewnie pomyslisz, ze na glowe upadlam, jak Ci powiem, ze planuje spedzic tydzien na Tristanie. Caly tydzien. Co ja tam bede przez tydzien robic? WSZYSTKO! A zdjecia sa dla mnie, zeby pamietac, gdzie bylam. Influencerka nie jestem, fotografem tez nie, nie musza byc piekne. Zawsze mozna sobie ladniejsze wyguglowac w internecie.To nie był absolutnie zarzut, więc mam nadzieję, że nie wzięłaś tego osobiście. To było tylko stwierdzenie, że po prostu zdjęcia nie oddają żadnych ciekawych atrakcji. Natomiast tak jak piszesz, każdy ma własny styl podróżowania, każdemu co innego się podoba i jak chcesz spędzić nawet miesiąc na takiej wyspie to mnie nic do tego ;)
dad 8 maja 2023 12:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:1 duza nebula pokrojona w mala kosteczkeC od N daleko, więc widzę ze uniwersum kosmiczne wchodzi w podświadomość ;) Może kiedyś spróbuje, bo do fryera się właśnie przymierzam.Przy okazji pytanie, czy ludzie są aż tak otwarci ze zapraszają cię do domu na gotowanie, czy to Twoje umiejętnosci socjalne?
2catstrooper 8 maja 2023 12:08 Odpowiedz
No fakt, krojenie nebuli w kosteczke jak sie nie ma Gwiazdy Śmierci do dyspozycji moze byc uciazliwe! :mrgreen: A czy ludzie tam sa z natury otwarci? Nie wiem. Ja zagadam do kazdego. Ludzie z reguly odgaduja. I tak sie zawsze zaczyna.
meczko 18 maja 2023 23:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał: Po sniadaniu jeden z Chinczykow zapytal sie mnie po mandarynsku czy mowie po chinsku. Odpowiedzialam mu po kantonsku, ze niestety mowie tylko po kantonsku. Podziwiam! :-)Przypomniało mi to wyraz twarzy chińskiego turysty, który kiedyś o 7 rano w Krakowie na placu przed dworcem zaczepił mnie pytając "Bass, bass?" a ja mu na to "qiche zhan?"
2catstrooper 19 maja 2023 05:08 Odpowiedz
@meczkohehehe! To sie turysta zdziwil!Moj kantonski jest dosyc specyficzny i w tej chwili prawie szczatkowy. Nie byl w uzyciu przez ponad 20 lat.Moja nauczycielka byla matka mojej kolezanki. Wietnamka chinskiego pochodzenia, z wyksztalcenia nauczycielka matematyki, z braku innych opcji straganiarka sprzedajaca fejki w Chinatown. Wiec umiem sie targowac, zamowic jedzenie, przeklinac, wyrazic szacunek dla babc i dziadkow, i mogle ogladac filmy bez napisow. Czyli tyle, byle przezyc.
meczko 19 maja 2023 17:08 Odpowiedz
Targować, zamawiać jedzenie, przeklinać i wyrażać szacunek, i to jeszcze po kantońsku, który ma cudowny zaśpiew, znacznie fajniejszy m.zd. od mandaryńskiego - totalnie zazdroszczę!Moja znacznie bardziej szczątkowa znajomość mandaryńskiego to bardzo mozolny wysiłek z kilku ponad miesięcznych podróży po Chinach. Pamiętam jaki byłem dumny z siebie, jak pierwszy raz po jakichś dwóch tygodniach prób udało mi się zamówić zimne piwo bez biegania do lodówki i pokazywania palcem. Ale Chińczykowi w Krakowie po pierwszym "oszałamiającym" wrażeniu drogę na dworzec autobusowy musiałem już wyjaśnić uniwersalnym językiem "hands and feet" :-)Dawaj kolejne odcinki relacji!
2catstrooper 20 maja 2023 23:09 Odpowiedz
Jutro (czyli 21 maja) Swieta Helena obchodzi swoje swieto - rocznice odkrycia wyspy.Wiec dla ciekawych jak wyglada jazda samochodem na wyspie, zrobilam krotki filmik ze zjazdu do Sandy Bay Beach.Caly zjazd od tego malego kosciolka na plaze zajal nam 9 minut, kiedy prowadzil moj przewodnik. I 20 minut, kiedy za kierownica siedzialam ja. Tutaj jest wersja w trybie ekspresowym.Te niebieskie (lub czarne) rurki na poboczu ciagna wode do domostw. Ten drewniany, nowoczesny dom po prawej to domek do wynajmowania turystom. Nawet sie nad nim zastanawialam, ale wizja tej drogi noca skutecznie mnie do tego zniechecila.Ale pojemniki na smieci stoja, i jakos smieciarka raz w tygodniu daje rade i zjechac i podjechac. Jest tez szkolny autobus, ktory ta droga jezdzi. Trzeba tylko uwazac, bo grasuja tu poldzikie kozy, ktore moga znienacka wyskoczyc na droge. Nam tak wyskoczyly jak jechalismy na trek do Lot's Wife's Ponds.Jechalam ta trase 4 razy, w tym dwa razy prowadzac samodzielnie, sprzegla nie spalilam, wiec spoko. Jak ja dalam rade, to inne ciamagi tez przezyja. Jedyne czego bym sie obawiala to jazda tedy po ciemku. Droga jest dokladnie na szerokosc samochodu. Czyli tak jak nasze japonskie gorskie drozki.https://youtu.be/RJJeEmIo0D0
piotrkr 20 maja 2023 23:09 Odpowiedz
Tak by się fajnie rowerem zjeżdżało :)Mają tam rowery?
piotrkr 13 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:To byla Pani Irene, ktora prowadzi Guesthouse Harris. Ona nie wiedziala, ze ja pamietalam jej maila do mnie w 2020 roku bardzo dobrze. Byla jedna z osob, ktore nie chcialy miec niczego do czynienia z kimkolwiek z Azji. [...]Wypilam reszte herbaty i podziekowalam za mily wieczor.A mogłaś zapytać, czy inni mieszkańcy też są rasistami ;)
ladyage 23 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
Strasznie współczuję opisanej sytuacji z hotelu, nie wyobrażam sobie, jak musiałaś się czuć i ogromnie się cieszę że udało się wybrnąć z tego obronną ręką, to chyba jeden z najgorszych koszmarów samotnie podróżujących kobiet :-/
2catstrooper 24 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
@LadyageTo ile mialam szczescia dotarlo do mnie nastepnego dnia, kiedy poznalam dwie Amerykanki, ktore zostaly napadniete jadac uberem.Wziely ubera ze swojego hotelu w ponoc bezpiecznej okolicy, zeby pojechac do restauracji (mowily, ze tylko okolo mili od hotelu).Ich uber zostal zatrzymany przez osobnikow z bronia palna, zostaly zmuszone do wysiadki, zaciagniete do bankomatow, zmuszone do wyciagniecia maksymalnej kwoty z kazdej karty. Jedna z babek wprowadzila zly pin, wiec karte zablokowalo, to ja pobili. Ukradli im telefony, portfele, kurtki, i zabrali im tez buty.Jak babki poszly na policje, to im powiedziano, ze najpewniej ten kierowca tez byl czlonkiem tego gangu, ale skoro to nie on je napadl, wiec nic nie mozna mu zrobic.
hiszpan 24 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
Przyznaję, że masz serię "przygód" hotelowo-organizacyjnych bardzo niefajną. Ale wygląda to na zwykły pech raczej, bo mi takie podobne sytuacje zdarzają się raczej sporadycznie. Natomiast dotknęłaś ważnej porady, która powinna tu wybrzmieć mocniej na tym forum. Jak jedziemy do takich krajów i miejsc niepewnych to ustalmy wcześnie minimalne limity na kartach w swoich bankach....
gecko 24 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
meczko napisał:2catstrooper napisał: Po sniadaniu jeden z Chinczykow zapytal sie mnie po mandarynsku czy mowie po chinsku. Odpowiedzialam mu po kantonsku, ze niestety mowie tylko po kantonsku. Podziwiam! :-)Przypomniało mi to wyraz twarzy chińskiego turysty, który kiedyś o 7 rano w Krakowie na placu przed dworcem zaczepił mnie pytając "Bass, bass?" a ja mu na to "qiche zhan?"Mi to przypomniało sytuację w Chengdu kiedy żona zawołała mnie po imieniu (Michał) a Chińczyk, który stał obok wywalił oczy z orbit i z niedowierzaniem wykrzyknął "wow you speak chinese!" :lol:
piotrkr 24 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
hiszpan napisał:Natomiast dotknęłaś ważnej porady, która powinna tu wybrzmieć mocniej na tym forum. Jak jedziemy do takich krajów i miejsc niepewnych to ustalmy wcześnie minimalne limity na kartach w swoich bankach....W aplikacji można zmienić te limity, ciekawe czy złodzieje o tym wiedzą.
2catstrooper 24 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
@hiszpanOczywiscie, ze to po prostu pech, tak dziwacznych przygod hotelowych jeszcze nie mialam. Ale ta cala podroz byla pod pechowa gwiazda juz od ponad trzech lat ;-)I calkowicie zgadzam sie z Twoja porada!Warto tez pamietac, ze realia kobiety podrozujacej samotnie bardzo czesto bywaja inne niz mezczyzn.
ladyage 25 czerwca 2023 23:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał: Warto tez pamietac, ze realia kobiety podrozujacej samotnie bardzo czesto bywaja inne niz mezczyzn.Myślę, że niestety wielu mężczyzn nie zdaje sobie sprawy jak bardzo to prawdziwe. Jako samotnie podróżująca kobieta nigdy nie zdecyduję się na odwiedzenie wielu z krajów, które widzę dumnie wyszczególnione w sygnaturkach/relacjach/poradach Panów nawet na tym forum - od naprawdę "egzotycznych" typu Iran czy Afganistan, do tych bardziej wydawałoby się "normalnych", jak Egipt czy Indie. Trzymam się krajów dość bezpiecznych i dużych ośrodków miejskich, unikam ryzykownych zachowań, a od moich koleżanek i tak zawsze słyszę "Ale jak to, nie boisz się tak sama?" ;-) I tak naprawdę utrata rzeczy materialnych typu karta/pieniądze naprawdę nie jest na szczycie listy najgorszych rzeczy, które kobiecie na wyjeździe mogą się bardzo łatwo niestety przytrafić :-/@2catstrooper Piszesz jak zawsze lekko i z humorem, ale taka sytuacja jest niezwykle traumatyczna i naprawdę wielkie szczęście że nic gorszego się nie stało. Mam nadzieję że nie odstraszyło Cię to od dalszego podróżowania, bo uwielbiam Twoje relacje.
maginiak 25 czerwca 2023 23:08 Odpowiedz
Gdy podróżowałam sama w okolicach Joburga, lokalne białe kobiety pozdrawiały mnie zawsze pożegnaniem "Stay safe" I niestety w kilku sytuacjach miałam znacznie więcej szczęścia niż rozumu, co w tym regionie świata zdecydowanie nie powinno mieć miejsca. Trzeba się pilnować, zero rozprężenia, bo niestety bywa różnie.
jaco027 25 czerwca 2023 23:08 Odpowiedz
A zmieniając temat na lżejszy... @2catstrooper co Ty robiłaś równocześnie w Chiang Mai? I to jako lokalny policjant... [emoji1787]
klapio 26 czerwca 2023 23:08 Odpowiedz
@2catstrooper super relacja, bardzo fajnie się czyta :) Choć ja zacząłem czytać wczoraj i parę godzin zeszło :D Chciałbym zapytać o "Drabinę Jakuba" - przepraszam jeżeli ta informacja padła i nie zauważyłem. Czy poza okresem remontowym, te schody są wykorzystywane przez mieszkańców? Czy obecnie pełnią jedynie funkcje historyczno-turystyczną? Oraz ile zajęło wejście nimi? Na zdjęciach wyglądają imponująco
2catstrooper 27 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
@klapioTe schody to normalna forma przemieszczania sie z St. Paul's (na gorze drabiny) do "miasta". Z pracy do domu, lub odwrotnie. Jest tez coroczny wyscig po schodach, ludzie z calego swiata sie na to zjezdzaja.Rekord swiata w wejsciu do chyba 5 minute 16 sekund, Moj czas to ciut ponad 11 minut. Ostatnie1/3 drogi bylam gotowa sie poddac i szlam na rekach i nogach, tak jak na prawdziwej drabinie. I nawet nie wiedzialam, ze obecny rekordzista rowniez uzywa tego patentu. Ja przed wyjazdem trenowalam na wszelki wypadek (w koncu te wszystkie schody do chramow i swiatyn na cos sie przydaly!) i ciesze sie, ze to robilam, bo inaczej pewnie padlabym w polowie drogi. Nogi trzesly mi sie przez nastepne trzy dni, a bol miesni byl nie z tej planety.
dmw 3 lipca 2023 23:08 Odpowiedz
@2catstrooper, świetna relacja a zwłaszcza Twój styl pisania!Mam takie pytanko: napisałaś: "Briars to czesc Francji na wyspie Sw. Heleny. No bo tak, 14 hektarow wyspy nalezy do Francji: Briars, Longwood House i dolina w ktorej znajduje sie grob Napoleona. Na wyspie jest tez facet, ktory pelni role francuskiego konsula i jest odpowiedzialny za te trzy miejsca."Jak to rozumieć? Bo chyba oficjalnie czyli administracyjnie Francja nie posiada tam żadnych posiadłości. Rozumiem, że to tylko tak zwyczajowo.I jeszcze wklejam link o wyspie, wprawdzie sprzed 10 lat ale poczytać można, file:///C:/Users/User/Downloads/pdf-01.3001.0013.6208.pdf
brzemia 3 lipca 2023 23:08 Odpowiedz
Wylaczyles komputer i nie mozna pliku sciagnacWyslane z telefonu przez Tapatalka
2catstrooper 4 lipca 2023 05:08 Odpowiedz
@DMW pan konsul honorowy twierdzil, ze administracyjnie, az sama bylam zdziwiona.I jak sie okazalo, wikipedia to potwierdza, jestem totalnie w szoku.https://en.wikipedia.org/wiki/French_do ... int_HelenaA skoro juz o wikipedii mowa, to jestem rowniez w szoku, ze artykul quasi-naukowy opublikowany w Polsce mogl podawac wikipedie jako zrodlo w bibliografii. Nawet najbardziej dziadoski uniwerek w Japonii na to nie pozwala.Pan profesor sie nie wysilil, po prostu przetumaczyl wiekszosc informacji o wyspie i dodal tabelki z liczbami. Juz na samym poczatku nie bardzo powaznie wyszedl twierdzac, ze wyspy Palau sa "oddalone od glownych centrow turysytycznych." Serio? Moze dla Europejczykow tak, ale dla ludzi z Azji zdecydowanie nie. Sama bylam w Palau w 2011 roku (kiedy ten artykul byl opublikowany). Dla nas Palau juz od dawna bylo glownym centrem turystycznym. Sa tam nawet firmy turystyczne, ktore obsluguja tylko i wylacznie turystow z Japonii, Chin, itp, itd.To troche tak jak czasem slysze opinie Japonczykow o Azorach czy Maderze.Druga sprawa, ze Pan Profesor pisze o szlakach pieszych jakby odkrywal Ameryke. I w ogole nie wspomina, ze istnieja tzw. postbox treks (walks) od dawien dawna i ze to od zawsze byla ulubiona forma rozrywki wyspiarzy. Zamiast tego on sobie wymyslil pare innych szlakow. Nie bardzo rozumiem takiego wymuszania oryginalnosci. Nie obchodzi mnie jak dystyngowany autor byl. Zamiast opisac co naprawde istnieje i jak to dziala, to on twierdzil, ze "Zanim turysta wyruszy na szlaki piesze Wyspy Św. Heleny, powinien mieć świadomość, że po 4–5 dniach wędrówek po wyspie zabraknie już dla nie-go nowych szlaków." W 2010 roku kiedy on tam byl istnialo 18 postbox walks, obecnie jest ich 21. Buduje sie 4 nowe.Ale gdyby powiedzial jak jest naprawde, to wtedy cala ta praca naukowa bylaby o polowe krotsza. I zupelnie nie wspomnial w swoim dziele o nurkarstwie, dla ktorego duza liczba turystow nawet "za jego czasow" specjalnie na Sw. Helene przybywala.Dlatego ja nigdy nie sile sie na oryginalne wymysly. Ide utartym szlakiem, ktory juz istnieje i po prostu opowiadam co widze po drodze. Ale ja tez nie jestem profesorem niczego i prac pseudo-naukowych nie pisze.Na Helenie chce zaliczyc wszystkie postboxy i dlatego w przyszlym roku, w marcu, znowu tam lece. A jak dobrze pojdzie i dostane pozwolenie, to poplyne tez i na Tristana. I tam rowniez mam w planach tygodniowe lazenie po wyspie.
tropikey 4 lipca 2023 12:08 Odpowiedz
Jak tak dalej pójdzie i się rozpędzisz, to w końcu zostaniesz tam na stałe :DPrzy tej liczbie znajomych i kontaktów, które sobie tam wyrobiłaś, przyjęcie do lokalnej społeczności poszłoby na pewno gładko.
2catstrooper 4 lipca 2023 17:08 Odpowiedz
@tropikey hahaha! Wiesz, jakbym byla 20 lat mlodsza, to bym sie tam przeprowadzila i kupila Rosie's restauracje (bo szuka kupca) i przerobila ja na butikowy hotel.
2catstrooper 7 lipca 2023 12:08 Odpowiedz
Yikes!Tyle zescie natrzaskali odslon tej relacji, ze az mi glupio.Ale bardzo wszystkim dziekuje! :D I tak jak powiedzialam, po kolei bede wstawiac YouTube shorty i inne filmki.Tutaj epopeja dostania sie na wyspe w czterech czesciach. Tiktok ma lepsza jakosc, ale na forum YouTube kroluje, wiec sa youtubowe shorty. I gdzies je juz wklejalam, ale tu sa po kolei.Z mojej prefektury (Gunma) do Tokio:https://youtube.com/shorts/KjShz_NijIs?feature=shareZ Tokio do Singapuru:https://youtube.com/shorts/BKcOYH41wzI?feature=shareZ Singapuru do RPA:https://youtube.com/shorts/FWBhWtrKj5w?feature=shareZ RPA na Swieta Helene:https://youtube.com/shorts/m49eFZo6J04?feature=share
sko1czek 7 lipca 2023 12:08 Odpowiedz
@2catstrooperPo prostu muszę pogratulować tej bardzo wciągającej relacji, oryginalnej i jedynej w swoim rodzaju. To się czytało...Pisz kolejne.
2catstrooper 10 lipca 2023 05:08 Odpowiedz
@sko1czekCieszę się, że Ci się miło czytało!Bo sama relacja chyba aż za bardzo jedno-swojo-rodzajowa wyszła. :lol: A kolejna już się pisze! :)
japonka76 22 lipca 2023 17:08 Odpowiedz
Bardzo miło mi się z Tobą na tej Świętej Helenie przebywało [emoji3526]
januszjanuszewski 16 sierpnia 2023 17:08 Odpowiedz
Gratuluję talentu pisarskiego!
sko1czek 5 listopada 2023 23:08 Odpowiedz
Znalezione na EPS, takie post scriptum do relacji @2catstrooper - nowe połączenie z Wyspy św. Heleny via Wyspa Wniebowstąpienia na Falklandy:https://centreforaviation.com/members/d ... RE4Nhmi6Ys
bonifacy 6 listopada 2023 12:11 Odpowiedz
Piękne potencjalne kreski ;)
2catstrooper 6 listopada 2023 12:11 Odpowiedz
@sko1czek tak, wiem. Ale na razie tylko dla Świętych. Już się pytałam na wyspie.
2catstrooper 9 lutego 2024 05:08 Odpowiedz
Jakby kogo to jeszcze interesowało, to zrobiłam pierwszą część podkastu o moim świrze na punkcie Wyspy Świętej Heleny. Nie wiem czemu nie moge wrzucic linka do YouTube. Ehhh... szkoda, bo fajnie wyszlo.
igore 9 lutego 2024 12:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:Nie wiem czemu nie moge wrzucic linka do YouTube. Tego?https://www.youtube.com/watch?v=EzSjSZG6L0Q