0
2catstrooper 14 kwietnia 2023 18:54
rupertsbaybeachx600.jpg



Wracalismy przygodnie zatrzymana Toyota pick-upem, wskoczylismy na tyl ciezarowki, usadowilismy sie obok rowerow, skrzynek z narzedziami i jakichs rur, i tak pojechalismy do Jamestown. Zaplacilismy kierowcy 5 funtow. Na wyspie nie ma bezplatnego stopa. Samochody sie zatrzymaja, ale zwyczaj jest, nawet dla miejscowych, ze trzeba zaplacic. Jachciarze cieszyli sie, bo 7 funtow i 5 funtow dzielone na cztery osoby to swietny wynik. A u nich z kasa bylo krucho.

toyotapickupx600.jpg



Ja bylam glodna, bo przez to bieganie w te i we wte nie miałam czasu na lunch, wiec chciałam od razu isc cos zjeść. Zaproponowalam jachciarzom, ze jeśli wszyscy pójdziemy do Ann’s Place w parku, to mozemy sie podzielic jedzeniem, bo porcje sa wielkie. Ale nie mieli takich funduszy. Wiec wrocili do siebie na jacht jeść chinskie zupki.

annsplace-outsidex800.jpg



Pomysl wczesnego obiadu byl swietny, bo akurat wpasowalam sie w czas pomiędzy lunchem a pora obiadowa, wiec restauracja nie była pelna. Bo jak mi zestresowana babka w knajpce powiedziała, cuda sie tam dzialy jak sie 40 osob ze statku bez uprzedniej rezerwacji pojawiło na lunch. Po takiej zapowiedzi balam sie, ze juz im nic w kuchni nie zostalo, ale okazalo sie, ze pani byla na lunchowy armageddon odpowiednio przygotowana. Zarcia zostalo.
Ann’s Place slynie z lokalnej swietohelenskiej kuchni. Ja chciałam zamowic to ichne słynne plo, czyli lokalne biryani i fish cakes. Ale pani powiedziala, ze plo bedzie w czwartek, bo jest czasochlonne, ale za to fish cakes sa. Do wyboru mialam fish cakes z ryzem, albo frytkami. Wzięłam frytki. Zapytała sie tez jak bardzo ostre chce te fish cakes, wiec powiedziałam, ze normalna lokalna ostrość. Nie bardzo mi wierzyła, bo chyba w przeszłości juz sie zdarzylo, ze ktos tak zamawial, ale nie dal rady zjeść.

Fish cakes przyszły na stol, pani z niepokojem patrzyła sie jak ugryzłam, po czym poprosilam o tabasco, bo według mnie nie były wcale ostre. Ale prosze sie tym nie sugerowac. Moj sensor ostrosci juz dawno przestal dzialac.

Ann’s Place mialo tez cherry coke zero (znalazlam to tez w jednym ze spozywczakow w miescie), wiec tez sobie puszke wzielam.

fishcakesx650.jpg



Fish cakes byly fenomenalne. Chyba 11,75 funtow calosc z napojem. Proste danie, smaczne, latwe do zrobienia. Juz nawet w domu robilam dwa razy uzywajac przepisow z ksiazek kucharskich, ktore kupilam w muzeum. Jak ktos chce, to moge przepis tu wstawic.

Poniewaz restauracja jest ulubionym miejscem jachtowcow, wisza tam banderki jachtow, ktorych zalogi jadly u Ann’s. Sa tez polskie akcenty. Ja bandery nie mam, ale powiedzialam, ze nastepnym razem przywioze jej flage kaszubskiego gryfa. I jak bylam w zeszlym tygodniu w Polsce to specjalnie takowa w Kartuzach kupilam, nawet ma napis Kaszëbë.

plflag1x650.jpg



plflag2x650.jpg



plflag3x650.jpg



plflag4x650.jpg



I co jeszcze ciekawego w Jamestown znalazlam? Wypozyczalnie DVD. Widzialam dwie, ponoc sa trzy, inne wieksze wioski tez je maja. W sumie nie ma sie co dziwic, przy takiej cenie i szybkosci (a raczej je braku) internetu, to Netflixy czy inne Amazon Primey nie wchodza w gre. Dowiedzialam sie tez, ze Google swiatlowod jest juz do wyspy dociagniety, ale na wyspie nie ma infrastruktury, zeby go podlaczyc. I tak sobie lezy na dnie oceanu i czeka na lepsze czasy. Ponoc w przyszlym roku (a wedlug niektorych optymistow juz nawet i w tym) Helena ma byc wlaczona do Starlinka, ale czy to sie naprawde stanie, czy moze to tylko obiecanki rzadu, tego nie wie nikt.

Wypozyczalnie maja calkiem przyzwoite zaopatrzenie, nawet boxed sety Star Trek The Next Generation maja, i cala serie Gwiezdnych Wojen tez. Niektore filmy nawet byly wtedy wypozycznone. Z tego co sie dowiedzialam, istnieje tez bardzo bujny rynek filmow i seriali na kartach pamieci przywiezionych z RPA lub UK. Nawet kilka osob mnie sie zapytalo czy nie mialam czegos w telefonie. Mialam, ale akurat Netflixowy Sinner ich nie interesowal.

swrentalx650.jpg



tngrentalx650.jpg



I tak to bardzo mile uplynal mi poniedzialek. Pogoda byla ladna, a dzien na wlasna reke byl bardzo fajny. Moglam poznac klimat Jamestown i jego mieszkancow tak na codzien, bez filtra, bez oficjalnego spielu, bez upiekszen. Poszlam spac pelna podziwu dla ludzi, ktorzy tam zyja od pokolen i pomimo niedogodnosci i niewygod, sa pelni dumy ze swojej malej wyspy.

c.d.n.@igore masz racje, moglabym tam spokojnie miesiac spedzic. Zawsze jest z kim pogadac, ludzie sa mili, wrecz spragnieni nowych twarzy. jak tylko pokazesz, ze jestes choc troche zainteresowany/a ich zyciem, to kazdy cie do domu zaprasza, pokazuje zdjecia rodzinne sprzed stu lat, tego typu rzeczy. Ja to uwielbiam!

@cart mamy inne style podrozowania. Ja sie nigdy nie nudze. Zawsze jest co robic. Pewnie pomyslisz, ze na glowe upadlam, jak Ci powiem, ze planuje spedzic tydzien na Tristanie. Caly tydzien. Co ja tam bede przez tydzien robic? WSZYSTKO!
A zdjecia sa dla mnie, zeby pamietac, gdzie bylam. Influencerka nie jestem, fotografem tez nie, nie musza byc piekne. Zawsze mozna sobie ladniejsze wyguglowac w internecie.

@piotrkr ja bylam na ichnej jesieni, wiec umiarkowanie, dla mnie wrecz zimno, okolo 18 - 25 stopni.

@tropikey na wlasnie! Cos mi tam switalo, ze po rzeczy kaszubskie, to trzeba do Ciebie walic. Nastepnym razem! Juz kupilam flage z gryfem, i taka zwykla czarno-zolta.
No i masz racje jesli chodzi o spokojniejsze podrozowanie. Ja tak lubie. Nigdy sie nie nudze. Nawet na lokalnej malediwskiej wyspie moglam spedzic tydzien i zawsze cos bylo fajnego do robienia czy zobaczenia. Tak jak na Helenie. Przypadkowo poznana uczennica, jak uslyszala, ze potrafie robic anime voices (kiedys za bardzo dawnych czasow robilam voiceovers) to poprosila nauczyciela i zaprosili mnie do szkoly i robilam konferansjerke na ich codziennym porannym assembly. W stylu anime. Dostalam tez propozycje aby ponagrywac kilka dzingli sla lokalnej radiostacji i reklam radiowych dla jakiejs firmy w Jamestown. Niestety nie jestem obywatelka UK, wiec potrzebowalabym work permit do tego!
Ludzie sa ciekawi odwiedzajacych tak jak my jestesmy ciekawi ich zycia, a w dzien, dwa, nie da sie przelamac pierwszych lodow. A to co robia na pokaz dla turystow, malo mnie interesuje.

@benedetti nie troll, a trooper!!! :lol:

@Sudoku

Prosze bardzo!

Przepis na fishcakes w style swietohelenskim

Klopsy rybne po swietohelensku

Choc nazywaja je “fishcakes” to sa to raczej kulki rybne, albo cos na styl klopsow, tyle ze smazonych.

Ja zamiast smazyc na glebokim oleju, robie je w airfryer i wychodza swietnie.

Skladniki:
450 g ryby (mniej, lub wiecej, jak kto lubi, ja uzywam byle jakich filetow cokolwiek jest akurat w promocyjnej cenie)
450 g ziemniakow (mniej lub wiecej, jak kto lubi, jak nie mialam tylu ziemniakow to dodawalam marchewke i tez bylo fajnie)
1 duza nebula pokrojona w mala kosteczke
plaster bekonu, lub dwa, pokrojony jak najdrobniej sie da, ale mozna nie dodawac wcale
chili powder - ile sie lubi, albo wcale jak sie nie lubi
szczypta tymianku
szczypta nutmegu
duza lyzka posiekanej zielonej pietruszki (u nas to rarytas, wiec albo nie dodaje, albo dodaje lokalne zielone zielsko, albo koriander)
sol i pieprz do smaku
1 jajko

Mnie przygodna babka zaprosila do siebie do domu jak padalo jednego dnia i jak z nia gotowalam, to ona dodawala curry powder i bylo pycha!

Zmieniaki trzeba ugotowac, normalnie tak jak do jedzenia, i utluc. Ja uzywam ziemniakow, jesli cos mi zostalo poprzedniego dnia z obiadu.

Filety rybne posiekac najdrobniej jak sie da.

Przysmazyc cebulke, bekon, tymianek, chili, pietruszke, az cebulka sie przyrumieni.
Zdjac z ognia, dorzucic do tego ziemniaki, wymieszac.
Dodac rybe, sol, pieprz, nutmeg, jajko, i wszystko dobrze wymieszac.

Robic z tego kulki, mniejsze lub wieksze, mozna otoczyc maka, jak ktos chce.
Smazyc na glebokim oleju, az sie zbrazowia.
Albo wrzucic do airfryera.
Podawac z ryzem, albo z czymkolwiek. U nas sa z ostrym sosem z butelki i odrobinka octu i dodatkami jak do meksykanskich tacos - posiekane pomidory i salata.


Inna wersja tego przepisu to Fish Pudding.

Tak jak powyzej, tylko zamiast kulek wrzucic cala mase do foremki do pieczenia i do piekarnika na 180C az ryba sie upiecze.

Ja jestem leniwcem, wiec zrobilam to w stylu okinawskiego taco rice - warstwa ryzu w foremce, masa rybna na wierzch, troche salsy i sera i do piekarnika. Bylo boskie.

Przepis z tej ksiazki:


cookbook.jpg

No fakt, krojenie nebuli w kosteczke jak sie nie ma Gwiazdy Śmierci do dyspozycji moze byc uciazliwe! :mrgreen:

A czy ludzie tam sa z natury otwarci? Nie wiem. Ja zagadam do kazdego. Ludzie z reguly odgaduja. I tak sie zawsze zaczyna.Wtorek zaczal sie znakomicie.


boatx600.jpg



airportx600.jpg



Slonce swiecilo.
Sniadanie bylo jeszcze gorsze niz wczoraj, bo tym razem nie mieli parowek, a tylko cos co udawalo plastry bekonu.
Ale jak poprosilam o herbate, to nawet ja dostalam, wiec nie mialam powodow do narzekania.
Mogloby byc gorzej, co nie?

W salonie sniadaniowym nie bylo Francuzow. Byla za to ekipa chinska i darla sie w nieboglosy. Blond babka z recepcji musiala ich kilka razy prosic, zeby sie uciszyli. A swoja droga, to nie wiem w jakich godzinach ta blondyna pracuje, ale byla tam zawsze. Rano, wieczorem, w nocy, w niedziele, podczas tygodnia…

W glownym budynku hotelowym wi-fi bylo duzo lepsze niz u mnie w suterenie, wiec jak ostatnia cebula, korzystalam przy sniadaniu. Tak, bylam jedna z tych co siedza przy stole i gadaja przez telefon. Chinczycy juz zaczynali podkrecac volume gdy nagle umilkli calkowicie i od tamtej chwili porozumiewali sie wylacznie szeptem. Az sie zdziwilam i powiedzialam o tym mezowi z ktorym wlasnie rozmawialam przez LINE. Po japonsku.

color-earthx800.jpg



Okazalo sie, ze ktos w grupie chinskiej znal japonski i w poplochu ucichli, bo skoro blada twarz swiergota po japonsku, to moze i po chinsku tez potrafi? Po sniadaniu jeden z Chinczykow zapytal sie mnie po mandarynsku czy mowie po chinsku. Odpowiedzialam mu po kantonsku, ze niestety mowie tylko po kantonsku. Od tego czasu cala grupa chinska unikala mnie bardzo skrupulatnie i podczas sniadan panowala bloga cisza.


earths-viewx800.jpg



roadx800.jpg



Plan na wtorek byl prosty. Objechac ile sie da i zrobic jakis post box walk. Jest ich 21 na wyspie. Na koncu treku znajduje sie skrzynka pocztowa z dziennikiem i stemplem, gdzie mozna sie podpisac, a stemplem podstemplowac cos wlasnego na pamiatke. Cos jak geocaching, tyle, ze bez szukania, bo stoi na slupku, albo schowane jest w rurce, zeby chronic zawartosc przed wredna pogoda.


postboxx600.jpg



Mnie sie marzyl trek na najwyzszy szczyt na wyspie, czyli na Diana’s Peak, wysokosc 818 metrow n.p.m. Nie mam pojecia kim byla owa Diana po ktorej ta gorka zostala nazwana, ale na pewno nie byla to Princess Diana. “Szczyt” nosil ta nazwe juz w XVII wieku. 

Tubylcy nazywaja to “gora”, ja mam wieksze pagorki w domu za oknem, wiec tego tam, nie dyskutowalam. Sa bardzo dumni z ichnej gory, ktora jest wyglaslym wulkanem, i w zasadzie ma trzy szczyty, nizsze o jakies 3 i 4 metry. W 1996 roku zrobili tam park narodowy, nazywa sie Diana’s Peak National Park. Ale oficjalne logo mowi, ze to “The Peaks National Park”. Fajnie. Niech se to nazywaja jak chca. Byle by tylko udalo mi sie tam wlezc.

Pani z DHLu ostrzegala mnie, ze na Diana’s Peak nie wchodzi sie dla widokow, ale dla samej satysfakcji. Bo ponoc drzewa i bujna roslinnosc owe widoki zaslaniaja. Dla widokow polecala trek na Stodole (czyli Barn). Jak powiedzialam mojemu handlerowi, ze chcialabym pojsc na Barn, to dziwnie sie na mnie spojrzal i dlugo sie zastanawial. W koncu powiedzial, ze najpierw zrobimy Diana’s Peak, potem Lot’s Wife’s Ponds, i jesli dam rade dojsc do Stawow Zony Lota (nie wiem ktorej, bo chyba mial ich dwie, co nie?) to nastepnego dnia pojdziemy na Stodole. Pozniej w hotelu sprawdzilam ten Barn i to jest ponoc najtrudniejszy ze wszystkich trekow na wyspie. Zona Lota jest druga co do trudnosci. No ale przeciez! Mieszkam w gorach! Oczywiscie, ze dam rade!


diana-signx600.jpg



Och, slodka naiwnosc. Pogoda miala jednak inne plany. Ale wtedy tego jeszcze nie wiedzielismy.


fire-plantx800.jpg



Najpierw chcialam wrocic do Rupert’s Bay, bo wczoraj widzialam cos na skale o czym chcialam wiedziec wiecej. No to pojechalismy. Wiatr zaczal glowy urywac. Juz wiedzialam, ze to urywanie glow to normalna pogoda na wyspie, ale tak jakos urywalo bardziej niz poprzednio. Derek dostal telefon, ze wszystkie rejsy na rekiny wielorybie sa tego ranka naprawde odwolane.


benchx600.jpg



Rupert’s Bay wygladalo spokojnie, ale to chyba dlatego, ze mialo skaliste klify po obu stronach zatoczki, i one chronily przed wiatrem. Nie pamietam juz dokladnie dlaczego Helena ma taki dziwny system, ze statki dostawcze cumuja w Rupert’s Bay, i potem kontenery sa przeladowywane na barke, i ta barka zabiera je do Jamestown, gdzie dzwigiem je wyciagaja na nabrzeze. Na barke da sie zaladowac dwa kontenery na raz. Wiec takie rozladowywanie troche trwa. Szczegolnie, ze nie mozna tego robic po zmroku. Jak mi powiedzieli, kiedys mozna bylo, ale duzo pracownikow wypadalo w ciemnosciach za burte i gineli. Na zawsze.


unloadx600.jpg



W Rupert’s Bay znajduje sie tez elektrownia, wiec to tam statki dostarczaja rope naftowa. Aha, to juz wiem po co te rurki ciagnace sie przy drodze.

Ogolnie, rurek ciagnacych sie przy drodze na wyspie jest mnostwo. Jak nie paliwo, to ciagna wode i scieki. Oczyszczalni sciekow na wyspie nie ma. Pompuja je prosto do oceanu, po lewej stronie od Jamestown. Czyli tak pomiedzy Lemon Bay, gdzie mialam plan snorkowac, a Jamestown. Odechcialo mi sie snorkowania. I fakt, jak sobie szlam w poniedzialek na spacer na lewo od nabrzeza, im dalej od nadmorskiej promenady, tym bardziej wonialo.

Chcialam isc do tych fortyfikacji na skale, ale szlak byl zamkniety, bo cos sie tam obsunelo i jakas siatke zakladali. A szkoda, bo widoki stamtad pewnie bylyby przednie. No coz, nastepnym razem.


fortificationsx800.jpg



Po drodze z nabrzeza w Rupert’s natknelismy sie na grupe uczniow z gimnazjum i liceum na lekcji historii w terenie. W okolicy jest nadal aktywna dzialalnosc archeologiczna, ale akurat nie bylo z kim pogadac. Pewnie dlatego, ze asystowali tej wycieczce szkolnej. Dowiedzialam sie tez, ze w szkole jest dwoch uczniow (nie jestem pewna, moze uczennic?) z Tristan da Cunha. Oczywiscie natychmiast chcialam robic dochodzenie, kto to, ale na szczescie zdrowy rozsadek wygral. Nie mialam ochoty byc aresztowana za napastowanie nieletnich, czy cos w tym stylu.


earths2x600.jpg



Juz mielismy wyjezdzac z Rupert’s i kierowac sie w strone gor, kiedy moje wewnetrzne sily natury daly o sobie znac. Od czasu karmienia rybek za burta w niedziele, nie czulam sie najlepiej. Sensacje przewodu pokarmowego trwaly nadal. Zemsta Napoleona?

Nagla potrzeba toalety spowodowala, ze wrzasnelam na Dereka, zeby zatrzymal samochod. Wyskoczylam i pobieglam do najblizszej chalupki przy drodze.
Pan domu byl tak zaskoczony, ze tylko wskazal palcem w kierunku wychodka. A wychodek byl calkiem przyzwoity. Normalna toaleta, zadnych dziur w podlodze. Papier toaletowy, biezaca woda i mydlo. Pelna kultura. Siedzialam w tym kibelku tak dlugo, ze pan domu mial czas zaparzyc dla nas herbaty. I za taki luz wlasnie pokochalam Swieta Helene.


ruperts-streetx800.jpg



Przy herbacie poznalam historie rodzinna pana domu (zona byla w pracy), dowiedzialam sie, ze w latach 70-tych kupil cala posiadlosc wraz z domem za 60 funtow. Pochwalilam recznie robione koronki (hobby jego zony), ktore pokrywaly kazdy skrawek foteli i kanapy, oraz robily za podstawki do kubkow (tak swojsko po polsku!). Taka atmosfera babcinego domu, az milo. Pogadalam z jego kotem. Skorzystalam z toalety raz jeszcze, ukradlam polowe rolki papieru toaletowego i moglabym tam siedziec i gadac z nim przez pol dnia.

No ale my przeciez mielismy PLAN.


rupertsx800.jpg



Jak wyszlismy przed domek to pierwsze co rzucilo sie w oczy, to niebiesciutkie niebo nad oceanem i sciana chmur nad wyspa. Zaczelo niesmialo kropic tu i owdzie. No ale, prosze panstwa, badzmy dobrej mysli!


cactusx650.jpg



green1x800.jpg



Ruszylismy dalej.
Co chwila chcialam robic zdjecia i jak juz dojechalismy do jednego z punktow gdzie zaczyna sie szlak na szczyt, to droga spowita byla w gesta mgle. A na drodze bloto i mokro. Poslizgnelam sie i niemal wyladowalam na ryju. Ublocilam sie strasznie i Derek powiedzial, ze nie pozwoli mi w takim stanie wsiasc do samochodu, bo mu wszystko upackam. Na szczescie zaczelo padac i w tym deszczu, uzywajac papieru toaletowego udalo mi sie jako tako doprowadzic sie do porzadku. Umiarkowany deszcz przeistoczyl sie w ulewe. Z treku na gore Diany nic nie bedzie. Wsiedlismy do samochodu kompletnie mokrzy i zmarznieci.


gatex800.jpg



small-churchx800.jpg



Zamiast Diana’s Peak pojechalismy wiec do Sandy Bay Beach. A tam? Slonko az milo i niebo niebiesciutkie. Jak to mozliwe, ze jedna mala wyspa moze miec taki rozstrzal pogodowy?


sandy-bay2x800.jpg



sb-beachx800.jpg



sandy-bayx800.jpg



Sandy Bay Beach to plaza, ale tylko do piknikowania. Nie mozna tam plywac, za duzo skal, zbyt silne prady. Jak mnie poinformowano, smialkowie tam wchodza do wody i przynajmniej raz na rok jeden z nich nie wychodzi. Przyznam, kusila mnie ta woda, chocby po to, zeby zmyc resztki zaschnietego blota. Ale dalam sobie spokoj, bo mam w planach pozyc jeszcze kilka(dziesiat) dobrych lat.

Sandy Bay Beach to rowniez poczatek treku do Lot’s Wife’s Ponds. Nawet zasugerowalam Derekowi, ze przeciez mozemy tam isc teraz zaraz tak od razu. Puknal sie w czolo. Prorokowal, ze za godzine, lub dwie nawet w tym slonecznym miejscu lunie deszcz.


lots-signpostx600.jpg



sandy-viewx600.jpg



W Sandy Bay Beach zjedlismy lunch. Linda zrobila nam fish cakes i kanapki ze swietohelenska pasta pomidorowa, w ktorej sklad wchodzi rowniez bekon i jajko. Czyli danie znane jako “bread’n’dance”. Dance, bo te kanapki serwowane byly na specjalne okazje, gdzie zazwyczaj sie tancowalo, jak wesela, czy inne radosne zgromadzenia. A swoja droga, zmusilo mnie to troche do myslenia jak zylo sie na Sw. Helenie w przeszlosci, skoro kanapki z pasta pomidorowa byly uznawane za wykwintny posilek. Teraz juz nie. Teraz na specjalne okazje jada sie sushi.

cannonssb-beachx600.jpg



coastx600.jpg



Bardzo mi sie w Sandy Bay Beach podobalo. Jedynym problemem byla toaleta. Niby jest wychodek, i nie mialam wyjscia. Musialam zatkac nos i sie tam udac, ale wolalabym tego doswiadczenia juz nigdy nie powtarzac. Rozwazalam nawet zaryzykowanie morskich pradow i zrobienie interesu prosto do oceanu, tak okropny byl ten “oficjalny” wychodek.

Moj handler mial racje. Jak tylko skonczylismy jesc, to nadciagnely chmury i zaczelo padac. Wiec wracalismy bardzo ekscytujaca droga w deszczu. Ekscytujaca, bo powrot byl pod gore, i juz jasne bylo dlaczego przy zjezdzie stoja tam tablice z ostrzezeniami typu “tylko pojazdem 4x4.” Do Sandy Bay Beach da sie dojechac zwyklym samochodem. Ale sie juz nie wyjedzie.


sandy-bay-beach-troopx600.jpg



sb-beach1x600.jpg



Poniewaz nadal domagalam sie jakiegos post box treku decyzja zostala podjeta, aby sprobowac Manti Bay skad widac Speery Island. Teren jest w miare plaski, glownie wzgorza i pastwiska. Trzeba przejsc przez kilkanascie pastwisk, ktore oddzielone sa bramami. Trzeba je sobie samemu otworzyc i bardzo szybko zamknac, zeby kozy i owce nie pouciekaly. A dranie, gotowe sa do ucieczki jak tylko czlowiek zacznie sie krecic obok bramy.


countrysidex800.jpg



green4x600.jpg



green-walkx800.jpg



green-roadx800.jpg



Podczas tej przechadzki zaczelo padac. Najpierw niesmiala mzawka, a potem normalna ulewa. Nie bylo nawet jak robic zdjec. Przedzieranie sie przez mokre pola, bloto, uciekanie przed zacietrzewionymi zwierzetami do najprzyjemniejszych nie nalezalo.
Ale jak juz dotarlismy na miejsce, to magicznie, deszczu tam nie bylo. Nawet chmury na chwile sie rozstapily i widoki byly przepiekne.


speery1x800.jpg



pasturex600.jpg



speery2x800.jpg



Postanowilismy pojsc za ciosem i skierowalismy sie w kierunku South West Point skad widac Egg Island. I w tej chwili musialam schowac sie gdzies za plotem i z braku kibelka zrobic to co musialam prosto w naturze.

Ja nie wiem jak babki, ktore jezdza gdzies do Afryki, czy do innych czesci “rozwijajacego sie” swiata, podrozuja bez dostepu do toalety. I co one robia jak maja sensacje zoladkowe?


earths3x800.jpg



Wiec zamiast kontynuacji kolejnego post box walk’u, pojechalismy samochodem. 4x4 oczywiscie, inaczej sie nie da. I dobrze, ze jechalismy zamiast isc na piechote, bo znowu zaczelo padac. Ale jak dojechalismy na miejsce, to juz bylo pieknie.


southwestpointx800.jpg



egg-islandx800.jpg



W drodze powrotnej wnetrze wyspy spowite bylo mgla. Dziwne, nigdy wczesniej nie widzialam mgly tak pozno w ciagu dnia. W tym deszczu i mgle, natknelismy sie tez na grupe “moich” jachtowcow, ktorzy mieli w planach trek do Zony Lota. Dlaczego nie podjechali taksowka? Ano dlatego, ze podjechali, ale w inne miejsce, bo zamiast powiedziec taksiarzowi, gdzie checili pojsc, to zgrywali znawcow i powiedzieli mu nazwe wioski. Tyle, ze nie tej co trzeba. Wiec zasuwali na piechote w deszczu i wietrze jakies dobre 10 km. Chcielismy ich podwiezc do Sandy Bay Beach, ale oni odmawiali naszej pomocy i dziarsko maszerowali naprzod. No tak, ja juz wiedzialam, ze oni nie maja kasy, a to co mieli juz pewnie wydali na ta nieszczesna taksowke. Nastepnego dnia podczas imprezy w jacht klubie zdali mi relacje z wyprawy. Doszli do slupka informacyjnego nieopodal plazy i musieli zawrocic, bo robilo sie juz ciemno.


green6x800.jpg




green5x600.jpg



Kiedy w koncu dotarlismy do Jamestown, pogoda znowu byla ladna. Ludzie w miescie mowili, ze sloneczko pieknie swiecilo przez caly dzien. Takie juz moje szczescie.

Na obiad (obiado-kolacje?) zachcialo mi sie zupy, najlepiej z makaronem. Mialam w hotelu opakowanie “chinskiej zupki” ktora przywiozlam jeszcze z Japonii i juz mialam maszerowac do mojej sutereny, kiedy przypominalo mi sie, ze elektryczny czajnik w moim pokoju mial urwana wtyczke. Doslownie. Nastepnego dnia poprosilam o dzialajacy czajnik, i ten urwany mi zabrali. Ale nowego nie dali wcale. Chlopak w barze pewnie by mi goraca wode zorganizowal, ale to juz bylo za duzo wysilku jak na moja kondycje tamtego wieczora.

Zaraz obok Mantis znajduje sie jedyna chinska restauracja na wyspie, The Orange Tree Oriental Restaurant. Niby chinska, ale prowadzona przez babke z Filipin, ktora swoje frustracje zyciowe odbija sobie na klientach. Restauracja jest droga i niezby smaczna, ale ja o tym jeszcze nie wiedzialam. No ale, potrzeba chyba specjalnego talentu, zeby spitolic chinska zupe z makaronem?

We wtorek wieczorem restauracja byla zamknieta, ale zgodnie ze swietohelenska tradycja, to nic nie znaczy. Drzwi nie byly zakluczone, wlazlam do srodka i zaczelam przegladac menu. Zadnej zupy! No jaka to chinska restauracja bez kluchow w jadlospisie???

Wlascicielka pojawila sie z zaplecza, nawet nie byla specjalnie zaskoczona moja obecnoscia. Caly lokal byl zarezerwowany na wieczor, ale powiedziala, ze jak zjem szybko, to ona mi ta zupe z makaronem ugotuje.



Dodaj Komentarz

Komentarze (59)

dad 14 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
Super :) Co sprawiło ze dziecięcym marzeniem była akurat Św Helena?Co z tym hełmem Szturmowca, bo wstawiłas w relacji, a i masz w awatarze więc pewnie ma to znaczenie, a serio pytam bo nie wiem :)
dad 15 kwietnia 2023 12:08 Odpowiedz
Bardzo fajnie móc zrealizować marzenia z dzieciństwa. To już rozumiem Twój wybuch radości po dotarciu na miejsce. Trzymam więc kciuki i chętnie się dowiem więcej o tym miejscu.Co do zbroi troopera to aż parsknąłem w monitor :lol:
kumkwat-kwiat 15 kwietnia 2023 17:08 Odpowiedz
@2catstrooperAle skąd cały pomysł na podróże Stormtroopera? To bardzo oryginalna koncepcja i pierwotnie myślałem, że wklejasz tylko hełm aby zasłonić swój wizerunek.
meczko 15 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
Świetnie się zaczyna! Dawaj dalej!
benedetti 17 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:Ja z natury jestem kobieta rozwiezlaNie chcę wnikać, co miałaś na myśli pisząc te słowa ;) ale jak dla mnie - nie ograniczaj się w pisaniu! Przekazujesz wiele ciekawych informacji dotyczących specyfiki wyspy, a "własne przemyślenia" i wstawki, typu anegdotka z francuską żoną, dodają relacji kolorytu. No i w końcu bądż co bądż, to Ty tam byłaś, więc te subiektywne odczucia i przemyślenia są zdecydowanie wartościowe.
meczko 17 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
Dokładnie tak! Świetna, charakterna relacja! To co piszesz jest jeszcze ciekawsze od zdjęć, które też się z dużą przyjemnością ogląda. Czekam na ciąg dalszy!
cypel 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:Dostalam prywatna wiadomosc, ze w mojej relacji (moich relacjach) jest za duzo slow, i ze ludziom nie chce sie tego czytac. Ze mam byc bardziej zwiezla, bo nikogo nie interesuja moje przemyslenia. :lol:Twoje opowiadanie jest znakomiteDawno nie czytałem z takim zainteresowaniem relacji tu na forum przy tym rechocząc śmiało :twisted:Dajesz dalej
stasiek-t 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
@2catstrooper pisz tak dalej.
sko1czek 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
@2catstrooperDroga Autorko,tak jak koledzy powyżej upraszam, pisz jak najwięcej słów! Tak trzymaj! Od dawna tak dobrze nie czytało mi się relacji - treściwej, zabawnej, autentycznej. Tego amatorzy pisma obrazkowego nie docenią.Mały PSik:przewija się w kilku miejscach Cola Zero. Co jest w niej magicznego a czego nie ma zwykła Coca Cola?
benedetti 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
sko1czek napisał:Mały PSik:przewija się w kilku miejscach Cola Zero. Co jest w niej magicznego a czego nie ma zwykła Coca Cola?Też tego nie kumam, ale skoro zostały tylko trzy sztuki na całej wyspie, to coś musi być na rzeczy. :mrgreen:
igore 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
@sko1czek myślę, że tu bardziej chodzi o to czego nie ma Cola zero. A co do relacji, potwierdzam, że jest bardzo dobrze.
samaki9 18 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
Super relacja! Mam pytanie -dlaczego są takie duże restrykcje , żeby tam wjechać? Chodzi oto , zeby nie wjeżdzali np. backpakersi?
walerek 19 kwietnia 2023 12:08 Odpowiedz
Ciekawy kierunek. Interesująca relacja. Przyjemnie się czyta.
cypel 19 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
sko1czek napisał:Mały PSik:przewija się w kilku miejscach Cola Zero. Co jest w niej magicznego a czego nie ma zwykła Coca Cola?Przepraszam, że się wtrącam.Cola zero słodzona jest aspartamem a zwykła cukrem. Teoretycznie mniej szkodliwa i mniej kaloryczna. Jak dla mnie jest mniej słodka i "jałowa" w smaku. Moim zdaniem nie ma żadnej magii. Jedno i drugie to gówno.Tak mi się kojarzy, że Karl Lagerfeld był uzależniony od coca coli ale nie zero a diet. Różnica taka, że diet ma kwas cytrynowy a zero cytrynian sodowy.
sudoku 20 kwietnia 2023 17:08 Odpowiedz
Ja również zachęcam @2catstrooper do kontynuacji relacji w dotychczasowym stylu.Relacja jest świetna nie tylko z powodu unikatowego kierunku podróży, ale właśnie ze względu na jej autorkę, sposób pisania i wyrażania swoich odczuć.
brzemia 20 kwietnia 2023 17:08 Odpowiedz
+1Wyslane z telefonu przez Tapatalka
bonifacy 20 kwietnia 2023 17:08 Odpowiedz
BTW @Washington chciałbym zauważyć że HLE nie ma dodanego w społeczności https://spolecznosc.fly4free.pl/lotnisko/HLE/
washington 21 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
bonifacy napisał:BTW @Washington chciałbym zauważyć że HLE nie ma dodanego w społeczności https://spolecznosc.fly4free.pl/lotnisko/HLE/Dodałem :)A samą relację z przyjemnością śledzę i czekam na więcej :)
dad 22 kwietnia 2023 23:08 Odpowiedz
Z tym internetem to faktycznie jaja jakieś :) Liczyłem ze na łodzi będziesz w hełmie szturmowca :lol: Kąpiel z rekinami super. Film nie oddaje pewnie tego jakie to uczucie. No i cena przyzwoita.
benedetti 7 maja 2023 23:08 Odpowiedz
@2catstrooper Z Ciebie to jest dobry troll :mrgreen: i bynajmniej nie jest to dla mnie pejoratywne. Czekam na c.d. :mrgreen:
tropikey 7 maja 2023 23:08 Odpowiedz
Następnym razem po flagę kaszubską zgłoś się do mnie - załatwię Ci po sąsiedzku z Goręczyna, Somonina czy Ostrzyc ;)A tak w ogóle, to w związku z tą relacją naszła mnie potrzeba powrotu do mojego dawnego trybu podróżowania, czyli docierania w jedno miejsce i spędzania tam czasu z jakimiś "skokami w bok". Ta możliwość przyglądania się stosunkowo niewielkiemu obszarowi i nawiązywania nieco bliższych relacji z jego mieszkańcami to jednak kompletnie inne doznanie, niż ciągła pogoń za kolejnym punktem na trasie. A że wczoraj obejrzałem sobie w TV "Łotra 1" (kręconego chyba częściowo na Malediwach, nieprawdaż?), to naszła mnie refleksja, że to byłby świetny pomysł na jeszcze inny spin off:"Wakacje Szturmowca", albo nawet cały serial paradokumentalny o tym, jak szturmowcy spędzają wolny czas (tak a la "The Office").
igore 7 maja 2023 23:08 Odpowiedz
Przyznam, że jak pierwszy raz przeczytałem, że się wybierasz na Świętą Helenę pomyślałem: "co ona tam będzie robić przez tydzień???". Teraz widzę, że chyba nie wystarczyło czasu, żeby wszystko zobaczyć.
samaki9 7 maja 2023 23:08 Odpowiedz
Hełm
cart 7 maja 2023 23:08 Odpowiedz
A mnie się wydaje, że poza tymi rekinami to nic tam ciekawego nie ma. Opis 10x ciekawszy niż zdjęcia, przez tydzień to bym tam umarł z nudów :P
cart 8 maja 2023 12:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:@cart mamy inne style podrozowania. Ja sie nigdy nie nudze. Zawsze jest co robic. Pewnie pomyslisz, ze na glowe upadlam, jak Ci powiem, ze planuje spedzic tydzien na Tristanie. Caly tydzien. Co ja tam bede przez tydzien robic? WSZYSTKO! A zdjecia sa dla mnie, zeby pamietac, gdzie bylam. Influencerka nie jestem, fotografem tez nie, nie musza byc piekne. Zawsze mozna sobie ladniejsze wyguglowac w internecie.To nie był absolutnie zarzut, więc mam nadzieję, że nie wzięłaś tego osobiście. To było tylko stwierdzenie, że po prostu zdjęcia nie oddają żadnych ciekawych atrakcji. Natomiast tak jak piszesz, każdy ma własny styl podróżowania, każdemu co innego się podoba i jak chcesz spędzić nawet miesiąc na takiej wyspie to mnie nic do tego ;)
dad 8 maja 2023 12:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:1 duza nebula pokrojona w mala kosteczkeC od N daleko, więc widzę ze uniwersum kosmiczne wchodzi w podświadomość ;) Może kiedyś spróbuje, bo do fryera się właśnie przymierzam.Przy okazji pytanie, czy ludzie są aż tak otwarci ze zapraszają cię do domu na gotowanie, czy to Twoje umiejętnosci socjalne?
2catstrooper 8 maja 2023 12:08 Odpowiedz
No fakt, krojenie nebuli w kosteczke jak sie nie ma Gwiazdy Śmierci do dyspozycji moze byc uciazliwe! :mrgreen: A czy ludzie tam sa z natury otwarci? Nie wiem. Ja zagadam do kazdego. Ludzie z reguly odgaduja. I tak sie zawsze zaczyna.
meczko 18 maja 2023 23:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał: Po sniadaniu jeden z Chinczykow zapytal sie mnie po mandarynsku czy mowie po chinsku. Odpowiedzialam mu po kantonsku, ze niestety mowie tylko po kantonsku. Podziwiam! :-)Przypomniało mi to wyraz twarzy chińskiego turysty, który kiedyś o 7 rano w Krakowie na placu przed dworcem zaczepił mnie pytając "Bass, bass?" a ja mu na to "qiche zhan?"
2catstrooper 19 maja 2023 05:08 Odpowiedz
@meczkohehehe! To sie turysta zdziwil!Moj kantonski jest dosyc specyficzny i w tej chwili prawie szczatkowy. Nie byl w uzyciu przez ponad 20 lat.Moja nauczycielka byla matka mojej kolezanki. Wietnamka chinskiego pochodzenia, z wyksztalcenia nauczycielka matematyki, z braku innych opcji straganiarka sprzedajaca fejki w Chinatown. Wiec umiem sie targowac, zamowic jedzenie, przeklinac, wyrazic szacunek dla babc i dziadkow, i mogle ogladac filmy bez napisow. Czyli tyle, byle przezyc.
meczko 19 maja 2023 17:08 Odpowiedz
Targować, zamawiać jedzenie, przeklinać i wyrażać szacunek, i to jeszcze po kantońsku, który ma cudowny zaśpiew, znacznie fajniejszy m.zd. od mandaryńskiego - totalnie zazdroszczę!Moja znacznie bardziej szczątkowa znajomość mandaryńskiego to bardzo mozolny wysiłek z kilku ponad miesięcznych podróży po Chinach. Pamiętam jaki byłem dumny z siebie, jak pierwszy raz po jakichś dwóch tygodniach prób udało mi się zamówić zimne piwo bez biegania do lodówki i pokazywania palcem. Ale Chińczykowi w Krakowie po pierwszym "oszałamiającym" wrażeniu drogę na dworzec autobusowy musiałem już wyjaśnić uniwersalnym językiem "hands and feet" :-)Dawaj kolejne odcinki relacji!
2catstrooper 20 maja 2023 23:09 Odpowiedz
Jutro (czyli 21 maja) Swieta Helena obchodzi swoje swieto - rocznice odkrycia wyspy.Wiec dla ciekawych jak wyglada jazda samochodem na wyspie, zrobilam krotki filmik ze zjazdu do Sandy Bay Beach.Caly zjazd od tego malego kosciolka na plaze zajal nam 9 minut, kiedy prowadzil moj przewodnik. I 20 minut, kiedy za kierownica siedzialam ja. Tutaj jest wersja w trybie ekspresowym.Te niebieskie (lub czarne) rurki na poboczu ciagna wode do domostw. Ten drewniany, nowoczesny dom po prawej to domek do wynajmowania turystom. Nawet sie nad nim zastanawialam, ale wizja tej drogi noca skutecznie mnie do tego zniechecila.Ale pojemniki na smieci stoja, i jakos smieciarka raz w tygodniu daje rade i zjechac i podjechac. Jest tez szkolny autobus, ktory ta droga jezdzi. Trzeba tylko uwazac, bo grasuja tu poldzikie kozy, ktore moga znienacka wyskoczyc na droge. Nam tak wyskoczyly jak jechalismy na trek do Lot's Wife's Ponds.Jechalam ta trase 4 razy, w tym dwa razy prowadzac samodzielnie, sprzegla nie spalilam, wiec spoko. Jak ja dalam rade, to inne ciamagi tez przezyja. Jedyne czego bym sie obawiala to jazda tedy po ciemku. Droga jest dokladnie na szerokosc samochodu. Czyli tak jak nasze japonskie gorskie drozki.https://youtu.be/RJJeEmIo0D0
piotrkr 20 maja 2023 23:09 Odpowiedz
Tak by się fajnie rowerem zjeżdżało :)Mają tam rowery?
piotrkr 13 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:To byla Pani Irene, ktora prowadzi Guesthouse Harris. Ona nie wiedziala, ze ja pamietalam jej maila do mnie w 2020 roku bardzo dobrze. Byla jedna z osob, ktore nie chcialy miec niczego do czynienia z kimkolwiek z Azji. [...]Wypilam reszte herbaty i podziekowalam za mily wieczor.A mogłaś zapytać, czy inni mieszkańcy też są rasistami ;)
ladyage 23 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
Strasznie współczuję opisanej sytuacji z hotelu, nie wyobrażam sobie, jak musiałaś się czuć i ogromnie się cieszę że udało się wybrnąć z tego obronną ręką, to chyba jeden z najgorszych koszmarów samotnie podróżujących kobiet :-/
2catstrooper 24 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
@LadyageTo ile mialam szczescia dotarlo do mnie nastepnego dnia, kiedy poznalam dwie Amerykanki, ktore zostaly napadniete jadac uberem.Wziely ubera ze swojego hotelu w ponoc bezpiecznej okolicy, zeby pojechac do restauracji (mowily, ze tylko okolo mili od hotelu).Ich uber zostal zatrzymany przez osobnikow z bronia palna, zostaly zmuszone do wysiadki, zaciagniete do bankomatow, zmuszone do wyciagniecia maksymalnej kwoty z kazdej karty. Jedna z babek wprowadzila zly pin, wiec karte zablokowalo, to ja pobili. Ukradli im telefony, portfele, kurtki, i zabrali im tez buty.Jak babki poszly na policje, to im powiedziano, ze najpewniej ten kierowca tez byl czlonkiem tego gangu, ale skoro to nie on je napadl, wiec nic nie mozna mu zrobic.
hiszpan 24 czerwca 2023 12:08 Odpowiedz
Przyznaję, że masz serię "przygód" hotelowo-organizacyjnych bardzo niefajną. Ale wygląda to na zwykły pech raczej, bo mi takie podobne sytuacje zdarzają się raczej sporadycznie. Natomiast dotknęłaś ważnej porady, która powinna tu wybrzmieć mocniej na tym forum. Jak jedziemy do takich krajów i miejsc niepewnych to ustalmy wcześnie minimalne limity na kartach w swoich bankach....
gecko 24 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
meczko napisał:2catstrooper napisał: Po sniadaniu jeden z Chinczykow zapytal sie mnie po mandarynsku czy mowie po chinsku. Odpowiedzialam mu po kantonsku, ze niestety mowie tylko po kantonsku. Podziwiam! :-)Przypomniało mi to wyraz twarzy chińskiego turysty, który kiedyś o 7 rano w Krakowie na placu przed dworcem zaczepił mnie pytając "Bass, bass?" a ja mu na to "qiche zhan?"Mi to przypomniało sytuację w Chengdu kiedy żona zawołała mnie po imieniu (Michał) a Chińczyk, który stał obok wywalił oczy z orbit i z niedowierzaniem wykrzyknął "wow you speak chinese!" :lol:
piotrkr 24 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
hiszpan napisał:Natomiast dotknęłaś ważnej porady, która powinna tu wybrzmieć mocniej na tym forum. Jak jedziemy do takich krajów i miejsc niepewnych to ustalmy wcześnie minimalne limity na kartach w swoich bankach....W aplikacji można zmienić te limity, ciekawe czy złodzieje o tym wiedzą.
2catstrooper 24 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
@hiszpanOczywiscie, ze to po prostu pech, tak dziwacznych przygod hotelowych jeszcze nie mialam. Ale ta cala podroz byla pod pechowa gwiazda juz od ponad trzech lat ;-)I calkowicie zgadzam sie z Twoja porada!Warto tez pamietac, ze realia kobiety podrozujacej samotnie bardzo czesto bywaja inne niz mezczyzn.
ladyage 25 czerwca 2023 23:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał: Warto tez pamietac, ze realia kobiety podrozujacej samotnie bardzo czesto bywaja inne niz mezczyzn.Myślę, że niestety wielu mężczyzn nie zdaje sobie sprawy jak bardzo to prawdziwe. Jako samotnie podróżująca kobieta nigdy nie zdecyduję się na odwiedzenie wielu z krajów, które widzę dumnie wyszczególnione w sygnaturkach/relacjach/poradach Panów nawet na tym forum - od naprawdę "egzotycznych" typu Iran czy Afganistan, do tych bardziej wydawałoby się "normalnych", jak Egipt czy Indie. Trzymam się krajów dość bezpiecznych i dużych ośrodków miejskich, unikam ryzykownych zachowań, a od moich koleżanek i tak zawsze słyszę "Ale jak to, nie boisz się tak sama?" ;-) I tak naprawdę utrata rzeczy materialnych typu karta/pieniądze naprawdę nie jest na szczycie listy najgorszych rzeczy, które kobiecie na wyjeździe mogą się bardzo łatwo niestety przytrafić :-/@2catstrooper Piszesz jak zawsze lekko i z humorem, ale taka sytuacja jest niezwykle traumatyczna i naprawdę wielkie szczęście że nic gorszego się nie stało. Mam nadzieję że nie odstraszyło Cię to od dalszego podróżowania, bo uwielbiam Twoje relacje.
maginiak 25 czerwca 2023 23:08 Odpowiedz
Gdy podróżowałam sama w okolicach Joburga, lokalne białe kobiety pozdrawiały mnie zawsze pożegnaniem "Stay safe" I niestety w kilku sytuacjach miałam znacznie więcej szczęścia niż rozumu, co w tym regionie świata zdecydowanie nie powinno mieć miejsca. Trzeba się pilnować, zero rozprężenia, bo niestety bywa różnie.
jaco027 25 czerwca 2023 23:08 Odpowiedz
A zmieniając temat na lżejszy... @2catstrooper co Ty robiłaś równocześnie w Chiang Mai? I to jako lokalny policjant... [emoji1787]
klapio 26 czerwca 2023 23:08 Odpowiedz
@2catstrooper super relacja, bardzo fajnie się czyta :) Choć ja zacząłem czytać wczoraj i parę godzin zeszło :D Chciałbym zapytać o "Drabinę Jakuba" - przepraszam jeżeli ta informacja padła i nie zauważyłem. Czy poza okresem remontowym, te schody są wykorzystywane przez mieszkańców? Czy obecnie pełnią jedynie funkcje historyczno-turystyczną? Oraz ile zajęło wejście nimi? Na zdjęciach wyglądają imponująco
2catstrooper 27 czerwca 2023 17:08 Odpowiedz
@klapioTe schody to normalna forma przemieszczania sie z St. Paul's (na gorze drabiny) do "miasta". Z pracy do domu, lub odwrotnie. Jest tez coroczny wyscig po schodach, ludzie z calego swiata sie na to zjezdzaja.Rekord swiata w wejsciu do chyba 5 minute 16 sekund, Moj czas to ciut ponad 11 minut. Ostatnie1/3 drogi bylam gotowa sie poddac i szlam na rekach i nogach, tak jak na prawdziwej drabinie. I nawet nie wiedzialam, ze obecny rekordzista rowniez uzywa tego patentu. Ja przed wyjazdem trenowalam na wszelki wypadek (w koncu te wszystkie schody do chramow i swiatyn na cos sie przydaly!) i ciesze sie, ze to robilam, bo inaczej pewnie padlabym w polowie drogi. Nogi trzesly mi sie przez nastepne trzy dni, a bol miesni byl nie z tej planety.
dmw 3 lipca 2023 23:08 Odpowiedz
@2catstrooper, świetna relacja a zwłaszcza Twój styl pisania!Mam takie pytanko: napisałaś: "Briars to czesc Francji na wyspie Sw. Heleny. No bo tak, 14 hektarow wyspy nalezy do Francji: Briars, Longwood House i dolina w ktorej znajduje sie grob Napoleona. Na wyspie jest tez facet, ktory pelni role francuskiego konsula i jest odpowiedzialny za te trzy miejsca."Jak to rozumieć? Bo chyba oficjalnie czyli administracyjnie Francja nie posiada tam żadnych posiadłości. Rozumiem, że to tylko tak zwyczajowo.I jeszcze wklejam link o wyspie, wprawdzie sprzed 10 lat ale poczytać można, file:///C:/Users/User/Downloads/pdf-01.3001.0013.6208.pdf
brzemia 3 lipca 2023 23:08 Odpowiedz
Wylaczyles komputer i nie mozna pliku sciagnacWyslane z telefonu przez Tapatalka
2catstrooper 4 lipca 2023 05:08 Odpowiedz
@DMW pan konsul honorowy twierdzil, ze administracyjnie, az sama bylam zdziwiona.I jak sie okazalo, wikipedia to potwierdza, jestem totalnie w szoku.https://en.wikipedia.org/wiki/French_do ... int_HelenaA skoro juz o wikipedii mowa, to jestem rowniez w szoku, ze artykul quasi-naukowy opublikowany w Polsce mogl podawac wikipedie jako zrodlo w bibliografii. Nawet najbardziej dziadoski uniwerek w Japonii na to nie pozwala.Pan profesor sie nie wysilil, po prostu przetumaczyl wiekszosc informacji o wyspie i dodal tabelki z liczbami. Juz na samym poczatku nie bardzo powaznie wyszedl twierdzac, ze wyspy Palau sa "oddalone od glownych centrow turysytycznych." Serio? Moze dla Europejczykow tak, ale dla ludzi z Azji zdecydowanie nie. Sama bylam w Palau w 2011 roku (kiedy ten artykul byl opublikowany). Dla nas Palau juz od dawna bylo glownym centrem turystycznym. Sa tam nawet firmy turystyczne, ktore obsluguja tylko i wylacznie turystow z Japonii, Chin, itp, itd.To troche tak jak czasem slysze opinie Japonczykow o Azorach czy Maderze.Druga sprawa, ze Pan Profesor pisze o szlakach pieszych jakby odkrywal Ameryke. I w ogole nie wspomina, ze istnieja tzw. postbox treks (walks) od dawien dawna i ze to od zawsze byla ulubiona forma rozrywki wyspiarzy. Zamiast tego on sobie wymyslil pare innych szlakow. Nie bardzo rozumiem takiego wymuszania oryginalnosci. Nie obchodzi mnie jak dystyngowany autor byl. Zamiast opisac co naprawde istnieje i jak to dziala, to on twierdzil, ze "Zanim turysta wyruszy na szlaki piesze Wyspy Św. Heleny, powinien mieć świadomość, że po 4–5 dniach wędrówek po wyspie zabraknie już dla nie-go nowych szlaków." W 2010 roku kiedy on tam byl istnialo 18 postbox walks, obecnie jest ich 21. Buduje sie 4 nowe.Ale gdyby powiedzial jak jest naprawde, to wtedy cala ta praca naukowa bylaby o polowe krotsza. I zupelnie nie wspomnial w swoim dziele o nurkarstwie, dla ktorego duza liczba turystow nawet "za jego czasow" specjalnie na Sw. Helene przybywala.Dlatego ja nigdy nie sile sie na oryginalne wymysly. Ide utartym szlakiem, ktory juz istnieje i po prostu opowiadam co widze po drodze. Ale ja tez nie jestem profesorem niczego i prac pseudo-naukowych nie pisze.Na Helenie chce zaliczyc wszystkie postboxy i dlatego w przyszlym roku, w marcu, znowu tam lece. A jak dobrze pojdzie i dostane pozwolenie, to poplyne tez i na Tristana. I tam rowniez mam w planach tygodniowe lazenie po wyspie.
tropikey 4 lipca 2023 12:08 Odpowiedz
Jak tak dalej pójdzie i się rozpędzisz, to w końcu zostaniesz tam na stałe :DPrzy tej liczbie znajomych i kontaktów, które sobie tam wyrobiłaś, przyjęcie do lokalnej społeczności poszłoby na pewno gładko.
2catstrooper 4 lipca 2023 17:08 Odpowiedz
@tropikey hahaha! Wiesz, jakbym byla 20 lat mlodsza, to bym sie tam przeprowadzila i kupila Rosie's restauracje (bo szuka kupca) i przerobila ja na butikowy hotel.
2catstrooper 7 lipca 2023 12:08 Odpowiedz
Yikes!Tyle zescie natrzaskali odslon tej relacji, ze az mi glupio.Ale bardzo wszystkim dziekuje! :D I tak jak powiedzialam, po kolei bede wstawiac YouTube shorty i inne filmki.Tutaj epopeja dostania sie na wyspe w czterech czesciach. Tiktok ma lepsza jakosc, ale na forum YouTube kroluje, wiec sa youtubowe shorty. I gdzies je juz wklejalam, ale tu sa po kolei.Z mojej prefektury (Gunma) do Tokio:https://youtube.com/shorts/KjShz_NijIs?feature=shareZ Tokio do Singapuru:https://youtube.com/shorts/BKcOYH41wzI?feature=shareZ Singapuru do RPA:https://youtube.com/shorts/FWBhWtrKj5w?feature=shareZ RPA na Swieta Helene:https://youtube.com/shorts/m49eFZo6J04?feature=share
sko1czek 7 lipca 2023 12:08 Odpowiedz
@2catstrooperPo prostu muszę pogratulować tej bardzo wciągającej relacji, oryginalnej i jedynej w swoim rodzaju. To się czytało...Pisz kolejne.
2catstrooper 10 lipca 2023 05:08 Odpowiedz
@sko1czekCieszę się, że Ci się miło czytało!Bo sama relacja chyba aż za bardzo jedno-swojo-rodzajowa wyszła. :lol: A kolejna już się pisze! :)
japonka76 22 lipca 2023 17:08 Odpowiedz
Bardzo miło mi się z Tobą na tej Świętej Helenie przebywało [emoji3526]
januszjanuszewski 16 sierpnia 2023 17:08 Odpowiedz
Gratuluję talentu pisarskiego!
sko1czek 5 listopada 2023 23:08 Odpowiedz
Znalezione na EPS, takie post scriptum do relacji @2catstrooper - nowe połączenie z Wyspy św. Heleny via Wyspa Wniebowstąpienia na Falklandy:https://centreforaviation.com/members/d ... RE4Nhmi6Ys
bonifacy 6 listopada 2023 12:11 Odpowiedz
Piękne potencjalne kreski ;)
2catstrooper 6 listopada 2023 12:11 Odpowiedz
@sko1czek tak, wiem. Ale na razie tylko dla Świętych. Już się pytałam na wyspie.
2catstrooper 9 lutego 2024 05:08 Odpowiedz
Jakby kogo to jeszcze interesowało, to zrobiłam pierwszą część podkastu o moim świrze na punkcie Wyspy Świętej Heleny. Nie wiem czemu nie moge wrzucic linka do YouTube. Ehhh... szkoda, bo fajnie wyszlo.
igore 9 lutego 2024 12:08 Odpowiedz
2catstrooper napisał:Nie wiem czemu nie moge wrzucic linka do YouTube. Tego?https://www.youtube.com/watch?v=EzSjSZG6L0Q