+6
przemos74 29 października 2016 18:16
Image

W czasie drogi obserwuję wschód słońca nad Melbourne. Na lotnisko docieram po około 20 minutach jazdy. Od razu podchodzę do automatu i robię odprawę. Wybieram miejsce przy oknie. Jak się okazuje polecę Airbusem A330-200, zamiast Boeinga 737, który widniał jak przewidywany samolot, kiedy kupowałem bilet. Zmiana na lepsze zawsze cieszy. Bez kolejki przechodzę kontrolę bezpieczeństwa i kieruję się do Lounge Qantas, gdzie jem śniadanie. Salonik ten jest dobrze wyposażony. Bardzo smaczną kawę serwuje jeden z baristów. Co prawda jest ona podawana w plastikowych kubeczkach, ale chętnych nie brakuje. Bufet oferuje tosty, jajka, trochę warzyw i owoców, szybki, sery itd. Głodni na pewno stąd nie wyjdziemy.

Image

Image

Image

Boarding jest na czas, ale bardzo długo czekamy przy rękawie na wypychanie. Zrobiło się z tego ponad 40 minut opóźnienia. Po starcie serwowane jest śniadanie. Ja wybrałem jajecznicę z fasolką i szynką. Do tego napoje bezalkoholowe. Przed lądowaniem rozdane jest jeszcze ciepłe ciastko wraz z kawą i herbatą. Rejs przebiega spokojnie, bez turbulencji. Przez czas lotu udało mi się obejrzeć jeden film, dzięki bardzo dobrze sprawującemu się systemowi IFE.

Image

Image

Image

Image

Po wylądowaniu od razu kieruję się w stronę przechowywalni bagaży, które tutaj są dwie. A w zasadzie to automaty, gdzie wrzucamy pieniądze (stawka w zależności od wielkości szafki) i możemy zostawić swojego rzeczy. Otrzymujemy kod, którym później otworzymy drzwiczki. Następnie idę na autobus miejski do centrum. Kosztuje on 4,6 dolara australijskiego w jedną stronę i jedzie około 50 minut do miasta. Niestety można tylko płacić gotówką, przez co wracam do budynku terminala i wypłacam pieniądze.

Image

Dobra, idziemy zwiedzać Perth, które jest przecież największym miastem w Zachodniej Australii. Nie leży jednak dokładnie nad oceanem, bowiem z ścisłego centrum to około 40 minut drogi. Warto dodać, że czas na zegarku w stosunku do Melbourne musiałem przestawić o 3 godziny do tyłu. Miasto to mam wrażenie, że zbudowano na pustyni. Podczas lądowania tereny nie były zbyt ciekawe. Poza tym mówi się, że to także jedno z najdroższych miast na tym kontynencie. Przez Perth płynie rzeka Swan (nazwa od łabędzi, które tutaj można zobaczyć). Ja skupiłem się głównie na śródmieściu, gdzie jest masa wieżowców. Mamy także sporo przykładów wiktoriańskiej architektury. Zwiedzanie na piechotę jest bardzo łatwe i trudno się zgubić. Poza tym są punkty informacji turystycznej, gdzie dostaniemy darmową mapkę.

Image

Image

Image

O Perth mówi się, że to najbardziej samotne miasto świata. Coś w tym jest. Najbliższe duże miasto położone jest 3000 km stąd i jest to Adelaida. Z drugiej strony spotkałem tutaj wielu pogodnych i uśmiechniętych ludzi. Podobno nadal mieszka tutaj sporo Aborygenów. Miasto jest bezpieczne, czyste i bardzo zielone. Jego rozwój jest jednym z najszybszych na południowej półkuli. A mieszka tutaj 1/8 ludności Australii.

Image

Image

Image

Pierwsze kroki po wyjściu z autobusu kieruję do Stirling Gardens. To tutaj znajdują się słynne rzeźby kangurów. Są one wykonane z brązu i zostały pokazane w 1998 roku. Tuż obok można zobaczyć The Bell Tower, czyli budynek-instrument. Jeden z największych na świecie, jest on cały wykonany ze szkła. Wstęp do niego kosztuje 14 dolarów. W mieście odbywa się od 1 listopada jakiś festiwal krów i w całym mieście znajduję ich co najmniej kilkanaście.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Najważniejszym miejscem, które odwiedzam jest Kings Park, czyli park o wielkości 4 kilometrów kwadratowych, który położony jest na wzgórzu (dobra kondycja wymagana). To największy park miejski na kuli ziemskiej. Jak widzicie na zdjęciach znajdują się w nim niesamowite rośliny w tym np. przywiezione z Afryki baobaby. Spaceruje się tutaj pewien czas szklaną kładką, która robi świetne wrażenie. Widoki są przez cały czas niesamowite i co chwilę chce się robić zdjęcia. Mamy tutaj liczne jeziorka, wodospady i pomniki. Niestety bardzo tego dnia przeszkadza pogoda. Jest strasznie gorąco, porównałbym ten klimat do Bliskiego Wschodu i miesięcy kwiecień-maj. Najwyższym budynkiem, który widzicie na zdjęciach jest Central Park, to drapacz chmur o wysokości 250 metrów z 51 piętrami.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Tuż przed udaniem się na dworzec autobusowy odwiedzam port przy Barrack Square. Stąd też jest świetny widok na panoramę miasta. Poza tym dla chętnych możliwe jest popływanie gondolą za jedyne 15 dolarów za 15 minut. Z tego miejsca można także popłynąć na pobliską wyspę Rottnest Island.

Image

Image

Image

Wracam na lotnisko około godziny 17. Mam 3 godziny do rejsu AirAsia na Bali. Muszę jednak odebrać bagaż, zmienić terminal i odprawić się. Taki zapas czasu gwarantuje mi, że bez pośpiechu wszystko uda się załatwić. I tak też było. Boarding na lot do Indonezji zaczyna się 50 minut przed odlotem. Wypełnienie samolotu to zaledwie około 30% miejsc. Obsługa bardzo skrupulatnie sprawdza czy każdy zajął swoje miejsce. Jeżeli nie to odprowadza na właściwe, przydzielone w czasie odprawy. Byłem na tyle zmęczony, że niewiele pamiętam, ponieważ praktycznie cały czas spałem. Po niecałych 4h w powietrzu dotknęliśmy płyty lotniska w Denpasar.

Image

Image

O tym co działo się i dzieje na Bali napiszę Wam już niebawem @‌fortuna‌, dzięki i na pewno się zgłoszę przy okazji odwiedzin Sydney :)

@‌silazak‌, hehe dzięki za miłe słowa. Cieszę się, że mogę być inspiracją dla innych.

@‌Aga_podrozniczka‌, oceniam bardzo wysoko. W zasadzie wytrzymałbym tam i 8 godzin. Niczego mi nie brakowało, było wygodnie i przestronnie. Siedziałem też sam, co ma zapewne duży wpływ na moją ocenę, aczkolwiek jest dużo lepiej niż np. w Airberlin i ich A330. Co do zestawu kosmetyków z LH F to nawet nie zajrzałem, ale są w ciemnozielonym kuferku. Później sprawdzę i dam Ci znać.

Kiedy obudziłem się zobaczyłem, że za oknem pada deszcz. Trochę mnie to zmartwiło, bowiem przy moich krótkich pobytach we wszystkich miejscach pogoda może znacząco pokrzyżować plany. Na szczęście, już w momencie wychodzenia na płytę lotniska opad ustawał. Nie więcej jak 5 minut później nie było śladu po nim. Do terminalu przejechaliśmy autobusem. Nie było praktycznie żadnej kolejki do kontroli paszportowej i już po chwili byłem w hali odlotów. Tutaj rzucili się na mnie taksówkarze z pytaniami dokąd jadę i oferując średnio 4x wyższą stawkę niż normalnie. Oczywiście nie ma tutaj mowy, żeby ktoś zgodził się włączyć taksometr. Odchodzę kawałek i próbuję zamówić Ubera, jak się okazuje pomimo 2 prób żaden nie dociera. Później dowiedziałem się, że wojna z Uberem na Bali trwa w najlepsze i są nawet wyznaczone miejsca skąd nie wolno zamawiać Ubera. Podobno przy wjazdach do hoteli są tabliczki z przekreślonym logiem tej firmy, co ma świadczyć, że tam kierowcy ci nie wjadą.

W związku z powyższym opuszczam lotnisko pieszo i od razu łapię niebieską taksówkę. Kierowca bez pytania uruchamia taksometr i jedziemy do hotelu. Na pierwszą noc zatrzymam się w Holiday Inn Express Bali Raya Kuta, gdzie od razu zrobię sobie dodatkowy check in w celu wykonania zadań w IHG. Jest to chyba najtańszy hotel w tej sieci, bowiem nocka tutaj kosztuje około 25 dolarów za dwie osoby ze śniadaniem.

Image

Po dotarciu do hotelu recepcjonista informuje mnie, że obecnie mieszka tutaj grupa Chińczyków i poleca przyjść na śniadanie jak najpóźniej, bowiem są problemy z wolnymi miejscami i do tego jest bardzo głośno. Szybko biorę kartę od pokoju i idę się wykąpać. Jestem tego dnia bardzo zmęczony. Wstałem o 5 rano (po 4h snu), poleciałem do Perth, gdzie przeszedłem pieszo masę kilometrów, a następnie poleciałem na Bali. Kładę się kiedy jest 1 w nocy, a ja ledwo widzę na oczy.

Image

Image

Niestety to kolejny raz kiedy budzę się wcześniej niż powinienem i nie odczuwam potrzeby dłuższego spania. W związku z tym odpalam o godzinie 6 komputer i komunikuję się z najbliższymi. Następnie przygotowuję powyższą relację. Głód jednak jest na tyle silny, że postanawiam iść na śniadanie pomimo ostrzeżeń obsługi hotelu. Wcale nie jest najgorzej. Rzeczywiście restauracja prawie pewna, ale miejsce znajduję, a jedzenie jest donoszone tak szybko, że zjadam to na co mam ochotę.

Image

Image

Po śniadaniu idę na basen, żeby opracować jakiś plan działania na ten dzień. Decyduję się pojechać do Ubud. Zamawiam Ubera i tym razem bez żadnego kłopotu podjeżdża od pod hotel i kierujemy się w kierunku centrum wyspy. Przejazd tych 30 kilku kilometrów zabiera nam dokładnie 86 minut. Dlaczego zdecydowałem się pojechać właśnie tutaj? W listopadzie dotarłem tutaj na skuterze i bardzo mi się podobał klimat tego miasta. Niestety było już późno i nic poza sanktuarium małp (zamieszkuje je ponad 600 makaków) nie zobaczyłem. Wiele osób uważa, że jest to najładniejsze miasteczko na Bali.

Image

Image

Image

Image

Image

Postanawiam wysiąść w okolicy głównych świątyń. Jest ich tutaj naprawdę sporo. Przy głównej ulicy, czyli Cafe Lotus mamy Pura Saraswati Temple. To hinduistyczna świątynia, do której środka nie wejdziemy, ale obok mamy piękny wodny ogród kwiaty lotosu. Kto ma ochotę może tutaj wypić kawę z przyjemnym widokiem. Zaraz dalej idę do Ubud Palace. Tutaj jest mnóstwo ludzi. Możliwe, że będą jakieś występy. Nie zostaję zbyt długo.

Image

Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (76)

macq91 29 października 2016 19:10 Odpowiedz
Uwielbiam Twoje relacje i zawsze uważne je śledzę tak jak większość forum. Są niezłą inspiracją i kopalnią wiedzy. Powodzenia.
rafgrzeg 29 października 2016 19:48 Odpowiedz
Jestes mistrzem w wyszukiwaniu tych punktów errorow itd. Podziwiam o czekam na relacje ?
joker1977 30 października 2016 12:23 Odpowiedz
To znaczy jedno. Będzie ciekawie
aga-podrozniczka 31 października 2016 08:47 Odpowiedz
Zacna wersja 911, ale ja bym smignela autostrada na poludnie i z powrotem, w koncu jest przy lotnisku i kawalek za nim nie ma juz ograniczenia predkosci :-) Z tego co widze, Avis poleca na swojej stronie trase w dol. W 150 wliczonych km mozna sporo paliwa puscic z dymem. Transfer limuzyna do samolotu z tego co pamietam? Niewatpliwie pierwsza klasa LH ma bardzo dobre ground services.
brunoj 31 października 2016 10:16 Odpowiedz
W 911ce (4s wiec w porównaniu do tego staroć ;-) zrobiłem swój szosowy, czy tez raczej autostradowy Vmax. Mam wrażenie że chwilowo jest to najmocniejszy akcent Twojej relacji. Teraz będziesz sie musiał dobrze postarać, żeby to przebić. Choć. Drugiej strony - najlepsze dopiero przed nami. Eee to znaczy, chciałem napisać - przed Tobą ;-)
ibartek 31 października 2016 10:39 Odpowiedz
super relacja.czy moglbys dodac typy samolotow? to malenstwo z POZ to jakis bombardier?
silvershark 31 października 2016 10:47 Odpowiedz
Uwielbiam recenzje, w których lot samolotem nie jest tylko przykrą koniecznością, a przeżyciem, które zasługuje na wspomnienie i komentarz ;)
marek2011 31 października 2016 10:52 Odpowiedz
super relacja, miłego lotu w F ;-)
bonifacy 31 października 2016 10:56 Odpowiedz
@‌ibartek‌ wystarczy wpisać w Google nr samolotu i masz wszystkie dane:) http://www.airfleets.net/ficheapp/plane-crj-15245.htm
metia 31 października 2016 10:58 Odpowiedz
W takim momencie relację urwać, ty niedobry człowieku ;)
brunoj 31 października 2016 11:27 Odpowiedz
CRJ-900 podobnie jak na wielu innych trasach PL-FRA. Całkiem fajny ale warto złapać miejsca z przodu o z tylu jest wyraźnie głośniej. I później jedzonko dociera ;)
ibartek 31 października 2016 11:42 Odpowiedz
bonifacy napisał:@‌ibartek‌ wystarczy wpisać w Google nr samolotu i masz wszystkie dane:) http://www.airfleets.net/ficheapp/plane-crj-15245.htmtak, wiem. prosba byla na przyszle loty, przy boardingu z rekawa moze byc ciezko zrobic jakiekolwiek zdjecie samolotu..
tropikey 1 listopada 2016 06:28 Odpowiedz
Wygląda na to, że będę zawsze pierwszym, a przynajmniej jednym z pierwszych "lubiących" :-)Jesteśmy obaj wprawdzie w innych strefach czasowych, ale tak czy inaczej daleko od kraju, więc mam pierwszeństwo :-DKurczę, jaka to jednak różnica, jak się wrzuca porządne zdjęcia. Jestem teraz w Manili - może wykombinuję tu chociaż jakiś kabelek (bo oczywiście w roztargnieniu nie zabrałem z domu) i wreszcie dam obrazki z aparatu, a nie telefonu...Miłej i bezproblemowej dalszej podróży!
aga-podrozniczka 1 listopada 2016 06:54 Odpowiedz
Zdjec nie widze, ale sniadanie brzmi jak z Ritza, szczegolnie ta czesc o szynkach :-) Hilton Warszawa tez ma wysokie aspiracje, bo jest sok marchewkowy.
madziaro 1 listopada 2016 07:13 Odpowiedz
Ja też nie widzę zdjęć. Czekamy na kolejne wpisy!! :D
przemos74 1 listopada 2016 12:42 Odpowiedz
Przepraszam już są. Problem został usunięty przez hosting gdzie je umieszczam - wystąpił chwilowy problem z systemem quoty, co mogło objawiać się podanym błędem.
aga-podrozniczka 1 listopada 2016 15:38 Odpowiedz
Faktycznie, troche brauje prywatnosci i nawet na Twoich zdjeciach widac, ze masz wglad w ekrany innych pasazerow i mozesz sprawdzic co ogladaja. Zarzadzanie fotelem wyglada na zaawansowane. Ciekawa jestem co bedziesz robic w rejonach Palm Springs? Joshua Tree Park?
marek2011 1 listopada 2016 16:52 Odpowiedz
Ogólnie podróż chyba Ci minęła bardzo przyjemnie, natomiast od siebie powiem, że jedzenie - a zwłaszcza danie główne - jednak nieco rozczarowuje na zdjęciach.
kacper451 1 listopada 2016 17:33 Odpowiedz
Po takich suto zastawionych stołach i barkach od razu odechciewa się opisywać jakiekolwiek saloniki na PP DP i inne tego typu zbliżone pierdoly, eh...
tom971 1 listopada 2016 17:39 Odpowiedz
@‌kacper451‌ Nie.. takie cuda od święta a tamto dla plebsu ;) żadna wiedzą nie boli@‌przemos74‌ obfociles może aktualna listę win w F LH?
kamwad 2 listopada 2016 08:02 Odpowiedz
Super sprawa. Pogoda z CA... boli nawet bardziej dziś, gdy w Sztokholmie nakoor*ia deszcz ze śniegiem i nie ma już praktycznie liści na drzewach :-(
aga-podrozniczka 2 listopada 2016 11:09 Odpowiedz
Tez miala taka idealna pogode w Joshua Tree Park, tylko bylo troche chlodniej, a na wzniesieniu to nawet male polacie sniegu lezaly, ale to bylo w grudniu. Co ciekawe jedzie sie przez dwie pustynie: Mojave Desert i Colorado Desert i faktycznie widac roznice w roslinnosci.
dommann 2 listopada 2016 20:44 Odpowiedz
świetna relacja. Powodzenia :)
dommann 2 listopada 2016 20:44 Odpowiedz
świetna relacja. Powodzenia :)
aga-podrozniczka 3 listopada 2016 11:24 Odpowiedz
Salonik Qantas na LAX ma bardzo dobre opinie. Czekamy na szczegoly :-) Priority checkin to bardzo przydatna sprawa.
danield1978 3 listopada 2016 13:13 Odpowiedz
Nie pamiętam, żeby tak dobrze mi się czytało jakąś relację. Jesteś Mistrzem :-)
danield1978 3 listopada 2016 13:13 Odpowiedz
Nie pamiętam, żeby tak dobrze mi się czytało jakąś relację. Jesteś Mistrzem :-)
szyn3k 3 listopada 2016 13:17 Odpowiedz
@‌przemos74‌ Kolejna świetna relacja, którą czytam z miłą chęcią i cieszę się na każdy nowy post. Pomieszanie części lotniczej/hotelowej z podróżniczą - to lubię! Tak trzymaj!
maciass 3 listopada 2016 19:24 Odpowiedz
Świetna relacja, fajnie się patrzy na te wszystkie luksusy niedostępne dla zwykłego śmietelnika :D Ale muszę powiedzieć że płatne wifi dla pasażera First to w moim odczuciu taki trochę zgrzyt, kazać dopłacać te głupie parę dolców kiedy bilet kosztował fortunę..
orfik11 3 listopada 2016 20:09 Odpowiedz
Witam. Późno trafiłem na relację ale...jest ekstra. Przyjemnie się czyta i jeszcze ...cieplej ogląda. Powodzenia kolego. Pozdrawiam
silvershark 3 listopada 2016 20:28 Odpowiedz
@‌maciass‌ zdecydowanie się zgadzam. Ktoś, kto płaci za lot kilka tysięcy dolarów, na ogół nie ma problemu z wydaniem kilkunastu, ba, nawet ich nie zauważa, ale samo doświadczenie, że trzeba wyjąć portfel i zapłacić to już dyskomfort. Z jednej strony oddzielny terminal dla wygody, a z drugiej to. No a druga sprawa to fakt, że dopłacanie za wszystkie drobiazgi kojarzy mi się raczej z LCC@‌Szyn3k‌ na wielu amerykańskich blogach o podróżach, chociażby One Mile at a Time, jest całe mnóstwo Polaków bacznie je śledzących, podczas gdy zbliżone blogi w Polsce można policzyć na palcach jednej ręki. Sam czytam tę relację z ogromnym zaciekawieniem, bo materiał naprawdę godny pochylenia się i czytania z zapartym tchem ;)
aga-podrozniczka 3 listopada 2016 21:02 Odpowiedz
silvershark napisał:@‌Szyn3k‌ na wielu amerykańskich blogach o podróżach, chociażby One Mile at a Time, jest całe mnóstwo Polaków bacznie je śledzących, podczas gdy zbliżone blogi w Polsce można policzyć na palcach jednej ręki. Za malo czytelnikow wsrod polskiej publicznosci, a autor moze byc potraktowany jak ten, ktoremu przewrocilo sie w glowie albo snob, itp. Salonikow i limuzyn sie zachciewa ;-)
silvershark 3 listopada 2016 21:18 Odpowiedz
Większość dobrych blogów to blogi amerykańskie, a chciałbym poczytać coś utrzymanego w bardziej europejskich klimatach. Sam postanowiłem tworzyć bloga tego typu, ale nie jest to temat tak łatwy jak np. "zdrowe odżywianie" czy "modowy lifestyle" (potrzebna jest większa wiedza, ale przede wszystkim trzeba zdobywać materiał do recenzowania, czyli po prostu dużo latać).Kolejną korektą do blogów zagranicznych, którą uważam, że warto dodać, jest opisywanie lotów w klasie ekonomicznej, która jest znacznie bliższa przeciętnemu śmiertelnikowi, ewentualnie latanie ekonomiczną i posiadanie statusów, które pozwalają na wejścia do lounge'ów itp. Łatwiej nawiązać więź z czytelnikiem, jeśli temat jest realistyczny i nieodległy. @‌Aga_podrozniczka‌ popyt można stworzyć i uważam, że warto, bo to rozwija świadomość społeczeństwa, a przede wszystkim fajnie poczytać coś ciekawego, z czym istnieje szansa się spotkać w naszym życiu, a także opisywać zjawiska, które sami widzimy i są typowe tylko dla podróżnych z Polski (w stylu: 4-godzinne kolejki w Modlinie albo loty krajowe na wybitnych trasach typu Radom-Olsztyn) :D
lukasz666 4 listopada 2016 09:45 Odpowiedz
fajna relacja i super zdjęcia; możesz zdradzić jakiego aparatu używasz?
michzak 4 listopada 2016 10:03 Odpowiedz
@silvershark ba, też bym chętnie w F lub w C latał, ale mam wrażenie, że w życiu może to się tylko raz uda, jak będzie jakiś EF ciekawy, a tak to... chyba za wysokie progi dla mnie, latać zawsze w biznesie :(
silvershark 4 listopada 2016 10:25 Odpowiedz
@‌michzak‌ dlatego sugeruję, że opisy ciekawych lotów (szczególnie longhauli) w Y też mogą być warte uwagi czytelnika. ;)
rysiekkk 4 listopada 2016 11:58 Odpowiedz
lukasz666 napisał:fajna relacja i super zdjęcia; możesz zdradzić jakiego aparatu używasz?Canon 700D + LG G4 ? ;)relacja świetna ! :geek:
pieerx 4 listopada 2016 12:11 Odpowiedz
Miałem o to samo zapytać :) Ale są też zdjęcia z kamerki czy się mylę ?
maarcin1938 4 listopada 2016 14:32 Odpowiedz
czytam relacje od samego początku i generalnie rewelacja.zdjęcia, opis, jakieś takie fajne tempo tej relacji, generalnie jak wszyscy dla mnie bomba!
michzak 4 listopada 2016 14:39 Odpowiedz
Tak ładnie podaną wstawkę widziałem tylko w Novotelu w Łodzi (świetny hotel) ;)
amcio 4 listopada 2016 14:47 Odpowiedz
Czekam na nowe informacje i czytam z zapałem - to jakiś inny równoległy, świat dla mnie. Brawo.
adix1982 5 listopada 2016 15:49 Odpowiedz
Jak zwykle kolejna świetna relacja. Czekam na część dalszą z niecierpliwością!
kevin 6 listopada 2016 00:56 Odpowiedz
@‌przemos74‌ tysiące Ci zjadło w liczbie widzów MCG :)Miło wspomnieć własną wizytę w Melbourne sprzed 3 lat, dzięki za dużą liczbę zdjęć. Wyjechać na Eureka Tower warto moim zdaniem - dobry widok między innymi na Albert Park oraz na korty i Melbourne Cricket Ground. Ale jak napisałeś możesz to zrobić następnym razem. Też tak czasem mówię o atrakcjach w miejscach, do których mam zamiar wrócić :)
aga-podrozniczka 6 listopada 2016 18:40 Odpowiedz
Widze, ze miales ladna pogode w Melbourne. Jak przelatywalam przez nie 2 tygodnie temu to bylo 13C i deszcz. Lecisz troche w odwrotna strone niz ja ostatnio :-)Ladne zdjecia nocne. Pomysle nad ta pierwsza klasa w Etihad do MEL w egipskiej promocji ...
blasto 6 listopada 2016 19:09 Odpowiedz
Aga_podrozniczka napisał:Pomysle nad ta pierwsza klasa w Etihad do MEL w egipskiej promocji ...Leciałem MEL-AUH w F EY w środę - rewelacja, polecam.
przemos74 7 listopada 2016 12:58 Odpowiedz
Historia powtarza się kolejnego dnia. Budzik nastawiony na 5 rano, a ja już budzę się 10 minut wcześniej. Jestem jeszcze niespakowany, więc układam wszystkie rzeczy w walizce i zjeżdżam windą do recepcji żeby oddać karty od pokoju. Autobus na lotnisko odjeżdża z Southern Cross Station, więc na pieszo mam około 5 km. Postanawiam wsiąść w tramwaj i podjechać kawałek. Wysiadam blisko centrum, tak że już pozostaje mi 1,5 km spaceru. Jest ciepło i pusto na chodnikach. Dokładnie o 6:30 odjeżdża Skybus, więc jestem 5 minut przed czasem. Ponownie skanowanie biletu i można wsiadać. http://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/6a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/1s.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/2s.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/3s.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/4s.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/5s.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/6s.jpgW czasie drogi obserwuję wschód słońca nad Melbourne. Na lotnisko docieram po około 20 minutach jazdy. Od razu podchodzę do automatu i robię odprawę. Wybieram miejsce przy oknie. Jak się okazuje polecę Airbusem A330-200, zamiast Boeinga 737, który widniał jak przewidywany samolot, kiedy kupowałem bilet. Zmiana na lepsze zawsze cieszy. Bez kolejki przechodzę kontrolę bezpieczeństwa i kieruję się do Lounge Qantas, gdzie jem śniadanie. Salonik ten jest dobrze wyposażony. Bardzo smaczną kawę serwuje jeden z baristów. Co prawda jest ona podawana w plastikowych kubeczkach, ale chętnych nie brakuje. Bufet oferuje tosty, jajka, trochę warzyw i owoców, szybki, sery itd. Głodni na pewno stąd nie wyjdziemy. http://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/6a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/7a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/8a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/7s.jpgBoarding jest na czas, ale bardzo długo czekamy przy rękawie na wypychanie. Zrobiło się z tego ponad 40 minut opóźnienia. Po starcie serwowane jest śniadanie. Ja wybrałem jajecznicę z fasolką i szynką. Do tego napoje bezalkoholowe. Przed lądowaniem rozdane jest jeszcze ciepłe ciastko wraz z kawą i herbatą. Rejs przebiega spokojnie, bez turbulencji. Przez czas lotu udało mi się obejrzeć jeden film, dzięki bardzo dobrze sprawującemu się systemowi IFE.http://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/9a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/10a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/11a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/12a.jpgPo wylądowaniu od razu kieruję się w stronę przechowywalni bagaży, które tutaj są dwie. A w zasadzie to automaty, gdzie wrzucamy pieniądze (stawka w zależności od wielkości szafki) i możemy zostawić swojego rzeczy. Otrzymujemy kod, którym później otworzymy drzwiczki. Następnie idę na autobus miejski do centrum. Kosztuje on 4,6 dolara australijskiego w jedną stronę i jedzie około 50 minut do miasta. Niestety można tylko płacić gotówką, przez co wracam do budynku terminala i wypłacam pieniądze. http://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/1a.jpgDobra, idziemy zwiedzać Perth, które jest przecież największym miastem w Zachodniej Australii. Nie leży jednak dokładnie nad oceanem, bowiem z ścisłego centrum to około 40 minut drogi. Warto dodać, że czas na zegarku w stosunku do Melbourne musiałem przestawić o 3 godziny do tyłu. Miasto to mam wrażenie, że zbudowano na pustyni. Podczas lądowania tereny nie były zbyt ciekawe. Poza tym mówi się, że to także jedno z najdroższych miast na tym kontynencie. Przez Perth płynie rzeka Swan (nazwa od łabędzi, które tutaj można zobaczyć). Ja skupiłem się głównie na śródmieściu, gdzie jest masa wieżowców. Mamy także sporo przykładów wiktoriańskiej architektury. Zwiedzanie na piechotę jest bardzo łatwe i trudno się zgubić. Poza tym są punkty informacji turystycznej, gdzie dostaniemy darmową mapkę. http://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/13a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/14a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/15a.jpgO Perth mówi się, że to najbardziej samotne miasto świata. Coś w tym jest. Najbliższe duże miasto położone jest 3000 km stąd i jest to Adelaida. Z drugiej strony spotkałem tutaj wielu pogodnych i uśmiechniętych ludzi. Podobno nadal mieszka tutaj sporo Aborygenów. Miasto jest bezpieczne, czyste i bardzo zielone. Jego rozwój jest jednym z najszybszych na południowej półkuli. A mieszka tutaj 1/8 ludności Australii. http://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/16a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/17a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/18a.jpgPierwsze kroki po wyjściu z autobusu kieruję do Stirling Gardens. To tutaj znajdują się słynne rzeźby kangurów. Są one wykonane z brązu i zostały pokazane w 1998 roku. Tuż obok można zobaczyć The Bell Tower, czyli budynek-instrument. Jeden z największych na świecie, jest on cały wykonany ze szkła. Wstęp do niego kosztuje 14 dolarów. W mieście odbywa się od 1 listopada jakiś festiwal krów i w całym mieście znajduję ich co najmniej kilkanaście.http://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/19a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/20a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/21a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/22a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/23a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/36a.jpgNajważniejszym miejscem, które odwiedzam jest Kings Park, czyli park o wielkości 4 kilometrów kwadratowych, który położony jest na wzgórzu (dobra kondycja wymagana). To największy park miejski na kuli ziemskiej. Jak widzicie na zdjęciach znajdują się w nim niesamowite rośliny w tym np. przywiezione z Afryki baobaby. Spaceruje się tutaj pewien czas szklaną kładką, która robi świetne wrażenie. Widoki są przez cały czas niesamowite i co chwilę chce się robić zdjęcia. Mamy tutaj liczne jeziorka, wodospady i pomniki. Niestety bardzo tego dnia przeszkadza pogoda. Jest strasznie gorąco, porównałbym ten klimat do Bliskiego Wschodu i miesięcy kwiecień-maj. Najwyższym budynkiem, który widzicie na zdjęciach jest Central Park, to drapacz chmur o wysokości 250 metrów z 51 piętrami. http://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/24a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/25a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/26a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/27a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/28a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/29a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/30a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/31a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/32a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/33a.jpgTuż przed udaniem się na dworzec autobusowy odwiedzam port przy Barrack Square. Stąd też jest świetny widok na panoramę miasta. Poza tym dla chętnych możliwe jest popływanie gondolą za jedyne 15 dolarów za 15 minut. Z tego miejsca można także popłynąć na pobliską wyspę Rottnest Island. http://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/3a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/34a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/35.jpgWracam na lotnisko około godziny 17. Mam 3 godziny do rejsu AirAsia na Bali. Muszę jednak odebrać bagaż, zmienić terminal i odprawić się. Taki zapas czasu gwarantuje mi, że bez pośpiechu wszystko uda się załatwić. I tak też było. Boarding na lot do Indonezji zaczyna się 50 minut przed odlotem. Wypełnienie samolotu to zaledwie około 30% miejsc. Obsługa bardzo skrupulatnie sprawdza czy każdy zajął swoje miejsce. Jeżeli nie to odprowadza na właściwe, przydzielone w czasie odprawy. Byłem na tyle zmęczony, że niewiele pamiętam, ponieważ praktycznie cały czas spałem. Po niecałych 4h w powietrzu dotknęliśmy płyty lotniska w Denpasar. http://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/4a.jpghttp://explore-world.you2.pl/wp-content/uploads/2016/rtw/5a.jpgO tym co działo się i dzieje na Bali napiszę Wam już niebawem 
aga-podrozniczka 7 listopada 2016 18:19 Odpowiedz
Jak oceniasz tego A330-200 Qantasa w ekonomicznej? Wygodnie i wystarczajaco miejsca na nogi? Niebo faktycznie idealne :-)
silazak 7 listopada 2016 21:01 Odpowiedz
@‌przemos74‌ dla moich znajomych jestem kozakiem , Ty dla mnie jesteś Bogiem :)
fortuna 8 listopada 2016 00:54 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja oraz styl pisania, jak bedziesz kiedys w Sydney to daj znac to wyjdziemy na piwo.
michzak 9 listopada 2016 17:43 Odpowiedz
Co za hotel... :D Pokaż miśka :D
brzemia 9 listopada 2016 20:57 Odpowiedz
Napisze krotko. Wow. Ciekawe czy haslo: podroz dookola swiata otwiera wszystkie drzwi.Wyslane z telefonu.
aga-podrozniczka 9 listopada 2016 21:15 Odpowiedz
To dobrze, ze masz pozytywne wrazenia z Conrada. Czytalam recenzje i niektorzy pisali, ze w porzadku, ale nie taki dobry jak w innych miejscach na swiecie. Conrady to moja ulubiona siec.
aga-podrozniczka 11 listopada 2016 08:46 Odpowiedz
Nie czuje sie zachecona do wizyty w tym Garden Inn po tym komentarzu o chinskich turystach. Apartament prezydencki pewnie dobry na duza impreze :-)
klapio 11 listopada 2016 09:09 Odpowiedz
Super to Bali :-) Gdzie Ci się bardziej podobało, tam czy w Australii?
aarongeru 11 listopada 2016 18:35 Odpowiedz
Aga_podrozniczka napisał:Nie czuje sie zachecona do wizyty w tym Garden Inn po tym komentarzu o chinskich turystach. Apartament prezydencki pewnie dobry na duza impreze :-)Zależy jak trafisz. Podczas mojego pobytu w ubiegłym miesiącu nie było żadnej grupy - jednego dnia pływaliśmy z żoną w basenie od 9 do 12 całkiem sami ;)BTW Wspaniała podróż! Powodzenia w dalszej części! ;)
gdanszczanka76 11 listopada 2016 19:11 Odpowiedz
aarongeru napisał:Aga_podrozniczka napisał:Nie czuje sie zachecona do wizyty w tym Garden Inn po tym komentarzu o chinskich turystach. Apartament prezydencki pewnie dobry na duza impreze :-)Dokładnie ,smarkanie do basenu, jedzenie jak pig przy nim, bekanie przy każdym drinku to ,to co lubię najbardziej omijać.Ale skoro balują do późna to można liczyć na poranne słonko i pływankobez tej nacji. Ostatnio siedziałam w samolocie z 2 chinkami w rzędzie.Jeszcze nie wystartowaliśmy,a już jedna dwa razy wychodziła do wc.Pomyślicie ,że ze stresu :-) Niestety nie, mieliśmy opóźnienie z wylotem 40 mina jak tylko samolot zaczął startowaćjuż miały zjedzone pół torby jedzenia.Na szczęście udało mi się przesiąść ,bo bym furii dostała :(
aga-podrozniczka 11 listopada 2016 22:34 Odpowiedz
Ja na razie ma bilety do BKK luzno pokrywajace sie z moja rezerwacja na Bali. W zaleznosci od tego jak bede stala z punktami i gotowka, moze skusze sie na tego Conrada, widzialam ceny 20K punktow + $100 za noc. Czytalam tez recenzje i duzo osob dostaje upgrade do tego pokoju co Przemos74. Od grudnia bedzie tez dostepny Hilton Bali Resort, 30K punktow za noc lub 12K + £45.
gadu-777 12 listopada 2016 15:33 Odpowiedz
Uwaga co do wypozyczalni Avis, aby wynajac samochody klasy Avis Prestige w Niemczech musisz miec dwie wypukle karty wystawione przez rozne banki lub jedna zlota karte wystawiona przez niemiecki bank i miec minimum 25 lat. Nieprawda jest twierdzenie ze musza byc dwie karty z czego jedna zlota.Gratulacje z wycieczki 911 Targa po Frankfurcie.
kiew 12 listopada 2016 18:17 Odpowiedz
Teraz już wiem jaki był prawdziwy powód, że z nami do Argentyny nie poleciałeś - za dużo lotów w Y :P A na serio to skoro już się zbliżamy do końca to muszę napisać, że świetny trip Ci z tego wyszedł i świetnie się czyta/śledzi taki relacje na luzie, bez spiny i bez żadnego parcia, a za to z porcjo dużo rzadziej tutaj spotykanych relacji z C/F i dobrych hoteli. Mi ostatnio trochę krócej zajęło dotarcie do Londynu, ale mimo tego chętnie bym się zamienił ;)
brzemia 14 listopada 2016 18:44 Odpowiedz
Dzieki!! I wielki szacunek za relacje na zywo.Wyslane z telefonu.
ewka888 15 listopada 2016 08:35 Odpowiedz
Świetnie się z Tobą podróżowało dookoła świata :) Dzięki za relację :)
marek2011 15 listopada 2016 09:35 Odpowiedz
dzięki za ciekawą (i inspirującą) relację :)
brunoj 15 listopada 2016 09:53 Odpowiedz
Ja się zmęczyłem tym lataniem tylko czytająć ;-)Fajna sprawa:)To jeszcze poprosimy podsumowanie koszto-punktów/mil, bo każdy pewnie z niecierpliwością przegląda swoje zapasy, sprawdzając jak daleko by zaleciał...
aga-podrozniczka 18 listopada 2016 10:45 Odpowiedz
To teraz mozesz odpoczac i odespac :-) Tez sie zmeczylam od tego czytania, bez latania. Troche sie minelismy, bo ja akurat polecialam na wschod jak Ty wrociles, a teraz lece wlasnie na zachod :-)Co do hotelu we Frankfurcie, to obok Mercure jest jeszcze Ibis Budget i pewnie jeszcze pare innych. Wszystkie korzystaja chyba z tego samego autobusu na lotnisko. Nocowalam tam kiedys dosc tanio i chyba bylo w porzadku, bo nie pamietam nic zlego ;-) Hiltony sa duzo blizej, ale rzadko widze je tanio. A jak ktos by sie skusil na te promocje pierwszej klasy i Porsche to szczerze polecam wypad na poludnie po autostradzie, najlepiej w sobote po poludniu i niedziele rano, kiedy nie ma tirow i drogi sa pustawe. Mozna sobie troche "polatac" na odcinkach bez limitow. Na Bali ladnie zaweziles wybor hoteli. Jak wroce z obecnej eskapady i zbiore troche punktow, to moze wezme tego Conrada prowizorycznie. Zawsze mozna anulowac i zmienic plany. Pozdrawiam z saloniku w DUS.
kacper451 18 listopada 2016 11:17 Odpowiedz
@‌przemos74‌Tylko za dwa noclegi w IHG zgarnąłeś aż 154k punktów??
przemos74 18 listopada 2016 11:36 Odpowiedz
@‌Aga_podrozniczka‌, autobus jadący do Mercurego zatrzymywał się także przy Ibisie, ale chyba nie Budget.PS. Udanej podróży :) Dokąd teraz lecisz? @‌kacper451‌, widzę, że niedokładnie przeczytałeś relację :( noclegów potrzebowałem w sumie cztery. Po kilku edycjach bardzo trudnych zadań wreszcie poszli mi na rękę ;)
kacper451 18 listopada 2016 11:40 Odpowiedz
Może zbyt pobieżnie, aż bardzo poszli Ci na rękę:)
3086 18 listopada 2016 11:42 Odpowiedz
Wydaje mi się, że masz błąd w wyliczeniach przy hotelach Accora.2000 pkt to 40€ (~170 pln), u Ciebie wychodzi to tak, jakby te punkty obniżały Ci cenę przynajmniej 2 razy więcej, tj. o ~340 pln, a w pierwszym przypadku to nawet o ponad 400 złotych.Szkoda, że straciłem platynę w Accorze, bo Manilę w lutym po twojej rekomendacji Novotela załatwiłbym tak samo ;)
aga-podrozniczka 18 listopada 2016 11:47 Odpowiedz
przemos74 napisał:@‌Aga_podrozniczka‌, autobus jadący do Mercurego zatrzymywał się także przy Ibisie, ale chyba nie Budget.PS. Udanej podróży :) Dokąd teraz lecisz? Moze juz nie jest Budget, kiedys to byl nawet Etap.New York, New York z promocji Air Berlin. Z tego co mi powiedziano, to samolot jest prawie pusty w ekonomicznej. Moze nie umre od braku miejsca na nogi czego troche sie obawialam.
przemos74 18 listopada 2016 11:48 Odpowiedz
@‌piotrek_‌, cena na stronie Accora jest różna od strony na bookingu, a dodatkowo upgrade'y pokoju były darmowe (cena z booking jest dla pokoju po upie) ;) wydaje mi się, że jest okey policzone, ale mogłem się gdzieś machnąć ;)Novotel w Manili jak na warunki lokalne jest bardzo drogi, ale z drugiej strony rzeczywiście oferuje doskonałą obsługę i warto spędzić tam chociaż jedną noc. Aczkolwiek bez Palatyny bym Ci odradzał, wiesz czemu :)
3086 18 listopada 2016 11:53 Odpowiedz
Upgrade i wszystko jasne :P W moich datach stoi po około 280 pln, wykorzystując 2000 punktów miałbym go za 100 pln z groszami. No niestety od września mam tylko golda ;)
radziu89 24 listopada 2016 15:54 Odpowiedz
super relacja, dziś pół dnia szukałem jej na fly4 free po resecie mozzili, wcześniej była w ulubionych, stosunkowo niedrogo wyszło, szkoda że dziewczyny nie zabrałeś, pewnie byłoby raźniej :) czy jesteś w stanie napisać mniej więcej jak się przygotować do takiego wyjazdu ? tzn chodzi mi o to jak nabijasz tyle pkt w programach i robisz potem upgrade hoteli? czy dużo Ci to czasu zabiera? ja raczej w planach mam wylot za rok do azji, i przyznam że na pewno ta relacja mnie jeszcze bardziej zainspirowała ;)
firley7 25 listopada 2016 22:18 Odpowiedz
Wspaniała relacja i mega inspirująca !
marek2011 26 listopada 2016 11:47 Odpowiedz
dzięki @przemos74 za relację i podsumowanie; dla mnie najtrudniejszym momentem byłby zdecydowanie ten TPAC w Y, ale robiłeś go szczęśliwie tylko w jedną stronę. No to do następnego @kółeczka, mam nadzieję, że wreszcie gdzieś w trasie :D
lapka88 26 listopada 2016 11:54 Odpowiedz
Stary szacun. Zorganizowanie takiej wyprawy i to takimi kosztami to musi być prawdziwa pasja, a nie jakieś tam zwykłe podróżowanie :)
jack-strong 13 grudnia 2016 23:16 Odpowiedz
Bardzo ładnie rzeczowo napisana relacja, pozdrawiam.