Fantazja miejscowych dotycząca rzeczy, które można zapakować na boda boda nie przestaje nas zaskakiwać
;) Widzieliśmy przewożone: łóżko w poprzek, bramę garażową, rowerzystę z rowerem, blachę falistą, worki węgla i mój hit - trumnę.
Nagle tuż przy drodze dostrzegamy zebry. Zjeżdżamy przyjrzeć się bliżej.
BHP to podstawa
;)
Chętni mogą nabyć rybę.
Miejscowi twierdzą, iż najpopularniejszym sportem u nich jest piłka nożna, ale moim zdaniem to bilard. Praktycznie w każdej wiosce jest stół do gry.
Lunch jemy przy równiku.
Oprócz knajpek, jest tam też kilka sklepików z pamiątkami. Robimy obchód, ale nic nie wpada nam w oko.
Dojeżdżamy do Kampali i szukamy noclegu. Tym razem chcieliśmy spać bliżej centrum. Zatrzymujemy się przy hotelu Sojovalo. Od obsługi dowiadujemy się, że pokój dwuosobowy kosztuje 95$, więc nie wysiadając z auta rezygnujemy. Cofając samochód, Agreey wyrywa latarnię stojącą na parkingu. Robi się afera. Ponieważ nie wiemy ile to potrwa, postanawiamy poszukać noclegu w okolicy na własną rękę. Oglądamy pokój w sąsiednim hotelu. Nie zachwyca nas jakoś specjalnie, ale w sumie zdarzało nam się spać w gorszych miejscach
;) Decydujemy się na pozostanie, gdy do holu wbiega Agreey i każe nam wracać do poprzedniego hotelu. Menadżer przeprasza nas za zaistniałą sytuację i proponuje pokój taniej. Ponieważ to moje urodziny, postanawiamy zaszaleć i zostajemy. Marzy mi się kąpiel w wannie, którą wypatrzyłam w łazience
;) Gdy obsługa dowiaduje się o moim jubileuszu, proponują jeszcze darmowy room serwis. Przed snem idziemy jeszcze się przejść po okolicy. Do moczenia się w wannie nie doszło, bo nie było ciepłej wody. Spłuczka w toalecie też nie działała
:P . Jak na pokój za prawie 100$ (standardowo) to chyba słabo
;)
WYDATKI nocleg ze śniadaniem - 50$
JarekGdynia napisał:
To chyba jeszcze nie koniec?
w zasadzie już prawie
;)
Pabloo napisał:
Świetna relacja
dziękuję
:)
Pabloo napisał:
mogłabyś coś więcej powiedzieć o jedzeniu?
;) Zawsze ciekawi mnie możliwość próbowania lokalnej kuchni, częstowania się posiłkami od przyulicznych sprzedawców.
nie jedliśmy u ulicznych sprzedawców, odradzali nam to sami Ugandyjczycy (z branży turystycznej
;) ), twierdząc, że nasze żołądki mogą to ciężko znieść
;) z miejscowych dań jedliśmy rolex'a (jajko zawinięte w naleśnik, czasami coś tam jeszcze dorzucali), matoke (gotowane banany o smaku zbliżonym do naszych ziemniaków), frytki ze słodkich ziemniaków i nieznany nam dotychczas owoc jackfruit: w środku wygląda tak (to żółte za marchewką): można też napić się whisky z woreczka
:D (małżonek twierdził, że nie takie złe, jakby się mogło wydawać; ja się nie załapałam, więc chyba jednak było pyszne
;) ) chleb wszędzie był tostowy, do tego bardzo słodki; nawet ten domowy, bo i takiego mieliśmy okazję spróbować
:) tym razem nie było żadnych szaleństw kulinarnych, ale też żadnych sensacji żołądkowych, w czym specjalizuje się na wyjazdach mój małżonek
;)
Pabloo napisał:
czy dobrze zrozumiałem, że za godzinną wyprawę do goryli płaciliście po 600 usd od osoby?
sama wyprawa trwa dłużej... ile? to zależy od tego, jak szybko zwierzęta zostaną znalezione; nam całość zajęła ok. 4h i byliśmy najszybsi... godzinę spędzasz z gorylami... w listopadzie i (o ile dobrze pamiętam) w kwietniu kosztuje to mniej, ale wtedy jest najniższy sezon i podobno ciągle pada... nasz przewodnik mówił, że w Rwandzie jest taniej, bo oni niby nie trzymają się zalecanych limitów osobowych w grupach (max 8 os.) i jego zdaniem, goryle z czasem się stamtąd wyniosą... choć nie uważam, że jest to mało pieniędzy, to dostrzegam pewien sens w tej zaporowej cenie: taniej = bardziej dostępne; małpy na pewno nie byłby zadowolone z tłumnych pielgrzymek
;)
MonikaSt napisał:
Mogłabyś napisać jak oceniasz wynajęcie samochodu z kierowcą na całość tej trasy? Zastanawiam się czy próbować ogarnąć niektóre odcinki transportem publicznym czy nie bawić się w to i brać samochód, szczególnie że mamy dość mało czasu.
na swoich dotychczasowych podróżach ogarnialiśmy raczej wszystko transportem publicznym, ale w Ugandzie moim zdaniem się nie da... np. z Kampali dojedziecie autobusem do Masindi, ale później do Parku Murchinson i tak będziecie musieli wynająć taksówkę, a wydostanie się z parku może okazać się jeszcze trudniejsze
;) osobiście brałabym samochód od razu na cały pobyt...
MonikaSt napisał:
Jak oceniasz łatwość wynajęcia takiego auta? Spróbować zarezerwować coś wcześniej, jeszcze przed wyjazdem, czy na miejscu jest tak, że zawsze ktoś się napatoczy i nie powinno być problemu?
jedziecie w grudniu, tak? czyli w najwyższym sezonie... z tego, co mówili nam Ugandyjczycy, w tym czasie trudniej jest znaleźć nocleg i na pewno nie ma mowy o negocjacji cen; to może się przekładać też na wynajem aut, więc próbowałabym rezerwować wcześniej
:)
MonikaSt napisał:
Ile dni sugerowałabyś na Murchison a ile na QENP?
zależy ile macie ogólnie czasu (nie napisałaś
:) ), ale moim zdaniem 3 - 4 dni spokojnie wystarczą na oba parki... w Murchinson jesteście w stanie obejrzeć wszystko w jeden dzień (rano safari autem, po południu łódka); w Queen Elizabeth spotkacie te same zwierzęta, co w MF z wyjątkiem żyraf
:) planując przemieszczanie się weźcie pod uwagę fakt, że Ugandyjczycy niechętnie jeżdżą po zmroku;
MonikaSt napisał:
Mam nadzieję, że nie zarzuciłam Cię pytaniami. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie informacje
żaden problem... mam nadzieję, że choć trochę pomogłam... jak coś jeszcze chcesz wiedzieć, to pytaj, odpowiem w miarę możliwości
:)DZIEŃ TRZYNASTY Po śniadaniu byliśmy umówieni z Agreey. Stłuczone dzień wcześniej lusterko w samochodzie już wymienione
:) Pojechaliśmy do pałacu królów Buganda. Przewodnik opowiadał dużo o dynastii oraz o Idi Aminie, dla którego pałac był kwaterą główną i miejscem dokonywania mordów na przeciwnikach politycznych oraz inteligencji. W niewielkich pomieszczeniach przetrzymywanych było jednocześnie nawet 100 osób bez dostępu do wody i jedzenia. Woda była w korytarzu pod celami. Wpuszczano tam ludzi i wkładano przewód pod napięciem. Ze względu na tę dramatyczną przeszłość, aktualnie pałac nie jest zamieszkały.
ochrona
;)
widok zza płotu
samochód Edwarda Mutesy, przejęty po przewrocie przez I. Amina
akcent polski
Opuszczamy teren pałacu.
Kolejnym przystankiem jest African Market. To duży bazar z pamiątkami. Na każdym straganie praktycznie te same rzeczy. Dokupujemy jeszcze kilka brakujących prezentów z podróży i zmęczeni stołecznym zgiełkiem decydujemy resztę dnia spędzić w Entebbe. Wylot mamy w nocy. Znajdujemy, więc tani pokój, żeby dotrwać do godziny odlotu. Przed wieczorem idziemy na spacer.
Docieramy pieszo do rybackiej wioski nad jeziorem Wiktorii. W tle głośna muzyka, kąpiące się na golasa dzieciaki oraz kobiety przygotowujące sieci lub robiące pranie. Bardzo malowniczo. Po późnym obiedzie wracamy do hostelu. Kładziemy się spać. Nie słyszymy budzika, więc wstajemy w ostatniej chwili. Taksówka już czeka. Na szczęście na lotnisko docieramy na czas. Powrót tą samą trasą, co przylot, czyli Entebbe
:arrow: Stambuł
:arrow: Praga. Potem jeszcze kilka godzin w aucie i o 2 w nocy mega zmęczeni, ale zadowoleni docieramy cało do domu.
:mrgreen:
WYDATKI: wstęp do pałacu - 20 tys. UGX/2 os. nocleg - 25 tys. UGX taksówka na lotnisko - 20 tys. UGXbalajanek, no co zrobisz?
;) ktoś na nas czekał, trzeba było wracać
;) planuję jeszcze kilka słów podsumowania i koniec...MAŁE PODSUMOWANIE
Czy warto? Oczywiście, że tak. Dla nas główną motywacją było spotkanie z gorylami. Ogólnie nastawialiśmy się przede wszystkim na zwierzęta. Jednak dla ludzi też warto odwiedzić Ugandę
:) Ludzie tam są otwarci i uśmiechnięci. Chętnie rozmawiają z turystami, są ich ciekawi. Kilkukrotnie zdarzało nam się pokazywać na mapie świata Polskę
:) Dzieciaki takie same, jak wszędzie
:) Warto mieć dla nich choćby lizaka.
Ile to kosztuje? Chcąc odwiedzać parki, a bez tego w Ugandzie się nie da
;) , trzeba mieć gruby portfel
:? Koszt jednego dnia w parku to 40$/os. Jeżeli doliczyć do tego goryle i szympansy, to okazuje się, że na same parki wydaliśmy 1.820$. Poza tym główne wydatki to: - wiza - 200$ - wynajęcie auta z kierowcą - 1.300.000 UGX - paliwo - ok. 650 tys. UGX - noclegi (zawsze ze śniadaniem) - 192$ + 815 tys. UGX.
Ceny podstawowych produktów:
Nasz dzienny budżet wynosił 350 tys. UGX (na jedzenie, noclegi, ewentualne pamiątki). Czasem wystarczało, czasem nie
:D W Ugandzie zawsze można negocjować ceny zarówno noclegów, jak i wynajęcia auta. O pamiątkach nie wspominając. Szczególnie, jeśli podróżuje się poza sezonem. Bilety na samoloty - 3.600 zł Podane kwoty dotyczą 2 osób. 1 tys UGX = ok. 1 zł
Wymiana pieniędzy/wypłaty z bankomatu Wymiana pieniędzy oraz wypłaty z bankomatów możliwe są tylko w większych miastach. W parkach i mniejszych miasteczkach (nawet turystycznych) nie ma takiej opcji.
Jak się poruszać? Moim zdaniem nie da się podróżować bez auta. Szczególnie, jak nie ma się za dużo czasu. Komunikacja publiczna istnieje tylko między większymi miastami. Później można próbować przemieszczać się matatu (busiki). Jednak one chyba też mają wyznaczone trasy (nie mam pewności, bo nie korzystaliśmy). Nie widzieliśmy w każdym razie, aby na przykład w okolice parków jakikolwiek podjeżdżał.
Pogoda Nasza podróż odbywała się w październiku. Temperatura była, jak najbardziej ok. Prawie codziennie padał deszcz, jednak najczęściej według schematu: deszcz w nocy, w dzień nie pada i odwrotnie. Z opowieści Ugandyjczyków wynikało, że najniższy sezon jest listopadzie, ponieważ wtedy leje bez przerwy.
Prąd Jak w każdym biedniejszym kraju, trzeba się liczyć z okresowymi przerwami w dostawie prądu. Często w pokojach nie ma gniazdek i ładowanie baterii możliwe jest jedynie w recepcji. Warto mieć latarkę (czołówkę).
Telefon, internet Telefony komórkowe z Orange, raczej nie działały. Pomimo pełnego zasięgu nie było możliwości dzwonienia ani odbierania połączeń. SMS czasem dochodziły, a czasem nie
:-D. Wbrew temu, co czytaliśmy wcześniej internet też nie był ogólnodostępny (w hotelach, knajpach). Warto, więc kupić miejscową kartę SIM z możliwością korzystania z internetu (dla lubiących być on line
;-))
To chyba tyle. Dzięki tym, którzy wykazali się cierpliwością czytając
:mrgreen:
Arekkk, dzięki
:)Arekkk napisał:Nakręcasz mnie na podobną eskapadędopiero zaczynam
;)Arekkk napisał:Afryka wciągamasz rację... akurat w Afryce byliśmy pierwszy raz (nie licząc oczywiście Egiptu
:D ) i na pewno tam wrócimy
:)
cypel, JarekGdynia, dziękuję
:)JarekGdynia napisał:Czy te latające mrówki są niebezpieczne? Czy tylko strasznie wyglądają a w rzeczywistości nie jest tak źle?chyba nie, nikt nas w każdym razie nie ostrzegał
;) odpadały im skrzydła i stawały się już zwykłymi mrówkami...
Bardzo się cieszę z waszej relacji. Zdjęcia super
:) W przyszłym roku wybieram się do Ugandy, a wiarygodnych informacji nie ma za dużo. O podwyższonej cenie wizy czytałem, ale może wiesz czy funkcjonuje ciągle wiza wschodnioafrykańska - 100$ za Ugandę,Kenię i Rwandę? Informacje na stronach są sprzeczne.
Pado, jasiub, dzięki
:)jasiub napisał:W przyszłym roku wybieram się do Ugandy, a wiarygodnych informacji nie ma za dużo.właśnie to jest powód, dla którego zdecydowałam się opisać akurat tę podróż
:)jasiub napisał:może wiesz czy funkcjonuje ciągle wiza wschodnioafrykańska - 100$ za Ugandę,Kenię i Rwandę?niestety nie wiem...
Jedynie te tropienie szympansów to moim zdaniem nie warte tej ceny. 150$ a szału nie było z tego co piszesz , no chyba że to wina Waszej przewodniczki. Może gdybyście mieli inną byłoby dużo ciekawiej. Reszta super, naprawdę zazdroszcze i czekam na więcej.
balajanek, JarekGdynia, dzięki
:)JarekGdynia napisał:Jedynie te tropienie szympansów to moim zdaniem nie warte tej ceny. 150$ a szału nie było z tego co piszesz , no chyba że to wina Waszej przewodniczki. Może gdybyście mieli inną byłoby dużo ciekawiej.masz rację, ale w sumie trudno stwierdzić czy z kimś innym wyglądałoby to inaczej... odjechaliśmy z parku zanim wróciła jakakolwiek grupa... może dlatego, że trudniej Im było znaleźć szympansy, a może dlatego, że właśnie mieli większą możliwość obcowania z nimi...
Super zdjęcia, zwierzęta rewelacyjne, i na wolności
:D Odnoszę wrażenie, że w Ugandzie nie jest jeszcze tak komercyjnie jak w Kenii. Bardzo zazdroszczę takiej przygody.
:)
Dewuska - świetna relacja i super zdjęcia
:D Czytam uważnie Twoją relację, w sierpniu wybieram się z chłopakiem na 3 tyg. do Ugandy i Rwandy, tyle że ja będę raczej korzystać z jakieś miejscowej agencji. Ale takie relacje, jak Twoja są dla mnie wyznacznikiem co warto zobaczyć, ile czasu tam poświęcić...To będzie nasza czwarta podróż do Czarnej Afryki, której ja nigdy nie mam dość
:lol: Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!!
bednarzyk napisał:świetna relacja i super zdjęcia
:D dziękuję
:)bednarzyk napisał:Ale takie relacje, jak Twoja są dla mnie wyznacznikiem co warto zobaczyć, ile czasu tam poświęcić...cieszę się, że relacja może się komuś przydać
:)bednarzy napisał:To będzie nasza czwarta podróż do Czarnej Afryki, której ja nigdy nie mam dość nas też zachwyciła
:) małżonek już kombinuje jakąś kolejną podróż w tamtym kierunku
;)
dewuska napisał:małżonek już kombinuje jakąś kolejną podróż w tamtym kierunku
;)jeśli mogę coś polecić, to gorąco namawiam na Namibię i przy okazji Botswanę
:)
bednarzyk napisał:gorąco namawiam na Namibię i przy okazji Botswanęo! dzięki za sugestię... będziemy zgłębiać temat, choć ja jeszcze nie myślę o kolejnej podróży
;) poza tym mnie znów kusi Azja
:D będzie ciężko, jak przyjdzie czas wyboru
;)Japonka76 napisał:Rewelacja, znów jestem zachwycona. Zazdroszczę ogromnie tego spotkania z gorylamidzięki bardzo
:) goryle faktycznie robią wrażenie
:) ta Pani z Dubaju była drugi dzień pod rząd
:D
Świetna relacja, mogłabyś coś więcej powiedzieć o jedzeniu?
;) Zawsze ciekawi mnie możliwość próbowania lokalnej kuchni, częstowania się posiłkami od przyulicznych sprzedawców.A czy dobrze zrozumiałem, że za godzinną wyprawę do goryli płaciliście po 600 usd od osoby? 8)
Ależ się cieszę, że trafiłam na tę relację!Za trzy tygodnie lecę do Ugandy i wciąż się zastanawiam jak ułożyć trasę a teraz już sporo mi się rozjaśniło.Mam kilka pytań, może będziesz miała chwilkę, żeby coś podpowiedzieć
:)Mogłabyś napisać jak oceniasz wynajęcie samochodu z kierowcą na całość tej trasy? Zastanawiam się czy próbować ogarnąć niektóre odcinki transportem publicznym czy nie bawić się w to i brać samochód, szczególnie że mamy dość mało czasu. Jak oceniasz łatwość wynajęcia takiego auta? Spróbować zarezerwować coś wcześniej, jeszcze przed wyjazdem, czy na miejscu jest tak, że zawsze ktoś się napatoczy i nie powinno być problemu? Ile dni sugerowałabyś na Murchison a ile na QENP? Mam nadzieję, że nie zarzuciłam Cię pytaniami. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie informacje
:)Pozdrawiam cieplutko!
hahah whisky z woreczka
:) od razu przypomniało mi się tanzańskie konyagi, które Masajowie też popijali z woreczka
:)nie wiem, czemu przewodnik podał Wam, że w Rwandzie permity na goryle są tańsze, gdyż dokładnie odwrotnie, w Ugandzie - 600 $, w Rwandzie - 750$Monika St - jak znajdziesz jakiegoś fajnego kierowcę z samochodem, proszę daj znać, też szukam, a może i inni skorzystają
:)
MonikaSt, nie ma za co
:)bednarzyk napisał:nie wiem, czemu przewodnik podał Wam, że w Rwandzie permity na goryle są tańsze, gdyż jest dokładnie odwrotnie, w Ugandzie - 600 $, w Rwandzie - 750$też nie wiem... może chodziło o jakieś permity spod lady
;) nie przywiązywałam do tego wagi za bardzo
;) teraz sprawdziłam i masz rację
:)
asdop, Arekkk, dzięki
:)Arekkk napisał:Licząc szybko po łebkach - mniej więcej ok. 6000-6500 zł na osobę, tak?nie licząc biletów lotniczych to tak, choć bliżej 6,5 tys.
;) może powiem inaczej, poza dodatkowymi wydatkami na parki, trzeba mieć mniej więcej tyle, co zawsze się zabiera ze sobą w podróż
;) u nas to ok. 2 tys. $... ciężko wskazywać konkretnie, bo wiadomo, że każdy ma różne wymagania
;)
Super relacja, naprawdę bardzo mi pomogła w zaplanowaniu pobytu. Lecimy w środę, zarezerwowaliśmy samochód z kierowcą za $65/ dzień, do tego trzeba doliczyć koszt paliwa. Nie wiem czy dużo to czy mało, jak mi w Etiopii mówili ceny $190/dzień/osoba, to te $65 bardzo mnie ucieszyło. Agencja boda boda tours z Kampali (nie podaję linku bo nie wiem czy tu można, ale w google na pierwszym miejscu). Cena była niby z polecenia, więc nie wiem czy faktycznie dla nas troszkę niższa, czy takie mają dla każdego. Póki co kontakt bardzo dobry, ale więcej napiszę po powrocie, czy polecam czy nie
:)
MonikaSt napisał:Super relacja, naprawdę bardzo mi pomogła w zaplanowaniu pobytu. cieszę się i życzę samych pozytywnych wrażeń
:)MonikaSt napisał:Lecimy w środę, zarezerwowaliśmy samochód z kierowcą za $65/ dzień, do tego trzeba doliczyć koszt paliwawydaje mi się, że to dobra cena
:) jak pisałam z tego, co orientowaliśmy się na miejscu, to za sam samochód ludzie płacili po 70$/dzień, spotkani Polacy za wynajęcie takiego busa, jak my (z kierowcą) płacili 90$/dzień
:) w dodatku Wy jedziecie niby w najwyższym sezonie
:)
Fantazja miejscowych dotycząca rzeczy, które można zapakować na boda boda nie przestaje nas zaskakiwać ;) Widzieliśmy przewożone: łóżko w poprzek, bramę garażową, rowerzystę z rowerem, blachę falistą, worki węgla i mój hit - trumnę.
Nagle tuż przy drodze dostrzegamy zebry. Zjeżdżamy przyjrzeć się bliżej.
BHP to podstawa ;)
Chętni mogą nabyć rybę.
Miejscowi twierdzą, iż najpopularniejszym sportem u nich jest piłka nożna, ale moim zdaniem to bilard. Praktycznie w każdej wiosce jest stół do gry.
Lunch jemy przy równiku.
Oprócz knajpek, jest tam też kilka sklepików z pamiątkami. Robimy obchód, ale nic nie wpada nam w oko.
Dojeżdżamy do Kampali i szukamy noclegu. Tym razem chcieliśmy spać bliżej centrum. Zatrzymujemy się przy hotelu Sojovalo. Od obsługi dowiadujemy się, że pokój dwuosobowy kosztuje 95$, więc nie wysiadając z auta rezygnujemy. Cofając samochód, Agreey wyrywa latarnię stojącą na parkingu. Robi się afera. Ponieważ nie wiemy ile to potrwa, postanawiamy poszukać noclegu w okolicy na własną rękę. Oglądamy pokój w sąsiednim hotelu. Nie zachwyca nas jakoś specjalnie, ale w sumie zdarzało nam się spać w gorszych miejscach ;) Decydujemy się na pozostanie, gdy do holu wbiega Agreey i każe nam wracać do poprzedniego hotelu. Menadżer przeprasza nas za zaistniałą sytuację i proponuje pokój taniej. Ponieważ to moje urodziny, postanawiamy zaszaleć i zostajemy. Marzy mi się kąpiel w wannie, którą wypatrzyłam w łazience ;) Gdy obsługa dowiaduje się o moim jubileuszu, proponują jeszcze darmowy room serwis.
Przed snem idziemy jeszcze się przejść po okolicy.
Do moczenia się w wannie nie doszło, bo nie było ciepłej wody. Spłuczka w toalecie też nie działała :P . Jak na pokój za prawie 100$ (standardowo) to chyba słabo ;)
WYDATKI
nocleg ze śniadaniem - 50$
w zasadzie już prawie ;)
dziękuję :)
nie jedliśmy u ulicznych sprzedawców, odradzali nam to sami Ugandyjczycy (z branży turystycznej ;) ), twierdząc, że nasze żołądki mogą to ciężko znieść ;)
z miejscowych dań jedliśmy rolex'a (jajko zawinięte w naleśnik, czasami coś tam jeszcze dorzucali), matoke (gotowane banany o smaku zbliżonym do naszych ziemniaków), frytki ze słodkich ziemniaków i nieznany nam dotychczas owoc jackfruit:
w środku wygląda tak (to żółte za marchewką):
można też napić się whisky z woreczka :D (małżonek twierdził, że nie takie złe, jakby się mogło wydawać; ja się nie załapałam, więc chyba jednak było pyszne ;) )
chleb wszędzie był tostowy, do tego bardzo słodki; nawet ten domowy, bo i takiego mieliśmy okazję spróbować :)
tym razem nie było żadnych szaleństw kulinarnych, ale też żadnych sensacji żołądkowych, w czym specjalizuje się na wyjazdach mój małżonek ;)
sama wyprawa trwa dłużej... ile? to zależy od tego, jak szybko zwierzęta zostaną znalezione; nam całość zajęła ok. 4h i byliśmy najszybsi... godzinę spędzasz z gorylami... w listopadzie i (o ile dobrze pamiętam) w kwietniu kosztuje to mniej, ale wtedy jest najniższy sezon i podobno ciągle pada... nasz przewodnik mówił, że w Rwandzie jest taniej, bo oni niby nie trzymają się zalecanych limitów osobowych w grupach (max 8 os.) i jego zdaniem, goryle z czasem się stamtąd wyniosą...
choć nie uważam, że jest to mało pieniędzy, to dostrzegam pewien sens w tej zaporowej cenie: taniej = bardziej dostępne; małpy na pewno nie byłby zadowolone z tłumnych pielgrzymek ;)
na swoich dotychczasowych podróżach ogarnialiśmy raczej wszystko transportem publicznym, ale w Ugandzie moim zdaniem się nie da... np. z Kampali dojedziecie autobusem do Masindi, ale później do Parku Murchinson i tak będziecie musieli wynająć taksówkę, a wydostanie się z parku może okazać się jeszcze trudniejsze ;) osobiście brałabym samochód od razu na cały pobyt...
jedziecie w grudniu, tak? czyli w najwyższym sezonie... z tego, co mówili nam Ugandyjczycy, w tym czasie trudniej jest znaleźć nocleg i na pewno nie ma mowy o negocjacji cen; to może się przekładać też na wynajem aut, więc próbowałabym rezerwować wcześniej :)
zależy ile macie ogólnie czasu (nie napisałaś :) ), ale moim zdaniem 3 - 4 dni spokojnie wystarczą na oba parki... w Murchinson jesteście w stanie obejrzeć wszystko w jeden dzień (rano safari autem, po południu łódka); w Queen Elizabeth spotkacie te same zwierzęta, co w MF z wyjątkiem żyraf :) planując przemieszczanie się weźcie pod uwagę fakt, że Ugandyjczycy niechętnie jeżdżą po zmroku;
żaden problem... mam nadzieję, że choć trochę pomogłam... jak coś jeszcze chcesz wiedzieć, to pytaj, odpowiem w miarę możliwości :)DZIEŃ TRZYNASTY
Po śniadaniu byliśmy umówieni z Agreey. Stłuczone dzień wcześniej lusterko w samochodzie już wymienione :)
Pojechaliśmy do pałacu królów Buganda. Przewodnik opowiadał dużo o dynastii oraz o Idi Aminie, dla którego pałac był kwaterą główną i miejscem dokonywania mordów na przeciwnikach politycznych oraz inteligencji. W niewielkich pomieszczeniach przetrzymywanych było jednocześnie nawet 100 osób bez dostępu do wody i jedzenia. Woda była w korytarzu pod celami. Wpuszczano tam ludzi i wkładano przewód pod napięciem. Ze względu na tę dramatyczną przeszłość, aktualnie pałac nie jest zamieszkały.
ochrona ;)
widok zza płotu
samochód Edwarda Mutesy, przejęty po przewrocie przez I. Amina
akcent polski
Opuszczamy teren pałacu.
Kolejnym przystankiem jest African Market. To duży bazar z pamiątkami. Na każdym straganie praktycznie te same rzeczy. Dokupujemy jeszcze kilka brakujących prezentów z podróży i zmęczeni stołecznym zgiełkiem decydujemy resztę dnia spędzić w Entebbe.
Wylot mamy w nocy. Znajdujemy, więc tani pokój, żeby dotrwać do godziny odlotu. Przed wieczorem idziemy na spacer.
Docieramy pieszo do rybackiej wioski nad jeziorem Wiktorii. W tle głośna muzyka, kąpiące się na golasa dzieciaki oraz kobiety przygotowujące sieci lub robiące pranie. Bardzo malowniczo.
Po późnym obiedzie wracamy do hostelu. Kładziemy się spać. Nie słyszymy budzika, więc wstajemy w ostatniej chwili. Taksówka już czeka. Na szczęście na lotnisko docieramy na czas. Powrót tą samą trasą, co przylot, czyli Entebbe :arrow: Stambuł :arrow: Praga. Potem jeszcze kilka godzin w aucie i o 2 w nocy mega zmęczeni, ale zadowoleni docieramy cało do domu. :mrgreen:
WYDATKI:
wstęp do pałacu - 20 tys. UGX/2 os.
nocleg - 25 tys. UGX
taksówka na lotnisko - 20 tys. UGXbalajanek, no co zrobisz? ;) ktoś na nas czekał, trzeba było wracać ;)
planuję jeszcze kilka słów podsumowania i koniec...MAŁE PODSUMOWANIE
Czy warto?
Oczywiście, że tak. Dla nas główną motywacją było spotkanie z gorylami. Ogólnie nastawialiśmy się przede wszystkim na zwierzęta. Jednak dla ludzi też warto odwiedzić Ugandę :) Ludzie tam są otwarci i uśmiechnięci. Chętnie rozmawiają z turystami, są ich ciekawi. Kilkukrotnie zdarzało nam się pokazywać na mapie świata Polskę :) Dzieciaki takie same, jak wszędzie :) Warto mieć dla nich choćby lizaka.
Ile to kosztuje?
Chcąc odwiedzać parki, a bez tego w Ugandzie się nie da ;) , trzeba mieć gruby portfel :? Koszt jednego dnia w parku to 40$/os. Jeżeli doliczyć do tego goryle i szympansy, to okazuje się, że na same parki wydaliśmy 1.820$. Poza tym główne wydatki to:
- wiza - 200$
- wynajęcie auta z kierowcą - 1.300.000 UGX
- paliwo - ok. 650 tys. UGX
- noclegi (zawsze ze śniadaniem) - 192$ + 815 tys. UGX.
Ceny podstawowych produktów:
Nasz dzienny budżet wynosił 350 tys. UGX (na jedzenie, noclegi, ewentualne pamiątki). Czasem wystarczało, czasem nie :D
W Ugandzie zawsze można negocjować ceny zarówno noclegów, jak i wynajęcia auta. O pamiątkach nie wspominając. Szczególnie, jeśli podróżuje się poza sezonem.
Bilety na samoloty - 3.600 zł
Podane kwoty dotyczą 2 osób.
1 tys UGX = ok. 1 zł
Wymiana pieniędzy/wypłaty z bankomatu
Wymiana pieniędzy oraz wypłaty z bankomatów możliwe są tylko w większych miastach. W parkach i mniejszych miasteczkach (nawet turystycznych) nie ma takiej opcji.
Jak się poruszać?
Moim zdaniem nie da się podróżować bez auta. Szczególnie, jak nie ma się za dużo czasu. Komunikacja publiczna istnieje tylko między większymi miastami. Później można próbować przemieszczać się matatu (busiki). Jednak one chyba też mają wyznaczone trasy (nie mam pewności, bo nie korzystaliśmy). Nie widzieliśmy w każdym razie, aby na przykład w okolice parków jakikolwiek podjeżdżał.
Pogoda
Nasza podróż odbywała się w październiku. Temperatura była, jak najbardziej ok. Prawie codziennie padał deszcz, jednak najczęściej według schematu: deszcz w nocy, w dzień nie pada i odwrotnie. Z opowieści Ugandyjczyków wynikało, że najniższy sezon jest listopadzie, ponieważ wtedy leje bez przerwy.
Prąd
Jak w każdym biedniejszym kraju, trzeba się liczyć z okresowymi przerwami w dostawie prądu. Często w pokojach nie ma gniazdek i ładowanie baterii możliwe jest jedynie w recepcji. Warto mieć latarkę (czołówkę).
Telefon, internet
Telefony komórkowe z Orange, raczej nie działały. Pomimo pełnego zasięgu nie było możliwości dzwonienia ani odbierania połączeń. SMS czasem dochodziły, a czasem nie :-D. Wbrew temu, co czytaliśmy wcześniej internet też nie był ogólnodostępny (w hotelach, knajpach). Warto, więc kupić miejscową kartę SIM z możliwością korzystania z internetu (dla lubiących być on line ;-))
To chyba tyle. Dzięki tym, którzy wykazali się cierpliwością czytając :mrgreen: