+6
dewuska 25 października 2015 20:57
IMG_3250.JPG


Mieliśmy szczęście, ponieważ w tej części parku to rzadko spotykana sytuacja :) Łatwiej wypatrzeć koty na drzewach w okolicach Ishashy. Usatysfakcjonowani widokiem, jedziemy na poszukiwania słoni. Tym razem nie mamy takiego farta, widzimy mnóstwo śladów ich bytności, ale samych słoni nie :?
Postanawiamy zrobić sobie przerwę na lunch. Towarzyszą nam marabuty, które żyją głównie w skupiskach ludzkich. Coś, jak nasze gołębie ;)

IMG_3260.JPG



IMG_3261.JPG



IMG_3268.JPG


Nagle po drugiej stronie jeziora wypatrujemy słonie.

IMG_3278.JPG



IMG_3280.JPG



IMG_3284.JPG



IMG_3286.JPG


Niestety bliskie spotkanie nie stało się naszym udziałem. Ruszamy w drogę powrotną.

Trochę zmęczeni poranną pobudką, robimy sobie drzemkę, z której wyrywa nas Agreey. Na terenie resortu są słonie! Cóż... zanim się ogarnęliśmy, zobaczyliśmy tylko zadek :P

IMG_3289.JPG


Noc spędzamy w tym samym miejscu, co poprzednio :)
Na koniec jeszcze okołoresortowe okoliczności przyrody...

IMG_3291.JPG



IMG_3303.JPG



IMG_3304.JPG



IMG_3309.JPG



IMG_3312.JPG



WYDATKI
wstęp do parku - 40$/os. dla nas i 45 tys. UGX dla Agreey (15 tys. UGX samochód, 30 tys. UGX kierowca)DZIEŃ ÓSMY
W nocy obudził nas Agreey. Tym razem pod naszymi oknami pasie się hipopotam :mrgreen:
Dziś czeka nas podróż w kierunku Bwindi.

IMG_3325.JPG


Po drodze nuda ;) Niewiele zwierzyny.

IMG_3318.JPG



IMG_3332.JPG


Noc planujemy spędzić w Kihihi. Tam też trafiamy na jakiś prozdrowotny festyn. Postanawiamy przyjrzeć się bliżej :) Od razu otaczają nas dzieciaki :) Pytają o różne rzeczy, m. in. skąd jesteśmy? jak nazywa się nasz prezydent? jak po polsku powiedzieć how are you? :)
Agreey nie przepada za tego typu imprezami, my jesteśmy zachwyceni :)
Postanawiamy chwilę się pokręcić.

IMG_3348.JPG



IMG_3371.JPG



IMG_3374.JPG


Oglądamy występ na otwarcie imprezy

IMG_3342.JPG



IMG_3344.JPG



IMG_3351.JPG



IMG_3353.JPG



IMG_3356.JPG


:!: FILM Z WYSTĘPU :!:

Później przyjeżdża jakaś Ważna Osobistość :)

IMG_3359.JPG


Po przemówieniu, mamy okazję wysłuchać hymnu :arrow: FILM
Zaczyna się psuć pogoda, więc postanawiamy się zwinąć.
W drodze, naszą uwagę przykuwają dziwne wehikuły ;)

IMG_3378.JPG



IMG_3380.JPG


To coś w rodzaju hulajnogi. Kiedy my czekamy na przygotowanie pokoju, Agreey ma okazję spróbować jazdy na niej. Nam chłopaki nie pozwalają :| :arrow: FILM
Zamknięcie pokoju przerasta nasze możliwości ;) Musimy prosić o instrukcję obsługi :) (na FILMIE - otwieranie :) ). Po pokonaniu tej trudności, idziemy na spacer. Jak zwykle w Ugandzie, jesteśmy sensacją ;) Miejscowi uśmiechają się do nas, zaczepiają. Kilku nietrzeźwych chłopaków chce się obściskiwać :P Zatrzymujemy się w sklepiku, kupujemy napoje, oczywiście zlatują się dzieciaki :) Obdarowujemy je lizakami oraz odblaskami i udajemy się w kierunku centrum miasteczka. Tam znowu jesteśmy tropieni przez dzieciaki, machają nam, dotykają, zagadują :) Cieszą się, gdy pokazujemy Im zrobione przez nas zdjęcia.

IMG_3384.JPG



IMG_3385.JPG



IMG_3386.JPG



IMG_3393.JPG


Im również dajemy odblaski. Chyba się podobają :)

IMG_3401.JPG



IMG_3403.JPG



IMG_3404.JPG


Jemy kolację i idziemy do pokoju. Odkrywamy, że mamy telewizor, ale nie ma gniazdka sieciowego :D

WYDATKI:
nocleg - 70 tys. UGX (pokój + śniadanie)DZIEŃ DZIEWIĄTY
Ruszamy w stronę Buhoma.

IMG_3413.JPG



IMG_3417.JPG



IMG_3424.JPG



IMG_3434.JPG



IMG_3436.JPG


Jest niedziela. W kościołach i przed nimi, ludzie tańczą i śpiewają. Większość w odświętnych strojach.

IMG_3428.JPG



IMG_3511.JPG


Dojeżdżamy do miejsca docelowego i szukamy noclegu. Dopiero w trzeciej lodge dogadujemy się, co do ceny. Utargowaliśmy z 60$ na 25 $ za domek z łazienką + śniadanie. Znowu nie ma nikogo poza nami.
Wzdłuż głównej ulicy mnóstwo straganów, wreszcie możemy zakupić jakieś pamiątki :) Oczywiście obowiązkowo trzeba negocjować ceny.
Dopada nas deszcz, więc zatrzymujemy się w sklepiku z maskami. Sprzedawca przedstawia nam o znaczenie kilku masek, później też o swoich planach. W przyszłości zamierza sprzedać stragan i zająć się turystyką. Na początek, jako kierowca, z czasem (jeśli wszystko będzie szło dobrze) chce wybudować lodge. Udzielamy Mu kilku rad z punktu widzenia turysty :) Sklepikarz opowiada nam też trochę o Ugandyjczykach. Dowiadujemy się, że wielu z Nich w celach zarobkowych emigruje do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, natomiast lekarze głównie wybierają Kenię, a nauczyciele - Rwandę. Pokazujemy na mapie, gdzie leży Polska :)
Deszcz ustaje, więc udajemy się z przewodnikiem na wycieczkę po wiosce...
CDN.DZIEŃ DZIEWIĄTY cd.
Podczas zwiedzania z przewodnikiem skupiliśmy się na poznaniu życia lokalnej społeczności. Odpuściliśmy sobie spotkanie z Pigmejami. Mieliśmy w pamięci kobiety z długimi szyjami w Birmie, które siedziały przed sklepami i pozowały do zdjęć; zupełnie nienaturalne to było. Folder reklamowy też jakoś nas specjalnie nie zachęcił ;)
Spacerowanie zaczęliśmy od wizyty w warsztacie kowala. Niestety była niedziela, więc był pusty. David (przewodnik) przybliżył nam nieco sposób pracy. Okazało się, że kowal sam wytwarza stal z wydobywanej nieopodal rudy żelaza. Sam również robi narzędzia, m. in. noże.

IMG_3441.JPG


Poszliśmy też do szkoły. Uczniów oczywiście nie było. Jedynie ławki z pozostawionymi książkami, zeszytami.

IMG_3447.JPG


W pokoju nauczycielskim (małe pomieszczenie, w którym mieszczą się ledwo dwa biurka) zastaliśmy nauczyciela matematyki sprawdzającego kartkówki.
Kolejnym punktem przechadzki jest bimbrownia. David opowiada nam o sposobie produkcji alkoholu z bananów.

IMG_3464.JPG


Do paleniska wrzuca się chrust bananowy, liście itp. To zostaje podpalone, a po otrzymaniu odpowiedniej ilości żaru , obłożone świeżymi liśćmi bananowca. Do środka wkłada się odpowiedni gatunek bananów (do wszystkiego wykorzystywany jest inny rodzaj bananów), zawija się w liście (jak kokon) i gotuje dwa dni. Potem w specjalnym korycie rozgniata się to na miazgę. Powstały zacier zostawia się do fermentacji , dodając uprzednio ziarenka, które zastępują drożdże. Po kolejnych trzech dniach oczekiwania otrzymujemy wino bananowe, którego picia David nam nie polecał :mrgreen: (Konsekwencją mogą być rewolucje żołądkowe). Wcześniej widzieliśmy takie wino w miejscowym sklepie w plastikowej butelce, ale nie skusiliśmy się (jak się okazuje - na szczęście ;) ). Po przedestylowaniu wina, można otrzymać gin (40%). Spotkaliśmy pana po przedawkowaniu ginu ;) Nie prezentował się zbyt dobrze ;)

IMG_3469.JPG


Na osłodę dostajemy po kawałku trzciny cukrowej :)

IMG_3475.JPG


Później poznajemy sposób obróbki kawy. Po wysuszeniu ziarna wrzuca się do własnoręcznie zrobionej maszynki i mieli, a potem przesiewa.

IMG_3485.JPG



IMG_3497.JPG


:!: FILM :!:
Tradycyjnie towarzyszą nam dzieciaki :)

IMG_3444.JPG




Dodaj Komentarz

Komentarze (33)

arekkk 27 października 2015 22:50 Odpowiedz
Safari wygląda obłędnie. O wiele lepiej niż to oklepane kenijskie. :) Nakręcasz mnie na podobną eskapadę. Afryka wciąga.
dewuska 28 października 2015 08:03 Odpowiedz
Arekkk, dzięki :)Arekkk napisał:Nakręcasz mnie na podobną eskapadędopiero zaczynam ;)Arekkk napisał:Afryka wciągamasz rację... akurat w Afryce byliśmy pierwszy raz (nie licząc oczywiście Egiptu :D ) i na pewno tam wrócimy :)
cypel 28 października 2015 09:23 Odpowiedz
Świetna przygoda.Zazdroszczę
jarekgdynia 28 października 2015 10:08 Odpowiedz
Super wyprawa, czekam na ciąg dalszy.Czy te latające mrówki są niebezpieczne? Czy tylko strasznie wyglądają a w rzeczywistości nie jest tak źle?
dewuska 29 października 2015 08:39 Odpowiedz
cypel, JarekGdynia, dziękuję :)JarekGdynia napisał:Czy te latające mrówki są niebezpieczne? Czy tylko strasznie wyglądają a w rzeczywistości nie jest tak źle?chyba nie, nikt nas w każdym razie nie ostrzegał ;) odpadały im skrzydła i stawały się już zwykłymi mrówkami...
pado 29 października 2015 09:04 Odpowiedz
Świetna wyprawa...
jasiub 29 października 2015 09:26 Odpowiedz
Bardzo się cieszę z waszej relacji. Zdjęcia super :) W przyszłym roku wybieram się do Ugandy, a wiarygodnych informacji nie ma za dużo. O podwyższonej cenie wizy czytałem, ale może wiesz czy funkcjonuje ciągle wiza wschodnioafrykańska - 100$ za Ugandę,Kenię i Rwandę? Informacje na stronach są sprzeczne.
dewuska 29 października 2015 18:09 Odpowiedz
Pado, jasiub, dzięki :)jasiub napisał:W przyszłym roku wybieram się do Ugandy, a wiarygodnych informacji nie ma za dużo.właśnie to jest powód, dla którego zdecydowałam się opisać akurat tę podróż :)jasiub napisał:może wiesz czy funkcjonuje ciągle wiza wschodnioafrykańska - 100$ za Ugandę,Kenię i Rwandę?niestety nie wiem...
olajaw 30 października 2015 21:12 Odpowiedz
Super wyprawa! :D niesamowite zwierzęta!ps. ten pawian (zdjęcie IMG_2948) wygląda jakby siedział na dwójce :lol:
panda-89 30 października 2015 23:29 Odpowiedz
Hej! Jakim aparatem i obiektywem robiłaś zdjęcia?
dewuska 31 października 2015 22:56 Odpowiedz
olajaw, dzięki :)Panda_89, canon 50d + zamiennie: canon EF 100-400mm f/4.5-5.6L IS, EF-S 60mm f/2.8 Macro USM, sigma 55-200 mm f/4-5.6 DC
balajanek 3 listopada 2015 23:03 Odpowiedz
Czytam kolejny dzień. RE-WE-LA-CJA!!!!
jarekgdynia 4 listopada 2015 12:40 Odpowiedz
Jedynie te tropienie szympansów to moim zdaniem nie warte tej ceny. 150$ a szału nie było z tego co piszesz , no chyba że to wina Waszej przewodniczki. Może gdybyście mieli inną byłoby dużo ciekawiej. Reszta super, naprawdę zazdroszcze i czekam na więcej.
dewuska 4 listopada 2015 13:08 Odpowiedz
balajanek, JarekGdynia, dzięki :)JarekGdynia napisał:Jedynie te tropienie szympansów to moim zdaniem nie warte tej ceny. 150$ a szału nie było z tego co piszesz , no chyba że to wina Waszej przewodniczki. Może gdybyście mieli inną byłoby dużo ciekawiej.masz rację, ale w sumie trudno stwierdzić czy z kimś innym wyglądałoby to inaczej... odjechaliśmy z parku zanim wróciła jakakolwiek grupa... może dlatego, że trudniej Im było znaleźć szympansy, a może dlatego, że właśnie mieli większą możliwość obcowania z nimi...
japonka76 4 listopada 2015 13:22 Odpowiedz
Super zdjęcia, zwierzęta rewelacyjne, i na wolności :D Odnoszę wrażenie, że w Ugandzie nie jest jeszcze tak komercyjnie jak w Kenii. Bardzo zazdroszczę takiej przygody. :)
dewuska 5 listopada 2015 11:31 Odpowiedz
Japonka76, dzięki :)
bednarzyk 15 listopada 2015 17:49 Odpowiedz
Dewuska - świetna relacja i super zdjęcia :D Czytam uważnie Twoją relację, w sierpniu wybieram się z chłopakiem na 3 tyg. do Ugandy i Rwandy, tyle że ja będę raczej korzystać z jakieś miejscowej agencji. Ale takie relacje, jak Twoja są dla mnie wyznacznikiem co warto zobaczyć, ile czasu tam poświęcić...To będzie nasza czwarta podróż do Czarnej Afryki, której ja nigdy nie mam dość :lol: Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!!
dewuska 15 listopada 2015 18:00 Odpowiedz
bednarzyk napisał:świetna relacja i super zdjęcia :D dziękuję :)bednarzyk napisał:Ale takie relacje, jak Twoja są dla mnie wyznacznikiem co warto zobaczyć, ile czasu tam poświęcić...cieszę się, że relacja może się komuś przydać :)bednarzy napisał:To będzie nasza czwarta podróż do Czarnej Afryki, której ja nigdy nie mam dość nas też zachwyciła :) małżonek już kombinuje jakąś kolejną podróż w tamtym kierunku ;)
bednarzyk 15 listopada 2015 18:07 Odpowiedz
dewuska napisał:małżonek już kombinuje jakąś kolejną podróż w tamtym kierunku ;)jeśli mogę coś polecić, to gorąco namawiam na Namibię i przy okazji Botswanę :)
japonka76 15 listopada 2015 18:09 Odpowiedz
Rewelacja, znów jestem zachwycona. Zazdroszczę ogromnie tego spotkania z gorylami :) wysłane z telefonu
dewuska 15 listopada 2015 18:39 Odpowiedz
bednarzyk napisał:gorąco namawiam na Namibię i przy okazji Botswanęo! dzięki za sugestię... będziemy zgłębiać temat, choć ja jeszcze nie myślę o kolejnej podróży ;) poza tym mnie znów kusi Azja :D będzie ciężko, jak przyjdzie czas wyboru ;)Japonka76 napisał:Rewelacja, znów jestem zachwycona. Zazdroszczę ogromnie tego spotkania z gorylamidzięki bardzo :) goryle faktycznie robią wrażenie :) ta Pani z Dubaju była drugi dzień pod rząd :D
jarekgdynia 17 listopada 2015 11:32 Odpowiedz
To chyba jeszcze nie koniec? :) Czekam na więcej
pabloo 17 listopada 2015 22:17 Odpowiedz
Świetna relacja, mogłabyś coś więcej powiedzieć o jedzeniu? ;) Zawsze ciekawi mnie możliwość próbowania lokalnej kuchni, częstowania się posiłkami od przyulicznych sprzedawców.A czy dobrze zrozumiałem, że za godzinną wyprawę do goryli płaciliście po 600 usd od osoby? 8)
monikast 18 listopada 2015 14:57 Odpowiedz
Ależ się cieszę, że trafiłam na tę relację!Za trzy tygodnie lecę do Ugandy i wciąż się zastanawiam jak ułożyć trasę a teraz już sporo mi się rozjaśniło.Mam kilka pytań, może będziesz miała chwilkę, żeby coś podpowiedzieć :)Mogłabyś napisać jak oceniasz wynajęcie samochodu z kierowcą na całość tej trasy? Zastanawiam się czy próbować ogarnąć niektóre odcinki transportem publicznym czy nie bawić się w to i brać samochód, szczególnie że mamy dość mało czasu. Jak oceniasz łatwość wynajęcia takiego auta? Spróbować zarezerwować coś wcześniej, jeszcze przed wyjazdem, czy na miejscu jest tak, że zawsze ktoś się napatoczy i nie powinno być problemu? Ile dni sugerowałabyś na Murchison a ile na QENP? Mam nadzieję, że nie zarzuciłam Cię pytaniami. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie informacje :)Pozdrawiam cieplutko!
monikast 19 listopada 2015 16:07 Odpowiedz
Super, bardzo dziękuję za odpowiedzi. Przekonałaś nas do wynajęcia auta na całość :)Planujemy na Ugandę około 7-10 dni, potem jedziemy do Rwandy.
bednarzyk 20 listopada 2015 18:20 Odpowiedz
hahah whisky z woreczka :) od razu przypomniało mi się tanzańskie konyagi, które Masajowie też popijali z woreczka :)nie wiem, czemu przewodnik podał Wam, że w Rwandzie permity na goryle są tańsze, gdyż dokładnie odwrotnie, w Ugandzie - 600 $, w Rwandzie - 750$Monika St - jak znajdziesz jakiegoś fajnego kierowcę z samochodem, proszę daj znać, też szukam, a może i inni skorzystają :)
dewuska 21 listopada 2015 17:27 Odpowiedz
MonikaSt, nie ma za co :)bednarzyk napisał:nie wiem, czemu przewodnik podał Wam, że w Rwandzie permity na goryle są tańsze, gdyż jest dokładnie odwrotnie, w Ugandzie - 600 $, w Rwandzie - 750$też nie wiem... może chodziło o jakieś permity spod lady ;) nie przywiązywałam do tego wagi za bardzo ;) teraz sprawdziłam i masz rację :)
balajanek 22 listopada 2015 00:25 Odpowiedz
I to już koniec? :cry:
asdop 25 listopada 2015 00:19 Odpowiedz
to my dziękujemy za super relację
arekkk 25 listopada 2015 00:24 Odpowiedz
Bomba! Świetna relacja, plus za podsumowanie. Licząc szybko po łebkach - mniej więcej ok. 5000 zł na osobę, tak?
dewuska 25 listopada 2015 08:49 Odpowiedz
asdop, Arekkk, dzięki :)Arekkk napisał:Licząc szybko po łebkach - mniej więcej ok. 6000-6500 zł na osobę, tak?nie licząc biletów lotniczych to tak, choć bliżej 6,5 tys. ;) może powiem inaczej, poza dodatkowymi wydatkami na parki, trzeba mieć mniej więcej tyle, co zawsze się zabiera ze sobą w podróż ;) u nas to ok. 2 tys. $... ciężko wskazywać konkretnie, bo wiadomo, że każdy ma różne wymagania ;)
monikast 5 grudnia 2015 15:50 Odpowiedz
Super relacja, naprawdę bardzo mi pomogła w zaplanowaniu pobytu. Lecimy w środę, zarezerwowaliśmy samochód z kierowcą za $65/ dzień, do tego trzeba doliczyć koszt paliwa. Nie wiem czy dużo to czy mało, jak mi w Etiopii mówili ceny $190/dzień/osoba, to te $65 bardzo mnie ucieszyło. Agencja boda boda tours z Kampali (nie podaję linku bo nie wiem czy tu można, ale w google na pierwszym miejscu). Cena była niby z polecenia, więc nie wiem czy faktycznie dla nas troszkę niższa, czy takie mają dla każdego. Póki co kontakt bardzo dobry, ale więcej napiszę po powrocie, czy polecam czy nie :)
dewuska 5 grudnia 2015 16:31 Odpowiedz
MonikaSt napisał:Super relacja, naprawdę bardzo mi pomogła w zaplanowaniu pobytu. cieszę się i życzę samych pozytywnych wrażeń :)MonikaSt napisał:Lecimy w środę, zarezerwowaliśmy samochód z kierowcą za $65/ dzień, do tego trzeba doliczyć koszt paliwawydaje mi się, że to dobra cena :) jak pisałam z tego, co orientowaliśmy się na miejscu, to za sam samochód ludzie płacili po 70$/dzień, spotkani Polacy za wynajęcie takiego busa, jak my (z kierowcą) płacili 90$/dzień :) w dodatku Wy jedziecie niby w najwyższym sezonie :)