Chefchouen nas zauroczył. Mieliśmy dwa dni na dokładne zwiedzenie miasta, co tez uczyniliśmy. To był dobrze spędzony czas. Jeszcze jedno co zapamiętałem z Chefchouenu. Zimno. Trzeba pamiętać, że to górska miejscowość i sorry, ale taki tam klimat.
:D Pomimo dwóch koców trochę marzliśmy. Ale daliśmy radę. Smirnoff nam pomógł.
:lol:
:lol:Dzień 19. 05 kwietnia. Sobota. Tetuan
Rano po spakowaniu poszliśmy na dworzec autobusowy ( Gare Routiere) na wschodzie miasta, na końcu Av. Maghreb Arabe. Autobusy do Tetuanu odjeżdżały dość często, koszt to 20 MAD/os. Po dojechaniu do Tetuanu, z dworca autobusowego poszliśmy w górę do Medyny. Mieliśmy tam rezerwację w Riadzie Dalia (20 €), którą zrobiliśmy miesiąc wcześniej. I to okazało się strzałem w dziesiątkę, bo ceny były kilkukrotnie większe z powodu Sródziemnomorskiego Festiwalu Filmowego, który odbywał się akurat w ten weekend w Tetuanie. Zainstalowaliśmy się w pokoju i ruszyliśmy w miasto.
Pałac Królewski. Za nim na starym mieście Riad Dalia
Rynek
Na wpół rozwinięty czerwony dywan przy kinie Espanol.
Dalej w miasto
Nekropolia
Ponieważ Tetuan obeszliśmy w kilka godzin postanowiliśmy pojechać nad morze. A że najbliżej było Alborańskie to wsziedliśmy w autobus miejski ( 7 MAD/os) niestety numeru nie pamiętam. Po pół godziny byliśmy na miejscu w miejscowości M'dig. I oczom naszym ukazał się taki widok...
Do Ceuty zostało jakieś 15 km, tak więc postanowiliśmy pójść sobie plażą na piechotkę.
:lol: Co to dla nas.
:lol: Niestety po dwóch kilometrach zaczął się zmilitaryzowany pas nadmorski i musieliśmy wrócić na asfalt, a w tak nieprzyjaznym krajobrazie nie chciało nam się człapać. Wzięliśmy grand taxi za 8 MAD/os do miejscowości Fnideq a potem 4MAD/os do granicy. Tam po wypełnieniu deklaracji przeszliśmy pieszo granicę, i na całe szczęście bo aut były kilometry. Weszliśmy sobie do Lidla po kilka browarków po 40 centów i kiełbasę chorizo. Posiedzieliśmy, pojedliśmy, popatrzyliśmy na Gibraltar.... ( ta szpiczasta górka na horyzoncie)
Po kilkugodzinnym pobycie w Europie i zrobieniu zapasów zupki chmielowej postanowiliśmy wrócić do Afryki
;)
W drodze powrotnej z Ceuty do Tetuanu. Udało nam się spod granicy grand taxi bezpośrednio dojechać do M'dig a stamtąd do Tetuanu.
Wieczorem początek festiwalu i gwiazdy na czerwonym dywanie.
Riad Dalia. Widok z pięterka na dół.
Dzień 20. 06 kwietnia. Grota Herkulesa I Asilah.
Z samego rana udaliśmy się znowu na dworzec autobusowy. Zajefajnie znowu było się przejść przez to urokliwe miasto.
AJAJ napisał:
pifko napisał:
Waniliacynamon napisał:
Pifko, to jedna z najlepszych relacji obok AJAJ, którą miałam okazję przeczytać od deski do deski. Chętnie zaczerpnę z tego źródła ; )
Dzięki. To mi pochlebia. . Szczególnie, że ja też korzystałem z doświadczenia AJAJ.
Dziękujemy, to nam schlebia
;)
Ale my tez się czegoś od Was uczymy, musimy tam wrócić... dla Chefchaouen
:)
I za miesiąc lecimy na Maltę więc piszcie relację. A Szefszawan bajka.
-- 03 Wrz 2014 21:19 --
ye2bnik napisał:
Będzie ciąg dalszy? Za miesiąc lecimy na dwa tygodnie i po Twojej relacji wnioskuję, że trzeba będzie wybrać się jeszcze przynajmniej raz. Z braku czasu uda nam się zaledwie "liznąć" Maroko i na pewno zostanie duży niedosyt. Tym razem musimy odpuścić m.in. Chefcheuan i Toubkal, ale za to zyskujemy powód (a w zasadzie dwa) do kolejnej wycieczki.
Postaram się skończyć w tym tygodniu. I perełka dla osób przylatujących lub wylatujących z Rabatu. Będzie o tym jak dojechać za 6 MAD/os z lotniska do medyny lub odwrotnie.
:idea: Gdzie ceny zaczynają się od 150 MAD.
-- 03 Wrz 2014 22:06 --
Autobusem za 20 MAD/os pojechaliśmy do Tangeru, a ponieważ naszym celem były Groty Herkulesa a potem urokliwe poportugalskie miasteczko Asilah, a opinie o tym, że Tanger (zresztą tak jak Casablanka) dupy nie urywa, miejskim autobusem za 4 MAD/os wyjeżdżamy z Tangeru do Bukhalef. Tam wysiadamy nie w samym mieście, tylko trochę wcześniej, na rondzie przy centrach handlowych. Tam poszliśmy na rondzie w prawo na ulicę Route des Grottes d'Herkule, gdzie zaraz za rondem stało kilka grand taxi. Po zebraniu 6-ciu osób ( 7 MAD/os) podjechaliśmy na parking pod restauracje przy grocie.
Po obejściu tego urokliwego miejsca poszliśmy w prawo od Groty na chwilę relaksu i pifko noszone jeszcze z Lidla z Ceuty.
Po nacieszeniu się widokami wracamy grand taxi do ronda w Bukhalef. W celu złapania taniego autobusu do Asilah polecono nam doczłapać się do centrum co też uczyniliśmy. Rozglądając się za środkiem transportu podszedł do nas kierowca vana i powiedział , że jedzie na lotnisko i może nas podrzucić do Asilah. Po gruuuubych negocjacjach zgodził się podwieźć nas za 60 MAD/ 2 os. Kilka razy powtórzyliśmy i upewniliśmy się , że chodzi o dirhamy. Nie o dolary, euro czy korony norweskie. Dirhamy.
:roll: A że po angielsku mówił świetnie, więc przyjąłem, że się dogadaliśmy. Niestety po dotarciu na miejsce wyciągam 60 dirhamów, a ten do mnie, że chodziło mu o euro. Awantura trwała kilka minut. W końcu delikatnie mówiąc zirytowany wcisnąłem mu te 60 dirhamów, odwróciłem się i poszliśmy. Ciskał się tam trochę , ale weszliśmy w medynę i ciasne uliczki tam gdzie auta nie mają prawa wjazdu.
Po obejściu miasteczka czas na znalezienie noclegu. W samym centrum ceny były zdecydowanie niechrześcijańskie. Niedaleko poza starówką znaleźliśmy fajny hotelik za 160 MAD/ 2 os.
Widok z Tarasu
Dzień 21. 07 kwietnia. Poniedziałek. Rabat
Rano udaliśmy się na dworzec kolejowy, znajdujący się około 2 km od miasta, 20 minut spacerkiem. Pociąg do Rabatu odjeżdża co 1-2 godziny. Koszt 80 MAD/os. W hotelu recepcjonista podał nam rozkład, więc nie szliśmy w ciemno. 200 kilometrów strzeliło jak z bata. Nawigacja pokazywała prędkość czasami 180 km/h, średnio 140-150 km/h. Nasze Pendolino może się pod stół schować. Wysiedliśmy w Sale. Myśleliśmy, że uda nam się w urokliwym i starym mieście coś znaleźć niedrogo. Niestety spośród kilkunastu hoteli najtańszy kosztował 480 MAD. No niestety. Wsiedliśmy w tramwaj ( 7 MAD/ os) do Rabatu, jechał wężykiem przez całe miasto, więc gdy wjechaliśmy w dzielnicę hoteli wysiedliśmy. Odwiedziliśmy kilka hoteli ( w tym Hiltona), ale ceny rzędu 800-2500 MAD skłoniły nas do zmiany dzielnicy. Tak więc postanowiliśmy się przejść.
Falliczny kształt bluszczu na palmie jest zapewne dziełem przypadku. Po prostu ogrodnik miał za krótką drabinę.
Brama do medyny z widokiem na pałac.
Rzadko spotykany widok w krajach muzułmańskich. Pies. A właściwie szczeniak, i to wesołek. Byliśmy jedyni, którzy się z nim bawili.
Widok z falochronu na Rabat.
Plaża i nieliczne co prawda w kwietniu plażowiczki. Na dodatek Marokanki. Cóż, stolica.
Wykopaliska przy Kazbie Udaja.
Ogrody andaluzyjskie w Kazbie Udaja
Po lewej Kazba Udaja od wody a w oddali Sale.
Suk farmaceutyczny w medynie w Rabacie
Trzcina cukrowa. Sok z cytryną przepyszny. A walnął lepiej niż Red Bull. (10 MAD)
Gdzieś w medynie
Warta przy Mauzoleum Muhammada V
-- 06 Wrz 2014 20:52 --
Mauzoleum Muhammada V
Wieża Hassana. Budowana była tak, żeby sułtan Hassan mógł wjechać na szczyt konno. Niestety ( lub stety, bo tysiące niewolników zginęło przy budowie) dożył tylko do połowy budowy i ze względu na brak inwestora
;) z budowy zrobił się pustostan.
bardzo dobrze zapowiadająca się relacja
:)czy mógłbyś podać nazwy hoteli w których się zatrzymaliście?link który podałeś przerzuca na listę 903 hoteli znajdujących się w Marrakeszu
:D podobnie z Tétouan.Ile kosztowały? Sprawdziłam Defat Kasbah Guesthouse 4-5.09 cena - 125PLN
Maxima0909 napisał:bardzo dobrze zapowiadająca się relacja
:)czy mógłbyś podać nazwy hoteli w których się zatrzymaliście?link który podałeś przerzuca na listę 903 hoteli znajdujących się w Marrakeszu
:D podobnie z Tétouan.Ile kosztowały? Sprawdziłam Defat Kasbah Guesthouse 4-5.09 cena - 125PLN1- dziękuję, poprzednicy postawili wysoko poprzeczkę ,a po przeczytaniu relacji AJAJ to z początku w ogóle nie chciałem pisać relacji2-podałem linki do tych, co rezerwowałem jeszcze w Polsce, reszta to spontan, poszukam w papierkach i będą w dalszej części relacji, ten w Marakkeszu to Riad Naya na Derb Snane 131 (300MAD/pokój 2os) , w Tetuanie Riad Dalia 220 MAD/2os)3-Defat Kasbah to był błąd cenowy, normalnie był za 30€ ( jest daleko od trasy i głównych atrakcji, ale w pięknym i zacisznym miejscu), a w czwartki 3€, wycyrklowaliśmy tak aby być w czwartekJeśli jeszcze komuś się podoba to proszę o słowa zachęty. Będę pisać dalej.
pieerx napisał:podoba się i proszę o jeszcze
:)w grudniu wybieram się w te rejony, dlatego nie mogę się doczekać dalszych części.Dzięki za dobre słowo. Jak wybierasz się w grudniu to polecam wypad na narty w Oukaimeden, narty już nigdy nie będą takie same
;) Szczegóły w dalszej części relacji.
Byłem pierwszy raz w marcu tego roku, Fez, później Asilah i na koniec Tanger.Teraz wybieram się z żoną w grudniu.Ląduję i wracam z Marrakesz.Nie wiem co z tego wyjdzie, ale udało się zabukować super nocleg z masażami w Essaouira na 6 nocek za 1/10 ceny
:)Pewnie błąd, ale łatwo im tego nie odpuszczę
:)
pifko napisał:Stwierdziliśmy, że od tej pory jemy tylko tam gdzie dużo ludzi i to miejscowych.czy nie tego uczyliśmy Was od początku
;)btw wreszcie doczekaliśmy się relacji:) Gratulacje! czekamy na więcej.pifko napisał:przy Bab Doukkala trafiliśmy na rynek hurtowymy trafiliśmy tam późno w nocy... zdecydowanie mniej ciekawe doświadczenie
Dla nas największym szokiem na Jemaa El Fna było to, że wieczorem na placu było około 100 straganów z jedzeniem a następnego dnia, jak przyszliśmy około południa coś zjeść to nie była ani jednego (zresztą widać to też na waszych zdjęciach). Nie mam pojęcia jak udaje im się to wszystko tak szybko sprzątnąć i na wieczór znowu rozstawić!
kendi napisał:Dla nas największym szokiem na Jemaa El Fna było to, że wieczorem na placu było około 100 straganów z jedzeniem a następnego dnia, jak przyszliśmy około południa coś zjeść to nie była ani jednego (zresztą widać to też na waszych zdjęciach). Nie mam pojęcia jak udaje im się to wszystko tak szybko sprzątnąć i na wieczór znowu rozstawić!o tak! też nie lada nas to zaskoczyło, jak przyszliśmy następnego dnia rano zjeść śniadanie na plac (pisaliśmy o tym w naszej relacji)
kendi napisał:Dla nas największym szokiem na Jemaa El Fna było to, że wieczorem na placu było około 100 straganów z jedzeniem a następnego dnia, jak przyszliśmy około południa coś zjeść to nie była ani jednego (zresztą widać to też na waszych zdjęciach). Nie mam pojęcia jak udaje im się to wszystko tak szybko sprzątnąć i na wieczór znowu rozstawić!Wielopokoleniowe doświadczenie
;) W ciągu dnia chodziliśmy na Jemma na sok pomarańczowy do jednego i tego samego handlarza ( a właściwie "usługodawco-handlarza" bo sprzedawał towar wraz z usługą wyciśnięcia, a VAT wtedy mniejszy
:D
:D
:D ) bo jak nas już z daleka widział to mu się miska jarzyła i zawsze u niego pół szklanki dolewki dostawaliśmy jako stali klienci. A na śniadania chodziliśmy na suki, tam świeżo smażone krepsy z miodem, dżemem (figowym lub pomarańczowym), lub z MilkyWay lub innym smarowidłem za kilka dirhamów zajadaliśmy.
:)
pifko napisał:Wzięli Rachida do radiowozu. Kolega Rachida powiedział nam wtedy, że nadeszła ta chwila, kiedy trzeba opowiedzieć naszą historyjkę i mam to zrobić ja. Bo Rachid już im to opowiedział i mu nie wierzą, a nam turystom uwierzą. I ma zabrzmieć wiarygodnie, bo Rachida zatrzymają, albo karzą zapłacić dużą grzywnę za wożenie turystów bez licencji.Dziwi mnie ta sytuacja. Byłem w maju w Maroku, duźo jeździłem stopem, wielokrotnie byliśmy kontrolowani przez policję, kilka razy przekraczaliśmy dozwoloną liczbę osób w samochodzie, co policjant ewidentnie widział i nigdy nie reagował. Może ten Rachim był jednak jakiś szemrany?
:)
korpus napisał:pifko napisał:Wzięli Rachida do radiowozu. Kolega Rachida powiedział nam wtedy, że nadeszła ta chwila, kiedy trzeba opowiedzieć naszą historyjkę i mam to zrobić ja. Bo Rachid już im to opowiedział i mu nie wierzą, a nam turystom uwierzą. I ma zabrzmieć wiarygodnie, bo Rachida zatrzymają, albo karzą zapłacić dużą grzywnę za wożenie turystów bez licencji.Dziwi mnie ta sytuacja. Byłem w maju w Maroku, duźo jeździłem stopem, wielokrotnie byliśmy kontrolowani przez policję, kilka razy przekraczaliśmy dozwoloną liczbę osób w samochodzie, co policjant ewidentnie widział i nigdy nie reagował. Może ten Rachim był jednak jakiś szemrany?
:)Może jest znany z palenia marychy podczas jazdy i się na niego zasadzają hehehe
:D
:D
:D
Piszę już w Wordzie dalszą część, ale ostrzegam: byliśmy w Maroku 3 tygodnie i będzie z tego "Moda na Sukces" albo przynajmniej "Klan". Opisywania jest jeszcze co niemiara. Pobyt w Oukaimeden, przejście przez Atlas Wysoki na skróty (
:D
:D 11 godzin
:D
:D )do Setti Fatmy (dolina i kaskady Ouriki), zdobycie Toubkala w marcu co było niezłym hardcorem przy -20st, przejazd przez Tizni Tiszkę, wąwóz Todra, Atlas Studio w Ouarzazate, zaraz potem 3 dni na Saharze przy +50 (Erg Chebi) z Omarem (polecanym zresztą też na F4F) , Fez, Meknes, Chefchouen, Tetuan, Ceuta- powrót do Europy na kilka godzin na piwko, wino i chorizo, Tanger, Grota Herkulesa, Azilah i Rabat. Jeśli macie jakieś sugestie lub propozycję zmiany formy to piszcie. Inaczej będę pisał tasiemiec w niezmienionej formie.Jeszcze raz chciałem podziękować AJAJ za ich super relacje, którą czytaliśmy jeszcze na dzień przed wyjazdem, i która była dla nas inspiracją do odwiedzenia ciekawych miejsc i zbiorem porad jak sobie dać rady w kraju będącym zupełnie odmiennym od cywilizacji europejskiej. Co prawda obraliśmy zgoła inne środki transportu, ale chcieliśmy bliżej poznać ten kraj i ich mieszkańców, a podróżowanie wraz z nimi ich środkami transportu wydawało nam się być tego kwintesencją.
Pifko, takie tasiemce lubimy. Myślę że masz o wiele więcej czytelników niż Ci się wydaje. Sam czytam tą relację od samego początku i czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki, a wypowiadam się dopiero teraz. Takich jak ja jest na pewno więcej.A więc zabieraj swoje 4 litery i do pisania : )
pisać, pisać, już jedna relacja na tym forum z Gruzji spowodowała spontaniczny zakup biletów lotniczych, czuje, że Maroko min. dzięki Twojej relacji czeka w kolejce, chodź trochę miałem dosyć tych krajów po wczasowych "Tunezjach i Egiptach? Teraz i tak żałuje, że praktycznie / po za małymi wyjątkami/ w tych krajach "przewaliłem" czas na darmowe rozcieńczone drinki i plażę.
:cry:
pifko napisał:Piszę już w Wordzie dalszą część, ale ostrzegam: byliśmy w Maroku 3 tygodnie i będzie z tego "Moda na Sukces" albo przynajmniej "Klan". Opisywania jest jeszcze co niemiara. Pobyt w Oukaimeden, przejście przez Atlas Wysoki na skróty (
:D
:D 11 godzin
:D
:D )do Setti Fatmy (dolina i kaskady Ouriki), zdobycie Toubkala w marcu co było niezłym hardcorem przy -20st, przejazd przez Tizni Tiszkę, wąwóz Todra, Atlas Studio w Ouarzazate, zaraz potem 3 dni na Saharze przy +50 (Erg Chebi) z Omarem (polecanym zresztą też na F4F) , Fez, Meknes, Chefchouen, Tetuan, Ceuta- powrót do Europy na kilka godzin na piwko, wino i chorizo, Tanger, Grota Herkulesa, Azilah i Rabat. Jeśli macie jakieś sugestie lub propozycję zmiany formy to piszcie. Inaczej będę pisał tasiemiec w niezmienionej formie.Jeszcze raz chciałem podziękować AJAJ za ich super relacje, którą czytaliśmy jeszcze na dzień przed wyjazdem, i która była dla nas inspiracją do odwiedzenia ciekawych miejsc i zbiorem porad jak sobie dać rady w kraju będącym zupełnie odmiennym od cywilizacji europejskiej. Co prawda obraliśmy zgoła inne środki transportu, ale chcieliśmy bliżej poznać ten kraj i ich mieszkańców, a podróżowanie wraz z nimi ich środkami transportu wydawało nam się być tego kwintesencją.Te zdjęcia rybek co wkleiłem wcześniej to właśnie z Asilah, jakimś cudem wyczaiłem knajpkę całkiem z dala od głównej ulicy.Czasami trzeba było czekać na miejsce, ja siadałem zazwyczaj na zewnątrz.I tu ciekawa sytuacja, człek musiał pilnować swojego talerza i to co na nim było, bo z nienacka podlatywał lokals i zabierał w locie najlepsze kąski
:)Knajpka całkiem zwyczajna, jako obrus (co widać na zdjęciu) szary papier, ale tanio, ładnie przyrządzone i przede wszystkim smacznie.
siara napisał:Napisz mi jeszcze jakie były temperatury odczuwalne w marcu? W jakich regionach jak to wyglądało. Bardzo mnie to interesuje.Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia, na prawdę nie spodziewałem się, że aż tyle ludzi to czyta.Jeśli chodzi o temperatury to baaaaardzo różnie.Marakesz 18-20 marzec na t-shirtEssaouira- wietrznie, polar, a w mieście na osłoniętym skwerku t-shirtWodospady Ouzoud- rano polar, około 10-tej t-shirtZ Imlil w dzień do schroniska pod Toubkalem - polar, potem od rana (6.00) pod schroniskiem na 3200 m.n.p.m. -5st, im bliżej szczytu tym chłodniej i zaj..sty wiatr, że łeb urywa.Dwa dni później Merzouga grubo ponad 30 st, a na pustyni około 40st w cieniu berberyjskiego namiotu ( człowiek pier...olca dostaje jak na słońcu dłużej jak 20 minut pobędzie) a w nocy temperatury blisko +5st i spanie w polarze pod dwoma kocami.Fez deszczowy i dość chłodny, tak samo MeknesSzefszawan- rześkie górskie powietrze, w nocy marzliśmy pod dwoma kocami, w dzień czasami t-shirtOgólnie w miastach cieplej, górskich wioskach rześko. Zaskoczył nas Rabat, bardzo ciepło, dużo plażowiczów i plażowiczek (Marokanek też, stolica panie)
pifko napisał:Jeszcze raz chciałem podziękować AJAJ za ich super relacje, którą czytaliśmy jeszcze na dzień przed wyjazdem, i która była dla nas inspiracją do odwiedzenia ciekawych miejsc i zbiorem porad jak sobie dać rady w kraju będącym zupełnie odmiennym od cywilizacji europejskiej. Co prawda obraliśmy zgoła inne środki transportu, ale chcieliśmy bliżej poznać ten kraj i ich mieszkańców, a podróżowanie wraz z nimi ich środkami transportu wydawało nam się być tego kwintesencją.czerwienimy się
:oops: i dziękujemy!fajnie usłyszeć, że nasze uwagi komuś się przydały i pisanie nie poszło na marne
;)najważniejsze, że jesteście zadowoleni z wyjazdu, bo po opisach i zdjęciach wnoszę, że tak było
:) Fajna relacja, a tak się wzbraniałeś
;)Sami też długo rozważaliśmy różne środki transportu, ale wygrał czas. Nie było go dużo, była za to chęć zobaczenia jak najwięcej i dotarcia w odległe zakątki.
pifko napisał:pieerx napisał:A dobra rybka nigdy nie jest zła
:)Masz więcej fotek stamtąd? Bo my jedliśmy w różnych miejscach w Asilah i to tak odległych od centrum, że czasami byliśmy jedynymi Europejczykami i być może tam też byliśmy.
;) Jeśli chodzi o tą knajpkę to więcej zdjęć nie mam, pamiętam tylko, że jak szło się wzdłuż tych knajpek co tak dużo naganiaczy było to pod koniec skręt w lewo i gdzieś tam w którejś uliczce.Łatwo ją rozpoznać później było bo czerwone stoły i czerwone daszki nad stołami.
Swietnie sie czyta i ogląda. Gratuluje wyprawy i konsekwentnego realizowania planu. Jestem zwolenikiem dokładnego planu, lecz nie zawsze udaje sie wszystko tak konsekwentnie jak tutaj zrealizować.Jestem zainspirowany Twoja realcją. Pozdrawiam
tomula06 napisał:Bardzo miło czyta i ogląda się relacje
:) życzę dalszego odkrywania lądow!
:)Dzięki bardzo. Nowe lądy już w planach. Być może Kazbek w maju uda się zobaczyć, a przy dobrych wiatrach i pogodzie podepczemy jego hardą lodową główkę.
:D -- 27 Lip 2014 21:18 -- Zibid napisał:Swietnie sie czyta i ogląda. Gratuluje wyprawy i konsekwentnego realizowania planu. Jestem zwolenikiem dokładnego planu, lecz nie zawsze udaje sie wszystko tak konsekwentnie jak tutaj zrealizować.Jestem zainspirowany Twoja realcją. PozdrawiamTobie również wielkie dzięki. A z tą konsekwencją to różnie bywa. Na ten przykład w Todrze mieliśmy być chwilę i jechać dalej ale klimat miejsca i ludzie tak nas ujęli, że postanowiliśmy zostać na noc, za to następnego dnia musieliśmy się spieszyć by na zaplanowaną wcześniej wyprawę na Saharę zdążyć.
Pifko, a jaki to był autobus z Tinghiru do Rissani (Sijilmassa) ? Dla miejscowych czy może Supratours ? Właśnie patrzę na tą mapę google (jak na razie nie mam lepszej) i myślę sobie, że pewnie przekroczyłeś Alnif. Z tego, co domyślam się, autobus jedzie ze 2-3 h do Rissani.
Waniliacynamon napisał:Pifko, a jaki to był autobus z Tinghiru do Rissani (Sijilmassa) ? Dla miejscowych czy może Supratours ? Właśnie patrzę na tą mapę google (jak na razie nie mam lepszej) i myślę sobie, że pewnie przekroczyłeś Alnif. Z tego, co domyślam się, autobus jedzie ze 2-3 h do Rissani.Autobus o ile pamiętam był około 9.00-9.30 i był lokalnego przewoźnika. Jechaliśmy około 3 h i tak jak piszesz przez Alnif.
Pisz pisz pifko,niedługo czeka nas bardzo podobna wyprawa prawie tą samą trasą
dwa dni temu dowiedzieliśmy się, że nie jedziemy w 4 tylko w dwójkę. W tej sytuacji wypożyczenie auta raczej odpada i zostaje transport autobusami... Trochę się denerwuję, bo autem na pewno byłoby sprawniej no i łatwiej niż szukać dworców i tanich biletów, ale jak się nie ma co się lubi....
:P trzeba będzie sobie radzić. Zastanawiamy się czy nie trzeba będzie tej trasy mocno uprościć odpuszczając niestety część atrakcji
:( Jakie masz ogólne wrażenia dotyczące transportu publicznego? Dużo czasu traciliście na szukanie połączeń?Mam nadzieję, że ta zmiana sprawi tylko tyle, że podróż będzie jeszcze bardziej nieprzewidywalna i pełna wrażeń.
:DPS. Ostatnio wszyscy nas straszą że wyjazd do Maroko jest niebezpieczny... Po pierwsze panika przed Ebolą
:D po drugie ostatnio w Adagirze rodzice znajomych na wyjezdzie z biurem podroży (wycieczka typu hotel - plaza - hotel) widzieli niby jakiś ludzi z bronią (jak to określili - "z kałachami"
:mrgreen:) spacerujących po plaży... słyszeliście takie historie? Bo póki co nas śmieszą, ale może nie powinny...?
Maxima0909 napisał:Pisz pisz pifko,Jakie masz ogólne wrażenia dotyczące transportu publicznego? Dużo czasu traciliście na szukanie połączeń?Mam nadzieję, że ta zmiana sprawi tylko tyle, że podróż będzie jeszcze bardziej nieprzewidywalna i pełna wrażeń.
:DOgólnie to wydaje mi się, że ten temat nie powinien służyć do zadawania standardowych pytań o podróżowaniu w Maroku. Jest do tego wydzielony odpowiedni dział na forum. Udzielając jednak odpowiedzi na podróżowanie komunikacją publiczną: nie masz się czego obawiać. Połączeń jest bardzo wiele w dużo bardziej konkurencyjnych cenach niż popularne turystycznie CTM i Supratours i nie ma żadnego problemu z ich znalezieniem. Nie zgadzaj się tylko na pierwszą ofertę, daj sobie chwilę na porównanie cen różnych operatorów, a nie będziesz niepotrzebnie przepłacać. I gwarantuję Ci, że będzie dużo fajniej niż podróżując w zamkniętym wynajętym samochodzie.Maxima0909 napisał:PS. Ostatnio wszyscy nas straszą że wyjazd do Maroko jest niebezpieczny... Po pierwsze panika przed Ebolą
:D po drugie ostatnio w Adagirze rodzice znajomych na wyjezdzie z biurem podroży (wycieczka typu hotel - plaza - hotel) widzieli niby jakiś ludzi z bronią (jak to określili - "z kałachami"
:mrgreen:) spacerujących po plaży... słyszeliście takie historie? Bo póki co nas śmieszą, ale może nie powinny...?Nie szalejmy
:)
pifko relacja jest rewelacyjna. Przeczytałem jednym tchem. Bardzo miło sie czyta (az sie kilka razy uśmiałem sam do siebie
:P )Juz sie nie moge doczekać kolejnej części.
Maxima0909 napisał:będzie ciąg dalszy?
:D Chwilkę mnie nie było, ale nareszcie znowu w domu i jutro zabieram się za relację.Na twoje pytania świetnie odpowiedział ''korpus'' dodam tylko, że jeszcze przed wyjazdem do Maroka, tu gdzieś na forum przeczytałem coś takiego '' w Maroku to nie Ty szukasz transportu i noclegu, to transport i nocleg szuka Ciebie'' i faktycznie tak jest. Z Marakeszu jak mieliśmy zamiar wyruszyć rano czy to do Essaouiry, Ouzoudu, Ouriki czy innych miejsc szliśmy na Garre Routiere (dworzec autobusowy) przy bramie Bab Doukkala i w zasadzie przy takiej ilości okienek nietrudno było znaleźć odpowiedni kierunek.Tak większość psioczy na naganiaczy, my postanowiliśmy potraktować to jak folklor i część tego pięknego kraju.Zdarzało się , że też mieliśmy ich dość, ale w Meknes, gdy padał rzęsisty deszcz i nawet naganiacze mieli głęboko w nosie turystów, trzy godziny zajęło nam znalezienie kwatery (taniej), która była tuż za rogiem. Od tej pory jak nie chciałem skorzystać z czyjejś pomocy to grzecznie mówiłem ''no,merci'' , już bez poirytowania. Jeszcze dodam, że jak w każdym kraju, stolica jest specyficzna. Tam faktycznie trzeba się trochę postarać. Ale i tam udało nam się znaleźć noclegi za 80-120 MAD za pokój. Tylko trochę trwało znalezienie , bo zaczęliśmy od dzielnicy hotelowej gdzie ceny zaczynały się od 600 MAD do kilku tysięcy. Tylko w Sale nie ma taniości
:lol:
:lol:
pifko napisał:Waniliacynamon napisał:Pifko, to jedna z najlepszych relacji obok AJAJ, którą miałam okazję przeczytać od deski do deski. Chętnie zaczerpnę z tego źródła ; )Dzięki. To mi pochlebia. . Szczególnie, że ja też korzystałem z doświadczenia AJAJ.Dziękujemy, to nam schlebia
;)Ale my tez się czegoś od Was uczymy, musimy tam wrócić... dla Chefchaouen
:)
Będzie ciąg dalszy? Za miesiąc lecimy na dwa tygodnie i po Twojej relacji wnioskuję, że trzeba będzie wybrać się jeszcze przynajmniej raz. Z braku czasu uda nam się zaledwie "liznąć" Maroko i na pewno zostanie duży niedosyt. Tym razem musimy odpuścić m.in. Chefcheuan i Toubkal, ale za to zyskujemy powód (a w zasadzie dwa) do kolejnej wycieczki.
pieerx napisał:Pamiętasz nazwę tego hotelu w Asilah ?To nie był czasami hotel Zelis ?Bo strasznie znajomy widok z tarasu, mam podobne zdjęcie
:)Niestety nie pamiętam nazwy swojego hotelu, ale to było około 500 metrów w stronę medyny od Zelisa.Ale niedaleko super restauracje z rybkami.
Super wyprawa i gratulacje opisów i zdjęć.
:D ZA mną Maroko chodzi od pewnego czasu, ale po przeczytaniu Twojej relacji, "muszę bo się uduszę". Mam tylko pytanie: ja ni w ząb francuskiego, jedynie angielski. Z tego, co piszesz, czasem z angielskim jest tam problem. Jak to wygląda? Tak samo sprawdzanie rozkładów jazdy autobusów? Są napisy, które ułatwiają życie, czy trzeba o wszystko dopytać? Pewnie Ci jeszcze pomarudzę...., jeśli mnie nie pogonisz.
:lol:
asiasz napisał:Super wyprawa i gratulacje opisów i zdjęć.
:D ZA mną Maroko chodzi od pewnego czasu, ale po przeczytaniu Twojej relacji, "muszę bo się uduszę". Mam tylko pytanie: ja ni w ząb francuskiego, jedynie angielski. Z tego, co piszesz, czasem z angielskim jest tam problem. Jak to wygląda? Tak samo sprawdzanie rozkładów jazdy autobusów? Są napisy, które ułatwiają życie, czy trzeba o wszystko dopytać? Pewnie Ci jeszcze pomarudzę...., jeśli mnie nie pogonisz.
:lol:Spoko. Twoje pytania nie zostaną bez odpowiedzi. Marokańczycy bardzo szanują turystów ( jak się wdasz w awanturę z miejscowym to policja zazwyczaj tak rozwiązuje ten spór, że miejscowego spałuje na miejscu albo weźmie go na dołek a ciebie przeproszą), dlatego wszystkie rozkłady nazwy miejscowości oprócz po arabsku mają również zapisane w alfabecie łacińskim. Tylko cyfry mają arabskie
;)
;) A z francuskim to jest tak, że lepiej go znać. Ale i bez tego da rady. Sporo Marokańczyków zna nawet podstawy polskiego
:D
:D
:D Nierzadko na placu Jemma el Fna słyszeliśmy ''chodź tu, jest taniej niż w Biedronce''.
W Fez, wchodząc do mediny przez Bab Boujloud po lewej stronie jest restauracja i tam bez problemu dogadasz się polsku
:)Kelner (arab) wita Cię słowami Dzień Dobry Polska.Tajin u nich 40 MAD z tego co pamiętam.
Miło powspominać, siedziałem dokładnie na tym tarasie na górze i piliśmy kawę, a koty wygrzewały się na słońcu
:)Ehh już nie mogę się doczekać grudnia
;) W tej bardziej po lewej na zdjęciu (widać tylko jeden stolik) też jedzenie i ceny godne polecenia.Wrócę do domu, to postaram się wkleić zdjęcia z tarasu na ten Hotel w którym spałeś.Edit:Zdjęcia z drugiej strony (robione telefonem)
:)25.03.2014
świetne zdjęcia z pustyni i niebieskiego miasteczka
:)jedzenie obłędne, a zamiatanie ulicy liściem palmy - trzeba opatentować
:D hahahŚwietna relacja
:) Zupełnie inne klimaty, niż nasz eurotrip, ale pięęęknie
:)pozdrawiam!
kasiadookola napisał:świetne zdjęcia z pustyni i niebieskiego miasteczka
:)jedzenie obłędne, a zamiatanie ulicy liściem palmy - trzeba opatentować
:D hahahŚwietna relacja
:) Zupełnie inne klimaty, niż nasz eurotrip, ale pięęęknie
:)pozdrawiam!Ha. To zazdrościmy sobie nawzajem. Przeczytałem relację z Twojego eurotripu i jestem wciąż pod wrażeniem.
;)
Witajcie
:) właśnie skończyłam czytać większość komentarzy i uwag na forum f4f, dołączając jeszcze relacje z blogów podróżniczych mam niezły mętlik w głowie... Mam kilka pytań, ale nie wiem czy zaraz ktoś mnie nie zbędzie "wszystko można znaleźć na forum"... niemniej jednak liczę na Waszą pomoc... planujemy z chłopakiem wyjazd do Maroka w terminie 4-14.01. Wylatujemy z Dublina do Marrakeszu, nocleg znalazłam na bookingu na te 10 nocy. Z przeczytanych relacji wynika, że atrakcji jest całe mnóstwo, co kto lubi, ale niestety nie mamy aż tyle czasu
:( miejsca (mniej więcej), które chcielibyśmy zobaczyc to: Chefchaouen, Essaouira, Tiout Taroudant, Ourzarate, Fez, Agadir, Ourika Valley, Ouzoud i Zagora. Oczywiście zwiedzanie Marrakeszu, czailiśmy się też na noc (choć jedną na Saharze) i wspinaczkę na Toubkal, ale tą ostatnią chyba sobie odpuścimy ze względu na temperatury i brak odpowiedniego sprzętu/odzieży do takiej wyprawy... Moje rozterki: czy dobrze robimy praktycznie wszystkie noce spędzając w Marrakeszu? wiem, że pewnie lepiej byłoby poruszać się z miejsca na miejsce, lecz nie uśmiecha mi się targanie bagażu ze sobą i pilnowanie go... czy do większości wymienionych miejsc dojeżdżają autobusy? ja nie mam prawka, a mój chłopak dawno nie jeździł, więc wolelibyśmy uniknąć wypożyczania auta, jeśli jednak zasugerujecie, że to mus, posłucham:) czy któreś miejsca znajdują się na tyle blisko siebie, że można by je zaliczyć parę w jeden dzień? chcemy wykorzystać czas na maksa... i ostatnie: czy któreś z wymienionych miejsc jest niewarte uwagi/ zamienilibyście je na coś innego? z góry Wam dziękuję, pytań wiele, bo jestem pod natłokiem informacji, starając się być samodzielna i skorzystać z gotowych relacji...
:)
Cześć,Komunikacją dotrzesz w każde z wymienionych miejsc, ale większość z nich jest zdecydowanie za daleko. Nie ma szans, żeby rano wyjechać z Marakeszu, obejrzeć np. Fez i wrócić tego samego dnia na nocleg. Spójrz na mapę, jakie to odległości. We w miarę logicznym zasięgu jest Agadir czy Essaouira, ale moim zdaniem do tego pierwszego nie warto jechać, a Essaouira swój urok pokazuje wieczorem - więc raczej nocleg tam.
Noclegi w Marakeszu i realizacja tego planu bez auta chyba jest niemożliwa.Zamiast Agadiru możecie zrobić Taghazout jeśli lubicie surfować lub chcecie spróbować
:). Fajna wioska, trochę ziomków, weed i kostki sprzedają, trochę surferów. Essaouira jak lubicie wind/kite surfing no i super klimat jest poza tym, wszyscy nakręcają, że Hendrix tam wszystko robił. Jak chcesz nocleg w Ouarzazate - marokańskie hollywood
:D niedaleko jest fajna kasba w Ait Ben Haddou.Dalej Ouarzazate->Zagora. No i nocleg w Zagorze. W zależności od budżetu możecie też przemyśleć wynajęcie kierowcy i 4x4 wtedy można porobić jakieś off-roady, pustynie, kasby, doliny, etc
:D
Zgodzę się z przedmówcami - szkoda czasu na Agadir. Plan bardzo ambitny, ale tak jechać tylko po to, żeby odhaczyć, to dla mnie trochę bez sensu. Może lepiej zrobić nieco mniej, ale na spokojnie i bez pośpiechu?
:)
Dobrze, ze jednak spojrzalam na te odleglosci.. w sumie od tego powinnam zaczac, ale nic straconego
:) chyba jednak zdecydujemy sie na auto, bo zbyt duzo km do nadrobienia autobusem w paru przypadkach.. nieco zmieniony plan:Ndz przylot do Marrakeszu ok. 19.30 jakies jedzenie na miescie i noclegPon odebranie auta, zwiedzanie Rabatu, podroz do Fez i nocleg tamWt zwiedzanie Fezu, podroz do Chefchaouen i nocleg tamSr zwiedzanie Chefchaouen, powrot do MarrakeszuCzw Ourika Valley, juz autobusemPt EssaouiraSob OuzoudNdz TioutPon wycieczka Ourzarate/ZagoraWt powrot z wycieczkiSr powrot do domu
:(I co o tym sadzicie? Ciagle zbyt 'pracowicie' czy plan jest akurat? Zobaczymy jak wyjdzie w praktyce..
:)
ola1232 napisał:Dobrze, ze jednak spojrzalam na te odleglosci.. w sumie od tego powinnam zaczac, ale nic straconego
:) chyba jednak zdecydujemy sie na auto, bo zbyt duzo km do nadrobienia autobusem w paru przypadkach.. nieco zmieniony plan:Ndz przylot do Marrakeszu ok. 19.30 jakies jedzenie na miescie i noclegPon odebranie auta, zwiedzanie Rabatu, podroz do Fez i nocleg tamWt zwiedzanie Fezu, podroz do Chefchaouen i nocleg tamSr zwiedzanie Chefchaouen, powrot do MarrakeszuCzw Ourika Valley, juz autobusemPt EssaouiraSob OuzoudNdz TioutPon wycieczka Ourzarate/ZagoraWt powrot z wycieczkiSr powrot do domu
:(I co o tym sadzicie? Ciagle zbyt 'pracowicie' czy plan jest akurat? Zobaczymy jak wyjdzie w praktyce..
:)Cześć. Jeśli chcesz rzeczywiście podelektować się Marokiem, to ogranicz ilość miejsc do zobaczenia. Wg Twojego planu, w ciągu pierwszych trzech dni chcesz zrobić 1300 km (moim zdaniem minimum 15 godzin jazdy), odwiedzając cztery miasta. Słabo - dzień w aucie, po podróży padasz na twarz, zwiedzasz coś na szybko, idziesz spać i następnego dnia znów w drogę.I tak nie uda Ci się zobaczyć wszystkiego co w Maroku ciekawe, więc będziesz musiała przylecieć jeszcze raz
:)
ola1232 napisał:Dobrze, ze jednak spojrzalam na te odleglosci.. w sumie od tego powinnam zaczac, ale nic straconego
:) chyba jednak zdecydujemy sie na auto, bo zbyt duzo km do nadrobienia autobusem w paru przypadkach.. nieco zmieniony plan:Ndz przylot do Marrakeszu ok. 19.30 jakies jedzenie na miescie i noclegPon odebranie auta, zwiedzanie Rabatu, podroz do Fez i nocleg tamWt zwiedzanie Fezu, podroz do Chefchaouen i nocleg tamSr zwiedzanie Chefchaouen, powrot do MarrakeszuCzw Ourika Valley, juz autobusemPt EssaouiraSob OuzoudNdz TioutPon wycieczka Ourzarate/ZagoraWt powrot z wycieczkiSr powrot do domu
:(I co o tym sadzicie? Ciagle zbyt 'pracowicie' czy plan jest akurat? Zobaczymy jak wyjdzie w praktyce..
:)O! To już lepiej. Ten plan ma większe szanse powodzenia. Cieszę się, że przeczytałaś moją relację i mam nadzieję, że Ci ona pomoże w zrealizowaniu planów. Trzymam za to kciuki.
:)
Maroko 7.11 do 13.11 MarokoJeśli komuś te informacje się przydadzą - to po to właśnie je piszę (sam swego czasu szukałem odpowiedzi na pytania)Przylecieliśmy do Fezu wieczorem, wcześniej mieliśmy rezerwację na wynajem samochodu z lotniska więc od razu mieliśmy transport.Ale ponieważ poznaliśmy Asie i Mile z warszawy i postanowiliśmy podróżować częściowo razem wypożyczonym przez nas samochodem, a one miały wynajęty nocleg w Fezie więc i my spędziliśmy noc w Riadzie w Fezie - cena wywoławcza 300 drh po krótkiej (zbyt krótkiej - za mały upust chciałem) negocjacji stanęło na 250 drh.Następnego dnia zwiedzanie Fezu - wg mnie 1 dzień jest wystarczający - wieczorem wystartowaliśmy na południe do Merzougi. Transę zrobilismy nocą i nad ranem negocjowaliśmy już przejazd na wielbłądach plus objazd z miejscowym my-fiendem po okolicy samochodem a po południu przejażdżka godzinna na wielbładach. Tylko godzina gdyż zepsuła się pogoda, zaczęło padać i mocno wiać. Ostatecznie za przejażdżkę zapłaciliśmy po 80 drh od osoby, a potem kolacja z tadżiem u beduina u którego wynajęliśmy wielbłądy - super jedzonko zrobione przez jego żonkę.a wieczorem znów wyjazd i noc częściowo w drodze, w wypożyczonej Daci Logan - nawiasem świetnie się spisała w całej drodze.Nocą przeskoczyliśmy do Ourzazat - przed południem zwiedzanie (choć wg mnie nic ciekawego), potem przeskoczyliśmy do Ait Ben Haddou - fajna stara kasba wpisana na listę Unesco. Byliśmy wieczorem - fajne słońce choć wietrznie. Naprawdę warto.Następny etap - przejazd do Marakeschu.Dojechaliśmy nad ranem, autko zaparkowaliśmy przy Rue Jbel Lakhdar - nie ma strefy (a jak potem szliśmy jakąś ulicą, jedno z aut miało założoną blokadę). Gdy odjeżdżaliśmy z tej uliczki podszedł jakiś koleś w kamizelce odblaskowej - skończyło się na 10drh.W dzień zwiedzanie Mediny - tym razem samodzielnie, a wieczorem wypad na plac. Pokrążylismy nieco a w trakcie Tadżin ale nie pod namiotami na placu tylko na obrzeżu -Tadżin (kurczak z cytryną) - cena 35 drh. Na placu to samo danie średnio ok 50 drh.W nocy wyjazd do Chefchaouen - spokojna miejscowość, warto zobaczyć.Wieczorem byliśmy już w Fezie - samochód oddaliśmy o 18.00.Z lotniska na dworzec w Fezie dostaliśmy się autobusem 4drh od osoby z bagażem - taksówka kosztuje 120 drh.Następnie pociągiem do Nadoru, wyjazd o 00.10 - cena ok 95 drh.W Nadorze z dworca na lotnisko taksówką 150 drh - raczej nie ma bezpośredniego autobusu.I to tyle.Naprawdę warto było, i choć zrobiliśmy ok 2200 km, to autobusem napewno nie zobaczylibyśmy tyle.Nawiasem mówiąc cena ropy - 9,80 drh/litr.Jeszcze garść informacji:Nocleg w Marakechu - gdy chodziliśmy po sukach, szukając jakiegoś obrazu/pamiątki, znaleźliśmy sympatycznego marokańczyka: Bourziq Abdelaaziz, mozna u niego znaleźć fajne pamiątki, ma sklep przy Rue dar et Bacha pomógł naszym znajomym znaleźć nocleg za ok 300 drh blisko jego sklepiku u jego znajomej hiszpanki - telefon do sklepikarza 06 71 51 79 04 - trzeba dodać jeszcze kier na maroko.Naczynie do gotowania tadżin - bez jakichś ozdób - cena 50 drhHerbata z miętą - 10 drhzupa harrisa - 10 drhZakupy w Marakeschu - szukajcie dobrze żeby nie przepłacić i zawsze się targować.Może komuś się te informacje przydadzą.
Artur_krak0w napisał:Maroko 7.11 do 13.11 MarokoJeśli komuś te informacje się przydadzą - to po to właśnie je piszę (sam swego czasu szukałem odpowiedzi na pytania).....Nocą przeskoczyliśmy do Ourzazat - przed południem zwiedzanie (choć wg mnie nic ciekawego), potem przeskoczyliśmy do Ait Ben Haddou - fajna stara kasba wpisana na listę Unesco. Byliśmy wieczorem - fajne słońce choć wietrznie. Naprawdę warto......Może komuś się te informacje przydadzą.Jeśli chodzi o Centrum Ouarzazate (Warzazat) to też odniosłem takie wrażenie, deptaki z tandetą i chińszczyzną (baloniki, koguciki), ale za to poza miastem na prawdę jest co zobaczyć. Z polecanych przeze mnie to:-na wschód od Oarzazate (od strony Marrakeszu) studia filmowe-na zachód ( od strony Merzougi) Kasbah Taourirt wraz z pałacem, na przeciwko ulicy więzienie i Muzeum Kinematografii -kawałek za miastem w stronę Merzougi jezioro z kazbą-twierdzą na wyspie ( coś pięknego).A Twój post jest ciekawym uzupełnieniem relacji. Chciałbym mieć takie wejście...
;)
Pranie w potoku
Widok na Szefszawan
-- 26 Sie 2014 22:33 --
A od kuchni bida z nędzą
A na suku żółwiki na zupę
Chefchouen nas zauroczył. Mieliśmy dwa dni na dokładne zwiedzenie miasta, co tez uczyniliśmy. To był dobrze spędzony czas.
Jeszcze jedno co zapamiętałem z Chefchouenu. Zimno. Trzeba pamiętać, że to górska miejscowość i sorry, ale taki tam klimat. :D
Pomimo dwóch koców trochę marzliśmy. Ale daliśmy radę. Smirnoff nam pomógł. :lol: :lol:Dzień 19. 05 kwietnia. Sobota. Tetuan
Rano po spakowaniu poszliśmy na dworzec autobusowy ( Gare Routiere) na wschodzie miasta, na końcu Av. Maghreb Arabe.
Autobusy do Tetuanu odjeżdżały dość często, koszt to 20 MAD/os.
Po dojechaniu do Tetuanu, z dworca autobusowego poszliśmy w górę do Medyny. Mieliśmy tam rezerwację w Riadzie Dalia (20 €), którą zrobiliśmy miesiąc wcześniej. I to okazało się strzałem w dziesiątkę, bo ceny były kilkukrotnie większe z powodu Sródziemnomorskiego Festiwalu Filmowego, który odbywał się akurat w ten weekend w Tetuanie. Zainstalowaliśmy się w pokoju i ruszyliśmy w miasto.
Pałac Królewski. Za nim na starym mieście Riad Dalia
Rynek
Na wpół rozwinięty czerwony dywan przy kinie Espanol.
Dalej w miasto
Nekropolia
Ponieważ Tetuan obeszliśmy w kilka godzin postanowiliśmy pojechać nad morze. A że najbliżej było Alborańskie to wsziedliśmy w autobus miejski ( 7 MAD/os) niestety numeru nie pamiętam. Po pół godziny byliśmy na miejscu w miejscowości M'dig. I oczom naszym ukazał się taki widok...
Do Ceuty zostało jakieś 15 km, tak więc postanowiliśmy pójść sobie plażą na piechotkę. :lol: Co to dla nas. :lol:
Niestety po dwóch kilometrach zaczął się zmilitaryzowany pas nadmorski i musieliśmy wrócić na asfalt, a w tak nieprzyjaznym krajobrazie nie chciało nam się człapać. Wzięliśmy grand taxi za 8 MAD/os do miejscowości Fnideq a potem 4MAD/os do granicy. Tam po wypełnieniu deklaracji przeszliśmy pieszo granicę, i na całe szczęście bo aut były kilometry. Weszliśmy sobie do Lidla po kilka browarków po 40 centów i kiełbasę chorizo.
Posiedzieliśmy, pojedliśmy, popatrzyliśmy na Gibraltar.... ( ta szpiczasta górka na horyzoncie)
Po kilkugodzinnym pobycie w Europie i zrobieniu zapasów zupki chmielowej postanowiliśmy wrócić do Afryki ;)
W drodze powrotnej z Ceuty do Tetuanu. Udało nam się spod granicy grand taxi bezpośrednio dojechać do M'dig a stamtąd do Tetuanu.
Wieczorem początek festiwalu i gwiazdy na czerwonym dywanie.
Riad Dalia. Widok z pięterka na dół.
Dzień 20. 06 kwietnia. Grota Herkulesa I Asilah.
Z samego rana udaliśmy się znowu na dworzec autobusowy. Zajefajnie znowu było się przejść przez to urokliwe miasto.
Dzięki. To mi pochlebia. . Szczególnie, że ja też korzystałem z doświadczenia AJAJ.
Dziękujemy, to nam schlebia ;)
Ale my tez się czegoś od Was uczymy, musimy tam wrócić... dla Chefchaouen :)
I za miesiąc lecimy na Maltę więc piszcie relację. A Szefszawan bajka.
-- 03 Wrz 2014 21:19 --
Postaram się skończyć w tym tygodniu.
I perełka dla osób przylatujących lub wylatujących z Rabatu.
Będzie o tym jak dojechać za 6 MAD/os z lotniska do medyny lub odwrotnie. :idea: Gdzie ceny zaczynają się od 150 MAD.
-- 03 Wrz 2014 22:06 --
Autobusem za 20 MAD/os pojechaliśmy do Tangeru, a ponieważ naszym celem były Groty Herkulesa a potem urokliwe poportugalskie miasteczko Asilah, a opinie o tym, że Tanger (zresztą tak jak Casablanka) dupy nie urywa, miejskim autobusem za 4 MAD/os wyjeżdżamy z Tangeru do Bukhalef. Tam wysiadamy nie w samym mieście, tylko trochę wcześniej, na rondzie przy centrach handlowych. Tam poszliśmy na rondzie w prawo na ulicę Route des Grottes d'Herkule, gdzie zaraz za rondem stało kilka grand taxi. Po zebraniu 6-ciu osób ( 7 MAD/os) podjechaliśmy na parking pod restauracje przy grocie.
Po obejściu tego urokliwego miejsca poszliśmy w prawo od Groty na chwilę relaksu i pifko noszone jeszcze z Lidla z Ceuty.
Po nacieszeniu się widokami wracamy grand taxi do ronda w Bukhalef. W celu złapania taniego autobusu do Asilah polecono nam doczłapać się do centrum co też uczyniliśmy. Rozglądając się za środkiem transportu podszedł do nas kierowca vana i powiedział , że jedzie na lotnisko i może nas podrzucić do Asilah. Po gruuuubych negocjacjach zgodził się podwieźć nas za 60 MAD/ 2 os. Kilka razy powtórzyliśmy i upewniliśmy się , że chodzi o dirhamy. Nie o dolary, euro czy korony norweskie. Dirhamy. :roll: A że po angielsku mówił świetnie, więc przyjąłem, że się dogadaliśmy.
Niestety po dotarciu na miejsce wyciągam 60 dirhamów, a ten do mnie, że chodziło mu o euro.
Awantura trwała kilka minut. W końcu delikatnie mówiąc zirytowany wcisnąłem mu te 60 dirhamów, odwróciłem się i poszliśmy. Ciskał się tam trochę , ale weszliśmy w medynę i ciasne uliczki tam gdzie auta nie mają prawa wjazdu.
Po obejściu miasteczka czas na znalezienie noclegu. W samym centrum ceny były zdecydowanie niechrześcijańskie. Niedaleko poza starówką znaleźliśmy fajny hotelik za 160 MAD/ 2 os.
Widok z Tarasu
Dzień 21. 07 kwietnia. Poniedziałek. Rabat
Rano udaliśmy się na dworzec kolejowy, znajdujący się około 2 km od miasta, 20 minut spacerkiem. Pociąg do Rabatu odjeżdża co 1-2 godziny. Koszt 80 MAD/os. W hotelu recepcjonista podał nam rozkład, więc nie szliśmy w ciemno. 200 kilometrów strzeliło jak z bata. Nawigacja pokazywała prędkość czasami 180 km/h, średnio 140-150 km/h. Nasze Pendolino może się pod stół schować. Wysiedliśmy w Sale. Myśleliśmy, że uda nam się w urokliwym i starym mieście coś znaleźć niedrogo. Niestety spośród kilkunastu hoteli najtańszy kosztował 480 MAD. No niestety. Wsiedliśmy w tramwaj ( 7 MAD/ os) do Rabatu, jechał wężykiem przez całe miasto, więc gdy wjechaliśmy w dzielnicę hoteli wysiedliśmy. Odwiedziliśmy kilka hoteli ( w tym Hiltona), ale ceny rzędu 800-2500 MAD skłoniły nas do zmiany dzielnicy. Tak więc postanowiliśmy się przejść.
Falliczny kształt bluszczu na palmie jest zapewne dziełem przypadku. Po prostu ogrodnik miał za krótką drabinę.
Brama do medyny z widokiem na pałac.
Rzadko spotykany widok w krajach muzułmańskich. Pies. A właściwie szczeniak, i to wesołek. Byliśmy jedyni, którzy się z nim bawili.
Widok z falochronu na Rabat.
Plaża i nieliczne co prawda w kwietniu plażowiczki. Na dodatek Marokanki. Cóż, stolica.
Wykopaliska przy Kazbie Udaja.
Ogrody andaluzyjskie w Kazbie Udaja
Po lewej Kazba Udaja od wody a w oddali Sale.
Suk farmaceutyczny w medynie w Rabacie
Trzcina cukrowa. Sok z cytryną przepyszny. A walnął lepiej niż Red Bull. (10 MAD)
Gdzieś w medynie
Warta przy Mauzoleum Muhammada V
-- 06 Wrz 2014 20:52 --
Mauzoleum Muhammada V
Wieża Hassana. Budowana była tak, żeby sułtan Hassan mógł wjechać na szczyt konno. Niestety ( lub stety, bo tysiące niewolników zginęło przy budowie) dożył tylko do połowy budowy i ze względu na brak inwestora ;) z budowy zrobił się pustostan.