0
pifko 2 lipca 2014 00:36
DSC_1174.JPG



A na dole wiosna

DSC_1177.JPG



Po dobrym spacerku, dobry tadżin. Viande hache. Czyli z klopsikami z mięsa mielonego z jajkiem. Przepyszny. Cena 40 MAD.
Do tego obowiązkowo cola chroniąca przed zemstą faraona, wysokoprocentowe zostały niestety w chatce.

DSC_1180.JPG



Schronisko francuskiego klubu alpinistycznego (120 MAD za osobę w pokoju wieloosobowym). Zastanawialiśmy się nad zostaniem na trzecią noc, ale postanowiliśmy nazajutrz ruszyć dalej. W końcu ponartować się nie udało to trzeba udać się w poszukiwaniu dalszych atrakcji.

DSC_1182.JPG



W sumie miło wspominamy pobyt w Oukaimeden. Jeszcze w lutym były niezłe warunki narciarskie. Karnet całodzienny 120 MAD, pół dnia 60 MAD. Jak się uda wynegocjować tanio wypożyczenie nart to mogłoby to być niezłe doświadczenie. Szczególnie, że przed wyjazdem oglądałem sobie takie oto filmiki z Oukaimeden
https://www.youtube.com/watch?v=emuLHbRbsuE
Dzicz. Chciałem to zobaczyć na żywo ale spokój był. I porządek. Kolejki nawet nie było. :( :(O! tak tak! To właśnie tam. Było tam kilka knajpek. Niektóre weekendowe. Niedaleko był nasz hotelik.

Dzień szósty 23 marca niedziela Oukaimeden-Setti Fatma

Wcześnie rano wstajemy. Śniadanie, pakujemy się ruszamy.
Poprzedniego dnia rozmawialiśmy z miejscowymi i żaden nie potrafił wytłumaczyć która droga prowadząca w góry dokąd prowadzi.
Wzięliśmy na spytki naszego gospodarza gdy spotkaliśmy go w porze obiadu w jednej z restauracji. W miarę wytłumaczył kierunki i podał przybliżony czas przejść. Niestety jego angielski był na poziomie naszego francuskiego. :lol: Na interesujący nas kierunek do Setti Fatmy podał 10 (naiwniacy myśleliśmy, że kilometrów, później okazało się, że godzin). I cały czas mówił 10 ( po francusku), a my pytamy: kilometrów? - si, si - odpowiada. :roll:

Po dwóch godzinach ostrego podejścia docieramy do granicy śniegu. Po drodze mijaliśmy kilka wiosek i dziwnie na nas patrzyli.

DSC_1204.JPG



Widać było zaledwie kilka śladów i to w większości zwierząt.

DSC_1205.JPG



Już po drugiej stronie przełęczy. Spotkaliśmy miejscowego ze stadem kóz. Zapytał nas czy mamy coś do zapalenia jego skręta. Wyciągnąłem zapalniczkę , podpaliłem szluga , a potem mu ją dałem. Wybuch radości był ogromny, ja tak bym się cieszył jakbym wygrał milion dolarów. Bez podatku :D . Dla mnie to zwykła zapalniczka. Dla niego coś, po co musi iść kilka lub kilkanaście godzin.
Pożegnaliśmy się gorąco i po potwierdzeniu, że idziemy dobrą drogą, schodzimy dalej w dół.

DSC_1209.JPG



Zaczynają się tereny gdzie mieszkają ludzie, wzdłuż rzeki Ouriki. Wchodząc do wiosek zawsze otaczały nas tłumy dzieci chichrając się z nas, a właściwie ze mnie, bo jak się później dowiedziałem, że tam w krótkich spodenkach chodzą "pedały i przygłupy". ;) To pierwsze odpada, gdyż byłem z kobietą, więc jednak przygłup. :lol: A takim nie robią krzywdy. Mogłem czuć się bezpiecznie, aczkolwiek dorośli z dystansu bacznie nas obserwowali.

DSC_1213.JPG



DSC_1216.JPG



Szlak prowadził wyschniętym korytem rzeki

DSC_1218.JPG



DSC_1219.JPG



A potem trawersem zboczy gór, przechodząc przez wioski.

DSC_1221.JPG



I czasami nagle pomiędzy skałami kaskady i niewielkie wodospady

DSC_1224.JPG



Coraz bliżej cywilizacji :lol: Coraz więcej wiosek, ludzi...

DSC_1225.JPG

Po dziesięciu godzinach w końcu za kolejnym zakrętem ukazała nam się Setti Fatma, ale żeby tam dojść do końca doliny to jeszcze ponad godzina.

DSC_1230.JPG



W końcu dotarliśmy. Znaleźliśmy tani nocleg (120 MAD/2 os) i zasiedliśmy do kolacji w barze hotelowym :D . Akurat tego dnia grał Real Madryt z Barceloną i bar przy był pełen miejscowych. Ciekawie to wyglądało. Jedna strona sali za Realem, druga za Barcą. Mimo że piłka nożna mnie nie interesuje, to siedząc sobie w kąciku i pałaszując pysznego tadżina , obserwowaliśmy cały ten spektakl pomiędzy kibicami tych drużyn z ogromnym zainteresowaniem. Folklor. :lol: :lol: :lol:
W tym całym amoku i radości, że daliśmy radę taki kawał szarpnąć przez góry tak się rozproszyliśmy, że przed zamówieniem nie zapytaliśmy o cenę. No i się zemściło. Gdy poprosiłem o rachunek, uśmiechnięty kucharz przyniósł, a tam 180 MAD. Aż mnie zatkało.
Poprosiłem o długopis. Skreśliłem jedynkę. Teraz to jego zatkało. Pobiegł po właściciela hotelu. Ten jako tako znał angielski, więc wytłumaczyłem mu, że taki tadżin na dwie osoby to za 80 MAD i tak jest drogo, ale jestem w stanie tyle jeszcze zapłacić, a 180 MAD to już po prostu żart. Pogadał z kucharzem i zgodził się na 80. Odetchnąłem z ulgą i poszliśmy w kimę po tak ciężkim dniu.


DSC_1237.JPG



-- 12 Lip 2014 15:01 --

ewaolivka napisał:
Zdjęcia z gór bajeczne! :)

Dzięki. My też byliśmy pod wrażeniem. A później widok z Toubkala to już całkiem nas rozwalił.

-- 12 Lip 2014 15:56 --

Dzień siódmy 24 marca Setti Fatma - Imlil

Rano przed wyruszeniem poszliśmy na poszukiwanie wodospadów Ouriki. Miejsce naprawdę bajeczne. Posłużyliśmy się opisem Washingtona: marrakesz-i-okolice-wskazowki-praktycznie,348,41108&hilit=ourika?start=20 i okazał się idealny.

DSC_1243.JPG



DSC_1245.JPG



DSC_1246.JPG



DSC_1247.JPG



DSC_1248.JPG



DSC_1251.JPG



Idąc ścieżką dla pasterzy można było napić się soku pomarańczowego w takich oto punktach ( oczywiście z kilkukrotna przebitką)

DSC_1253.JPG



DSC_1254.JPG



DSC_1256.JPG



Po powrocie około 11-stej jeszcze ostatnia fotka z okna hotelu. Miejsce na prawdę urokliwe. Powietrze było rześkie w nocy, ale i tak spało się przy otwartym oknie, żeby słyszeć szum wody.

DSC_1260.JPG

Po dojściu do centrum Setti Fatmy dosłownie za kilka minut złapaliśmy busik do miasta Ourika (10 MAD/os), potem w Ourice busik do Tahanout ( 10 MAD/ os), następny do Asni (10 MAD/ os) i z Asni do Imlil ( 10 MAD / os).
I w ten sposób z Setti Fatmy do Imlil zapłaciliśmy 40 MAD/os, gdzie co niektórzy opisując tą trasę polecają powrót do Marakeszu a wtedy dopiero do Imlil. Nic bardziej bzdurnego. Chyba że ktoś chce wydać dodatkowe kilka setek dirhamów.
Gdy dojechaliśmy do Imlil oczywiście oblepiła nas chmara naganiaczy. Proponowano nam nawet za 70-80 MAD od osoby + dodatkowe wyżywienie. Ale było to w jakiś wioskach w górach i trzeba było jeszcze kawał drogi popylać, no i być uzależnionym od łaski i widzimisię gospodarza i płacić jak za zboże za posiłki. Chcieliśmy zostać w Imlil, w sercu tętniącej życiem górskiej wioski. Wszystkim mile podziękowaliśmy ( łatwo nie było wyrwać się z ich szponów) i ruszyliśmy szukać noclegu.
Przy głównym deptaku zobaczyliśmy wypasiony Riad Imlil. Postanowiliśmy wejść i zobaczyć jak to wygląda w Maroku na bogato.
Weszliśmy, nikogo przy recepcji, rozglądamy się, w cenniku przy recepcji cena za pokój 2os 450 MAD, odwracamy się , wychodzimy.
Jednak przy wyjściu słyszymy:
-Halo Mister. Can I help You?
Odpowiedziałem ładnie na powitanie i zapytałem się po ile pokój na dwie osoby.
-500 MAD -odpowiedziała kobitka
Aż mnie przytkało, przecież przed chwilą widziałem w cenniku 450 MAD
-Niestety, za drogo.
-A ile chce pan zapłacić
-Wszędzie w Maroku do tej pory płaciłem 120-150 MAD za pokój. ;)
-250 MAD, ale bez śniadania- mówi
-150 MAD bez śniadania albo 200 MAD ze śniadaniem- odezwała się we mnie żyłka handlarza
-250 MAD ze śniadaniem- wpadła w moje sidła
I w ten oto sposób w najbardziej wypasionym hotelu w Imlil mamy nocleg ze śniadaniem za 23€.


DSC_1283.JPG



DSC_1284.JPG



Łazienka może nie powala, ale czysto i co najważniejsze ciepła woda była, co wcale nie jest oczywiste, nawet w tej klasie hotelu.

DSC_1272.JPG



DSC_1273.JPG



Po rozpakowaniu jeszcze mały rekonesans co gdzie i za ile. Wypożyczyliśmy raki na dwa dni na Toubkal (40 MAD/dzień) Proponowano nam jeszcze czekany, ale to już nie ta pora roku na taki "ekstrim". Potem jeszcze na pyszny tadżin do lokalnej knajpki.


DSC_1275.JPG



DSC_1279.JPG

Dzień ósmy, 25 marca, wtorek, Imlil- schronisko pod Toubkalem ( Refuge de Toubkal 3200 m.n.p.m)

Ponieważ tego dnia mamy w planie dojść tylko do schroniska, a według opisów miało to trwać około pięciu godzin ( i tyle mniej więcej trwało) postanowiliśmy spokojnie zjeść sobie śniadanko i jeszcze z tarasu, przy porannej kawce, popatrzeć sobie na Szanownego Pana Toubkala zanim postawimy stopę na jego głowie. ;)


DSC_1285.JPG



DSC_1286.JPG



Po wyjściu z Imlil pierwsze pół godziny ostro pod górę, a później dłuuuuugo płasko.

DSC_1287.JPG



Górski dostawczak- osioł

DSC_1288.JPG



Trawersem

DSC_1290.JPG



Wkraczamy do Sidi Chamharouch

DSC_1293.JPG



DSC_1294.JPG



DSC_1295.JPG



DSC_1296.JPG



Meczet i święte miejsce muzułmanów

DSC_1297.JPG



-- 15 Lip 2014 23:38 --

Po przejściu przez środek wioski ścieżka znów prowadzi ostro w górę. Niektórzy zostają na przerwę i tadżina, ale nam szkoda czasu.
Mamy zapas bułek zakupionych w Imlil, a poza tym tadżin w takim miejscu też ma swoją cenę :roll:


DSC_1298.JPG



Coraz bliżej

DSC_1300.JPG



I w końcu zasłużony posiłek, a po takiej trasie smakuje wybornie. Po około pięciu godzinach docieramy do francuskiego schroniska. Marokańskie mijamy bez zaglądania. We francuskim nocleg kosztuje 120 MAD i miejsc wolnych jeszcze trochę było. Jeszcze w Imlil rozmawialiśmy ze starszym Anglikiem, to powiedział nam, żebyśmy koniecznie zarezerwowali przez internet bo może nie być miejsc.
Wszedłem na stronę schroniska i puściłem maila z zapytaniem o cenę i dostałem odpowiedź - 25€/os. Grzecznie podziękowałem i zdałem się na farta, co się opłaciło.

DSC_1302.JPG



DSC_1303.JPG



Widok na góry ze schroniska

DSC_1305.JPG



Dach służy jako miejsce na dosuszenie ciuchów i odpoczynek. Poniżej marokańskie schronisko ( spytaliśmy potem o ceny to powyżej 300 MAD/os)

DSC_1306.JPG



Góry, góry ... Jak człowiek siedzi i się nudzi to pstryka i pstryka :lol:

DSC_1307.JPG



DSC_1308.JPG



Sala 32-osobowa i chłodno. Spanie w śpiworze.


Dodaj Komentarz

Komentarze (64)

maxima0909 2 lipca 2014 13:51 Odpowiedz
bardzo dobrze zapowiadająca się relacja :)czy mógłbyś podać nazwy hoteli w których się zatrzymaliście?link który podałeś przerzuca na listę 903 hoteli znajdujących się w Marrakeszu :D podobnie z Tétouan.Ile kosztowały? Sprawdziłam Defat Kasbah Guesthouse 4-5.09 cena - 125PLN
pifko 3 lipca 2014 20:25 Odpowiedz
Maxima0909 napisał:bardzo dobrze zapowiadająca się relacja :)czy mógłbyś podać nazwy hoteli w których się zatrzymaliście?link który podałeś przerzuca na listę 903 hoteli znajdujących się w Marrakeszu :D podobnie z Tétouan.Ile kosztowały? Sprawdziłam Defat Kasbah Guesthouse 4-5.09 cena - 125PLN1- dziękuję, poprzednicy postawili wysoko poprzeczkę ,a po przeczytaniu relacji AJAJ to z początku w ogóle nie chciałem pisać relacji2-podałem linki do tych, co rezerwowałem jeszcze w Polsce, reszta to spontan, poszukam w papierkach i będą w dalszej części relacji, ten w Marakkeszu to Riad Naya na Derb Snane 131 (300MAD/pokój 2os) , w Tetuanie Riad Dalia 220 MAD/2os)3-Defat Kasbah to był błąd cenowy, normalnie był za 30€ ( jest daleko od trasy i głównych atrakcji, ale w pięknym i zacisznym miejscu), a w czwartki 3€, wycyrklowaliśmy tak aby być w czwartekJeśli jeszcze komuś się podoba to proszę o słowa zachęty. Będę pisać dalej.
pieerx 3 lipca 2014 20:39 Odpowiedz
podoba się i proszę o jeszcze :)w grudniu wybieram się w te rejony, dlatego nie mogę się doczekać dalszych części.
pifko 3 lipca 2014 20:44 Odpowiedz
pieerx napisał:podoba się i proszę o jeszcze :)w grudniu wybieram się w te rejony, dlatego nie mogę się doczekać dalszych części.Dzięki za dobre słowo. Jak wybierasz się w grudniu to polecam wypad na narty w Oukaimeden, narty już nigdy nie będą takie same ;) Szczegóły w dalszej części relacji.
miro13 3 lipca 2014 20:47 Odpowiedz
Zapowiada się dobrze.Pisz lecę w styczniu.
pieerx 3 lipca 2014 20:55 Odpowiedz
Byłem pierwszy raz w marcu tego roku, Fez, później Asilah i na koniec Tanger.Teraz wybieram się z żoną w grudniu.Ląduję i wracam z Marrakesz.Nie wiem co z tego wyjdzie, ale udało się zabukować super nocleg z masażami w Essaouira na 6 nocek za 1/10 ceny :)Pewnie błąd, ale łatwo im tego nie odpuszczę :)
travelerka 3 lipca 2014 21:41 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja :) Czekamy a więcej :)
ajaj 4 lipca 2014 10:39 Odpowiedz
pifko napisał:Stwierdziliśmy, że od tej pory jemy tylko tam gdzie dużo ludzi i to miejscowych.czy nie tego uczyliśmy Was od początku ;)btw wreszcie doczekaliśmy się relacji:) Gratulacje! czekamy na więcej.pifko napisał:przy Bab Doukkala trafiliśmy na rynek hurtowymy trafiliśmy tam późno w nocy... zdecydowanie mniej ciekawe doświadczenie
moya 4 lipca 2014 11:24 Odpowiedz
Czekam na dalszą relację. Świetnie wrócić do znajomych miejsc :).
kendi 4 lipca 2014 11:52 Odpowiedz
Dla nas największym szokiem na Jemaa El Fna było to, że wieczorem na placu było około 100 straganów z jedzeniem a następnego dnia, jak przyszliśmy około południa coś zjeść to nie była ani jednego (zresztą widać to też na waszych zdjęciach). Nie mam pojęcia jak udaje im się to wszystko tak szybko sprzątnąć i na wieczór znowu rozstawić!
ajaj 4 lipca 2014 12:17 Odpowiedz
kendi napisał:Dla nas największym szokiem na Jemaa El Fna było to, że wieczorem na placu było około 100 straganów z jedzeniem a następnego dnia, jak przyszliśmy około południa coś zjeść to nie była ani jednego (zresztą widać to też na waszych zdjęciach). Nie mam pojęcia jak udaje im się to wszystko tak szybko sprzątnąć i na wieczór znowu rozstawić!o tak! też nie lada nas to zaskoczyło, jak przyszliśmy następnego dnia rano zjeść śniadanie na plac (pisaliśmy o tym w naszej relacji)
pifko 4 lipca 2014 18:50 Odpowiedz
kendi napisał:Dla nas największym szokiem na Jemaa El Fna było to, że wieczorem na placu było około 100 straganów z jedzeniem a następnego dnia, jak przyszliśmy około południa coś zjeść to nie była ani jednego (zresztą widać to też na waszych zdjęciach). Nie mam pojęcia jak udaje im się to wszystko tak szybko sprzątnąć i na wieczór znowu rozstawić!Wielopokoleniowe doświadczenie ;) W ciągu dnia chodziliśmy na Jemma na sok pomarańczowy do jednego i tego samego handlarza ( a właściwie "usługodawco-handlarza" bo sprzedawał towar wraz z usługą wyciśnięcia, a VAT wtedy mniejszy :D :D :D ) bo jak nas już z daleka widział to mu się miska jarzyła i zawsze u niego pół szklanki dolewki dostawaliśmy jako stali klienci. A na śniadania chodziliśmy na suki, tam świeżo smażone krepsy z miodem, dżemem (figowym lub pomarańczowym), lub z MilkyWay lub innym smarowidłem za kilka dirhamów zajadaliśmy. :)
maxima0909 4 lipca 2014 19:22 Odpowiedz
Pisz pisz :D Zdjęcia super! ;)
pieerx 6 lipca 2014 22:36 Odpowiedz
A dobra rybka nigdy nie jest zła :)
marcino123 7 lipca 2014 21:42 Odpowiedz
miro13 napisał:Zapowiada się dobrze.Pisz lecę w styczniu.Spora grupa zbiera się na styczeń z całej Polski :) Jeżeli do tego lubisz piłkę, to przeczytaj wątek: maroko-puchar-narodow-afryki-2015-kms-xii-2014r,1497,48307
korpus 7 lipca 2014 21:57 Odpowiedz
pifko napisał:Wzięli Rachida do radiowozu. Kolega Rachida powiedział nam wtedy, że nadeszła ta chwila, kiedy trzeba opowiedzieć naszą historyjkę i mam to zrobić ja. Bo Rachid już im to opowiedział i mu nie wierzą, a nam turystom uwierzą. I ma zabrzmieć wiarygodnie, bo Rachida zatrzymają, albo karzą zapłacić dużą grzywnę za wożenie turystów bez licencji.Dziwi mnie ta sytuacja. Byłem w maju w Maroku, duźo jeździłem stopem, wielokrotnie byliśmy kontrolowani przez policję, kilka razy przekraczaliśmy dozwoloną liczbę osób w samochodzie, co policjant ewidentnie widział i nigdy nie reagował. Może ten Rachim był jednak jakiś szemrany? :)
pifko 7 lipca 2014 22:04 Odpowiedz
korpus napisał:pifko napisał:Wzięli Rachida do radiowozu. Kolega Rachida powiedział nam wtedy, że nadeszła ta chwila, kiedy trzeba opowiedzieć naszą historyjkę i mam to zrobić ja. Bo Rachid już im to opowiedział i mu nie wierzą, a nam turystom uwierzą. I ma zabrzmieć wiarygodnie, bo Rachida zatrzymają, albo karzą zapłacić dużą grzywnę za wożenie turystów bez licencji.Dziwi mnie ta sytuacja. Byłem w maju w Maroku, duźo jeździłem stopem, wielokrotnie byliśmy kontrolowani przez policję, kilka razy przekraczaliśmy dozwoloną liczbę osób w samochodzie, co policjant ewidentnie widział i nigdy nie reagował. Może ten Rachim był jednak jakiś szemrany? :)Może jest znany z palenia marychy podczas jazdy i się na niego zasadzają hehehe :D :D :D
pifko 8 lipca 2014 15:55 Odpowiedz
Piszę już w Wordzie dalszą część, ale ostrzegam: byliśmy w Maroku 3 tygodnie i będzie z tego "Moda na Sukces" albo przynajmniej "Klan". Opisywania jest jeszcze co niemiara. Pobyt w Oukaimeden, przejście przez Atlas Wysoki na skróty ( :D :D 11 godzin :D :D )do Setti Fatmy (dolina i kaskady Ouriki), zdobycie Toubkala w marcu co było niezłym hardcorem przy -20st, przejazd przez Tizni Tiszkę, wąwóz Todra, Atlas Studio w Ouarzazate, zaraz potem 3 dni na Saharze przy +50 (Erg Chebi) z Omarem (polecanym zresztą też na F4F) , Fez, Meknes, Chefchouen, Tetuan, Ceuta- powrót do Europy na kilka godzin na piwko, wino i chorizo, Tanger, Grota Herkulesa, Azilah i Rabat. Jeśli macie jakieś sugestie lub propozycję zmiany formy to piszcie. Inaczej będę pisał tasiemiec w niezmienionej formie.Jeszcze raz chciałem podziękować AJAJ za ich super relacje, którą czytaliśmy jeszcze na dzień przed wyjazdem, i która była dla nas inspiracją do odwiedzenia ciekawych miejsc i zbiorem porad jak sobie dać rady w kraju będącym zupełnie odmiennym od cywilizacji europejskiej. Co prawda obraliśmy zgoła inne środki transportu, ale chcieliśmy bliżej poznać ten kraj i ich mieszkańców, a podróżowanie wraz z nimi ich środkami transportu wydawało nam się być tego kwintesencją.
siara 8 lipca 2014 16:31 Odpowiedz
Pifko, takie tasiemce lubimy. Myślę że masz o wiele więcej czytelników niż Ci się wydaje. Sam czytam tą relację od samego początku i czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki, a wypowiadam się dopiero teraz. Takich jak ja jest na pewno więcej.A więc zabieraj swoje 4 litery i do pisania : )
ewaolivka 8 lipca 2014 16:34 Odpowiedz
Pisz, pisz dalej! Czyta się świetnie! Dziękuję! :) -- 08 Lip 2014 16:35 -- Pisz, pisz dalej! Czyta się świetnie! Dziękuję! :)
siara 8 lipca 2014 20:48 Odpowiedz
Napisz mi jeszcze jakie były temperatury odczuwalne w marcu? W jakich regionach jak to wyglądało. Bardzo mnie to interesuje.
krystoferson112 8 lipca 2014 21:04 Odpowiedz
pisać, pisać, już jedna relacja na tym forum z Gruzji spowodowała spontaniczny zakup biletów lotniczych, czuje, że Maroko min. dzięki Twojej relacji czeka w kolejce, chodź trochę miałem dosyć tych krajów po wczasowych "Tunezjach i Egiptach? Teraz i tak żałuje, że praktycznie / po za małymi wyjątkami/ w tych krajach "przewaliłem" czas na darmowe rozcieńczone drinki i plażę. :cry:
pieerx 8 lipca 2014 21:23 Odpowiedz
pifko napisał:Piszę już w Wordzie dalszą część, ale ostrzegam: byliśmy w Maroku 3 tygodnie i będzie z tego "Moda na Sukces" albo przynajmniej "Klan". Opisywania jest jeszcze co niemiara. Pobyt w Oukaimeden, przejście przez Atlas Wysoki na skróty ( :D :D 11 godzin :D :D )do Setti Fatmy (dolina i kaskady Ouriki), zdobycie Toubkala w marcu co było niezłym hardcorem przy -20st, przejazd przez Tizni Tiszkę, wąwóz Todra, Atlas Studio w Ouarzazate, zaraz potem 3 dni na Saharze przy +50 (Erg Chebi) z Omarem (polecanym zresztą też na F4F) , Fez, Meknes, Chefchouen, Tetuan, Ceuta- powrót do Europy na kilka godzin na piwko, wino i chorizo, Tanger, Grota Herkulesa, Azilah i Rabat. Jeśli macie jakieś sugestie lub propozycję zmiany formy to piszcie. Inaczej będę pisał tasiemiec w niezmienionej formie.Jeszcze raz chciałem podziękować AJAJ za ich super relacje, którą czytaliśmy jeszcze na dzień przed wyjazdem, i która była dla nas inspiracją do odwiedzenia ciekawych miejsc i zbiorem porad jak sobie dać rady w kraju będącym zupełnie odmiennym od cywilizacji europejskiej. Co prawda obraliśmy zgoła inne środki transportu, ale chcieliśmy bliżej poznać ten kraj i ich mieszkańców, a podróżowanie wraz z nimi ich środkami transportu wydawało nam się być tego kwintesencją.Te zdjęcia rybek co wkleiłem wcześniej to właśnie z Asilah, jakimś cudem wyczaiłem knajpkę całkiem z dala od głównej ulicy.Czasami trzeba było czekać na miejsce, ja siadałem zazwyczaj na zewnątrz.I tu ciekawa sytuacja, człek musiał pilnować swojego talerza i to co na nim było, bo z nienacka podlatywał lokals i zabierał w locie najlepsze kąski :)Knajpka całkiem zwyczajna, jako obrus (co widać na zdjęciu) szary papier, ale tanio, ładnie przyrządzone i przede wszystkim smacznie.
pifko 8 lipca 2014 23:48 Odpowiedz
siara napisał:Napisz mi jeszcze jakie były temperatury odczuwalne w marcu? W jakich regionach jak to wyglądało. Bardzo mnie to interesuje.Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia, na prawdę nie spodziewałem się, że aż tyle ludzi to czyta.Jeśli chodzi o temperatury to baaaaardzo różnie.Marakesz 18-20 marzec na t-shirtEssaouira- wietrznie, polar, a w mieście na osłoniętym skwerku t-shirtWodospady Ouzoud- rano polar, około 10-tej t-shirtZ Imlil w dzień do schroniska pod Toubkalem - polar, potem od rana (6.00) pod schroniskiem na 3200 m.n.p.m. -5st, im bliżej szczytu tym chłodniej i zaj..sty wiatr, że łeb urywa.Dwa dni później Merzouga grubo ponad 30 st, a na pustyni około 40st w cieniu berberyjskiego namiotu ( człowiek pier...olca dostaje jak na słońcu dłużej jak 20 minut pobędzie) a w nocy temperatury blisko +5st i spanie w polarze pod dwoma kocami.Fez deszczowy i dość chłodny, tak samo MeknesSzefszawan- rześkie górskie powietrze, w nocy marzliśmy pod dwoma kocami, w dzień czasami t-shirtOgólnie w miastach cieplej, górskich wioskach rześko. Zaskoczył nas Rabat, bardzo ciepło, dużo plażowiczów i plażowiczek (Marokanek też, stolica panie)
ajaj 10 lipca 2014 11:21 Odpowiedz
pifko napisał:Jeszcze raz chciałem podziękować AJAJ za ich super relacje, którą czytaliśmy jeszcze na dzień przed wyjazdem, i która była dla nas inspiracją do odwiedzenia ciekawych miejsc i zbiorem porad jak sobie dać rady w kraju będącym zupełnie odmiennym od cywilizacji europejskiej. Co prawda obraliśmy zgoła inne środki transportu, ale chcieliśmy bliżej poznać ten kraj i ich mieszkańców, a podróżowanie wraz z nimi ich środkami transportu wydawało nam się być tego kwintesencją.czerwienimy się :oops: i dziękujemy!fajnie usłyszeć, że nasze uwagi komuś się przydały i pisanie nie poszło na marne ;)najważniejsze, że jesteście zadowoleni z wyjazdu, bo po opisach i zdjęciach wnoszę, że tak było :) Fajna relacja, a tak się wzbraniałeś ;)Sami też długo rozważaliśmy różne środki transportu, ale wygrał czas. Nie było go dużo, była za to chęć zobaczenia jak najwięcej i dotarcia w odległe zakątki.
pieerx 10 lipca 2014 12:56 Odpowiedz
pifko napisał:pieerx napisał:A dobra rybka nigdy nie jest zła :)Masz więcej fotek stamtąd? Bo my jedliśmy w różnych miejscach w Asilah i to tak odległych od centrum, że czasami byliśmy jedynymi Europejczykami i być może tam też byliśmy. ;) Jeśli chodzi o tą knajpkę to więcej zdjęć nie mam, pamiętam tylko, że jak szło się wzdłuż tych knajpek co tak dużo naganiaczy było to pod koniec skręt w lewo i gdzieś tam w którejś uliczce.Łatwo ją rozpoznać później było bo czerwone stoły i czerwone daszki nad stołami.
ewaolivka 12 lipca 2014 14:36 Odpowiedz
Zdjęcia z gór bajeczne! :)
tomula06 26 lipca 2014 01:18 Odpowiedz
Bardzo miło czyta i ogląda się relacje :) życzę dalszego odkrywania lądow! :)
zibid 26 lipca 2014 11:09 Odpowiedz
Swietnie sie czyta i ogląda. Gratuluje wyprawy i konsekwentnego realizowania planu. Jestem zwolenikiem dokładnego planu, lecz nie zawsze udaje sie wszystko tak konsekwentnie jak tutaj zrealizować.Jestem zainspirowany Twoja realcją. Pozdrawiam
pifko 27 lipca 2014 21:04 Odpowiedz
tomula06 napisał:Bardzo miło czyta i ogląda się relacje :) życzę dalszego odkrywania lądow! :)Dzięki bardzo. Nowe lądy już w planach. Być może Kazbek w maju uda się zobaczyć, a przy dobrych wiatrach i pogodzie podepczemy jego hardą lodową główkę. :D -- 27 Lip 2014 21:18 -- Zibid napisał:Swietnie sie czyta i ogląda. Gratuluje wyprawy i konsekwentnego realizowania planu. Jestem zwolenikiem dokładnego planu, lecz nie zawsze udaje sie wszystko tak konsekwentnie jak tutaj zrealizować.Jestem zainspirowany Twoja realcją. PozdrawiamTobie również wielkie dzięki. A z tą konsekwencją to różnie bywa. Na ten przykład w Todrze mieliśmy być chwilę i jechać dalej ale klimat miejsca i ludzie tak nas ujęli, że postanowiliśmy zostać na noc, za to następnego dnia musieliśmy się spieszyć by na zaplanowaną wcześniej wyprawę na Saharę zdążyć.
waniliacynamon 28 lipca 2014 13:31 Odpowiedz
Pifko, a jaki to był autobus z Tinghiru do Rissani (Sijilmassa) ? Dla miejscowych czy może Supratours ? Właśnie patrzę na tą mapę google (jak na razie nie mam lepszej) i myślę sobie, że pewnie przekroczyłeś Alnif. Z tego, co domyślam się, autobus jedzie ze 2-3 h do Rissani.
pifko 28 lipca 2014 18:44 Odpowiedz
Waniliacynamon napisał:Pifko, a jaki to był autobus z Tinghiru do Rissani (Sijilmassa) ? Dla miejscowych czy może Supratours ? Właśnie patrzę na tą mapę google (jak na razie nie mam lepszej) i myślę sobie, że pewnie przekroczyłeś Alnif. Z tego, co domyślam się, autobus jedzie ze 2-3 h do Rissani.Autobus o ile pamiętam był około 9.00-9.30 i był lokalnego przewoźnika. Jechaliśmy około 3 h i tak jak piszesz przez Alnif.
maxima0909 5 sierpnia 2014 13:41 Odpowiedz
Pisz pisz pifko,niedługo czeka nas bardzo podobna wyprawa prawie tą samą trasą dwa dni temu dowiedzieliśmy się, że nie jedziemy w 4 tylko w dwójkę. W tej sytuacji wypożyczenie auta raczej odpada i zostaje transport autobusami... Trochę się denerwuję, bo autem na pewno byłoby sprawniej no i łatwiej niż szukać dworców i tanich biletów, ale jak się nie ma co się lubi.... :P trzeba będzie sobie radzić. Zastanawiamy się czy nie trzeba będzie tej trasy mocno uprościć odpuszczając niestety część atrakcji :( Jakie masz ogólne wrażenia dotyczące transportu publicznego? Dużo czasu traciliście na szukanie połączeń?Mam nadzieję, że ta zmiana sprawi tylko tyle, że podróż będzie jeszcze bardziej nieprzewidywalna i pełna wrażeń. :DPS. Ostatnio wszyscy nas straszą że wyjazd do Maroko jest niebezpieczny... Po pierwsze panika przed Ebolą :D po drugie ostatnio w Adagirze rodzice znajomych na wyjezdzie z biurem podroży (wycieczka typu hotel - plaza - hotel) widzieli niby jakiś ludzi z bronią (jak to określili - "z kałachami" :mrgreen:) spacerujących po plaży... słyszeliście takie historie? Bo póki co nas śmieszą, ale może nie powinny...?
waniliacynamon 12 sierpnia 2014 13:52 Odpowiedz
Za to nie mogę sie doczekać relacji wrześniowej :D
korpus 12 sierpnia 2014 19:45 Odpowiedz
Maxima0909 napisał:Pisz pisz pifko,Jakie masz ogólne wrażenia dotyczące transportu publicznego? Dużo czasu traciliście na szukanie połączeń?Mam nadzieję, że ta zmiana sprawi tylko tyle, że podróż będzie jeszcze bardziej nieprzewidywalna i pełna wrażeń. :DOgólnie to wydaje mi się, że ten temat nie powinien służyć do zadawania standardowych pytań o podróżowaniu w Maroku. Jest do tego wydzielony odpowiedni dział na forum. Udzielając jednak odpowiedzi na podróżowanie komunikacją publiczną: nie masz się czego obawiać. Połączeń jest bardzo wiele w dużo bardziej konkurencyjnych cenach niż popularne turystycznie CTM i Supratours i nie ma żadnego problemu z ich znalezieniem. Nie zgadzaj się tylko na pierwszą ofertę, daj sobie chwilę na porównanie cen różnych operatorów, a nie będziesz niepotrzebnie przepłacać. I gwarantuję Ci, że będzie dużo fajniej niż podróżując w zamkniętym wynajętym samochodzie.Maxima0909 napisał:PS. Ostatnio wszyscy nas straszą że wyjazd do Maroko jest niebezpieczny... Po pierwsze panika przed Ebolą :D po drugie ostatnio w Adagirze rodzice znajomych na wyjezdzie z biurem podroży (wycieczka typu hotel - plaza - hotel) widzieli niby jakiś ludzi z bronią (jak to określili - "z kałachami" :mrgreen:) spacerujących po plaży... słyszeliście takie historie? Bo póki co nas śmieszą, ale może nie powinny...?Nie szalejmy :)
maxima0909 12 sierpnia 2014 21:01 Odpowiedz
dzięki! :D
juda 13 sierpnia 2014 11:30 Odpowiedz
świetna relacja, super zdjęcia :)
natenczas 15 sierpnia 2014 06:32 Odpowiedz
pifko relacja jest rewelacyjna. Przeczytałem jednym tchem. Bardzo miło sie czyta (az sie kilka razy uśmiałem sam do siebie :P )Juz sie nie moge doczekać kolejnej części.
tibi44 15 sierpnia 2014 23:34 Odpowiedz
Dziękuje za opis.Świetnie napisany i obfotografowany.Na pewno skorzystam wybierają się w tamte strony.
pifko 16 sierpnia 2014 21:41 Odpowiedz
Maxima0909 napisał:będzie ciąg dalszy? :D Chwilkę mnie nie było, ale nareszcie znowu w domu i jutro zabieram się za relację.Na twoje pytania świetnie odpowiedział ''korpus'' dodam tylko, że jeszcze przed wyjazdem do Maroka, tu gdzieś na forum przeczytałem coś takiego '' w Maroku to nie Ty szukasz transportu i noclegu, to transport i nocleg szuka Ciebie'' i faktycznie tak jest. Z Marakeszu jak mieliśmy zamiar wyruszyć rano czy to do Essaouiry, Ouzoudu, Ouriki czy innych miejsc szliśmy na Garre Routiere (dworzec autobusowy) przy bramie Bab Doukkala i w zasadzie przy takiej ilości okienek nietrudno było znaleźć odpowiedni kierunek.Tak większość psioczy na naganiaczy, my postanowiliśmy potraktować to jak folklor i część tego pięknego kraju.Zdarzało się , że też mieliśmy ich dość, ale w Meknes, gdy padał rzęsisty deszcz i nawet naganiacze mieli głęboko w nosie turystów, trzy godziny zajęło nam znalezienie kwatery (taniej), która była tuż za rogiem. Od tej pory jak nie chciałem skorzystać z czyjejś pomocy to grzecznie mówiłem ''no,merci'' , już bez poirytowania. Jeszcze dodam, że jak w każdym kraju, stolica jest specyficzna. Tam faktycznie trzeba się trochę postarać. Ale i tam udało nam się znaleźć noclegi za 80-120 MAD za pokój. Tylko trochę trwało znalezienie , bo zaczęliśmy od dzielnicy hotelowej gdzie ceny zaczynały się od 600 MAD do kilku tysięcy. Tylko w Sale nie ma taniości :lol: :lol:
waniliacynamon 19 sierpnia 2014 13:41 Odpowiedz
Pifko, to jedna z najlepszych relacji obok AJAJ, którą miałam okazję przeczytać od deski do deski. Chętnie zaczerpnę z tego źródła ; )
ajaj 3 września 2014 12:53 Odpowiedz
pifko napisał:Waniliacynamon napisał:Pifko, to jedna z najlepszych relacji obok AJAJ, którą miałam okazję przeczytać od deski do deski. Chętnie zaczerpnę z tego źródła ; )Dzięki. To mi pochlebia. . Szczególnie, że ja też korzystałem z doświadczenia AJAJ.Dziękujemy, to nam schlebia ;)Ale my tez się czegoś od Was uczymy, musimy tam wrócić... dla Chefchaouen :)
ye2bnik 3 września 2014 14:29 Odpowiedz
Będzie ciąg dalszy? Za miesiąc lecimy na dwa tygodnie i po Twojej relacji wnioskuję, że trzeba będzie wybrać się jeszcze przynajmniej raz. Z braku czasu uda nam się zaledwie "liznąć" Maroko i na pewno zostanie duży niedosyt. Tym razem musimy odpuścić m.in. Chefcheuan i Toubkal, ale za to zyskujemy powód (a w zasadzie dwa) do kolejnej wycieczki.
pieerx 3 września 2014 23:21 Odpowiedz
Pamiętasz nazwę tego hotelu w Asilah ?To nie był czasami hotel Zelis ?Bo strasznie znajomy widok z tarasu, mam podobne zdjęcie :)
oedippus 4 września 2014 19:07 Odpowiedz
Super się czyta, czekam na resztę : )
pifko 4 września 2014 22:25 Odpowiedz
pieerx napisał:Pamiętasz nazwę tego hotelu w Asilah ?To nie był czasami hotel Zelis ?Bo strasznie znajomy widok z tarasu, mam podobne zdjęcie :)Niestety nie pamiętam nazwy swojego hotelu, ale to było około 500 metrów w stronę medyny od Zelisa.Ale niedaleko super restauracje z rybkami.
asiasz 18 września 2014 08:54 Odpowiedz
Super wyprawa i gratulacje opisów i zdjęć. :D ZA mną Maroko chodzi od pewnego czasu, ale po przeczytaniu Twojej relacji, "muszę bo się uduszę". Mam tylko pytanie: ja ni w ząb francuskiego, jedynie angielski. Z tego, co piszesz, czasem z angielskim jest tam problem. Jak to wygląda? Tak samo sprawdzanie rozkładów jazdy autobusów? Są napisy, które ułatwiają życie, czy trzeba o wszystko dopytać? Pewnie Ci jeszcze pomarudzę...., jeśli mnie nie pogonisz. :lol:
pifko 18 września 2014 17:52 Odpowiedz
asiasz napisał:Super wyprawa i gratulacje opisów i zdjęć. :D ZA mną Maroko chodzi od pewnego czasu, ale po przeczytaniu Twojej relacji, "muszę bo się uduszę". Mam tylko pytanie: ja ni w ząb francuskiego, jedynie angielski. Z tego, co piszesz, czasem z angielskim jest tam problem. Jak to wygląda? Tak samo sprawdzanie rozkładów jazdy autobusów? Są napisy, które ułatwiają życie, czy trzeba o wszystko dopytać? Pewnie Ci jeszcze pomarudzę...., jeśli mnie nie pogonisz. :lol:Spoko. Twoje pytania nie zostaną bez odpowiedzi. Marokańczycy bardzo szanują turystów ( jak się wdasz w awanturę z miejscowym to policja zazwyczaj tak rozwiązuje ten spór, że miejscowego spałuje na miejscu albo weźmie go na dołek a ciebie przeproszą), dlatego wszystkie rozkłady nazwy miejscowości oprócz po arabsku mają również zapisane w alfabecie łacińskim. Tylko cyfry mają arabskie ;) ;) A z francuskim to jest tak, że lepiej go znać. Ale i bez tego da rady. Sporo Marokańczyków zna nawet podstawy polskiego :D :D :D Nierzadko na placu Jemma el Fna słyszeliśmy ''chodź tu, jest taniej niż w Biedronce''.
pieerx 18 września 2014 18:11 Odpowiedz
W Fez, wchodząc do mediny przez Bab Boujloud po lewej stronie jest restauracja i tam bez problemu dogadasz się polsku :)Kelner (arab) wita Cię słowami Dzień Dobry Polska.Tajin u nich 40 MAD z tego co pamiętam.
pieerx 18 września 2014 21:06 Odpowiedz
Miło powspominać, siedziałem dokładnie na tym tarasie na górze i piliśmy kawę, a koty wygrzewały się na słońcu :)Ehh już nie mogę się doczekać grudnia ;) W tej bardziej po lewej na zdjęciu (widać tylko jeden stolik) też jedzenie i ceny godne polecenia.Wrócę do domu, to postaram się wkleić zdjęcia z tarasu na ten Hotel w którym spałeś.Edit:Zdjęcia z drugiej strony (robione telefonem) :)25.03.2014
kasiadookola 19 września 2014 19:01 Odpowiedz
świetne zdjęcia z pustyni i niebieskiego miasteczka :)jedzenie obłędne, a zamiatanie ulicy liściem palmy - trzeba opatentować :D hahahŚwietna relacja :) Zupełnie inne klimaty, niż nasz eurotrip, ale pięęęknie :)pozdrawiam!
pifko 5 października 2014 23:16 Odpowiedz
kasiadookola napisał:świetne zdjęcia z pustyni i niebieskiego miasteczka :)jedzenie obłędne, a zamiatanie ulicy liściem palmy - trzeba opatentować :D hahahŚwietna relacja :) Zupełnie inne klimaty, niż nasz eurotrip, ale pięęęknie :)pozdrawiam!Ha. To zazdrościmy sobie nawzajem. Przeczytałem relację z Twojego eurotripu i jestem wciąż pod wrażeniem. ;)
ola1232 1 listopada 2014 20:59 Odpowiedz
Witajcie :) właśnie skończyłam czytać większość komentarzy i uwag na forum f4f, dołączając jeszcze relacje z blogów podróżniczych mam niezły mętlik w głowie... Mam kilka pytań, ale nie wiem czy zaraz ktoś mnie nie zbędzie "wszystko można znaleźć na forum"... niemniej jednak liczę na Waszą pomoc... planujemy z chłopakiem wyjazd do Maroka w terminie 4-14.01. Wylatujemy z Dublina do Marrakeszu, nocleg znalazłam na bookingu na te 10 nocy. Z przeczytanych relacji wynika, że atrakcji jest całe mnóstwo, co kto lubi, ale niestety nie mamy aż tyle czasu :( miejsca (mniej więcej), które chcielibyśmy zobaczyc to: Chefchaouen, Essaouira, Tiout Taroudant, Ourzarate, Fez, Agadir, Ourika Valley, Ouzoud i Zagora. Oczywiście zwiedzanie Marrakeszu, czailiśmy się też na noc (choć jedną na Saharze) i wspinaczkę na Toubkal, ale tą ostatnią chyba sobie odpuścimy ze względu na temperatury i brak odpowiedniego sprzętu/odzieży do takiej wyprawy... Moje rozterki: czy dobrze robimy praktycznie wszystkie noce spędzając w Marrakeszu? wiem, że pewnie lepiej byłoby poruszać się z miejsca na miejsce, lecz nie uśmiecha mi się targanie bagażu ze sobą i pilnowanie go... czy do większości wymienionych miejsc dojeżdżają autobusy? ja nie mam prawka, a mój chłopak dawno nie jeździł, więc wolelibyśmy uniknąć wypożyczania auta, jeśli jednak zasugerujecie, że to mus, posłucham:) czy któreś miejsca znajdują się na tyle blisko siebie, że można by je zaliczyć parę w jeden dzień? chcemy wykorzystać czas na maksa... i ostatnie: czy któreś z wymienionych miejsc jest niewarte uwagi/ zamienilibyście je na coś innego? z góry Wam dziękuję, pytań wiele, bo jestem pod natłokiem informacji, starając się być samodzielna i skorzystać z gotowych relacji... :)
ye2bnik 1 listopada 2014 21:11 Odpowiedz
Cześć,Komunikacją dotrzesz w każde z wymienionych miejsc, ale większość z nich jest zdecydowanie za daleko. Nie ma szans, żeby rano wyjechać z Marakeszu, obejrzeć np. Fez i wrócić tego samego dnia na nocleg. Spójrz na mapę, jakie to odległości. We w miarę logicznym zasięgu jest Agadir czy Essaouira, ale moim zdaniem do tego pierwszego nie warto jechać, a Essaouira swój urok pokazuje wieczorem - więc raczej nocleg tam.
marcino123 1 listopada 2014 21:20 Odpowiedz
noclegi w marrakeszu i ten plan zwiedzania ? to się nie uda.dodatkowo, Twój post powinien trafić tutaj: maroko,348,1442
maskotki 1 listopada 2014 21:26 Odpowiedz
Noclegi w Marakeszu i realizacja tego planu bez auta chyba jest niemożliwa.Zamiast Agadiru możecie zrobić Taghazout jeśli lubicie surfować lub chcecie spróbować :). Fajna wioska, trochę ziomków, weed i kostki sprzedają, trochę surferów. Essaouira jak lubicie wind/kite surfing no i super klimat jest poza tym, wszyscy nakręcają, że Hendrix tam wszystko robił. Jak chcesz nocleg w Ouarzazate - marokańskie hollywood :D niedaleko jest fajna kasba w Ait Ben Haddou.Dalej Ouarzazate->Zagora. No i nocleg w Zagorze. W zależności od budżetu możecie też przemyśleć wynajęcie kierowcy i 4x4 wtedy można porobić jakieś off-roady, pustynie, kasby, doliny, etc :D
dji 1 listopada 2014 21:51 Odpowiedz
Zgodzę się z przedmówcami - szkoda czasu na Agadir. Plan bardzo ambitny, ale tak jechać tylko po to, żeby odhaczyć, to dla mnie trochę bez sensu. Może lepiej zrobić nieco mniej, ale na spokojnie i bez pośpiechu? :)
ola1232 2 listopada 2014 02:09 Odpowiedz
Dobrze, ze jednak spojrzalam na te odleglosci.. w sumie od tego powinnam zaczac, ale nic straconego :) chyba jednak zdecydujemy sie na auto, bo zbyt duzo km do nadrobienia autobusem w paru przypadkach.. nieco zmieniony plan:Ndz przylot do Marrakeszu ok. 19.30 jakies jedzenie na miescie i noclegPon odebranie auta, zwiedzanie Rabatu, podroz do Fez i nocleg tamWt zwiedzanie Fezu, podroz do Chefchaouen i nocleg tamSr zwiedzanie Chefchaouen, powrot do MarrakeszuCzw Ourika Valley, juz autobusemPt EssaouiraSob OuzoudNdz TioutPon wycieczka Ourzarate/ZagoraWt powrot z wycieczkiSr powrot do domu :(I co o tym sadzicie? Ciagle zbyt 'pracowicie' czy plan jest akurat? Zobaczymy jak wyjdzie w praktyce.. :)
arekkk 2 listopada 2014 14:47 Odpowiedz
Świetna relacja. Ile kosztowała taka wyprawa na osobę?
ye2bnik 3 listopada 2014 12:04 Odpowiedz
ola1232 napisał:Dobrze, ze jednak spojrzalam na te odleglosci.. w sumie od tego powinnam zaczac, ale nic straconego :) chyba jednak zdecydujemy sie na auto, bo zbyt duzo km do nadrobienia autobusem w paru przypadkach.. nieco zmieniony plan:Ndz przylot do Marrakeszu ok. 19.30 jakies jedzenie na miescie i noclegPon odebranie auta, zwiedzanie Rabatu, podroz do Fez i nocleg tamWt zwiedzanie Fezu, podroz do Chefchaouen i nocleg tamSr zwiedzanie Chefchaouen, powrot do MarrakeszuCzw Ourika Valley, juz autobusemPt EssaouiraSob OuzoudNdz TioutPon wycieczka Ourzarate/ZagoraWt powrot z wycieczkiSr powrot do domu :(I co o tym sadzicie? Ciagle zbyt 'pracowicie' czy plan jest akurat? Zobaczymy jak wyjdzie w praktyce.. :)Cześć. Jeśli chcesz rzeczywiście podelektować się Marokiem, to ogranicz ilość miejsc do zobaczenia. Wg Twojego planu, w ciągu pierwszych trzech dni chcesz zrobić 1300 km (moim zdaniem minimum 15 godzin jazdy), odwiedzając cztery miasta. Słabo - dzień w aucie, po podróży padasz na twarz, zwiedzasz coś na szybko, idziesz spać i następnego dnia znów w drogę.I tak nie uda Ci się zobaczyć wszystkiego co w Maroku ciekawe, więc będziesz musiała przylecieć jeszcze raz :)
pifko 9 listopada 2014 00:32 Odpowiedz
ola1232 napisał:Dobrze, ze jednak spojrzalam na te odleglosci.. w sumie od tego powinnam zaczac, ale nic straconego :) chyba jednak zdecydujemy sie na auto, bo zbyt duzo km do nadrobienia autobusem w paru przypadkach.. nieco zmieniony plan:Ndz przylot do Marrakeszu ok. 19.30 jakies jedzenie na miescie i noclegPon odebranie auta, zwiedzanie Rabatu, podroz do Fez i nocleg tamWt zwiedzanie Fezu, podroz do Chefchaouen i nocleg tamSr zwiedzanie Chefchaouen, powrot do MarrakeszuCzw Ourika Valley, juz autobusemPt EssaouiraSob OuzoudNdz TioutPon wycieczka Ourzarate/ZagoraWt powrot z wycieczkiSr powrot do domu :(I co o tym sadzicie? Ciagle zbyt 'pracowicie' czy plan jest akurat? Zobaczymy jak wyjdzie w praktyce.. :)O! To już lepiej. Ten plan ma większe szanse powodzenia. Cieszę się, że przeczytałaś moją relację i mam nadzieję, że Ci ona pomoże w zrealizowaniu planów. Trzymam za to kciuki. :)
artur_krak0w 16 listopada 2014 15:14 Odpowiedz
Maroko 7.11 do 13.11 MarokoJeśli komuś te informacje się przydadzą - to po to właśnie je piszę (sam swego czasu szukałem odpowiedzi na pytania)Przylecieliśmy do Fezu wieczorem, wcześniej mieliśmy rezerwację na wynajem samochodu z lotniska więc od razu mieliśmy transport.Ale ponieważ poznaliśmy Asie i Mile z warszawy i postanowiliśmy podróżować częściowo razem wypożyczonym przez nas samochodem, a one miały wynajęty nocleg w Fezie więc i my spędziliśmy noc w Riadzie w Fezie - cena wywoławcza 300 drh po krótkiej (zbyt krótkiej - za mały upust chciałem) negocjacji stanęło na 250 drh.Następnego dnia zwiedzanie Fezu - wg mnie 1 dzień jest wystarczający - wieczorem wystartowaliśmy na południe do Merzougi. Transę zrobilismy nocą i nad ranem negocjowaliśmy już przejazd na wielbłądach plus objazd z miejscowym my-fiendem po okolicy samochodem a po południu przejażdżka godzinna na wielbładach. Tylko godzina gdyż zepsuła się pogoda, zaczęło padać i mocno wiać. Ostatecznie za przejażdżkę zapłaciliśmy po 80 drh od osoby, a potem kolacja z tadżiem u beduina u którego wynajęliśmy wielbłądy - super jedzonko zrobione przez jego żonkę.a wieczorem znów wyjazd i noc częściowo w drodze, w wypożyczonej Daci Logan - nawiasem świetnie się spisała w całej drodze.Nocą przeskoczyliśmy do Ourzazat - przed południem zwiedzanie (choć wg mnie nic ciekawego), potem przeskoczyliśmy do Ait Ben Haddou - fajna stara kasba wpisana na listę Unesco. Byliśmy wieczorem - fajne słońce choć wietrznie. Naprawdę warto.Następny etap - przejazd do Marakeschu.Dojechaliśmy nad ranem, autko zaparkowaliśmy przy Rue Jbel Lakhdar - nie ma strefy (a jak potem szliśmy jakąś ulicą, jedno z aut miało założoną blokadę). Gdy odjeżdżaliśmy z tej uliczki podszedł jakiś koleś w kamizelce odblaskowej - skończyło się na 10drh.W dzień zwiedzanie Mediny - tym razem samodzielnie, a wieczorem wypad na plac. Pokrążylismy nieco a w trakcie Tadżin ale nie pod namiotami na placu tylko na obrzeżu -Tadżin (kurczak z cytryną) - cena 35 drh. Na placu to samo danie średnio ok 50 drh.W nocy wyjazd do Chefchaouen - spokojna miejscowość, warto zobaczyć.Wieczorem byliśmy już w Fezie - samochód oddaliśmy o 18.00.Z lotniska na dworzec w Fezie dostaliśmy się autobusem 4drh od osoby z bagażem - taksówka kosztuje 120 drh.Następnie pociągiem do Nadoru, wyjazd o 00.10 - cena ok 95 drh.W Nadorze z dworca na lotnisko taksówką 150 drh - raczej nie ma bezpośredniego autobusu.I to tyle.Naprawdę warto było, i choć zrobiliśmy ok 2200 km, to autobusem napewno nie zobaczylibyśmy tyle.Nawiasem mówiąc cena ropy - 9,80 drh/litr.Jeszcze garść informacji:Nocleg w Marakechu - gdy chodziliśmy po sukach, szukając jakiegoś obrazu/pamiątki, znaleźliśmy sympatycznego marokańczyka: Bourziq Abdelaaziz, mozna u niego znaleźć fajne pamiątki, ma sklep przy Rue dar et Bacha pomógł naszym znajomym znaleźć nocleg za ok 300 drh blisko jego sklepiku u jego znajomej hiszpanki - telefon do sklepikarza 06 71 51 79 04 - trzeba dodać jeszcze kier na maroko.Naczynie do gotowania tadżin - bez jakichś ozdób - cena 50 drhHerbata z miętą - 10 drhzupa harrisa - 10 drhZakupy w Marakeschu - szukajcie dobrze żeby nie przepłacić i zawsze się targować.Może komuś się te informacje przydadzą.
reporter 17 listopada 2014 19:17 Odpowiedz
Artur_krak0w jesteś nowy na forum (sądząc po ilości komentarzy) a post bardzo pomocny. Dzięki i na pewno się przyda w nadchodzącej podróży :)
pifko 30 listopada 2014 13:50 Odpowiedz
Artur_krak0w napisał:Maroko 7.11 do 13.11 MarokoJeśli komuś te informacje się przydadzą - to po to właśnie je piszę (sam swego czasu szukałem odpowiedzi na pytania).....Nocą przeskoczyliśmy do Ourzazat - przed południem zwiedzanie (choć wg mnie nic ciekawego), potem przeskoczyliśmy do Ait Ben Haddou - fajna stara kasba wpisana na listę Unesco. Byliśmy wieczorem - fajne słońce choć wietrznie. Naprawdę warto......Może komuś się te informacje przydadzą.Jeśli chodzi o Centrum Ouarzazate (Warzazat) to też odniosłem takie wrażenie, deptaki z tandetą i chińszczyzną (baloniki, koguciki), ale za to poza miastem na prawdę jest co zobaczyć. Z polecanych przeze mnie to:-na wschód od Oarzazate (od strony Marrakeszu) studia filmowe-na zachód ( od strony Merzougi) Kasbah Taourirt wraz z pałacem, na przeciwko ulicy więzienie i Muzeum Kinematografii -kawałek za miastem w stronę Merzougi jezioro z kazbą-twierdzą na wyspie ( coś pięknego).A Twój post jest ciekawym uzupełnieniem relacji. Chciałbym mieć takie wejście... ;)