0
DAD 7 grudnia 2023 15:36
4.jpg



2.png


Tak wygląda wypełniony rudą żelaza wagon. Na tym będziemy jechać ponad 20h.


13:45 podjeżdża pociąg… adrenalina rośnie. Zbliża się nasz cel tego wyjazdu.
Wagony zaczynają nas mijać, ale pociąg nie zwalnia.
Dróżnik jednak mówi że wygląda na to że pociąg się nie zatrzyma…
Szybka rozmowa. Wskakujemy w jadący pociąg? Kilku z nas potwierdza, kilku ma wątpliwości. Sekundy mijają, wagon za wagonem nas mija. Co będzie jak ktoś zostanie? Jak całym zespołem nie damy rady wskoczyć?


1.png



5.jpg




Emocje jakie wtedy mną targnęły były ogromne. Człowiek tuła się tyle godzin aby dotrzeć na miejsce i na końcu takie rozczarowanie…. Pociąg odjechał.Wszystko opisze jak trzeba ;)
Tylko to zajmuje czas. Zjęcia musze konwertować na jpg, później zmienić wielkość, zmienić rozmiar, napisać tekst... to wszystko trwa.
Dlatego dodaje co kilka dni, bo to same w sobie nieco męczy :twisted:
Zdradzę tylko ze ze tytuł nie jest przypadkowy :shock:Kompletnie nie wiemy co robić. Taka mieszanina emocji… złość, smutek, niedowierzanie. Nawet nie mamy kogo zapytać co się stało.
Dróżnik też nie wie dlaczego. No ale mówi że coś chyba ma dzisiaj jeszcze jechać.


tempImagesG2LQT.jpg


Czekamy…


W końcu o 14:30 przyjeżdża ktoś z krótkofalówką więc Jay-Jay pyta czy będzie pociąg. Przydaje się ten jej francuski. Podobno będzie… o 17. Czekamy.
Trochę mi szkoda tych kilku godzin jakie by można spędzić w Nawazibu ale w tej chwili chyba ważniejsze aby wsiąść do pociągu i to byle jakiego.

Chyba faktycznie o 17 powinno coś przyjechać, bo pojawia się jakaś zorganizowana grupka z agencją. Jednak o wskazanej godzinie nic nie przyjechało. Plus jest taki, że ci z agencji pojechali do Zuwajrat do kopali dowiedzieć się jak wygląda sytuacja.
Przyjechali z nowiną że pociąg się ładuje, zostało im jeszcze kilkadziesiąt wagonów. Szacunkowy czas to 3h czekania…

W tym momencie chyba już nam było wszystko jedno, oby tylko odjechać.
W okolicy nie ma za dużo do zwiedzania.
Mimo wszystko robię rekonesans, najpierw dronem, później robię spacer.
W oddali jest jakaś budowa (?) W sumie nie wiem co to jest, ale widać w setki „kopczyków” sypkiego materiału który zostawiły wywrotki. Spychacz to wyrównuje, a nawet jakaś maszyna polewa wodą. Dziwne. W sumie jesteśmy w środku niczego, więc nie mam pojęcia co to może być. Odnajduje tez jakaś starą „ładownię”. Takie urządzenia widziałem na filmach jak ładowały wagony z rudą. Obok stare zniszczone i poprzewracane wagony, aby dawać cień. Prawdopodobnie to schronienie dla kóz, które w okolicy się pasły.
No i tyle ze zwiedzania.


tempImageBzfg2v.jpg



tempImagekaGR17.jpg



tempImageMIO06i.jpg



1-2.png




Wracam do „bazy”. Część ekipy rozchodzi się bez celu po rozległym terenie, cześć robi sobie drzemki. Co tutaj robić tyle czasu?


tempImageNrL07Q.jpg



tempImage9ZVKyz.jpg



tempImage0v5zEa.jpg



tempImagenIaH4O.jpg



Zaczyna zachodzić słońce. Zależało mi zobaczyć zachód słońca jadąc przez pustynie na rudzie żelaza. Piękne zdjęcia pewnie by wyszły. Niestety nic z tego nie wyjdzie.
Tom zażartował nawet, że w sumie to nie wiadomo czy jeszcze nie zobaczymy zachodu słońca jadąc pociągiem, bo nie wiemy przecież kiedy dojedziemy. W sumie może i racja, choć brzmi to nieco kuriozalnie.


tempImage9OZj2r.jpg



tempImagewJwCaJ.jpg




O 20 pociąg jednak nie przyjechał. Ekipa poubierana jak na stok narciarski. Paradoksalnie prognozy pogody pokazywały że temperatura spadnie do 25 stopni, ale na każdym filmie widziałem jak ludziom było przeraźliwie zimno. W ciągu dnia temperatura sięgała 40 stopni, a w nocy podczas jazdy spadnie pewnie do około 5-10. Korzystając wiec z doświadczeń innych, jesteśmy przygotowani. Mam ubrane dwie koszulki termo aktywne, koszule, polar i kurtkę. Do tego obowiązkowa czapka i gogle narciarskie. Nie można zapomnieć o jakimś kominie lub jakiś maseczkach przeciwpyłowych.


tempImage3ESwtZ.jpg



tempImageVhS5LG.jpg



Jestem ciekawe jakiego rodzaju ruda żelaza tym razem przyjedzie. Trzeba wspomnieć że pociągi z wagonami wypełnione są w dwoma rodzajami rudy. Jeden jest bardzo sypki, który z pewnością jest miękki i wygodny w nocy, ale niemiłosiernie się pyli. Pył ten wchodzi wszędzie i nie jest przyjemny. Drugi rodzaj rudy, to w zasadzie kamienie. Mniej się pyli, ale mocno niewygodnie się na nich śpi.

Już dawno jest ciemno i wyrazie spada temperatura. Dostajemy sygnał że pociąg ruszył. Upewniamy się że mamy wszystko co trzeba. Ekipa z agencji oddala się od nas, zapewne wsiąść w innej części składu.
Warto wspomnieć, że pociąg może mieć długość miedzy 2,5 a 3km. Szacuje że podróż do Nawazibu powinna zająć nam około 22h.
Tutaj nie ma rozkładów jazdy, więc nigdy nie wiadomo na ile się pociąg zatrzymuje, a maszynista z cała pewnością nie widzi co się dzieje na końcu pociągu.

Dochodzi już 21. Czekamy na pociąg już 9h… i jak się nad tym zastanowić to zleciało to chyba mimo wszystko bardzo szybko. Może to adrenalina, emocje.
Nagle słyszymy w oddali charakterystyczny sygnał zbliżającego się pociągu i widzimy w oddali biały rozświetlony punkt. Jest!!!!!
Jest nasz pociąg!!!!!! Tym razem MUSI się zatrzymać!


tempImage4Xw9HZ.jpg



tempImage4kD10d.jpg




Mimo wszystko jazda takim pociągiem jest niebezpieczna. Nie chcemy tłoczyć się wszyscy do jednego wagonu. Jest na 8 osób, więc dzielimy się na dwa zespoły, tak aby każdy miał swój róg wagonu. Nie bez znaczenia ma także fakt, że człowiek może mieć w ciągu całej doby potrzeby fizjologiczne. Tutaj nie ma co udawać że takich rzeczy nie będzie i warto się nad tym zastanowić.

Pociąg nadjeżdża i zwalnia. Zostawiam Bartkowi plecak i wskazuje na wagon. Nie podoba mi się. Za dużo jest kamieni. Wskakuje na kolejny, to samo. Ten aspekt to też ważna strategia. Wagon nie może być zbyt napełniony, bo burta wagonu musi być na tyle wysoko, aby osłonic nas od wiatru. Nie może być też zbyt dużego nasypu, bo jednak będziemy w nocy leżeć i próbować spać. Niby to wszystko jedno, ale jednak to ponad 20h jazdy i pomimo euforii, trzeba zachować zdrowy rozsądek. Po sprawdzeniu czterech lub pięciu wagonów w końcu decydujemy się na załadunek. Nie ma też co przesadzać z wybieraniem, bo nie wiadomo kiedy pociąg ruszy.
W całkowitych ciemnościach, ale za to przy światle czołówek rozkładamy się w dwóch wagonach. Nie ma co ukrywać, emocje są spore. Najważniejsze że się udało, bo już nie mieliśmy przestrzeni na kolejne opóźnienia. Powrotny samolot do Europy mamy za trzy dni, a przecież sama podróż pociągiem zajmie nam dobę.


tempImage7O4XpX.jpg



tempImageWMJADY.jpg



IMG_4801.jpg




Pociąg rusza, a my z radości krzyczymy w geście triumfu.
Po kilku minutach pociąg się zatrzymuje. Nie mamy pojęcia o co chodzi. Ciemno wszędzie. Na niebie tylko gwiazdy, ale widać też spory księżyc.
Po kilkunastu minutach pociąg zaczyna ruszać, ale z powrotem. Hmm.. wróciliśmy na miejsce gdzie wsiadaliśmy. Co jest? Znowu czekamy. Nikt nie wysiada. Nikt nic nie wie.

Dopiero przed 22 pociąg ruszył na dobre. Za „oknem” nic nie widać, wiec rozkładamy śpiwory i ładujemy się do nich w pełnym rynsztunku. Cała trasa liczy ponad 700km długości, to jeszcze będziemy mieli czas aby nacieszyć się widokami.


tempImageRHg89Q.jpg


Legowisko Bartka :D


tempImagetNSIRS.jpg


Te worki to śpiący Kuti i Jay-Jay :D


tempImagefyVaTu.jpg


Toaleta pierwszego składu :roll:

Ciemność nas pochłania, pokonujemy kolejne kilometry i tylko słychać głośne odgłosy pociągu.W nocy jest jednak zimno. Byłem jednak przygotowany, poubierany na cebulkę, w śpiworze, czapka i rękawiczki. Zimno, ale tez bez przesady. Jeśli ktoś jednak nie przygotuje się na zimno, to będzie mu bardzo zimno. Co ciekawe spałem przez wiele godzin, jedynie przekręcając się w sytuacjach gdy kamienie już za bardzo wbijały mi się w ciało. Dało się przeżyć, choć w nocy Bartek który leżał obok wymiotował. Mówił że chyba nałapał pyłu w nocy i źle się czuje.

5:55 pociąg się zatrzymuje. Bartek obraca się w moją stronę i mówi:
- Przypomnij mi po co my to robimy…
Wygląda jakoś tak... no kiepsko.


tempImageLHjSyM.jpg




W sumie śmieszne pytanie, ale on nie wyglądał na zdrowego. Może faktycznie mu coś zaszkodziło.
Sprawdzam na mapie i do celu mamy jeszcze 320km.
Po kilku minutach postoju nasze potrzeby fizjologiczne zwyciężają i pojedynczo schodzimy z pociągu, aby pod wagonami załatwić co trzeba. W sumie odważne, ale gdyby pociąg ruszył, to mamy dosłownie kilka sekund na to aby się wydostać i wskoczyć na niego. Tym sposobem unikamy niezręcznych sytuacji na jadącym pociągu.

Zaczyna się festiwal fotek :)

tempImageEQ2ZGD.jpg



tempImageBYBNpL.jpg




Postój się przedłuża. Każdy już zrobił masę zdjęć i zjedliśmy śniadanie. Decyduje się na wypuszczenie drona. Robię kilka ujęć filmowych i zdjęć. W oddali widzę stado wielbłądów więc postanawiam zdobyć ciekawy materiał filmowy. Po jakiś 300m dron stracił łączność. To się zdarza i trzeba chwilę poczekać. Problem w tym że w tym momencie pociąg zaczął ruszać. Wpadłem w lekką panikę, bo drona nie chciałem stracić a i wyskakiwać nie mam zamiaru. Na szczęście udało mi się go sprowadzić zanim nabrał większej prędkości. Mieliśmy prawie 2h postoju na środku pustyni i akurat w takim momencie postanowiłem pozwiedzać dronem okolice.



W zasadzie krajobraz nie zmienia się za bardzo. Przez kilka godzin leżymy na kamieniach i patrzymy na okolicę. Widzę jak Jurek czyta gazetę na drugim wagonie. Bartek spi cały czas. Co chwile ktoś na zmianę robi sobie dodatkowe zdjęcia, choć pewnie wyglądają już podobnie jak te zrobione godzinę czy dwie wcześniej. Zaczynamy mieć też z nudów głupawkę.


tempImagemDUDA9.jpg



tempImage6OBkm4.jpg



tempImageKfZgxZ.jpg



tempImagefadvYg.jpg



Z Bartkiem coś chyba nie do końca jest dobrze. Większość dnia przeleżał na rudzie. Nawet do zdjęć nie bardzo miał siłę wstać. Hmm... wygląda to nieco dziwnie, a znamy się nie od dzisiaj.

tempImage681avj.jpg



Monotonie przerywa jadący z przeciwnej strony pociąg. Co ciekawe wiozący samochody osobowe, cysterny w wodą i na końcu wagon pasażerski.
Wiem że to cysterna z wodą, bo widziałem wcześniej na jednym z filmów z Mauretanii, że takie cysterny zasilają na pustyni wkopane zbiorniki wodne z wodą pitna dla ludzi i wielbłądów. Ciekawie to wyglądało, bo to tak jakby leżał jeden wielki materac wodny na pustyni.
Co do wagonu pasażerskiego to zawsze jest jeden. Jedynie na filmach widziałem jak to wygląda. Bardziej przypominało to wagon bydlęcy niż pasażerski, ale zważywszy na okoliczności to w sumie komfortowy. Nie po to człowiek tyle przejechał, aby teraz ładować się do wagonu pasażerskiego. W sumie to nawet nie wiem czy nasz skład taki posiada, gdyż oddalony jest od nas o jakieś…. 200 wagonów i nie widzimy końca pociągu.


IMG_5085.jpg



IMG_5075.jpg



IMG_5074.jpg



20231125_135940.jpg




11:40 postój. Chyba coś wydarzyło. Maszynista sprawdza początkowe wagony i tak sprawdza każdy kolejny. Jakaś awaria. Znowu sobie przypominam kolejny film dokumentalny, gdzie właśnie w ten sposób maszynista sprawdzał każdy jeden wagon, szukając zaciśniętego hamulca.
Maszynista podszedł do nas mówi że 1h postoju jak nic. No super... czekamy znowu.


tempImageCtMUq7.jpg



tempImage78HFzO.jpg



Dziesięć wagonów za nami jechała ta grupka która wsiadała z nami na początku
Przyjechał do nich samochód 13:15. Idę do nich zagadać co się dzieje, bo noże mają jakieś cenne informacje, a i tak niema co robić innego.
Mówią że mają samolot z Dakhla jutro rano, więc się zdecydowali wsiąść w Jeepa i przekroczyć granicę jadąc od tego miejsca. Na mapie faktycznie widać jakąś drogę prowadząca do granicy. W sumie to ich rozumiem. My mamy samolot jednak dzień później dlatego czekamy i chcemy dotrzeć do Nawazibu.

Chwilę rozmawiam i pociąg zaczyna rusza więc biegnę do wagonu. Na szczęście to tylko 10 wagonów ale pociąg już jechał i musiałem w biegu wsiadać.
Koledzy zamiast pomóc, postanowili jak rasowi paparazzi uwieczniać moja pogoń za pociągiem. Na szczęście jak już wspominałem, rozbieg pociągu jest stosunkowo wolny i można do wagonu jeszcze wskoczyć bez nadmiernego bohaterstwa.


Dwie godziny później mamy kolejny stop. Znowu nie wiemy co się dzieje. Widzimy jednak że przed nami dwa tory schodzą się w jeden, wiec pewnie czekamy na jakąś mijankę. Od razu jednak schodzimy z wagonów. W razie przyjazdu pociągu, będziemy mieli masę czasu aby się znowu zorganizować.
Po dłuższym okresie czekania w końcu ruszamy z Kutim i Jay-Jay do maszynisty pogadać. Znowu się nam przydał francuski. Porobiliśmy kilka fotek w kabinie. W sumie warto było przyjść, bo wygląda to nieco… zaskakująco :D


tempImageoD6SQn.jpg



tempImageFoVHMa.jpg



tempImagefhvTIk.jpg



Dowiadujemy się od maszynisty że przed Nawazibu jest wypadek. Wykoleił się jakiś pociąg czy wagon. Więcej szczegółów nie znamy. Może to ten pociąg który się dla nas nie zatrzymał? Jest informacja w miarę konkretna od maszynisty. Ruszymy za 3 do 5h… pięknie.

O 17:00 podejmiemy decyzję o zejściu z podciągu… 80km do Nawazibu. Maszynista nam powiedział że możemy wziąć taksówkę za 1500 ugija od osoby. Konsternacja. Mamy jednak świadomość że na te ceny trzeba uważać, bo oni różnie je określają. Są po denominacji. No ale to taka kwota z tych możliwych i akceptowalnych.

Słońce zaczyna lekko zachodzić, a wiec żart że zobaczymy zachód dwa razy nie był wcale bezpodstawny. Czuje lekki zawód, ale wiem że zejście z pociągu to najlepsza z opcji. Po tylu godzinach czekanie kilku godzina w bezruchu wydaje się być zupełnie niepotrzebne.
W oddali widzimy zabudowania i drogę. Maszynista był na tyle miły, a może to zawdzięczaliśmy uśmiechowi naszej Jay-Jay, że cały skład pociągu cofnął o jakiś 1km abyśmy mieli bliżej (sic!).


tempImagemxeqJO.jpg



tempImagewsEdAb.jpg



tempImageIgnOAS.jpg



tempImagefEWHPt.jpg



Docieramy do drogi. Tam grupka młodych chłopaków czeka na jakiś autobus. Idziemy jeszcze chwilę dalej i łapiemy najnormalniej auto z drogi. To takie miejscowe taksówki, czyli każdy ma jakieś auto, każdy chce zarobić.

17:35 ogarniany dwa auta które zabierają całą paczkę 10 osób. Z nami też jedna włoszka i chilijczyk którzy jechali z nami od początku siedząc w trzecim wagonie.
2000 ugija za osobę za 80km to na serio dobra cena biorąc okoliczności (22zł). Najważniejsze że jedziemy do przodu.


tempImagersAgdz.jpg

Auto jest mocno zdezelowane. Z tyłu podłoga przeżarta rdzą i widać asfalt na drodze. Szyby się nie zamykają.
Nie wiadomo jak szybko jedzie kierowca ale szybko. Predkościmierz nie działa. Okna też się nie zamykają do końca więc piasek pustyni wdziera się do środka. Zresztą na tylnych kanapach widać nawet drogę w podłodze auta, bo jest skorodowana.
Jedziemy wiec w goglach i turbanach na głowie, aby osłonic się od piasku i wiatru.


IMG_8185.jpg



Po chwili zatrzymujemy się przy przydrożnym meczecie, bo zachodzi słońce. Kierowca idzie do środka się pomodlić. Jego żona zaczyna klękać tuż przy aucie wprost na piasku.
Zerkam na drugą stronę ulicy, a tam są gigantyczne wysypisko butelek po wodzie. W sumie nie ma żadnych koszy, więc ludzie śmieci wywalają gdzie mogą. Nie ma żadnych śmieciarek, wysypisk, sortowni to i śmieci walają się wszędzie.


tempImageiGxhNU.jpg



Do Nawazibu docieramy po zachodzie słońca. Tym razem rezerwowałem bardzo fajny hotel na poziomie, co miało nam wynagrodzić trudy jazdy pociągiem niemal cała dobę. Musimy zmyć z siebie cały ten brud jaki na nas osiadł.
Po godzinie udajemy się coś zjeść i na rekonesans po mieście. Miasto jak miasto, arabskie. Za to dużo jest flag mauretańskich, a także stoisk do kupienia różnych szalików, chorągiewek i innych akcesoriów z akcentami narodowościowymi. Okazało się że za dwa dni jest święto niepodległości. W sumie trochę szkoda że już nas nie będzie, bo jutro będziemy musieli już opuścić ten kraj.


IMG_5234.jpg



Trochę się pokręciliśmy i w sumie uznaliśmy że chyba pora odpocząć i iść spać. Z samego rana chcemy zobaczyć jeszcze port w tym mieście. Nadmienić muszę, że tutaj nie bardzo jest na co wydawać pieniądze. Apteki są dobrze wyposażone, ale sklepy przypominają mi takie z tych „wszystko po 5zł” z chińską tandetą. Tanie są za papierosy przy ulicy. Paczka papierosów w okolicy 10zł, co może się przydać dla palaczy, gdyby się zastanawiali jaki zapas zabrać ze sobą w podróż.

Rano śniadanie, wiadomo bagietka z dżemem. No ale było bardziej rozbudowane.
Idziemy na główną drogę i łapiemy dwa auta do portu. W sumie to nie jest jakoś daleko bo 1h drogi pieszo i chyba w drogę powrotną się przejdziemy.
Po przyjechaniu na miejsce od razu wchodzimy na teren portu. Sporo porozkładanych ryb do handlu. Mijamy pułapki na kraby, sieci. Jesteśmy dla mieszkańców chyba nie mała atrakcja w tym miejscu. Wyciągamy telefony aby porobić zdjęcia i zauważamy że dosyć stanowczo dają nam do zrozumienia że mamy nie filmować. Nie zrażeni poodchodzimy do miejsca gdzie zacumowane są setki łodzi. Ja postanawiam lekko się oddzielić, rozłożyć drona i zobaczyć jak to wygląda z góry. Widziałem wcześniej filmy na YT i wygląda to spektakularnie.
Już miałem startować, gdy w oddali widzę jak Jurek gwałtownie wymachuje rękami w moją stronę. Po chwili się orientuję, że krzyczą coś w moją stronę.
Przy nich stoi jakiś policjant, wiec już wiem że jest jakiś problem. Składam więc sprzęt i podchodzę.




Dodaj Komentarz

Komentarze (36)

102470 7 grudnia 2023 17:08 Odpowiedz
Klikam "Pomocny", bo utwierdziłem się w przekonaniu, żeby się nie żenić :mrgreen: DAD napisał:Przegadałem chwilę temat z żoną i szybko dostałem zielone światło na wyjazd, pod warunkiem DAD napisał: Marcin długo negocjował wyjazd z żoną, która po wielu tygodniach
dad 7 grudnia 2023 17:08 Odpowiedz
:lol: :lol: :lol: :lol: U mnie jest spoko. Zona raczej ze mną jeździ. No ale nasze zony to takie psy ogrodnika :lol: Tym razem to był męski wypad ;)
pozeracz-owiec 7 grudnia 2023 17:08 Odpowiedz
Myślę, że nie każda żona była by chętna na jedynkę w rogu wagonu, czy dwójkę pomiędzy wagonami na nieprzewidzianym postoju ?
qba85 10 grudnia 2023 12:08 Odpowiedz
Zapowiada się znakomicie [emoji3]A kasa za bilety Amsterdam-Marsylia-Dakar przepadła czy jakoś odzyskaliście/odzyskacie?
dad 10 grudnia 2023 12:08 Odpowiedz
Cos tam sprobujemy podziałać, ale strajk jest niczym załamanie pogody. Nie z winy linii lotniczej. :roll:
qba85 11 grudnia 2023 05:08 Odpowiedz
No tak, ale skoro nie skorzystaliście z przebukowania AMS-MRS na inny termin to nawet w przypadku strajku chyba powinni wam za ten odcinek oddać?
dad 11 grudnia 2023 12:08 Odpowiedz
Oni z automatu nas przebookowali na lot do Frankfurtu. Będziemy próbować. Dam znać jakie efekty to przyniosło.
dad 12 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
No tak. Dla zwiększenia wiarygodności dodałem kolejne zdjęcie już z bagietką ;-)Gdyby ktoś jednak uznał ze na dwóch zdjęciach są różne obrusy, to dodam ze siedzielismy przy długim stole złączony z dwóch, gdzie były dwa obrusy, różnych kolorów :lol: Co do samej bagietki. Przez kolejny tydzień w zasadzie jedliśmy bagietki na śniadanie, obiad i kolacje :D
qba85 18 grudnia 2023 05:08 Odpowiedz
Jedna z fotek wygląda jak lustrzane odbicie popularnego mema [emoji3]
dad 18 grudnia 2023 12:08 Odpowiedz
Hmm... nie bardzo "memowy" jestem i nie do końca wiem o co ci dokładnie chodziło, ale przynajmniej dało ci to moment radości ;)
qba85 18 grudnia 2023 17:08 Odpowiedz
Ten z blondynką i pięcioma Afroamerykanami ;) oczywiście bez podtekstów, tak mi się skojarzyło
qba85 25 grudnia 2023 17:08 Odpowiedz
dad 26 grudnia 2023 17:08 Odpowiedz
No tak, tak. Tez weryfikowaliśmy na miejscu. Generalnie to była modelka. Na serio mila i sympatyczna dziewczyna. Z modelkami to tak jest jak w tym programie Top Model. Dziewczyny na ulicy normalne ze tak powiem, a podczas sesji zdjęciowej wyglądają mega super. Oglądając jej zdjęcia profilowe tez widziałem kilka ciekawych stylizacji, gdzie wyglądała zupełnie inaczej niż ją znamy.No i taka ciekawostka... dostała wypowiedzenia z agencji, bo uznali ze jest za gruba :lol: Ogólnie mega pozytywna dziewczyna. Raczej kojarzę takie panny jako te zadzierające nosa.
qba85 28 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
Nie wypada przerywać w taki sposób [emoji28] dawaj ciąg dalszy [emoji3][emoji3]
hiszpan 28 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
@DAD niezły cliffhanger! no dawaj czy pojechaliście w końcu następnym pociągiem???
dad 29 grudnia 2023 17:08 Odpowiedz
Wszystko opisze jak trzeba ;) Tylko to zajmuje czas. Zjęcia musze konwertować na jpg, później zmienić wielkość, zmienić rozmiar, napisać tekst... to wszystko trwa. Dlatego dodaje co kilka dni, bo to same w sobie nieco męczy :twisted: Zdradzę tylko ze ze tytuł nie jest przypadkowy :shock:
szsz 11 stycznia 2024 17:08 Odpowiedz
Świetna relacja i ogólnie bardzo ciekawy powód wycieczki, w sumie lecieć tam po to żeby się przejechać towarowym pociągiem ? Ciekawe czy jeszcze żadne biuro podróży nie podłapało tego jako okazji do biznesu ? A tak na serio to widać że wypadki się zdarzają i dla tych co będą chcieli powtórzyć ten wyczyn, cenne info jest takie, żeby jednak nie być w wagonach na początku pociągu - chociaż pewnie nie ma reguły... W wielu miejscach wspominasz że wypytywali o to skąd jesteście i zawód. Jak reagowali na Polskę? Jakie są niepożądane zawody przy takich pytaniach?Mógłbyś jeszcze podsumować cały wyjazd finansowo?
qbaqba 11 stycznia 2024 17:08 Odpowiedz
szsz napisał:Jakie są niepożądane zawody przy takich pytaniach?Dziennikarz + jakikolwiek jaki można powiązać ze służbami.
kumkwat-kwiat 11 stycznia 2024 17:08 Odpowiedz
Można sobie tutaj trochę posłuchać o Saharze Zachodniej. https://dzialzagraniczny.pl/2020/01/prz ... odcast028/
dad 11 stycznia 2024 17:08 Odpowiedz
Odpowiadając na poprzednie @szsz - Myślę ze takie kwlasnie typy YouTuber, dziennikarz i inny o podobnych korzeniach, który mógłby opisywać rzeczywistość.Ja zawsze i od zawsze mowie i wpisuje w papiery ze jestem MANAGER. No bo to przecież nic nie znaczy :) Chłopaki mówili ze ślą właścicielami biznesów i tyle.@kumkwat_kwiat - podcastu jeszcze nie słuchałem, ale przed wyjazdem czytałem jego książkę "Wszystkie ziarna piasku". Warto przeczytać, aby zrozumieć niektóre mechanizmy polityczne, histerie regionu i inne ciekawostki. Ja przyznaje, ze nic nie wiedziałem wcześniej na ten temat. Nigdy nie słyszałem przecież o słynnym murze długości niemal 3000km. Podobno jego utrzymanie kosztuje podobno od 1,5 do 3 mln dolarów dziennie (sic!). Trudno to aż uwierzyć, ale to są informacje z Wikipedii Żałuję ze sobie nie odświeżyłem tematu teraz i nie opisałem trochę w relacji.To na serio interesujące rzeczy.@szsz - co do wydatków, to starałem się w relacji wpisywać wszędzie kwoty. Są one jednak porozrzucane. Nie mam tego podsumowanego. Przestałem to robić, od czasu jak mam portfele Revolut współdzielone z innymi. Nie mniej co ważne, tam na serio NIE BYŁO na co wydawać kasy. Serio. Transport podałem wszędzie, noclegi to wiadomo że zamawiasz jaki chcesz standard. My mieliśmy go różny. Raczej wszędzie mieliśmy nocleg ze śniadaniem. Bo to jednak rano kawa czy herbata, bagietki i nie trzeba było biegać i szukać.Co do pamiątek jakiś, to w Senegalu wiadomo można kupić tego sporo. Takie afrykańskie akcesoria pamiątkowe bym to nazwał.W Mauretanii to już takich rzeczy nie było. Raczej sklepiki z jedzeniem tylko. W dużych miastach są normalne sklepy. Markety, sklepy z ubraniami, nawet płytkami do łazienki etc etc. No nie ma co wymieniać. Stolica to stolica choć nie taka powiedzmy europejska.Duża oszczędność kasy to wiadomo wyjazd w grupie, bo dzielisz koszt "taksówek" i noclegów. No ale to zawsze. Długie dystanse płaciło się i tak od osoby.Jedzenie i woda tanie raczej. W sklepi chał woda 0,7l około 1zł. Bagietka z jajkiem czy jakiś podobno kurczakiem i sosem, w okolicy 3zł. W Dakarze w restauracji ceny jak W Polsce, ale to taka lepsza restauracja była przy porcie.
docent82 12 stycznia 2024 23:08 Odpowiedz
Świetna relacja. Jak dla mnie mocny kandydat do relacji roku w kategorii " dramaturgia " .
dad 13 stycznia 2024 12:08 Odpowiedz
Dramaturgia to by dopiera była, gdyby nastąpiło drobne przesunięcie w czasie :roll: W relacji pisałem, że Bartek leżący obok mnie na wagonie źle się poczuł. Nawet w nocy wymiotował.No niby nic wielkiego, ale jednak samopoczucie się gwałtownie pogorszyło, ale zwalił to na pył z rudy, co było w miarę wiarygodne choć pozostałym nic nie dolegało.Po powrocie do Polski, dwie doby leżał w łożku. Zaczęły się drgawki, gorączka i wymioty krwią. Masakra. Finalnie wieczorem zaczął tracić przytomność i zabrała go karetka z domu na noszach. Nie wiadomo było co konkretnie się stało, a ponieważ poinformował ratowników medycznych że wrócił z Afryki, pojechali od razu na oddział zakaźny. Tam akcja niczym w szczycie pandemii. Nikt nie wiedział co jest grane, ale po szeregu badań wykluczyli choroby zakaźne. W końcu zdiagnozowali. Przetoczyli kilka jednostek krwi i okazało się że to nie żadna malaria czy inne sprawy... a pęknięty wrzód żołądka :x 7 dni w szpitalu, ale wszystko ok. W dniu wyjścia ze szpitala widziałem Bartka. Lżejszy o 6kg a cera szaro-ziemisto-żołta. Wyglądał fatalnie :) Dzisiaj się z tego śmiejemy oczywiście, ale co by było gdyby apogeum było jadąc pociągiem? Jego żona by mi chyba do końca życia nie wybaczyła że go tam zabrałem. Zreszta całe szczęście że była w domu wtedy i zadzwoniła po karetkę.Trochę takiej prywaty napisałem, ale w sumie to życie pisze scenariusze :). Nie mniej wszystko jest już ok. Za miesiąc jedziemy razem w kolejną podróż :lol:
wtak 13 stycznia 2024 23:08 Odpowiedz
Czyli żona Bartka Ci wybaczyła? :)
dad 14 stycznia 2024 12:08 Odpowiedz
Na szczęście nie było co wybaczać. No ale sytuacja nie była wesoła i gdyby to się przytrafiło kilka dni wcześniej to nie wiadomo jak by się skończyło.
szsz 15 stycznia 2024 12:08 Odpowiedz
DAD napisał:@szsz - co do wydatków, to starałem się w relacji wpisywać wszędzie kwoty.Spoko, dzięki za odpowiedzi. Tak, widziałem we wpisach było sporo finansowych informacji. Chodziło mi bardziej o to, ile taka szalona wyprawa kosztuje, w sensie jeśli ktoś chciałby to powtórzyć, to będzie miał jakiś punkt odniesienia.
dad 15 stycznia 2024 12:08 Odpowiedz
-- 15 Sty 2024 11:35 -- Bilety lotnicze około 1500zł - 4 odcinki. (nie licząc problemów ze strajkiem we Francji)Noclegi - wyszło 388zł na osobę w Afryce. Zawsze nocleg ze śniadaniem. Jeden nocleg w Atarze to nie pamietam, bo było w pakiecie z kolacją, śniadaniem i wynajęciem Jeepa do Szinkit.Hostel w Paryżu 20 euroNo i na serio nie bardzo na co wydawać pieniądze. Dużo jest się w trasie. Wiec lokalnie się kupuje za grosze banany, jakieś bagietki i tyle.Na alko nie wydajesz, bo go nie ma :)Resztę wydatków, czyli bilety na prom, do muzeum lub transport podawałem w relacji. Mogą dojść jakieś dodatkowe koszty. U mnie to była szczepionka na żółta febrę i tabletki Malarone na malarie. -- 15 Sty 2024 11:35 -- Bilety lotnicze około 1500zł - 4 odcinki. (nie licząc problemów ze strajkiem we Francji)Noclegi - wyszło 388zł na osobę w Afryce. Zawsze nocleg ze śniadaniem. Jeden nocleg w Atarze to nie pamietam, bo było w pakiecie z kolacją, śniadaniem i wynajęciem Jeepa do Szinkit.Hostel w Paryżu 20 euroNo i na serio nie bardzo na co wydawać pieniądze. Dużo jest się w trasie. Wiec lokalnie się kupuje za grosze banany, jakieś bagietki i tyle.Na alko nie wydajesz, bo go nie ma :)Resztę wydatków, czyli bilety na prom, do muzeum lub transport podawałem w relacji. Mogą dojść jakieś dodatkowe koszty. U mnie to była szczepionka na żółta febrę i tabletki Malarone na malarie.
qba85 15 stycznia 2024 17:08 Odpowiedz
Czyli dobrze rozumiem, że na osobę wyszło tak około 2500-3000? ;) no przecież to grosze za taką przygodę!
dad 15 stycznia 2024 23:08 Odpowiedz
No tak, jakoś 3K powinno być, ale na serio nie podliczałem.Wiza do Mauretanii 55 euro ale pisałem o tym w relacji.Wieczorem posiłek to był jakiś tagine z kurczakiem czy inny kebab lub pizza. Średnio około 20zł. Mauretania to w większości Sahara. Jak się jedzie cały dzień, to postój wypada albo na środku pustynii, albo w małym mieście gdzie sklepik jest, gdzie kupujesz banana czy wodę. Przy drodze tez kupowaliśmy np bagietki z jajkiem czy z kurczakiem za 3zł od lokalsów. Powiedzmy street food ;) Na serio nie za bardzo jest gdzie wydać kasę.Jadąc dobę na pociągu tez się nie myśli za bardzo o jedzeniu. Pijesz wodę. No i nie bez znaczenia jest policzalna grupa osób w podróży, bo wynajmujesz auto i dzielisz go na ilość pasazerow a to bardzo mocno obniża koszt transportu. Zreszta sam główny odcinek przez cały kraj, czyli Nawakszut do Szum (550km), kosztował 50zł. Z Szum do Az Zuwajrat kolejne 200km też 50zł, choć cały odcinek liczący 750k też by kosztował 50zł. Tylko na dwa dni to podzieliliśmy. Jazda na pociągu za darmo. To samo z noclegami. Mieliśmy często jakieś 3 lub 4 osobowe pokoje, co po podziale wychodziło kilkadziesiąt złotych za nocleg. No sumarycznie na serio dużo się nie wydało.Jedyny bolący strzał to konieczność kupienia dodatkowych biletów lotniczych, ale nie było wyjścia.
kri 16 stycznia 2024 05:08 Odpowiedz
Momentami zgubiłem się w przeliczaniu pieniędzy i denominacji. Google mówi, ze 100 ugija to 10 zł, a Ty raz napisałeś, że 2000 ugija to 22 zł. A za auto raz zapłaciłeś 250 zł a raz 250 euro (na koniec wycieczki).Świetna relacja, poczekam kilkanaście lat aż syn podrośnie :D i jedziemy.
dad 16 stycznia 2024 12:08 Odpowiedz
Słuszna uwaga @Kri$. Faktycznie napisałem o tym samym transporcie raz zł a raz euro. Poprawiłem. Tak to czasami jest jak się przerywa pisanie i wraca na drugi dzień. Rzeczywiście było to 250 euro. W Sacherze Zachodniej podawali od razu ceny w euro.Co do Ugija. Tak jak pisałem w tekście, była denominacja. Aktualnie jest to przelicznik w zaokrągleniu 1:10. Starsi zawsze podawali nam cenę w tysiącach. Dlatego pisałem że trzeba uważać i skrupulatnie dogadywać ceny. Jak się rozmawiało z wiekowym człowiekiem, to nawet jak mu się mówiło 200, to on się upierał ze ma być 2000, pomimo że dało mu się banknot 200 :). W relacji raz napisałem 2000, bo tyle nam podał, zapisałem w notatniku abym nie zapomniał i stąd ta różnica. Skorygowałem aby nie wprowadzało w błąd. Co ciekawe na Googlach tez różnie jest. Oficjalnie 1:10, ale pomimo upływu lat na kalkulatorze np CoinMill nadal 1000:1. Zwracam jednak uwagę na to, bo tam tez są różni ludzie i później może się okazać że mieli na myśli tysiące zamiast setek. Dlatego ZAWSZE pokazywaliśmy kwotę na kalkulatorze w telefonie, a czasami w przypadkach braku porozumienia, jak się upierali że to są tysiące, to wyciągaliśmy banknoty i pokazywaliśmy im, (setki) to dochodziło do porozumienia :)
kameander 25 lutego 2024 17:08 Odpowiedz
Relacja bomba. Jeden detal - może mi umknął - ile czasu zajęła cała wyprawa? Właśnie mi wyskoczyły jakieś bilety z Dachli za 50€ i się mocno zastanawiam ?
dad 25 lutego 2024 17:08 Odpowiedz
Od 19 do 29 lutego, ale pierwszy i ostatni dzień to był dolot do Paryża i wylot z Paryża do Polski.
dad 25 lutego 2024 23:08 Odpowiedz
Co masz na myśli lub w jaki sposób?
januszjanuszewski 28 lutego 2024 17:08 Odpowiedz
@DAD Wystarczyłoby żebyście się zrzucili po kilka dolarów a kobieta miałaby na lekarza i leki dla dziecka. Dla nas to niewielka kwota a afrykańskiemu dziecku może uratować życia.
anka5515 24 listopada 2024 17:08 Odpowiedz
Zrobiliśmy taką trasę w 3 osoby w 2012 - tylko w przeciwną stronę. Dzięki temu mieliśmy puste wagony, bez kamieni, i wygodę.Podpowiadam też następcom, że warto wziąć ze sobą do pociągu jednorazowe kombinezony robocze przeciwkurzowe. Leciutkie, malutkie, cieniutkie - a zabezpieczają dobrze.
dad 24 listopada 2024 17:08 Odpowiedz
Każdy kto planuje taki wypad wie w która stronę jedzie ruda przecież :)Nie bez powodu jechaliśmy na rudzie przecież ;) No i widoki na pustynie nieporównywalne gdy cały czas je widzisz, a nie tylko jak się wdrapiesz na burtę pustego wagonu.Co do kombinezonów, to polowe składu miało. Nasi poprzednicy z forum którzy rok wcześniej jechali także.