Nagle coś nam się rusza w krzakach … no jest! Kangur z bliska, żywy! Daje sobie porobić fotki i znika szybko w zaroślach.
Hurra, żywy kangur na wolności zaliczony! W samej Katoombie pomnik niewolniczej pracy skazańców i przyglądającym im się tubylcom. Pamiętajcie, że Australia była wielką kolonią karną Imperium Brytyjskiego.
W mieście idziemy na polecane fish@chips i wracamy do Sydney.
Wieczorkiem przejazd ikonicznym Sydney Harbour Bridge i podziwianie wieczornej panoramy miasta i oczywiście opery.
Mieszkamy w hotelu niedaleko lotniska. Wymyśliliśmy, że zostawimy ciężkie walizy w przechowalni hotelowej a wyprawy do Uluru i Cairns będą na lekko tylko z plecaczkami. Sprawdza się to znakomicie. Nazajutrz rano czeka mnie przelot Jetstarem do Yulary na Terytorium Północne, gdzie znajduje się Uluru i Kata Tjuta.
c.d.n.Przyznaję, że chęć zobaczenia Uluru była główną motywacją dla mnie do tego całego wyjazdu. Odkąd pamiętam, ta samotna skała działała na moją wyobraźnię jako niesamowite miejsce, owiane wianuszkiem mitów związanych z aborygenami. No i nadszedł ten czas właśnie aby to marzenie podróżnicze spełnić. Korzystam tutaj z podpowiedzi @abelincoln (dzięki) i wykorzystam dwa dni aby zwiedzić co się da. Nasza ekipa dzieli się na pół, jedni lecą na dwa dni na Tasmanię a ja z drugim kolegą do Northern Territory aby podziwiać Uluru i Katę Tjutę.
Nie tak prosto się tam dostać. Lotów jest mało i są piekielnie drogie. Lecę tam Jetstarem, który za one-waya krzyczy aż 900zł do Ayers Rock Airport i to bez bagażu. No jest to sobota więc pewnie dlatego drożej. Na powrocie mogę już polecieć Qantasem za Avioski. Są miejsca tylko w biznesie ale co tam – 3 godzinny lot jakoś się przemęczę ?. Aby nabyć ten lot za Avioski miałem całą przeprawę z konsultantami Britisha, w końcu się udało u trzeciego, który trochę kumał co od niego chcę i był w stanie znaleźć AYQ w systemie.
Gorzej było z noclegiem, ceny hoteli rozkładają na łopatki. Koło ratunkowe rzucił mi Outback Hotel and Lodge. Łóżko w pokoju wieloosobowym kosztuje „jedynie” 125zł za noc. No trudno, to tylko jeden nocleg, dam radę.
Zostawiam duży bagaż w przechowalni naszego hotelu w Sydney i na lekko uderzam na Terminal 2, skąd lata Jetstar. Na Priority Pass dostępne jest Rex Lounge. Oferta mocno uboga, ciasteczka, kawa i picie ale można posiedzieć w spokoju. Chciałem pójść po piwo i nadziałem się na kłódkę!
Chyba alko dostępne dopiero po południu. Jetstar przy bramce, lecę tylko z podręcznym. Boarding przez rękaw do schodków na zewnątrz i po płycie do tylnych drzwi, ciekawe rozwiązanie.
Po starcie widoczki na plaże niedaleko Sydney, chyba Cronulla Beach się załapała
Lot trwa 3 godziny, w pewnym momencie kapitan informuje nas, że mijamy Lake Eyre, no trudno to nazwać prawdziwym jeziorem:
No i w końcu widok, z którego znana jest Australia – czerwony interior:
Lądujemy na malutkim lotnisku i od razu zmiana klimatu – atakuje nas prawie 30-stopniowy upał. Formalnie jest zima więc nie wyobrażam sobie co musi tu się dziać ichnim latem.
Bierzemy samochód na dwa dni z Avisa (za 650zł) i ruszamy do Yulary (miejsce, gdzie są wszystkie hotele i sklepy) aby kupić wodę i prowiant na zaplanowaną na resztę dnia wycieczkę do Kata Tjuta. Przy wyjeździe z lotniska wymowny znak dla nieaustralijskich turystów:
Zgodnie z poradą @abelincoln dziś pojedziemy do mniej znanej skały całego parku narodowego Uluru-Kata Tjuta czyli tej drugiej znanej również jako Mount Olga. Po drodze szybka fota samego Uluru z daleka, zostawiamy dokładne zwiedzanie na jutro.
Po wjeździe do Parku mamy około 50 kilometrów asfaltowej drogi do skał zwanych przez aborygenów Kata Tjuta czyli „Wiele Głów”. Odkrywca Ernest Giles nazwał je Mount Olga na cześć królowej Wirtembergii – Olgi Romanowej.
Ponieważ jest „zima” więc mamy szansę na popołudniowy trekking w znośnych temperaturach. Chcę zobaczyć Valley of The Winds – Dolinę Wiatrów. Przy dużych upałach jest ona zamknięta dla zwiedzania ale dzisiaj stoi dla nas otworem. Oto mapka doliny.
Zamierzamy dojść co najmniej do Karingana Lookout. Ogólnie naczytałem się o muszkach, które są przekleństwem tej okolicy ale najbardziej dają się we znaki właśnie latem. O tej porze roku ma być ich mniej. I rzeczywiście, na drodze z parkingu trochę ich lata ale nie są bardzo natarczywe i da się spokojnie spacerować bez moskitiery na czapce. Dolina Wiatrów słynie z …. wiatru, który wieje między skałami i tam muszek nie ma wcale.
Kata Tjuta z bliska przypomina wielką łódź podwodną.
Padające słońce niesamowicie maluje te skały bardzo jaskrawym kolorem, widać to wyraźnie w miejscach gdzie jest już cień. Szlak nie jest jakoś bardzo trudny ale jest kilka bardziej stromych podejść po gołej skale, raczej nie dla małych dzieci.
Kolory są niesamowite
Dochodzimy do końca zaplanowanej trasy aby podziwiać taki widoczek.
Inspirujace, juz mi chodzi po glowie zimowe wejscie na Gore Kosciuszki. Cena za lot helikopterem ktora podales jest za osobe rozumiem, nie za caly helikopter?
@agnieszka.s11 no niestety to cena od osoby
:(@abelincoln zdawałem sobie sprawę, że cały ten teren to święta ziemia Aborygenów ale nikt tam nie zabraniał robić fotek. Co innego przy Uluru, tam są tablice uprzejmie proszące o brak focenia
Byłem tam w środku ichniejszego lata. Muszki rzeczywiście nie dawały spokoju plus temperatura ponad 40 stopni, jednak te widoki i to miejsce warte jest każdych pieniędzy i niedogodności.
Nagle coś nam się rusza w krzakach … no jest! Kangur z bliska, żywy! Daje sobie porobić fotki i znika szybko w zaroślach.
Hurra, żywy kangur na wolności zaliczony!
W samej Katoombie pomnik niewolniczej pracy skazańców i przyglądającym im się tubylcom. Pamiętajcie, że Australia była wielką kolonią karną Imperium Brytyjskiego.
W mieście idziemy na polecane fish@chips i wracamy do Sydney.
Wieczorkiem przejazd ikonicznym Sydney Harbour Bridge i podziwianie wieczornej panoramy miasta i oczywiście opery.
Mieszkamy w hotelu niedaleko lotniska. Wymyśliliśmy, że zostawimy ciężkie walizy w przechowalni hotelowej a wyprawy do Uluru i Cairns będą na lekko tylko z plecaczkami. Sprawdza się to znakomicie.
Nazajutrz rano czeka mnie przelot Jetstarem do Yulary na Terytorium Północne, gdzie znajduje się Uluru i Kata Tjuta.
c.d.n.Przyznaję, że chęć zobaczenia Uluru była główną motywacją dla mnie do tego całego wyjazdu. Odkąd pamiętam, ta samotna skała działała na moją wyobraźnię jako niesamowite miejsce, owiane wianuszkiem mitów związanych z aborygenami. No i nadszedł ten czas właśnie aby to marzenie podróżnicze spełnić.
Korzystam tutaj z podpowiedzi @abelincoln (dzięki) i wykorzystam dwa dni aby zwiedzić co się da. Nasza ekipa dzieli się na pół, jedni lecą na dwa dni na Tasmanię a ja z drugim kolegą do Northern Territory aby podziwiać Uluru i Katę Tjutę.
Nie tak prosto się tam dostać. Lotów jest mało i są piekielnie drogie. Lecę tam Jetstarem, który za one-waya krzyczy aż 900zł do Ayers Rock Airport i to bez bagażu. No jest to sobota więc pewnie dlatego drożej. Na powrocie mogę już polecieć Qantasem za Avioski. Są miejsca tylko w biznesie ale co tam – 3 godzinny lot jakoś się przemęczę ?. Aby nabyć ten lot za Avioski miałem całą przeprawę z konsultantami Britisha, w końcu się udało u trzeciego, który trochę kumał co od niego chcę i był w stanie znaleźć AYQ w systemie.
Gorzej było z noclegiem, ceny hoteli rozkładają na łopatki. Koło ratunkowe rzucił mi Outback Hotel and Lodge. Łóżko w pokoju wieloosobowym kosztuje „jedynie” 125zł za noc. No trudno, to tylko jeden nocleg, dam radę.
Zostawiam duży bagaż w przechowalni naszego hotelu w Sydney i na lekko uderzam na Terminal 2, skąd lata Jetstar.
Na Priority Pass dostępne jest Rex Lounge. Oferta mocno uboga, ciasteczka, kawa i picie ale można posiedzieć w spokoju. Chciałem pójść po piwo i nadziałem się na kłódkę!
Chyba alko dostępne dopiero po południu.
Jetstar przy bramce, lecę tylko z podręcznym. Boarding przez rękaw do schodków na zewnątrz i po płycie do tylnych drzwi, ciekawe rozwiązanie.
Po starcie widoczki na plaże niedaleko Sydney, chyba Cronulla Beach się załapała
Lot trwa 3 godziny, w pewnym momencie kapitan informuje nas, że mijamy Lake Eyre, no trudno to nazwać prawdziwym jeziorem:
No i w końcu widok, z którego znana jest Australia – czerwony interior:
Lądujemy na malutkim lotnisku i od razu zmiana klimatu – atakuje nas prawie 30-stopniowy upał. Formalnie jest zima więc nie wyobrażam sobie co musi tu się dziać ichnim latem.
Bierzemy samochód na dwa dni z Avisa (za 650zł) i ruszamy do Yulary (miejsce, gdzie są wszystkie hotele i sklepy) aby kupić wodę i prowiant na zaplanowaną na resztę dnia wycieczkę do Kata Tjuta.
Przy wyjeździe z lotniska wymowny znak dla nieaustralijskich turystów:
Zgodnie z poradą @abelincoln dziś pojedziemy do mniej znanej skały całego parku narodowego Uluru-Kata Tjuta czyli tej drugiej znanej również jako Mount Olga.
Po drodze szybka fota samego Uluru z daleka, zostawiamy dokładne zwiedzanie na jutro.
Po wjeździe do Parku mamy około 50 kilometrów asfaltowej drogi do skał zwanych przez aborygenów Kata Tjuta czyli „Wiele Głów”. Odkrywca Ernest Giles nazwał je Mount Olga na cześć królowej Wirtembergii – Olgi Romanowej.
Ponieważ jest „zima” więc mamy szansę na popołudniowy trekking w znośnych temperaturach. Chcę zobaczyć Valley of The Winds – Dolinę Wiatrów. Przy dużych upałach jest ona zamknięta dla zwiedzania ale dzisiaj stoi dla nas otworem. Oto mapka doliny.
Zamierzamy dojść co najmniej do Karingana Lookout. Ogólnie naczytałem się o muszkach, które są przekleństwem tej okolicy ale najbardziej dają się we znaki właśnie latem. O tej porze roku ma być ich mniej. I rzeczywiście, na drodze z parkingu trochę ich lata ale nie są bardzo natarczywe i da się spokojnie spacerować bez moskitiery na czapce. Dolina Wiatrów słynie z …. wiatru, który wieje między skałami i tam muszek nie ma wcale.
Kata Tjuta z bliska przypomina wielką łódź podwodną.
Padające słońce niesamowicie maluje te skały bardzo jaskrawym kolorem, widać to wyraźnie w miejscach gdzie jest już cień.
Szlak nie jest jakoś bardzo trudny ale jest kilka bardziej stromych podejść po gołej skale, raczej nie dla małych dzieci.
Kolory są niesamowite
Dochodzimy do końca zaplanowanej trasy aby podziwiać taki widoczek.