+2
Zeus 16 listopada 2015 12:13
14.jpg


Rodriguez Gachy „El Mejicano”


15.jpg




16.jpg


Tajemnicza szafka Pabla


17.jpg


Rzeczy osobiste Pabla Escobara

PS, Nie przepadam za policjantami (parę problemów z nimi) ale współczuję tym kolumbijskim "nieskorumpowanym" policjantów, bo naprawdę mieli ciężko.


Warto też dodać ze Bogota w niedziele i święta narodowe zamyka główne ulice i tworzy ścieżki rowerowe. Można wtedy wynająć z urzędu miasta rower za parę tys. COP , i przejechać się przez miasto. Ale nie tylko to, powstaje wielka fiesta tam gdzie ścieżki rowerowe. Człowiek orkiestra, zakłady bukmacherskie przy wyścigach świnek morskich albo zamówić piosenkę od lokalnego DJ. De facto, nie trzeba mieć mp3, bo muzyka leci z każdej strony, czy to DJ, czy to uliczny karaoke. Jak ktoś zgłodnieje, to może kupić placek kukurydziany z serem (arepa con queso) za 1500 COP i sok z świeżo wyciskanych mandarynek za 1000 COP. Co do arepa, nie kupujcie gotowych, bo to będą sklepowe i robione przy pomocy mikrofalówki. Szukajcie tych co robią na miejscu!


19.jpg


Uliczny DJ


20.jpg


Człowiek Orkiestra


24.jpg


Wyścigi świnkami morskimi

Kolumbia była znana przez wieki, jako kraj złota, i złotego miasta El Dorado. Dlatego w każdym mieście znajdziemy muzeum złota. W Bogocie, znajduje się niedaleko Placu Bolivara, jakieś 10 minut piechotą.


21.jpg



Museo del Oro (Muzeum Złota) ma darmowe wejście co niedzielę, a w tygodniu bilet kosztuje 3000 COP. Muzeum które naprawdę warto zwiedzić by pooglądać liczne eksponaty z czasów pre-kolumbijskich. Trzeba na to przeznaczyć jakieś 90-110 minut na zwiedzanie całego muzeum.


22.jpg




23.jpg



Godzina 15. Najwyższa pora coś zjeść. Ale co i gdzie. Nie przepadam chodzić po restauracjach, to zacząłem szukać coś w rodzaju jadłodajni. Przy Calle 13, znalazłem tą o tą restaurację, Parrilla & Sopitas. W czym się specjalizują? W grillowanym mięsie. Tak jak cała Kolumbia, grill i wołowina to ich sport narodowy. Myślę ze jeszcze oni nie dowiedzieli o czerwonym mięsie, jakie szkodliwe jest. W sumie to chyba lepiej.


Capture1.JPG



Zamawiam specjalność Bogoty, zupę ajiaco. Zupa na bazie 3 rodzaje ziemniaków i kurczaka. Nie mają  No szlag, wybieram opcję misz-masz mięs i sok z świeżo wyciskanej marakuji. Do tego podane zostały: frytki, smażony zielony banan, ryż i guacamole. Todo? 16000 COP. Nie tak źle jak na taką porcję :D


25.jpg



Miałem zamiar w tym dniu, wejść na Monserrate, ale pogoda i choroba wysokogórska (problem z oddychaniem) zmusili mnie przełożyć wyjazd na następny dzień. Ale za to miałem okazje porobić zdjęci wieczorne Plazy Bolivara!


29.jpg


Kongres


30.jpg


Katedra


31.jpg


Monserrat


32.jpg


Kościół św. FranciszkaSi @sebastianp79 si


1.jpg



Polecam http://www.juanvaldezcafe.com/
Można spróbować ich kawę w lokalach ale warto kupić ją w markecie. Dobra ziarnista Juan Valdez, 0.5 za 30 PLN, albo mielona za jakieś 14 złoty. Ja kupiłem z 3 kg Cafe Quindio (lokalna z Cali), 250 gram za 4-5 złotych, i jest mega dobra. W pracy już poszło chyba kilo tej kawy. Nie pamiętam żeby komuś się chciało zaparzać aż 3 razy dziennie :D2/11/2015
Bogota


Dziś to naprawdę ze mną było źle. Choroba tak mnie dobiła, ze miałem problem z wypowiedzeniem nawet parę słów. Recepcjonistka przygotowała mi wtedy herbatkę z liści koki i parę tabletek sorojichi które pomagają z chorobą wysokogórską.

Po tym to już się poczułem jak nowo narodzony. Herbata miała smak, podobną do rumiankowej i jest bardzo łagodna. Kolumbijczycy uważają ze liście koki to dar od boga a kokaina to dar od szatana. Mate de coca jednak niestety kupimy tylko w aptece po pokazaniu recepty albo na czarnym rynku. W sklepach turystycznych też figuruje ta herbata, ale cena jest z kosmosu, a się dowiedziałem ze opakowanie to Mate de Coca, ale zawartość to Mate de czarna herbata. ^^

Ale nie będziemy gadać o liści koki, tylko pokazę wam mój 2 dzień w Kolumbii i w Bogocie.

Dziś do zwiedzania będzie Muzeum Fundacji Botera. Fernando Botero to jeden z najsłynniejszych malarzy i rzeźbiarzy na świecie, a pochodził z Medellin. Mieszkańcy Medellin do dziś mają mu na złość ze większość jego dzieł podarował Bogocie, a nie w jego rodzinnym mieście.


1.jpg




2.jpg




3.jpg


Wejście do muzeum

Wejście do muzeum jest darmowe, a otwarte jest cały tydzień poza wtorkiem. Znajdziemy w nim ogromny zbiór „puszystych” rzeźb ale i postaci na jego malowidłach.


4.jpg




5.jpg



Miejsce też jest idealne do relaksu w postaci książki i spokoju w ogródku.


6.jpg



W Muzeum Botero znajdziemy też spory zbiór różnych obraz innych kolumbijskich malarzy ale i Muzeum mennicy Kolumbii. Od czasów prekolumbijskich aż do dzisiejszego peso, ale i jak powstały pierwsze kanały, linie kolejowe i jak to pomogło w ekonomii tego kraju.


7.jpg


Pierwsza waga Mennicy


Do zwiedzania trzeba przeznaczyć około 90 minut za cały kompleks.


Tak jak widzicie na zdjęciach, pogoda w Bogocie jest bardzo zmienna. Jest słonce a za chwilę powstaną chmury i będzie padać przez 30-60-90 minut, i potem znowu słoneczko. Ale za to jest ciepło przez większość dnia ale warto mieć ze sobą płaszcz przeciwdeszczowy albo jednorazowe poncho.


8.jpg




9.jpg




13:00 Moja ulubiona pora, bo to pora obiadowa! Wracam do tego samego lokalu co wczoraj, żeby wreszcie spróbować zupę ajiaco. Zupę na bazie ziemniaczków i kurczaka! Tym razem ją mają! Za 6000 COP, plus 2000 za sok, dostajemy o tą dużą porcie. Oj tak, aż dla mnie była ona za duża. Do tego jeszcze dostaniemy kawałek mango i ryż.


10.jpg



15:00, czas wejść na Monserrate! Pogoda może do najlepszych nie należy, ale nie zapowiada się żeby padało. Swiątynia znajduje się ponad 3000 metrów nad poziomem morza, i stanowi jedną z najważniejszych punktów religijnych miasta ale i kraju. Znajdziemy tam kościółek El Señor Caído (Poległego Pana) z obrazem Matki boskiej Gwadelupskiej.


11.jpg



Można tam wejść na 3 sposoby. Na nogach (dla gringos jest dozwolone tylko w niedziele, jako ze szlak jest słynny pod kątem kradzieży, i co niedziele liczne pielgrzymki idą tym szlakiem) kolejką górską albo liniową. Bilet tam i powrotem kolejką liniową albo górską kosztuje 17000 COP ( w niedzielę 10000 COP, więcej info tu: http://www.cerromonserrate.com/es/)


12.jpg


Wejście na szlak


18.jpg


Stacja kolejek

W trakcje jazdy kolejką, jest informacja o szczycie Monserrate ale i kościele (po hiszpańsku i po angielsku) w trakcje jak okna oglądamy panoramę Bogoty.


17.jpg



Po 8 minut znajdujemy się już w przystani kolejki,


13.jpg



i parę schodków do góry, znajdujemy się przy świątyni, no i przed piękną panoramą Bogoty!


14.jpg



Może pogoda do pięknych nie należała, ale widoki i tak były przepiękne.


15.jpg



Do czasu jak przyszedł ochroniarz i wrzescał ze mamy jeszcze 20 minut do ostatniej kolejki.
No cóż, planowałem zrobić time lapse, jak się robiło ciemno, ale musiałem już wracać na dół.


16.jpg



Szybki powrót do hostelu, kolacja, spakowanie plecaka (jutro wylot do Cartageny), prysznic i wieczór salsy!


19.jpg


Kolacja! Empanadas z serem i kurczakiem, i zimne piweczko3/11/2015
Cartagena


Pobudka dziś wcześniej niż normalnie. Dziś lecim do Cartagena de Indias, na wybrzeże Karaibskie!

Niestety dziś znów mam problemy, ale nie z powodu chorobąy wysokogórskiej, ale kaca i ból nóg przez tance salsy poprzedniej nocy. Tutaj tanieć salsy, to coś w rodzaju sportu narodowego. Każdy go uczy odkąd ma 3-4 lata a mając 24 są ekspertami i mogą w Europie otwierać szkółki nauki tańca. Ale o tym będzie mowa w Cali!


Śniadanie, takie samo co w poprzednie dni- i jedziemy na lotnisko. Takim samym sposobem jak przyjechaliśmy, czyli autobusami firmy transmilenio.


1.jpg




2.jpg



Obok przystanku Las Aguas ulokowane są liczne stoiska z pamiątkami, w dobrych cenach (3000 COP kolczyki np.)

Lot Aviancy do Cartageny jest obsługiwany w głównym terminalu Bogoty- nie musimy wysiąść wcześniej.


3.jpg



Szybki check in, kupno 2 empanadas na lunch- i wio. Kontrola szybka (nie jak jest w serialu Alarm na lotnisku) i jestem w strefie tranzytowej. Sklepów trochę tam jest, toalety czyste ale za to WiFi prawie w ogóle nie działał. Musiałem stać obok routerów, żeby złapać mocny sygnał. Ale cóż- jestem na wakacjach, nie muszę się martwić o internet tylko odpoczywać!

Ruch jak na terminal krajowy dość spory, co 5 minut jakiś samolot odlatywał do głębii Kolumbii albo nad morze. Między Bogotą i Cartagena, Avianca dziennie ma 12 lotów. Do tego trzeba dodać jeszcze Viva Colombia (2 razy dziennie) Lan, Copa i już co pół godziny mamy lot do Cartageny. Lepiej niż połączenie lotniska z Krakowem autobusem…

Dzisiejszy lot do Cartageny będzie obsługiwany B787. Na początku myślałem ze to jakiś żart, ale nie, ta trasa jest tak rentowna, ze napełnili cały samolot! Y, C i F klasa była pełna, i nawet overbooking się zdarzył!

Wnętrze dreamka, podobne do naszego lotowskiego, IFE bardzo dobry (lepszy niż KLM) ale service ubogi. Do CTG, do wyboru były sok, kawa i herbata.


4.jpg


Bogota


5.jpg


Dzielnica Bocagrande i Stare Miasto, Cartagena


6.jpg


Trasa

Przylot do Cartageny w czasie, i już nas powitały ciepłe powietrze i bryza morska (tęskniłem za nią)


7.jpg




8.jpg



i szybko znaleźć jak dojechać do centrum. Różne opcje dojazdu do miasta- można przeczytać tu: lotnisko-cartagena-rafael-nunez-miasto,688,83105

Jedyny problem to był taki ze nie wiedziałem skąd odjeżdżają autobusy. W innych miastach, wiadomo, autobusy dojezdają pod Terminal prawie (albo są znaki) ale tu nie. Trzeba pytać i szukać. Byłem jednak w wielkim szoku, ze nawet taksówkarze pomogli mi znaleźć ulice z której jedzie bus do miasta (w innych krajach powiedzieliby ze autobusy już nie kursują, ze strajk itd.)

Trzeba przyznać ze autobusy miejskie w Cartagenie. mają swój klimat. Rozwalone, beż okien i drzwi, muzyka reggae na ful - ale za 1800 COP dojedziemy do dzielnicy Getsemani, obok starego miasta.

Stąd do mojego hostelu jest paręset metrów spacerkiem przez wąskie uliczki miasta. po lewej cały czas widać zamek San Felipe.

Co do noclegów... Noclegi w Cartagenie do tanich nie należą. Cartagena dla Kolumbii, to coś jak gęś która rodzi złote jajka, to i ceny noclegów i wyżywienia będą droższe nizz w całej Kolumbii. W wyszokim sezonie, polecam szukania noclegów wcześniej, bo może być problemem znalezienie czegoś dobrego i taniego.

Zdecydowałem się na nocleg w hostelu (łózko w pokoju wieloosobowym) w Hostel Mamallena. Było to najtańsza opcja, blisko centrum no i z dobrymi opiniami. Tylko uwaga! Jest tam głośno. Hostel znajduje się obok clubów nocnych, i lubią do 3-4 rano robić konkursy kto będzie najgłośniejszy. Drugi minus, ze kradną. Nie z szafki, tylko z dezinformacji i zagubienia turystów. Miałem za 3 noclegi zapłacić 95000 COP, i nie wiem dlacego, babka w recepcji prosiła o 105000 za 3 noclegi. Skapnąłem się za późno żeby się kłócić, ale potem się okazało ze w całej Cartagenie działają. Zamiast 10000 COP, dają ci resztę 1000 COP, „zapominają” dać dokładną resztę itd. Dlatego polecam uważać!

Przed wyjściem na miasto skoczyłem na szybką kolację na pobliskim Plaza de Santisima Trinidad. Miejsce dość popularne u lokalsów- jako ze liczne tam fondy oferują dobre jedzenie w przystępnych cenach. Za 4000 COP, dostaniemy grillowaną kiełbasę chorizo z pieczonymi ziemniaczkami a za 2000 zimne piwko Club Colombia.


No cóż - czas szybko zwiedzić stare miasto. Pierwsze „negatywne” wrażenie, to ilość nachalnych prostytutek na ulicach. Kolumbia, niestety, staje się ważnym ośrodkiem sex-turystyki dla Amerykanów, i Cartagena to drugie miasto, po Medellin, do którego uderzają szukając . A one też nachalnie szukają klienta, łapiąc go za rączkę albo w innych miejscach.

Drugie „pozytywnie” wrazenie, to pogoda! Na google i bbc twierdzili ze będzie padać całymi dniami, a tu zong! Ledwo popadało w ostatnim dniu, takim lekkim deszczem. Wieczorem temperatura osiąga 27 stopni w listopadzie.

Trzeci, to piękność tego miasta nawet w nocy!


9.jpg


Wejście do starego miasta


10.jpg


Dawny plac niewolników


11.jpg


"Dancingi" przy placu Bolivar


12.jpg



No to może coś o Bogocie.
1.jpg




2.jpg



No to teraz coś o Bogocie. Nie wiem kto powiedział ze to nudne miasto i tu nic nie ma ?? Naprawdę jest co robić i to nawet sporo. Mega fajne miasto, z wieloma atrakcjami i muzeami (większość z darmowym wejściem!). Muszę przyznać ze miasto na mnie zrobiło mega pozytywne wrażenie. Ani raz się nie bałem jak spacerowałem po ulicach ani w dniu ani w nocy ze mnie ktoś okradnie albo mi się stanie.4/11/2015
Cartagena




Dodaj Komentarz

Komentarze (51)

higflyer 16 listopada 2015 13:03 Odpowiedz
Kolumbia kojarzy mi się przede wszystkim z tą panią https://www.youtube.com/watch?v=_e4yn8ZWEr8
higflyer 16 listopada 2015 13:29 Odpowiedz
Moje skojarzenie zdecydowanie ładniejsze.
tom971 16 listopada 2015 13:39 Odpowiedz
Nocka na Okęciu - mniam :) Da sie przeżyć z godnością.
sko1czek 19 listopada 2015 21:52 Odpowiedz
Zeus, te psy nie szukały czasem narkotyków? :idea:
dmirstek 19 listopada 2015 22:08 Odpowiedz
kto by jechał z drewnem do lasu :) Takie akcje to masowo w drugą stronę.
zeus 19 listopada 2015 22:25 Odpowiedz
@sko1czek Nie, trotyl ;)Jak wracałem to miałem USG brzucha w Kolumbii ^^
arekkk 19 listopada 2015 22:26 Odpowiedz
Rutynowo czy wzięli cię za Narcosa?
zeus 19 listopada 2015 22:29 Odpowiedz
Rutynowo. Jako ze Cali nie ma full body scaners jak Bogota, to tylko USG
sko1czek 19 listopada 2015 22:30 Odpowiedz
Pewnie z powodu zaparcia.
lataczuk 19 listopada 2015 22:35 Odpowiedz
@Zeus - nie udawaj Greka, tylko pisz dalej!
lahcimmm2 19 listopada 2015 22:50 Odpowiedz
ciekawie, dynamicznie, super się czyta!
don-bartoss 19 listopada 2015 23:03 Odpowiedz
@Zeus, bardzo fajna i ciekawa relacja. Kontynuuj :)
zeus 19 listopada 2015 23:05 Odpowiedz
Na razie się wziąłem do robienia teledysku z tego wjazdu :) Zobaczymy jak pójdzie :) Sobotę następny rozdział :D
sudoku 19 listopada 2015 23:37 Odpowiedz
Czy niebieskie koszulki są tylko dla adminów?
gadekk 19 listopada 2015 23:46 Odpowiedz
@Sudoku, ta koszulka oficjalnie jest koloru szary melanż :D
sudoku 19 listopada 2015 23:52 Odpowiedz
W moim wieku takie niuanse są już niedostrzegalne. :cry:
szymonpoznan1 19 listopada 2015 23:54 Odpowiedz
Ta koszulka była biała - tylko zeus wyprał w 60 stopniach z tą granatową koszulką :D
lahcimmm2 19 listopada 2015 23:58 Odpowiedz
szymonpoznan1 napisał:Ta koszulka była biała - tylko Zeus wyprał w 60 stopniach z tą granatową koszulką i nie była jego tylko Gortata:):D
zeus 20 listopada 2015 00:03 Odpowiedz
szymonpoznan1 napisał:Ta koszulka była biała - tylko Zeus wyprał w 60 stopniach z tą granatową koszulką :DCzekałem kiedy Chajzer wpadnie z Vizirem, żeby ją wyprać w 40 stopniach, ale jako ze mnie olewał, wyprałem ją w 60, i takie efekty...
kevin 23 listopada 2015 15:44 Odpowiedz
Fajnie ogląda się zdjęcia i czyta relację z miejsc, z których dopiero co się wróciło :)Drobne uwagi:- wstęp do Muzeum Złota kosztuje 3000 COP (5000 to też niewiele ;)- ta góra to Monserrate, a nie Montserrat - chociaż nazwana właśnie po tej katalońskiej@Zeus na tym zdjęciu z Monserrate jakbyś się obrócił to byś zobaczył mój hotel ;) Też się obawiałem, jak będzie z wysokością, bo góra ma 3152 m n.p.m., ale jakoś nie czułem się źle (poza małą zadyszką po drodze, ale to zwalam na siedzący tryb życia...).
zeus 23 listopada 2015 15:50 Odpowiedz
@kevinBicentenario czy Continental? :DDzięki za poprawę :) Autocorrect mi zmieniał Monserrate na Montserrat ^^
kevin 23 listopada 2015 16:10 Odpowiedz
Bicentenario - budynek może wygląda na duży, ale pokoje były tylko na 3 piętrach.Czekam na dalszy ciąg - moja przygoda z Kolumbią to tylko Bogota i Cartagena, a Ty trochę więcej zwiedziłeś :)
sebastianp79 23 listopada 2015 19:50 Odpowiedz
Super się czyta :) Również czekam na dalszy ciąg Wyjazd do Kolumbii ciagle przede mną :) Kupowałeś może jakąś kawę w Kolumbii żeby przywieść do polski ? Jeśli tak poleciłbyś jakąś ?
sebastianp79 23 listopada 2015 21:06 Odpowiedz
Dzięki :-) kawę uwielbiam i na pewno tam trochę kupię :-) a lepiej jakąś polecona :-)
japonka76 25 listopada 2015 15:48 Odpowiedz
Wow relacja :) podoba mi się, że ją tak fajnie podzieliłeś. Czekam na więcej.Byłeś tam sam i nie czułeś się w jakikolwiek sposób zagrożony (jak do tej pory). Czyli samotne podróżowanie po Kolumbii jest bezpieczne.
zeus 25 listopada 2015 15:58 Odpowiedz
Dzięki @Japonka76Czułem się zagrożony, tam gdzie Internet mi kazał (np. Cali) i opisywał żeby brać tylko taksówkę a z komunikacji miejskiej to tylko z daleka. Nie na widzę taksówek i mega rzadko ich biorę, i to samo dotyczyło Kolumbii. I nić mi się nie stało. W Cali (opowiem o niej więcej w ostatnim rozdziale) czułem się zagrożony pierwsze 5 minut, do czasu kiedy starsza osoba, dała mi za darmo przejazd autobusem miejskim, i pakazała mi ze Cali nie jest tak straszny jak ludzie o niej mówią (9 niebezpieczne miasto na świecie).W Bogocie miałem tylko problem z bezdomnymi, bo ich tam jest multum i tyle. W Cartagenie kradli w stoiskach i hostelach, pod kątem zapomnienia reszty albo milenia banknotów (zamiast dać ci resztę 10000, dawali ci 1000 itd.) W Medellin i Salento to full relax ;)
tom971 25 listopada 2015 16:14 Odpowiedz
Fajny ten wikipost - schludnie to wygląda przy odcinkowych relacjach
lukste9 25 listopada 2015 18:15 Odpowiedz
Ja wchodzilem na Monserrate z zona i co chwile stalo po 2 policjantow wiec raczej nie ma sie czego obawiac:)I to bylo w czwartek:DSuper relacja.Gratuluje.
zeus 25 listopada 2015 22:00 Odpowiedz
@lukste9 No wiesz, jak glina mówi nie (a szczególnie takim miejscu) to dla mnie znaczy tylko nie ;) Nie ma co narzekać bo i tak droga nie była ta kolejka ;D
lukste9 25 listopada 2015 22:01 Odpowiedz
Ale za to jaki trening wytrzymalosciowy Ciebie ominal:D
sko1czek 28 listopada 2015 13:23 Odpowiedz
Bogota jest świetna, to prawda, ale:1) pogoda jest wkurzająca, generalnie codziennie pada, podczas naszego pobytu na peryferiach Bogoty sypał śnieg i ogłoszono stan klęski. W tym czasie w La Candelarii lał deszcz. 2) że Tobie nic się nie przydarzyło i czułeś się bezpieczny nie oznacza, że całe miasto jest bezpieczne. To jest ogromna, rozłożysta metropolia, co widać najlepiej z Monserrate. Ma dzielnice lepsze, słabsze i bardzo złe. My mieszkaliśmy na Carrera 10 dwie "esquiny" od Carrera 7 zamienianej w week-endy w deptak, w okolicy Mercado de San Alejo. Z jednej strony mieliśmy Stare Miasto i dzielnice turystyczne, ale z drugiej zaczynała się dzielnica bardzo nieprzyjemna a po zmroku niewątpliwie niebezpieczna. Gdy wracając w nocy do hotelu skierowaliśmy się w nieodpowiednią stronę zatrzymał nas patrol policyjny i eskortował pod hotel twierdząc, że prawdopodobieństwo napadu i wyrwania plecaka wynosi 100%. Sprawdziłem potem w Lonely Planet- odradzają zapuszczanie się na zachód od Carrera 10 nawet w ciągu dnia.
jacoby76 28 listopada 2015 16:04 Odpowiedz
Koniecznie sprobuj krewetek ceviche maja na placu przed wjazdem do starego miasta
michcioj 29 listopada 2015 01:11 Odpowiedz
zeus: ''Normalni ludzie, jak zwiedzają Amerykę Południową, wybierają kraje typu Peru, Chile, Brazylię albo Argentynę. Mało kto wybiera Kolumbie jako pierwsze doświadczenie w tym regionie. '' widoczenie tez jestem niezbyt normalny, bo pierwszy raz do Ameryki Poludniowej polecialem wlasnie do Kolumbii :) pozdrawiam michcioj
michcioj 29 listopada 2015 01:11 Odpowiedz
zeus: ''Normalni ludzie, jak zwiedzają Amerykę Południową, wybierają kraje typu Peru, Chile, Brazylię albo Argentynę. Mało kto wybiera Kolumbie jako pierwsze doświadczenie w tym regionie. '' widoczenie tez jestem niezbyt normalny, bo pierwszy raz do Ameryki Poludniowej polecialem wlasnie do Kolumbii :) pozdrawiam michcioj
sebastianp79 29 listopada 2015 21:35 Odpowiedz
Moim pierwszym krajem w Ameryce Południowej również będzie Kolumbia :)
sebastianp79 8 grudnia 2015 17:22 Odpowiedz
Pamiętasz może nazwę biura/hostelu z którego jechałeś na playa blanca ? Może mają jakąś stronę internetową
zeus 8 grudnia 2015 18:22 Odpowiedz
Ja pytałem w media luna hostel, no i musiałem się trochę potargować. :)
sebastianp79 8 grudnia 2015 18:25 Odpowiedz
Dzięki :-)
michcioj 8 grudnia 2015 18:59 Odpowiedz
Zeus napisał:Ja pytałem w media luna hostel, no i musiałem się trochę potargować. :)o masakra bylem w tym hostelu na imprezie :-) :-)
zeus 8 grudnia 2015 19:04 Odpowiedz
Co do imprez, to cała ulica to non stop impreza ;P
86184 14 grudnia 2015 18:13 Odpowiedz
Świetnie się czyta i ogląda Twoją relację. Czy wybaczyłbyś wpadki LOT-owi, gdyby wprowadził w mundurkach dekolty typu Easyfly?:mrgreen:
kevin 16 grudnia 2015 13:29 Odpowiedz
@Zeus ładne miejsce, ta dolina robi wrażenie. Nie wiem czemu, ale powiązałem Twoje zadrapanie z pazurami tego zwierzaka, którego masz na zdjęciu ;)
zeus 16 grudnia 2015 14:03 Odpowiedz
@kevin To z drutu kolczastego. Było tam tyle błota, ze się przewróciłem i spadałem przez przepaść, i drut kolczasty mnie "uratował" W casa, spytałem się pracownicę czy mają alkohol, ona zdziwiona, pyta po co, no i pokazuję jej moją rękę. Ona już blada, ze się przewróciłem gdzieś w casie, ale po odpowiedzi ze to Valle de Cocora, to odetchnęła ulgą ;D
olir1987 29 stycznia 2016 14:53 Odpowiedz
super relacja, na pewno dobre źródło inspiracji;)
michzak 5 lutego 2016 12:57 Odpowiedz
@Zeus osobiście nie próbowałem, ale z tego co wiem obdarowana osoba bardzo się cieszyła i jeszcze do dziś chyba ją mają :Dale miałem ją okazję powąchać i sam bym jej nie wypił (dla mnie czarna kawa jest już za mocna, a co dopiero espresso czy ta) - wystarczająco pobudzający był sam zapach :)Jeszcze raz dzięki wielkie! :)
arekkk 5 lutego 2016 13:39 Odpowiedz
@Zeus, super wartościowa relacja. Gdzie następna dalsza wyprawa?
zeus 5 lutego 2016 13:53 Odpowiedz
Zależy :P W marcu tydzień po Turcji a w maju 2 tygodnie po Peru. A w 17 już mam 2 plany długiej wycieczki :D
zeus 8 lutego 2016 13:09 Odpowiedz
No i koniec relacji, czas na Pros and Cons tego wyjazdu (czyli plusy i minusy)Plus- Mało turystów (nie licząc Cartagene) a w niektórych miast, to prawie ich w ogóle nie było!- Przesympatyczny ludzie, zawsze chętni do pomocy i do pogawędki. Nawet policjanci chętni do pomocy wszędzie.- Rum. I rum ;D- Mięso, empanadas i świeże socki - Chill out :DMinus- "Kradzieże" w Cartagenie. Trzeba 3-4 razy sprawdzić czy nam wydano tyle reszty ile trzeba. - Prostytucja (w Cartagenie i w Medellin), ale niestety niż nie zrobić. Ten kraj to taka "Tajlandia" dla USA i Canady - Zielony banan (plantan), już nie mogłem na niego patrzyć - Trzeba znać hiszpańskiego, szczególnie jak się będzie podróżować poza Bogotą i Cartagenę - To nie kraj na "pierwszaków" w podróżach. Naprawdę trzeba mieć oczy dokoła głowy, i przemyśleć 2-3 razy przed zrobienia czegoś - Podróżowanie w niektórych środkach komunikacji beż "plastikowej" karty, z doładowaną sumą. Problem nie byłby taki, jakby było możliwe, zakupić taką kartę w terenie lotniska (BOG, PEI) a nie prosić mieszkańców o pomoc w pożyczeniu karty Co do niebezpieczeństwa. Tak jak @sko1czek @michcioj pisali, jest tam dalej niebezpiecznie. Nie tak jak za czaszach Pablito Escobara, ale nadal są dzielnice, które zaleczane są nie zwiedzać je wieczorem albo jak w Cali, żeby je w ogóle nie zwiedzać. W każdym mieście, policjant z chęcią pomoże wam, nawet porysuje duże X w niebezpiecznych dzielnicach. Tak jak napisałem na początku, trzeba myśleć 2 razy, przed zrobienia czegoś. Prawdopodobieństwo znalezienie kieszonkowca, jest taka sama (nawet i mniejsza) z tą w metrze w Barcelonie. Ale jak zawsze trzeba się dobrze schować rzeczy. Naprawdę polecam, zwiedzanie tego niesamowitego kraju. Przepiękne widoki, Parki Narodowe, ludzie, plaże itd. Z chęcią powróciłbym tam, żeby połączyć dalsze zwiedzanie z wizytą w Ekwadorze :D
arekkk 8 lutego 2016 14:12 Odpowiedz
Dobrze, że piszesz otwarcie o kwestii bezpieczeństwa. Do tej pory spotkałem się głównie z opiniami, że wszystko jest ok, nie ma się czego obawiać, etc. Podstawowe środki ostrożności zawsze muszą jednak być zachowane.
zeus 8 lutego 2016 14:22 Odpowiedz
To nie Wenezuela albo El Salvador, ale także nie Polska, Niemcy gdzie nie ma się co bać spacerować nocą z klubu. W Cali spacerowałem brudnymi spodniami (po trekkingu), zwykłym T-shirtem i rozdartą ręką, to prawie nikt mnie nie doczepiał (typu taksówkarze itd.) W Medellin spacerowałem po 22 (w Cartagenie po 23) i wszystko było spokojnie. W marginesie, miałem wtedy kamerkę Xiaomi, bo nie wpada tak bardzo na oko, jak lustrzanka. Wszystko OK, np. jest w Acapulco, słynny kurort, ale zajmują chyba 5 albo 6 miejsce jako najbardziej niebezpieczne miasto na świecie ;)
zeus 9 lutego 2016 17:01 Odpowiedz
Słowo końcowe :)Video z mojej podróży (mój pierwszy :) dlatego jeszcze nie doskonały) http://tinyurl.com/hkyx9x6Suma summarum, 2000 zdjęć, ponad 40 stroń worda, parę tyś. km przejechanych po Kolumbii, hektolitry kawy, multum empanadas i jedna maczeta jako pamiątka.Dziękuje wszystkim którzy czytali moją relację. Za niedługo rozpoczynam o weekendzie w Konstantynopolu :) Fin