Niestety pakując się na wyjazd zapomnieliśmy o bardzo ważnej rzeczy - środkach na komary
;) Tego dnia miało się to zemścić - całą drogę atakowały nas ogromne alaskańskie komary, w moim przypadku skończyło się to ok. 30 ugryzieniami głównie na szyi, dłoniach i ramionach, kolejne dni to była ciągła walka z puchnącymi i "rozlewającymi" się bąblami po ugryzieniach, nawet cudowna maść na wszystko (Himalaya) nie pomagała, a najdziwniejsze że niektóre z tych ugryzień są widoczne do tej pory (czyli od ponad 1,5 miesiąca) i nadal swędzą
:(
No ale przynajmniej widoki były przednie (choć trudno było je kontemplować bo nie można było się właściwie ani na chwilę zatrzymać przez te krwiożercze bestie).
Alaska jest super.Ale może jakieś info o błyszczącym metalu o liczbie atomowej 79 którego jest tam w brud
:twisted:
Pierwszym pytaniem oficera imigracyjnego w Seattle było czy jedziemy szukać złota
:D Ale ten temat nas w sumie nie interesuje więc żadnych ciekawych faktów na ten temat nie przytoczę
;) Poza tym że moja żona kupiła koleżankom na pamiątkę takie fiolki ze złotymi płatkami, ale szczerze wątpię żeby miały one coś wspólnego z prawdziwym złotem
:P
Wracając do relacji i pozostając w temacie złota - po przejściu szlaku na powrót od razu do Anchorage było jeszcze trochę za wcześnie (dzięki komarom przeszliśmy go sporo szybciej niż było w planie
;) ), więc decydujemy się zjechać kawałek z Seward HWY i zobaczyć dawne miasteczko poszukiwaczy złota - Hope. Obecnie zamieszkuje je niecałe 200 osób i mimo poważnych zniszczeń w 1964r. (wielkie trzęsienie ziemi, pisałem o nim przy okazji Whittier) zachowało się w nim kilka starych budynków z epoki Gold Rush.
W polecanym przez LP Seaview Cafe zjedliśmy przepyszny lokalny specjał - chowder, czyli gęsty krem z owoców morza (spora porcja za 10$). Seaview jak widać został zasłonięty przez sąsiednią knajpę
:D
260. I wracamy do Anchorage. Chciałoby się częściej jeździć taką trasą jak Seward HWY
;) SAM_4397 by Maciej Żmudziński, on Flickr
-- 18 Lip 2015 10:45 --
Kolejny dzień na Alasce zaczął się z przytupem
:D W planie był przejazd z Anchorage do Talkeetna (ok. 115 mil), po drodze zrobienie jakiegoś większego szlaku w okolicach Eklutna Lake, ale najpierw przejazd Arctic Valley Road zaraz za Anchorage - z drogi miały być super widoki na miasto i zatokę Cooka. "Scenic drive" okazała się być jednak niespecjalnie ciekawa, po paru minutach jazdy mieliśmy już ochotę zawracać, gdy nagle w lewym lusterku zauważyłem coś czarnego i ruchomego przy samej drodze..
262. Proszę państwa, oto miś! Baribal (black bear) to najmniejszy gatunek niedźwiedzia w Ameryce Północnej. Patrząc na niego miałem wrażenie że to jeszcze niedorosły niedźwiadek i że lada chwila pojawi się jego mama, dlatego dla bezpieczeństwa nie wysiadaliśmy z auta i przez parę minut cykaliśmy foty przez okno. DSC_4702 by Maciej Żmudziński, on Flickr
263. Siedział sobie jakby nigdy nic przy samej drodze i zajadał roślinki
:) DSC_4706 by Maciej Żmudziński, on Flickr
264. Po paru minutach drogą przejechał inny samochód, misio się przestraszył u przebiegł na drugą stronę: DSC_4708 by Maciej Żmudziński, on Flickr
Wcześniej widzieliśmy już czarnego niedźwiedzia w Nowej Szkocji w Kanadzie, ale wtedy odległość była dużo większa (kilkaset metrów), także teraz mimo że trudno tak nieduże stworzenie nazywać poważnie "niedźwiedziem", to oglądanie go z odległości "na wyciągnięcie ręki" było niezwykłym przeżyciem
:)
Po przygodzie z misiem wróciliśmy do głównej drogi i pojechaliśmy nad Eklutna Lake. Na miejscu dostaliśmy informator ze szlakami, wybór padł na Twin Peaks Trail - 7 mil, 1800 ft różnicy poziomów. Pogoda znów była piękna, niebo bezchmurne, w takich warunkach łażenie po górach to czysta przyjemność
:)
Czekam na relację!!! Ponad 8 lat temu byłem na Alasce 3 miesiące, niestety większość czasu spędziłem w pracy. Poza wyspą Kodiak i Anchorage nie zobaczyliśmy za wiele.
Lecieliśmy dokładnie tą samą trasą LHR-SEA-ANC. Przypomniałeś mi te niesamowite widoki nad Grenlandią i Kanadą!!! Już tęsknię
:)I też jestem z Wrocławia
:lol:
Bede szczera-moze wielka fanka Alaski nie jestem, ale fanka Twoich zdjec z samolotu-jak najbardziej!
:) Widoki powalaja, jesli beda takie same na Alasce to kto wie-a nuz sie zakocham w tym kawalku Ziemi ?
;) Poki co czekam niecierpliwie na dalszy ciag relacji!
też pracowałam na Alasce w 2008 i w sumie byłam w Petersburgu, plus kilka okolicznych wysepek jakiś maly trekking, alaska jest niesamowita
;) najbardziej zapadł mi w głowie wieczór kiedy wyjechaliśmy do lasu na ognisko i sobie niedźwiedź niedaleko nas podszedł;/ nie pamiętam kiedy się tak bałam;p;p na szczęście się zmył szybko i nas zostawił w spokoju.
film - świetnyrelacja - na równie wysokim poziomieOba powyższe pozwalają "odpłynąć" na ten krótki czas (oglądania/czytania) gdzieś w dzikie rejony nieznanego, ale zachwycającego miejsca jakim jest Alaska.Chyba to kwestia dobrego filmu, świetnej relacji jak i magi samego miejsca.
maciass napisał:^^^ A studiowałeś może prawo na UWr w latach 2004-2009? Pamiętam że był u mnie na roku gość który pracował w czasie wakacji na Alasce
:)AWF ale też od 2004-2010.
Jedna z fajniejszych relacji. Dużo zdjęć, przystępnie napisana, a przede wszystkim ciekawa. Byłem w USA w Montanie - pracowałem w Górach Skalistych, również ogromne przestrzenie. Wszystko to przywołuje wspomnienia.
Niesamowita przygoda i b. fajna relacja. Czekam na więcej!Takie ogólne spostrzeżenie po zdjęciach miast i budynków, że takie wszystko kwadratowe,klockowate i bardzo proste. Spodziewałbym się domów ze skośnymi dachami a wszystkie mają płaskie. Dla mnie w sumie to ciekawe.
Alaska nie dla ''plecakowicza'' takiego jak ja, zostaje tylko pomarzyć przy Twojej relacji.Nie dość że masz szczęście spotkać misia to jeszcze piętę wiewióra uchwyciłeś.
Relacja jak dobry serial. Z wypiekami czekałem na nowy odcinek i żałuję, że już koniec serii. Może jak zniosą wizy to się kiedyś pokuszę. Jeszcze jak dzieci mi się usamodzielnią i zaczną na siebie zarabiać. Tylko, że to jeszcze ze 20 lat... ;-)
Relacja jak dobry serial. Z wypiekami czekałem na nowy odcinek i żałuję, że już koniec serii. Może jak zniosą wizy to się kiedyś pokuszę. Jeszcze jak dzieci mi się usamodzielnią i zaczną na siebie zarabiać. Tylko, że to jeszcze ze 20 lat...
;-)
@Okowita Czekając na zniesienie wiz możesz się nigdy nie doczekać
;) Też kiedyś mówiłem sobie że nie pojadę póki nie zniosą, ale w pewnym momencie stwierdziłem że nie ma sensu się za te wizy obrażać, za dużo jest tam ciekawych miejsc do zobaczenia a wiza niby jest droga ale w 10 lat można ją wykorzystać wielokrotnie, więc licząc w ten sposób to już nie jest taka duża kwota
;)
Ile miales czasu na przesiadke miedzy lotem BA, a tym na Alaske? Sprawdzilam numer lotu, ktory podales, ale godziny na necie nie pokrywaja sie z danymi w Twojej relacji, wiec pewnie zmieniaja sie sezonowo. Zastanawiam sie czy 3h bez zmiany terminalu wystarcza. Mam zarezerwowane dokladnie ta same loty z LHR i do tego planuje dokupic bilety w Delta na trasie SEA - ANC. Nie chce koczowac zbyt dlugo na lotnisku, bo nie bede miala wejscia do saloniku, ale nie chcialabym spoznic sie na przesiadke, bo bedzie na osobnym bilecie. Poza tym relacja bardzo przydatna. Mam nadzieje, ze BA uzna ostatni blad taryfowy z OSL i odwiedze czesc opisanych miejsc juz za poltora miesiaca.
Z tego co widziałem w odpowiednim wątku rezerwacje zostały uznane, także chyba możesz być spokojna
:)Sprawdziłem dokładnie i w SEA na przylocie miałem 2:50 na przesiadkę, z czego ok. 20 minut spędziliśmy kolejce do immigration, potem parę minut czekania na bagaż i nadanie go dalej (bez kolejki), następnie przejazd kolejką (z dwiema przesiadkami, śmiesznie jest tam ten transport zorganizowany, zresztą wrzucałem mapkę - zdjęcie nr 37) do właściwego gejtu w innym terminalu - to zajęło z 10, może 15 minut (terminale nie są mocno oddalone, można nawet tą całą odległość pokonać piechotą). Razem od wyjścia z samolotu do zajęcia miejsc przy gejcie minęło może 45-50 minut. Także pod warunkiem że lot z LHR nie będzie sporo opóźniony, to zdążysz na luzie w 3h się przesiąść nawet przy zmianie terminali
:)Aha, w drodze powrotnej przesiadka 3:23, ponownie wszystko na luzie.
Super relacja, super przygoda. Zazdroszczę tych widoków na żywo: góry, przyroda, jeziora, lodowiec i przede wszystkim zwierzęta. Ale orki pływające na wolności to mój numer jeden w tej relacji
:)
dzięki ci o wielki maciass za tą wyczerpującą relacje!
:D na pewno wiele osób z niej skorzysta! zdjęcia bomba! trochę photoshopa i wygrałbyś niejeden internetowy konkurs! pomimo dużej ilości informacji na stronie przyjemnie się to czyta! zostałeś moim umilaczem czasu przy biurku w pracy od 9
:) pozdrawiam
Fantastyczna i rzeczowa relacja[SMILING FACE WITH SMILING EYES]dzieki cudownie że chciało Ci się to tak fajnie napisać [FACE THROWING A KISS][FACE THROWING A KISS]
Fajna przygoda. Gratuluję świeżości umysłu
:) przy robieniu fotek, przy takich widokach jest ciężko się skupić.. Można wiedzieć czym fociłeś? Lustro? Thx. Pozdrawiam też dzielną towarzyszkę podróży
:)
Sorry za brak odpowiedzi, dawno tu nie zaglądałem
:) @wroblewskaewa i @szpulatek - dzięki za pozytywne komentarze! @dragen -również dzięki, a odpowiadając na pytanie - większość zdjęć robiłem Nikonem D5200 ze szkłem Nikkora 18-105, poza tym trochę tych z samolotów i lotnisk Samsungiem typu małpka, parę też jest z komórki
;)
@maciass, godzina czytania i analizowania Twojej trasy za mną. Dziękuję za lekturę!Czy mógłbyś mi powiedzieć gdzie być pojechał mając tylko 2 dni po wylądowaniu w ANC?
:) Głównie chodzi mi o jak najpiękniejsze widokowo miejscówki.
DSC_4600 by Maciej Żmudziński, on Flickr
251.
DSC_4601 by Maciej Żmudziński, on Flickr
252.
DSC_4602 by Maciej Żmudziński, on Flickr
253.
DSC_4605 by Maciej Żmudziński, on Flickr
254.
DSC_4610 by Maciej Żmudziński, on Flickr
255.
DSC_4611 by Maciej Żmudziński, on Flickr
256. Jakość odbicia po prostu powalająca :D
DSC_4619 by Maciej Żmudziński, on Flickr
-- 17 Lip 2015 12:23 --
257. A to już na szlaku
DSC_4620 by Maciej Żmudziński, on Flickr
Niestety pakując się na wyjazd zapomnieliśmy o bardzo ważnej rzeczy - środkach na komary ;) Tego dnia miało się to zemścić - całą drogę atakowały nas ogromne alaskańskie komary, w moim przypadku skończyło się to ok. 30 ugryzieniami głównie na szyi, dłoniach i ramionach, kolejne dni to była ciągła walka z puchnącymi i "rozlewającymi" się bąblami po ugryzieniach, nawet cudowna maść na wszystko (Himalaya) nie pomagała, a najdziwniejsze że niektóre z tych ugryzień są widoczne do tej pory (czyli od ponad 1,5 miesiąca) i nadal swędzą :(
No ale przynajmniej widoki były przednie (choć trudno było je kontemplować bo nie można było się właściwie ani na chwilę zatrzymać przez te krwiożercze bestie).
258.
DSC_4629 by Maciej Żmudziński, on Flickr
259.
DSC_4632 by Maciej Żmudziński, on Flickr
260.
DSC_4644 by Maciej Żmudziński, on Flickr
261.
DSC_4651 by Maciej Żmudziński, on Flickr
262.
DSC_4656 by Maciej Żmudziński, on Flickr
263.
DSC_4661 by Maciej Żmudziński, on Flickr
264. i panorama jeziora:
DSC_4634-DSC_4640 by Maciej Żmudziński, on Flickr
Pierwszym pytaniem oficera imigracyjnego w Seattle było czy jedziemy szukać złota :D Ale ten temat nas w sumie nie interesuje więc żadnych ciekawych faktów na ten temat nie przytoczę ;) Poza tym że moja żona kupiła koleżankom na pamiątkę takie fiolki ze złotymi płatkami, ale szczerze wątpię żeby miały one coś wspólnego z prawdziwym złotem :P
Wracając do relacji i pozostając w temacie złota - po przejściu szlaku na powrót od razu do Anchorage było jeszcze trochę za wcześnie (dzięki komarom przeszliśmy go sporo szybciej niż było w planie ;) ), więc decydujemy się zjechać kawałek z Seward HWY i zobaczyć dawne miasteczko poszukiwaczy złota - Hope. Obecnie zamieszkuje je niecałe 200 osób i mimo poważnych zniszczeń w 1964r. (wielkie trzęsienie ziemi, pisałem o nim przy okazji Whittier) zachowało się w nim kilka starych budynków z epoki Gold Rush.
251.
DSC_4693 by Maciej Żmudziński, on Flickr
252.
DSC_4689 by Maciej Żmudziński, on Flickr
253.
DSC_4688 by Maciej Żmudziński, on Flickr
254.
DSC_4685 by Maciej Żmudziński, on Flickr
255.
DSC_4691 by Maciej Żmudziński, on Flickr
256.
DSC_4678 by Maciej Żmudziński, on Flickr
W polecanym przez LP Seaview Cafe zjedliśmy przepyszny lokalny specjał - chowder, czyli gęsty krem z owoców morza (spora porcja za 10$). Seaview jak widać został zasłonięty przez sąsiednią knajpę :D
257.
DSC_4694 by Maciej Żmudziński, on Flickr
258.
DSC_4676 by Maciej Żmudziński, on Flickr
259.
DSC_4677 by Maciej Żmudziński, on Flickr
260. I wracamy do Anchorage. Chciałoby się częściej jeździć taką trasą jak Seward HWY ;)
SAM_4397 by Maciej Żmudziński, on Flickr
-- 18 Lip 2015 10:45 --
Kolejny dzień na Alasce zaczął się z przytupem :D W planie był przejazd z Anchorage do Talkeetna (ok. 115 mil), po drodze zrobienie jakiegoś większego szlaku w okolicach Eklutna Lake, ale najpierw przejazd Arctic Valley Road zaraz za Anchorage - z drogi miały być super widoki na miasto i zatokę Cooka. "Scenic drive" okazała się być jednak niespecjalnie ciekawa, po paru minutach jazdy mieliśmy już ochotę zawracać, gdy nagle w lewym lusterku zauważyłem coś czarnego i ruchomego przy samej drodze..
261.
DSC_4695 by Maciej Żmudziński, on Flickr
262. Proszę państwa, oto miś! Baribal (black bear) to najmniejszy gatunek niedźwiedzia w Ameryce Północnej. Patrząc na niego miałem wrażenie że to jeszcze niedorosły niedźwiadek i że lada chwila pojawi się jego mama, dlatego dla bezpieczeństwa nie wysiadaliśmy z auta i przez parę minut cykaliśmy foty przez okno.
DSC_4702 by Maciej Żmudziński, on Flickr
263. Siedział sobie jakby nigdy nic przy samej drodze i zajadał roślinki :)
DSC_4706 by Maciej Żmudziński, on Flickr
264. Po paru minutach drogą przejechał inny samochód, misio się przestraszył u przebiegł na drugą stronę:
DSC_4708 by Maciej Żmudziński, on Flickr
Wcześniej widzieliśmy już czarnego niedźwiedzia w Nowej Szkocji w Kanadzie, ale wtedy odległość była dużo większa (kilkaset metrów), także teraz mimo że trudno tak nieduże stworzenie nazywać poważnie "niedźwiedziem", to oglądanie go z odległości "na wyciągnięcie ręki" było niezwykłym przeżyciem :)
265. W tym ujęciu nie wygląda na takiego małego
DSC_4709 by Maciej Żmudziński, on Flickr
266.
DSC_4712 by Maciej Żmudziński, on Flickr
267.
DSC_4715 by Maciej Żmudziński, on Flickr
268. Prawda że piękny? :D
DSC_4719 by Maciej Żmudziński, on Flickr
-- 18 Lip 2015 10:57 --
Po przygodzie z misiem wróciliśmy do głównej drogi i pojechaliśmy nad Eklutna Lake. Na miejscu dostaliśmy informator ze szlakami, wybór padł na Twin Peaks Trail - 7 mil, 1800 ft różnicy poziomów. Pogoda znów była piękna, niebo bezchmurne, w takich warunkach łażenie po górach to czysta przyjemność :)
269. Pszypadeg? ;)
DSC_4722 by Maciej Żmudziński, on Flickr
270. Pierwszy punkt widokowy na jezioro Eklutna
DSC_4737 by Maciej Żmudziński, on Flickr
271.
DSC_4739 by Maciej Żmudziński, on Flickr
272.
DSC_4741 by Maciej Żmudziński, on Flickr
DSC_4746 by Maciej Żmudziński, on Flickr
274. a oto Twin Peaks:
DSC_4756 by Maciej Żmudziński, on Flickr
275.
DSC_4764 by Maciej Żmudziński, on Flickr
276.
DSC_4761 by Maciej Żmudziński, on Flickr
278.
DSC_4772 by Maciej Żmudziński, on Flickr
279.
DSC_4773 by Maciej Żmudziński, on Flickr
280.
DSC_4778 by Maciej Żmudziński, on Flickr
-- 18 Lip 2015 11:02 --
281. A oto nagroda za 2,5 godzinną wspinaczkę:
DSC_4785-DSC_4787 by Maciej Żmudziński, on Flickr
282.
DSC_4789 by Maciej Żmudziński, on Flickr
283.
DSC_4782 by Maciej Żmudziński, on Flickr
284. Rock ptarmigan, czyli jakiś gatunek pardwy. Narobiło to strasznego hałasu
DSC_4797 by Maciej Żmudziński, on Flickr
285. Schodzimy.
DSC_4808 by Maciej Żmudziński, on Flickr
286. Z dołu też są fajne widoki
DSC_4810 by Maciej Żmudziński, on Flickr
287. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze w takiej fikuśnej lodziarni na największe truskawkowe smoothie jakie w życiu widziałem. Ah ta Ameryka ;)