Lądowanie wyglądało na perfekcyjnie zaplanowane. Już z daleka widziałem, że czeka na nas samochód (i drugi na balon).
Dookoła pełno dzieci na osiołkach:
Nie zdążyłem wrócić na śniadanie na statku, ale dostałem w woreczku.W hotelu Nefertiti jesteśmy bardzo wcześnie. Pokój jeszcze nie jest gotowy więc zostawiamy bagaże i ruszamy na spacer po straganach przy wejściu do hotelu i zwiedzanie świątyni Luksorskiej, która jest w zasadzie po drugiej stronie ulicy.
Gdy wracamy pokój jest gotowy. Hotel Nefertiti jest znany. Pomimo, iż jest spory to ciężko tu o miejsce, a to dlatego, że jest tanio, bardzo klimatycznie i w dobrej lokalizacji. Dostajemy skromny ale czysty pokój na najwyższym piętrze, mamy kilka kroków do hotelowej restauracji z pięknymi widokami:
Dziś jest gorąco. Potrzebujemy trochę odpoczynku i wracamy do zwiedzania, kierunek świątynia w Karnaku. Jest ogromna i ciężko ukryć się przed słońcem, nie wyobrażam sobie tutaj zwiedzania latem.
Po tym co już wcześniej widzieliśmy, obie dzisiejsze świątynie nie robią na mnie jakiegoś większego wrażenia. Może dlatego, że są starsze, słabiej zachowane. Wracamy bryczką. Tu wszyscy są bardzo rodzinni. Nawet jeśli ich angielski nie jest zbyt dobry, są bardzo komunikatywni i otwarci. Ojciec jeździ bryczką z synem, są bardzo weseli, opowiadają o swojej rodzinie:
Zostało nam trochę czasu więc chcieliśmy wcisnąć muzeum luksorskie, ale było akurat zamknięte. Uznaliśmy, że wrócimy do hotelu na piechotę. Na początku mijamy aleję sfinksów łączącą obie świątynie w Luksorze:
Na koniec jedzenie na hotelowym tarasie.
Ja jeszcze idę na wieczorny spacer po mieście.
Wieczorny widok z tarasu:
Następnego dnia budzimy się wcześnie by z hotelowego tarasu popatrzeć na balony:
To nasz widok z okna:
Dziś po hotelowym śniadaniu musieliśmy przeprawić się na druga strone Nilu do nowego miejsca na kolejne 2 noclegi. Luksor ma most ale 20min jazdy na południe od centrum. Przeprawa łodzią jest szybsza I tańsza. Zmiana noclegu jest zaplanowana z kilku powodów: w obecnym hotelu na kolejne noce nie było miejsc, pomimo, że było fajnie to jednak w jednym pokoju ciasno, no i zmieniamy by nie popaść w rutynę. Nasz nowy hotel to El Gezira Garden:
Zachodnia strona Nilu to znacznie większy wybór noclegów i jest spokojniej. Ludzie tu nocują jednak głównie ze względu na bliskość Doliny Królów. To jest też nasz plan na dziś. Nie ma tam dojazdu publicznego, standardowo bierze się wiec taxi na cały dzień. Podróżowanie w Egipcie bez lokalnej karty sim może jest możliwe ale bez sensu, bo wszystko załatwia się przez telefon: doprecyzowuje godziny, prosi kierowce by dojechał na parking, negocjuje stawki, no i bez sim można po prostu utknąć. Jedna zaufana osoba (taka która się sprawdziła) daje kontakt do kolejnej itd. Każdy kierowca taxi lub bryczki o ile tylko zna jakoś angielski opowiada o sobie, pokazuje zdjęcia dzieci, Ci odważniejsi nawet zdjęcia żon. Nawet negocjacje są forma gry słownej i oni to lubią. Mi to się podoba, ale w Polsce takie zachowania sa postrzegane jako dziwne. Kierowca przyjeżdża po nas oczywiście z opóźnieniem ale tylko 20minut, w granicach normy. W ramach biletu do Doliny Królów można wejść do wybranych 3 grobowców z listy 9 dostępnych danego dnia. Każdego dnia jest inna lista i nikt jej nie publikuje z wyprzedzeniem:
Dodatkowo mozna wykupic wejścia do 3 grobowców premium: Tutanchamona który jest malutki ale znany, Ramzesa V-VI i Setiego 1 do którego wstęp jest najdroższy, jest naprawdę drogi. Kupujemy pełen pakiet i zostawiamy w kasie naprawdę dużo pieniędzy. Chyba nigdy nie zapłaciłem tyle za zwiedzanie jakiegoś zabytku. Ruszamy:
Warto wykupić dostęp do grobowca Ramzesów bo kosztuje tylko około 15zł, a jest o wiele lepiej zachowany od tych w pakiecie i w środku nie ma tłumów. Ten grobowiec Ramzesów jest tylko nieco słabszy od Setiego 1, więc to idealna opcja dla tych których to interesuje, a chcą jednak oszczędzić.
Seti 1 to największy rodzynek, jest perfekcyjnie zachowany, duży i potwornie drogi (kosztuje dużo więcej niż wszystkie inne możliwe do kupienia bilety razem). Dlatego w środku jest pusto i zwiedzają go głównie chińczycy:
Warto dodać ze nie jest to najdroższy bilet wstępu w Luxorze. Nieopodal w Dolnie Królowych jest grobowiec Nefertari, gdzie wstęp kosztuje 70usd i w środku można przebywać tylko 10min. Darujemy to sobie. Grobowiec Setiego jest naprawdę ładny, ale nie różni się aż tak od Ramzesów by płacić za niego 10x więcej. Generalnie spodziewałem się tłumów ale na powierzchni ich nie widać, może dlatego ze ludzie siedzą w tych grobowcach, w których czasem robią się zatory (w tych bliżej). Zrobiliśmy tak że nie wchodziliśmy razem do tych samych grobowców, dzięki temu mamy zdjęcia z 9 a Elena była w aż 8 bo dzieci do 6lat nie potrzebują tu nigdzie biletów. Po Setim wchodzimy jeszcze do kilku zwykłych i to już nie jest to samo, bez emocji:
Dzwonimy po kierowcę i wracamy na parking. Kolejny punkt to Hatszepsut.
Super relacja, teraz już wiem, że tak jak @Martinuss będę żałował, że nie kupiłem lotów do Kairu jak były w fajnej cenie
;) niestety obecnie ciężko znaleźć dobre ceny.
Fajna relacja.Też spałem naprzeciwko piramid, hotel nazywał się Great Pyramid Inn, więc bardzo podobnie do tego, co Was oszukał. Ale to chyba nie ten.Chodzi mi po głowie południe Egiptu, więc tym bardziej chętnie poczytam dalej.
@rob_sad , a ile płaciłeś za bilet i ile kosztował pociąg? Bo też szukam czegoś na miejscu i może w lepszym miejscu szukasz. Kiedyś nawet nie każda linia pokazywała się w wyszukiwarkach i kupowałem (trochę ze strachem) bezpośrednio u Nile Air gdzie też było bardzo tanio w porównaniu do alternatyw. Ale i widzę, że loty last minute są tam tańsze niż na bardziej odległe terminy.
@ghostwriter Loty lokalne kupowałem w Egypt Air. Do Asuanu cały czas jak śledziłem ceny wszystkie linie miały podobne i było to około 270zl za osobę, ale dopłaciłem wtedy na wszelki do pełnej ekonomicznej bo różnica w cenie była minimalna a w razie czego dawało mi więcej opcji. Za bilety z Luksoru do Kairu wyszło mi około 150zł za osobę (nie brałem już pełnej Y, bo różnica w cenie była większa). Porównywałem z oficjalnymi cenami pociągów dla turystów. Potem doczytałem, że ludzie kupują bilety dla lokalsów i nie mają później problemów przy kontroli.Prawdopodobnie i tak bym nie ryzykował, te 150zł za osobę było dla mnie ok za przelot, bo oszczędzałem czas i zmęczenie wynikające z słuchania marudzenia dzieci
;)
@rob_sad , Zaskakują mnie opinie o jedzeniu
:) Pierwszy raz byłem w Egipcie już po Jordanii, gdzie jedzenie oceniałem bardzo wysoko. W Egipcie miałem nadzieję, że będzie podobnie, ale się rozczarowałem. Byłem nawet w hotelu w którym spędziłeś pierwszą noc w Luksorze, ale tylko w restauracji i np. hummus był bardzo słaby, ale najbardziej pamiętam to, że gdy zamówiłem jakiś placek, to za chwilę przyszedł kelner i z dumną miną po prostu wylał mi na ten placek tonę keczupu, tak jakby to była najcenniejsza przyprawa, a on pokazywał, że ich stać
8-) Coś mi podpowiada, że często mogli się tam stołować amerykanie. Poza tym w Sofitelu w Luksorze jadłem jedno z najgorszych śniadań w swojej turystycznej karierze. Sceneria była piękna, ale wybór produktów nie tylko skromny, ale i kiepski jakościowo, nawet nie czepiając się wędlin, które przypominają zwykle mielonkę. Z tego wszystkiego najbardziej na plus zapamiętałem jakiś placek z przyprawami i warzywami smażony na ulicy w Kairze, który wtedy kosztował może ze złotówkę.
70$ za wejście do świątynię na 10 minut? O cię Panie...Ładne te fotki, aż mi się zachciało pojechać do Egiptu pozwiedzać. W jakim wieku dzieci? Nie nudzą je już te podobne piramidy i akcenty?
No i tak trzeba jeść w Egipcie, na ulicy albo w miejscowych knajpach, a nie w hotelu, pamiętam jak przyjechaliśmy do movenpicka w tabie z Izraela, poszliśmy na dworzec zobaczyć kiedy odjeżdżają busy i była tam mała knajpka, zapytaliśmy młodego chłopaka o jedzenie, powiedział że zrobi i po ok 20 minutach wjeżdżają na stół ryby z grila, kebabczeta, egipska pide i sałatki, obiad super, po powrocie do hotelu recepcjonista pyta czy wykupimy u nich kolację po 20$ za osobę, odpowiedź oczywista
:lol: , chociaż w Jordanii też nam smakowało@DAD, masz podany wiek dzieci, tylko uważnie przeczytaj
@ghostwriter Naczytałem się strasznych historii o jedzeniu w Egipcie i chyba miałem niskie oczekiwania. Jedzenie nie było jakoś wyśmienite ani wyjątkowe. Było po prostu ok i w stosunkowo niskich cenach. W porównaniu z Jordanią to może mieliśmy pecha. Ale tam tanie jedzenie i hotelowe śniadania były takie sobie, a to lepsze jedzenie było raczej drogie. W stosunku do oczekiwań Egipt pozytywnie mnie zaskoczył. To bardziej miałem na myśli.
DAD napisał:70$ za wejście do świątynię na 10 minut? O cię Panie...Nie do świątyni, tylko grobowca królowej Nefertari (QV 66) - ta cena i ograniczenia, choć mogą szokować, wynikają z okoliczności: w grobowcu zachowały się w znakomitym stanie malowidła ścienne - to jeden z najpiękniejszych przykładów sztuki sepulkralnej Ramessydów i całego Nowego Państwa. Ale nie za to się płaci. Chodzi o destrukcyjny wpływ turystycznych wizyt w grobowcu na jego stan - zmianę środowiska (wilgoć z oddechów, drobnoustroje przynoszone z zewnątrz itp.) bardzo żle znoszą malowidła i zdobienia. Dlatego grobowiec przez długi czas był w ogóle niedostępny, potem na przemian otwierany (z dużymi ograniczeniami) i zamykany; no i efekt jest taki, że opłata teraz jest wysoka i nie wolno w nim długo przebywać. Nie wiadomo też jak długo pozostanie otwarty dla turystów. @rob_sad: szkoda, że akurat jak byliście nie były dostępne żadne grobowce z 18. dynastii, zwłaszcza Totmesydów - są też interesująca, nieco inne niż te z 19-20 dynastii, a dodatkowo żeby wejść / wyjść do/z niektórych trzeba się trochę natrudzić.
@marek2011 dziekuje, bardzo ładnie to opisałeś, a ja się coś interesującego dowiedziałem. Wychodzi jakieś 30zł za minutę zwiedzania
:shock: Ma to sens, choć cena spora i chyba mnie bardziej zaszokowała, niż podatek dzienny w Butanie. (aktualnie zmniejszony o połowę).
@DAD , z tego co pamiętam to ceny są wyrażane w EGP (przynajmniej kiedy ja byłem), a kolega był na początku roku, czyli już po krachu EGP. Nie sądzę żeby tak szybko to waloryzowali, więc pewnie początkowo cena była jeszcze wyższa w przeliczeniu na USD. Natomiast obecnie może być troszkę taniej, bo EGP do niedawna dalej spadał. I chyba to nawet dobry moment żeby odwiedzić Egipt, bo indeks Starbucksa/McDonalda sugeruje mi, że na miejscu jest dość tanio. Z drugiej strony gorsza sytuacja ekonomiczna powoduje napięcia społeczne, a to też ma czasami swoje konsekwencje.
rob_sad napisał:@ghostwriter Naczytałem się strasznych historii o jedzeniu w Egipcie i chyba miałem niskie oczekiwania. Jedzenie nie było jakoś wyśmienite ani wyjątkowe. Było po prostu ok i w stosunkowo niskich cenach. W porównaniu z Jordanią to może mieliśmy pecha. Ale tam tanie jedzenie i hotelowe śniadania były takie sobie, a to lepsze jedzenie było raczej drogie. W stosunku do oczekiwań Egipt pozytywnie mnie zaskoczył. To bardziej miałem na myśli.Kuchnia egipska jest swietna, polecam lokalne restauracje, ale najlepiej sie tam udac z polecenia miejscowych, ale nie takich z ulicy. Warto sprobowac rowniez lokalnych przysmakow, jak Koshari, Mahshi czy zupke Aades. Owszem nie mozna porywnywac do Jordanii, bo to tak, jakby porownywac Norwegie z Estonia. W tanich hotelach w Egipcie, poza kilkoma wyjatkami raczej nie serwuja dobrej kuchni i sniadan. A najlepsza kuchnia w Egipcie, moim zdaniem to w Alexandrii, gdzie kroluje mieszanka kuchni libanskiej z mediteranska.
marek2011 napisał:Na marginesie ten grobowiec do nie tak dawna także prawie w ogóle nie był dostępny dla turystów - tutaj powracającym problemem są z kolei jego różne uszkodzenia strukturalne, które cały czas grożą nawet zawaleniem całości.Tak czytałem o tym, że długo prowadzono prace wzmacniające konstrukcje. Wewnątrz widać stalowe wzmocnienia, w jednym z pomieszczeń są naprawdę spore.Większe niż te które widać na kilku zdjeciach z tych które wkleiłem.Po części dlatego uznałem, że kupujemy, bo pewnie z czasem to i tak zamkną dla zwykłych turystów.
Naprawdę ciekawa relacja i dużo dobrych fotek. Kairskie stare miasto, bazar Chan al-Chalili robią wielkie wrażenie po zmroku. Jak to na południu, w gorącym klimacie dużo więcej ludzi wychodzi wieczorem na ulice, zarówno meczety jak i sklepy czy kawiarnie dopiero wtedy tętnią życiem.
Musiałbym przejrzeć zdjęcia tego statku. Na pewno mam gdzieś namiary na gościa który mi to od ręki zorganizował w Asuanie (nie tylko to, bo przez niego robiłem też balon i taxi na Doline Królów - wszystko zadziałało, zero uwag).Postaram się napisać do wieczora, bo teraz nie mam za bardzo czasu.
rob-sadMusiałbym przejrzeć zdjęcia tego statku. Na pewno mam gdzieś namiary na gościa który mi to od ręki zorganizował w Asuanie (nie tylko to, bo przez niego robiłem też balon i taxi na Doline Królów - wszystko zadziałało, zero uwag).Postaram się napisać do wieczora, bo teraz nie mam za bardzo czasu.
Jasne, byłbym bardzo wdzięczny za jakikolwiek namiar, może być też na tego gościa. Niestety tak rozkładają nam się godziny lotów Egyptair, że nie będziemy w stanie poszukać najlepszej ofety na miejscu jak Wy to zrobiliście :)
rob-sadMusiałbym przejrzeć zdjęcia tego statku. Na pewno mam gdzieś namiary na gościa który mi to od ręki zorganizował w Asuanie (nie tylko to, bo przez niego robiłem też balon i taxi na Doline Królów - wszystko zadziałało, zero uwag).Postaram się napisać do wieczora, bo teraz nie mam za bardzo czasu.
Jasne, byłbym bardzo wdzięczny za jakikolwiek namiar, może być też na tego gościa. Niestety tak rozkładają nam się godziny lotów Egyptair, że nie będziemy w stanie poszukać najlepszej ofety na miejscu jak Wy to zrobiliście
:)
Sorry. Zorientowalem sie ze usunalem kontakty, w papierach nie znalazlem wizytowki, a potem zapomnialem.Mialem jednak numer w archiwach wharsaap.+20 10 25111063Dogadalem u niego w pakiecie:- rejs i taxi na statek i potem do hotelu w luxorze- lodka na kilka godzin w Asuanie- balon- taxi na Philae- taxi na doline krolow i medinatWszystko zagralo
i jeszcze raz Madinat Habu:
Lądowanie wyglądało na perfekcyjnie zaplanowane. Już z daleka widziałem, że czeka na nas samochód (i drugi na balon).
Dookoła pełno dzieci na osiołkach:
Nie zdążyłem wrócić na śniadanie na statku, ale dostałem w woreczku.W hotelu Nefertiti jesteśmy bardzo wcześnie. Pokój jeszcze nie jest gotowy więc zostawiamy bagaże i ruszamy na spacer po straganach przy wejściu do hotelu i zwiedzanie świątyni Luksorskiej, która jest w zasadzie po drugiej stronie ulicy.
Gdy wracamy pokój jest gotowy. Hotel Nefertiti jest znany. Pomimo, iż jest spory to ciężko tu o miejsce, a to dlatego, że jest tanio, bardzo klimatycznie i w dobrej lokalizacji. Dostajemy skromny ale czysty pokój na najwyższym piętrze, mamy kilka kroków do hotelowej restauracji z pięknymi widokami:
Dziś jest gorąco. Potrzebujemy trochę odpoczynku i wracamy do zwiedzania, kierunek świątynia w Karnaku. Jest ogromna i ciężko ukryć się przed słońcem, nie wyobrażam sobie tutaj zwiedzania latem.
Po tym co już wcześniej widzieliśmy, obie dzisiejsze świątynie nie robią na mnie jakiegoś większego wrażenia. Może dlatego, że są starsze, słabiej zachowane. Wracamy bryczką. Tu wszyscy są bardzo rodzinni. Nawet jeśli ich angielski nie jest zbyt dobry, są bardzo komunikatywni i otwarci. Ojciec jeździ bryczką z synem, są bardzo weseli, opowiadają o swojej rodzinie:
Zostało nam trochę czasu więc chcieliśmy wcisnąć muzeum luksorskie, ale było akurat zamknięte. Uznaliśmy, że wrócimy do hotelu na piechotę. Na początku mijamy aleję sfinksów łączącą obie świątynie w Luksorze:
Na koniec jedzenie na hotelowym tarasie.
Ja jeszcze idę na wieczorny spacer po mieście.
Wieczorny widok z tarasu:
Następnego dnia budzimy się wcześnie by z hotelowego tarasu popatrzeć na balony:
To nasz widok z okna:
Dziś po hotelowym śniadaniu musieliśmy przeprawić się na druga strone Nilu do nowego miejsca na kolejne 2 noclegi. Luksor ma most ale 20min jazdy na południe od centrum. Przeprawa łodzią jest szybsza I tańsza. Zmiana noclegu jest zaplanowana z kilku powodów: w obecnym hotelu na kolejne noce nie było miejsc, pomimo, że było fajnie to jednak w jednym pokoju ciasno, no i zmieniamy by nie popaść w rutynę. Nasz nowy hotel to El Gezira Garden:
Zachodnia strona Nilu to znacznie większy wybór noclegów i jest spokojniej. Ludzie tu nocują jednak głównie ze względu na bliskość Doliny Królów. To jest też nasz plan na dziś. Nie ma tam dojazdu publicznego, standardowo bierze się wiec taxi na cały dzień. Podróżowanie w Egipcie bez lokalnej karty sim może jest możliwe ale bez sensu, bo wszystko załatwia się przez telefon: doprecyzowuje godziny, prosi kierowce by dojechał na parking, negocjuje stawki, no i bez sim można po prostu utknąć. Jedna zaufana osoba (taka która się sprawdziła) daje kontakt do kolejnej itd. Każdy kierowca taxi lub bryczki o ile tylko zna jakoś angielski opowiada o sobie, pokazuje zdjęcia dzieci, Ci odważniejsi nawet zdjęcia żon. Nawet negocjacje są forma gry słownej i oni to lubią. Mi to się podoba, ale w Polsce takie zachowania sa postrzegane jako dziwne. Kierowca przyjeżdża po nas oczywiście z opóźnieniem ale tylko 20minut, w granicach normy. W ramach biletu do Doliny Królów można wejść do wybranych 3 grobowców z listy 9 dostępnych danego dnia. Każdego dnia jest inna lista i nikt jej nie publikuje z wyprzedzeniem:
Dodatkowo mozna wykupic wejścia do 3 grobowców premium: Tutanchamona który jest malutki ale znany, Ramzesa V-VI i Setiego 1 do którego wstęp jest najdroższy, jest naprawdę drogi. Kupujemy pełen pakiet i zostawiamy w kasie naprawdę dużo pieniędzy. Chyba nigdy nie zapłaciłem tyle za zwiedzanie jakiegoś zabytku. Ruszamy:
Warto wykupić dostęp do grobowca Ramzesów bo kosztuje tylko około 15zł, a jest o wiele lepiej zachowany od tych w pakiecie i w środku nie ma tłumów. Ten grobowiec Ramzesów jest tylko nieco słabszy od Setiego 1, więc to idealna opcja dla tych których to interesuje, a chcą jednak oszczędzić.
Seti 1 to największy rodzynek, jest perfekcyjnie zachowany, duży i potwornie drogi (kosztuje dużo więcej niż wszystkie inne możliwe do kupienia bilety razem). Dlatego w środku jest pusto i zwiedzają go głównie chińczycy:
Warto dodać ze nie jest to najdroższy bilet wstępu w Luxorze. Nieopodal w Dolnie Królowych jest grobowiec Nefertari, gdzie wstęp kosztuje 70usd i w środku można przebywać tylko 10min. Darujemy to sobie. Grobowiec Setiego jest naprawdę ładny, ale nie różni się aż tak od Ramzesów by płacić za niego 10x więcej.
Generalnie spodziewałem się tłumów ale na powierzchni ich nie widać, może dlatego ze ludzie siedzą w tych grobowcach, w których czasem robią się zatory (w tych bliżej). Zrobiliśmy tak że nie wchodziliśmy razem do tych samych grobowców, dzięki temu mamy zdjęcia z 9 a Elena była w aż 8 bo dzieci do 6lat nie potrzebują tu nigdzie biletów. Po Setim wchodzimy jeszcze do kilku zwykłych i to już nie jest to samo, bez emocji:
Dzwonimy po kierowcę i wracamy na parking. Kolejny punkt to Hatszepsut.