Niemal punktualnie o 12:00 zameldowaliśmy się na statku. Dzieci już nie chcą wychodzić, chcą eksplorować statek. Ja muszę wypłacić gotówkę z bankomatu i kupić zapas napojów, więc przy okazji pozwiedzać centrum Asuanu:
Okolice dworca kolejowego są łądnie zagospodarowane:
Gdy wracam okazuje się, że mamy obiad. Prawie to przegapiliśmy, bo jako jedyni bez biura podróży nie mamy wywieszonego w recepcji planu dnia. W pakiecie jest dużo jedzenia, naprawdę dużo. Poza śniadaniem, obiadem i kolacją jest też pora poranny przekąsek i popołudniowej herbaty z ciasteczkami. Na pokładzie głównie Niemcy, Holendrzy, Belgowie, Francuzi i kilku Chińczyków. Jesteśmy tu najmłodsi i to nawet nie biorąc pod uwagę dzieci. Wypływamy chyba z niewielkim opóźnieniem. Ostatni rzut oka na Kopułę Wiatru:
Gdy wypływamy na bardziej otwartą przestrzeń, a słońce świeci już niżej na górnym pokładzie robi się chłodno, wietrznie i średnio przyjemnie:
Widoki o zachodzie słońca są fajne:
Do Kom Ombo dopływamy już po zachodzie słońca. Para Chińczyków robi aferę, że za późno i w akcje protestu nie wychodzi ze statku
;) Na zwiedzanie dają nam niecała godzinę, a statek zaparkowany jest tak, że czeka nas kilkunastominutowy spacerek. W Kom Ombo jest niewielka świątynia i też jestem trochę zły, że już ciemno ale okazuje się jest dobrze oświetlona i to wręcz poprawia jej odbiór. Wiele statków ma tu wieczorny przystanek, wiec świątynia pełna jest zwiedzających:
Świątynia w Kom Ombo to właściwie dwie bliźniacze świątynie wybudowane obok siebie ale poświęcone różnych bogom, nie bardzo to widać, szczególnie po ciemku. Obecna rekonstrukcja ma mały zakres i większość obiektu to nadal ruina. Świątynie pochodzą już z okresu po rozpadzie imperium Aleksandra Wielkiego w okresie silnych wpływów greckich co widać w architekturze. Kolumny są zupełnie inne niż w przypadku świątyń Nowego Państwa, przypominają nieco greckie korynckie. Wracamy zadowoleni. Po kolacji wszyscy szybko zasypiają bo wibracje są przyjemne. Naprawdę fajnie śpi się na płynącym statku. Późno w nocy dopływamy do Edfu.Wczesnie rano, od 6:30, mamy okienko na zwiedzanie ale musimy wrócić do 8:00 na śniadanie bo statek odpływa. O 6:30 jest jeszcze zimno (10C) i prawie ciemno:
Główną i chyba jedyną atrakcją w Edfu jest świątynie Horusa. Znajduje się około 1km od nabrzeża. Na spacer nie mamy czasu, a samo Edfu w tej okolicy pięknem nie grzeszy, nie jest to okolica na spacery. Dojazd opanowały bryczki i nie ma tu innej opcji. Docieramy do wejścia do kompleksu tak wcześnie, że kasy są jeszcze zamknięte (otwierają je o 7:00). Praktycznie nie ma turystów (tym z naszego statku nie chciało się chyba wstać tak wcześnie rano). Świątynia powstała także w epoce Ptolemejskiej, jako rozbudowa wcześniejszej świątyni Nowego Państwa. Większa od niej jest tylko świątynia w Karnaku, ale ta w Edfu jest lepiej zachowana. Wczesna pora i brak turystów wpłynęły pewnie na pozytywny odbiór:
Gdy wracamy widać już trochę słońca, a w nim, że miasto jest biedne i brzydkie. Facet z bryczki koniecznie chce nam zrobić zdjęcie i robi to tak, że niepilnowany koń wjeżdża w inną bryczkę. Na szczęście wszystko odbywa się powoli i nic nikomu się nie stało (wliczając konie):
Płyniemy dalej. Okazało się też, że nasz rejs ma w planie dodatkowy przystanek w mieście Esna. Lepiej dla nas.
Już z daleka widać, że miasteczko ma fajny waterfront. Dopływamy do niemal pustej przystani, a z niej prowadzi już bardzo krótki deptak pełen sklepików z pamiątkami. Z bliska Esna wydaje się być klimatyczna, spokojna i orientalna. Policja do przesady pilnuje turystów:
Świątynia jest częściowo zrekonstruowana. Widać dookoła i w środku, że prace trwają (w środku nad freskami). Świątynia została praktycznie odkopana, obecnie teren jej posadzki jest mocno poniżej okolicznych ulic.
Zostaje nam sporo czasu na wizyty w lokalnych sklepikach:
i wracamy na statek:
Po wypłynięciu, jeszcze w Esna korzystamy z śluzy. Chyba jej wymiary determinują wymiary statków dla turystów. Dziś jest naprawdę gorąco. Dopiero drugi dzień na statku, a cieszę się, że jutro po śniadaniu opuszczamy statek (nie mogę się doczekać). Zwiedzanie według harmonogramu w którym głównym punktem jest 5 posiłków dziennie wystarcza na 2dni, tęsknię już za zwiedzaniem po swojemu, bez sztywnego planu. Tęsknię też za większą przestrzenią. Jednak pierwszy dzień takiego lenistwa był fajny. Zbliża się wieczór, już blisko Luxoru:
dla kontrastu:
Nasz statek zaparkował dosyć daleko od centrum Luxoru. Turyści z wycieczek pojechali na wieczorny pokaz świateł w świątyni Karnaku. Wieczorem mamy jeszcze pokaz tańców brzucha... dzieciom się podobało, ale prędko uciekliśmy. Plan na kolejne dni to Luxor, później wracamy do Kairu. Nie mamy kupionych żadnych biletów, pierwotnie plan był taki by przejechać się pociągiem ale to ponad 10h jazdy i aktualnie spory koszt dla turystów (niewielkie zniżki dla dzieci). Są też pociągi nocne, sypialne ale w cenie wyższej niż nasz przelot z Kairu do Asuanu. Chyba trochę z nudów sprawdziłem ceny lotów i się zdziwiłem, bo tak niskich cen jeszcze nie widziałem, a monitorowałem ceny przez 2 miesiące. Kupiłem więc samolot z Luxoru do Kairu za cenę podobna do tańszego pociągu, a zyskujemy dodatkowe pół dnia w Kairze.@ghostwriter Loty lokalne kupowałem w Egypt Air. Do Asuanu cały czas jak śledziłem ceny wszystkie linie miały podobne i było to około 270zl za osobę, ale dopłaciłem wtedy na wszelki do pełnej ekonomicznej bo różnica w cenie była minimalna a w razie czego dawało mi więcej opcji. Za bilety z Luksoru do Kairu wyszło mi około 150zł za osobę (nie brałem już pełnej Y, bo różnica w cenie była większa). Porównywałem z oficjalnymi cenami pociągów dla turystów. Potem doczytałem, że ludzie kupują bilety dla lokalsów i nie mają później problemów przy kontroli. Prawdopodobnie i tak bym nie ryzykował, te 150zł za osobę było dla mnie ok za przelot, bo oszczędzałem czas i zmęczenie wynikające z słuchania marudzenia dzieci
;)-- 02 Wrz 2023 22:00 --
@kostek966 Dokładnie. Te malutkie świątynie w oświetleniu są fajne.
Odnośnie ceny rejstu to dokładnie nie pamiętam. Pamiętam, że podstawowa stawka jaka mi zaproponowali za sam rejs to było 75usd za dorosłego za noc. Pamiętam z lektury relacji na forach, że dało się zejść do 60usd, ale to zapewne zależy od statku i programu. Mi szkoda było czasu na wybrzydzanie wiec starałem się zejść z ceny dodają więcej do pakietu, więc ceny poszczególnych pozycji się rozmyły. Wziałem u tego samego pośrednika w Asuanie dużo i miałem spore obawy czy dobrze robię, ale wszystko zadziałało prawie perfekcyjnie i nie mam żadnych uwag: - rejs 2noce Asuan-KomOmbo-Edfu-Esna-Luxor dla 2 dorosłych i 2 dzieci (5 i 8lat - młodsze dziecko gratis, starsze 50% stawki, ale byliśmy wszyscy tej samej kajucie) - łódka na wyłączność w Asuanie na około 5-6h: od nabrzeża przez wyspę z ogrodem botanicznym, potem do wioski nubijskiej i powrot na Elefantyne - taxi z hotelu do przystani łodzi na Philae i powrót - mogłem to sobie darować, ale zależało mi by mieć to w pakiecie by uniknać ryzyka, że nie zdąże na statek, a chciałem spędzić na Philae jak najwięcej czasu i zrobić wszystko na styk - taxi w Luxorze na cały dzień na zachodnim wybrzeżu (dolina Królów, Hatszepsut i Medinet Habu) - poranny balon w Luxorze dla 1 osoby Za to wszystko razem zapłaciłem 470usd. Jak porównywałem z tym ile za to wszystko dawali inni to ani nie mam super ceny, ani nie przepłaciłem. Mało tego wydaje mi się, że za atrakcje w Luxorze bardziej się opłacało płacić w Asuanie niż na miejscu w Luxorze, bo jak pytałem w Luxorze by wybadać czy dało się taniej, to dostawałem na start wyższe stawki niż negocjujac w Asuanie (dla przykładu z sam balon dopłacałem 40usd bez większych negocjacji, a w Luxorze słyszałem stawki od 60 do 80usd. Podobno da się za 35usd ale bezposrednio w firmie ktora ma te balony).
Generalnie to kraj w którym trzeba z ludźmi rozmawiać. Poza upierdliwym zaczepianiem przy piramidach nikt nigdzie nawet nie próbował nasz oszukać. A przy kupowaniu powyższego pakietu byłe mocno ostrożny bo to wymagało zaufania. Wszystko co było uzgadniane potwierdzałem na wszelki z gościem na whatsupie. On się z tego niby śmiał i chyba trochę czuł się urażony.
-- 02 Wrz 2023 22:17 --
No to jak już napisałem o balonach, więc Luksor to miejsce gdzie można stosunkowo tanio polecieć balonem. Więc dlaczego nie? Odnośnie stawki to jest też trochę tak, że większość osób chce mieć lot przed wschodem słońca i są skłonni zapłacić więcej. Mi nawet pasuje przelot z nisko świecącym słońcem, zdjęcia powinny być ładniejsze. Wolałem tez dłużej pospać. Wcześnie rano przyjeżdża kierowca. Sporo czasu zajmuje dojazd do punktu z którego startują balony, po drodze jest jeszcze przeprawa na drugą stronę Nilu (z herbatą i ciastkiem, to dobrze, bo jestem bardzo głodny). Na łodzi przez Nil poznaję parę starszych od siebie brytyjczyków. Są fajni, dają mi swoje śniadanie jakie dostali z hotelu, bo im nie smakuje
;) W oddali widać, że pierwsze balony już wystartowały:
Dla balonów jest przygotowany duży uklepany plac. Starty kontroluje wojsko i policja. Nie wolno robić zdjęć czymś innym niż telefonami. Wszystko idzie sprawnie, niektóre balony są w stanie w czasie jednego poranka zrobić 2 loty. Wrażenie zależą od pogody i kierunku wiatru. Mam chyba farta. W moim dniu na szczęście wieje na południe, co daje mi fajne widoki na pustynię i przelot nad świątynią Madinat Habu, kolejnego dnia było tak samo, ale jeszcze kolejnego balony już leciały w stronę centrum Luxory, na wschód, gdzie teren jest płaski i mniej malowniczy.
Nasz pilot:
Najpierw lecimy nisko, celowo zahaczając o czubki palm:
Super relacja, teraz już wiem, że tak jak @Martinuss będę żałował, że nie kupiłem lotów do Kairu jak były w fajnej cenie
;) niestety obecnie ciężko znaleźć dobre ceny.
Fajna relacja.Też spałem naprzeciwko piramid, hotel nazywał się Great Pyramid Inn, więc bardzo podobnie do tego, co Was oszukał. Ale to chyba nie ten.Chodzi mi po głowie południe Egiptu, więc tym bardziej chętnie poczytam dalej.
@rob_sad , a ile płaciłeś za bilet i ile kosztował pociąg? Bo też szukam czegoś na miejscu i może w lepszym miejscu szukasz. Kiedyś nawet nie każda linia pokazywała się w wyszukiwarkach i kupowałem (trochę ze strachem) bezpośrednio u Nile Air gdzie też było bardzo tanio w porównaniu do alternatyw. Ale i widzę, że loty last minute są tam tańsze niż na bardziej odległe terminy.
@ghostwriter Loty lokalne kupowałem w Egypt Air. Do Asuanu cały czas jak śledziłem ceny wszystkie linie miały podobne i było to około 270zl za osobę, ale dopłaciłem wtedy na wszelki do pełnej ekonomicznej bo różnica w cenie była minimalna a w razie czego dawało mi więcej opcji. Za bilety z Luksoru do Kairu wyszło mi około 150zł za osobę (nie brałem już pełnej Y, bo różnica w cenie była większa). Porównywałem z oficjalnymi cenami pociągów dla turystów. Potem doczytałem, że ludzie kupują bilety dla lokalsów i nie mają później problemów przy kontroli.Prawdopodobnie i tak bym nie ryzykował, te 150zł za osobę było dla mnie ok za przelot, bo oszczędzałem czas i zmęczenie wynikające z słuchania marudzenia dzieci
;)
@rob_sad , Zaskakują mnie opinie o jedzeniu
:) Pierwszy raz byłem w Egipcie już po Jordanii, gdzie jedzenie oceniałem bardzo wysoko. W Egipcie miałem nadzieję, że będzie podobnie, ale się rozczarowałem. Byłem nawet w hotelu w którym spędziłeś pierwszą noc w Luksorze, ale tylko w restauracji i np. hummus był bardzo słaby, ale najbardziej pamiętam to, że gdy zamówiłem jakiś placek, to za chwilę przyszedł kelner i z dumną miną po prostu wylał mi na ten placek tonę keczupu, tak jakby to była najcenniejsza przyprawa, a on pokazywał, że ich stać
8-) Coś mi podpowiada, że często mogli się tam stołować amerykanie. Poza tym w Sofitelu w Luksorze jadłem jedno z najgorszych śniadań w swojej turystycznej karierze. Sceneria była piękna, ale wybór produktów nie tylko skromny, ale i kiepski jakościowo, nawet nie czepiając się wędlin, które przypominają zwykle mielonkę. Z tego wszystkiego najbardziej na plus zapamiętałem jakiś placek z przyprawami i warzywami smażony na ulicy w Kairze, który wtedy kosztował może ze złotówkę.
70$ za wejście do świątynię na 10 minut? O cię Panie...Ładne te fotki, aż mi się zachciało pojechać do Egiptu pozwiedzać. W jakim wieku dzieci? Nie nudzą je już te podobne piramidy i akcenty?
No i tak trzeba jeść w Egipcie, na ulicy albo w miejscowych knajpach, a nie w hotelu, pamiętam jak przyjechaliśmy do movenpicka w tabie z Izraela, poszliśmy na dworzec zobaczyć kiedy odjeżdżają busy i była tam mała knajpka, zapytaliśmy młodego chłopaka o jedzenie, powiedział że zrobi i po ok 20 minutach wjeżdżają na stół ryby z grila, kebabczeta, egipska pide i sałatki, obiad super, po powrocie do hotelu recepcjonista pyta czy wykupimy u nich kolację po 20$ za osobę, odpowiedź oczywista
:lol: , chociaż w Jordanii też nam smakowało@DAD, masz podany wiek dzieci, tylko uważnie przeczytaj
@ghostwriter Naczytałem się strasznych historii o jedzeniu w Egipcie i chyba miałem niskie oczekiwania. Jedzenie nie było jakoś wyśmienite ani wyjątkowe. Było po prostu ok i w stosunkowo niskich cenach. W porównaniu z Jordanią to może mieliśmy pecha. Ale tam tanie jedzenie i hotelowe śniadania były takie sobie, a to lepsze jedzenie było raczej drogie. W stosunku do oczekiwań Egipt pozytywnie mnie zaskoczył. To bardziej miałem na myśli.
DAD napisał:70$ za wejście do świątynię na 10 minut? O cię Panie...Nie do świątyni, tylko grobowca królowej Nefertari (QV 66) - ta cena i ograniczenia, choć mogą szokować, wynikają z okoliczności: w grobowcu zachowały się w znakomitym stanie malowidła ścienne - to jeden z najpiękniejszych przykładów sztuki sepulkralnej Ramessydów i całego Nowego Państwa. Ale nie za to się płaci. Chodzi o destrukcyjny wpływ turystycznych wizyt w grobowcu na jego stan - zmianę środowiska (wilgoć z oddechów, drobnoustroje przynoszone z zewnątrz itp.) bardzo żle znoszą malowidła i zdobienia. Dlatego grobowiec przez długi czas był w ogóle niedostępny, potem na przemian otwierany (z dużymi ograniczeniami) i zamykany; no i efekt jest taki, że opłata teraz jest wysoka i nie wolno w nim długo przebywać. Nie wiadomo też jak długo pozostanie otwarty dla turystów. @rob_sad: szkoda, że akurat jak byliście nie były dostępne żadne grobowce z 18. dynastii, zwłaszcza Totmesydów - są też interesująca, nieco inne niż te z 19-20 dynastii, a dodatkowo żeby wejść / wyjść do/z niektórych trzeba się trochę natrudzić.
@marek2011 dziekuje, bardzo ładnie to opisałeś, a ja się coś interesującego dowiedziałem. Wychodzi jakieś 30zł za minutę zwiedzania
:shock: Ma to sens, choć cena spora i chyba mnie bardziej zaszokowała, niż podatek dzienny w Butanie. (aktualnie zmniejszony o połowę).
@DAD , z tego co pamiętam to ceny są wyrażane w EGP (przynajmniej kiedy ja byłem), a kolega był na początku roku, czyli już po krachu EGP. Nie sądzę żeby tak szybko to waloryzowali, więc pewnie początkowo cena była jeszcze wyższa w przeliczeniu na USD. Natomiast obecnie może być troszkę taniej, bo EGP do niedawna dalej spadał. I chyba to nawet dobry moment żeby odwiedzić Egipt, bo indeks Starbucksa/McDonalda sugeruje mi, że na miejscu jest dość tanio. Z drugiej strony gorsza sytuacja ekonomiczna powoduje napięcia społeczne, a to też ma czasami swoje konsekwencje.
rob_sad napisał:@ghostwriter Naczytałem się strasznych historii o jedzeniu w Egipcie i chyba miałem niskie oczekiwania. Jedzenie nie było jakoś wyśmienite ani wyjątkowe. Było po prostu ok i w stosunkowo niskich cenach. W porównaniu z Jordanią to może mieliśmy pecha. Ale tam tanie jedzenie i hotelowe śniadania były takie sobie, a to lepsze jedzenie było raczej drogie. W stosunku do oczekiwań Egipt pozytywnie mnie zaskoczył. To bardziej miałem na myśli.Kuchnia egipska jest swietna, polecam lokalne restauracje, ale najlepiej sie tam udac z polecenia miejscowych, ale nie takich z ulicy. Warto sprobowac rowniez lokalnych przysmakow, jak Koshari, Mahshi czy zupke Aades. Owszem nie mozna porywnywac do Jordanii, bo to tak, jakby porownywac Norwegie z Estonia. W tanich hotelach w Egipcie, poza kilkoma wyjatkami raczej nie serwuja dobrej kuchni i sniadan. A najlepsza kuchnia w Egipcie, moim zdaniem to w Alexandrii, gdzie kroluje mieszanka kuchni libanskiej z mediteranska.
marek2011 napisał:Na marginesie ten grobowiec do nie tak dawna także prawie w ogóle nie był dostępny dla turystów - tutaj powracającym problemem są z kolei jego różne uszkodzenia strukturalne, które cały czas grożą nawet zawaleniem całości.Tak czytałem o tym, że długo prowadzono prace wzmacniające konstrukcje. Wewnątrz widać stalowe wzmocnienia, w jednym z pomieszczeń są naprawdę spore.Większe niż te które widać na kilku zdjeciach z tych które wkleiłem.Po części dlatego uznałem, że kupujemy, bo pewnie z czasem to i tak zamkną dla zwykłych turystów.
Naprawdę ciekawa relacja i dużo dobrych fotek. Kairskie stare miasto, bazar Chan al-Chalili robią wielkie wrażenie po zmroku. Jak to na południu, w gorącym klimacie dużo więcej ludzi wychodzi wieczorem na ulice, zarówno meczety jak i sklepy czy kawiarnie dopiero wtedy tętnią życiem.
Musiałbym przejrzeć zdjęcia tego statku. Na pewno mam gdzieś namiary na gościa który mi to od ręki zorganizował w Asuanie (nie tylko to, bo przez niego robiłem też balon i taxi na Doline Królów - wszystko zadziałało, zero uwag).Postaram się napisać do wieczora, bo teraz nie mam za bardzo czasu.
rob-sadMusiałbym przejrzeć zdjęcia tego statku. Na pewno mam gdzieś namiary na gościa który mi to od ręki zorganizował w Asuanie (nie tylko to, bo przez niego robiłem też balon i taxi na Doline Królów - wszystko zadziałało, zero uwag).Postaram się napisać do wieczora, bo teraz nie mam za bardzo czasu.
Jasne, byłbym bardzo wdzięczny za jakikolwiek namiar, może być też na tego gościa. Niestety tak rozkładają nam się godziny lotów Egyptair, że nie będziemy w stanie poszukać najlepszej ofety na miejscu jak Wy to zrobiliście :)
rob-sadMusiałbym przejrzeć zdjęcia tego statku. Na pewno mam gdzieś namiary na gościa który mi to od ręki zorganizował w Asuanie (nie tylko to, bo przez niego robiłem też balon i taxi na Doline Królów - wszystko zadziałało, zero uwag).Postaram się napisać do wieczora, bo teraz nie mam za bardzo czasu.
Jasne, byłbym bardzo wdzięczny za jakikolwiek namiar, może być też na tego gościa. Niestety tak rozkładają nam się godziny lotów Egyptair, że nie będziemy w stanie poszukać najlepszej ofety na miejscu jak Wy to zrobiliście
:)
Sorry. Zorientowalem sie ze usunalem kontakty, w papierach nie znalazlem wizytowki, a potem zapomnialem.Mialem jednak numer w archiwach wharsaap.+20 10 25111063Dogadalem u niego w pakiecie:- rejs i taxi na statek i potem do hotelu w luxorze- lodka na kilka godzin w Asuanie- balon- taxi na Philae- taxi na doline krolow i medinatWszystko zagralo
Niemal punktualnie o 12:00 zameldowaliśmy się na statku. Dzieci już nie chcą wychodzić, chcą eksplorować statek.
Ja muszę wypłacić gotówkę z bankomatu i kupić zapas napojów, więc przy okazji pozwiedzać centrum Asuanu:
Okolice dworca kolejowego są łądnie zagospodarowane:
Gdy wracam okazuje się, że mamy obiad. Prawie to przegapiliśmy, bo jako jedyni bez biura podróży nie mamy wywieszonego w recepcji planu dnia. W pakiecie jest dużo jedzenia, naprawdę dużo. Poza śniadaniem, obiadem i kolacją jest też pora poranny przekąsek i popołudniowej herbaty z ciasteczkami. Na pokładzie głównie Niemcy, Holendrzy, Belgowie, Francuzi i kilku Chińczyków. Jesteśmy tu najmłodsi i to nawet nie biorąc pod uwagę dzieci.
Wypływamy chyba z niewielkim opóźnieniem. Ostatni rzut oka na Kopułę Wiatru:
Gdy wypływamy na bardziej otwartą przestrzeń, a słońce świeci już niżej na górnym pokładzie robi się chłodno, wietrznie i średnio przyjemnie:
Widoki o zachodzie słońca są fajne:
Do Kom Ombo dopływamy już po zachodzie słońca. Para Chińczyków robi aferę, że za późno i w akcje protestu nie wychodzi ze statku ;)
Na zwiedzanie dają nam niecała godzinę, a statek zaparkowany jest tak, że czeka nas kilkunastominutowy spacerek. W Kom Ombo jest niewielka świątynia i też jestem trochę zły, że już ciemno ale okazuje się jest dobrze oświetlona i to wręcz poprawia jej odbiór. Wiele statków ma tu wieczorny przystanek, wiec świątynia pełna jest zwiedzających:
Świątynia w Kom Ombo to właściwie dwie bliźniacze świątynie wybudowane obok siebie ale poświęcone różnych bogom, nie bardzo to widać, szczególnie po ciemku. Obecna rekonstrukcja ma mały zakres i większość obiektu to nadal ruina. Świątynie pochodzą już z okresu po rozpadzie imperium Aleksandra Wielkiego w okresie silnych wpływów greckich co widać w architekturze. Kolumny są zupełnie inne niż w przypadku świątyń Nowego Państwa, przypominają nieco greckie korynckie.
Wracamy zadowoleni. Po kolacji wszyscy szybko zasypiają bo wibracje są przyjemne. Naprawdę fajnie śpi się na płynącym statku.
Późno w nocy dopływamy do Edfu.Wczesnie rano, od 6:30, mamy okienko na zwiedzanie ale musimy wrócić do 8:00 na śniadanie bo statek odpływa. O 6:30 jest jeszcze zimno (10C) i prawie ciemno:
Główną i chyba jedyną atrakcją w Edfu jest świątynie Horusa. Znajduje się około 1km od nabrzeża. Na spacer nie mamy czasu, a samo Edfu w tej okolicy pięknem nie grzeszy, nie jest to okolica na spacery. Dojazd opanowały bryczki i nie ma tu innej opcji. Docieramy do wejścia do kompleksu tak wcześnie, że kasy są jeszcze zamknięte (otwierają je o 7:00). Praktycznie nie ma turystów (tym z naszego statku nie chciało się chyba wstać tak wcześnie rano). Świątynia powstała także w epoce Ptolemejskiej, jako rozbudowa wcześniejszej świątyni Nowego Państwa. Większa od niej jest tylko świątynia w Karnaku, ale ta w Edfu jest lepiej zachowana. Wczesna pora i brak turystów wpłynęły pewnie na pozytywny odbiór:
Gdy wracamy widać już trochę słońca, a w nim, że miasto jest biedne i brzydkie. Facet z bryczki koniecznie chce nam zrobić zdjęcie i robi to tak, że niepilnowany koń wjeżdża w inną bryczkę. Na szczęście wszystko odbywa się powoli i nic nikomu się nie stało (wliczając konie):
Płyniemy dalej. Okazało się też, że nasz rejs ma w planie dodatkowy przystanek w mieście Esna. Lepiej dla nas.
Już z daleka widać, że miasteczko ma fajny waterfront. Dopływamy do niemal pustej przystani, a z niej prowadzi już bardzo krótki deptak pełen sklepików z pamiątkami. Z bliska Esna wydaje się być klimatyczna, spokojna i orientalna. Policja do przesady pilnuje turystów:
Świątynia jest częściowo zrekonstruowana. Widać dookoła i w środku, że prace trwają (w środku nad freskami). Świątynia została praktycznie odkopana, obecnie teren jej posadzki jest mocno poniżej okolicznych ulic.
Zostaje nam sporo czasu na wizyty w lokalnych sklepikach:
i wracamy na statek:
Po wypłynięciu, jeszcze w Esna korzystamy z śluzy. Chyba jej wymiary determinują wymiary statków dla turystów. Dziś jest naprawdę gorąco. Dopiero drugi dzień na statku, a cieszę się, że jutro po śniadaniu opuszczamy statek (nie mogę się doczekać). Zwiedzanie według harmonogramu w którym głównym punktem jest 5 posiłków dziennie wystarcza na 2dni, tęsknię już za zwiedzaniem po swojemu, bez sztywnego planu. Tęsknię też za większą przestrzenią. Jednak pierwszy dzień takiego lenistwa był fajny. Zbliża się wieczór, już blisko Luxoru:
dla kontrastu:
Nasz statek zaparkował dosyć daleko od centrum Luxoru. Turyści z wycieczek pojechali na wieczorny pokaz świateł w świątyni Karnaku. Wieczorem mamy jeszcze pokaz tańców brzucha... dzieciom się podobało, ale prędko uciekliśmy.
Plan na kolejne dni to Luxor, później wracamy do Kairu. Nie mamy kupionych żadnych biletów, pierwotnie plan był taki by przejechać się pociągiem ale to ponad 10h jazdy i aktualnie spory koszt dla turystów (niewielkie zniżki dla dzieci). Są też pociągi nocne, sypialne ale w cenie wyższej niż nasz przelot z Kairu do Asuanu. Chyba trochę z nudów sprawdziłem ceny lotów i się zdziwiłem, bo tak niskich cen jeszcze nie widziałem, a monitorowałem ceny przez 2 miesiące. Kupiłem więc samolot z Luxoru do Kairu za cenę podobna do tańszego pociągu, a zyskujemy dodatkowe pół dnia w Kairze.@ghostwriter Loty lokalne kupowałem w Egypt Air. Do Asuanu cały czas jak śledziłem ceny wszystkie linie miały podobne i było to około 270zl za osobę, ale dopłaciłem wtedy na wszelki do pełnej ekonomicznej bo różnica w cenie była minimalna a w razie czego dawało mi więcej opcji.
Za bilety z Luksoru do Kairu wyszło mi około 150zł za osobę (nie brałem już pełnej Y, bo różnica w cenie była większa).
Porównywałem z oficjalnymi cenami pociągów dla turystów. Potem doczytałem, że ludzie kupują bilety dla lokalsów i nie mają później problemów przy kontroli.
Prawdopodobnie i tak bym nie ryzykował, te 150zł za osobę było dla mnie ok za przelot, bo oszczędzałem czas i zmęczenie wynikające z słuchania marudzenia dzieci ;)-- 02 Wrz 2023 22:00 --
@kostek966 Dokładnie. Te malutkie świątynie w oświetleniu są fajne.
Odnośnie ceny rejstu to dokładnie nie pamiętam. Pamiętam, że podstawowa stawka jaka mi zaproponowali za sam rejs to było 75usd za dorosłego za noc. Pamiętam z lektury relacji na forach, że dało się zejść do 60usd, ale to zapewne zależy od statku i programu. Mi szkoda było czasu na wybrzydzanie wiec starałem się zejść z ceny dodają więcej do pakietu, więc ceny poszczególnych pozycji się rozmyły.
Wziałem u tego samego pośrednika w Asuanie dużo i miałem spore obawy czy dobrze robię, ale wszystko zadziałało prawie perfekcyjnie i nie mam żadnych uwag:
- rejs 2noce Asuan-KomOmbo-Edfu-Esna-Luxor dla 2 dorosłych i 2 dzieci (5 i 8lat - młodsze dziecko gratis, starsze 50% stawki, ale byliśmy wszyscy tej samej kajucie)
- łódka na wyłączność w Asuanie na około 5-6h: od nabrzeża przez wyspę z ogrodem botanicznym, potem do wioski nubijskiej i powrot na Elefantyne
- taxi z hotelu do przystani łodzi na Philae i powrót - mogłem to sobie darować, ale zależało mi by mieć to w pakiecie by uniknać ryzyka, że nie zdąże na statek, a chciałem spędzić na Philae jak najwięcej czasu i zrobić wszystko na styk
- taxi w Luxorze na cały dzień na zachodnim wybrzeżu (dolina Królów, Hatszepsut i Medinet Habu)
- poranny balon w Luxorze dla 1 osoby
Za to wszystko razem zapłaciłem 470usd. Jak porównywałem z tym ile za to wszystko dawali inni to ani nie mam super ceny, ani nie przepłaciłem. Mało tego wydaje mi się, że za atrakcje w Luxorze bardziej się opłacało płacić w Asuanie niż na miejscu w Luxorze, bo jak pytałem w Luxorze by wybadać czy dało się taniej, to dostawałem na start wyższe stawki niż negocjujac w Asuanie (dla przykładu z sam balon dopłacałem 40usd bez większych negocjacji, a w Luxorze słyszałem stawki od 60 do 80usd. Podobno da się za 35usd ale bezposrednio w firmie ktora ma te balony).
Generalnie to kraj w którym trzeba z ludźmi rozmawiać. Poza upierdliwym zaczepianiem przy piramidach nikt nigdzie nawet nie próbował nasz oszukać. A przy kupowaniu powyższego pakietu byłe mocno ostrożny bo to wymagało zaufania. Wszystko co było uzgadniane potwierdzałem na wszelki z gościem na whatsupie. On się z tego niby śmiał i chyba trochę czuł się urażony.
-- 02 Wrz 2023 22:17 --
No to jak już napisałem o balonach, więc Luksor to miejsce gdzie można stosunkowo tanio polecieć balonem. Więc dlaczego nie? Odnośnie stawki to jest też trochę tak, że większość osób chce mieć lot przed wschodem słońca i są skłonni zapłacić więcej. Mi nawet pasuje przelot z nisko świecącym słońcem, zdjęcia powinny być ładniejsze. Wolałem tez dłużej pospać.
Wcześnie rano przyjeżdża kierowca. Sporo czasu zajmuje dojazd do punktu z którego startują balony, po drodze jest jeszcze przeprawa na drugą stronę Nilu (z herbatą i ciastkiem, to dobrze, bo jestem bardzo głodny). Na łodzi przez Nil poznaję parę starszych od siebie brytyjczyków. Są fajni, dają mi swoje śniadanie jakie dostali z hotelu, bo im nie smakuje ;) W oddali widać, że pierwsze balony już wystartowały:
Dla balonów jest przygotowany duży uklepany plac. Starty kontroluje wojsko i policja. Nie wolno robić zdjęć czymś innym niż telefonami. Wszystko idzie sprawnie, niektóre balony są w stanie w czasie jednego poranka zrobić 2 loty. Wrażenie zależą od pogody i kierunku wiatru. Mam chyba farta. W moim dniu na szczęście wieje na południe, co daje mi fajne widoki na pustynię i przelot nad świątynią Madinat Habu, kolejnego dnia było tak samo, ale jeszcze kolejnego balony już leciały w stronę centrum Luxory, na wschód, gdzie teren jest płaski i mniej malowniczy.
Nasz pilot:
Najpierw lecimy nisko, celowo zahaczając o czubki palm:
Tu widać Hatszepsut:
Potem szybko się wznosimy: