0
tropikey 25 listopada 2021 23:47
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Wracamy do linii kolejki wąskotorowej. Na stacji pośredniej odbieramy bilety i wsiadamy do pociągu, który zjawia się po ok. 10 minutach. Wysiada tu grupa pasażerów, więc pojawiają się wolne miejsca dla naszej trójki. Dojeżdżamy do ostatniej stacji i pozostaje już tylko spacer kładkami, którymi docieramy do Gardzieli Diabła. Jest wspaniale, choć wysoki poziom wody w rzece sprawia, że wodospad wzbija w powietrze ogromne masy drobnych kropel, które ograniczają nieco widoki.

Image

Image

Image

Image

Image

Wracamy na stację kolejki. Czas oczekiwania to znowu kilkadziesiąt minut, więc wracamy na piechotę. Po drodze obserwujemy, jak kilkadziesiąt motyli sączy z ziemi wilgoć bogatą w związki mineralne, a kawałek dalej wielką (ma coś ok. 3 cm długości) mrówkę samotnicę i jeszcze większą (na oko dobre 10-12 cm) cykadę.

Image

Image

Image

Image

Świadomie odpuszczamy niektóre fragmenty parku argentyńskiego (np. część piknikową, tak bardzo lubianą przez małpy i ostronosy). Strona brazylijska jest teraz zamykana o godzinę wcześniej, a nie mamy pewności, jaka sytuacja panuje na granicy (mieszkańcy Foz tankują tanie argentyńskie paliwo i mogą być korki), więc wolimy nie ryzykować.
Po dotarciu na granicę oddychamy z ulgą. Nie dość, że jest dość pustawo, nikt nawet jednym słowem nie próbuje zakwestionować możliwości naszego powrotu do Brazylii. Przepisy zatem swoje, a życie swoje :D
Awaryjny plan zakładający powrót przez Paragwaj (z którego wjazd do Brazylii jest już od jakiegoś czasu oficjalnie możliwy), wymagający nadrobienia kilkudziesięciu kilometrów, pozostaje tylko planem.

Z przejścia granicznego do parku brazylijskiego jest rzut beretem, więc już po chwili jesteśmy na miejscu. Kupujemy bilety w kasie samoobsługowej, wbijamy pamiątkową pieczątkę do paszportów i ruszamy autem Eduardo (przywilej wyłącznie dla przewodników - inni muszą korzystać z autobusów) w kierunku wodospadów. Strona brazylijska pokazuje te same wodospady z innej perspektywy, ale to co najlepsze czeka na samym końcu. Jestem zachwycony nie mniej, niż w 2019 r.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Opuszczając wodospady zastanawiam się, czy uda mi się utrzymać dotychczasową częstotliwość wizyt w tym miejscu i przybyć tu ponownie w 2023 r., tym razem z rodziną? Ściskam za to kciuki.

Eduardo odwozi nas do hotelu, gdzie rozstajemy się do jutra, gdy ma nas jeszcze podrzucić na lotnisko. Resztę dnia spędzamy (a jakże!) na jedzeniu w Rafain Chopp (restauracji należącej, podobnie jak hotel i kolejna restauracja, do lokalnego polityka), a potem jeszcze przy Marco das Três Fronteiras.

Image

Image

Image

Image

Image

To ostatnie miejsce to typowa wydmuszka samorządowa. Stworzono tutaj cepeliową sielankę z różnymi akcentami folklorystycznymi i historycznymi, które na kilometr pachną komercją. Dla mieszkańców Foz wstęp jest bezpłatny, a dla wszystkich innych wymaga wysupłania 40 BRL. Jeśli warto je wydać, to tylko wtedy, gdy trafi się na jakiś pokaz lub koncert. W innym wypadku lepiej poczekać do 21:00, gdy brama "parku" jest otwierana na oścież dla wszystkich za darmo ;)
Warto również uzbroić się w cierpliwość, bo złapanie kierowcy Ubera chętnego na kurs z tego miejsca to długa zabawa, a powrót na piechotę raczej odpada.
Po 5(!) anulowaniach kursów przez kierowców, w końcu jeden podjeżdża po nas i trafiamy z powrotem do Ibisa. To koniec jakże udanego pobytu w Foz do Iguaçu. Jutro o 8:40 Eduardo zawiezie nas na lotnisko i zzzziu... będziemy znów w Sao Paulo.Jak to zwykle bywa, końcówkę relacji zamieszczam będąc już w kraju. Mam lekki poślizg, bo ledwo wróciłem, a przyplątało się do mnie przeziębienie. Pogoda jest tu po prostu ohydna, a że złapałem gumę i musiałem łazić między wulkanizacją a pracą, aura wywarła destrukcyjny wpływ na mój rozstrojony organizm. Dziś jest już lepiej, więc czas na zakończenie...

Eduardo z iście szwajcarską punktualnością podjeżdża pod hotel i odwozi nas na lotnisko.
W IGU panuje o tyle specyficzna organizacja pracy, że najpierw, jeszcze przed stanowiskami check in, trzeba oddać bagaż do prześwietlenia. Ma to prawdopodobnie związek z chęcią wyłapania tych, którzy zbyt wielkimi garściami czerpią z tańszych zakupów w paragwajskim Ciudad del Este. Oddajemy bagaż i po kontroli bezpieczeństwa przechodzimy dalej. W ogóle tego nie planowaliśmy, ale cóż to ja widzę? Na lotnisku IGU uruchomiono salonik! Czasu mamy raptem kilkanaście minut, ale co tam... Dla społeczności F4F poświęcę kolejną wejściówkę z karty Diners, bo to nie lada nowinka, ten salonik.

Image

Image

Image

Image

Image

Mimo krótkiego czasu spędzonego tutaj, mogę powiedzieć, że jest bardzo przyjemnie - kameralnie, z bardzo sympatyczną obsługą (Panie starają się w taki naturalny, niewymuszony sposób) i satysfakcjonującą - jak na to miejsce - ofertą.

Samolot już czeka. Jest nawet rękaw! Siadam na z góry upatrzonym miejscu po prawej stronie, które pozwala mi raz jeszcze spojrzeć na wodospady. Czy uda się tu wrócić w ciągu najbliższych 2 lat?

Image

Image

Image

Image

W dole majaczy już Sao Paulo. Lądując na lotnisku Congonhas widoki zdają się mniej szpetne, niż w przypadku Guarulhos. Owszem, jest dużo betonu, ale nie brakuje i zieleni parków, a same budynki poniżej bardziej są jakieś takie przyjazne oczom.

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (19)

tarman 26 listopada 2021 05:08 Odpowiedz
@tropikey będę śledził jak odmieniasz sobie klimat [emoji106]Wrzucaj foty, będą cieszyć oczy w tej naszej szarudze.
igore 26 listopada 2021 12:08 Odpowiedz
@tropikey napisz koniecznie ile przytyles w trakcie tej podróży. Wciąż jesz i jesz [emoji3]
tropikey 26 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
Tu mnie masz :DWłaśnie zameldowaliśmy się w hotelu i pierwsze co robimy, to jemy śniadanie (w samolocie oczywiście też było) :DDalsza część za jakiś czas, bo mamy dziś intensywny dzień w SP....
sko1czek 27 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
@tropikeyTe ośnieżone szczyty widziane z Barajas to Sierra de Guadarrama. Miejsce na solidne narty zimą.
sudoku 27 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
Czy szwedzkie napisy w teledysku Barry'ego też mają jakieś (np. symboliczne) znaczenie?
tropikey 27 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
To tylko wypadek przy pracy. Choć może podświadomy, bo dzieciństwo upłynęło mi w dużej mierze pod wpływem dziadka - intendenta na promach pływających do... Szwecji.
osk 1 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
Dwa pytania:- ile Pani Ania życzy sobie za dniówkę?- w Hiltonie da radę wjechać na górę na zdjecia, ewentualnie coś drobnego zamówić czy tylko dla gości hotelowych?
tropikey 1 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
Dwie odpowiedzi:1) za każde 8 h (w praktyce wychodziło zawsze dłużej) zapłaciliśmy 400 BRL, łącznie za 2 osoby. W sumie wyszło zatem 800 BRL, do podziału na 2. Oczywiście, bilety wstępu i transport (zawsze Uber) to dodatkowy koszt, ale to jest do wydania niezależnie od formy zwiedzania (dodam, że oficjalni przewodnicy mają wstępy i przejazdy kolejkami za darmo), 2) wydaje mi się, że tak zupełnie bokiem wjechać się nie da, bo do wjazdu na dowolne piętro musisz mieć kartę. Niewykluczone jednak, że po zagadaniu w recepcji, że chce się pojechać do Lounge Isabel (nazwa baru), jakoś to organizują. Mogę o to zapytać - dam jeszcze znać.
ofer 1 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
Ja chciałem kogoś wprowadzić do saloniku w tym Hiltonie na spotkanie to się nie zgodzili.
tropikey 1 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
W recepcji powiedzieli, że najlepiej dzień wcześniej skontaktować się z nimi i zarezerwować miejsce, a oni, po przyjściu takiego gościa z zewnątrz wpuszczą go do góry.@ofer - może chodziło Ci o ich Executive Lounge (strasznie marny swoją drogą)? To na samej górze, to Isabel Lounge.
osk 1 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
Czyli rozumiem że ten cały Isabel Lounge nie jest ogólnodostępny? Ja nie będę tam nocował, a wjechać bym chciał [emoji3]
man4business 1 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
@tropikey Cieszę się, że jesteś zadowolony z usług Ani - polecam za każdym razem, bo ona ma furę pomysłów na zwiedzanie Rio i okolic.Jak ktoś chce wycisnąć maksimum, to polecam kombo z kierowcą (np. lokalsem, Gabrielem), wprawdzie to kosztuje kolejne 400 BRL, ale są to bardzo dobrze wydane pieniądze.Co do pomników, jak już znalazłeś Chopina, to między wejściem 8 a 9 koło Ipanema jest popiersie Piłsudskiego (Busto do Marechal Józef Piłsudski), obecnie ma oberwaną tablicę, ale rozpoznawalny bez problemu ;)
tropikey 3 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
Gdyby ktoś był ciekaw, jak brzmi samba przy Pedra do Sal, to tu jest przykład (jest jedną różnica: teraz jest zachowany drobny dystans między muzykami, a widownią):https://youtu.be/4xG49p_QFGg
igore 3 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
Fajna relacja, choć trochę nie w moim stylu, gdyż wolę odkrywać (lub nie) wszystko sam. ;) Rio jest super. Sam spałem w 2 favelach i widok tylko trochę gorszy niż z Hiltona. ;)
osk 3 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
Mam nocleg w Visual Rock Hostel w Rocinha i na to liczę [emoji3]
letadelko 2 lutego 2022 23:08 Odpowiedz
Witam,super relacja! czy można prosić o namiary na tego przewodnika w Iguazu?
tropikey 2 lutego 2022 23:08 Odpowiedz
Co by się nie powtarzać, odsyłam do wpisu w relacji z 2019 r., w którym są wszystkie dane do Eduardo :)gnam-se-sam,219,144662?start=40#p1256776
natalia-fcb 7 stycznia 2024 23:09 Odpowiedz
Czy mogłabym prosić o namiar na Anię, z którą zwiedzałeś Rio? Może być na PW. Z góry dziękuję :)
tropikey 7 stycznia 2024 23:09 Odpowiedz
Poszło :)