0
becool 3 listopada 2013 20:25
Image

Image

Image

Image

Image

Z Corcovado udajemy się do centrum, gdzie mieliśmy jeszcze trochę czasu żeby coś zjeść i pospacerować. Następnie kierujemy się w stronę lotniska.

Image

Z Rio lecimy do Frankfurtu (lot lufthansą zdecydowanie okazał się najprzyjemniejszy;)), a potem do Polski i to niestety koniec naszej podróży...

Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

pawelyop 4 listopada 2013 09:03 Odpowiedz
Czekamy wobec tego na kolejną część relacji z opisem tego czego doświadczyliście w Peru, co was zaskoczyło, jakie przygody spotkały w kontaktach z miejscowymi :D
hubuus 4 listopada 2013 10:49 Odpowiedz
Pracujemy nad kolejną częścią :)
mipel 5 listopada 2013 11:40 Odpowiedz
super! jak wyglądają kwestie bezpieczeństwa? dużo jest różnych nieprzyjemnych doniesień z tamtych stron. podróżowaliście tylko "przetartymi' szlakami czy też zaglądaliście w miejsca mniej popularne wśród turystów?
becool 5 listopada 2013 13:56 Odpowiedz
Byliśmy głównie w turystycznych miejscach. Wcześniej również czytaliśmy o różnych niebezpieczeństwach, jednak nas nic nie miłego nie spotkało i ogólnie wydaje mi się że te opinie są lekko przesadzone. Dodam, że chodziliśmy często z aparatami na wierzchu (niezbyt rozsądne, ale nie mogliśmy się powstrzymać;)) i nikt nas nawet nie próbował okraść. Czasami mieliśmy wrażenie, że to oni się nas boją:)
aluap 13 listopada 2013 06:21 Odpowiedz
Ciekawe zdjęcia przyniosły wspomnienia z poprzedniego roku :) Pisco Sour mi nie smakowało. Nie wiedziałam, że ludzie chodzą po torach tą trasą. Ja jechałam w jedną stronę tym samym pociagiem co Wy - fajny lunch nam podano :). Powrotna trasa - tańszy wariant - bezpieczną ścieżką wzdłuż torów do Hydroelektrowni, nie było żadnych tuneli po drodze... a dalej szalone colectivos. Cuzco i MP mnie urzekło. Grrr ..schodyna Machu Pichu - macie rację, przewodnik podaje czas wejścia 45 minut, nam zajęło z dwie godziny...nie warto było. Czekam na dalszą część relacji :)
dziewon 13 listopada 2013 09:15 Odpowiedz
Czy teraz po powrocie nie czujesz się lepiej ,że wyszliście na MP pieszo?:) ja też zawsze wybieram taką drogę bo A. kolejki do busów, B. można sobie powiedzieć,że wyszło się o własnych siłach:)
becool 13 listopada 2013 13:05 Odpowiedz
Jeżeli chodzi o pisco sour to też zależy od miejsca, w którym się je piło, np. w Aguas Calientes piliśmy najgorsze pisco ever;D Jak jechaliśmy pociągiem "lunch" to było zwykłe ciastko lub muffin, coś do picia i tyle. Co do wejścia na MP po schodach to nie wiem czy się czuje z tym lepiej, wtedy byłam strasznie zła, że poszliśmy pieszo bo po 1. straciliśmy sporo czasu a po 2. byliśmy strasznie zmęczeni, ale przynajmniej widoki były fajne ;) i faktycznie 45 minut to może komuś zajęło jak wbiegał po tych schodach... a z naszą wątpliwą kondycją to było jakieś 1,5 do 2 h
businessclass 13 listopada 2013 16:11 Odpowiedz
Na molo na 4-tej fotce jest restauracja, super żarcie, miła obsługa, jedna z lepszych w jakich byłem. Polecam!