0
Washington 26 maja 2014 18:03
Image
Jedyną przeszkadzającą nam rzeczą były dzikie tłumy turystów
Image
no i każda osoba musiała mieć fotkę/selfie z Chrystusem
Image
Po obejrzeniu wszystkiego czas było ruszać dalej. Kierunek – plaże!

CDNMagiczne Rio - ciąg dalszy

Po zobaczeniu Chrystusa natrafiliśmy na problem. Jak zjechać na dół? Oczywiście moglibyśmy pójść tą samą drogą, Ale co to za przyjemność dwa razy te same widoki mijać, no i na czasie też nam zależało, mieliśmy jeszcze sporo rzeczy do zobaczenia. Jak wrócić po odbyciu pieszego trekingu – w tym temacie internet milczał. Po szybkim wybadaniu opcji transportu z Paineiras sprawa nie wyglądała dobrze. Van – 19R$ od osoby. Taxi – 30R$ za taryfę. Przy kilku osobach cena nie najgorsza. Dla nas pozostała więc tylko opcja trzecia. Autostop – za darmo ;) Tym samym rozpoczęliśmy pewien etap podróży który kontynuowaliśmy już do końca wyjazdu. Nie czekaliśmy długo – już trzeci samochód się zatrzymał. Sympatyczny starszy pan próbował się nas wypytać o bardzo wiele rzeczy, niestety język okazał się barierą nie do pokonania. Na szczęście udało nam się dogadać w sprawie tego gdzie ma nas zostawić – w Cosmo Velho. Stamtąd szybko złapaliśmy autobus jadący na pierwszą plażę – Ipanema, a dokładnie do punktu widokowego na jej końcu - Mirante do Leblon. Już na samym początku rzuca nam się w oczy charakterystyczny wzór chodnika który obecny jest na większości pocztówek z Rio.
Image
Choć jak widać na zdjęciu pogody nie mieliśmy za dobrej to nawet gdy jest pochmurno plaża ta jest po prostu śliczna.
Image
Po przejściu jej całej wzdłuż mogliśmy tylko pozazdrościć wszystkim mieszkańcom Rio – mają oni tu raj na ziemi. Jeśli samego morza i piasku było by mało, to życie tu można polepszyć sobie idąc na kite'y
Image
czy też skorzystać z przystanku autobusowego/siłowni
Image
Siłowni na świeżym powietrzu w Rio zresztą jest bardzo wiele, zaś mieszkańcy wyglądają naprawdę dobrze – co było zresztą dla mnie sporym zdziwieniem gdyż na plażach lepszy poziom prezentowali sobą faceci na nie słynne brazylijskie dziewczyny :P (które zresztą choć są równie skąpo ubrane jak myśleliśmy że będą, to niestety mogły by zrzucić parę kilo) Ale czemu się dziwić jak mają takie oto street workowe pakernie? :D
Image
Udogodnień przy plaży zresztą jest więcej, można spotkać np takie urocze place zabaw
Image
Nas jednak najbardziej ucieszyli wędrowni barmani – takiego profesjonalizmu jaki sobą prezentowali nie widziałem nawet w klubach/barach ;)
Image
W zestawie mieli wszystko – płyn w spryskiwaczu do mycia owoców, zestaw noży, shakerów, ściereczek, lodu, plastikowe rękawiczki – po prostu cuda na kiju ;) I co z tego że nasza ulubiona caprinha kosztowała 10R$, gdy na pobliskiej Copacabanie można było dostać ją za 5R$ - ten show i smak były tego warte :)
Zresztą właśnie Ipanema, na której spędziliśmy sporo czasu relaksując się, w naszej opinii jest miejscem dużo ładniejszym, fajniejszym i bardziej naturalnym, niż sławna Copacabana. Ta choć równie długa i piaszczysta
Image
widać że jest domeną turystów – pełno wzdłuż niej barów, knajpek, ludzi sprzedających różne rzeczy, budowli z "piasku" przy których za opłatą można zrobić sobie zdjęcia itd. Jedno co nam się bardzo na Copie spodobało – jest tam pełno boisk do siatkówki, jednak ludzie grają na nich w.. no właśnie, jak nazywa się ten sport?
Image
Zawodnicy odbijają piłkę jak do siatkówki wszystkim tylko nie rękoma. Nogami, klatą, głową – całość jest niesamowicie efektowna (zwłaszcza ścięcie piłki z wyskoku nogami). Jeśli ktoś wie więc jak się nazywa ten sport będę wdzięczny za informację.
Jako że robiło się powoli późno, a pochmurne niebo potęgowało to wrażenie, czas było udać się do ostatniego punktu naszego zwiedzania. Pão de Açúcar. Według niektórych punkt widokowy lepszy nawet od samego Corcovado, z tej chociażby przyczyny że widać z niego Chrystusa ;) Większość blogów i przewodników poleca wybrać się nań pod wieczór, i obserwować zachód słońca. Niestety cena wjazdu kolejką linową na szczyt jest (bez niespodzianki) wysoka – aż 62 R$ (w low season). Dlatego też postanowiliśmy obciąć te koszty pokonując połowę drogi na pieszo ;) mianowicie wejść na Morro da Urca, i dopiero stamtąd złapać kolejkę na samą Głowę Cukru. Wejście na nią zaczyna się z tego samego placu przy Praia Vermelha co odjeżdża kolejka. Trzeba tylko udać się na lewy koniec plaży (stojąc twarzą do morza), skąd biegnie ścieżka Pista Cláudio Coutinho. Jest to zresztą dość urokliwa trasa, ale nas interesowało to że tak gdzieś w jej połowie odbija w lewo pod górę ścieżka wprost na Morro da Urca. Jest ona dość stroma, zaś wejście nią zajmuje jakieś 45 min. Tan, na szczycie, znajduje się pierwsza stacja kolejki. Niestety! Nie byliśmy świadomi że od grudnia 2013 na miejscu nie można kupić biletów na dalszą trasę. Takowe można nabyć tylko na dole.. Z tego powodu musiała nam starczyć panorama rozpościerająca się z Morro da Urca. Choć z powodów pogodowych nie widzieliśmy zachodu słońca, widoki były niesamowite.
Image
Image
Image
Image
Image
Na dół z oczywistych powodów nie da się w nocy wrócić ścieżką, na szczęście po godzinie 19 powroty kolejką są darmowe. Po całym dniu w Rio wiedzieliśmy już że opinie o zagrożeniach czyhających na turystów w tym mieście są mocno przesadzone, bez lęku więc wróciliśmy (z lustrzanką) do naszego mieszkania komunikacją miejską. W mieszkaniu nie zastaliśmy naszego hosta, z którym byliśmy umówieni na wyjście na imprezę do Lapy. Choć chcieliśmy na niego poczekać, zmęczenie szybko nas pokonało, i zamiast na sambę, poszliśmy spać. Gospodarz na imprezie chyba i tak był, bo koło 5 obudziło nas to jak wchodził do domu. Gdy on szedł spać, my szykowaliśmy się już do drogi :P Po południu bowiem mieliśmy samolot do Foz do Iguacu. A chcieliśmy jeszcze zwiedzić centrum historyczne Rio. Warto. Jest ono bardzo zróżnicowane. Obok kolonialnych budynków obecne są wieżowce. Całość otacza zaniedbana okolica, a na ulicach pełno jest bezdomnych. Przedziwny miks. Oczywiście punktem obowiązkowym jest zobaczenie Teatru Miejskiego
Image
i znajdującej się obok Biblioteki Narodowej (aktualnie w remoncie). Mieszane uczucia wśród mieszkańców wywołuje Katedra Miejska. Mnie osobiście forma tej betonowej piramidy bardzo się podobała
Image
jednak to wnętrze warto zobaczyć
Image
Wokół pełno jest wieżowców, a niektóre z nich mają fascynujące kształty
Image
Tuż obok zaś można zobaczyć kolonialne pozostałości, takie jak Convento de Santo Antônio, wznoszące się na wzgórzu (też zewnętrzna fasada w remoncie, znów bez zdjęcia). W środku tego ostatniego kościoła mieliśmy zabawną sytuację. Jako że jechaliśmy wprost ze zwiedzania na lotnisko mieliśmy ze sobą duże plecaki. Zwykle gdy na wycieczkach wchodzimy z nimi do świątyń to zostawiamy je w przedsionku przy wejściu, żeby nie zakłócać spokoju odwiedzanych miejsc. Tu też chcieliśmy tak zrobić, jednak jeden z modlących się panów widząc to podszedł do nas i łamaną angielszczyzną powiedział że znajdujemy się w świętym miejscu, to prawda, jednak nie wszyscy w Rio są święci i wyznają katolickie zasady, lepiej więc byśmy wzięli plecaki ze sobą ;) Tak też zrobiliśmy (rzeczywiście okolice centrum nie sprawiają najlepszego wrażenia jeśli chodzi o osoby szwendające się tam).
Tym oto sposobem zakończyliśmy nasze ekspresowe zwiedzanie Rio de Janeiro. Na lotnisko Galeão nie jeżdżą z centrum zwykłe miejskie busy, jednak cena miejskiego shuttle nie jest najgorsza, 12R$. Nim się obejrzeliśmy Rio mogliśmy podziwiać już tylko z lotu ptaka, to jest samolotu
ImageŻeby nie było że zapomniałem o pisaniu, kolejny mały fragment opowieści

Wodospady, wodospady i jeszcze trochę wodospadów ;)

Nasz lot do Foz mieliśmy z przesiadką w Kurtybie. Wszystkie najtańsze taryfy jakie widzieliśmy były na loty łączone, nic bezpośredniego. Jeszcze gdyby czas transferu był jakiś sensowny to można by wyskoczyć pozwiedzać. Kurtyba choć od głównych szlaków turystycznych znajduje się daleko jest bowiem interesująca z dwóch powodów. Mieści się w niej jedno z największych skupisk Polonii w Brazylii, miasto to odwiedził też Jan Paweł II. Te fakty upamiętnia park jego imienia. Ot taka ciekawostka. Drugą jest znajdujący się w tym mieście największy park miejski w Brazylii. Niestety posiadając 3h na przesiadkę musieliśmy zrezygnować z wszelkiego zwiedzania. Postanowiliśmy za to wyskoczyć do najbliższego lotnisku miasteczka São José dos Pinhais by coś przekąsić (w Gol którym lecieliśmy nie serwują nic bezpłatnego na pokładzie, poza wodą) ceny w lokalach na lotnisku nie są naszymi cenami ;) Jeśli kogoś by to interesowało to bardzo fajna piekarnia z różnego rodzaju przekąskami na ciepło znajduje się tu -25.54219,-49.184074. Nie polecamy natomiast ich (brazylijskich, nie konkretnie tej piekarni) wyrobów cukierniczych – są one jakieś takie.. hmm, mączne? Nie słodkie? Ciężko to opisać, ale nie podpasowały naszym europejskim gustom. Potem czekał nas drugi lot i nim dolecieliśmy na miejsce było już ciemno i późno. Jak to dobrze, że dzięki wielkanocnym prezentom od AFT czekał na nas darmowy 3* hotel Royal Iguassu ;)
Wreszcie godziwe warunki, można się było porządnie wyspać. W dodatku bardzo dobry bufet na śniadanie. Z pełnymi brzuchami mogliśmy udać się na całodzienne zwiedzanie. Na pierwszy ogień ze względów logistycznych postanowiliśmy wybrać stronę argentyńską. Od razu jasno stwierdzę – nie kupujcie żadnych wycieczek zorganizowanych. Szkoda pieniędzy. Zorganizowanie takowej na własną rękę jest bardzo proste i prawie dwa razy tańsze (274 argentyńskie peso vs ok 90 reali). Autobus do Puerto Iguazu odjeżdża z głównego dworca miejskiego (a raczej z ulicy przy której się ten znajduje, nie z terenu samego dworca) co 30-60min, i kosztuje 4 reale albo 12 peso. Nie zatrzymuje się na brazylijskiej granicy, ale wbrew temu co piszą ludzie (np na wikitravel), nie jest to problemem – bowiem wracając nie zatrzymuje się na niej również, nikt więc nam nie sprawdzi braku pieczątki wyjazdowej. Pieczątki otrzymujemy tylko na granicy argentyńskiej, gdzie autobus czeka chwilę na wszystkich pasażerów. Nie jedziemy do samego miasta, lecz wysiadamy po drodze – kierowca sam zapyta się czy ktoś jedzie zobaczyć wodospady i powie kiedy wysiąść. Znalazłem również informacje, że mimo wszystko należy pojechać do miasta, bo za wejście do Parku Narodowego można zapłacić tylko w peso gotówką, należy więc zaopatrzyć się w nią w mieście w kantorze lub bankomacie. Jednak jest to kolejna nieprawdziwa informacja, bankomaty znajdują się również przy samym wejściu do PN, nie trzeba specjalnie w tym celu jechać do miasta. By dojechać do parku wsiadamy w autobus z napisem Cataractas, który kosztuje 40 peso (lub 8 reali), kursują one co 30min. Wejście do parku kosztuje 170 peso, a wraz z biletem otrzymujemy mapkę – bardzo przydatną, teren parku jest ogromny! Co więc czeka nas w środku?

Przyroda, dużo dzikiej przyrody. I to jest chyba rzecz, która podobała mi się najbardziej. Myślałem, że zobaczę piękne wodospady, a zobaczyłem również piękne ptaki
Image
motyle
Image
i szopy
Image
Dużo szopów. Stanowią one wręcz istną szopią plagę. Choć obecne są w lasach, gromadzą się głównie przy punktach gastronomicznych, gdzie napadają na turystów
Image
Czasami ich zakusy na jedzenie są prawdziwą komedią!
Image
Same wodospady zaś najlepiej zwiedzać w następującej kolejności – rozpocząć od tych mniejszych, i oglądając je z góry
Image
by po zatoczeniu kółka spojrzeć na nie ponownie z dołu
Image
Image
Image
Image
Image
Gdy wydaje się, że już się nimi nacieszyliśmy i więcej wodospadów już w całym parku być nie może, płyniemy na wyspę San Martin (darmową łódką, kursującą co 15min).
A tam kolejne piękne ptaki
Image
Image
i kolejne piękne widoki
Image
Image
Image
Image
Image
Jednak najlepsze dopiero przed nami. Garganta del Diablo. Do diabelskiej gardzieli dostajemy się kolejką (darmową). Kierujemy się przed siebie szeregiem panoramicznych pomostów rozciągających się nad rzeką Iguazu
Image
Spotykamy nawet po drodze leniuchującego kajmana.
Image
Czy to może być już tu? Wygląda tak niepozornie..
Image
Tak, jesteśmy na miejscu – tu dopiero można poczuć tą moc!
Image
Image
Po bliskim spotkaniu trzeciego stopnia z wodospadem wychodzimy cali przemoczeni lecz szczęśliwi. Argentyńskie wodospady Iguazu okazały się lepsze niż mogliśmy się spodziewać. Czy Brazylijskie też nas pozytywnie zaskoczą?Brazylia pod znakiem ptaków

Tego dnia postanowiliśmy trochę odespać nasze poprzednie intensywne dni podróży. Dlatego początkowy plan by z samego rana odwiedzić tamę Itaipu zarzuciliśmy. Szczególnie że darmowe wycieczki od strony Paragwajskiej nie dają możliwości robienia zdjęć z punktów widokowych (chyba że umówi się człowiek co najmniej tydzień wcześniej na dłuższy wariant zwiedzania), samą tamę podziwia się z autobusu, zaś oprowadzanie po stronie brazylijskiej przez pracowników swoje kosztuje - 26R$ (czyli bez niespodzianki :P). Jeśli ktoś byłby zainteresowany mogę opisać szczegóły organizacji wycieczki od obu stron. Warto jednak napisać kilka zdań o tym cudzie ludzkiej techniki na rzece Parana. Jest to największa elektrownia wodna na świecie, potrafiąca wytworzyć rocznie 98,6 Twh. Czy to dużo? By wyprodukować tyle energii elektrycznej potrzeba by w konwencjonalnej elektrowni spalić 434 000 beczek ropy naftowej – codziennie! Z betonu który został użyty do budowy zapory można by zbudować autostradę – z Lizbony do Moskwy :) Elektrownia zaspokaja energetyczne potrzeby dla 22% Brazylijczyków i ponad 90% Paragwajczyków. Te fakty robią wrażenie.

Wróćmy jednak do tego co udało nam się zobaczyć tego dnia. Czy zrobił na nas wrażenie park narodowy wodospadów Iguazu po stronie brazylijskiej? Odpowiem dyplomatycznie - na pewno by zrobił większe wrażenie gdybyśmy najpierw nie odwiedzili argentyńskiego. Powiedzmy sobie szczerze – bije on na głowę stronę brazylijską pod każdym względem. Wejście jest tańsze (wstęp do brazylijskiego parku – 48,5R$), teren do zwiedzania znacznie większy, jest się dużo bliżej przyrody. Strona brazylijska niewątpliwie ma rewelacyjną panoramę na całość
Image
i zdjęcia wychodzą chyba nawet lepsze
Image
Image
a wspomnienia tych widoków pozostaną na długo
Image
Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (142)

jacakatowice1 26 maja 2014 18:32 Odpowiedz
Zaczyna się ciekawie. Pamiętam relację z Izraela. Mimo, że byłem tam 3 razy, kilku rzeczy dowiedziałem się dopiero z niej.Czekam na ciąg dalszy. Już w Brazylii.No a później pozostaje tylko czekać na kolejną promocję i.......... też polecieć :D
tomwie 26 maja 2014 19:02 Odpowiedz
Czekam na dalszą część. Zainteresowany jestem tym bardziej, że we wrześniu czeka mnie podobna przygoda :-)
mordek 26 maja 2014 20:00 Odpowiedz
jacakatowice napisał:Zaczyna się ciekawie. Pamiętam relację z Izraela. Mimo, że byłem tam 3 razy, kilku rzeczy dowiedziałem się dopiero z niej.Czekam na ciąg dalszy. Już w Brazylii.No a później pozostaje tylko czekać na kolejną promocję i.......... też polecieć :DMam dokładnie tak samo. Już teraz jak oglądam te zdjęcia z Andaluzji to sobie myślę czy ja byłem w innej, nie tak ładnej Andaluzji? ;)Ale z drugiej strony tak jak piszesz, to zawsze trochę motywuje by wrócić jeszcze raz aby zobaczyć ponownie te same miejsca tylko trochę z innej pozycji, perspektywy. Czekam na dalszy ciąg. Ostatnie opinie i wnioski Washingtona w tematach dotyczących Brazylii po tej wyprawie, różniły się trochę od moich wrażeń sprzed 1,5 roku dlatego jestem bardzo ciekawy dalszych etapów.
sorvali 26 maja 2014 20:16 Odpowiedz
z niecierpliwościa czekam na dalsza relacje - sam lecę na tej samej trasie jesienia i juz nie moge sie doczekac
qras 26 maja 2014 20:30 Odpowiedz
Ja również z żoną lecę we wrześniu. Jakoś trudno w internecie, czy w przewodnikach przeczytać coś sensownego na temat Brazylii. Czekam na jak najwięcej informacji. Po powrocie również podzielę się swoimi doświadczeniami.
eyowest 26 maja 2014 20:31 Odpowiedz
Brzmi bardzo intrygująco. Czekam na dalszą część! Będzie łatwiej ogarnąć brazylijską wyprawę :)
bohdan 26 maja 2014 20:51 Odpowiedz
Miło zobaczyć andaluzyjskie miejsca, w których się nie tak dawno było... Czekam na opis brazylijskich szlaków.
aviel 26 maja 2014 21:26 Odpowiedz
My rowniez lecimy w pazdzierniku, przylatujemy do Malagi 24h wczesniej i mialam spedzic ten dzien na plazy ale chyba wynajme samochod, te miejsca sa naprawde magiczne. Z tym, ze my bedziemy spac w hotelu na lotnisku.
zoty1 26 maja 2014 21:29 Odpowiedz
Washington, lecimy w poniedziałek, liczę na rychły CDN;). Dzięki!
washington 26 maja 2014 21:48 Odpowiedz
Dzięki za miłe słowa, motywujecie :) postaram się codziennie wrzucać kolejną część :)
macieqx 26 maja 2014 22:03 Odpowiedz
Tylko nie kończ relacji w maju, bo się nie będę mógł zdecydować na co głosować w relacji miesiąca :D
michcioj 27 maja 2014 17:13 Odpowiedz
super, swietna relacja, czekam na wiecej :)
eyowest 27 maja 2014 17:29 Odpowiedz
Nawet jak kończysz wpis, to umiejętnie zachęcasz do wyczekiwania na kolejny. Gratki! :D
jacakatowice1 27 maja 2014 17:38 Odpowiedz
Potrafi utrzymać czytelnika w napięciu :D Czyli po raz kolejny sprawdziło się, że obiegowe opinie ( o bezpieczeństwie czy porządku ), bywają wyolbrzymione. Przerobiłem to w Barcelonie. Naczytałem się ( również na F4F ) jak tam grasują kieszonkowcy i inne rzezimieszki, a była cisza i spokój.Trochę mało info o noclegach. Tylko , że są drogie.Można prosić o więcej ?Jakieś przykładowe ceny itp
washington 27 maja 2014 18:20 Odpowiedz
Ok. To krótko o noclegach i kosztach. Praktycznie wszystkie noclegi na tej wycieczce były załatwione w stylu kombinowanym ;) co pozwoliło znacząco obniżyć wydatki:Rio - 2 noce - Airbnb z 2 kodami (zapłacone 16 euro zamiast 60). Sao Paulo - 4* hotel za darmo z programu lojalnościowego (promocja opisana na TS, więc nie wdaje się w szczegóły na otwartym forum). Foz do Iguacu - 2 noce w 3*hotelu darmo z AFT z wielkanocnymi jajeczkami. Cuiaba - 2 noce z błędu cenowego na hostelbookers, pokój prywatny - uznane przez hostel (cena zapłacona 140zł, normalnie za dwie noce chcą 590 zł co jest ceną z d... :evil: ale pokazuje jak horrendalnie dużo sobie cenią za noclegi ;) ).Tak więc noclegów za "normalne" ceny nie mieliśmy dużo - 4 noce. 2 właśnie w Arraial do Cabo (niestety większość sztuczek działa tylko na popularne destynacje turystyczne), za kwotę 160R$, czyli ok 220zł (bardzo przyzwoita cena jak na Brazylię, chyba dlatego że małe miasteczko) oraz 2 noce w Cuiabie - w najtańszym hotelu w mieście (dormy wychodziły podobnie za 2 osoby) - za 210R$ (ok 295zł).Jeśli 150zł kosztuje normalnie najtańszy pokój w mieście, to śmiem twierdzić że noclegi są bardzo drogie. Jak na kraj o cenach życia codziennego zbliżonych do Polskich. Na szczęście są różne sposoby by te ceny obniżać :D o czym czytelnicy naszego forum wiedzą najlepiej ;)
japonka76 27 maja 2014 19:01 Odpowiedz
Wow, zauroczyłeś i zachęciłeś. Pisz, pisz, ślij zdjęcia.Ciekawa jestem, czy na kolejnych zdjęciach też będziecie takie białasy :)
becool 27 maja 2014 21:46 Odpowiedz
Pięknie, naprawdę jak w raju ;-) Będąc w Rio też odniosłam podobne wrażenia, o których wspominasz;)
janeczek 27 maja 2014 21:58 Odpowiedz
WitamMam do Ciebie 2 pytanka dotyczące Andaluzji.1.Auto w Maladze wypozyczałeś bezposrednio na lotnisku czy przez internet. Potwierdzam ,że rzeczywiście trudno wyszukac wypożyczalnie która rozlicza paliwo w sytsemie bierzesz i oddajesz auto z pełnym bakiem paliwa ( ewentualnie z tym samym stanem)2. El Chorro -czy tam w wąwozie można zobaczyć atrakcje bez sprzętu specjalistycznego ?
ziolo1988 27 maja 2014 22:15 Odpowiedz
Warto było czekać na tak ciekawą relację:]
nowhere 27 maja 2014 22:59 Odpowiedz
Czekam na dalszą część! Jest super. Liczę na kolejne praktyczne informacje :)
washington 27 maja 2014 23:10 Odpowiedz
janeczek napisał:WitamMam do Ciebie 2 pytanka dotyczące Andaluzji.1.Auto w Maladze wypozyczałeś bezposrednio na lotnisku czy przez internet. Potwierdzam ,że rzeczywiście trudno wyszukac wypożyczalnie która rozlicza paliwo w sytsemie bierzesz i oddajesz auto z pełnym bakiem paliwa ( ewentualnie z tym samym stanem)2. El Chorro -czy tam w wąwozie można zobaczyć atrakcje bez sprzętu specjalistycznego ?Tak jak wspomniałem auto wypożyczałem przez internet, korzystając z tej firmy http://www.rentacar-s.com/default.aspCzy mogę ją polecić to się jeszcze okaże ;) O czym będzie dopiero pod koniec relacjiJeśli chodzi o drugie pytanie to nie, w samym wąwozie bez uprzęży nic nie zobaczymy (można ewentualnie nielegalnie pójść torami kolejowymi dla dobrego widoku z drugiej strony - torami rzadko bo rzadko ale jeżdżą pociągi, więc nie polecam). Ale jest pieszy szlak który wiedzie nad wąwóz (zaczyna się z tego samego miejsca co ścieżka wiodąca na wspinaczkę - wybieramy po prostu drogę w prawo do góry, a nie w lewo), oferując panoramiczny widok. No i można podejść do samej ścieżki króla, nie wchodząc na nią, i zobaczyć to cudo z bliska. Ponadto wspomniane jezioro Embalse del Conde de Guadalhorce znajduje się tuż obok (7km), także parę atrakcji jest też dla osób nie wspinających się.
jik 28 maja 2014 06:54 Odpowiedz
Washington klasa. Dzięki za relację i wskazówki praktyczne. Sam wybieram się do Brazylii i dzięki twojej relacji wiem, że będzie to udany trip.
janeczek 28 maja 2014 07:55 Odpowiedz
Washington a jak blisko wąwozu da się podjechać. Widzę jednak że warto tam się wybrać bo można sobie pospacerować - ile czasu trzeba na to przeznaczyćPozdrawiam
ciri 28 maja 2014 08:16 Odpowiedz
Świetnie się czyta, dzięki za relację! Czekam na dalszy ciąg, ciekawe czy pojawi się w końcu jakiś "zgrzyt" w tym pięknym jak dotąd obrazku ;) Sama się zastanawiam nad nauką kitesurfingu w Brazylii, ale ceny niezbyt zachęcają...
kamilaz 28 maja 2014 08:44 Odpowiedz
Relacja świetna! Brazylia piękna, ale Hiszpania bardzo mnie zauroczyla i następna podróż spróbujemy tam zaplanować. A ile kosztował lot do Malagi?
boisfarine 28 maja 2014 09:00 Odpowiedz
Również jestem oczarowana i czekam na ciąg dalszy. Przy okazji szukam lotów do Andaluzji ;)
michal11 28 maja 2014 09:01 Odpowiedz
Jak rozumiem samochód odbierałeś na lotnisku w Maladze ?
jacob94 28 maja 2014 09:17 Odpowiedz
Za twoje relacje lecą ode mnie okejki w ciemno :) Mógłbyś napisać ile zapłaciłeś za WMI-RYG i RYG-AGP? Interesuje mnie też mocno całe zestawienie kosztów, no, ale na to pewnie będę musiał wytrwać do ostatniej części relacji :cry:
washington 28 maja 2014 09:29 Odpowiedz
Pod wawoz sam podjechac sie nie da, po zaparkowaniu samochodu trzeba przejsc sie jakies 15min (bedzie zakaz wjazdu, ale to chyba bez roznicy czy lamiemy 2 zakazy czy 1 ;) ). Oczywiscie jest tez widok z drogi z drugiej strony rzeki, tu mozna nie wysiadac z auta ;) , ale to nie to samo. Jesli chcemy zobaczyc wawoz bez wspinaczki to godzinka powinna nam starczyc spokojnie.Lot do Malagi z powodu majowkowego terminu kosztowal sporo, 231zl (sporo bo jesli czytacie strone glowna to wiecie ze czesto zdarzaja sie loty RT za 300zl, a czasami taniej). O kosztach i ile cala wycieczka wyniosla bedzie obszernie oczywiscie w podsumowaniu.Samochod jak pisalem odbieralem z lotniska, tak duzo latwiej znalezc tanie auto, na i przy lotnisku znajduje sie najwiecej wypozyczalni.Co do samej Brazylii to zgrzyt bedzie, jednak jeszcze nie w dzisiejszej czesci, potrzymam Was jeszcze troche w niewiedzy ;)Wysłane z mojego LG-E460 przy użyciu Tapatalka
tadeo 28 maja 2014 09:33 Odpowiedz
Hej, napiszę trochę o wąwozie El Chorro bo to miejsce naprawdę niesamowite. Byłem tam już kilka razy i zawsze, za każdym razem towarzyszyły nam kosmiczne emocje. Co do parkowanie najbliżej wąwozu to są 2 możliwości. Do wąwozu można dostać się z dwóch stron - od północy (od strony jeziora/zalewu Guadalahorce) wtedy trzeba zostawić auto przy drodze MA-444 w okolicy Restaurante El Kiosko i spacerkiem dochodzimy do wejścia do wąwozu od strony zapory/tamy. Gdy byłem tam ostatnio to samo wejście było zakratowane, ale dało się przez nie przejść i można było wejść w głąb wąwozu. Drugi dojazd od południa, który prowadzi do najbardziej spektakularnej części wąwozu to dojazd od strony miejscowości El Chorro. Auto można zostawić przy campingu Alberque Camping El Chorro. Następnie kierujemy się w stronę wąwozu - po prawej stronie mamy linie kolejową. Najlepiej zaopatrzyć się w jakąś roboczą mapkę i wtedy nie ma problemu z dotarciem. Samo wejście do El Chorro odbywa się przez most kolejowy i tunele - trzeba tylko uważać na pociągi, bo te jeżdżą tam naprawdę szybko. Można również wejść już na trasę (kładki i ich pozostałości) na lewo od mostu ale to jest tylko fragment ścieżki Camino El Rey. Poniżej kilka zdjęć.
janeczek 28 maja 2014 09:36 Odpowiedz
A ile czasu zajmie ten szlak pieszy który prowadzi nad wąwóz ?
tadeo 28 maja 2014 09:44 Odpowiedz
Po przejściu przez most i tunele należy skręcić w lewo i stromym zboczem zejść aż do rzeki płynącej w dole wąwozu. Po jej przekroczeniu skierować się w górę - tam widać już fragmenty ścieżki Camino El Rey. Wejście oczywiście jest zakratowane :) no ale.... Trasa prowadzi aż do mostu widocznego od strony miejscowości El Chorro. Przed zakratowanym wejściem można również wejść w wykuty w skale tunel, który prowadzi do wyjścia w skale nieopodal mostu, o którym mowa powyżej. Ścieżka gdy ja byłem tam ostatnio - 2010r. była częściowo zapadnięta, niektórych fragmentów nie było wcale, pozostały jedynie podpory metalowe. Na całej długości rozpięte były poręczówki tak by można było się wpiąć. Pierwszym razem byłem tam co prawda bez uprzęży i tez dało radę ale poruszaliśmy się po trasie bardzo wolno :), będąc w zasadzie przyklejonym plecami do ścian. Niewiem jak to będzie teraz po remoncie trasy ale mocno polecam to miejsce to to naprawdę coś niesamowitego :)
tadeo 28 maja 2014 09:50 Odpowiedz
Na całą wycieczkę spokojnie można przeznaczyć pół dnia lub nawet cały. Dojście od campingu Alberque Camping El Chorro do mostu przed wąwozem zajmuje spokojnie idąc ok. 1 godziny. Jak już rozeznam jak to wrzucę zdjęcia (lub mogę bezpośrednio na maila) bo mam ich sporo ale coś nie chcą się załączać.
washington 28 maja 2014 10:01 Odpowiedz
I dlatego uwielbiam to forum, zawsze czegos nowego mozna sie dowiedziec :) Szkoda ze nie mialem wskazowek @tadeo przed wyjazdemWysłane z mojego LG-E460 przy użyciu Tapatalka
tadeo 28 maja 2014 10:11 Odpowiedz
:) ja już od dłuższego czasu zbieram się by opisać El Chorro oraz inne super miejsca w Hiszpani i Portugalii jak np. Quinta da Regaleira (Sintra) to jednocześnie pałac, kaplica, groty, rzeźby i obiekty w ogrodach. Widoczne są tam odniesienia do ezoteryzmu, alchemii, hermetyzmu, templariuszy, różokrzyżowców i wolnomularstwa. Całość jest dziełem włoskiego architekta Luigi Maniniego, choć rzeczywistym autorem koncepcji był ówczesny właściciel posesji: "kawowy" magnat Antonio Augusto Carvalho Monteiro, mason 33-go stopnia wtajemniczenia. No ale zawsze jakoś brakuje czasu.Na marginesie to w tym roku zrobiliśmy (w trójkę z kumplami) również fajną trasę - 16 dniowy rejs na Południową Georgie i Antarktydę a potem 4 tygodnie Patagonia, Argentyna, Chile i na deser Brazylia z wodospadami Iguazu i Rio. :)
tulio 28 maja 2014 14:20 Odpowiedz
Washington napisał:I dlatego uwielbiam to forum, zawsze czegos nowego mozna sie dowiedziec :) Szkoda ze nie mialem wskazowek @tadeo przed wyjazdemWysłane z mojego LG-E460 przy użyciu TapatalkaTo i ja się podepnę pod relację Washingtona.Mam także w miarę aktualne info odnośnie hoteli w Brazylii, a tu padły takie pytania.W Brazylii byliśmy ciut wcześniej (01-08.05), zaliczając Sao Paolo, Foz do Iguacu i Rio.W wątku o Iguacu (iguazu-falls-byl-ktos,257,28734&start=60) pisałem, że Accor ma weekendową promocję. Jak się ma przynajmniej srebrny status to jest 50% zniżka, jak się nie ma żadnego statusu to 30% (tu już się może nie opłacać).Promocja jest dobra także z tego względu, że rezerwacje można odwołać do dnia przyjazdu, więc jak coś się w międzyczasie innego znajdzie, to nie ma straty.Warunki:Simply, stay from Friday to Monday or Saturday to Monday and get your guaranteed discount on all daily!Members Le Club Accorhotels Classic; 30% off in daily rates from Friday to Monday. Minimum of 2 nights.Members Le Club Accorhotels Silver, Gold and Platinum: 50% off in room rates from Friday to Monday. Minimum of 2 nights.Wcześniej w Sao Paolo spaliśmy 2 noce w hotelu Holiday Inn Express Sumare Ave. z punktów (hotel był w poprzedniej edycji Pont Break'ów, więc ubyło tylko 5.000 punktów za noc, śniadanie za darmo, bo to Express).Jak ktoś leci później niż w lipcu, to można liczyć, że w następnej edycji też jakiś hotel z Sao będzie na liście (są cztery, w Rio IHG nie ma żadnego) i się zaczaić. Choć moim zdaniem patrząc na bieżącą listę, to szanse, że znowu w tym roku będzie Sao Paolo, są małe.W Rio 2 noce mieliśmy w hotelu Paysandu z travelpony (cena startowa 80 USD, wyszło po 45 USD-50 USD za 1 noc za dwuosobowy pokój ze śniadaniem z uwzględnieniem 35 USD na start i przy jednej nocy 10% zniżki, takiej jak w dniu dzisiejszym na travelpony).Na ostatnią noc przenieśliśmy się do hotelu Othon przy lotnisku SDU, mieliśmy ranny lot właśnie z Santos Dumont do Sao Paolo.To załatwiane było przez hotwire.com i wyszło w okolicach 100 USD. Wcześniej zrobiłem status match i za platynę w ich programie lojalnościowym dali nam pokój na ostatnim piętrze z super widokiem na Rio.
zoty1 28 maja 2014 19:42 Odpowiedz
I wlasnie na Rio najbardziej czekam;)
wojtekf93 28 maja 2014 23:16 Odpowiedz
Czekamy na 3 część :)
janeczek 29 maja 2014 11:29 Odpowiedz
Washington super piszesz. Relacja wręcz wciąga. Ja dopytam jeszcze o EL Chorro bo w przyszłą środę będę blisko.Ile czasu zajmie ten szlak pieszy (o którym pisałeś) który prowadzi nad wąwóz ?
tadeo 29 maja 2014 13:14 Odpowiedz
Kilka postow powyzej jest info o czasie dojscia do wawozu.Samo zwiedzanie w zaleznosci od tempa moze zajac do 8-10 godz. Co do Rio - dla tych co sie wybieraja bezwzglednie zorganizujcie sobie wycieczke do faveli np. do Rocinhi.Wrazenia nie z tej ziemi, doslownie inny swiat. Jak ktos mi podpowie jak najprosciej wrzucic tu zdjecia to podesle co nieco :) -- 29 Maj 2014 13:36 -- Zdjecia z Rio -- 29 Maj 2014 13:39 -- Rio -- 29 Maj 2014 13:42 -- Favela Rocinha -- 29 Maj 2014 13:46 -- Grafiti w Rio -- 29 Maj 2014 13:52 -- Rio- schody Selaron
bohdan 30 maja 2014 21:11 Odpowiedz
Washington napisał:Szybki rzut oka na ceny na dworcu – 40 riali za 7km.. hmm podziękujemy ;)A tam przypadkiem nie ma reali? Bo mi się jakoś riale z trochę inną częścią świata kojarzą... To tak tylko w ramach wyjaśnienia chciałbym się dowiedzieć.
kaviorwiki 30 maja 2014 21:35 Odpowiedz
Świetne intro do zbliżających się mistrzostw świata!!!
maxima 31 maja 2014 10:48 Odpowiedz
bohdan napisał:Washington napisał:Szybki rzut oka na ceny na dworcu – 40 riali za 7km.. hmm podziękujemy ;)A tam przypadkiem nie ma reali? Bo mi się jakoś riale z trochę inną częścią świata kojarzą... To tak tylko w ramach wyjaśnienia chciałbym się dowiedzieć.tak, w Brazylii obowiązują reale :)http://pl.wikipedia.org/wiki/Real_brazylijski
washington 31 maja 2014 12:17 Odpowiedz
Quote:A tam przypadkiem nie ma reali?Tak i nie ;) W Brazylii jest real brazylijski, ale są reais (liczba mnoga), a nie reale. Wymowa tego słowa przez Brazylijczyków najbardziej przypominała mi zapisując fonetycznie "rials", choć oni oczywiście mówili mniej więcej coś takiego http://pl.forvo.com/word/reais/#pt (wersja brazylijska portugalskiego)Ogólnie z wymową w Brazylii było trochę problemu - przed wyjazdem nauczyliśmy się nieco słówek i przydatnych zwrotów, jednak na miejscu mało kto nas rozumiał ;) Najczęściej kończyło się na rozmowie na migi, ew napisaniu na kartce nazwy miejsca gdzie chcemy dotrzeć :)Dziś postaram się napisać kolejną część relacji.
japonka76 1 czerwca 2014 11:36 Odpowiedz
Washington napisał:Dziś postaram się napisać kolejną część relacji. Pisz, pisz, bo nie mogę się już doczekać.
businessclass 1 czerwca 2014 12:08 Odpowiedz
Osobom planującym wyjazd proponuję się zastanowić przed pieszą wycieczką na Corcovado (Chrystus). Prawdopodobieństwo utraty portfela i aparatu - spore.
washington 1 czerwca 2014 16:44 Odpowiedz
BusinessClass napisał:Osobom planującym wyjazd proponuję się zastanowić przed pieszą wycieczką na Corcovado (Chrystus). Prawdopodobieństwo utraty portfela i aparatu - spore.Piszesz z własnego doświadczenia czy w celach prowokacyjnych ;) ?Akurat w to że podczas trekingu przez Tijuca ktoś może nas okraść nie uwierzę - kto, małpa? Idzie się przez dość gęstą dżunglę gdzie nie ma nikogo. W zeszycie, w który należy się wpisać przed wejściem na ścieżkę, zauważyliśmy że poprzedniego dnia szło nią.. 8 osób. Jakbym był złodziejem to nic tylko bym czyhał cały dzień w krzakach licząc że może dziś jakiś turysta nią przejdzie :lol:
muton 1 czerwca 2014 19:34 Odpowiedz
Washington napisał:Zawodnicy odbijają piłkę jak do siatkówki wszystkim tylko nie rękoma. Nogami, klatą, głową – całość jest niesamowicie efektowna (zwłaszcza ścięcie piłki z wyskoku nogami). Jeśli ktoś wie więc jak się nazywa ten sport będę wdzięczny za informację.Siatkonoga lub footvolley jak kto woli :DŚwietna relacja!
iwanoof 1 czerwca 2014 22:34 Odpowiedz
Super zdjęcia. Zazdroszczę podróży;)
businessclass 1 czerwca 2014 22:52 Odpowiedz
Washington napisał:Piszesz z własnego doświadczenia czy w celach prowokacyjnych ;) ?Akurat w to że podczas trekingu przez Tijuca ktoś może nas okraść nie uwierzę - kto, małpa? Idzie się przez dość gęstą dżunglę gdzie nie ma nikogo. W zeszycie, w który należy się wpisać przed wejściem na ścieżkę, zauważyliśmy że poprzedniego dnia szło nią.. 8 osób. Jakbym był złodziejem to nic tylko bym czyhał cały dzień w krzakach licząc że może dziś jakiś turysta nią przejdzie :lol:Z doświadczenia po pięciu podróżach do Brazylii. To, że Wam się udało nie oznacza, że tam jest bezpiecznie. My z kolegą też kiedyś szliśmy w nocy pijani w Nowej Hucie i nic się nie stało co nie oznacza, że jest tam bezpiecznie i komukolwiek bym polecał. Gratuluję farta ale innym odradzam!Bo może się skończyć tak (info sprzed paru lat z RPA):Quote:Para Polaków była w podróży poślubnej w Sterkofontein Dam w centralnej prowincji Wolny Kraj, kiedy została napadnięta 24 maja 2000 roku przez pięciu mężczyzn. Zgwałcona kobieta została pozostawiona przy zamordowanym mężu. Sprawcy sądzili prawdopodobnie, że umrze. Napastnicy zrabowali także rzeczy należące do polskiego małżeństwa.
washington 1 czerwca 2014 23:29 Odpowiedz
Jeśli nie zdarzyło się to Tobie, ani nie piszesz żebyś znał jakąś osobę której by się to przytrafiło to jednak choćbyś był tam dwadzieścia razy to nie była by to dla mnie informacja wiarygodna. Szedłeś chociaż tą trasą i wiesz jak ona wygląda? Bo ja wiem ;)I nie chodzi o to że opisuję że nic mi się nie stało więc innym nic się nie stanie. Ja po prostu nie czułem się wcale zagrożony w żadnym z tych miejsc.Nie wiem też czemu miałby służyć ten cytat o przypadku z RPA w wątku o Brazylii..
businessclass 1 czerwca 2014 23:32 Odpowiedz
Washington napisał:Nie wiem też czemu miałby służyć ten cytat o przypadku z RPA w wątku o Brazylii..Ku przestrodze. Po przeczytaniu Twojej relacji jakiś mało doświadczony podróżnik zapamięta "w Rio jest bezpiecznie" a to się może skończyć tragicznie. Ja w Brazylii zazwyczaj nie sypiam w hotelach a u moich przyjaciół, wyłącznie rodowitych Brazylijczyków. Doskonałe źródło informacji.
washington 2 czerwca 2014 00:21 Odpowiedz
Lub dezinformacji. Kwestia czy usłyszane informacje przyjmie się za dobrą monetę czy też sprawdzi. Od Brazylijczyków wielokrotnie słyszałem że tu czy tam jest niebezpiecznie. Za każdym razem było wręcz przeciwnie. Nie chcę na razie pisać o tym za dużo, bo najwięcej przykładów doświadczyłem w rejonie Mato Grosso, z którego relację dopiero będzie zamieszczona. Pierwsze ostrzeżenie usłyszałem w Rio właśnie odnośnie tej ścieżki z parku Ladge - że bez przewodnika nie da rady, i ryzykujemy życie, to w końcu góry i dżungla. A trasa okazała się łatwa.Oczywiście nie namawiam do tego by kompletnie deprecjonować takie ostrzeżenia. Po prostu należy zachować zdrowy rozsądek i dawkę sceptycyzmu. Może bym do całej sprawy podchodził zupełnie inaczej gdyby nie to że w bardzo wielu miejscach na świecie słyszałem że to jest niebezpieczne, tam mogą zabić, a tu to w ogóle najgorzej - gdybym się ich słuchał nie zobaczył bym połowy tego co widziałem.
japonka76 2 czerwca 2014 11:59 Odpowiedz
Washington napisał: Może bym do całej sprawy podchodził zupełnie inaczej gdyby nie to że w bardzo wielu miejscach na świecie słyszałem że to jest niebezpieczne, tam mogą zabić, a tu to w ogóle najgorzej - gdybym się ich słuchał nie zobaczył bym połowy tego co widziałem. Sorry za off-top, ale wielu z nas ma dokładnie tak samo. Jakbym nie zaryzykowała to bym nie zobaczyła. Z tym, że Ci co zaryzykowali i im się nie udało nie napiszą o tym, bo po prostu nie żyją. uffff Ale ich jest zdecydowanie mniej. I tym optymistycznym akcentem nie wcinam się już więcej w dyskusję tylko czytam rady innych, bo sama się tam wybieram.
tomwie 7 czerwca 2014 07:35 Odpowiedz
I to już koniec? Mistrzu, a gdzie dalsza część wyprawy? Zapowiadało się bardzo interesująco. Zmobilizuj się :-)
washington 7 czerwca 2014 11:53 Odpowiedz
Mobilizuje, dopadly tylko sesja, komunia chrzesniaka i odwiedziny brata z Kanady ;) ale nie zapomnialemWysłane z mojego LG-E460 przy użyciu Tapatalka
zawiert 7 czerwca 2014 21:14 Odpowiedz
Potwierdze niejako opinie Autora - Rio nie jest straszne, ot wielkie miasto. Fakt uczciwie dodam ze bylismy tam z 10-cio miesieczna Ada, ktora bajerowala wszystkich wokolo i pewnie to pomagalo nam bezoiecznie przetrwac w miescie (2 pary z Polski spotkane w samolocie z Berlina w drodze do Rio nie ustrzegly sie kieszonkowcow w metrze ale to samo moze sie stac w Warszawie). Duzo gorzej czulem sie w Sao Paulo, w sumie to po godzinie na miescie chcialem jak najszybciej wrocic do mieszkania i zwijac sie z tego miasta.A co do Foz :-) to naszym zdaniem Eco Hostel przy samej grancy parku jest najlepsza opcja.Wyslane z Tableta przez Tapatalk
tadeo 9 czerwca 2014 09:48 Odpowiedz
Płyneliście łódką pod sam wodospad?Absolutny kosmos :)
kasia_z 9 czerwca 2014 09:52 Odpowiedz
świetna relacja, super pomocna, bo z tego co widzę robiliście bardzo podobną trasę do tej, którą ja planuję, więc mam świeże informacje :DA tak z innej beczki...jakim aparatem cykaliście takie piękne foty?
washington 9 czerwca 2014 10:00 Odpowiedz
Nie.. ta atrakcja, 12min przejażdżka, okazała się dla nas za droga - przed wyjazdem czytaliśmy że kosztuje po argentyńskiej stronie 30$, czy to aktualna cena nie wiem, nawet nie sprawdzaliśmy.Aparat to jak zwykle Nikon 5100 z kitowym szkłem.
maxima 9 czerwca 2014 10:08 Odpowiedz
czasem łódka na wyspę nie działa np. jak ja byłam to ze względu na poziom wody ta atrakcja była nieczynna.I to nie są szopy :) choć ta sama rodzina :)http://pl.wikipedia.org/wiki/Ostronos_rudy
semizkum 9 czerwca 2014 10:10 Odpowiedz
Ile według Ciebie czasu trzeba poświęcić na argentyńską stronę?Park jest otwarty do jakiejś konkretnej godziny, czy do zmroku?Czy może trzeba wyjść wcześniej by zdążyć na ostatni autobus jadący na stronę brazylijską?
washington 9 czerwca 2014 11:30 Odpowiedz
Kurczę, dzięki za info o ostronosach, wydawało mi się że to szop rakojad ale ewidentnie masz rację ;) Na Argentyńską stronę można spokojnie poświęcić 6h, jest naprawdę sporo do zobaczenia. Limitem czasu zwiedzania nie jest godzina zamknięcia (chyba do 18), czy nawet autobusy powrotne do Brazylii (tych nie zabraknie, kursują do późna), ale ostatnia kolejka do diabelskiej gardzieli (chyba o 16:45, i powrotna o 17.30, ale tych godzin nie jestem pewien; kursy na wyspę łódki zamykają się jeszcze wcześniej, chyba o 15:30). Może napiszę inaczej - zaczynając o 11-11:30 spokojnie wszystko się zobaczy.
ajaj 17 czerwca 2014 16:25 Odpowiedz
takie relacje jak ta sprawiają, że żałuje się niewykorzystanych promocji!Czad!!!
gumac 17 czerwca 2014 18:18 Odpowiedz
A co z przestępczością, spotkało was coś nie miłego lub byliście może świadkami jakiejś niemiłej sytuacji?
solinka 17 czerwca 2014 20:02 Odpowiedz
Temat opisu zgodny z zawartoscia, oczarowanie udziela sie czytaczom. Czekam na ciag dalszy:)
washington 17 czerwca 2014 21:16 Odpowiedz
gumac napisał:A co z przestępczością, spotkało was coś nie miłego lub byliście może świadkami jakiejś niemiłej sytuacji?Zarówno nie doświadczyliśmy niczego nieprzyjemnego/groźnego (o czym pisałem wcześniej), ale i nie widzieliśmy też żadnej takiej sytuacji (czy to w odniesieniu do turystów, czy lokalsów).Relacja ruszy z kopyta już niebawem, po poniedziałku (koniec sesji)
ayahaga 17 czerwca 2014 21:24 Odpowiedz
Brazylijskie chyba rozczarowały? Menadżer hostelu w którym byłem stwierdził że różnica jest prosta. Strona brazylijska to oglądanie imprezy, argentyńska - bycie na imprezie ;) Zdecydowanie się zgadzam. Z niebezpieczeństwami tez bym nie przesadzał. Do Jezusa można też wejść od Schodów Selarona i potem przez Santa Teresę do granicy Parku Narodowego i potem w górę. Jak ktoś nie lubi chodzić to wjechać busem 006 albo 007 za 3 reale z centrum do granicy parku narodowego i dalej piechotą. Owszem kilka lat temu fawele po drodze były niebezpieczne ale teraz są spacyfikowane. Chodziłem tam co 2-3 dni (niesamowite widoki + jest chłodniej niż na dole) przez 2 miesiące i nigdy nie miałem żadnej nieprzyjemnej sytuacji.
long 22 czerwca 2014 09:16 Odpowiedz
Co do bezpieczeństwa to faktycznie nasłuchałem się przed wyjazdem strasznych rzeczy a nic złego mi sie nie przytrafiło mimo że stale chodziłem z lustrzanką na szyi często po zmroku, zarówno w Rio, Sao Paulo czy innych dużych miastach. Mam tylo małą uwagę co do tych orłów nad głowami - to na 100% były urubu czarne. P.S. Szkoda że się wcześniej nie zgadaliśmy bo wylatywałem 8 maja, mogliśmy połączyć siły i podzielić koszty.Pozdrawiam.
solinka 26 czerwca 2014 13:19 Odpowiedz
feeria kolorów daje po oczach. Bomba jak dla mnie. Ornitologicznym specem nie jestem ale fotka 5 flaming, 6tukan :)Czekam oczywiście na cdn
orodruin2 27 czerwca 2014 09:48 Odpowiedz
Naprawdę świetne relacja kolego Washington. Miło czytać i oglądać zdjęcia oddające w pełni przygodę jakiej doświadczyliscie.Co do kwestii bezpieczeństwa wtrącę się i ja, stając w obronie autora relacji. Dlaczego autor miałby pisać o niebezpieczeństwie w pewnych miejscach skoro niczego takiego nie doświadczył? wierzę, że nie wszędzie jest bezpiecznie ale autor oddał to co sam przeżył a nie pisał, że gdzieś słyszał, że ktoś tam został okradziony albo coś mu ucięto a mu się udało bo tam napewno musi być niebezpiecznie. Ponadto nie ukrywajmy, że jako podróżnicy czekający na okazję taniego lotu, również w u celu naszych podróży raczej nie jesteśmy skłonni wydawać dużo. (chyba że tylko ja tam mam to przepraszam). A wiąże się to również z bezpieczeństwem. Tam gdzie tanio poziom bezpieczeństwa spada wprost proporcjonalnie :) (nie wszędzie oczywiście) Przecież jesteśmy bardziej podróżnikami niż turystami w klapeczkach i 20 kg bagażem rejestrowym na beret
lawrence-z-arabii 28 czerwca 2014 13:56 Odpowiedz
Washington <-- Z jakim bagażem byliście ? Planuję 2 tygodnie z Forclazem 50, żeby nie mieć nic poza podręcznym, co o tym myślisz ?A propos kelnera, pozwalałeś mu na dolewanie ? Słyszałem od dziewczyny, która pracowała rok w Brazylii, że w pubach/na imprezach to standard, że kelner, kiedy opróżni się butelkę/kufel, sam donosi następną co jest oczywiście uwzględnione w rachunku :?
washington 28 czerwca 2014 14:07 Odpowiedz
My lecieliśmy tylko z podręcznymi (ze względu na dolot), bez żadnych problemów. Na 2 tyg spokojnie można lecieć.Może z kelnerem nie wyjaśniłem odpowiednio o co chodziło - miałem jedną dużą butelkę piwa (660ml) i mały kufel - i ilekroć skończyło mi się piwo w kuflu to podchodził nalać z butelki która stała na naszym stoliku do kufla ;] Żadnych dodatkowych butelek których nie zamawialiśmy nie przynosił ;)
nesut-biti 28 czerwca 2014 14:12 Odpowiedz
Ile taka wyprawa Was kosztowała? Ja od dawna napalam się na Brazylię.
arekkk 28 czerwca 2014 19:01 Odpowiedz
Jak myślisz, czy Forclaz 40 by wystarczył?
gixera 29 czerwca 2014 20:15 Odpowiedz
Hehehe nie doczytując końca podziwiałam odwagę zapuszczania się w dżunglę, gdzie dotknięcie niektórych roślin moze grozić co najmniej wielkim a-ła! :DRewelacyjna relacja ;) Z niecierpliwością czekam na podsumowanie :)
washington 29 czerwca 2014 20:24 Odpowiedz
Co do pytan - mysle ze dobrze upchana 40 dala by radeJesli chodzi o koszty to standardowo znajdzie sie na nie miejsce w podsumowaniu, czyli juz za odcinek lub dwa :)
travelerka 30 czerwca 2014 14:38 Odpowiedz
Super się czytało :) No i kolejny dobry przewodnik. Społeczność F4F robi konkurencję LP :)
gosiagosia 30 czerwca 2014 22:48 Odpowiedz
Napiszę tylko WOOOOW! I jeszcze, że ten ostatni "odcinek" też czyta się super i z uśmiechem na buzi...z fotela. Wyobrażam sobie natomiast te ukłucia strachu i niepewności, które musiały Wam towarzyszyć wtedy. Czasem się zastanawiam czy lubię tego typu "przygody" czy nienawidzę :)
ziolo1988 30 czerwca 2014 22:54 Odpowiedz
To teraz podczas mundialu to z tymi cenami to pewnie w ogóle powariowali...
gosiagosia 1 lipca 2014 23:21 Odpowiedz
Muszę przyznać, że i ja oczarowałam się Brazylią - przekaz bardzo sugestywny, czego gratuluję. Piękne zdjęcia, piękne opisy. Ale piszesz, że jest bezpiecznie a mi włos się jeżył na głowie, kiedy wyobrażałam sobie siebie w niektórych opisanych okolicznościach :) Często Was ostrzegali przed niebezpieczeństwem - nie tylko ze strony ludzi. Z perspektywy czasu: uważasz, że mieliście szczęście czy przestrogi były przesadzone? Bardzo pociąga mnie ten kierunek (Peru, Kolumbia - teraz doszła Brazylia) tylko informacje, które napływają stają się skutecznym "odstraszaczem" od samodzielnej wyprawy :(
ajaj 2 lipca 2014 09:38 Odpowiedz
Washington napisał:Noclegi (kwota zapłacona online wcześniej) – 85,73złczy dobrze rozumiem, że wszystkie noclegi w Brazylii kosztowały Was 85,73/os ?? wow!!
washington 2 lipca 2014 12:40 Odpowiedz
AJAJ napisał:czy dobrze rozumiem, że wszystkie noclegi w Brazylii kosztowały Was 85,73/os ?? wow!!aż tak dobrze to nie ma ;) 85zł zapłaciłem online za noclegi kombinowane (2 noclegi w Maladze, 5 noclegów w Brazylii) - do nich musiałem dopłacić jeszcze na miejscu 71zł/os - czyli 7 noclegów kosztowało w sumie 156zł/osnoclegi w normalnych cenach (4 w Brazylii) kosztowały mnie 245zł/osdo tego jedna noc w samolocie i jedna w autobusie, ale to w cenie transportusumarycznie noclegi podczas 16 dniowej wycieczki wyniosły 401zł/os co i tak jest przyzwoitym wynikiem :D nawet nie chcę myśleć ile by kosztowała mnie ta wycieczka po normalnych cenach :shock: gosiagosia napisał:Często Was ostrzegali przed niebezpieczeństwem - nie tylko ze strony ludzi. Z perspektywy czasu: uważasz, że mieliście szczęście czy przestrogi były przesadzone? Bardzo pociąga mnie ten kierunek (Peru, Kolumbia - teraz doszła Brazylia) tylko informacje, które napływają stają się skutecznym "odstraszaczem" od samodzielnej wyprawy :(Przestrogi były strasznie przesadzone (i śmieszyły nas po prostu), szczególnie w rejonie Mato Grosso - według lokalnych mieszkańców co chwila ktoś powinien nas mordować, zamiast tego co chwila ktoś nas zaczepiał by sam z siebie zaproponować pomoc i podwózkę samochodem. Nie wiem skąd się brała ta hiperbolizacja, może ma ona jakieś podłoże kulturowe lub historyczne?
migot 2 lipca 2014 13:08 Odpowiedz
Achh.. Mam bilety do Brazylii na dwa tygodnie poczatkiem października... i teraz dopisałam Pantanal do listy must see :) Dzięki wielkie za tak wyczerpujące informacje!!
nesut-biti 29 lipca 2014 00:44 Odpowiedz
Cudowna relacja!Lecę do Brazylii z 3 koleżankami 23.01.-6.02.2015 roku. Macie namiary na jakieś tanie i fajne noclegi?
lucifersam1982 31 lipca 2014 17:01 Odpowiedz
Rewelacja - mowa oczywiscie o relacji.takze sie wybieram do Brazyli, ale to dopiero w listopadzie.czy moze ktos ma jakies pojecia dot akutalnych? chodzi mi to o sprawy zwiazne z wyzywieniem, piciema... np jak potrzbny jest budzet na dzien (sniadanie na miesice, jakies obiad i kolacja)czy np 2000 pln na 10 dni da rade? noclegi mam juz upatrzone. przez wiekszosc czasu chce posiedziec w rio i sao paulo. dzieki za pomoc.
zawiert 19 sierpnia 2014 22:27 Odpowiedz
Hej,W Rio i SP ceny rok temu "w martwym sezonie" tj. w połowie października były takie - piszę co pamiętam, ceny w R$:Kokos na plaży - must (!) - 3-5 R$Caipirinha - 5-10 R$I... nie pamiętam :), sorry. Bardzo drogie są kremy do opalania, pierwszego dnia jak nas spaliło w Rio to szybko kupowałem SPF50 za masę kasy.Jedzenie żeby się najeść to polecam knajpy typu "bufet". Jest tam kilka wariantów, albo sama pizza do oporu za ok 30 zł (przeliczam), albo wszystko co mają do oporu za ok. 40 zł od osoby + napoje (przy czym wszystko co mają to znaczy kelnerzy przynoszą pizzę w kawałkach albo masz bufet + churrasco = grill). W bufecie pełno dań mięsnych i rybnych a z grilla wszystkie możliwe mięsa w tym polędwica w dowolnej ilości grilowana wedle uznania. Za te pieniądze to w Polsce się tak nie najesz. My jedliśmy kilka razy tutaj:http://goo.gl/RzlasfGeneralnie trzeba pamiętać, że ceny są tam dla Polaka jak w krajach na zachód od Odry, w sumie to po prostu drogo. Zabawki i elektronika - masakra, ale nie po to się tam jedzie. Sprawdziłem teraz historię w banku i mam tak:Kolacje (głodny ja i głodna żona, dużo jedzenia i napoje) - zwykle ok. 150 zł za 2 osobyHelikopter nad wodospadami :D - 750 zł za 2 osobyKolacja w Buzios - 120 zł za 2 osobyWięcej nie mogę wyszczególnić, ale jakby co to jest forum o Polonii w Brazylii i tam spytaj, jest kilka osób z Rio :)
robal 23 sierpnia 2014 17:26 Odpowiedz
Naprawdę niezwykła relacja, bardzo przyjemnie się czyta. Washington jeśli możesz napisz jak wygląda sprawa z szczepieniami. Czy robiliście jakieś dodatkowe a jak tak to ile przed wycieczką. :) pozdrawim
yogibabu 23 sierpnia 2014 22:24 Odpowiedz
Czy ktoś posiada kontakt do agencji, które pomogą z organizacją wycieczki na wodospady po stronie argentyńskiej.Dostałem mail do jednej z hotelu, w którym mam spać i cena 192 reale od osoby to trochę dużo...
tomwie 23 sierpnia 2014 22:53 Odpowiedz
Trochę rzeczywiście dużo. Pousada el Shaddai, w której ja mam spać organizuje jednodniowe wypady na stronę argentyńska za stówkę.
katesma 24 sierpnia 2014 09:50 Odpowiedz
Jak jest z korzystaniem z internetu w Brazylii?mieliscie wykupiony roaming czy kupowaliscie lokalne karty?
businessclass 24 sierpnia 2014 11:15 Odpowiedz
yogibabu napisał:Czy ktoś posiada kontakt do agencji, które pomogą z organizacją wycieczki na wodospady po stronie argentyńskiej.Dostałem mail do jednej z hotelu, w którym mam spać i cena 192 reale od osoby to trochę dużo...A po co Ci agencja? Podjeżdżasz pod wejście, kupujesz bilet i cieszysz się wodospadami :)
washington 24 sierpnia 2014 14:32 Odpowiedz
jw. nie bierz agencji, wydaje mi sie ze w relacji jasno przedstawilem jak udac sie tam na wlasna reke, nie jest to trudne :)Jesli chodzi o internet to na nasze potrzeby wifi wystarczylo - jest ono wszedzie latwo dostepne w hotelach i knajpach (a na ulicy moze lepiej nie korzystac)Zreszta to raczej ogolniswiatowy trend, pisze wlasnie z Filipin z hotelu ktory ma niedzialajaca toalete - ale wifi jest :PCo do szczepien to my na tyle regularnie jezdzimy w tropiki ze mamy caly pakiet aktualny, nie doszczepialismy sie wiec przed tym wyjazdem. Obowiazkowych zreszta nie ma, a zalecane latwo znajdziesz w internecie.
yogibabu 25 sierpnia 2014 23:42 Odpowiedz
Dziekuje za info. Jedynie obawiam sie o dostepność peso i mozliwości wstepu do parku. Czy nie bedzie problemu z wypłatą gotówki z bankomatu przy wejściu....Czy moze warto zaopatrzyć sie w argentynską walute już w brazylii...Washingotn czy moza opłacić wejście w innej walucie tj. USD?
yogibabu 28 sierpnia 2014 17:41 Odpowiedz
Podejmę wyzwanie i za waszymi radami rezygnuje z agencji... Myślę, iż jest to do ogarnięcia własnymi siłami...Jedyne co mnie zastanawia to kwestia wjazdu do Argentyny a co za tym idzie posiadania pieczątki w paszporcie. Czy są jakieś znaczące problemy w przypadku kontroli i nie posiadania w/w pieczątki...Washington pisał ,iż autokar nawet się nie zatrzymuje... czy tak jest zazwyczaj czy to był przypadek...Czy jest gdzieś po stronie brazylijskiej kantor aby posiadać przed wyjazdem arg. peso?Najlepiej coś w okolicach terminala autobusowego...Chciałbym mieć gotówkę w łapie i nie zastanawiać się czy działa bankomat po stronie argentyńskiej...Ostatnie już pytanie czy mastercard jest powszechnie "akceptowalny" w Brazylii i Argentynie...Pytanie wynika z faktu,iż ostatnio byłem w Amsterdamie i wszędzie królował Maestro... trochę tego jest ale pierwszy raz będę w ameryce pld. i chciałbym sie jakoś przygotować. Z góry dziękuje za pomoc i odpowiedzi...
ziolo1988 31 sierpnia 2014 22:40 Odpowiedz
https://www.facebook.com/video.php?v=758604670831263z komentarzy wynika że to w Pantanal:]
washington 1 września 2014 15:47 Odpowiedz
Wejscie tylko za argentynska walute. Ale o bankomaty bym raczej sie nie marywil bo stoja przy wejsciu bodajze 3 - ktorys z nich na pewno bedzie dzialal ;)Z dostepnoscia mastercard nie ma problemu. Ale raz bankomat chcial prowizje (nie pamietam jak duza) a dla visy nic juz o prowizjach nie wspominal. Najlepiej miec zawsze 2 rozne karty.
businessclass 1 września 2014 15:55 Odpowiedz
yogibabu napisał:Dziekuje za info. Jedynie obawiam sie o dostepność peso i mozliwości wstepu do parku. Czy nie bedzie problemu z wypłatą gotówki z bankomatu przy wejściu....Czy moze warto zaopatrzyć sie w argentynską walute już w brazylii...Washingotn czy moza opłacić wejście w innej walucie tj. USD?Pamiętaj, że bankomat wypłaca po kursie oficjalnym, czyli tracisz ok. 50% swoich pieniędzy... Lepiej wymienić kasę np. na dworcu autobusowym po argentyńskiej stronie.
yogibabu 9 września 2014 11:31 Odpowiedz
Jeszcze raz dzięki...zaczynam ogarniać temat :)...wracając do wymiany walut...to możliwa jest wymiana w kantorze np. w Rio de janeiro reali na peso... Nie wiem czy było o tym ale czy na stronie brazylijskiej będą szafki na bagaże...wylatujemy zaraz po wyjściu z parku więc będziemy targali rzeczy..
pehacik 15 września 2014 14:03 Odpowiedz
Bardzo przydatna relacje.Wybieram się do Pantanalu za trzy tygodnie. W swojej relacji opisywałeś próbę wynajęcia auta w Cuiaba. Pamiętasz jaka to była firma, może masz do niej adres? Próbuję zarezerwować auto z Polski, ale mam problem aby znaleźć firmę oferującą wynajem z pełnym ubezpieczeniem. Każdy oferuje ubezpieczenie z udziałem własnym rzędu od 100 do kilku tyś. USD. Wiesz może jak to wygląda? Czy można wynająć auto z pełnym ubezpieczeniem, bez wyłączeń?
washington 21 września 2014 19:00 Odpowiedz
Hej, sorry że z opóźnieniem odpowiadam, ale co dopiero wróciłem z dłuższej podróży.Ja rezerwowałem auto przez pośrednika - vipcars.com z firmy Thrifty. Nie brałem pełnego ubezpieczenia, a wymagana blokada (udział własny) była niewielka jak na wypożyczalnie (o ile dobrze pamiętam - 1000 reali - oczywiście przed wypożyczeniem sprawdź dokładnie warunki). Za samo auto zaś chcieli 75 BRL za dzień - czyli też nie najgorzej.
pehacik 21 września 2014 19:54 Odpowiedz
Dzięki za info
orodruin2 22 września 2014 08:49 Odpowiedz
No Washington widziałem Twoją podróż na http://washington.fly4free.pl/ :) 2 miesiące w Azji pozazdrościć:) nie daj ludziom długo czekać na relację ;)
washington 22 września 2014 09:22 Odpowiedz
Dzięki za zachętę :) Relacja jest w trakcie przygotowania - a właściwie to dwie - pierwsza będzie z Chin, a druga z Filipin ;) (w tym roku będę musiał trochę mniej podróżować, ale za to więcej będzie czasu na grafomaństwo - może relacje z jakiś zaległych podróży się pojawią)
silazak 22 września 2014 09:26 Odpowiedz
no to kolejna zachwycajaca lektura . Czekam z niecierpliwoscia :) już Twój opis miejsc nurkowych na Filipinach rozbudzil emocje . Jak zwykle ogromny profesjonalizm .
lubietenstan 5 października 2014 00:30 Odpowiedz
Chcialam bardzo podziekowac za ta relacje - jestesmy teraz w brazylii i lektura tej relacji pomogla nam zaoszczedzic czas i $ :-) pozdrawiamy!
noyle 5 października 2014 08:28 Odpowiedz
yogibabu napisał:Podejmę wyzwanie i za waszymi radami rezygnuje z agencji... Myślę, iż jest to do ogarnięcia własnymi siłami...Jedyne co mnie zastanawia to kwestia wjazdu do Argentyny a co za tym idzie posiadania pieczątki w paszporcie. Czy są jakieś znaczące problemy w przypadku kontroli i nie posiadania w/w pieczątki...Washington pisał ,iż autokar nawet się nie zatrzymuje... czy tak jest zazwyczaj czy to był przypadek...Czy jest gdzieś po stronie brazylijskiej kantor aby posiadać przed wyjazdem arg. peso?Najlepiej coś w okolicach terminala autobusowego...Chciałbym mieć gotówkę w łapie i nie zastanawiać się czy działa bankomat po stronie argentyńskiej...Ostatnie już pytanie czy mastercard jest powszechnie "akceptowalny" w Brazylii i Argentynie...Pytanie wynika z faktu,iż ostatnio byłem w Amsterdamie i wszędzie królował Maestro... trochę tego jest ale pierwszy raz będę w ameryce pld. i chciałbym sie jakoś przygotować. Z góry dziękuje za pomoc i odpowiedzi...Z pieczątkami nie ma problemu, jest kontrola graniczna ( autobus czeka na pasażerów). Poza tym ruch mały ruch graniczny , charakteryzuje się inna specyfiką. Ponoć nawet wpuszczają i wypuszczają amerykanów bez wizy. Mnie pieczątki sprawdzali jak wsiadałem na autobus do Curitiby Co do płatności w Argentynie , absolutnie nie opłacalne jest używanie karty jak i oficjalna wymiana waluty. W chwili obecnej oficjalny kurs to 8,5 a zamienisz powyżej 15 Peso za $ . Kursy http://www.dolarblue.net/. Generalnie w Argentynie najlepiej wymieniać kasę u złotników "Compre Oro".
tasiek 10 października 2014 09:56 Odpowiedz
Wybieram się do Brazylii w listopadzie na 3 tygodnie.W planach mam Rio (do którego przylatuję), Sao Paolo (z którego wylatuję) oraz Foz do Iguacu.Czy moglibyście coś jeszcze polecić co warto zobaczyć na "południu" kraju?
qras 10 października 2014 10:10 Odpowiedz
tasiek napisał:Czy moglibyście coś jeszcze polecić co warto zobaczyć na "południu" kraju?Na pewno warto zobaczyć Paraty i Ilha Grande.
washington 10 października 2014 10:51 Odpowiedz
Pelna zgoda, to byl wlasnie moj plan B gdybym nie jechal do Arraial do Cabo.
tasiek 10 października 2014 11:40 Odpowiedz
Dzięki! A coś jeszcze myślicie, że uda mi się zobaczyć? Czy te 3 tyg na te kilka miejsc jest na styk?
wtk 22 października 2014 02:08 Odpowiedz
Na poczatku tego posta pragne serdeczne podziekowac Tobie Washington za super relacje, ktora niesamowicie pomogla nam zorganizowac wyjazd do Brazylii! :)Teraz wazne info dla tych ktorzy sie tu wybieraja. Jestesmy wlasnie w Foz. Dzisiaj bylismy po stronie arg. i UWAGA diabelska gardziel jest zamknieta! Nie ma o tym zadnej informacji przed wejsciem a bilet kosztuje oczywiscie standardowa cene, ktora obecnie wynosi 215 pesos. Obsluga parku udzielila nam info ze prawdopodobnie gardziel bedzie zamknieta jeszcze przez 2 mies. ze wzgledu na to ze zostala zniszczona przez zbyt duzy poziom wody w rzeceJutro planujemy udac sie na str. br. ale jesli gardziel tam tez jest zamknieta to ograniczymy sie do parku ptakow.Ps. Sorry za brak polskich znakow, pisze z tel.
juror 22 października 2014 03:34 Odpowiedz
Zgadza sie. Argentynska strona otwarte ma 2 z 4 szlakow. Generalnie nie jest warta swojej ceny wg mnie, nie wspominajac juz o problemach z wyplata z bankomatow, cenami posilkow w parku, infrastruktura i tym ze poza kilkoma widokami niewiele mamy interesujacych wspomnien.Dzisiaj bylismy na brazylijskiej stronie i jest zdecydowanie lepsza, tansza i wszystko jest lepiej zorganizowane. Bez porownania lepsze widoki, ceny w restauracjach zdecydowanie nizsze, mozna placic karta, obsluga mowi po angielsku, francuski i pewnie hiszpansku, kilka punktow turystycznych i park ptakow tuz obok.
hawi 29 grudnia 2014 13:45 Odpowiedz
Siema Szacun Washington za podzielenie się wieloma informacjami z podróży. Wybieram się w lutym do Brazylii : Sao Paulo/Manaus/Iguazu/Rio/ Paraty/ i coś jeszcze na wybrzeżu.Kluczowe pytanie jakie mam do Ciebie dotyczy noclegów...co to za kody na noclegi? skad je wziać ? z jakich stron - słyszalem już o tym nie raz ale póki co temat brzmi dla mnie dosyć enigmatycznie... ceny w czasie karnawału drastycznie skaczą w górę najtańszy nocleg 28 zł kosztuje w Rio a na drugi dzień 138zł :D- pytanie drugie: czy Malarone można na miejscu normalnie kupić czy nalezy stąd wziąć ze sobą?
washington 29 grudnia 2014 14:46 Odpowiedz
Akurat mnie udało się załatwić noclegi przy pomocy kuponów Airfasttickets oraz jednej okazji z Twierdzy Szyfrów (więc nie będę pisał na ogólnym). Oba deale już dawno są nieaktualne, ale polecam po prostu śledzić forum na bieżąco - co jakiś czas są okazje na półdarmowe lub tańsze noclegi. W ostatnim czasie znów nocowałem pół darmo kilkukrotnie dzięki takim okazjom jak Gala Hotels czy lastminute.com (w TS też był kolejny kod niedawno). Do lutego jeszcze może coś się trafi - zarezerwuj sobie póki co jakieś miejsce z możliwością bezpłatnej anulacji i licz na kolejne kody ;)Co do profilaktyki malarycznej czy można kupić na miejscu nie pomogę bo nie wiem - ja byłem w regionach nie malarycznych, ale jeśli jedziesz do Manaus (i to w deszczowej porze) to warto się zabezpieczyć.
piotr_n 5 stycznia 2015 07:24 Odpowiedz
Jestem pod wrażeniem tej mega obszernej relacji.Brazylia to prawie jak jeden kontynent. Tobie udało się zobaczyć bardzo dużo.Byłem w Brazylii dwa lata temu, bardzo miło wspominam życzliwość ludzi, klimat, plaże i ocean.Jedynie kuchni brazylijskiej nie udało mi się polubić, ale to już pewnie kwestia gustu.
juliette_88 17 stycznia 2015 14:00 Odpowiedz
Hej Washington :)Dzięki za relacje z podróży. Jest naprawdę świetna i fajnie się ją czyta :) Mam jednak pytanie co do Waszego snorklowania :)"Negocjacje są długie i wyczerpujące, w końcu sięgam po ostateczny argument czyli prawie pusty portfel (pieniądze mam ukryte w innym miejscu) – ok, cała zawartość portfela za wycieczkę na snorkle nad Salobrę, podziwianie papug nad Lagoa das Araras i transport do Cuiaby bo właściciel pousady i tak tam jedzie. I całe szczęście że w końcu wzięliśmy przewodnika. Na własną rękę nie ma mowy byśmy trafili w te miejsca, tak są ukryte." Ile Was wyniosła właśnie ta przyjemność?? W podsumowaniu nie określiłeś tego dokładnie albo ja coś przeoczyłam. Będę wdzięczna za odpowiedź.
lia 17 stycznia 2015 15:56 Odpowiedz
Washington, czy masz jakieś informacje o Ciudad del Este, czy nie pojechaliście tam z braku czasu, czy też nie ma nic interesującego. Ja będę w Foz od 13 do 17 lutego i zastanawiam się co można w tym czasie jeszcze robić oprócz 1 dnia argentyńskiego a 3 brazylijskiego.Wracam z Foz do Rio 17 a wylot z Brazylii mam 24 lutego i też jeszcze nie mam koncepcji jak ten czas wykorzystać, Muślę o Ilha Grande i Paraty, Może macioe jakieś pomysły?
77kylo 18 stycznia 2015 03:13 Odpowiedz
Będę w Rio 0d 3 maja do 10 maja.Mam pytanko czy siedem dni to nie zadużo na to miasto?Gdzie mozna wyskoczyć na 1 lub 2 dni poza Rio?
washington 19 stycznia 2015 18:28 Odpowiedz
Hej, sorry że z opóźnieniem ale już odpisuje wszystkim :)Juliette_88 napisał:Ile Was wyniosła właśnie ta przyjemność?? W podsumowaniu nie określiłeś tego dokładnie albo ja coś przeoczyłam. Będę wdzięczna za odpowiedź.O ile moje notatki mnie nie okłamują to 150 R$ za dwie osoby.lia napisał:Washington, czy masz jakieś informacje o Ciudad del Este, czy nie pojechaliście tam z braku czasu, czy też nie ma nic interesującego. Ja będę w Foz od 13 do 17 lutego i zastanawiam się co można w tym czasie jeszcze robić oprócz 1 dnia argentyńskiego a 3 brazylijskiego.Wracam z Foz do Rio 17 a wylot z Brazylii mam 24 lutego i też jeszcze nie mam koncepcji jak ten czas wykorzystać, Muślę o Ilha Grande i Paraty, Może macioe jakieś pomysły?Do Ciudad del Este nie pojechaliśmy, raz że brakowało trochę czasu, a dwa że warto tam jechać chyba tylko w celach zakupowych z tego co czytałem. Ale jeśli cierpisz na nadmiar czasu przy wodospadach to właśnie Ciudad del Este i tama Itaipu wydają się jakimś rozwiązaniem (tej ostatniej zwiedzanie podobno nie robi wrażenia w przeciwieństwie do faktów jej potęgi).Co do Ilha Grande to myślę że to jest bardzo dobry pomysł, gdybyśmy nie jechali do Arraial do Cabo to właśnie tam byśmy się wybrali.77kylo napisał:Będę w Rio 0d 3 maja do 10 maja.Mam pytanko czy siedem dni to nie zadużo na to miasto?Gdzie mozna wyskoczyć na 1 lub 2 dni poza Rio?Wszystko zależy co lubisz. Ja choć miast nie lubię zbytnio mógłbym w Rio spędzić kilka dni, choć raczej nie tydzień ;) jest naprawdę super:) Ale blisko masz właśnie Arraial do Cabo czy imprezowe Buzios, więc można tam wyskoczyć na 1-2 dni, i myślę że tak było by lepiej.
77kylo 19 stycznia 2015 20:55 Odpowiedz
Właśnie 1-2 dni chcę przeznaczyć na wypad poza Rio,tylko nadal nie wiem gdzie.Myślałem o Manaus I dżungli ale to chyba za daleko.Buenos Aires też chyba odpada.Więc może wodospady?
lia 19 stycznia 2015 21:13 Odpowiedz
2 dni na wodospady to chyba absolutne minimum, weź poprawkę na przeloty, które zajmują trochę czasu
yogibabu 19 stycznia 2015 22:03 Odpowiedz
Zdecydowanie polecam wodospady...Spokojnie da radę w 2 dni....wrażenia niezapomniane....
77kylo 19 stycznia 2015 22:23 Odpowiedz
mógłby ktoś polecić jakąś wyszukiwarkę tanich lotów po Brazylii I Ameryce południowej.
zuraw 6 lutego 2015 22:51 Odpowiedz
qras napisał:tasiek napisał:Czy moglibyście coś jeszcze polecić co warto zobaczyć na "południu" kraju?Na pewno warto zobaczyć Paraty i Ilha Grande.a mając do wyboru Paraty albo wyspa, co polecasz i dlaczego? :) i jaki to koszt? -- 06 Lut 2015 22:54 -- Washington napisał:Pelna zgoda, to byl wlasnie moj plan B gdybym nie jechal do Arraial do Cabo.Washington również wielkie podziękowania za skarbnice praktycznej wiedzy. Powiedz proszę dlaczego wybrałeś Arrial de Cabo a nie Paraty albo Ilha Grande. Googlując wydają mi się że są atrakcyjniejsze, czy chodziło o czas transportu?
washington 7 lutego 2015 00:35 Odpowiedz
Tak, przeważyła logistyka. Czas transportu, zgranie połączeń autobusowych i lotniczych, ale też i koszty podróży. Gdybym miał więcej czasu i pieniędzy prawdopodobnie moja wycieczka wyglądała by inaczej ;) Niczego jednak nie żałuję, planuję jeszcze zostanie bogatym :P i odwiedzenie Amazonii, Lençóis Maranhenses czy Fernando de Noronha :D
mordamorda 2 marca 2015 13:21 Odpowiedz
Cześć, a możesz pomóc odnośnie pogody i rzeczy jakie najlepiej wziąć na taki wyjazd. Będziemy na przełomie maja-czerwca. Na wybrzeżu jest ciepło i normalnie krótki rękaw + spodenki wystarczą. Jak natomiast jest z temperaturami w okolicach wodospadów i Pantanal ? Czy do trekkingu w tych miejscach zwykłe wygodne adidasy wystarczą czy jednak zaopatrzyć się w jakiś bardziej "profesjonalny" sprzęt ?
washington 2 marca 2015 18:30 Odpowiedz
Pantanal to nawet jeszcze gorecej jest ;) troche zimniej bylo przy wodospadach ale nadal na krotki rekawek :) ew w nocy jakas cienka bluza sie przyda
chester0 3 marca 2015 16:43 Odpowiedz
Jeśli chodzi o Arraial do Cabo to oczywiście moje subiektywne zdanie ale nie jest to aż tak wielka atrakcja. Przyznam, że ten punkt wycieczki dorzuciłem będąc pod wrażeniem świetnej relacji Washingtona i zdjęć, które zamieścił szczególnie z Praia Grande. Przy okazji dzięki za inspirację i wszystkie podpowiedzi zamieszczone w jej treści. Jednakże będąc na miejscu stwierdzam, że relacja cena= atrakcyjność miejsca wychodzi słabo. Oczywiście plaże są fajne, Forno także - trzeba trochę przejść pod górkę po okolicy wyglądającej nieco jak favela - ale raczej jest tam bezpiecznie przynajmniej w dzień - nocą nie chodziliśmy. Problemem są ceny, które nawet jak na Brazylię są "nieco" zawyżone - noclegi itp.tak było jak byliśmy teraz na przełomie marca i lutego. Trzeba też napisać, że na Praia Grande woda jest najzimniejsza w całej Brazylii - jak wchodziłem to nasz Bałtyk wydawał mi się cieplejszy. Zdecydowanie polecam wycieczkę na nurkowanie ceny poszły w górę sama wycieczka łódką to teraz koszt 60 reali , ja snoorklowałem i wyszło to 70 reali -wypożyczenie maski, rurki i płetw, z pianką jest trochę drożej + około 10 reali. Trzeba też pamiętać o 5 realach podatku za wejście na przystań - z tego co zaobserwowałem niektóre firmy mają to w cenie warto pytać przy zamawianiu. Ogólnie należy przejść się główną ulicą od dworca autobusowego ( hmm dworzec to za dużo powiedziane od bardziej przystanek) w kierunku portu Av.Brizola - tam jest większość operatorów i popytać o ceny. Problem jest aby znaleźć kogoś kto mówi po angielsku , mi bardzo pomogły podstawy hiszpańskiego bo brazylijczycy dużo rozumieją gorzej jest jak zaczynają odpowiadać. Polecam za to budkę tuż koło przystanku z zmiksowanym Acai -pyszne owoce lepsze niż lody w gorący dzień za 400ml-6 reali sami miejscowi kupują co chyba świadczy o jakości. Reasumując drugi raz raczej nie wybrałbym na typowe plażowanie Arraial głównie z uwagi na wysokie ceny. Ponadto według mnie Copacabana jest jednak ładniejszą plażą ale to każdy sam oceni.
mordamorda 9 marca 2015 20:18 Odpowiedz
Dzięki. Dla potwierdzenia, w jakim miesiącu byłeś w Brazylii ?
adriano 29 marca 2015 14:52 Odpowiedz
Lekkie uaktualnienie cen wejściówek do Wodospadów (20 marzec 2015):Brazylia- 53 realeArgentyna- 260 peso (kantor przy wejściu, można płacić w peso, realach lub dolarach)
mariol 3 kwietnia 2015 23:21 Odpowiedz
77kylo napisał:Będę w Rio 0d 3 maja do 10 maja.Mam pytanko czy siedem dni to nie zadużo na to miasto?Gdzie mozna wyskoczyć na 1 lub 2 dni poza Rio?Ja miałam w Rio 4 pełne dni na zwiedzanie - gdybym miała jeszcze 3 dni w zanadrzu, to też wiedziałabym co z nimi zrobić ;) przy naszych 4 dniach nie było czasu na słodkie nieróbstwo i leżenie bez stresu z caipirinhą na plaży. Myślę, że 5-6 dni na samo Rio powinno być ok. Jeśli chcesz gdzieś wyskoczyć poza, to napewno w trakcie tych 7 dni nie będziesz się nudzić :) -- 03 Kwi 2015 23:28 -- lia napisał:2 dni na wodospady to chyba absolutne minimum, weź poprawkę na przeloty, które zajmują trochę czasuNam się udało zrobić wodospady w jeden dzień. Z samego rana strona brazylijska, a potem do końca dnia - strona argentyńska. I oczywiście przylot poprzedniego dnia wieczorem i wylot następengo rano - tak żeby mieć pełen dzień na podziwanie jednego z najpiękniejszych widoków :)
77kylo 5 kwietnia 2015 03:30 Odpowiedz
mariol napisał:77kylo napisał:Będę w Rio 0d 3 maja do 10 maja.Mam pytanko czy siedem dni to nie zadużo na to miasto?Gdzie mozna wyskoczyć na 1 lub 2 dni poza Rio?Ja miałam w Rio 4 pełne dni na zwiedzanie - gdybym miała jeszcze 3 dni w zanadrzu, to też wiedziałabym co z nimi zrobić ;) przy naszych 4 dniach nie było czasu na słodkie nieróbstwo i leżenie bez stresu z caipirinhą na plaży. Myślę, że 5-6 dni na samo Rio powinno być ok. Jeśli chcesz gdzieś wyskoczyć poza, to napewno w trakcie tych 7 dni nie będziesz się nudzić :) Możesz pomóc zaplanować.1 dzień-Jezus2 dzień-głowa cukru3 dzień-centrum i Maracana,park botaniczny4 dzień-plaże copacabana,Ipanemai tyle mam pomysłów na teraz
lia 5 kwietnia 2015 21:33 Odpowiedz
Można wejść na wzgórze Moro na lewym krańcu Copacabany, stamtąd również jest piękny widok, po drodze małe małpki b. przyjazne, a kosztuje to tylko 6 reali.Polecam też dzielnicę Centrum - jest fascynująca, stare zabytkowe domki dają wyobrażenie jak to kiedyś Rio wyglądało i na wieczór Lapa ze świetną caipirinią. Spędziłam w Rio 6 dni i też miałabym jeszcze co robić dłużej.
adamian 28 września 2015 15:02 Odpowiedz
Podepnę się pod temat i od razu składam podziękowania na ręce Washingtona za świetną relację. Liczę na pomoc autora i reszty braci forumowej ;) Korzystając z 'promocji' Turkisha lecimy w 3os składzie do Sao Paulo, lądujemy 27.11 o godz 19 natomiast powrót mamy o 5 rano 10.12. Zainspirowany relacją ułożyłem taki plan podróży:Jeszcze 27.11 samolot do Foz do Iguazu28,29 Foz 30,1,2 Pantanal3,4,5,6 Rio7,8 Paraty9 Sao PauloCo o tym sądzicie? Oczywiście bardzo możliwe, że gdzieś będzie 1 dzień mniej, gdzieś więcej. Pytania ponumeruję, żeby było bardziej czytelnie.1. Zastanawiam się nad wykupieniem wycieczki po Pantanalu lub wynajem auta i przejazd Transpantanerią. Warto wykładać 500-600zł na taką przyjemność? Dysponuje ktoś jakimś sprawdzonym i niedrogim organizatorem/relacją/fotami z takiego wypadu?2. Jeśli zdecydujemy się na opcje samochodu to najkorzystniej dolecieć do Cuiaba, z lotniska zabrać samochód, zrobić trasę Cuiaba-Porto Jofre-Cuiaba i lecieć dalej dalej samolotem do Rio? Jakieś miejsce do którego koniecznie trzeba podjechać mając auto?3. Lepiej przeznaczyć 1 dzień na Paraty i 2 na Sao czy na odwrót. Oczywiście wszystko subiektywnie.4. Ostatniego etapu podróży pomimo taniego samolotu Rio-Sao chcę skorzystać z autokaru lub samochodu ze względu na Paraty, które chcemy odwiedzić po drodze. Którą opcję polecacie? Bardzo stresujące będzie przemieszczenie się autem na trasie Rio-Paraty-Sao? Jeśli ma być z tym dużo zamieszania, stania w korkach i nerwów z wjazdem/wyjazdem z miasta to skłaniałbym się nad opcją autokaru.
samaki9 28 września 2015 15:17 Odpowiedz
O co chodzi z tym samolotem Ist -Gru ? Obecnie staruje on o 9.30 a ląduje na GRU o 16.55. W listopadzie i dalszych miesiącach samolot startuje równiez o 9.30 , a ląduje o 19.10...Czy ktoś potrafi wyjaśnić tą przeszło dwugodzinną róznicę? Według TK róznica w czasie lotu wynosi tylko 15 minut.
adamian 28 września 2015 16:11 Odpowiedz
Też się nad tym zastanawiałem. Od końca października dochodzi jeszcze zmiana czasu zimowy/letni co daje 2h różnicy ale skąd różnica 19.10-16.55 nie mam pojęcia.
samaki9 28 września 2015 16:35 Odpowiedz
I w Turcji , i w Brazylii zmieniają czas na zimowy , także to chyba nie ma znaczenia.
adamian 28 września 2015 18:17 Odpowiedz
To jeszcze zobacz kiedy się zaczyna w Turcji a kiedy w Brazylii ;)
adamian 28 września 2015 18:17 Odpowiedz
To jeszcze zobacz kiedy się zaczyna w Turcji a kiedy w Brazylii ;)
samaki9 28 września 2015 19:14 Odpowiedz
dobra wszystko sie zgadza , od ostatniego weekendu pazdziernika. W Brazylii godzina do przodu , a u nas ( Polska) godzina do tyłu. Czyli teraz jest 5 godzn róznica czasu , a od listopada będą tylko 3 godziny.
samaki9 28 września 2015 19:14 Odpowiedz
dobra wszystko sie zgadza , od ostatniego weekendu pazdziernika. W Brazylii godzina do przodu , a u nas ( Polska) godzina do tyłu. Czyli teraz jest 5 godzn róznica czasu , a od listopada będą tylko 3 godziny.