Na kolację tym razem dużo makaronu i nieśmiertelną herbatkę imbirową a na śniadanie odkrywam masala omlet, który wraz z chlebkiem tybetańskim stanie się moim podstawowym porannym pożywieniem.
Z samego rana będziemy mogli już spojrzeć na Annapurnę II – jeden ze szczytów masywu, który ma ponad 7900m n.p.m.
c.d.n.Wcale nie tak dużo. To około średnio 5-6 godzin trekingu przy dystansach rzędu 15-17 kilometrów. Annapurna Circuit jest, przynajmniej w początkowej niższej części podobna trudnościowo do chodzenia po Tatrach.Im wyżej tym ładnie chciało by się powiedzieć. No poniekąd to prawda. Nasz trzeci dzień trekkingu jest chyba najłatwiejszy. To prawie jak spacerek do Doliny Chochołowskiej najprościej przyrównując. Oczywiście przed nami trudne wspinaczki powyżej 4000 metrów ale takimi spokojnymi etapami przygotowujemy do tego organizmy. Tymczasem na dzień dobry kłaniają się nam wspaniałe 7-tysięczniki w tym Annapurna II
Dzisiaj szlak w przeważającej części biegnie wzdłuż pięknej doliny rzeki Marsynagdi.
Zapewne z porze deszczowej jest wielka i rwąca ale dziś to ledwie strumyk
Większość szlaku to niestety droga dla pojazdów i wioski ale ruch jest niewielki
Miejscowi pasterze noszą noże w ciekawy sposób
Spotykamy coraz więcej grup turystów takich jak my, w tym sporo z Polski
Mamy coraz ładniejsze widoczki wysokich szczytów Himalajów
Po drodze stajemy na zupę. W karcie podane są przykładowe ceny noclegów w przydrożnym tea-house
Dzisiejszy nocleg wypada w Upper Pisang. Idzie się łatwo i przyjemnie a tu bach!, przekroczyliśmy nie wiadomo kiedy 3000 metrów.
Ścieżki w wiosce są wąziutki więc czasami trzeba ustąpić pierszeństwa
Tu mamy przepiękny i niezmącony widok na szczyt Annapurny II – 7937m n.p.m. i rzut oka na Annapurnę IV raptem tylko 400m niższą
W Upper Pisang znajduje się przepiękna świątynia buddyjska, którą po zalogowaniu się na kwaterze i zostawieniu plecaków również odwiedzamy
Ten wielki bęben to młynek modlitewny. Odmawia się buddyjskie modlitwy poprzez zakręcenie nim trzy razy
W Upper Pisang jest już zimno. Wioska leży już na znacznej wysokości i dodatkowo na odsłoniętym zboczu a wieczorem i w nocy mocno wieje. Idziemy na kolację ubrani już na cebulkę ale na szczęście gospodyni rozpala kozę ? i po małym pomieszczeniu rozlewa się błogie ciepełko.
Wcale nie tak dużo. To około średnio 5-6 godzin trekingu przy dystansach rzędu 15-17 kilometrów. Annapurna Circuit jest, przynajmniej w początkowej niższej części podobna trudnościowo do chodzenia po Tatrach.
Szedłem trasę wokół Annapurny a potem jeszcze do Annapurna Bace Cump w 2012 roku. Patrząc na Twoje zdjęcia muszę powiedzieć, że bardzo wiele się zmieniło. Na pewno jedno nie- góry wciąż są niesamowicie piękne. Do tego ludzie na miejscu i na szlaku. Niepowtarzalny, magiczny klimat.
Dawało się już 10 lat temu, co prawda niektórzy chcieli dopłaty, ale zawsze można było negocjować pakiet pokój, ciepła woda i ładowanie, czasami za darmo przy kupnie posiłków w tea house, teraz jeśli już jest wifi w standardzie to już z resztą nie ma żadnego problemu
We wszystkich tea-housach w których nocowaliśmy łącznie z High Camp dwie rzeczy zawsze były za darmo: Wifi i gniazdka do ładowania telefonów. Zabrałem powerbanka, który był tylko niepotrzebnym balastem na całym trekingu, ani razu nie był potrzebny.
Super wyprawa i fantastyczne zdjęcia ! Zresztą jak zawsze
:) . Jedno ( okrągły budynek z czerwonym dachem na tle szczytów ) tak mnie urzekło, że wzięłam go na tapetę laptopa
:)
Gadekk napisał:Co było w tej budzie na Thorong-La Pass?kiedyś (25 lat temu) po lewej był Tea Shop działający sezonowo, a po prawej ogólnodostępne pomieszczenie, w którym nawet mieliśmy fantazję nocować.I jak patrzę na aktualne fotki to chyba się nic nie zmieniło.
No tak, miałem oglądać powtórki z Wimbledonu i Tour de France, a ostatecznie cały niedzielny wieczór spędziłem na czytaniu relacji z Himalajów
:D Dziękuję za ten obszerny opis przygody, która i mnie się marzy. Mógłbyś podsumować jakoś finanse tej wyprawy?PozdrawiamPaweł
@hiszpan jak to możliwe, że ktoś wjechał na Thorang La Pass rowerem? ze zdjęć wynika, że to nierealne
:) No chyba że dojechał tak daleko jak się dało i dalej wprowadził...
Na życzenie podsumowuję koszty:Przelot WAW-SHJ-KTM RT: 3400zł Wiza do Nepalu: 110złWynajęcie Szerpów i przewodnika : 790złWszystkie noclegi na całej trasie, przejazd Kathmandu-Besishahar, Przejazd Besishahar-Taal: 810złOrientacyjne koszty posiłków, napojów i wody na całej trasie (kupowane na bieżąco w tea-housach): ok 1500zł (nie mam dokładnego rozliczenia)Przelot Jomsom-Pokhara; 620złNocleg Pokhara: 90złPrywatny bus Pokhara-Kathmandu: 120złNocleg Kathmandu; 80zł za nocTo koszty podstawowe, do tego pamiątki, koszty wejściówek do zabytków Kathmandu, fryzjera itp. @Qba85 - otóż większość trasy do Manang jest w 100% przejezdna rowerem, potem aż do High Camp i wyżej do przełęczy widzieliśmy rowery wprowadzane ręcznie przez ... no Szerpów głównie, nie rowerzystów. A z przełęczy do Muktinath już da się zjechać.
@Qba85, z tego co pamiętam (przeszedłem AC w 2013), to praktycznie cała trasa to ścieżki, czasem gruntowe drogi. Przejście przez przełęcz jest technicznie banalne z obu stron, to cały czas szeroka ścieżka. Bardziej problematyczna może być "ściana" z Thorung Phedi do Thorung High Camp - bardzo stromy stok pokonywany serpentyną, ok. 500 m rożnicy poziomów.Problematycznymi odcinkami dla rowerów są fragmenty z kamiennymi stopniami, ale ich nie było tak dużo. Dobrze wytrenowany i zaklimatyzowany rowerzysta na MTB powinien dać radę, oczywiście ze wsparciem w postaci transportu bagażu, bo nie wyobrażam sobie takiego rowerowego Chucka Norrisa, żeby pokonał tę trasę z sakwami
:)
@meczko @hiszpan drogi/ścieżki przy przyzwoitej pogodzie to oczywiście nie problem, sam bym może przejechał większość
:))) ale wciąganie rowerów na przełęcz ze wsparciem Szerpów dodatkowo niosących także bagaż to już doprawdy ekstrawagancka rozrywka...
Dziękuję za te informacje. Znajomy mojego przyjaciela przymierza się do tej wyprawy, podaje wyższe kwoty. No ale właśnie istotniejsze jest to, co konkretnie ktoś przeżył (i, no cóż, zapłacił). Będę to sobie po cichutku kalkulował. Może uda mi się tam dotrzeć. Na pewno będzie taniej niż w Łebie :)
Dziękuję za te informacje. Znajomy mojego przyjaciela przymierza się do tej wyprawy, podaje wyższe kwoty. No ale właśnie istotniejsze jest to, co konkretnie ktoś przeżył (i, no cóż, zapłacił). Będę to sobie po cichutku kalkulował. Może uda mi się tam dotrzeć. Na pewno będzie taniej niż w Łebie
:)
A i jak robię własne pranie:
Na kolację tym razem dużo makaronu i nieśmiertelną herbatkę imbirową a na śniadanie odkrywam masala omlet, który wraz z chlebkiem tybetańskim stanie się moim podstawowym porannym pożywieniem.
Z samego rana będziemy mogli już spojrzeć na Annapurnę II – jeden ze szczytów masywu, który ma ponad 7900m n.p.m.
c.d.n.Wcale nie tak dużo. To około średnio 5-6 godzin trekingu przy dystansach rzędu 15-17 kilometrów. Annapurna Circuit jest, przynajmniej w początkowej niższej części podobna trudnościowo do chodzenia po Tatrach.Im wyżej tym ładnie chciało by się powiedzieć. No poniekąd to prawda. Nasz trzeci dzień trekkingu jest chyba najłatwiejszy. To prawie jak spacerek do Doliny Chochołowskiej najprościej przyrównując. Oczywiście przed nami trudne wspinaczki powyżej 4000 metrów ale takimi spokojnymi etapami przygotowujemy do tego organizmy.
Tymczasem na dzień dobry kłaniają się nam wspaniałe 7-tysięczniki w tym Annapurna II
Dzisiaj szlak w przeważającej części biegnie wzdłuż pięknej doliny rzeki Marsynagdi.
Zapewne z porze deszczowej jest wielka i rwąca ale dziś to ledwie strumyk
Większość szlaku to niestety droga dla pojazdów i wioski ale ruch jest niewielki
Miejscowi pasterze noszą noże w ciekawy sposób
Spotykamy coraz więcej grup turystów takich jak my, w tym sporo z Polski
Mamy coraz ładniejsze widoczki wysokich szczytów Himalajów
Po drodze stajemy na zupę. W karcie podane są przykładowe ceny noclegów w przydrożnym tea-house
Dzisiejszy nocleg wypada w Upper Pisang. Idzie się łatwo i przyjemnie a tu bach!, przekroczyliśmy nie wiadomo kiedy 3000 metrów.
Ścieżki w wiosce są wąziutki więc czasami trzeba ustąpić pierszeństwa
Tu mamy przepiękny i niezmącony widok na szczyt Annapurny II – 7937m n.p.m. i rzut oka na Annapurnę IV raptem tylko 400m niższą
W Upper Pisang znajduje się przepiękna świątynia buddyjska, którą po zalogowaniu się na kwaterze i zostawieniu plecaków również odwiedzamy
Ten wielki bęben to młynek modlitewny. Odmawia się buddyjskie modlitwy poprzez zakręcenie nim trzy razy
W Upper Pisang jest już zimno. Wioska leży już na znacznej wysokości i dodatkowo na odsłoniętym zboczu a wieczorem i w nocy mocno wieje. Idziemy na kolację ubrani już na cebulkę ale na szczęście gospodyni rozpala kozę ? i po małym pomieszczeniu rozlewa się błogie ciepełko.