Ostatnie kilometry to niekończące się schody, które naprawdę dają w kość. W jednym miejscu też zaufałem niepotrzebnie mapom mapy.cz, które wyprowadziły mnie w złą stronę i dodałem sobie jeszcze pewnie z kilkadziesiąt metrów przewyższeń [emoji28]
Do Ghorepani docieram chwilę po 16. Po wejściu do wioski jestem świadkiem jakby zaślubin i błogosławieństwa pary młodej przez rodziców. Później z kolei zaczyna się festiwal / święto. Lokalni mieszkańcy tańczą, grają i śpiewają. Annapurna Circuit dzień 11 - ostatni
Nadszedł ostatni dzień trekkingu po szlaku Annapurna Circuit. Jak już napisałem wcześniej żałuję, że przedwczoraj nie wysiadłem wcześniej z autobusu, który był wątpliwą przyjemnością. Wtedy miałbym idealne przy moich lotach 12 dni na szlaku. No ale zawsze można coś poprawić, więc nie ma co roztrząsać [emoji846]
W Ghorepani większość osób przyjeżdża tylko na krótki trekking na Poon Hill. Mimo wszystko mają kawałek do przejścia do Ghorepanii i później zejście do Tatopani, bo drogą zajechać się nie da. Zresztą jest to piękny, zielony odcinek trasy z wieloma klimatycznymi wioskami.
W nocy znów zimno jak diabli, ale dwie kołdry załatwiają sprawę. Pobudka 4:50, szybkie ubranie się i ruszam w kierunku Poon Hill. Śniadanie zjem po powrocie. Początkowo znów idę w ciemności w pociągu latarek. Po drodze trzeba jeszcze zapłacić 150 rupii w kasie.
W trakcie trekkingu przejaśnia się i można podziwiać piękne ośnieżone szczyty:
Na szczycie mnóstwo osób, dwie setki to na bank. Spędzam tutaj jakąś godzinę, robiąc dziesiątki fotek:
Po tym jak słońce jest już trochę nad ziemią, zaczynam schodzić do hotelu na śniadanie.
W Ghorepani leniwie spędzam poranek i przed 9:00 ruszam na dół w kierunku Nayapool. Ponownie przechodzę przez obszar z bujną roślinnością, pola uprawne na zboczach gór i wyłaniający się masyw Machapuchare.
Zdecydowana większość osób na szlaku ma przewodników. Mną są zdziwieni, że idę sam
:) Czyli mało kto wie, że jest to możliwe i to może być powód małej liczby osób na szlaku.
W Nayapool melduję się ok. 14:00. Z okazji święta/festiwalu wszędzie są dzieciaki poubierane w stroje ludowe, „znakują” czoła i chcą pieniędzy. Za pierwszym razem rzuciłem na tacę, ale podobne bramki były co kawałek, więc je omijałem (co nie zawsze było łatwe). Pokazywałem, że już jestem „oznaczony” i szedłem dalej.
Na przystanku autobusowym zagaduje mnie taksówkarz, który chce 3500 rupii za przejazd do Pokhary. Mówię, że za drogo i czekam na autobus. Wcześniej widzę wypchany po brzegi autobus, więc skoro przystaje na moje 2000 rupii, to zmęczony się zgadzam i jadę. Nadal drogo, ale zmęczenie zwycięża. Droga jest bardzo dobra, w większości asfaltowa i nawet na jednym odcinku ma po 3 pasy ruchu. Co ciekawe, nawet tutaj na drogach dzieciaki i dorośli zatrzymywali samochody.
Czas na podsumowanie, zestawienie kosztów, plan trekkingu i porady jeszcze przyjdzie. Może w samolocie nad tym popracuję. Lot jest w ciągu dnia, więc spać nie będę.Przepraszam za opóźnienie. Wszystkie noclegi na miejscu. W miastach przez booking w dniu noclegu. Wybór olbrzymi.
W Kathmandu dopadło mnie choróbsko i gorączka przez 3 dni. Nadal nie wyzdrowiałem i dodatkowo muszę ogarnąć pracę. Zaraz do kolejnego lekarza jadę :/ Jak się pozbieram, to od razu dokończę.Pokhara
W Pokharze spędziłem dwie noce z uwagi na wyprzedzenie planu po przejściu przez przełęcz Thorong La. Wieczór nad jeziorem jest bardzo przyjemny. Przy promenadzie jest masa knajpek i ludzi zajmujących się drobnym handlem. Zupełnie jakbyśmy się przenieśli w zupełnie inne miejsce.
Jedzenie mega tanie w porównaniu do cen w górach. Pierogi MoMo za 130 rupii, szaszłyk za 120 rupii:
Muszę przyznać, że miasto jest bardzo przyjemne i warte spędzenia kilku dni dla osób chcących odpocząć po trudach wędrówki. Zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu niż Kathmandu.
Drugiego dnia w hotelu zostawiłem niepotrzebne rzeczy i ruszyłem w stronę Pagody Pokoju znajdującej się po drugiej stronie jeziora Phewa.
Szedłem przy jeziorze, w jednym miejscu znajdując przeprawę. Myślałem, że to przeprawa miejska, a okazało się, że ta darmowa przeprawa dotyczyła 5* hotelu Fish Tail Lodge. No cóż pracownik mi w ząb nie mówił po angielsku, więc przepłynąłem się tratwą w jedną stronę, zwiedziłem hotel i przepłynąłem łódką z powrotem [emoji28]
Mnie Turkish serwisem nie powalił na kolana (fotki są w relacji obok), ale było przynajmniej przyzwoicie.Powodzenia w eskapadzie, dawaj liczne fotki z treku
Tutaj dokładnie po godzinie od wyjścia z samolotu miałem już złożony wniosek o pozwolenie Annapurna Conservation Area Project (koszt: 3000 rupii).A jak wygląda sprawa z obowiązkiem wynajęcia przewodnika ?
Nie ma takiego obowiązku. Nadal jest to martwy przepis. Na kontrolach z uśmiechem wpisują i życzą przyjemnej drogi. Trzy spotkane Niemki właśnie myślały, że jest obowiązek i wzięły przewodnika, który wprowadził je w maliny prowadząc zamkniętą / zawaloną części szlaku za Tal… Tyle na temat „przewodników”. Szlak zamknięty od 2021 roku, a on nie wiedział [emoji28].
Darek M. napisał: Wybudowano lepszą drogę i wieloma odcinkami idzie się właśnie taką drogą miejscami betonową, miejscami szutrową, którą przejeżdżają jeepy i motocykle wznosząc tumany kurzu. Muszę przyznać, że ten fakt naprawdę odbiera wiele z uroku szlaku Na pewno już to sam znalazłeś, ale dodam na użytek czytelników tej relacji, którzy wybiorą się tam w przyszłości - na całej długości AC poprowadzono alternatywne szlaki NATT, które pozwalają na ominięcie zdecydowanej większości odcinków drogą. Byłem tam dość dawno, bo równe 10 lat temu, ale z tego, co czytam, to te szlaki są utrzymywane i odnawiane.Główny inicjator ich powstania napisał przewodnik po szlakach NATT, który na naszym treku te 10 lat temu bardzo się sprawdził. Widzę, że teraz ostatnie wydanie jest z 2018, czyli pewnie byłoby przydatne, ale z zastrzeżeniem, że niektóre informacje mogą być nieaktualne.https://www.amazon.com/Trekking-Annapur ... 07HW2WLHS/
Niestety ale nie jest tak fajnie. Na wielu odcinkach nie ma alternatywy po monsunie, który spustoszył ten region. Raz wybrałem taką drogę i po kilometrze musiałem zawrócić. Tam gdzie się dało to oczywiście wybieram szlak poza drogą.Ps. Piszę o rejonie, który przeszedłem. Wiele odcinków prowadziło drogą i na mapach nie było widać żadnej innej drogi.
Mega! Cieszy mnie bardzo informacja, że ten obowiązek wynajęcia przewodnika to wciąż martwy przepis. Lecę do Nepalu w kwietniu i mam nadzieję, że do tego czasu tak zostanie
:D W planach również Annapurna
:)
Trasa marzenie i widoczki po prostu powalają!@Darek M. jak robisz z noclegami? Zabukowałeś je wcześniej czy idziesz na żywioł i szukasz dopiero po dojściu do jakiejś wioski?
Legion1 napisał:Piękna sprawa, Nepal ciągle na liście, ale chyba najpierw trzeba zdecydowanie poprawić kondycję żeby sobie pozwolić na taki trekking
;)Nie do końca z tą mega kondycją
;) Mogę podać przepis dla tych bez kondycji. Z braku czasu i takiej sobie kondycji miałem robić Mardi Himal trek ale bardzo dużo chmur i pogoda słaba więc zmiana decyzji na miejscu i jeep (można autobusem albo somolotem) do Jomsom, na miejscu gdzie nogi poniosą, trek po okolicznych wioskach i świątyniach, później bus do Mukiontah z przystankiem (noclegiem w Kagbeni) i tam też krótkie treki po okolicznych wioskach.Widoki boskie. Nie żałuję zmiany decyzji a kondycja na zasadzie gdzie nogi poniosą. Tak nawiązując do relacji to te wszytkie widoki ( i zapewne wiele więcej po drodze) są jeszcze przed @Darek M no bo AC trek to zejście z do Mukintah z przełęczy.A jeszcze odnośnie kondycji to spotkaliśmy w jednej z wiosek grupę 60-70 latków którzy kończyli właśnie rundkę AC i nie była to mocno wysportowana grupa
;) Także ten
:) Można tek AC zacząć bardzo wysoko bo jeepem dojechać aż do Manang zdaje się. 10-15km to nie jest aż tak strasznie dużo więc zostaje kwestia wysokości. @Darek M piękne widoki, niedawno wróciłem a już bym wrócił
:)
-- 12 Lis 2023 13:21 -- Zjeżdżając z Mutkinath od razu do Tatopani ominąłeś najfajniejsze odcinki AC, klimatyczne stare wioski, dużo wariantów omijających drogę - spokojnie nawet na tydzień i więcej niespiesznego łażenia. Ja wspominam te odcinki w sumie najlepiej z całego treku, a doszliśmy pieszo aż do Beni (ostatni odcinek z Tatopani do Beni z powodu strajku transportu). -- 12 Lis 2023 13:36 -- jar188 napisał:Legion1 napisał:Piękna sprawa, Nepal ciągle na liście, ale chyba najpierw trzeba zdecydowanie poprawić kondycję żeby sobie pozwolić na taki trekking
;)Nie do końca z tą mega kondycją
;) Mogę podać przepis dla tych bez kondycji. ... Jakąś opcją jest też zacząć trek nisko (w Besisahar albo niewiele wyżej) i iść powoli, z założeniem, że nic na siłę, nie mamy czasu zaplanowanego na styk i możemy sobie pozwolić nawet na wiele dni poślizgu albo ewentualne zawrócenie. Trasa na to pozwala, bo lodge są co chwilę. Można prawie w każdej chwili dojść do wniosku, że na dzisiaj dość i się zatrzymać. Zaczynając trek miałem średnią, jeżeli nie kiepską kondycję. Dojście do Braki zajęło nam ponad tydzień i to już przyniosło mocną poprawę. Dolne odcinki są na to idealne, bo nie ma jeszcze problemu z wysokością. W sumie całość treku można zrobić bez dziennych przewyższeń po 1000 m jak te, które robił Darek. Jedynym miejscem, gdzie nie da się uniknąć dłuższego "przebiegu" jest samo przejście przez Thorung La. O ile nocując w Thorung High Camp można podejście ograniczyć tylko do 500 m (co i tak na wysokości 5000+ m nie jest banałem), to potem i tak się nie pominie zejścia 1600-1700 m do Muktinath.
Bardzo fajna relacja. Podzielam zdanie meczki, że na odcinku od Muktinath do Tatopani znajdują się jedne z najpiękniejszych nepalskich wiosek i szkoda je pomijać. Jednak rozumiem, że ograniczenia czasu zmuszają do dokonania trudnych wyborów i skróceniu trasy.Rozwijasz dość duże tempo. Trochę szkoda, że pominąłeś (tak wnioskuję po Twoich zdjęciach?) lokalne klasztory buddyjskie...
hiszpanTrasa marzenie i widoczki po prostu powalają!@Darek M. jak robisz z noclegami? Zabukowałeś je wcześniej czy idziesz na żywioł i szukasz dopiero po dojściu do jakiejś wioski?
Byłem 3 tygodnie wcześniej i zrobiłem cały ACT pieszo. Wyszło 261 km i nigdzie nie było problemów z noclegami. W wielu miejscach byłem jedynym gościem, więc po prostu wchodzisz i pytasz (Fakt wybierałem mniejsze wioski np Bhraga zamiast Manaang, GHUSANG LEDAR zamiast Manaang czy Yak Kharki).
hiszpanTrasa marzenie i widoczki po prostu powalają!@Darek M. jak robisz z noclegami? Zabukowałeś je wcześniej czy idziesz na żywioł i szukasz dopiero po dojściu do jakiejś wioski?
Byłem 3 tygodnie wcześniej i zrobiłem cały ACT pieszo. Wyszło 261 km i nigdzie nie było problemów z noclegami. W wielu miejscach byłem jedynym gościem, więc po prostu wchodzisz i pytasz (Fakt wybierałem mniejsze wioski np Bhraga zamiast Manaang, GHUSANG LEDAR zamiast Manaang czy Yak Kharki).
Darek M. napisał:Czas na podsumowanie, zestawienie kosztów, plan trekkingu i porady jeszcze przyjdzie. Może w samolocie nad tym popracuję. Lot jest w ciągu dnia, więc spać nie będę. hej, udało się podsumować wyprawę?czekamy niecierpliwie na domknięcie relacji
;)
Przepraszam za opóźnienie. Wszystkie noclegi na miejscu. W miastach przez booking w dniu noclegu. Wybór olbrzymi. W Kathmandu dopadło mnie choróbsko i gorączka przez 3 dni. Nadal nie wyzdrowiałem i dodatkowo muszę ogarnąć pracę. Zaraz do kolejnego lekarza jadę :/ Jak się pozbieram, to od razu dokończę.
Darek M. napisał:PokharaTaksówkarz próbował jeszcze sztuczki na terminal [emoji6] Twierdził, że terminal krajowy jest dużo dalej i stawka powinna być wyższa [emoji23] ciekawe, bo to było w tym samym miejscu na innym piętrze. Umówiona stawka to 500 rupii.W Pokharze są dwa działające lotniska, sam lądowałem lecąc z Jomsom na jednym i taksą jechałem na drugie na lot PKR-KTM.To ze zdjęcia opisane jest jako international.
Ile potrzeba tych Rupii na 4 tygodnie wyjazdu przy założeniu ,że nie będę cebulował caly wyjazd? Oczywiście plus minus ,bo zdaję sobię sprawę ,że każdy ma minimalnie inne potrzeby.
Nie napisałeś, gdzie chcesz przebywać przez te 4 tygodnie. Każdy ma inne potrzeby i zachcianki. Domyślam się, że nie wszędzie też obowiązuje zasadadarmowe spanie za zakup posiłków.
Przepraszam, że nie napisałem ,myślałem że w poście Himalaje-Annapurna Circuit wszystkie posty dotyczą tylko tego szlaku ,ale ok.Ruszam 2 kwietnia z Kathmandu do Besisahar a potem cały szlak ACT i o te koszty mi chodzi ,mniej więcej oczywiście, mam cztery tygodnie na miejscu ,żeby się delektować przyrodą i dobrym Nepalskim jedzeniem.
deha napisał:i dobrym Nepalskim jedzeniem.
:DCo do kosztów, to jest osobny dział od tego typu pytań.W każdym razie są one zmienne zależnie od wysokości i obłożenia teahouse'ów. Szykowałbym się mniej więcej na:nocleg: 600-1200 NPR (nie wiem jak na ACT, na EBC często były darmowe jeśli brało się posiłek lub 2)pasza: 600-1200 NPRbutelka wody: 150-500 NPRtermos gorącej herbaty: 150-800 NPRgorący prysznic: 350-800 NPRładowanie urządzeń elektronicznych: 0-600 NPR
Darek M. napisał: Domyślam się, że nie wszędzie też obowiązuje zasadadarmowe spanie za zakup posiłków.Robiłem zarówno AC jak i EBC (plus 1 przełęcz).Na AC nigdzie nie trafiłem na darmowy nocleg, na EBC jeden raz w Gorakshep.
Cześć, Czy spotkałeś się po drodze z możliością wynajmu konia na ThorongLa? gdzie i za ile?wybieram się z partnerką w okolicy kwietnia, dla niej to pierwszy trek i bardzo się boi, ja robiłem już ACT ale w przeciwynym kierunku, tj. od Jomosom, i 20 lat temu miałem problem z aklimatyzacją w Muktinath i podejściem na przełęcz, w efekcie wjechałem na koniu. Boję się czy w tym roku nie będzie konieczności skorzystania z takiego udogodnienia, aczkolwiek zakładam dłuższą aklimatyzację plus wsparcie acetazolamidem.Oczywiście przejście solo, nie planujemy nikogo wynajmować.
yarps napisał: ... ja robiłem już ACT ale w przeciwynym kierunku, tj. od Jomosom, i 20 lat temu miałem problem z aklimatyzacją w Muktinath i podejściem na przełęcz, w efekcie wjechałem na koniu. Od strony Muktinath to potężna wyrypa, 1700 m różnicy wysokości do zrobienia na raz - startuje się z 3700 m, przełęcz jest na 5400. Nieporównywalnie większy wysiłek niż od strony Manang/ Thorung Phedi.Jak idziesz od strony Manang to Thorung Phedi jest na 4500, Thorung High Camp na ok. 4900 czyli podchodząc z tej strony w zależności od opcji robi się na raz 500 albo najwyżej 900 m podejścia na przełęcz. Między Thorung Phedi a Thorung High Camp jest solidnie strome podejście, z High Camp na przełęcz już łagodnie. Co nie znaczy, że wysokość nie zrobi swojego nawet mimo aklimatyzacji. Zarówno w Thorung Phedi jak i w High Camp oprócz koni w sezonie na pewno będą też porterzy, których będzie można zatrudnić na krótki odcinek do niesienia plecaka i przejść ten kawałek całkiem na lekko. My skorzystaliśmy z takiej usługi do przełęczy, od przełęczy w dół do Muktinath już spokojnie daliśmy radę z plecakami.Byliśmy tam już 10 lat temu, ale pamiętam, że wynajęcie konia z "kierowcą" było dość mocno drogie - pamiętam z wtedy stawkę $100, ale nie pamiętam, czy to było z Phedi czy z High Camp na przełęcz. Zatrudnienie portera wychodziło znacznie taniej - wtedy to było chyba (znowu o ile mnie pamięć nie myli) 2000 rupii, czyli wtedy $20 za odcinek (odrębnie Phedi-High Camp i High Camp-przełęcz).Oczywiście ceny sprzed 10 lat nie będą miarodajne, ale może to da jakiś rząd wielkości.
Od strony Muktinath to potężna wyrypa....taaaa, do Muktinath szedłem od Chhusang, czyli z ok 3000 mnpm jakąś paterską ścieżką, przez przełęcz Gnyi La na jakichś 4050 m i też zdychałem potwornie. Za duże przewyższenia na jeden dzień. ale racja, dobra kilkudniowa i nieśpieszna aklimatyzacja w okolicy Manang powinna zrobić robotę, mimo bagażu kolejnych 20 lat na karku
;)Jeszcze jedno pytanko - jak oczyszcałeś wodę? Czytałem rózne opinie o jakości wody z tzw. bezpiecznych ujęć, nie za bardzo chciałbym im ufać. Butelka filtrująca? Tabsy? Steripen?No i wielkie dzięki za poprzednie odpowiedzi, rzecz jasna!
@Darek M. dzięki za podzielenie się z nami Twoim super kompleksowym podejściem do planowania i pakowania. Na pewno skorzystam bo ruszamy na AC już wkrótce....
Ostatnie kilometry to niekończące się schody, które naprawdę dają w kość. W jednym miejscu też zaufałem niepotrzebnie mapom mapy.cz, które wyprowadziły mnie w złą stronę i dodałem sobie jeszcze pewnie z kilkadziesiąt metrów przewyższeń [emoji28]
Do Ghorepani docieram chwilę po 16. Po wejściu do wioski jestem świadkiem jakby zaślubin i błogosławieństwa pary młodej przez rodziców. Później z kolei zaczyna się festiwal / święto. Lokalni mieszkańcy tańczą, grają i śpiewają.
Nadszedł ostatni dzień trekkingu po szlaku Annapurna Circuit. Jak już napisałem wcześniej żałuję, że przedwczoraj nie wysiadłem wcześniej z autobusu, który był wątpliwą przyjemnością. Wtedy miałbym idealne przy moich lotach 12 dni na szlaku. No ale zawsze można coś poprawić, więc nie ma co roztrząsać [emoji846]
W Ghorepani większość osób przyjeżdża tylko na krótki trekking na Poon Hill. Mimo wszystko mają kawałek do przejścia do Ghorepanii i później zejście do Tatopani, bo drogą zajechać się nie da. Zresztą jest to piękny, zielony odcinek trasy z wieloma klimatycznymi wioskami.
W nocy znów zimno jak diabli, ale dwie kołdry załatwiają sprawę. Pobudka 4:50, szybkie ubranie się i ruszam w kierunku Poon Hill. Śniadanie zjem po powrocie. Początkowo znów idę w ciemności w pociągu latarek. Po drodze trzeba jeszcze zapłacić 150 rupii w kasie.
W trakcie trekkingu przejaśnia się i można podziwiać piękne ośnieżone szczyty:
Na szczycie mnóstwo osób, dwie setki to na bank. Spędzam tutaj jakąś godzinę, robiąc dziesiątki fotek:
Po tym jak słońce jest już trochę nad ziemią, zaczynam schodzić do hotelu na śniadanie.
W Ghorepani leniwie spędzam poranek i przed 9:00 ruszam na dół w kierunku Nayapool. Ponownie przechodzę przez obszar z bujną roślinnością, pola uprawne na zboczach gór i wyłaniający się masyw Machapuchare.
Zdecydowana większość osób na szlaku ma przewodników. Mną są zdziwieni, że idę sam :) Czyli mało kto wie, że jest to możliwe i to może być powód małej liczby osób na szlaku.
W Nayapool melduję się ok. 14:00. Z okazji święta/festiwalu wszędzie są dzieciaki poubierane w stroje ludowe, „znakują” czoła i chcą pieniędzy. Za pierwszym razem rzuciłem na tacę, ale podobne bramki były co kawałek, więc je omijałem (co nie zawsze było łatwe). Pokazywałem, że już jestem „oznaczony” i szedłem dalej.
Na przystanku autobusowym zagaduje mnie taksówkarz, który chce 3500 rupii za przejazd do Pokhary. Mówię, że za drogo i czekam na autobus. Wcześniej widzę wypchany po brzegi autobus, więc skoro przystaje na moje 2000 rupii, to zmęczony się zgadzam i jadę. Nadal drogo, ale zmęczenie zwycięża. Droga jest bardzo dobra, w większości asfaltowa i nawet na jednym
odcinku ma po 3 pasy ruchu. Co ciekawe, nawet tutaj na drogach dzieciaki i dorośli zatrzymywali samochody.
Czas na podsumowanie, zestawienie kosztów, plan trekkingu i porady jeszcze przyjdzie. Może w samolocie nad tym popracuję. Lot jest w ciągu dnia, więc spać nie będę.Przepraszam za opóźnienie. Wszystkie noclegi na miejscu. W miastach przez booking w dniu noclegu. Wybór olbrzymi.
W Kathmandu dopadło mnie choróbsko i gorączka przez 3 dni. Nadal nie wyzdrowiałem i dodatkowo muszę ogarnąć pracę. Zaraz do kolejnego lekarza jadę :/ Jak się pozbieram, to od razu dokończę.Pokhara
W Pokharze spędziłem dwie noce z uwagi na wyprzedzenie planu po przejściu przez przełęcz Thorong La. Wieczór nad jeziorem jest bardzo przyjemny. Przy promenadzie jest masa knajpek i ludzi zajmujących się drobnym handlem. Zupełnie jakbyśmy się przenieśli w zupełnie inne miejsce.
Jedzenie mega tanie w porównaniu do cen w górach. Pierogi MoMo za 130 rupii, szaszłyk za 120 rupii:
Muszę przyznać, że miasto jest bardzo przyjemne i warte spędzenia kilku dni dla osób chcących odpocząć po trudach wędrówki. Zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu niż Kathmandu.
Drugiego dnia w hotelu zostawiłem niepotrzebne rzeczy i ruszyłem w stronę Pagody Pokoju znajdującej się po drugiej stronie jeziora Phewa.
Szedłem przy jeziorze, w jednym miejscu znajdując przeprawę. Myślałem, że to przeprawa miejska, a okazało się, że ta darmowa przeprawa dotyczyła 5* hotelu Fish Tail Lodge. No cóż pracownik mi w ząb nie mówił po angielsku, więc przepłynąłem się tratwą w jedną stronę, zwiedziłem hotel i przepłynąłem łódką z powrotem [emoji28]