+1
tropikey 4 listopada 2022 18:00
Image

Zaraz po wymianie mil na ten lot wybrałem sobie miejsce 4D. Chodzi o to, by mieć swobodny dostęp do korytarza bez konieczności skakania nad sąsiadem. Oczywiście, taki sam dostęp miałbym też z miejsc z lit. J i C, ale wtedy to ja byłbym przeskakiwany.

Image

Image

Image

Image

Image

Siedząc w rzędzie 4 jestem zaraz przy drzwiach, którymi na pokład wchodzą wszyscy pasażerowie tego lotu. To dopiero uczucie :D Jestem pierwszym po stewardesach, którego wyłapują oczy każdego wchodzącego na pokład. Jestem trochę, jak freak of nature, którego ludzie przyszli oglądać w cyrku osobliwości :D Po wizycie w saloniku Virgin Atlantic nic mi jednak nie przeszkadza. Jest mi błogo....

A ha! Te wielkie sakwy, niczym od marynarza z dawnych reklam Baltony, kryją w sobie materac na fotel i kołderkę :) .

Przez długi czas miejsce obok pozostaje wolne. W końcu siada na nim kobieta, którą wcześniej widziałem w kolejce stojącą z mężem. Po jakimś czasie pojawia się i on, staje przy swej lubej i o czymś tam szepczą. Pewnie rozważają, jak by tu podejść tego gościa obok, żeby się przeniósł. Moja salonikowa błogość przechodzi w litość i sam z siebie proponuję, że mogę się z mężem zamienić miejscami. Niestety, jego fotel, to 1L (pod oknem), a to oznacza skakanie nad współpasażerką. Niech się pani obok cieszy, że mam takie długie nogi :D .
Swoją drogą, na obu fotelach, z obcymi mi osobami płci przeciwnej, czuję się niekomfortowo wiedząc, że już za chwilę rozłożymy fotele i będziemy tak leżeć obok siebie. Jak tu potem odpowiedzieć kiedyś tam w przyszłości na pytanie żony: "czy spałeś kiedyś z inną?".

Image

Zanim przyjdzie czas na spanie, trzeba coś zjeść. Po bardzo dietetycznym pobycie w Nowym Jorku, od momentu wejścia do saloniku Virgin Atlantic na JFK będzie to już mój trzeci posiłek w ciągu mniej więcej 3 godzin :D .
Wybór na pokładzie prezentuje się dziś z grubsza tak:

Image

Image

Image

a w praktyce tak (kolacja, a potem jeszcze śniadanie w skąpym świetle, by nie krzywdzić śpiącej sąsiadki):

Image

Image

Lot był generalnie w porządku - nie mam się do czego przyczepić. Niestety, podobnie, jak w czasie lotu Singapore Airlines, nie udało mi się zasnąć na zbyt długo. Tym razem udaje mi się zdrzemnąć góra przez 3 kwadranse. Ciekawe, jak będzie wyglądał mój dzień w Buenos...

Zanim tam się znajdę, ląduję w stolicy Chile. Ostatni raz byłem tu kilka lat temu i mam miłe wspomnienia z tutejszego saloniku flagowego LATAM (choć wtedy bardziej podobał mi się ich lokal w GRU). Nie wiem, czy w czasie pandemii został on odremontowany, czy wpuścili mnie do jakiejś wyższej klasy, ale jestem pod wielkim wrażeniem. Kurde, pomyśleć, że to salonik linii, która jeszcze niedawno była objęta postępowaniem układowym z wierzycielami. Jak sobie to porównam z warszawskim salonikiem LOT-u, to... Eeee, szkoda gadać. Wystarczy wspomnieć o drzwiach do męskiego WC w części dla "goldów", których od nie wiem ilu lat nikt nie jest w stanie wyregulować tak, by się zamykały. A tu? Naprawdę, pierwsza klasa. Elegancki, stonowany wystrój, sala konferencyjna, kinowa, dla dzieci, część relaksacyjna, ładowanie bezprzewodowe w stolikach, nowoczesne toalety i prysznice, itd. Na jedzenie i picie nie mogę chwilowo patrzeć ;)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Następnym razem (jeśli będzie ku temu okazja) muszę zaplanować sobie dłuższy pobyt tutaj. Tymczasem, lot do AEP już wzywa. Tym razem już koniec luksusów. Cały pokład to klasa ekonomiczna, więc jedyny bonus, na który się załapuję to miejsce przy wyjściu awaryjnym.

Image

Image

Najlepsze czeka mnie jednak po oderwaniu się od ziemi i przebiciu przez nisko zawieszone chmury. Andy są piękne!

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Jedynie w celach archiwalnych odnotowuję skromną ofertę gastronomiczną.

Image

Potem już tylko pola i łąki.

Image

Niestety, tak jak w ub. roku w trakcie lotu do SDU w Rio de Janeiro, tak i tym razem siedzę po absolutnie złej stronie - z punktu widzenia obserwacji w trakcie lądowania. Podczas gdy u mnie po prawej stronie nie ma kompletnie nic, a na dodatek moje okno jest całkowicie pokryte szronem, to przez czyściutkie okna po lewej stronie ludzie oglądają jak na dłoni całe Buenos Aires, wzdłuż którego przelatujemy nisko, gdy podchodzimy do pasa na lotnisku AEP. Będę miał w czasie tej podróży jeszcze jedną okazję - może wtedy się uda.
Tymczasem, pora ucałować argentyńską ziemię...Zatem jestem w boskim Buenos. Z całowaniem argentyńskiej ziemi na razie się jednak wstrzymuję, bo idzie mi opornie... 

Najpierw muszę odstać dobre 45 minut w kolejce do kontroli paszportowej. Argentyńczycy najwyraźniej bardzo boją się napływu nielegalnych imigrantów ;) 

Co gorsze, coś mi się dzieje z wifi i pomimo tego, że łączę się z darmowym dostawcą na lotnisku, pojawia się ciągle komunikat, że ta siec wifi nie ma połączenia z internetem (dziękuję wszystkim, którzy chcieli pomóc :) ). Ten sam problem był już na lotnisku SCL -  najwyraźniej Huawei nie lubi się (z wzajemnością) z południowoamerykańskimi WiFi lotniskowymi - a zniknął dopiero w hotelu w Buenos Aires. 

Nieszczęścia chodzą parami i dołącza moje gapiostwo, przez które zapomniałem ściągnąć sobie mapę Buenos offline, a nawet nie zapisałem sobie numeru autobusu, który z AEP jedzie do centrum. Nie mam zatem podstawowych danych, by dotrzeć do hotelu. Ale jest jeszcze gorzej, bo po wyjściu z lotniska, gdy mam nadzieję znaleźć po prostu przystanek i sobie z niego pojechać zgodnie z jakimiś informacjami, okazuje się, że tam jest wszystko w przebudowie, a funkcję przystanku pełnią przejścia dla pieszych. A żeby ciamajdztwa było pod korek, to kompletnie nie pamiętam o tym, że przecież za bilet nie płaci się tu gotówką, tylko kartą SUBE (której oczywiście jeszcze nie mam). Tak to jest, jak człowieka od internetu odłączyć. 

Wracam zatem potulnie na lotnisko, znajduję punkt informacyjny i po zasięgnięciu tam języka (angielskiego), w pobliskim kiosku kupuję SUBE, a potem udaję się nieco dalej, na standardowy przystanek, z którego - zgodnie z podpowiedzią pani informatorki - zabieram się autobusem 45.

Image

Nie wiem, skąd ta pani czerpie swoją wiedzę, ale jest ona z pewnością niekompletna. Owszem, 45-tka jedzie w kierunku centrum, ale nijak nie zahacza o Plaza de Mayo, o które ją pytałem. Widzę to na azymut w Google maps, więc wysiadam z grubsza w pobliżu mojego Anselmo Curio Collection i daję tam na piechotę (również z grubsza, widząc tylko kierunek marszu), przyglądając się pierwszym obrazkom z urokliwej dzielnicy San Telmo. 

Image

Intuicja mnie nie zawodzi i po niecałym kwadransie docieram do Plaza Dorrego.  Potem przypominam sobie, że trzeba było jechać numerem 33. Owszem, i w tym przypadku trzeba podejść, ale zdecydowanie mniej. 

Image

Jest około południa. Pokój już na mnie czeka, więc uderzam tam w podskokach, by zostawić cały majdan i ruszyć na miasto, bo jest kilka spraw do załatwienia. 

Moja Junior Suite okazuje się bardzo przestronna. Owszem, tu i ówdzie są jakieś drobne mankamenty, ale generalnie jest cacy :) . Zmieściłaby się tutaj cała drużyna harcerska, oczywiście na karimatach (a na nieco mniejszym balkonie zastęp zuchów).

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Tu już internet działa, ale jeżdżąc po Argentynie muszę mieć do niego dostęp stały, a nie tylko doraźny (zwłaszcza później, w północno-zachodniej części kraju). W celu zapewnienia go sobie udaję się do jednej z placówek Claro, by skorzystać z tej oto oferty:

https://www.claro.com.ar/personas/plane ... o/turistas

W sklepie doskonale wiedzą, o co chodzi. Trudno się dziwić - na dziesięciu klientów, siedmiu (w tym ja, jako drugi) jest właśnie po tego rodzaju kartę. 

Korzystam z usług tej placówki (mogę ją polecić):

https://maps.app.goo.gl/ZSG4HTcycHqt2BuL7

Teraz, to człowiek się od razu jakoś tak pewniej czuje :D . 

Idę w kierunku "centrum" miasta (w cudzysłowie, bo jest tu takich centrów kilka). Najpierw Casa Rosada I sąsiadujący z nią pomnik, przy którym ludzie składali pamiątkowe kamienie symbolizujące ofiary covidu.

Image

Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (22)

sko1czek 5 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
[/quote]Check in na lot do FRA był jeszcze szybszy. Zdziwiło mnie, że nie sprawdzano ani ESTA, ani szczepienia. Lufthansie wystarczą najwyraźniej dane wprowadzone przeze mnie w trakcie on line check in, a zwłaszcza odhaczony "ptaszek" przy oświadczeniu, że jakby co, to poniosę wszelkie koszty, jeśli nie wpuszczą mnie do USA.... No ale chyba nie zrobią mi tego przy mojej pierwszej w życiu wizycie tamże[/quote]Coś się zmieniło w tym temacie. Przy tegorocznym wylocie z WAW do Toronto nikt nie sprawdzał kanadyjskiej eTA. Znaczy, że była sprawdzona w inny sposób. Zarówno kanadyjska eTA jak i amerykańska ESTA są powiązane z numerem paszportu. Po maszynowym odczycie paszportu przez osobę na check-inie czy urzędnika Immigration po prostu widać, że klient ma eTA czy ESTA.
tropikey 5 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
We FRA obsługiwał mnie bardzo młody chłopak, chyba nowicjusz (pytał sąsiadów o różne kwestie), więc być może działał asekuracyjnie :)Na marginesie, SQ daje na cały lot wifi gratis dla pasażerów w C i F, więc chyba nadam jeszcze odcinek z pokładu (z którego piszę właśnie te słowa).
gadekk 7 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
@tropikey jak karta alkoholowa na pokładzie SQ? :>
tropikey 7 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
Wiedziałem, że po przylocie będzie jeszcze bieganina, więc nawet jej nie sprawdzałem, co by się nie drażnić :DWypiłem 2 kieliszki Shiraz (bardzo dobre, ale nawet nie wiem, z jakiego kraju) i tyle.Na bieżąco można sprawdzać tu:https://inflightmenu.singaporeair.com/home
marek2011 16 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
@tropikey: zaiste poczekalnia LA w SCL jest znakomita - jest przeznaczona tylko dla paxów segmentu premium (bilet biznes / premium międzynarodowe) oraz posiadaczy najwyższego statusu w LATAMPASS.
lataczuk 17 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
@tropiklucz - zyjesz? :)
abelincoln 17 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
@lataczuk mając do wyboru otwarte ramiona latynoskiego kraju i forum z dalekiego, zimnego środkowoeuropejskiego kraju - nic dziwnego że utonął w tych ramionach [emoji23]
tropikey 18 listopada 2022 05:08 Odpowiedz
Jestem, jestem, wkrótce się odezwę :)No i dziękuję za troskę. Wszystko gra!
splder 21 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
W kwestii formalnej to Dolce Gusto jest ciśnieniowy (15 bar) . Z tanich i popularnych kapsułkowców tylko Tassimo Bosha oszukuje na ciśnieniu (3 bar). [emoji12]
agnieszka-s11 23 listopada 2022 17:08 Odpowiedz
Ta Cabana jest niesamowita, dzieki za namiary, bo w te rejony na pewno jeszcze wroce
billabong 28 listopada 2022 17:08 Odpowiedz
tropikey napisał:(...) część z wyrobami reginalnymi, pamiątkami i innymi atrakcjami, dla których tu dotarłem jest dość mała. Może po prostu trafiłem tu o złej porze? Na szczęście, są charakterystyczne dla tej imprezy tańce ludowe, ale nie w wykonaniu zespołów folklorystycznych, lecz zwykłych mieszkańców.Co innego część jarmarczna, ze świeżą dostawą z Chin i Bangladeszu oraz że wszelkiego rodzaju second handem. Tu na brak sprzedawców narzekać nie można. Czyżby taka właśnie przyszłość czekała Feria de Mataderos?Dla mnie właśnie ta spontaniczność i tańce w wykonaniu mieszkańców, a nie zespołów, dodawały wyjątkowości właśnie temu miejscu.Nie pamiętam jakiejś większej ilości chińszczyzny - jeśli rzeczywiście co tydzień wygląda to tak jak mówisz, to niesamowita szkoda. :/
tropikey 28 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
Jasne, pełna zgoda! Mnie też ujęło właśnie to, że bawili się zwykli ludzie, a nie wyszkolona do tego grupa :)Fajnie, że mają w sobie tyle luzu, ale i szacunku dla tradycji. Już widzę, jak u nas na festynie ludzie wyskakują do oberka, czy innego kujawiaka :DA co do asortymentu, to mam podejrzenie, że spora część wystawców mogła tego dnia nie przyjechać ze względu na niepewną pogodę, obawiając się, że klienci mogą nie dopisać.
abelincoln 28 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Pędzę dalej, by skończyć jeszcze w listopadzie :DThere goes moja szansa na 3. miejsce w relacji miesiąca :lol: :lol:
gadekk 29 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
@tropikey, dlaczego nie skorzystałeś z FCL w MUC?
tropikey 29 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
Się kurde znalazł uważny czytelnik :DWstyd się było przyznać, więc już o tym nie wspomniałem... Jakby to ująć... Na to, że mogłem to zrobić wpadłem dopiero w samolocie do GDN. Nie wiem dlaczego, ale lecąc z FRA do MUC założyłem sobie, że tam już wstępu nie mam.
krzqchu 30 listopada 2022 05:08 Odpowiedz
Całkiem możliwe że mogliśmy się minąć na lotnisku AEP 18.11, z tym że ja leciałem do El Calafate.Kolejka rzeczywiście była taka że się załamałem, na szczęście po chwili pracownik lotniska wyciągnął z kolejki podróżnych na mój lot, do osobnego punktu check-in.Co ciekawe, do Salty lecialem kilka dni później i wtedy był luz.
tropikey 30 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
I jak w Twoich oczach wypada porównanie obu regionów?
marek2011 30 listopada 2022 12:08 Odpowiedz
Co do obłożenia w F @tropikey: oczywiście część miejsc jest sprzedawana (za cash albo mile- mile to też waluta, nie zapominajmy o tym; to nie jest żaden "darmowy" czy "nagrodowy" bilet jak często to się usiłuje prezentować ;-)), ale druga część często jest z upów - upy biorą się generalnie oczywiście z wypełnienia biznesu, ale też różnie z tym jest. Praktyczny przykład spoza protokołu: jest powiedzmy 2 pracowników linii wracających z urlopu na stby do C a kabina jest full - co się robi? Przenosi przy gejcie dwóch płatnych paxów z C do F (wg godności, czyli zaczynając od HON o ile są na liście) i w ten sposób tworzy dostępność dla tych z stby ;)
krzqchu 30 listopada 2022 23:08 Odpowiedz
Obydwa regiony ładne, górzyste.W Patagonii byłem w dość turystycznych miejscach, takich jak El Chalten, Perito Moreno.W Salce pojechałem do większej dziczy - opuszczonych wiosek i kopalń na zachód od San Antonio de los Cobres.
raphael 7 grudnia 2022 23:08 Odpowiedz
Relacja wręcz nadziana przydatnymi uwagami i ciekawymi obserwacjami, a do tego pisane "live", to kawał dobrej roboty :o Pytanie techniczne: czym robiłeś zdjęcia? Szczególnie te czernie z NY sprawiają wrażenie:tropikey napisał:
tropikey 7 grudnia 2022 23:08 Odpowiedz
Dziękuję za miłe słowa :)Oby jak najwięcej osób skorzystało!A co do zdjęć, to... telefonem :) Huawei P20 Pro, więc już powoli robi się emeryt, na dodatek poobtłukiwany tu i ówdzie.
tropikey 1 lutego 2023 17:08 Odpowiedz
Drobny suplement do relacji (od str. 68) :) https://etruckandtrailer.com/2023/02/01 ... er-1-2023/Wyjaśnienie:Dobry znajomy od wieków pasjonuje się autami, zwłaszcza takimi starszymi. Pisze o tym książki, przez wiele lat pracował w drukowanym magazynie o ciężarówkach, a gdy tytuł został zamknięty, uruchomił zbliżony, tylko że internetowy. Podczas pobytu w Argentynie zapytałem go o napotkanego tam Fiata, wyglądającego jak nasz 125p pick up. Wyjaśnił mi, że to wersja argentyńska i poprosił przy okazji o więcej zdjęć różnych tamtejszych okazów, no i tak doszło do tego, co powyżej :)