0
cart 15 lutego 2019 22:18
Image

W oddali widać nawet Drakensberg, gdzie pojedziemy następnego dnia:

Image

Image

Szkoda było się stąd ruszać, ale Drakensberg nas wzywał. Następnego dnia dojechaliśmy do szlaku na Sentinel Peak. Ostatnie kilka kilometrów droga jest tak fatalna, że naszym samochodzikiem nie dało rady przejechać. Musieliśmy wynająć terenówkę z miejscowego hotelu za 270 randów w obie strony. Sentinel z tej strony to pionowa skała ze szczytem jak stół. Z drugiej strony jest częścią słynnego amfiteatru, gdzie wybieramy się kolejnego dnia. Idziemy 1.5h w górę i dochodzimy do punktu widokowego skąd rozpościera się przepiękny widok na środek amfiteatru.

Image

Image

Image

Image

Image

Idziemy dalej w stronę drabinek. Jednakże jak do nich doszliśmy to usłyszeliśmy grzmoty i zaczęło kapać. Sam szybko wszedłem na górę, ale szlakiem trzeba było iść jeszcze dalej z godzinę by dojść do wodospadu Tugela od góry.

Image

Image

Z powodu tej pogody postanawiamy wracać. Była to świetna decyzja, bo zaczęło dość mocno padać, a ze szlaku zrobiłą się rzeka.

Jeszcze ostatni widok w dal...

Image

Doszliśmy na dół cali zmoknięci. Terenówka zaraz po nas przyjechała i pod hotelem już nie padało więc się przebraliśmy w suche ciuchy. Na nocleg dojeżdżamy na przełęcz blisko amfiteatru.

Kolejny dzień rano jest piękna pogoda, a my mamy tylko 30 km do parkingu pod amfiteatrem. Z daleka już wszystko pięknie widać - chyba jeden z piękniejszych górskich widoków, jakie w życiu widziałem.
Szkoda tylko, że chmury były zaraz na szczycie, co trochę utrudniało piękny widok.

Image

Image

Idziemy trochę na szlak w kierunku wąwozu Tugela, ale po niecałej godzinie młody wymięka. Wczoraj pięknie przeszedł 4h, a dzisiaj już niestety gorzej. Żona decyduje się z nim wracać, a ja idę dalej 45 minut w górę. Robię piękne zdjęcia z bliska, ale do wąwozu miałbym jeszcze godzinę, więc też postanawiam wracać.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na nocleg zajeżdżamy do rancza Afrykanera i na szczęście już po rozpakowaniu rozszalała się przeogromna burza, z której potem nawet spadł grad. Dawno nie widziałem takiej nawałnicy.Suazi, lub inaczej Swaziland, lub jeszcze inaczej Eswathini to kolejne małe państwo na naszej drodze. Wjechaliśmy bez problemu. Spodziewałem się czegoś w stylu Lesotho, a tu od granicy autostrada, ładne domy, żadnych blaszaków i ogólnie jakoś tak dość bogato. Jedynie nasz guest house w Manzini był taki sobie. Chyba najmniejszy i najgorszy pokój na naszej trasie. Pierwszego dnia tylko zajechaliśmy coś zjeść do pobliskiego centrum handlowego, bo przejechaliśmy dzisiaj prawie 500 km.

Drugiego dnia ruszyliśmy do niewielkiego parku narodowego, gdzie ponoć można pooglądać białe i czarne nosorożce. Byliśmy tam 9.30, a park otwierali o 10. Jednak przed 10 gdy przyjechał ranger to powiedzieli, że swoim samochodem nie można zwiedzać. Trzeba jechać ich samochodem na cały dzień i z ich wyżywieniem i cena stała się kosmiczna. Zawróciliśmy zatem i pojechaliśmy do jednej z wiosek - cultural village, gdzie udało nam się załapać na wspaniały występ miejscowych, którzy śpiewali i tańczyli prawie godzinę. Show bardzo nam się podobało

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Potem obejrzeliśmy wioskę - tradycyjne chaty.

Image

Image

Image

Image

Po obiedzie w stolicy Mbabane, zameldowaliśmy się w nowym miejscu - u starego Anglika, który wynajmował część domu. Kiepski jednak był jego stan. Po południu pojechaliśmy jeszcze na Sibebe Rock - czyli ogromną granitową skałę. Robi wrażenie. Szlak na górę to niestety godzinka, a młody dawał się już nam we znaki. Pooglądaliśmy więc z dołu.

Image

Image

ImageNiecałe 300 km od Suazi leży Blyde River Canyon. Zawsze to był dla mnie must see w RPA. Dojechaliśmy do Graskop wczesnym popołudniem i ruszyliśmy na zwiedzanie. Obejrzeliśmy wodospady, gdzie spotkaliśmy Polaków. Też podróżowali z dzieckiem, ale też z rodzicami i Land Roverem, więc trochę inny styl ;-)

MacMac Falls:

Image

Potem ruszyliśmy w stronę skały Pinnacle. Faktycznie przypomina ananasa. Wąwóz skalny jest spory, a wodospady i rwąca rzeka robią dodatkowe wrażenie.

Image

Następnym punktem był Gods window. Tutaj niestety naszła już spora mgła od dołu i niestety nie za bardzo była szansa obejrzeć ten wąski kanion. Odpuszczamy więc następny punkt i idziemy wcześnie spać.

Image

Następnego dnia ruszamy od razu na górę kanionu. Najpierw oglądamy Burkes Potholes, gdzie wąwozami i meandrami rzeka Blyde wgryza się w skały. Miejsce naprawdę robi wrażenie.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Następny punkt to widok z góry na wielki kanion - także super.

Image

A na koniec coś najlepszego, czyli Three Rondavels - trzy ogromne walce skalne, które są po prostu fantastyczne. Top widoków, jakie widziałem na świecie.

Image

Image

Nie chcieliśmy odpuścić tego miejsca, więc pojechaliśmy dalej na teren resortu, gdzie po zapłaceniu 50 randów od osoby poszliśmy na szlak. Przedzierał się on jednak ostro przez dżunglę, więc po kilkunastu minutach zawróciliśmy. Pojechaliśmy na górny view point i stamtąd widok na Three Rondavels po prostu nas oniemiał. To chyba jest najlepszy punkt widokowy.

Image

Image

W ośrodku spędzamy jeszcze trochę czasu, jemy lunch, Konrad pływa w basenie i po południu spokojnie przez Berlin Falls wracamy do Graskop. Co za fantastyczne ukoronowanie naszej wycieczki.

Image

Ostatniego dnia wracamy już do Johannesburga na wieczorny lot. Mieliśmy prawie 400 km do przejechania, ale znaleźliśmy jeszcze czas na Freedom Park w Pretorii.


Dodaj Komentarz

Komentarze (12)

yendras 15 lutego 2019 23:58 Odpowiedz
Dobrze się zaczyna - dodano do obserwowanych :)Jaki samochód pożyczyłeś i za ile? Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka
cart 16 lutego 2019 19:18 Odpowiedz
Chciałem sedan kompakt, dali mi Toyote Etios sedan. Wyszło niecałe 800 zł z pełnym ubezpieczeniem i opłatami za drogi. Swoją drogą wstyd, że na Tajwanie czy w RPA opłaty za drogi są zautomatyzowane a u nas durne bramki.
handsome 21 lutego 2019 13:00 Odpowiedz
Przepiekne krajobrazy :P
jaksiemasz 21 lutego 2019 13:21 Odpowiedz
Świetne zdjęcia - jakim sprzętem fotografujesz? :)
cart 21 lutego 2019 15:26 Odpowiedz
Canon 6D + 16-35/4L IS + 50/1.7 + 70-200/4L IS + extender 1.4
barka 22 lutego 2019 18:38 Odpowiedz
Fajna relacja i piękne zdjęcia :) Widzę, że się lekko rozminęliśmy, tuż przed Wami też byliśmy w Suazi i Blyde Canyon. Prócz tego klasyka na pierwszy raz, czyli Park Krugera i Kapsztad i okolice. Jak mi moje maluszki kiedyś dadzą chwilę wytchnienia to też może coś opiszę. Ogólnie jestem zachwycona RPA i zastanawiam się, dlaczego tak późno dopiero tam dotarliśmy ;) Kraj pięknych widoków, pysznej kuchni, miłych ludzi...Rewelacyjny na podróż z małymi dziećmi (jedna córka ma 9 miesięcy, a druga 2,5 roku). Wrócimy tam na pewno i zaczynam się zastanawiać nad innymi krajami Afryki... Do tej pory najlepsze wspomnienia mam z Kirgistanu, Iranu, USA i Algierii, ale RPA teraz jest na mocnym 5tym miejscu, a może i wyżej :).
piescirogi 26 lutego 2019 13:57 Odpowiedz
Cześć cart,gratuluje ciekawego wyjazdu oraz znakomitej relacji...możesz przedstawić zestaw kosztów takiego wyjazdy? Podróżuje z rodziną (2+2) więc będę wdzięczny za jakieś info ile trzeba mieć żeby przeżyć podobne doznania...
cart 4 marca 2019 22:21 Odpowiedz
Pi razy oko 10-12k.Pisałem, że przeloty 1900 x3, samochód niecałe 800 za kompakt.Prawie wszystkie noclegi przystosowane były do 4-5 osób, więc czy jedziesz w 3 czy w 4 to nie ma znaczenia.Jedzenie jest dość tanie, wydawało mi się tańsze niż w PL, szczególnie w restauracjach.Wszystkie noclegi były tzw. self-catering, czyli pełna kuchnia, ale nam się nigdy nie chciało nic gotować ;-)
pietrucha 14 marca 2019 17:12 Odpowiedz
Dzięki za pokazanie nam przepięknych krajobrazów południowej Afryki. Głos oddany :)
sudoku 14 marca 2019 17:57 Odpowiedz
Widzę, że zespół występujący w Mantenga Lodge w miarę stałym składzie - nawet rozpoznaję niektóre twarze :) Lestho wymiata - ile zaoszczędziliście na braku wizy?
rmk 14 marca 2019 19:08 Odpowiedz
-- 14 Mar 2019 20:08 -- Piękne, przepiękne krajobrazy. -- 14 Mar 2019 20:08 -- Piękne, przepiękne krajobrazy.
cart 15 marca 2019 13:55 Odpowiedz
Sudoku napisał:Lestho wymiata - ile zaoszczędziliście na braku wizy?Sporo. Online kosztuje 150$, czyli 450$ na naszą trójkę. Wykpiłem się tysiącem randów za wszystkich ;)