Ciągnie nas do kolejki linowej. Choć nie do końca mamy pewność, gdzie "wylądujemy", decydujemy się kupić bilety w jedną stronę – 3,95e/os. Pod nami zielone pasmo drzew Ogrodu Muzyki, przed nami Wieża Vasco da Gama, a w tle 17-kilometrowy most łączący brzegi Tagu. Cały teren to Park Narodów (Parque das Nações), pozostałość po Wystawie Światowej Expo z 1998 roku. Spokojnie można tu spędzić cały dzień, szczególnie jak ktoś podróżuje z dzieciakami.
Ostatnim naszym lizbońskim marzeniem jest znalezienie knajpki na obiad.
:D A że kolejka linowa doprowadziła nas właśnie do knajpianego zagłębia...
:D Zatem idealnie:) Na pożegnanie chcemy krewetki, i wybieramy miejsce, gdzie dostajemy dużo krewetek.
:) Jedne w czosnku, drugie w sosie z makaronem. Pycha. Tak jak nas smacznie przywitała Lizbona, tak i pożegnała w wielkim stylu. Będziemy tęsknić. Adeus Lisboa, adeus Portugal!
@Grzes830324 zwiedzanie miast traktujemy zazwyczaj bez planu, o istnieniu tego cmentarza do tej pory nawet nie wiedziałam;-) Intuicja i nogi nas prowadzą, tam nas nie poniosły. Ale zgadzam się w pełni, co do zachwytów nad miastem. Powiem więcej, gdybyśmy w trakcie tego wyjazdu nie odwiedzili Lizbony to nie byłaby to spełniona podróż.
Cubero4 napisał:W ostatnim czasie zastanawiam się nad wyborem Lizbony na mój następny trip, myślę że dalszy ciąg Twojej relacji zadecyduje o moim wyborze
:)Zgadzam się. Też w przyszłości wybiorę się w te rejony.Fotki zachęcają. Bardzo inspirująca relacja
:)
bardzo lubię Wasze relacje
:) to taki trochę mój styl podróżowania na przedłużone weekendy: za słońcem i pysznym jedzeniem, pięknymi krajobrazami ale z komfortem wynajmu auta i dobrymi noclegami
;) A na dodatek jak coś nie wyszło/daliście się naciąć nie koloryzujecie - takie szczere relacje są bardzo fajne! Trzymam kciuki za jeszcze więcej udanych wyjazdów w 2018 (no i więcej relacji
;))
Miłe wspomnienia
:) Minęliśmy się! Byliśmy w Lagos 17-24 a w Lizbonie 24-26 sierpnia
:) I nawet w Lagos mieszkaliśmy blisko, bo my trochę "nad" wami
:D Też blisko do Dona Ana, ale w spokojniejszej ulicy. Bardzo nam przypadła do gustu ta mieścina, ale wieczorami się nie zapuszczaliśmy do centrum,żeby właśnie nie zepsuć sobie wrażeń tym tłumem turystów
;)
Narobiliście mi apetytu na Lizbonę
:) Nie tylko zdjęciami pysznego jedzenia, urokliwych tramwajów czy lizbońskich zabytków, ale przede wszystkim klimatem tej części relacji.To coś nieuchwytnego, co kryje się w Waszych uśmiechach. Zaprasza do podróży
:) Super.
@dubaj1910 ale wydziwiasz
:D Przecież przez te 5 dni w Algarve o nic innego nie chodziło, jak o zwiedzanie plaż właśnie. Z naciskiem na słowo zwiedzanie, bo w sumie typowemu plażowaniu poświęciliśmy może ze 2 godz. PS. Piszę właśnie kontynuację Lizbony, proszę mnie wybijać z rytmu
:D
@dubaj1910Jak nie chcesz plaż, to ja w Algarve polecam zabawy przy hotelowym basenie.Pewnego wieczoru bawiłam się tak dobrze, że nie zauważyłam że basen się zaczął i runęłam do niego w ubraniu, w butach, z kuflem piwa w jednej ręce i kurczakiem piri-piri w drugiej. Mimo tego, że wypadły mi obie soczewki kontaktowe i do końca pobytu już niewiele zobaczyłam to i tak było fajnie.Niestety nazwy tego hotelu już nie pamiętam ale jak widzisz zabawa jest dość uniwersalna i możesz się bawić w zasadzie w dowolnie wybranym miejscu w Algarve
;)
LaVarsovienne napisał:@dubaj1910 ale wydziwiasz
:D Przecież przez te 5 dni w Algarve o nic innego nie chodziło, jak o zwiedzanie plaż właśnie. Z naciskiem na słowo zwiedzanie, bo w sumie typowemu plażowaniu poświęciliśmy może ze 2 godz. PS. Piszę właśnie kontynuację Lizbony, proszę mnie nie wybijać z rytmu
:DOj nie chodziło mi o wydziwianie czy krytykę - niepotrzebnie tak to odebrałaś.Ja egoistycznie pytałem pod siebie - szukam inwencji na powrót po 20 latach na Algarve i poza świetnymi plażami brakuje mi czegoś co by mnie dodatkowo nakręciło na ten wyjazd.... W Andaluzji było tych dodatkowych smaczków (typu Sierra Nevada, El Chorro) sporo... szukam po prostu czegoś unikatowego w Portugalii.Relacje lajkuje dokładnie - nie było w mojej wypowiedzi cienia "wydziwiania"
;) maginiak napisał:@dubaj1910Jak nie chcesz plaż, to ja w Algarve polecam zabawy przy hotelowym basenie.Pewnego wieczoru bawiłam się tak dobrze, że nie zauważyłam że basen się zaczął i runęłam do niego w ubraniu, w butach, z kuflem piwa w jednej ręce i kurczakiem piri-piri w drugiej. Mimo tego, że wypadły mi obie soczewki kontaktowe i do końca pobytu już niewiele zobaczyłam to i tak było fajnie.Niestety nazwy tego hotelu już nie pamiętam ale jak widzisz zabawa jest dość uniwersalna i możesz się bawić w zasadzie w dowolnie wybranym miejscu w Algarve
;) Hm... nie uwierzę w to runięcie póki zdjęcia miss mokrego podkoszulka nie zobaczę
;) To tylko męska ciekawość - proszę nie złościć się na moje subtelne bezczelności
:mrgreen:
@dubaj1910 przecież ja nie odebrałam Twojego zapytania jako krytykę.
:-) Słowo wydziwiasz odnosi się do tego, że chciałbyś czegoś niezwiązanego z plażą, a to taki typowo plażowy region przecież.
:D Oczywiście zatrzymaliśmy się w górach Monchique, fajnie było, ale same góry nie są jakoś nadzwyczaj spektakularne. Nie równają się z tymi andaluzyjskimi atrakcjami, które wypisałeś (moja opinia na podstawie fot z googla, bo nie byłam w Andaluzji).Z tego, co kojarzę region Alentejo jest warty głębszego poznania. Zbadaj temat, może przypadnie Ci do gustu i jakoś to połączysz, bo regiony są obok siebie. Ja dla samego Algarve na pewno nie wrócę do Portugalii.
Ciągnie nas do kolejki linowej. Choć nie do końca mamy pewność, gdzie "wylądujemy", decydujemy się kupić bilety w jedną stronę – 3,95e/os.
Pod nami zielone pasmo drzew Ogrodu Muzyki, przed nami Wieża Vasco da Gama, a w tle 17-kilometrowy most łączący brzegi Tagu.
Cały teren to Park Narodów (Parque das Nações), pozostałość po Wystawie Światowej Expo z 1998 roku. Spokojnie można tu spędzić cały dzień, szczególnie jak ktoś podróżuje z dzieciakami.
Ostatnim naszym lizbońskim marzeniem jest znalezienie knajpki na obiad. :D A że kolejka linowa doprowadziła nas właśnie do knajpianego zagłębia... :D Zatem idealnie:) Na pożegnanie chcemy krewetki, i wybieramy miejsce, gdzie dostajemy dużo krewetek. :) Jedne w czosnku, drugie w sosie z makaronem. Pycha. Tak jak nas smacznie przywitała Lizbona, tak i pożegnała w wielkim stylu. Będziemy tęsknić. Adeus Lisboa, adeus Portugal!