0
AJAJ 3 lutego 2014 19:55
Image

Końcówka zejścia to już bardziej mus niż przyjemność, głownie za sprawą odcisków. W końcu jesteśmy w Imlil! Jeszcze tylko 60km do Marrakszu, na szczęście samochodem :)

Z gór wracamy padnięci, nie mamy siły na szukanie noclegu, więc szybko na booking.com rezerwujemy ibis Marrakech Palmeraie (pewnie można by znaleźć dużo taniej i tak czynimy w drugi dzień, ale zmęczeni bierzemy pierwszy lepszy) http://www.booking.com/hotel/ma/ibis-mo ... ie.pl.html
Oczywiście nie mogło być za łatwo więc stojąc w Ibis rezerwujemy pokój w Ibis... ale okazuje się że to dwa różne Ibisy... zarezerwowany jest jakieś 6km dalej;) ale lokum super taniej na booking.com niż na miejscu

Imagecd... tym razem będzie o Marrakeszu :)

ten dzień zaczynamy późno, w końcu po zdobyciu czterotysięcznika należy nam się dłuższy sen. Wstajemy chyba po 10, jeszcze krótki relaks nad hotelowym basenem i około południa wyruszamy na podbój Marrakeszu. Z racji położenia naszego hotelu postanowiliśmy zacząć od Ogródu Majorelle. Jednak wcześniej przeznaczamy chwilę na śniadanie, no dobra obiad;) Tym razem, pierwszy raz podczas pobytu postanawiamy zjeść po Europejsku... pizza! niedaleko ogrodów, chyba jakaś sieciówka, ale pizza pierwsza klasa:)

Bilet wstępu do Ogrodów to kwota 50 MAD, wydaje się być dość sporo jak za taki mały obszar, ale warto!
To miejsce, gdzie czeka na nas nie tylko piękna roślinność, ale także wille, domki, altany, mostki czy fontanny. I cień, tak upragniony w gorącym Marrakeszu!
Niebiesko, zielono, żółto, kolorowo, to Cię uderza na początku
Image

Image

Image

Image

Spotykamy też Mr. & Mrs. Smith
Image

Ciekawostka: w latach 80tych prawo własności ogrodu nabyli Yves Saint-Laurent i Pierre Berge. Zgodnie z wolą Pana nr 1 jego prochy zostały właśnie tu rozsypane.

Po opuszczeniu Ogrodów postanawiamy znaleźć lokum. Tym razem dajemy się zwerbować dzieciakowi na ulicy, pokazuje nam kilka hosteli, a my decydujemy się na Riad Hiba. Standard oczywiście dużo niższy od Ibis, ale zachęceni lokalizacją w samym centrum medyny, marokańskim klimatem hostelu oraz brakiem sił na szukanie czegoś innego zostajemy. Ceny na miejscu niższe niż w necie. A co najlepsze na recepcji spotykamy znajomych Hiszpanów poznanych w schronisku na 3200 :) Później idąc ulicami Marrakeszu natrafimy też na wysokościach Polaków:) Świat jest mały, albo takie same trasy zwiedzania ;) Samochód zostawiamy na niby strzeżonym i monitorowanym parkingu (cena jakieś 15zł za dobę) http://www.booking.com/hotel/ma/riad-hi ... ch.pl.html

Nie pozostaje nic innego jak zmierzyć się z prawdziwym Marrakeszem czyli niczym innym jak spacerem po Placu Jamma El Fna. Znajdziesz tu wszystko, od jedzenia, przez skóry, kosmetyki, ubrania po rzemyki. Gdyby nie ograniczenie i podróż tylko z bagażem podręcznym pewnie wrócilibyśmy z ogromnym pakunkiem "pamiątek". I tak pozbyliśmy się paru podkoszulków aby przywieźć np. czerwoną skórzaną pufę ;) Po aklimatyzacji w Fez szybko udaje nam się uodpornić na ciągłe nagabywanie sprzedawców i nie tylko :) Nasz wrażenia cny w Marrakeszu niższe iż w Fez. Albo to nasze lepsze zdolności negocjacyjne nabyte podczas ostatnich paru dni ;)
Z serii dobre rady: sprawdzajcie wydawaną resztę, często jest niestety dużo mniej niż powinno być (tyczy się w sumie całego Maroko, ale nasilenie właśnie tutaj)

Image

i uliczki odchodzące od placu
Image

cd placu Jamma El Fna i tego co oferuje, zaklinacze węży, grajkowie, bajkopisarze, magicy etc itp
Image

są nawet lekarze medycyny
Image

My jednak przystajemy w innym miejscu, zwabieni zapachem wpraszamy się na herbatkę do Ahmeda, dołączając tym samym do dwójki Niemców:) pycha! Bez wahania kupujemy cały wór mieszanki herbacianej. Rano powstaje jednak pytanie jak my wór ziół przewieziemy przez granicę! nie chcemy, żeby celnicy się pomylili i dopatrzyli się czegoś podejrzanego. Ale na szczęście rozpoznają herbatę i ją nam zostawiają ... ufff. Swoją drogą niemiecka para jeździ na tą herbatkę 2 razy w roku od 7 lat, kiedy to pierwszy raz poznali Ahmeda i się z nim zaprzyjaźnili.
Image

w Rumuni do złowienia były alkohole, tu do złowienia fanta i cola
Image

plac nocą z tarasu jednej z restauracji ("panorama")... tylko dlaczego tam nie maja piwa?;)
Image

jednak udaje nam się znaleźć piwo;) Zresztą nie tylko piwo!
2 za 1! zapominamy o tym, żeby nie pić niczego z lodem, mohito!:)
Restauracje "la salama", musimy wejść w jedną z bocznych uliczek z placu, oczywiście idziemy na samą górę lokalu czyli taras
Image

a jak już jesteśmy w temacie jedzenia
na przystawkę polecamy... ślimaki! Trzy stoiska obok siebie, a na każdym z nich wielka miskaaaaa ślimaków; my, my nie spróbujemy? mh... dobreeee... i wtedy J., zachciało się spojrzeć ślimakowi w ..oczy... i po jedzeniu ale przyznać trzeba doprawione bardzo dobrze.
Image

danie główne raz - smakowicie, kolorowo - trzeba zjeść, stoisko nr 1, wg tripadvisora najlepsze (czy najlepsze dla nas? Nie wiemy). Stoisk jest cale mnóstwo, a kucharze "promocjami" próbują zachęcić do swojego dania jeden przed drugim :) NP. na jednym ze stoisk kucharz przedstawiał się jako były mąż Magdy Gesler;) stoisko naście coś:) czego nie zrobią by zdobyć klienta.
Image

do tego hektolitry wypitych soków; jakieś 1,8pln za szklankę soku z pomarańczy, trochę więcej za grejpfruta czy cytryny! uwielbiamy
Image

stoisko nr 14, poznacie po tłumach miejscowych i czasami turystów, w ofercie ryby z sosami i dodatkami! smacznie, bardzo smacznie! polecamy! jemy oczywiście, jak na Maroko przystało paluchami!
Image

Został jeszcze jeden punkt, już z dnia następnego. Kasa marki puma czyli Mmrka goni markę, a chłopak zbiera zapłatę za posiłki fast food. Z powodu zamknięcie stoisk posiłkowych na placu w godzinach porannych stołujemy się też na placu, ale w stałym stoisku - jadalne, ale nie powaliło.
Image

A co poza palcem... meczety, modlitwy i gubienie się w uliczkach miasta.
Image

czas opuścić Marrakesz....Jako, że w pierwotnych planach nie mieliśmy przejazdu przez Tizi n' Test na trasę wyruszamy dopiero około południa (co było błędem, ostatnie kilkadziesiąt kilometrów do Agadiru przemierzamy w ciemnościach i nawet nie wiemy co tracimy). A skąd zmiana planów... stwierdzamy, że na Marrakesz nie ma co poświęcać aż tyle czasu, ale to oczywiście nasze subiektywne zdanie :) Po prostu wolimy naturę, niż co chwilę nagabujących Cię Arabów:)

Przy wyjeździe z Marrakeszu kierujemy się na drogę R203. Pierwsze 60km to powtórka trasy z przed dwóch dni, niestety droga prowadzi jak do Imlil (no cóż gdybyśmy wiedzieli wcześniej można było inaczej zaplanować trasę:)).
Image

W Asni odbijamy w prawo i jedziemy już nową dla nas drogą.
Docieramy do Ouirgane, gdzie widać mały zbiornik wodny pozostałości rzeki. Czyli scenariusz jest rzeka, zanika rzeka, nie ma rzeki ;)
Image

jedziemy dalej... znowu góry, kręte drogi, czasami mijany samochód, błękitne niebo, słońce piękne widoki... nuda ;)
gdzieś między Ouirgane a Tinmel czyli w drodze do Tizi n' Test
Image

powoli zaczynają się wiraże czyli kolejny odcinek specjalny rajdu Maroko 2013
Image

i nasz samochód 4x4 na trasie, po przejechaniu jakiś 2tys km
Image

zbliżamy się do serca wyprawy, nasza mapa pokazuje tylko mnóstwo żółtych zawijasów, a tak wygląda Tizi n Test Road w realu
Image

Image

Image

Image

Nie możemy sobie odmówić kilku stopów na tej trasie, jak tu jechać dalej, nie mówiąc o świadomości zbliżającego się końca wyjazdu. Po drodze naszym oczom ukazuje się mały, nie do końca czysty bar przydrożny (knajpka jakieś 3km przed restaurant la belle vue)
Jest pięknie!

Image

Image

Image

jakby ktoś pytał jak z jakością dróg, nam nic już nie jest obce. generalnie całkiem dobra droga asfaltowa, czsami tylko pojawiają się takie odcinki
Image

Image

Niestety szybko robi się ciemno. Wg przewodnika na naszej mapie jest jeszcze kilka ciekawych punktów, zarówno górskich jak i kilka ciekawych miast. Niestety późna pora, ciemno i brak rezerwacji w Agadirze powoduje, że tylko mijamy te miasta. Zatrzymujemy się tradycyjnie na pyszne przydrożne jedzonko:) Gdzieś w okolicach Oulad Berhil (w każdym razie po opuszczeniu Tizi n' Test i jazdy w kierunku Agadir). W ogóle taka ciekawostka, jak kupujesz mięso, które później zanosisz na grilla ważą tylko samo chude mięso, tłuszcz jak chcesz dostajesz gratis :)
Image

udaje nam się znaleźć nawet szewca, który gwoździem naprawia buty J. To chyba jedyny człowiek w Maroku, który sam upominał się o zrobienie zdjęcia:)
Image

Była chyba 22 jak dotarliśmy do Agadiru, szybko podjeżdżamy pod hotel Ibis na obrzeżach gdzie łapiemy darmowe wifi i znajdujemy nasze dzisiejsze lokum - Appart-Hôtel Tagadirt (http://www.booking.com/hotel/ma/appart-tagadirt.pl.html)
Hotel z pewnością pamięta czasu odległe, ale co nam lepszego potrzeba. Planowaliśmy nocną kąpiel w basenie, ale niestety nam nie pozwolono. Wyruszamy więc od razu na spacer nad ocean :) Agadir to chyba miejsce przyjazne Polakom ;) trochę ich spotykamy, ale generalnie widać, że miasto jest po sezonie. W knajpach pustki. Na plaży pustki. Na ulicy pustki. Po krótkim rozeznaniu w terenie oraz zakupie piwa wracamy do hotelu.

Na następny dzień mamy zaplanowany relaks na plaży. Jak się okazuje rano pogoda psuje nasze szyki. Dlatego decydujemy się odnaleźć naszą wypożyczalnie i spróbować przedłużyć wypożyczenie samochodu o parę godzin. Po chyba 30 minutowym błądzeniu odnajdujemy wypożyczalnie i o dziwo pozwalają nam za darmo zwrócić samochód jakieś 3h później :) Po drodze lokalizujemy jeszcze dworzec (kupujemy bilety na 19 na autobus do Essaouira) i udajemy się w poszukiwaniu plantacji bananów. Samej plantacji nie znajdujemy, ale trafiamy do bananowej mieściny Aourir, czyli miejsca gdzie przy drodze same stoiska z bananami (i tyle mają wspólnego z bananami):) banany oczywiście Chiquita!;) Są one zdecydowanie mniejsze niż te, które trafiają do nas.

Aourir i Taghazout (jakieś 20km od Agadir) to wg przewodnika najsłynniejsze plaże dla surferów. W Aourir nie spotykamy ani jednego, a do samego Taghazout nie dojeżdżamy bo pogoda zaczyna się poprawiać. Decydujemy się na odwrót :)

Image

ostatnie pożegnalne zdjęcie z naszym "rajdowcem" ;*
Image

Szybko oddajemy samochód, biegiem do hotelu spakować nasze bagaże (które zostawiamy na przechowanie na recepcji) i wreszcie wymarzona PLAŻA!!! yupi!
Nad plażą, na wzgórzu króluje forteca, a na zboczu góry widnieje napis: Bóg, Ojczyzna, Król, w nocy świeci jak ogniem pisany, ale my tym razem to pomijamy i udajemy się na zasłużony... smażing, browaring, relaxing! I tylko tyle!
Image

ok. godz 16 zbieramy się na deptak z zamiarem zjedzenia jakiś pyszności nad samym oceanem. I tak trafiamy do restauracja La Promenade. Pyszna zupka, pyszna rybka, melon i arbuz na deser i zimne piwo, mniami! Niezbyt tanio, ale smacznie :)))
Image

Jak już wspomnieliśmy, nasz rajdowy samochód zostawiamy niestety w Agadirze i z powiększonym bagażem ruszamy już autobusem do Essaouira. Wbrew zaleceniom internetowym nie wybieramy przewoźnika CTM (nie pasują nam godziny odjazdu) ale trafiamy całkiem nieźle, Supratours)
Image

Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdyby nie mała wpadka. Mała to mało powiedziane :) Serce było już przy gardle :)
Po posiłku na deptaku, okazuje się, że do odjazdu autobusu zostało mniej niż przewidywaliśmy, dlatego łapiemy taxi, która jedzie z nami po bagaże do hotelu i dalej na dworzec. Asekuracyjnie dojeżdżając do dworca pytam J. paszport i kasa jest? i tu dostaje szoku... odpowiedz brzmi 'nie ma'. Całą trójką (łącznie z taksówkarzem) przekopujemy cały samochód i bagaże. Nie ma. Szybko rekonstrukcja zdarzeń i minutę później jesteśmy w drodze do restauracji. Podjeżdżamy pod restauracji... i to była najdłuższa minuta wyjazdu... będzie czy nie będzie... JEST! ufff wrócimy do domu :) Podziękowania dla Pana Taksówkarza za jazdę w kółko i pomoc. Biedak stresował się chyba bardziej niż my.

Image

Możemy spokojnie ruszać do ostatniego celu naszej wycieczki, Essaouira. Czeka nas ok 2,5h w autobusie. Łapiemy ostatnie promyki zachodzącego słońca. Szkoda, że ponownie jest za ciemno, żeby zobaczyć co mijamy po drodze
ImageJak już wspomniałam do Essaouira docieramy ok 22, wysiadamy na dworcu autobusowym i od razu zostajemy złapani przez naganiacza. Oferta 130 MAD/2os powoduje, ze idziemy jego śladami. Jak nam nie spasuje lokum przynajmniej doprowadzi nas do centrum (nie mamy pojęcia, w którą stronę iść :)) Ale lokum nam odpowiada, warunki są jakie są, więc po co szukać dalej jak można ten czas przeznaczyć na nocny spacer:) Zostawiamy wszystko i idziemy pobłądzić wśród niebieskich okiennic:) Powoli sprzedawcy zbierają się do domu, więc mamy okazje zobaczyć puste budynki, które jutro będą już jednym kolorowym jarmarkiem:) Oczywiście na dzień dobry pokazują nam różnicę między nami a miejscowymi, za tą sama puszkę coli płacimy 2xtyle co miejscowy, ach ten brak cen:/

A sama Essaouira to urocza, mała, niebieska rybacka miejscowość nad oceanem. Nie można ominąć będąc w Maroku!
Image

przypłynęło nasze śniadanie... obiad i kolacja :) tak tak, mają tak pyszne ryby, że żywiliśmy się nimi na okrągło :)
Image

obiad nam przywieźli to niech sobie odpoczywają ;)
Image

Port rybacki tętni życiem głównie w godzinach rannych, kiedy do portu przybywają rybacy z połowów, a jest w czym wybierać!
Image

Image

Przychodzisz, wybierasz i Rybacy usmażą na grillu wszystko to, co sami sobie wybierzecie, a wszystko świeże i prosto z kutrów... mniami!!
Image

o tak właśnie wyglądają wybrane przez nas i grillowane rybki. 2 krewetki królewskie rządzą!

Dodaj Komentarz

Komentarze (92)

wntl 3 lutego 2014 19:57 Odpowiedz
w jakim terminie byliście ?
ajaj 3 lutego 2014 20:04 Odpowiedz
18.09 - 2.10.2013pogodowo okres super, nie za gorąco (poza Essaouira - tam trafiło nam 39C), ale ciepło i bezdeszczowo, chyba tylko 2 dni mieliśmy pochmurne:)jedyny minus - wszystkie rzeki to rzeki widma - pod tym wzgledem chyba lepiej jechać na wiosne:) choć wszytsko ma swój urok!
jacekwoj16 3 lutego 2014 20:37 Odpowiedz
Witam. Ponieważ za miesiąc jadę do Maroko, mam pytanie nie orientujesz się może czy jest jakiś transport publiczny na drodze R307 z Demnate do Ourzazate?Chciałbym z wodospadów Ouzoud jechać jak najkrótszą drogą do doliny róż.
jacekwoj16 3 lutego 2014 21:13 Odpowiedz
Dzięki serdeczne. Z tego wynika że będę musiał jednak jechać przez Marrakesz. Na dwie osoby wypożyczenie samochodu jest trochę za drogie. My też lądujemy w Fezie, ale startujemy w Rabacie. Droga jak widzę jest piękna.
ajaj 3 lutego 2014 21:19 Odpowiedz
Mieliśmy ten sam dylemat, tez podróżowaliśmy w dwójkę i koszty trochę nas zniechęcały. Ale po, zdecydowanie możemy powiedzieć, że warto wypożyczyć samochód. Bez niego nie dotarlibyśmy w 2/3 miejsc, które znalazły się na naszej drodze. Rozważcie wypożyczenie samochodu, nawet kosztem innych rzeczy. Zobacz resztę zdjęć jakie zrobiliśmy tylko dzięki temu, że podróżowaliśmy samochodem. No i ludzie, jakich spotkaliśmy dzięki dotarciu w takie zakątki... całkiem inne nastawienie niż w turystycznym Fezie, choć tam tez można spotkać całkiem sympatycznych mieszkańców, którzy nie są nastawienie na wyciągnięcie z Ciebie każdego grosza i sprzedaży wszystkiego co się rusza lub nie;)
jacekwoj16 3 lutego 2014 22:02 Odpowiedz
Ładne zdjęcia, właśnie wszystkie obejrzałem. A co do samochodu, to pomyślę, może z Fezu pojadę do Marrakeszu autobusem i tam na trzy dni wypożyczę samochód. Trochę tylko się boję tego ruchu w Marrakeszu.
ajaj 3 lutego 2014 22:09 Odpowiedz
trzeba przyznać przejazd przez Marrakesz był największym wyzwaniem, ale samochód wypozyczasz, żeby jechać dalej a nie po marrakeszu. proponuje pokonac trase na pustynie (po drodze mnostwo pieknych miejsc)
natalia 3 lutego 2014 22:41 Odpowiedz
Piękne zdjęcia, można spokojnie podróżować autobusami zamiast samochodu?
marcino86 3 lutego 2014 23:12 Odpowiedz
świetne zdjęcia.
filipk90 11 lutego 2014 14:04 Odpowiedz
W Maroko zostawiłem część swojego serca, takiej różnorodności krajobrazów się nie spodziewałem. Przyjemnie się oglądało, na pewno tam wrócę ;)
kangaroo1983 12 lutego 2014 13:17 Odpowiedz
Swietna relacja i piekne zdjecia. Gratuluje. Zadziwiajaco podobny kraj do Jordanii ktora tez objechalismy samchodem przez 15 dni :DNigdy nie bralam pod uwage Maroka jako przyszlej desytnacji ale teraz mnie kolega AJAJ zainspirowal!
ajaj 12 lutego 2014 13:26 Odpowiedz
kangaroo1983 napisał:Swietna relacja i piekne zdjecia. Gratuluje. Zadziwiajaco podobny kraj do Jordanii ktora tez objechalismy samchodem przez 15 dni :DNigdy nie bralam pod uwage Maroka jako przyszlej desytnacji !DziękujemyJordania... może kiedyś, oby! :)Maroko z czystym sumieniem polecamy!kangaroo1983 napisał: kolega AJAJ koleżanka i kolega ;)AJ = Ania i Jasiek, taki nasz skrót ;)
becool 14 lutego 2014 13:35 Odpowiedz
ojoj... chyba chcę do Maroka;) super!
marcino123 14 lutego 2014 18:13 Odpowiedz
świetna relacja :) czyta się wyśmienicie :) rozesłane do znajomych, których aktualnie namawiam na Maroko ;)
astrid 14 lutego 2014 18:47 Odpowiedz
Świetna relacja i piękne zdjęcia:)
debowy 14 lutego 2014 19:45 Odpowiedz
Przeglądałem sobie Twoje (bardzo dobre z resztą) zdjęcia z Maroka, moją uwagę przykuł obóz na pustyni. Ten sam, w którym gościłem niemal równo rok temu. Również wykupiłem wycieczkę u Omara z tym że po wytargowaniu zgodził się na 30euro za osobę. Chciałem odnieść się do sytuacji przewodnika, który powiedział nam że Omar nie daje mu pieniędzy. My mieliśmy podobną sytuację. Tuż przed powrotem z pustyni przewodnik wyjął figurki, róże pustyni itp mówiąc, że po drugiej stronie ergu mieszka jego rodzina, która jest bardzo biedna i jedyne pieniądze jakie zarabiają to te ze sprzedaży wyrabianych przez siebie pamiątek. O Omarze nic nie wspomniał. Cóż wydaje mi się, że jest to jedynie bajeczka dla turystów i sposób dorabiania przez nich do pensji. Utwierdziłem się w tym po tym gdy zobaczyłem identyczne figurki na kilku straganach za 1/4 ceny jaką chciał przewodnik. Jeśli był w porządku to wszystko gra, nie ma problemu żeby taką pamiątkę od niego kupić w ramach podziękowania. Niestety w Maroku spotkaliśmy masę ludzi (z podobnymi historiami o biednej rodzinie), którzy próbowali sprzedać nam różne buble za 300% ceny rynkowej... W stopce jest link do mojej strony, gdzie również opisałem wrażenia z nocy na pustyni, więc zapraszam jakby ktoś chciał poczytać. Jakby ktoś jeszcze miał do czynienia z Omarem niech da znać bo jestem ciekaw czy faktycznie przewodnicy zarabiają tylko na tym co sprzedadzą.
jacekwoj16 14 lutego 2014 20:24 Odpowiedz
Witam.Za Twoją namową zarezerwowałem samochód w Marakeszu na cztery dni i chcemy zrobić trasę: https://goo.gl/maps/0gBOr i w drugim dniu drogi będziemy jechać w stronę Tinghir i gdzieś po drodze będziemy szukać noclegu. Mam pytanie odnośnie opisywanego dzisiaj przez Ciebie hotelu, ile płaciliście za pokój, czy jest łazienka, ile kosztowała kolacja? Wiedzy nigdy za wiele. Według opisów jakie znalazłem w internecie od kilku lat cała droga R 317 i R 704 jest utwardzona i przejezdna dla normalnych samochodów. Mam tylko nadzieję, że nie będzie w tym czasie (6 -9 marca) padał śnieg.Pozdrawiam.
skoli 14 lutego 2014 20:49 Odpowiedz
HejŚwietne zdjęcia i wspaniała wyprawa. Takim pierdzielem ;) ponad 2000km to niezły sukces. Byłem w Maroku miesiąc temu i jak zobaczyłem ile kontroli jest z Marakeszu do Essaouira to dziękowałem bogu ze nie wypożyczyłem auta.Nie przytrafiła wam się żadna kontrola ?
ajaj 15 lutego 2014 22:15 Odpowiedz
dziekujemy wszystkim za dobre słowo, mobilizują do dalszych części opowieści (ale to juć po weekendzie) ;) jacekwoj16 napisał:Witam.Za Twoją namową zarezerwowałem samochód w Marakeszu na cztery dni i chcemy zrobić trasę: https://goo.gl/maps/0gBOr i w drugim dniu drogi będziemy jechać w stronę Tinghir i gdzieś po drodze będziemy szukać noclegu. Mam pytanie odnośnie opisywanego dzisiaj przez Ciebie hotelu, ile płaciliście za pokój, czy jest łazienka, ile kosztowała kolacja? Wiedzy nigdy za wiele. Według opisów jakie znalazłem w internecie od kilku lat cała droga R 317 i R 704 jest utwardzona i przejezdna dla normalnych samochodów. Mam tylko nadzieję, że nie będzie w tym czasie (6 -9 marca) padał śnieg.Pozdrawiam.Jeśli dobrze pamiętamy, nocleg to 150MAD/2os, a obiad ok 50MAD/2os. Niestety warunki pozostawiają trochę do życzenia, łazienkę niby mieliśmy w pokoju, łożko dwuosobowe też, ale ja bezpieczniej czułam się kładąc na poduszce własną bluzę i dopiero na niej głowę ;) pościel wyglądała na wielokrotnego użytku. ale i tak uważam, że warto :)Weź tylko pod uwagę, że my byliśmy we wrześniu, po dośc długim okresie suszy. Obawiam się, że teraz dośc duża część dróg może być nieprzejezdna z powodu spływającej wody z gór (po okresie deszczowym). Dlatego przed wyjazdem na dana trasę upewnij się, że da się się ją przemierzyć zwykłym samochodem. Choć miejscowi też czasami wyolbrzymiają, jak słyszeli, że R307 chcemy przejechac naszym rajdowym 206 łapali się za głowy ;) Podczas naszego tripu nawet rzeki były rzekami widmo. Nie wiemy jak jest po okresie zimowym.skoli napisał:HejŚwietne zdjęcia i wspaniała wyprawa. Takim pierdzielem ;) ponad 2000km to niezły sukces. Byłem w Maroku miesiąc temu i jak zobaczyłem ile kontroli jest z Marakeszu do Essaouira to dziękowałem bogu ze nie wypożyczyłem auta.Nie przytrafiła wam się żadna kontrola ?na szczęście nie! raz tylko zaglądneli nam przez szybkę, mówiąc prosze jechać dalej :)debowy napisał:Przeglądałem sobie Twoje (bardzo dobre z resztą) zdjęcia z Maroka, moją uwagę przykuł obóz na pustyni. Ten sam, w którym gościłem niemal równo rok temu. Również wykupiłem wycieczkę u Omara z tym że po wytargowaniu zgodził się na 30euro za osobę. Chciałem odnieść się do sytuacji przewodnika, który powiedział nam że Omar nie daje mu pieniędzy. My mieliśmy podobną sytuację. Tuż przed powrotem z pustyni przewodnik wyjął figurki, róże pustyni itp mówiąc, że po drugiej stronie ergu mieszka jego rodzina, która jest bardzo biedna i jedyne pieniądze jakie zarabiają to te ze sprzedaży wyrabianych przez siebie pamiątek. O Omarze nic nie wspomniał. Cóż wydaje mi się, że jest to jedynie bajeczka dla turystów i sposób dorabiania przez nich do pensji. Utwierdziłem się w tym po tym gdy zobaczyłem identyczne figurki na kilku straganach za 1/4 ceny jaką chciał przewodnik. Jeśli był w porządku to wszystko gra, nie ma problemu żeby taką pamiątkę od niego kupić w ramach podziękowania. Niestety w Maroku spotkaliśmy masę ludzi (z podobnymi historiami o biednej rodzinie), którzy próbowali sprzedać nam różne buble za 300% ceny rynkowej... W stopce jest link do mojej strony, gdzie również opisałem wrażenia z nocy na pustyni, więc zapraszam jakby ktoś chciał poczytać. Jakby ktoś jeszcze miał do czynienia z Omarem niech da znać bo jestem ciekaw czy faktycznie przewodnicy zarabiają tylko na tym co sprzedadzą.dokładnie ta sama historia! Dlatego nic nie kupilimy u niego, ale za jego sympatyczność dostał napiwek! :)a co do takim pierdzielem.... wypraszamy sobie;) wykorzystalismy go na 200%.. sami byliśmy zaskoczeni.. jaki i Pani w wypożyczalni.... szczególnie zdziwiona stanem jego zabrudzenia;)
washington 15 lutego 2014 22:22 Odpowiedz
Fajne zdjecia i fajny trip, ale jak w przypadku relacji z palestyny znow man wrazenie ze ktos inne miejsce opisuje:p widoki rownie ladne pamietam ale mieszkancow zupelnie inaczej odbieram ;) banda naciagaczy i oszustow odbierajaca sporo przyjemnosci z podrozy ;) ale to moze dlatego ze Wy jezdziliscie autemWysłane z mojego LG-E460 przy użyciu Tapatalka
ajaj 15 lutego 2014 22:35 Odpowiedz
Washington napisał:Fajne zdjecia i fajny trip, ale jak w przypadku relacji z palestyny znow man wrazenie ze ktos inne miejsce opisuje:p widoki rownie ladne pamietam ale mieszkancow zupelnie inaczej odbieram ;) banda naciagaczy i oszustow odbierajaca sporo przyjemnosci z podrozy ;) ale to moze dlatego ze Wy jezdziliscie autemWysłane z mojego LG-E460 przy użyciu TapatalkaDzięki!Naciągacze i oszuści, na pewno tak! Choćby wspomniany przez nas przewdonik w Fez. Staramy sie jednak wyciągać pozytywy z każdego doświadczenia. A o dośwadczeniach z naciąganiem ludzi można napisać oddzielny rozdział (tyle ich jest), póki co w opisie skupiamy się na miejscach;) Fakt faktem, że jadąc samochodem spotykalismy po drodze całkiem innych ludzi niż w turystycznych miejscowośiach, od starszego pana, który za podwiezienie samochodem dawał nam garść orzechów laskowych, ojca dzieci, który jak zobaczył, że dajemy im lizaki biegł za nami z siatką śliwek, do dziieciaków, które uderzały pistoletami zabawkami w nasz samochód.
nieznany 17 lutego 2014 15:21 Odpowiedz
W swojej relacji piszesz o zbójnickiej cenie za piwo. Jaka to konkretnie cena? :)I po ile w Maroko stoją mocniejsze trunki?
ajaj 17 lutego 2014 16:42 Odpowiedz
Nieznany napisał:W swojej relacji piszesz o zbójnickiej cenie za piwo. Jaka to konkretnie cena? :)I po ile w Maroko stoją mocniejsze trunki?Zacznijmy od tego, że nie mają czegoś takiego jak duże piwo. Sprzedają przeważnie 0,3l, jeśli w ogóle. Bo piwo to produkt deficytowy w całym kraju :( W supermarketach są tylko pozycje takie jak piwo bezakoholowe (choć pod koniec wyjazdu dowiedzieliśmy się, że jest jedna sieć, która ma piwa (niestety nie wiem jaka)).Cena zależy w dużej mierze od tego gdzie kupujesz. I tak np w knajpce w Fez czy w hotelu Quzaratet piwo małe to koszt ok 40-50MAD. W Essaouira w lokalu nad samym morzem standardowo też jak nie więcej, ale nam udało się znaleźć bar za 25MAD/małe (nad oceanem). Oczywiście standardem odbiegała od poprzedników, ale w tym był jej cały urok (pokazując pustą butelkę i kierując wzrok na barmana, 30 sek później mieliśmy w ręku kolejne pełne butelki). I to był chyba najtańsze, nie licząc odwiedzin w lokalnym "monopolowym" gdzie płaciliśmy za małe chyba 11MAD. Ale takie miejsce w czasie całej naszej podróży udało nam się znaleźć tylko jedno i to była cena dla miejscowych. Do miejsca tego zaprowadził nas chłopak z recepcji hotelu, w którym spaliśmy w Essaouira i też on dokonał za nas zakupu. Inna rzecz, ze turysta by tam nigdy sam nie trafił, a jakby już zabłądził to pewnie by go do środka nie wpuścili. W końcu to taki ich nielegalny mały biznes jak mniemam. Ale ruch mieli jak u nas na otwarcie nowego Saturna, pisk i zgiełk taki sam;) Jak już wspomniałam zakupu dokonał za nas Marokańczyk, ale po poprosił nas abyśmy zabrali również jego zakupy alkoholowe i oddali mu dopiero w hotelu. Gdyby ktoś zobaczył go niosącego alkohol mógłby mieć kłopoty... chcieć a nie móc czyli nie tylko w Polsce kombinują jak zdobyć rzeczy zakazane;)można też szukać sklepów z bogatym zapleczem, jak wspominane w którymś poście powyżej.Co do innych alkoholi, my nabyliśmy tam jeszcze tylko wino, w cenie chyba 70-80MAD (ale smakowało gorzej niż nasze wino za 3zł!)A nie przepraszam jeszcze raz skorzystaliśmy z promocji 2 za 1 i kupiliśmy mohito, zapominając o przestrodze "nie bierz napojów z lodem". Ale żyjemy, nic nam nie jest więc chyba potwierdza to, że regułę do każdej przestrogi podchodzić należy z dystansem i rozsądkiem ;) ceny dokładnie nie pamiętam, ale kupując dwa w cenie 1 wychodziło podobnie jak w Polsce, kupując jeden byłoby to mniej więcej 2xdrożej ;)
nieznany 17 lutego 2014 16:51 Odpowiedz
Dzięki. :) Czytałem, że w każdym większym mieście są wyznaczone sklepy sprzedające alkohol więc mam nadzieję, że w tych oficjalnych będzie trochę taniej.No i trzeba się będzie ratować 0,75l dopuszczalnym na pasażera przylatującego do Maroka. :)
ajaj 17 lutego 2014 16:54 Odpowiedz
Nieznany napisał:Dzięki. :) No i trzeba się będzie ratować 0,75l dopuszczalnym na pasażera przylatującego do Maroka. :)jak nie lecisz z bagażem podróżnym z przesiadką przez Włochy to jasne:) nas ograniczyło 100ml na buteleczkę w podręcznym, stąd zabraliśmy sporo buteleczek po 50ml :)
george23 17 lutego 2014 17:49 Odpowiedz
W Fezie jest wielkie centrum handlowe niedaleko Medyny /taksówka 7DH/ gdzie można kupić bardzo dobre wino Mykenes 50 DH za 1,5 litra, wódkę za 70DH 0.7. W innych dużych miastach podobnie są przynajmniej 2,3 sklepy / stoiska w marketach/ z alkoholem. W Esaouira jest też sklep , trzeba wyjść z Medyny w stronę dworca autobusowego.
marcino123 17 lutego 2014 18:12 Odpowiedz
Jeszcze odnośnie piwa w Maroku, poniżej news z wczoraj:http://www.lavieeco.com/news/economie/n ... 28480.html Casablanca Beer :)
nieznany 18 lutego 2014 11:21 Odpowiedz
A w hipermarketach typu Carrefour nie ma alkoholu?
ajaj 18 lutego 2014 14:08 Odpowiedz
Nieznany napisał:A w hipermarketach typu Carrefour nie ma alkoholu?Kolega powyżej pisze, że są.My byliśmy, nie znaleźliśmy, a jak zapytaliśmy o piwo to nie mieli ciekawych min, a odpowiedź brzmiała nie.
kanski 18 lutego 2014 14:27 Odpowiedz
Byłem w ogromnym Carrefourze w Rabacie - alkoholu zupełnie brak. Chyba najszybciej taksówkarza poprosić o zawiezienie do sklepu z alkoholem lub miejscowych za jakąś drobną opłatą.
ajaj 18 lutego 2014 14:29 Odpowiedz
w ogóle warto dodać, że ceny w marketach dość wysokiemy zaopatrywaliśmy się na placach/targach
cypel 18 lutego 2014 14:35 Odpowiedz
W Marakeszu bez problemu można kupić alkohol, w monopolu to nawet sporo różnych obrzępałów było ;)
debowy 18 lutego 2014 18:09 Odpowiedz
Ludzie, bez alkoholu też da się żyć :D w Polsce macie go pod dostatkiem:P Poza tym wystarczy dać lokalnemu chłopakowi parę monet i zaprowadzić was gdzie tylko chcecie;) O alko może i nieco trudno, za to inne używki są wszędzie i co chwilę ktoś je na ulicy próbuje sprzedać:)
nieznany 19 lutego 2014 22:05 Odpowiedz
debowy napisał:Ludzie, bez alkoholu też da się żyć :D Da się, tylko co to za życie. ;) Weź tu wytrzymaj na trzeźwo z 7-9 osobami przez dwa tygodnie na trzeźwo. ;)
adriano84 19 lutego 2014 22:17 Odpowiedz
% można kupić tylko do 20.Sprzedają na pewno w Carrefour: 31.628761,-8.002758i w jakimś markecie koło ogrodów Majorelle: 31.640421,-8.000558
george23 19 lutego 2014 23:27 Odpowiedz
W sieci Metro alkoholu więcej niż w Polsce. Najtaniej w hiszpańskie enklawie Ceucie 1,1 euro za 0.75 l wódki. Specjalne stoiska z alkoholem w sieci Mariane to chyba marokański Cerrefour.
moya 20 lutego 2014 07:58 Odpowiedz
Kański napisał:Byłem w ogromnym Carrefourze w Rabacie - alkoholu zupełnie brak. Chyba najszybciej taksówkarza poprosić o zawiezienie do sklepu z alkoholem lub miejscowych za jakąś drobną opłatą.W Carrefourze w Marakakeszu alkohol jest, i to sporo. Co prawda na osobnym stoisku w podziemiu ale jest 8-) . A jest tak oddzielone że nawet wyjście z tego działu jest osobno poza sklep gdzieś z tyłu.W El jadida z kolei lakoholu w Carrefourze w wielkim centrum handlowym nie było, nie wiem od czego to zależy.Do innych marketów nie dotarłam.
ajaj 20 lutego 2014 08:17 Odpowiedz
adriano84 napisał:i w jakimś markecie koło ogrodów Majorelle: 31.640421,-8.000558tak rzeczywiście, zapomniałam o tym miejscu! Też tam byliśmy :) Bardzo dobrze wyposażony.Jasne, że alkohol da się kupić, ale musisz się nachodzić w poszukiwaniu, poprosić kogoś, żeby Cię tam zaprowadził lub trafić przypadkiem. Nie jest on powszechnie dostępny i do tanich produktów nie należy, zarówno w stosunku do cen innych rzeczy, jak i do cen w Polsce.
plokij 20 lutego 2014 11:06 Odpowiedz
Czy możesz zdradzić ile wydaliście na paliwo? mieliście na benzynę?
ajaj 21 lutego 2014 10:09 Odpowiedz
Plokij napisał:Czy możesz zdradzić ile wydaliście na paliwo? mieliście na benzynę?niestety tego to nawet my nie wiemy;) cześć płaciliśmy kartą, część gotówką. Ciężko będzie.
jacekwoj16 21 lutego 2014 13:04 Odpowiedz
Piękne widoki. Jeszcze 13 dni i też tam będę.
ajaj 21 lutego 2014 13:29 Odpowiedz
jacekwoj16 napisał:Piękne widoki. Jeszcze 13 dni i też tam będę.koniecznie zdaj fotorelacje po powrocie! :) Jesteśmy ciekawi jak te regiony wyglądają po okresie deszczowym ;)To ładnych widoków, przejezdnych dróg i wielu przygód :)
jacekwoj16 21 lutego 2014 21:42 Odpowiedz
Postaram się zmobilizować i też choć w paru słowach i zdjęciach zrelacjonować podróż. Takie relację chyba najbardziej pozwalają poznać kraj i trasy, które ma się zamiar przejechać.
pifko 26 lutego 2014 00:22 Odpowiedz
[quote="AJAJ"]opowieści część czwarta, zapraszam na pustynię :)Jeśli oczywiście chcecie znać jakieś szczegóły to pytajcie.Hej!!!Świetna relacja i jeszcze lepsze fotki. Będę tam za 3 tygodnie i moją wyprawę będzie można nazwać "Tropami AJAJ" bo trasę wybrałem niemal taką samą. Termin mam klepnięty u Omara i tu pytanie- czy wpłacaliście jakąś zaliczkę na konto Omarowi?Bo nam kazał wpłacić połowę kwoty jako zaliczkę. A tak w ogóle to ten cały Omar chyba Pana Boga za nogi chwycił (o przepraszam Allaha Akbara ;) ).Ktoś tu na F4F rzucił info i teraz pół Polski z Omarem na pustynie jeździ. Kapuchę teraz człowiek trzepie, że hej.Kiedyś to sam karawany prowadzał, a teraz słyszę już, że ludzi wynajmuje.Tylko czy mu jakościometr nie spadnie.Takiej ekstra relacji to nie napiszę ( zazdroszczę lekkiego pióra) ale jak coś nowego lub innego mi się przytrafi to dodam swoje 3 grosze.
ajaj 26 lutego 2014 09:53 Odpowiedz
Dzięki pifko za dobre słowa!Co do Omara - to chyba nawet lepiej, że nie on, bo nasz przewodnik był więcej niż lepiej (tylko nie możemy sobie przypomnieć jego imienia- ale jak Ci się trafi to pozdrów go od nas;)) :)Zaliczki żadnej nie wpłacaliśmy, co więcej nie podaliśmy nawet konkretnego terminu, bo nie wiedzieliśmy ile nam zajmie dotarcie na pustynie (napisaliśmy mu sms dzień wcześniej,że będziemy jutro:) Tak teraz myślę, że w sumie wybierając inne "biuro" może być podobnie. W oazie nocowała z nami inna wycieczka, od innego organizatora (wspomniana Niemiecka para) a spędzaliśmy czas dokładnie tak samo, w sumie razem:)Przypomnę jeszcze co pisałam wcześniej, sprawdź przejezdność dróg. To życzę wycieczki pełnej pozytywnych wrażeń! I koniecznie napisz relacje po powrocie :)
pifko 26 lutego 2014 11:12 Odpowiedz
AJAJ napisał:Dzięki pifko za dobre słowa!Co do Omara - to chyba nawet lepiej, że nie on, bo nasz przewodnik był więcej niż lepiej (tylko nie możemy sobie przypomnieć jego imienia- ale jak Ci się trafi to pozdrów go od nas;)) :)Zaliczki żadnej nie wpłacaliśmy, co więcej nie podaliśmy nawet konkretnego terminu, bo nie wiedzieliśmy ile nam zajmie dotarcie na pustynie (napisaliśmy mu sms dzień wcześniej,że będziemy jutro:) Tak teraz myślę, że w sumie wybierając inne "biuro" może być podobnie. W oazie nocowała z nami inna wycieczka, od innego organizatora (wspomniana Niemiecka para) a spędzaliśmy czas dokładnie tak samo, w sumie razem:)Przypomnę jeszcze co pisałam wcześniej, sprawdź przejezdność dróg. To życzę wycieczki pełnej pozytywnych wrażeń! I koniecznie napisz relacje po powrocie :)Dzięki za superszybką odpowiedź.Trzy tygodnie w Maroku to dla nas kawał życia i kasy, dlatego tak szczegółowo planujemy.Co do wyprawy na pustynię to może pójdziemy za radą i spróbujemy z marszu uderzyć do Omara.Jeszcze pytanie z działu telekomunikacji : czy kupowaliście jakąś marokańską kartę pre-paid, czy korzystaliście z superdrogich polskich połączeń. A jaki nam się trafi przewodnik to go pozdrowimy słowami: " أنا لا أعرف عنك، ولكن أنا أحييكم من الناس الذين لم أر في حياتي." (Nie znam cię, ale pozdrawiam cię od ludzi, których nigdy nie widziałem.) :twisted: A jeśli chodzi o przejezdność dróg to zostawiam to lokalesom. Przemieszczać będziemy się tylko i wyłącznie transportem publicznym wspomaganym podwózkami w trudniej dostępne rejony.
ajaj 26 lutego 2014 12:30 Odpowiedz
Mieliśmy tylko polskie telefony i używaliśmy ich w nagłych przypadkach. A informacje do Polski o tym, że nie zostaliśmy wymienieni na wielbłądy przesyłaliśmy korzystając z bezpłatnego wifi (raczej bez problemu dostępnego, albo sieci otwarte albo wystarczyło napić się kawki i dostawaliśmy hasło :))Jak stop i autobus to spokojna głowa, nie utknięcie na pustkowiu :)
jacekwoj16 26 lutego 2014 13:16 Odpowiedz
Ja mam zamiar kupić lokalną kartę sim: http://www.iam.ma/Particuliers/Internet ... arifs.aspxlub tą: http://www.meditel.ma/Za tydzień już tam będę, więc spróbuje kupić i wtedy napiszę jak działa.
jacekwoj16 26 lutego 2014 18:53 Odpowiedz
Witam.Z jakich map do GPS korzystałeś ? Bo ja znalazłem Maroko tylko w OpenStreetMaps do MapFactor, ale ta darmowa aplikacja tak średnio mi pasuje.
jacekwoj16 27 lutego 2014 19:11 Odpowiedz
"PS. Dlaczego wszyscy zwracają się w formie męskiej? ;)"No dlatego, że Ania by chyba tak nie napisała."Jak pójdziecie pewnie usłyszycie anegdotę o dziewczynie przez która słupek musiał zostać "naruszony" (zapewniali(niestety), że jest to historia godna wspomnienia podczas kolejnych wycieczek) ... bo uwięziła tam telefon;) Jak coś to o Ani;) "nie pytajcie jak ";) W każdym razie było szukanie majstrów i demolka ;) Nie wiem czy bardziej byli zdziwieni czy rozśmieszeni :)"
maxima0909 4 marca 2014 14:08 Odpowiedz
Witam.Bardzo się cieszę, żę trafiłam na Waszą relację, bo planujemy w 4 osoby podobny wypad we wrześniu. 1. Przyznam, że trochę nas straszono, że w tym czasie mają ramadan - okres miesięcznego postu i w związku z tym mogą pojawić się problemy z brakiem miejsc w hotelach, zamkniętymi bankami czy restauracjami, niezbyt przychylną obsługą itp. Czy możecie się do tego jakoś odnieść? Wiem, że też byliście po sezonie...2. Chciałam też Was poprosić o stworzenie trasy w google maps zgodnie z którą podróżowaliście. Chciałabym porównać naszą trasę.. Niektóre widoki są na prawdę piękne, może wystarczyłoby delikatnie odbić z naszej i też się nimi cieszyć...póki co mamy takie plany: https://maps.google.pl/maps?saddr=Tange ... s&t=m&z=11ewentualnie mapka alternatywna bez Casablanci i Rabatu - wylot z Agadiru:https://maps.google.pl/maps?saddr=Tange ... ps&t=m&z=7dodatkowo po przeczytaniu Waszej relacji dopisałam gdzieś z boku że warto zahaczyć o wzgórze El-Qolia i zaporę jezioro Bin el Ouidane - dzięki Wam za to! :)3. Czy moglibyście oszacować mniej więcej koszty 15 dniowej podróży? Chcemy się zmieścić w 2 tygodniach, ewentualnie zakończymy podroż na Marakeszu (odpuścimy Cassablancę i Rabat - ponoć mała strata po tak intensywnych i pięknych 2 tygodniach).Napiszcie proszę w jakich kosztach powinna zamknąć się para :) (jedziemy w dwie pary chcemy wypożyczyć jedno większe autko).Pytania kieruje również do reszty forumowiczów - jeśli znacie na nie odpowiedź, będę wdzięczna za rady. :)PozdrawiamMaxima
cypel 4 marca 2014 14:14 Odpowiedz
ramadan jest od 28 czerwca do 27 lipca 2014
maxima0909 4 marca 2014 14:24 Odpowiedz
w takim razie jak się ma ten artykuł do rzeczywistości? to święto ruchome?http://www.travelmaniacy.pl/artykul,kie ... 0,2,0.html
cypel 4 marca 2014 15:04 Odpowiedz
tak, ramadan jest ruchomy
grzewor 4 marca 2014 15:33 Odpowiedz
Maxima0909 - kilka uwag/informacjitrasa jaka macie na te 15 dni jest raczej za duza. W biegu nie zdazy sie uchwycic klimatu tego kraju i wszystko zobaczycie po "łebkach" o ile mozna odpuściec Case (chyba ze ktos chce zwiedzac najwiekszy meczet) to Rabat uwazam za miejsce konieczne do odwiedzenia. jest w nim naprawde kilka miejsc godnych odwiedzenia. proponuje abyscie zrobili sobie mini kalendarz kiedy i gdzie bedziecie, co tam ogladacie i gdzie nocujecie. wtedy wyjdzie wam ze z czasem krucho :)za pierwszym razem jak byłem w Maroko to miałem podobna trase (tylko nie zjezdzałem ponizej Tubkala) ale 3 tygodnie i niestety tez czasu zabrakło. Proponuje z Ajt Bin Haddu od razu na Marakesz sie kierowac. jadac w 4 osoby spokojnie mozna myslec o autku - tu trzeba liczyc okolo 100zl /dzien. noclegi to (wersja ekonomiczna ) okolo 50 zl za pokoj 2 osobowy. jedzenie podobnie. ostatnio bylem w maroku na przełomie wrzesnia i pazdziernika wiec ceny duzo sie nie zmieniły.robiac samemu sniadania i kolacje tez mozna troche przyoszczedzic. Do Ajaja- dziekuje za przypomnienie ciepłych miejsc podczas naszej "tym razem ciepłej " zimy :)
ajaj 5 marca 2014 11:39 Odpowiedz
Sorki, miałam chwilowe problemy z czasem, ale już odpisujejacekwoj16 napisał:"PS. Dlaczego wszyscy zwracają się w formie męskiej? ;)"No dlatego, że Ania by chyba tak nie napisała. Tu się mylisz;) a J. napisałby np. "Dawno nie widziałam"? ;)Co do pytań Maxima09091. Jak ktoś już wspomniał jest to święto ruchome, my na niego nie trafiliśmy. Problemów z wejściem, miejscami, zakupami nigdzie nie było; jedyna róznica ruch mniejszy co dla nas było plusem:)2. Tutaj nasza trasa przejazdu jak jechaliśmyPatrząc na Twoją trasę i myśląc 2 tygodnie nasuwa mi się jedno - za duże tempo. Jak Wam się gdzieś spodoba nie będziecie mieli czasu nawet się tam zatrzymać na dłuższą chwilę. Odpowiedzcie sobie na pytanie czy chcecie przeznaczyć jakiś czas np. obcowanie z mieszkańcami, ich kulturą, penetrowanie zakamarków czy chociażby na plażowanie. Oczywiście to zależy od Waszych prywatnych preferencji jak lubicie/chcecie spędzić wakacje, my od początku nastawialiśmy się na tempo spokojniejsze, nie chcieliśmy kolejnych wakacji w trybie turbo. Jeszcze w domu, planowaliśmy ambitnie odwiedzić Chefchaouen i Legzira (Sidi Ifni), jednak miejsca napotkane przypadkiem szybko to zweryfikowały :) Rabat i Casablance odpuściliśmy już w planach. Do Agadiru pojechaliśmy, aby przejechać przełęcz Tizi n’Test (na miejscu był tylko jeden dzień odpoczynku:plaża +ocean)Sprawdźcie jeszcze w jakim terminie jest festiwal Nowożeńców (Imilchil Festival), podobno warto się tam zjawić, nam się nie udało3. Co do kosztów, takie pytanie już padło. niestety nie jesteśmy w stanie tego określić, nie planowałam pisać relacji więc nie liczyłamCałkowity koszt lotów: 400zl/osKoszt samochodu: 260EUR/10dni + koszt paliwa: myślę, że ok 1tys PLN Noclegi od 120MAD do max.350MAD za 2 os (można taniej, ale my zwykle po całym dniu jazdy/ zwiedzania byliśmy zbyt zmęczeni na szukanie)Jedzenie, napoje i inne dobrodziejstwa - w zależności od Waszych potrzeb i tego je chcecie się żywić (ale raczej taniej niż w Polsce)Z wejściówek/atrakcji płatny był Volubis (chyba 50MAD/os), wypad na pustynie (35EUR/os), Ogrody w Mararakszu (50MAD/os) i chyba tyle.Myślę, że wyszło nas ok 4-4,5tys/os. Weź pod uwagę, że Wam te koszty rozłożą się na 4 osoby, u nas dzieliły się na dwa.@grzewor, oj sama sobie przypominam, dlatego z miła chęcią poczytam tez inny punkt widzenia na Maroko :)
vojtas 5 marca 2014 12:11 Odpowiedz
Świetna podróż i super zdjęcia.Szkoda, że dwa miejsca z tyłu się marnowały :)
ajaj 5 marca 2014 12:15 Odpowiedz
Vojtas napisał:Świetna podróż i super zdjęcia.Szkoda, że dwa miejsca z tyłu się marnowały :)dzięki!nie do końca, czasami służyły miejscowym;)
maxima0909 5 marca 2014 14:22 Odpowiedz
Dziękuję za odpowiedzi :)Czy z dużym wyprzedzeniem kupowaliście bilety lotnicze?W jakim dokładnie terminie byliście w Maroko? (jeśli ta informacja się gdzieś pojawiła to przepraszam, musiałam przeoczyć)Nie próbowaliście wynająć samochodu jeszcze w Polsce?
ajaj 5 marca 2014 14:38 Odpowiedz
Maxima0909 napisał:Dziękuję za odpowiedzi :)Czy z dużym wyprzedzeniem kupowaliście bilety lotnicze?W jakim dokładnie terminie byliście w Maroko? (jeśli ta informacja się gdzieś pojawiła to przepraszam, musiałam przeoczyć)Nie próbowaliście wynająć samochodu jeszcze w Polsce?Bilety kupowaliśmy z jakimś 2 miesięcznym wyprzedzeniem. A byliśmy tam w dniach 18.09 - 2.10.2013 (na miejscu + noc w Pizie i wieczór, ranek w Brukseli).Samochód wynajęliśmy w Polsce, jakieś 2-3 tyg przed wyjazdem, internetowo w Europcar. Jak pisałam wcześniej jako jedna z niewielu wypożyczalni umożliwiała zwrot samochodu w innym mieście bez dodatkowej opłaty
maxima0909 7 marca 2014 12:36 Odpowiedz
Dlaczego zdecydowaliście się na oddanie auta w Agadirze? Nie było możliwości w Essaouirze?Czy bilety z innym miejscem lądowania i wylotu są droższe? Jakimi liniami lecieliście?
ajaj 7 marca 2014 14:35 Odpowiedz
Maxima0909 napisał:Dlaczego zdecydowaliście się na oddanie auta w Agadirze? Nie było możliwości w Essaouirze?Czy bilety z innym miejscem lądowania i wylotu są droższe? Jakimi liniami lecieliście?Była możliwość oddania w Essaouira, ale dwa dni dłużej z samochodem wychodziły bardzo drogo. W Essaouira nie ma wypożyczalni i ktoś z Agadiru musiałby przyjechać po samochód.A co do biletów, wiedzieliśmy, ze nie chcemy robić kółka (choćby z powodu ograniczonego czasu) tylko zacząć na północy, a zakończyć na południu (lub ewentualnie odwrotnie). Więc klikaliśmy, szukaliśmy, aż znaleźliśmy dogodny termin i tani bilet :) i jak by nie patrzeć było to najlepsze zagranie logistycznie (nie chcieliśmy np wracać ponownie do Marrakeszu). A lecieliśmy Ryanair (dokładny opis w pierwszym poście).
haniaa 11 marca 2014 10:44 Odpowiedz
AJAJ napisał:ciąg dalszy następuje...by następnego dnia wyruszyć... drogą R307 z Ouarzazate do Demnate, o której już tutaj wspominałam.orientujecie się czy jest szansa na nocleg w górach przy drodze R307?
ajaj 11 marca 2014 19:12 Odpowiedz
Haniaa napisał:orientujecie się czy jest szansa na nocleg w górach przy drodze R307?Hoteli tam na pewno nie ma. Jednak zawsze możecie zabrać namiot i rozbić się gdzieś na dziko (ale nie wiem jak tam jest z bezpieczeństwem). Napotkani po drodze ludzie w mijanych czasami wioskach byli bardzo sympatyczni możliwe, że ktoś Was przenocuje... choć nie wiem czy będą mieli gdzie. Raczej polecam przejechać trasę za jednym zamachem.
olir1987 12 marca 2014 19:04 Odpowiedz
super opis, tylko 15 dni to dośc sporo;)
pifko 12 marca 2014 22:24 Odpowiedz
olir1987 napisał:super opis, tylko 15 dni to dośc sporo;)Ha... a ja się martwię czy w trzy tygodnie ogarnę objazd Maroka.Co prawda mam zaplanowane 3 dni na narty w Oukaimeden. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
ajaj 13 marca 2014 08:12 Odpowiedz
Wydaje mi się, że przez miesiąc byłoby co tam robić. Tylko po dwóch tygodniach trochę zaczynasz mieć dość nagabywania. choć z drugiej strony uodparniasz się na to :)No i tylko te 26 dni urlopu w roku.... :(
karrolkie 15 marca 2014 21:01 Odpowiedz
rewelacyjny opis :D ja ruszam do maroka w przyszlym tygodniu i juz nie moge sie doczekac, a wasze zdjecia, szczegolnie te z sahary MEGA :D
pifko 15 marca 2014 22:47 Odpowiedz
karrolkie napisał:rewelacyjny opis :D ja ruszam do maroka w przyszlym tygodniu i juz nie moge sie doczekac, a wasze zdjecia, szczegolnie te z sahary MEGA :DNo to będziemy niedaleko. My 18 marca lecimy z GDN do Marakeszu. Sprawdzimy, czy AJAJ pisze prawdę i tylko prawdę ;)
pifko 15 marca 2014 23:45 Odpowiedz
Jeszcze dorzucę swoje trzy grosze. Znalazłem listę marketów w Marakeszuhttp://www.madein-marrakech.com/en/mall.htmlSam również niebawem skorzystam.
ajaj 17 marca 2014 12:30 Odpowiedz
karrolkie, dziękipifko, weryfikuj, dokumentuj i opowiadaj po powrocie ;) sami jesteśmy ciekawi jak to wygląda po porze deszczowej :)a tymczasem niezapomnianych wrażeń, bo z tego co piszecie oboje niebawem startujecie ;)
pifko 17 marca 2014 18:59 Odpowiedz
AJAJ napisał:karrolkie, dziękipifko, weryfikuj, dokumentuj i opowiadaj po powrocie ;) sami jesteśmy ciekawi jak to wygląda po porze deszczowej :)a tymczasem niezapomnianych wrażeń, bo z tego co piszecie oboje niebawem startujecie ;)Pora deszczowa jak pora deszczowa. Da się przeżyć ;) Ale sprawdzam od kilku dni prognozę pogody w rejonach , w których będę i podczas wejścia na Toubkal prognozują -6 st i śnieżycę.Masakra. Zobaczymy jak sprawdzą się prognozy. Ale jak na razie narty w Oukaimeden zapowiadają się różowo ( czyt. zajefajnie).Ciekaw jestem też jak sprawdzą się opowieści co poniektórych moich znajomych, że czasami wyciągi nie działają i organizują komunikację zastępczą ( osiołki) :mrgreen: Tam policji na stokach na szczęście nie ma z alkomatami, więc piersiówka spakowana i zapas alku też zabezpieczony. Jak za dawnych lat. :lol:
pifko 13 kwietnia 2014 21:41 Odpowiedz
Wróciłem.Ślady pobytu AJAJ znalazłem np. w ogrodach Majorelle : :P Toubkal zdobyty. Temperatura rano około -5 stopni ale cholerny lodowaty wiatr i odczuwalna to z -20.Ledwo daliśmy radę.Niestety w Oukaimeden na narty już za ciepło. Ale wcześniej ze dwa tygodnie to by wypaliło.Za to na pustyni w dzień jak w piekle a w nocy około 0 stopni.Jak wyjeżdżaliśmy to w Rabacie 9 kwietnia było w dzień 36 stopni w cieniu a w autobusie miejskim nieklimatyzowanym kilka stopni więcej. Cieszyłem się, że wracam do kraju. A tu 4 stopnie. Chcę z powrotem do Maroka. I jak tu takiemu dogodzić?
ajaj 14 kwietnia 2014 10:18 Odpowiedz
pifko napisał:Wróciłem.Ślady pobytu AJAJ znalazłem np. w ogrodach Majorelle :zaskoczę Cię, to nie my;) nie niszczymy przyrody/ ale może komuś zapadliśmy w pamięć;)zmierzyliście się z drogą R 307? w ogóle to czekamy na relację, z miłą chęcią powspominamy ;)
pifko 19 kwietnia 2014 23:06 Odpowiedz
AJAJ napisał:pifko napisał:Wróciłem.Ślady pobytu AJAJ znalazłem np. w ogrodach Majorelle :zaskoczę Cię, to nie my;) nie niszczymy przyrody/ ale może komuś zapadliśmy w pamięć;)zmierzyliście się z drogą R 307? w ogóle to czekamy na relację, z miłą chęcią powspominamy ;) Ależ jasne, że nawet was o to nie podejrzewałem. To tak trochę satyrycznie miało zabrzmieć. ;) A z tą relacją trochę ciężko będzie. Jak dla mnie to za wysoko trochę postawiliście poprzeczkę swoją relacją.Ale może zmienię trochę formę i ujdzie. Już zacząłem w wordzie pisać.
cappricio 9 maja 2014 17:20 Odpowiedz
Mam dwa pytania do Was :)- ten hotel, w którym spaliście w dolinie Todry, znajdował się w Toumliline czy Tinghir?- co myślicie o przejechaniu takiej trasy przez obie doliny: dolinki z Ouarzazate do Merzugi?Jest w ogóle sens zapuszczać się dalej w doliny niż dojechaliście? cały fragment trasy liczy 540km - na jednym baku się nie przejedzie na pewno. Gdzie po Ouarzazate (bo zakładam, że tam są) są następne stacje beznzynowe?
ajaj 12 maja 2014 10:23 Odpowiedz
cappricio napisał:Mam dwa pytania do Was :)- ten hotel, w którym spaliście w dolinie Todry, znajdował się w Toumliline czy Tinghir?- co myślicie o przejechaniu takiej trasy przez obie doliny: dolinki z Ouarzazate do Merzugi?Jest w ogóle sens zapuszczać się dalej w doliny niż dojechaliście? cały fragment trasy liczy 540km - na jednym baku się nie przejedzie na pewno. Gdzie po Ouarzazate (bo zakładam, że tam są) są następne stacje beznzynowe?1. Spaliśmy w Toumliline.2. Czy jest sens zapuszczać się dalej... nie wiem bo tam nie byliśmy, więc ciężko jest nam się wypowiedzieć na temat widoków i stanu dróg. Też zastanawialiśmy się czy jechać dalej zamiast zawracać, ale z oszczędności czasu zrezygnowaliśmy z dalszej jazdy. Gdybyśmy mieli go więcej na pewno byśmy pojechali dalej, jedyne co ryzykujesz to nawrotkę. Pytanie tez w jakim czasie tam jedziesz, w okresie letnim trasa powinna być raczej przejezdna.3. Stacji raczej nie brakuje, w każdej większej miejscowości znajdziesz taką bez problemu. Niestety gdzie dokładnie nie jestem w stanie powiedzieć, ale myślę, ze w Tinghir, Rissani lub przy Dades na pewno będą :)
cappricio 12 maja 2014 15:52 Odpowiedz
dzięki za odpowiedź :) zobaczymy w takim razie, jak będziemy stać z czasem, bo po Merzoudze jeszcze kawałek północy chcemy zobaczyć :)jeśli będzie się nam ok jechało, to może pojedziemy dalej :) dam znać po powrocie czy się udało :)
pifko 12 maja 2014 23:54 Odpowiedz
cappricio napisał:dzięki za odpowiedź :) zobaczymy w takim razie, jak będziemy stać z czasem, bo po Merzoudze jeszcze kawałek północy chcemy zobaczyć :)jeśli będzie się nam ok jechało, to może pojedziemy dalej :) dam znać po powrocie czy się udało :)Też będę czekał z niecierpliwością, bo miałem nocleg w oazie w Todrze i rozmawiając z właścicielem o dalszej jeździe wąwozem tak jak Wy planujecie to nie ma szans na Merzougę. Czeka Was nawrotka. A nocleg mieliśmy tu:http://pl.tripadvisor.com/Hotel_Review- ... egion.htmlPolecam ze względu na widoki, bardzo starających się właścicieli (Abdou był stażystą w filmie Mumia 2 i tak też wygląda :D ), możliwość zwiedzenia Oazy, źródła Sacre Fish, no i kolacja czy śniadanko na jednym z wielu tarasów bezcenne.
ajaj 13 maja 2014 09:34 Odpowiedz
pifko napisał:Też będę czekał z niecierpliwością, bo miałem nocleg w oazie w Todrze i rozmawiając z właścicielem o dalszej jeździe wąwozem tak jak Wy planujecie to nie ma szans na Merzougę. Czeka Was nawrotka. dlaczego czeka ich nawrotka? My jakąś 1/3 trasy przejechaliśmy, pozostała część drogi jest aż tak w kiepskim stanie?A tak w ogóle nadal czekamy na Twoje zdjęcia :)
pifko 13 maja 2014 21:52 Odpowiedz
AJAJ napisał:pifko napisał:Też będę czekał z niecierpliwością, bo miałem nocleg w oazie w Todrze i rozmawiając z właścicielem o dalszej jeździe wąwozem tak jak Wy planujecie to nie ma szans na Merzougę. Czeka Was nawrotka. dlaczego czeka ich nawrotka? My jakąś 1/3 trasy przejechaliśmy, pozostała część drogi jest aż tak w kiepskim stanie?A tak w ogóle nadal czekamy na Twoje zdjęcia :)Rzekłbym... ajajaj... ciężko idzie pisanie. Jak w Warszawie. Budują metro i mają już pół metra :D A propos trasy R704-R703 kilkadziesiąt kilometrów prowadzi granią i trzeba przygotować się na takie drogi :Ale widoki po drodze warte każdej ewentualnej nawrotki. Powodzenia. Bardzo chciałbym zobaczyć tamte tereny osobiście ale nie mieliśmy auta. Dlatego czekam na fotorelacje i opis. Sam w Norwegii wjeżdżałem w takie miejsca na spontan, że dzisiaj sam się dziwię.
cappricio 14 maja 2014 16:29 Odpowiedz
łoooo... spodziewałam się jakiejś szutrowej drogi, może bardziej wyboistej, ale takich rzeczy to nie.wg mapy ostatnia wioska w dolinie Dades jest w punkcie A link i do następnego zaludnionego rejonu jest (Agoudal) ok 40 km... tego odcinka należy się chyba obawiać. Potem z Agoudal wjeżdża się już do Todry i też dopiero po 30km jest Toumliline... 70 km bezludzia. Trochę się przeraziłam :P trzeba się z tym przespać...A nocleg mieliśmy tu:http://pl.tripadvisor.com/Hotel_Review- ... egion.htmlPolecam ze względu na widoki, bardzo starających się właścicieli (Abdou był stażystą w filmie Mumia 2 i tak też wygląda :D ), możliwość zwiedzenia Oazy, źródła Sacre Fish, no i kolacja czy śniadanko na jednym z wielu tarasów bezcenne.pifko, a możesz powiedzieć, ile płaciliście i za jakie warunki?
maxima0909 14 maja 2014 18:43 Odpowiedz
cappriciomożna wiedzieć kiedy się wybierasz do Maroko i jaką trasę zamierzasz zrobić? ;>
cappricio 14 maja 2014 20:28 Odpowiedz
wybieram się za 3 tygodnie - 29.05-13.06, a trasę chcemy taką przejechać (przynajmniej na ten moment): nasza trasajest raczej klasyczna i bardzo poglądowa no i niemożliwa do realizacji w 2 tygodnie... także coś się na pewno zmieni jeszcze...
maxima0909 14 maja 2014 21:58 Odpowiedz
Quote: wybieram się za 3 tygodnie - 29.05-13.06, a trasę chcemy taką przejechać (przynajmniej na ten moment)my wybieramy sie końcem sierpnia i planowana przez nas trasę zamieściłam tu:viewtopic.php?f=348&t=47363&p=388953#p388953jest już po wielokrotnych przeróbkach, bo wszyscy których sie radziłam twierdzili, że w 2 tygodnie nie damy rady... zresztą nawet po jej skróceniu nadal padają takie opinie :) doskonale wiem jak to jest z czegoś rezygnować - chciałoby sie zobaczyć wszystko! :)z tego co do tej pory się dowiedziałam to szkoda czasu na Casablankę - dlatego też po wielu sugestiach bardziej doświadczonych z niej zrezygnowaliśmy.. natomiast widzę, że nie wzięłaś pod uwage wodospadu Ouzoud - nie wiem czy celowo, ale myślę że WARTO się nad tym zastanowić. odsyłam cię do wyżej podanego tematu, prosiłam tam o pomoc w kilku kwestiach - może z racji tego, że wyjeżdzasz wcześniej znasz juz odpowiedzi na któreś z pytań? byłabym wdzięczna za pomoc :)))pozdrawiam! :)
ajaj 15 maja 2014 08:54 Odpowiedz
To nie jest tak, że twierdzimy, że nie dacie rady. Dacie, ale to zależy jakiego typu wyjazdy lubicie. Jeśli najważniejsze jest dla Was zobaczenie jak największej ilości miejsc czyli szybkie zwiedzanie i zrobienie pamiątkowej foty, to dacie radę. Wasz wyjazd będzie polegał na przejeździe z punktu A do B i dalej do punktu C. Dla nas w wizycie w danym kraju ważne jest też wtopienie się w klimat danego miejsca, poznanie miejscowych ludzi, posłuchanie ich opowieści czy zatrzymanie się na dłużej w miejscu, które nas urzeknie. "Pijmy szybko berber whisky, bo za 2h musimy być w punkcie D" to nie dla nas. Choć i tak staramy się zobaczyć dużo i często mamy tempo większe niż byśmy chcieli.Podobnie nasz ostatni wyjazd do Izraela, lista rzeczy "to see" była długa, jednak na miejscu uległa znacznie skróceniu:)
maxima0909 15 maja 2014 09:42 Odpowiedz
AJAJ jedźcie do Bombaju i po powrocie napiszcie równie dobrą relację :D Tajlandia i Kambodża to chyba nasza kolejna wymarzona destynacja... :)
cappricio 15 czerwca 2014 15:13 Odpowiedz
pifko napisał:cappricio napisał:dzięki za odpowiedź :) zobaczymy w takim razie, jak będziemy stać z czasem, bo po Merzoudze jeszcze kawałek północy chcemy zobaczyć :)jeśli będzie się nam ok jechało, to może pojedziemy dalej :) dam znać po powrocie czy się udało :)Też będę czekał z niecierpliwością, bo miałem nocleg w oazie w Todrze i rozmawiając z właścicielem o dalszej jeździe wąwozem tak jak Wy planujecie to nie ma szans na Merzougę. Czeka Was nawrotka.wrócili! na szybko tylko powiem, że daliśmy radę! droga w pierwszym tygodniu czerwca jest przejezdna bez problemu, zajmuje kilka godzin, ale WARTO. Przepiękne widoki, pustkowie, tylko my i przestrzeń i czasem dzicy pasterze z kozami, owcami, wielbłądami, mułami! :Dnawet minęliśmy się z jednym panciem z rodziną, który jechał w przeciwnym kierunku ;) lokalsi jeżdża, więc turyści też mogą :D
ajaj 16 czerwca 2014 09:12 Odpowiedz
cappricio napisał:pifko napisał:cappricio napisał:dzięki za odpowiedź :) zobaczymy w takim razie, jak będziemy stać z czasem, bo po Merzoudze jeszcze kawałek północy chcemy zobaczyć :)jeśli będzie się nam ok jechało, to może pojedziemy dalej :) dam znać po powrocie czy się udało :)Też będę czekał z niecierpliwością, bo miałem nocleg w oazie w Todrze i rozmawiając z właścicielem o dalszej jeździe wąwozem tak jak Wy planujecie to nie ma szans na Merzougę. Czeka Was nawrotka.wrócili! na szybko tylko powiem, że daliśmy radę! droga w pierwszym tygodniu czerwca jest przejezdna bez problemu, zajmuje kilka godzin, ale WARTO. Przepiękne widoki, pustkowie, tylko my i przestrzeń i czasem dzicy pasterze z kozami, owcami, wielbłądami, mułami! :Dnawet minęliśmy się z jednym panciem z rodziną, który jechał w przeciwnym kierunku ;) lokalsi jeżdża, więc turyści też mogą :Dsuper! to teraz relacja ;)
maxima0909 16 czerwca 2014 13:27 Odpowiedz
Piszcie piszcie! Weekend 4 dniowy mam nadzieję będzie wam sprzyjał, bo od dwóch dni sprawdzam forum w poszukiwaniu nowej relacji z Maroka :D już jesteśmy podekscytowani naszą wyprawą na maksa!!! :D Piszcie czy udało Wam się zrobić całą zakładaną trasę? dotarliście do Merzouga? u kogo nocowaliście na pustyni? jak sztuka negocjacji? :P opracowaliście jakąś złotą metodę? :) gdzie wypożyczyliście auto? czy paliwo jest drogie? gdzie spaliście, co jedliście i WSZYSTKOOOO taka jestem ciekawa!!! pozdrawiam :)
ajaj 2 lutego 2015 12:01 Odpowiedz
Niestety dotarły do mnie wiadomości, że zdjęcia z relacji rzeczywiście zniknęły. jakieś pomysły jak to naprawić (nie wklejając wszystkiego od nowa)?
elfeliz-del-mondo 31 maja 2015 23:14 Odpowiedz
W drodze do Merzouga widziałam jedynie zarysy górek ze skał, później zaczęło lekko świtać i zobaczyłam powoli pustynne krajobrazy. Wszystko wyglądało na bardzo suche, nigdzie nie było zieleni. Raz na jakiś czas palma.W autobusie jakiś pan proponował nocleg i próbował wcisnąć wizytówkę, ale podziękowałam, bo już mieliśmy. Po wyjściu z autobusu mieliśmy zadzwonić do Mustafy, chłopaka z Merzouga Deser House, z którym byliśmy w kontakcie jeszcze długo przed przyjazdem. To on radził nam wziąć nocny autobus i u niego mieliśmy nocować. Ma 24 lata i zna arabski, berberski, francuski, angielski, portugalski i hiszpański. Wow.Nie zdążyliśmy zadzwonić po Musta, bo on już tam na nas czekał. Dom był bardzo blisko, 5 minut drogi od stacji.Merzouga rozlega się aż na 15 km i składa się z kilku części. Najwyższa wydma jest przy głównej części, czyli tam, gdzie mieszkał Musta. Ponoć w całej Merzouga mieszka około 1000 rodzin (każda po przynajmniej 4-5 dzieci).Z rana jeszcze dospaliśmy i o 10 wyszliśmy z pokoju, wzięliśmy prysznic i pogadaliśmy z dwójką Niemców z pokoju obok. Oni właśnie jechali w stronę gór, do Tinghir. Poznaliśmy tam też Hiszpankę z Girony, 35-latkę, która po raz trzeci jest w Maroko i podróżuje sama. Podczas drugiej wizyty w Maroko trafiła na Mustafę i przyjechała tu ponownie w tym roku odpocząć. Tam zjedliśmy wspólnie śniadanie - chleb z dżemem, oliwą i syropem z daktyli. Przed wyjazdem Niemców nagraliśmy filmik, jak Tuarowie, czyli ludzie pustyni, wiążą chusty na głowach (filmik - w HD!!). Niemcy pojechali, a nasza trójka, Hiszpanka i Mustafa poszliśmy na spacer po okolicy. Przeszliśmy między domami i dotarliśmy do skraju miejscowości, gdzie był cmentarz (dość ciekawy) i wielbłądy. Wróciliśmy inną drogą przez ogród, gdzie ktoś próbował coś uprawiać - między polami poprowadzone były kanaliki, czyli system irygacyjny!Wróciliśmy do domu Mustafy i poszliśmy spać. Było juz tak gorąco, że nie dało się wyjść z domu. Można było jedynie spać. Zasnęłam momentalnie. Wstaliśmy i wciąż niestety upał paraliżował. Było tak sucho, mój nos był pełen kurzu i czułam się jak rodzyna. Co chwilę przed domem Mustafy rozlegała się piaskowa burza. Jeden podmuch i wszystko fruwa.Piłam dużo wody, była przepyszna xDPóźniej, koło 18, poszliśmy na wydmę, aby obejrzeć zachód słońca. Upał nie doskwierał już tak bardzo. Mustafa nie chciał z nami iść, bo był bardzo zmęczony. Ostatnio ponoć miał wycisk z wielbłądami, bo musiał odprowadzać ludzi 4x dziennie w obie strony, a przewodnicy zawsze chodzą pieszo, nie na wielbłądach. Jednak jakiś odcinek drogi dalej spotkaliśmy... Mustafę xD Mimo zmęczenia postanowił jednak pójść z nami. Wdrapanie się na wydmę było bardzo ciężkie, ale daliśmy radę i obejrzeliśmy zachód. Było pięknie, non stop wiało i piasek był wszędzie. Ale i tak było to najlepsze co do tej pory w Maroko widziałam! Po zachodzie słońca inni ludzie sobie poszli, a my poczekaliśmy na gwiazdy. Było przepięknie i cieplutko od piasku. Gdy zaczęło się oziębiać, wróciliśmy do Mustafy do domu.Pożegnaliśmy się z Hiszpanką. Sporo z nią rozmawiałam i polubiłam ją. Wie, co w życiu ważne.Zaplanowaliśmy, że następnego dnia jedziemy do Boumalne Dades zobaczyć dolinę rzeki, a później w stronę Marakeszu, zobaczy się gdzie.Autobus do Marakeszu z rana o 7.UWAGA! POLECAM NOCLEGI!!Polecam zatrzymanie się u Mustafy. Przemiły z niego chłopak! Wiele dla nas zrobił, więc polecam gorąco, jak wybieracie się do Merzouga, możecie przenocować u niego - merzougahouse@gmail.com lubwww.merzougadeserthouse.wordpress.ComPiszę to, bo naprawdę z niego super gość, ma dużą rodzinę i za taką uczciwość, jaką od niego możecie uzyskać warto wesprzeć tę rodzinę! Chciałabym mu pomóc. Znajdziecie też na tripadvisor jak chcecie poczytać więcej! ;)