0
novart 8 grudnia 2023 22:08
03_004_Basra_Pomnik_Wolności.jpg



03_005_Basra_Park_Wolności.jpg



03_006_Basra_Pomnik_Światła_Wiedzy.jpg



03_007_Basra.jpg


Łapiemy Careema i jedziemy w okolicę starego miasta. Tam znajdujemy duży sklep spożywczy, żeby Anka mogła zostawić bagaż i idziemy powłóczyć się po okolicy.

03_008_Basra.jpg



03_009_Basra.jpg



03_010_Basra.jpg



03_011_Basra.jpg



03_012_Basra_kanał_Al_Ashar.jpg


Szukamy części miasta, którą odrestaurowuje UNESCO i w końcu nam się udaje ( lokalizacja 30°30'05.7"N 47°48'42.4"E), choć wcale nie było to proste.

03_013_Basra_Stare_Miasto.jpg



03_014_Basra_Stare_Miasto_domy_rewitalizowane_przez_UNESCO.jpg



03_015_Basra_Stare_Miasto_domy_rewitalizowane_przez_UNESCO.jpg


Wracamy do sklepu po bagaż Anki, ona jedzie na dworzec, a my jedziemy do centrum na promenadę. Tam wynajmujemy łódkę na krótki ok 20-minutowy rejs po Szatt Al-Arab, czyli rzece powstałej po połączeniu Eufratu i Tygrysu.

03_017_Basra_Stare_Miasto_łodkadowynajęcia.jpg


Nie ma nikogo chętnego tylko my. Negocjujemy kwotę ze sternikiem, ale bez wielkiego powodzenia, staje na 20.000 IQD za kurs. Wsiadamy na łódkę, już odpływamy a tu nagle na łódkę wskakuje gość ok 30 lat, rozmawia chwile ze sternikiem/kapitanem i siada sobie z przodu (my siedzieliśmy z tyłu). Kamo375 idzie na przód zrobić zdjęcia i okazuje się, że nowy pasażer zna płynnie angielski i z zainteresowaniem o nas wypytuje…przypadek?!

03_018_Basra_Most_Włoski.jpg



03_019_Basra_cmentarzysko_łodzi_na_Szatt_Al_Arab.jpg


Po skończonym rejsie gość nagle rozpływa się tak samo szybko jak się pojawił… Idziemy na spacer promenadą szukając czegoś do zjedzenia…

03_020_Basra_Promenada.jpg


...odbijamy od promenady i tak dochodzimy do naszego hotelu, który ma restaurację. Tam jemy na obiad…kebaby. Potem ładujemy swoje telefony w pokoju i już wieczorem jedziemy Careemem do Basra Cultural Museum, które było jednak czynne rano. Jest to jednocześnie jeden z pałaców Saddama. Zawracamy na promenadę.

03_021_Basra_Promenada.jpg



03_022_Basra_Promenada.jpg


Tym razem przechodzimy ją całą, wypijamy po drodze pyszną kawę

03_023_Basra_Promenada_kawa.jpg



03_024_Basra_Promenada_Pomnik_Badr_Shakir_Al_Sayyab.jpg



03_025_Basra.jpg


...i na koniec zasiadamy na sziszę, a w tle krzyki i emocjonująca gra w domino, prawie na każdym stoliku.

03_026_Basra.jpg


W międzyczasie próbowaliśmy kontaktować się w sprawie jutrzejszego kurs, ale całkowicie bezskutecznie - wiadomości nie dochodziły, nikt nie odpowiadał…także jutro zabawa na dworcu z ustalaniem trasy i ceny czeka nas od nowa…
DAD napisał:
W tym roku byliśmy w Basra. Nikt się nami nie zainteresował, nikt nie pytał, nie zaczepiał.
Mega mili ludzie, bardzo pomocni.
Podejrzanie wyglądacie, wiec macie ogon lub każdy obcy dla Was z j. angielskim to szpieg :D


Co do ludzi, zdecydowanie się zgadzam. W zasadzie poza taksówkarzami mamy same dobre doświadczenia ;)
Nawet na check-pointach, których mniej lub bardziej zapoznaliśmy kilkadziesiąt podczas całej podróży, było z uśmiechem lub w najgorszym wypadku z obojętnością.
Nas za to często zaczepiali, choćby znali tylko jedno słowo po angielsku próbowali pogadać :D
A co do niektórych sytuacji, owszem, swoje przemyślenia mamy :)Wstajemy, może nie o samym świcie, idziemy na śniadanie – wyjątkowo nie kebab a coś w rodzaju omleta ?

04_001_Basra_śniadanie.jpg


– i już ok 10:00 jesteśmy gotowi do przygód nowego dnia… sprawdzamy jeszcze Whats-upa w nadziei, że może z któryś z kierowców odpisał i mamy gotowy transport na dziś…niestety złudne nadzieje… Zamawiamy Careema i jedziemy na dworzec nastawiając się na długie dyskusje z kierowcami w sprawie transportu…

04_002_Basra_Pomnik_Chwalebnej_Historii_Basry.jpg


Dzisiejszy kierowca jest naprawdę ogarnięty i nie zostawia nas przed garażem, a po chwili rozmowy z uzbrojonym strażnikiem wjeżdża z nami na dworzec. Strażnik coś krzyczy do kierowców na dworcu, nasz kierowca przejeżdża kilkadziesiąt metrów i się zatrzymuje. Pokazuje nam, żebyśmy zostali w samochodzie, więc posłusznie siedzimy w aucie i….zaczynamy negocjacje siedząc w samochodzie. Wczoraj kierowcy taksówek proponowali ceny od 150.000 do 100.000 IQD. Dziś, stosunkowo szybko schodzimy do 75.000 IQD za przejazd Basra - Al-Chibayish – An-Nasirija. Uznajemy tę cenę za zadowalającą i zgadzamy się. Kierowca pokazuje nam, że mamy wyjechać z dworca i on będzie tam na nas czekał… Wyjeżdżamy z dworca, odjeżdżamy kawałek, podjeżdża do nas kierowca taksówki i…dziwna sytuacja…przegania go wojskowy w nieoznakowanym samochodzie…odjeżdża, my za nim. Za kilkanaście metrów zatrzymuje się, my podjeżdżamy przed niego, wysiadamy, zabieramy bagaże, płacimy i pakujemy nasze bagaże do nowego środka transportu (żółty Dodge Charger). Wsiadamy do samochodu, a za nami podjeżdża ten wojskowy, który przed chwilą przegonił taksiarza… Ruszamy, a tamten za nami. Jechał za nami kilkanaście minut, na pewno do wyjazdu z miasta.
Kilka słów o poruszaniu się międzymiastowym transportem publicznym…są trzy rodzaje transportu: 1) bus z reguły z garażu do garażu, 2) współdzielona taksówka płatna za każde miejsce (miejsce z przodu droższe o kilka tysięcy IQD), 3) GMC – czyli samochód marki GMC. Bus najtańszy i z reguły rusza jak się zapełni, taksówka droższa i GMC najdroższy (nie korzystaliśmy). Taksówki też czekają aż się zapełnią, ale my jeździliśmy głównie we trzech płacąc za jedno wolne miejsce, więc ruszaliśmy od razu.
Jedziemy sobie wygodnie, ale przed nami kolejne wyzwanie – chcieliśmy przed dojechaniem na bagna podjechać do punktu w którym łączą się Eufrat i Tygrys i jest tam też biblijne Drzewo Adama. Nie mówiliśmy o tym wcześniej mając świadomość, że znacząco by to utrudniło nam znalezienie transportu i gigantycznie podwyższyło cenę. Generalnie odnosimy wrażenie, że miejscowym nie mieści się w głowie poruszanie się z przystankami po drodze, a jedynie z punktu do punktu… Zbliżając się do planowanego przez nas dodatkowego miejsca próbujemy powiedzieć gdzie byśmy chcieli zjechać, słabo nam idzie, pokazujemy na nawigacji…kierowca jakby nie wiedział o co nam może chodzić…w końcu po nachalnym pokazywaniu nawigacji i pokazywaniu aby zjechał…zrozumiał..uff ?. Jedziemy tak jak nas prowadzi nawigacja, wjeżdżamy do miejscowości, już mamy skręcić w uliczkę w lewo a tu zonk…ulica zamknięta – targ pełen ludzi, Policja każe nam odjechać. Zawracamy, jednak nasz kierowca nie daje za wygraną, zatrzymujemy się i gdzieś wychodzi. Po chwili wraca, znów zawracamy, podjeżdżamy przed zamkniętą uliczkę i radiowóz odjeżdża umożliwiając nam przejazd przez targ, pada tylko – „no foto”… Teraz już bez problemu dojeżdżamy na miejsce.

04_003_Most_pontonowy.jpg


Mosty pontonowe wspomagają istniejące przeprawy...
Chwilę nam tylko zajmuje znalezienie Drzewa, ale pomagają nam napotkani robotnicy.

04_005_Drzewo_Adama.jpg


Jest to też miejsce połączenia się rzek Tygrys i Eufrat. Ciekawy punkt widokowy, ale nie spektakularny.

04_004_połączenie_Tygrysu_i_Eufratu.jpg


Po chwili jedziemy już na bagna.

04_006_Chibayish_Pomnik_Męczenników.jpg


Podjeżdżamy prawie pod łódki.

04_007_Chibayish.jpg


Pytamy się o cenę, pokazują na palcach, że 4…nie dajemy za wygraną i każemy napisać kwotę na kalkulatorze, wstukują 4000. Kilkukrotnie dopytujemy, czy nie więcej (czytaliśmy, że powinna kosztować ok 30.000 IQD)…kręcą przecząco głowami. Cena za godzinę. Wsiadamy na łódkę i płyniemy. Całkiem fajna wycieczka…może nie ma krokodyli, ale też jest fajnie?.

04_008_Chibayish.jpg



04_009_Chibayish.jpg



04_010_Chibayish.jpg



04_011_Chibayish.jpg




04_013_Chibayish.jpg



04_014_Chibayish.jpg



04_015_Chibayish.jpg



04_016_Chibayish.jpg


Po godzinie wracamy i okazuje się, że te 4000 to 40.000 IQD, próbujemy dyskutować, ale jest już jakby po fakcie. Jak się nie zgadzamy i chcemy odejść to nasz kierowca się uśmiecha i stoi w miejscu…zdaje się, że nie mamy wyjścia. Płacimy i jedziemy dalej. Nauczka – następnym razem będziemy pokazywać banknoty jak będziemy rozmawiać o cenie… Ruszamy do An-Nasiriji.

04_017_w_drodze_do_An-Nasiriji.jpg


Dojeżdżamy bez przeszkód pod wybrany wcześniej hotel – Al Zaitoon. Zatrzymujemy się i…podchodzi do nas jakiś biały z długą bronią w kamizelce kuloodpornej z flagą Rosji i każe odjeżdżać… Zatrzymujemy się 50 metrów dalej i zaczynają się negocjacje z kierowcą o cenę za kurs… Tak, tutaj zawsze negocjuje się dwa razy – jak się wsiada do taksówki i jak się z niej wysiada…tylko za pierwszym razem w dół a za drugim razem w górę… W końcu po kilku minutach dyskusji ustalamy cenę na 100.000 IQD (bo przecież był dodatkowy przystanek i zajęło to sporo czasu…). Wchodzimy do hotelu, tam kolejny uzbrojony ochroniarz, tym razem z flagą gruzińską na kamizelce…przed hotelem kilka terenowych Toyot z nazwą firmy (później sprawdzamy, że jest ona własnością Grupy Wagnera). Z recepcjonistą ustalamy cenę na 120.000 IQD za trójkę i idziemy na górę. Pokój duży i czysty, nawet pościel wymieniona ?. @Kamo375 zostaje w pokoju, a my z @JanuszOnTour wychodzimy w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia. Ochroniarzy z bronią już nie ma (za to jutro na śniadaniu zobaczymy dwóch wysokich rangą oficerów armii irackiej, a przynajmniej tak nam się wydawało). Miasto jest koszmarne, mamy wrażenie, że nie ma w nim nic poza kurzem i brudem…za to hotel najdroższy jaki spotkaliśmy…

04_018_An-Nasirija.jpg



04_019_An-Nasirija.jpg



04_020_An-Nasirija.jpg


Na kolację jemy…pizzę a naszemu koledze kupujemy…kebaba ? i w kurzu i po ciemku wracamy do hotelu.Nieśpiesznie wstajemy, idziemy na śniadanie i zastanawiamy się jak rozegrać dzień. W planie mamy starożytne miasto Ur i przejazd do An-Nadżaf na kolejny nocleg. Po śniadaniu idziemy do recepcji i pytamy o transport do Ur. Wcześniej wyliczyliśmy sobie, że max to 30.000 IQD, bo i tak musielibyśmy podjechać taksówką do garażu, potem wziąć taksówkę z garażu i z powrotem i znów taksówkę do hotelu. Recepcjonista wykonuje kilka telefonów i mówi 25.000 IQD, więc od razu się zgadzamy, tylko jeszcze negocjujemy możliwość pozostawienia rzeczy w hotelu do powrotu z Ur. Wychodząc z pokoju zastawiamy pułapkę w postaci kapsla ?przy drzwiach, żeby sprawdzić czy ktoś nie buszował w naszym pokoju (po powrocie zastaliśmy pokój w trakcie sprzątania, więc pułapka na nic się zdała ?). Po kilkunastu minutach przyjeżdża nasz transport, zwykły biały samochód osobowy, a nie taksówka (oficjalne taksówki w Iraku są żółte). Pakujemy się do środka i ruszamy w drogę.

05_001_W_drodze_do_Ur.jpg


Podróż trwa ok 30 minut i zatrzymujemy się na kilku check-pointach, ale żołnierze zadowalają się tylko obejrzeniem naszych paszportów i pytaniem skąd jesteśmy. Ma to związek z więzieniem, które jest w bliskim sąsiedztwie drogi do Ur. Przetrzymywani są tam m.in terroryści z państwa islamskiego. Samo miasto z tego podwodu jeszcze niedawno uniemożliwiało nocleg turystom i do pobytu było wymagane dodatkowe zezwolenie. Teraz już nie jest to konieczne. Do Ur wejście już jest płatne – 25.000 IQD/os. Tyle z resztą kosztują wejściówki do wszystkich odwiedzanych przez nas miejsc archeologicznych. Cena dla miejscowych jest oczywiście dużo niższa i wynosi 3.000 IQD. Niestety największa atrakcja - Ziggurat - jest ogrodzona i nie można na niego wejść, tylko podziwiać zza siatki.

05_002_Ur_Ziggurat.jpg



05_003_Ur_Ziggurat.jpg


Na miejscu chodzimy niecałą godzinę, a razem z nami krok w krok nasz kierowca… W pewnym momencie podchodzi też do nas miejscowy przewodnik i pokazuje nam wykute w cegłach starożytne pismo…sami na pewno byśmy tego nie znaleźli.

05_004_Ur.jpg



05_005_Ur.jpg



05_007_Ur.jpg



05_008_Ur.jpg


Nagle naszą uwagę zwracają strzały…rozglądamy się z niepokojem i dostrzegamy w odległości kilkuset metrów bazę wojskową i manewry czołgów… Po zwiedzaniu wracamy do hotelu

05_009_Powrót_do_Al-Nasiriji.jpg


i próbujemy umówić transport do An-Nadżaf bezpośrednio z hotelu, niestety nie udaje się. Nasz kierowca był chętny pojechać, ale nie był zadowolony z zaproponowanej przez nas ceny. Recepcjonista łapie nam tylko taksówkę do garażu za 3.000 IQD. Podczas jazdy pytamy taksówkarza, czy by nas nie zawiózł do An-Nadżaf, ale kategorycznie odmawia – z resztą jedziemy takim gruchotem, że pewnie by nie dojechał… Na dworcu idzie nam w miarę sprawnie, wiemy, że cena przejazdu dzieloną taksówką to ok 15.000 IQD/os. Żeby nie tracić czasu od razu idziemy do taksówek, a nie do busów. Szybko ustalamy cenę – 60.000 IQD (płacimy za jedno wolne miejsce w samochodzie) i ruszamy. Przed nami ok. 3h jazdy. Po drodze były dwa albo trzy check-pointy i nasz kierowca zatrzymał się na ichniejszym MOP-ie na ok. 20 minut na modlitwę.

05_010_Droga_do_An-Nadżaf.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (19)

sudoku 8 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
To czekam na dalszy ciąg i szczegóły praktyczne, bo mam wstępnie zaplanowaną taką samą trasę na wiosnę.
januszontour 9 grudnia 2023 05:08 Odpowiedz
Relacja będzie na pewno praktyczna i pozwoli dokładnie oszacować czas i koszty. Czy jest coś z czego bym zrezygnował na tym wyjeździe?Raczej nie. Na pewno logistyka jest możliwa do poprawienia i optymalizacji. Szczególnie jeżeli interesują kogoś muzea to warto dobrze to zaplanować i kilka razy sprawdzić w różnych źródłach godziny i dni otwarcia. Dlatego m.in nie wstąpiliśmy do narodowego muzeum w Bagdadzie. Spacer na trasie Al Rasheed St do pomnika تمثال المتنبي Statue of Abu Al-Tayyib Al-Mutanabbi (bardzo ważny poeta dla regionu). Sama uliczka do pomnika to chyba najbardziej turystyczne miejsce w Bagdadzie i jednocześnie uliczna księgarnia. Jest to też miejsce gdzie można przepłynąć na drugą stronę rzeki. Jednak godziny pracy są nam nieznane, bo brama była zamknięta. Trasa biegła dalej na północ przez most z pominięcie Pałacu Abbasydow. Byliśmy za późno oraz nie znaleźliśmy wejścia lub miejsca żeby się do niego zbliżyć.
januszontour 10 grudnia 2023 17:08 Odpowiedz
Jeden facet ewidentnie się wysypał, więc to początkujący pracownik służb ;) Natomiast drugi kolega w mojej opinii był wiarygodny i to był zwykły obywatel. Niestety zapomniałem imię, ale to historia prawdziwego uchodźcy. Jak dla mnie jest to wrzozec dla idących w podobne ślady, ale drogą na skórty. Wiele lat temu jak jeszcze Daesh siał postrach w kraju (dziś 10 grudnia jest święto zwycięstwa nad Daesh w Iraku) postanowił wyjechać z kraju. Dobrze władał angielskim. Oczywiście rodzina mu nie wierzyła. Wziął dolary jakie miał i przedostał się do Turcji w oklice Antalii. Tam mając już niewiele w portfelu kupił namiot i osiedlił się na plaży na dziko. Aby nie było już odwrotu to postanowił zniszczyć też swój iracki paszport. Tam dostał po pewnym czasie ofertę pracy na plaży. Pierwszy szczęśliwi strzał. Potem został równie przypadkowo wcignięty do biznesu turystycznego dzięki znajomości języków. Tym sposobem zalegalizował swój pobyt. Uczył się dalej, poznał żonę z Rosji i jest aktywnym członkiem couchsufingu. I wiele ciekawych zdjęć i historii zdążył mi opowiedzieć.Jak sam twierdzi miał niebywałe szczęście, ale dla mnie pozostanie wzorem uchodźcy, który szuka pomocy u najbliższych sąsaidów.Dlaczego jechał tym pociągiem? Wrócił do kraju na wesele brata, które nie jest tanie. Nie pamiętam nic, ale było tam wiele zawiłości i bardzo wysokich kosztów takiej zabawy. Nawet nas zapraszał, ale wesele dopiero miało być za tydzień.
dad 10 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
W tym roku byliśmy w Basra. Nikt się nami nie zainteresował, nikt nie pytał, nie zaczepiał. Mega mili ludzie, bardzo pomocni.Podejrzanie wyglądacie, wiec macie ogon lub każdy obcy dla Was z j. angielskim to szpieg :D
pabien 10 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
W Basra noże nie, ale autorzy relacji byli w Basrze
novart 10 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
DAD napisał:W tym roku byliśmy w Basra. Nikt się nami nie zainteresował, nikt nie pytał, nie zaczepiał. Mega mili ludzie, bardzo pomocni.Podejrzanie wyglądacie, wiec macie ogon lub każdy obcy dla Was z j. angielskim to szpieg :DCo do ludzi, zdecydowanie się zgadzam. W zasadzie poza taksówkarzami mamy same dobre doświadczenia ;) Nawet na check-pointach, których mniej lub bardziej zapoznaliśmy kilkadziesiąt podczas całej podróży, było z uśmiechem lub w najgorszym wypadku z obojętnością.Nas za to często zaczepiali, choćby znali tylko jedno słowo po angielsku próbowali pogadać :DA co do niektórych sytuacji, owszem, swoje przemyślenia mamy :)
januszontour 12 grudnia 2023 23:08 Odpowiedz
Dla mnie bagna były jednym z ważniejszych punktów jakie chciałem zrealizować w tej podróży. Dobrze, że nie dobraliśmy kolejnej godziny, bo by nas to trochę kosztowało. Było to najbardziej płaskie miejsce jakie widziałem w życiu. Fauna może nie jest bardzo urozmaicona i jak ktoś widział np. Everglades (ja nie widziałem) to robi wrażenie. Miejsce jest wpisane także na listę UNESCO. W An-Nasirijja skuter ma pierwszeństwo przed pieszym na moście i jak jedzie pod prąd ;)
gadekk 30 stycznia 2024 05:09 Odpowiedz
@JanuszOnTour @novart @kamo375 Lud pracujący miast i wsi domaga się dokończenia relacji ;)
oskiboski 30 stycznia 2024 05:09 Odpowiedz
A oni nie są gdzies między Somalią a Seulem teraz ?
januszontour 30 stycznia 2024 12:08 Odpowiedz
Obowiązki służbowe Novarta utrudniają publikację. Kolejny dzień jest już napisany i polecam cierpliwie czekać :)
nvjc 23 marca 2024 05:08 Odpowiedz
JanuszOnTour napisał:polecam cierpliwie czekać :)Jak bardzo cierpliwie? ;)
jasiub 24 marca 2024 23:08 Odpowiedz
@novart - zgodnie z obietnicą - gdzie jest dalszy ciąg relacji?
pabien 25 marca 2024 12:08 Odpowiedz
Chyba miało być:"Gdzie jest ... dalszy ciąg relacji?"
amcio 25 marca 2024 12:08 Odpowiedz
Te kraje chyba 2000 lat temu były czystsze i bardziej rozwinięte niż dziś, ciekawe jak z ich zero emisyjnością.
gadekk 4 października 2024 17:08 Odpowiedz
@JanuszOnTour @novart @kamo375 bo Wam poucinam punkty reputacji :twisted:
kamo375 4 października 2024 17:08 Odpowiedz
@Gadekk nie ma z czego ciąć ?
novart 4 października 2024 17:08 Odpowiedz
@Gadekk Dokładnie, nie ma z czego ciąć...gdyby choć jakieś korzystniejsze przeliczniki były... ;)
januszontour 17 grudnia 2024 17:08 Odpowiedz
Wpis techniczny. Zaraz będziemy kontynuować ;)
jasiub 23 grudnia 2024 12:08 Odpowiedz
Fajnie,nowocześnie zrobione, no i znany aktor jest :)