Wracam spocony jak cholera. Mimo wymeldowania, właściciel pozwolił mi jeszcze wziąć prysznic w pokoju. Ostatnie piwko, ostatnia kolacja i jadę motorkiem na lotnisko zwiedzając nocą Cotonou. Zdjęć brak. Powiedzmy, że ze 2-3 budynki są ciekawe do obejrzenia.
Do BRU dolatuję lekko opóźniony. Wycofuję jeszcze check-in z lotu do Berlina i wsiadam w LOT do WAW.
Ciekawa kwestia odcisków na ruch. Nie znałem.Co Ciebie skłoniło do samotnej podróży, bo zrozumiałem ze to nie jest standard, a lokalizacje nie jest też taka pospolita.Z relacji wynika że miałeś przewodnika. Ile taka przyjemność tal z ciekawości?Jeśli brałeś Malarone, to jesteś bezpieczny ze się nie przejąłeś ukąszeniami, czy to kwestia tego ze założyłeś ze będzie wszystko ok.
@cart - ta figurka pana z duzym wiadomo czym to wcale nie musi sie kojarzyc jednoznacznie. Podczas mojego jezdzenia po Beninie wielokrotnie slyszalem, ze to nie ma zadnego podtekstu seksualnego tylko ten posag praciem chroni wioske, dom czy co tam innego jest w okolicy. @DAD - z moich doswiadczen pare lat temu po Beninie jezdzi sie banalnie prosto jak na warunki afrykanskie i zadnego fixera czy tez przewodnika nie trzeba. A malarone jest zdecydowanie zalecane.
@DAD samotna, bo tak wyszło... Mieliśmy jechać z @Woy do Libii, ale po odwołaniu wybraliśmy różne kierunki. Sam dużo jeżdżę, ale akurat nie do Afryki. Dzieciaków w tego typu kraje na razie nie zabieram.Ci przewodnicy to byli lokalni miejscowi i napisałem ile płaciłem w relacji. Będzie ich więcej w późniejszej części.Malarone znacząco zmniejsza ryzyko malarii, choć nie eliminuje. Ja biorę dla świętego spokoju.@pbak - a tutaj akurat przewodnik opowiadał, że mężczyźni się do niego modlą o dzieci i pytał czy ja też chcę. Powiedziałem, że dwójka dzieci mi wystarczy
;)
w nawiązaniu do twojej reacji, najbardziej mnie interesuje, jak udało sie zabookować ten hotel premier inn blisko lotniska w berlinie za stawkę 50 euro ? szukam nawet w trakcie tygodnia i wychodzi mi minimum 80 euro... masz jakieś specjalne strony ?
cart napisał:Afryka - nie potrafię wytłumaczyć tego fenomenu. Niby nic tam ciekawego nie ma, najtrudniejszy kontynent do podróży, syf i często niebezpiecznie. Do tego drogie doloty, nie mówiąc już transporcie na kontynencie.A jednak, ciągnie tam człowieka i zawsze wraca z wypiekami na twarzy.Oczywiście jestem dużo mniej zaprawionym podróżnikiem od Ciebie, ale też tak mam. I również nie wiem, dlaczego mnie tak ciągnie na ten kontynent.
@cart O takiej, mniej więcej trasie pisałem na forum i proszę - Ty ją zrobiłeś
;). Co dziwnego jest w podróżowaniu po Afryce w pojedynkę? Zawsze sam jeżdżę
:mrgreen: Z ciekawości zapytam - posługujesz się francuskim, choćby na poziomie podstawowym?
Nie chcę uprzedzać faktów, więc poczekam cierpliwie do końca relacji, choć urodziło mi się sporo pytań, bo ruszamy na trasę Wybrzeże - Ghana - Togo - Benin za 1.5 miesiąca.
Sudoku napisał:cart napisał:Afryka - nie potrafię wytłumaczyć tego fenomenu. Niby nic tam ciekawego nie ma, najtrudniejszy kontynent do podróży, syf i często niebezpiecznie. Do tego drogie doloty, nie mówiąc już transporcie na kontynencie.A jednak, ciągnie tam człowieka i zawsze wraca z wypiekami na twarzy.Oczywiście jestem dużo mniej zaprawionym podróżnikiem od Ciebie, ale też tak mam. I również nie wiem, dlaczego mnie tak ciągnie na ten kontynent.Dokładnie tak!!
:D i ja też tak mam. Myślałem, że to jakaś dewiacja ale skoro innych też dotyczy - to znaczy jest ok
:lol:
Mi już trochę przeszło z Afryką
;), Szczególnie po podróży do Boliwii, o której się tyle nasłuchałem, ze to najbiedniejszy kraj w regionie. W porównaniu z Afryką ta Boliwia to prawdziwy krezus. Niby Globalne Południe, ale transport, infrastruktura i przede wszystkim tubylcy - nienachalni i generalnie uczynni, to miła odmiana w stosunku do Czarnego Lądu, gdzie większość autochtonów chce białasa naciągnąć na kasę....
To zależy od kraju @nelson 1974. Zresztą, ja odkąd zaakceptowałem, że tam po prostu tak jest, to jestem dużo bardziej zrelaksowany psychicznie. Zacząłem nawet brać przewodników miejscowych i kupować więcej rzeczy od lokalnych obwoźnych kobiet. Ja o te kilka złotych nie zbiednieje, a może coś tam im doraźnie pomogę. Oczywiście jak ktoś mnie jawnie w wała robi to się nie daję.
Super relacja. Mam podobne zdanie o Afryce: wymęczy się człowiek, ubrudzi, wyda sporo kasy a po powrocie najchętniej spakowałby się i poleciał z powrotem. Nigdy bym siebie o to nie posądzał, ale rozważam nawet naukę francuskiego, który zapewne przyda mi się tylko tam [emoji6]
igore napisał:Super relacja. Mam podobne zdanie o Afryce: wymęczy się człowiek, ubrudzi, wyda sporo kasy a po powrocie najchętniej spakowałby się i poleciał z powrotem. Już nie spomnę jak doceni hotele w innych krajach, nawet jak woda nie będzie "gorąca" ale będzie. Ze łózko jest miękkie, nie sladów krwi i etc
@cart: rozumiem, że mówiąc po francusku można tam swobodnie się dogadywać z ludźmi także gdzieś tam też w interiorze / "na prowincji"? Czy raczej tylko lokalne języki?
Po francusku mówi każdy, a i po angielsku całkiem sporo ludzi. Ja po francusku nic nie mówię i największe problemy miałem z dogadaniem się z gośćmi na motorkach.
Super relacja, przekonała mnie, żeby jechać do Natitingou, a się trochę wahałam.Dasz namiary na ten hotel w Natitingou? Czy orientujesz się w jakich godzinach jest autobus powrotny z Natitingou do Cotonou? Da radę ogarnąć kogoś na miejscu co by nas odwiózł po wioskach?
Hotel Bourgogne. Mówią tam tylko po francusku.Wioska jest jedna, gdzieś na drodze do Boukombe. Musisz wziąć motorek z Natitingou i w 2 strony pojechać.Autobusy to nie wiem..., ten mój to zatrzymał się z 5-7km przed miastem, bo tam był terminal tej firmy.
W temacie pokazanej wyżej przyjaźni niemiecko-togijskiej to twarda historia ocenia to jednak nieco inaczej, a miejsce w którym Togo się znajduje (czyli w czołówce najuboższych krajów świata), jest dość zauważalną konsekwencją tej "współpracy", ale i również szerszej geopolityki. Super wyprawa, gratuluję. Miło zobaczyć "na żywo" znane nieco książkowo miejsca
:)
Przeczytałem raz jeszcze całość przy okazji glosowania na relacje miesiąca.
;) Takie dodatkowe pytanie mam. Czy to może być wyjazd rodzinny? Z dzieckiem?No wiem ze tym razem sam byłeś, ale pytam na zapas, bo relacja dla mnie inspirująca.
Wracam spocony jak cholera. Mimo wymeldowania, właściciel pozwolił mi jeszcze wziąć prysznic w pokoju. Ostatnie piwko, ostatnia kolacja i jadę motorkiem na lotnisko zwiedzając nocą Cotonou. Zdjęć brak. Powiedzmy, że ze 2-3 budynki są ciekawe do obejrzenia.
Do BRU dolatuję lekko opóźniony. Wycofuję jeszcze check-in z lotu do Berlina i wsiadam w LOT do WAW.
Koniec afrykańskiej przygody. Było super :)