Dodaj Komentarz
Komentarze (8)
maxima
27 kwietnia 2023 05:08
Odpowiedz
Sama kontrola po przylocie to też swego rodzaju spektakl. Nasz samolot był pierwszy tego dnia, chwilę później wylądowała Avianca i Ecuair. Opuszczamy samolot schodami i idziemy do terminala pod ścieżka z paneli fotowoltaicznych. Lotnisko jest super ekologiczne
;)Najpierw kolejka, żeby opłacić wstęp do parku. Dla turystów są osobne okienka. Pierwszy pan coś szybko wbija, podaje paszport do pana obok. Ten drukuje paragon i oczekuje zapłaty 100usd. Następnie jest kontrola biologiczna bagaży podręcznych. Mam ze sobą wode, ciastka itp I nikt się nie interesuje zawartością mojego plecaka.Idziemy 10m dalej do głównej hali z bagażami. Trzeba poczekać aż zostaną wyłożone na stoły wszystkie bagaże z samolotu. Wtedy przychodzi policjant i zaczyna zabawę z psem, który radośnie biega po walizkach. Przy niektórych oczywiście szczeka i wręcz szaleje. Te są brane do kontroli. Sam występ psa i policjanta trwał ok 10min. W moim locie do dalszej kontroli została zabrana 1 walizka jakis lokalsów wracających z kontynentu. Ponadto kilka zostało zabranych chyba na kolejny screening.Ja biorę szybko moja walizkę i wychodze z budynku.Bienvenidos a Galapagos!Łapie autobus za 5$. Bilet kupuje się w budce obok przystanku. Autobusy już czekają i po zajęciu wszystkich miejsc ruszają. Po drodze sa fajne widoki. Połączenie lawy i kaktusow, miejscami galapagoskiej akacji. Po ok 20minutach jesteśmy na przystani, gdzie za 1usd przeprawiamy się na drugą stronę kanału.Tam mamy do wyboru taxi za 25usd lub bus za 5$. Pytam pana kiedy rusza autobus. Mówi że za 10min. Decyduje się więc na tą opcję. czekamy ok 13 minut aż kierowca odpali silnik. Nie wszystkie miejsca są zajęte, jednak ruszamy do Puerto Ayora. Bilety można było kupić u pani na przystani lub u tej samej pani chwilę później w autobusie.Podróż trwa 45minut. Widoki są zmienne. Najpierw jedziemy pod górę, jest słonecznie i zielono.potem zjeżdżamy w dół, pojawiają się chmury. Gdy dojeżdżamy do Puerto Ayora autobus zatrzymuje się w wielu miejscach na swojej trasie.nie jadę do końca, tylko proszę o przystanek blisko mojego noclegu. Zabieram bagaż, idę ok 400m i docieram do pensjonatu K-leta. Cala podróż od wyjścia z samolotu do dotarcia do hotelu zajęła 2h I 20minut. Cały proces jest dobrze zorganizowany, nie trzeba dlugo czekać na poszczególne środki transportu. Koszt 11$
ncn
27 kwietnia 2023 12:08
Odpowiedz
maxima napisał:Ps. Czy mógłby ktoś podpowiedziec jak sprawnie wrzucać zdjęcia? Próbuję juz 3 raz, bo ciągle mnie wyrzuca. Niestety net jest raczej słaby na wyspachU mnie dodawanie zdjęć na telefonie (iOS) nie działa bez względu na internet. Spróbuj przez tapatalk.
seal
27 kwietnia 2023 17:08
Odpowiedz
@maxima: przecieraj przecieraj szlaki, ja lecę w sierpniu - będą zatem aktualne informacje
;-)
maxima
5 maja 2023 05:08
Odpowiedz
Galapagos najbardziej przypominają mi Seszele. Też 3 wyspy, między nimi prom lub droższy samolot. Są też ogromne żółwie. Nawet niektóre plaże dość podobne. Na Galapagos fauna jest zdecydowanie bogatsza, uchatki, iguany, ptaki, bogato pod wodą i nie trzeba nawet specjalnie nurkować, żeby zobaczyć bardzo dużo.Bardzo mi się tutaj podobało. Pewnie można spędzić więcej czasu i zobaczyć więcej, ale to kwestia kosztów. Ogólnie myslalam, że będzie drożej, więc jestem pozytywnie zaskoczona. Bez dolotow pobyt na wyspach to od 100$ w górę. Dużo zależy od atrakcji i sposobu przemieszczania. Loty są drogie, ale można ogarnąć za mile. Promy na dziś to koszt 32$ z wliczonymi łódkami dowozacymi do właściwej łodzi.Hotele:myślę że każdy znajdzie coś dla siebie w zależności od budżetu. Są po 40$ za noc, ale są i po 200$+. Podobnie jak na całym świecie.Jedzenie:- śniadania w hotelach/pensjonatach są raczej skromne. Najczęściej to owoce, jakieś pieczywo, jajka. Do tego kawa/herbata.Nie jestem wielkim łakomczuchem, ale lubię dobrze zjeść jesli przede mną dzień pełen aktywności. Tutaj to jednak było za mało i po 2-3h człowiek był głodny.- W porze lunchowej na Santa Cruz i Isabeli bez problemu były dostępne almuerzo po 5-6$. Podczas wycieczek lunch z reguły w cenie. Jedynie na San Cristobal byl problem, bo większość knajp zamknięta.- Kolacja- można zejść coś od 10$ zależy od wyspy.Na Santa Cruz tańsze miejscówki są na calle de kiosks.Na Isabeli bezapelacyjnie polecam Albite. W sumie to tylko tam jadłam.Na San Cristobal bylam zadowolona z milenium. Rosita bez szalu, a czas oczekiwania poniżej krytyki (może to był po prostu pech)Wycieczki:Ceny wysokie i tutaj trudno coś ugrać. Jeśli na jakiejś szczególnie nam zależy to warto zarezerwować wcześniej. Często hotele pomagają w tej kwestii.Nie pytałam na innych wyspach, ale wg spotkanych Polaków pośrednictwo w zakupie Wycieczki na innej wyspie to koszt 20$. Oni chcieli kupić na Santa Cruz wycieczke 360 na San Cristobal i podobno najniższa cena to 180$. Na San Cristobal to samo za 150$Ceny podawałam w relacji, więc można przejrzeć. Na pewno na wyspach jest też trochę atrakcji, które można ogarnąć samodzielnie, więc jak ktoś podróżuje mocno budżetowo, to jest w stanie zobaczyć trochę bez zbędnych kosztów.Transport:Loty na wyspy są tylko z Ekwadoru. Loty z UIO najczęściej i tak maja stop w GYE. Dziennie są z reguły 3 loty: latam, Avianca I equair. Ceny podobne.Między wyspami kursują promy po 30$ + 2$ za taxi na statek. Historie z tych rejsów są różne, ja płynęłam raz i było w porządku. Nie było to męczące ani uciążliwe.Droższa opcja jest samolot. Cena Najczęściej od 150$ owCeny:Ceny w sklepach są wyższe niż na kontynencie. Wybór też jest raczej ograniczony. Jak komuś zależy to pewnie jest w stanie się żywić samodzielnie gotując, ale nie mam pewności czy to będzie tańsze niż np. Almuerzo. Może w przypadku większej grupy. Dla 1 czy 2 os. To może być chyba trudne.Internet:Ogólnie dość wolny, ale chyba lepiej niż kiedyś. W każdym hotelu był dostęp, czasem wysłanie maila trwało 10minut, ale raczej bez tragedii. W porcie w Santa Cruz było nawet darmowe WiFi. W sklepach czy knajpach bez problemu udostepniaja hasła. Na pracę zdalna może być za wolno, ale na przeglądarkę starczy
;) Ogólne wrażenia super. Najbardziej podobalo mi się na Isabeli. Jest spokojnie i kameralnie. Jest też co robić, fajne plaże w mieście. Świetne miejsce na relaks.San Cristóbal było dość zatłoczone, najdroższe jeśli chodzi o jedzenie. Samodzielne atrakcje to głównie plaże. Ponoc to najlepsza wyspa jeśli chodzi o nurkowanie.Każdemu bym poleciła choc jedna wycieczkę na snorkling. Życie podwodne jest tu bogate i piękne, warto to zobaczyć.
amphi
5 czerwca 2023 23:08
Odpowiedz
W moim planie na luty założyłem, że przylatuję do GPS na 10:15, a kolejnego dnia z samego rana prom na Isabelę. Zastanawiam się teraz, czy faktycznie to dobry pomysł, czy nie będzie problemów z biletami na prom na kolejny dzien na rano.
maxima
5 czerwca 2023 23:08
Odpowiedz
@amphi trudno powiedzieć - w necie są agencje, w których możesz zarezerwować bilety wczesniej. Z tego co zauwazyłam to biora 5usd za osobę. Możesz też zapytac w swoim hotelu/noclegowni - bardzo czesto oni tez oferują takie usługi. Ja tez leciałam tym lotem, w porcie byłam ok 13 i na za 2dni były bilety, choć jak widać z przygodami.
Jest 14:34 i do lądowania zostało ok 10min. Zerkam na przyrządy, a tam pojawia się komunikat low fuel ;) nasz samolocik już spalił 57 galonów. Zbliżamy się do lotniska, pilot przygotowuje maszynę do zniżania. Przed nami pas startowy w całej okazałości .
Chwilę później już jesteśmy na ziemi. Ladowanie było mile i przyjemne. Maszyna zajeżdża prosto do garazu, gdzie pasażerowie wysiadają. Ja musze poczekać aż pilot wyjdzie, bo z mojej strony nie ma drzwi. Dziękuję za fajny lot i rzucam ze ma fajna robotę. Razem się śmiejemy do momentu aż obsługa wyciągnie mój bagaż.
Idę z hangaru do hali przylotów, gdzie hula wiatr. Ktoś musi nam jeszcze otworzyć drzwi. Po chwili zjawia się Pan z obsługi. Na zewnątrz czeka już żona właściciela mojej casy. Hostal Romy jest oddalony ledwie 700m od lotniska, ale w upale nie chciało mi się już isc :) wystarczyl spacer na Isabeli.
Zajeżdżamy do hostalu, pani kieruje mnie do pokoju i pokazuje wszystkie udogodnienia czyli klimę;) pokój jest duży, przeznaczony raczej dla 4 os ;) na półce leżą ręczniki plażowe. Czeka na mnie zimna woda szklaneczki, banany i ciastko. To najlepszy pokój podczas mojego pobytu.
Rozpakowuje się, odświeżam i ide na malecon. Myslalam o wycieczce 360, ale wszędzie mowia, że na jutro nie ma miejsc. Jej koszt to 150$, czas trwania od 7:30 do 16.
Jeśli komuś zależy to chyba warto zarezerwować wcześniej, bo z dnia na dzień moze byc kłopot. Na kolejny dzień miejsca podobno były, ale ja nie mam tyle czasu.
Jem tez burgera za 12$ w cafe San Cristobal. To chyba jedyna knajpa otwarta w godzinach popołudniowych. Nie widze zeby na wyspie funkcjonowało almuerzo. Plusy to darmowy net. Burgery są po 9.5 do 11.5$
Ide na spacer wzdłuż deptaku aż do plaży Mann i Centro de Interpretación Ambiental Gianni Arismendy. Jest tam kilka ścieżek spacerowych, w tym na plażę I punkt widokowy. Jest też ciekawa wystawa o historii Galapagos. Idę najpierw na plażę Punta Carola, gdzie słońce powoli zachodzi, a potem na Mirador Cerro Tijeretas. Fregat niestety tam nie ma. Widać za to Kicker Rock. Wracam powoli do hotelu bo sie ściemnia. Dziś jest też jakis darmowy koncert o 20, ale ja chwilę obserwuje tylko próby, bo strasznie gryza komory.
Mijam plażę Mann, potem skręcam w stronę Malecon. Planuje zjeść w polecanej restauracji Rosita. Jedzenie bez szału, dania od 10$, ale czas oczekiwania to ponad godzina!! Jutro już tu nie wrócę
Na plaży rozpoczyna się wieczorne show ;) setki uchatek będą nocować tutaj, więc każda musi znaleźć sobie wygodne miejsce. Najgorzej maja maluszki które się dra, bo szukaja matek. Plaża jest wypełniona po brzegi uchatkami. Jest tez głośno. Niesamowite wrażenie.
Ja też ide na swoje legowisko;) internet w casa Romy nawet jest szybki jak na standardy wyspiarskie. Jeszcze nie wiem co jutro będę robić, ale zostaję mi plazing. Alternatywnie można pojechać na wycieczkę pt highlands. Zwiedza się centrum żółwi, Wulkan El Junco i plażę Chino. Koszt za 2os to od 72$ organizacja wycieczki to tak naprawdę zamówienie taksówki, która wiezie do tych punktów i czeka. Ceny pewnie są sztywne ;) zasypiam i jutro się zastanowię.
Na lotnisku tez widza problem i kaza przyjść jutro o 10, żeby to wyjaśnić. Samolot jest pełny, więc lepiej być wcześniej. Trochę rozbija to wiec moje plany na jutro. Lot mam o 13:45, muszę tu przyjść o 10, więc ciężko coś zaplanować. Trudno. Jutro w Ekwadorze swieto, więc lepiej mieć pewność, że wroce na kontynent.
Ide więc na plażę. To ok 2km, chodnika brak, jest asfaltowa droga, ruch niewielki. Gorąco. Na plaży pan z parku narodowego każe wpisać się na listę. Ciężko znaleźć tu jakis cień, a jest dopiero 10. Są też uchatki, które bawią się w wodzie lub leżą w krzakach. Woda ciepła, plaża troszkę bardziej kamienista niż np. Na Isabeli. Buty mogą się przydać. Rafa nie istnieje, ale pływają ogromne ławice ryb. Prawie jak w filmie National Geographic. Pluskam się jeszcze kilka razy, uchatki tez sa przy brzegu. Nawet jedna kobietę biorą chyba za swoją bo się do niej zbliża i prawie na niej siada ;) kobietka odskakuje.
Jest upalnie, więc czas wracać do hotelu, żeby odpocząć. Biorę kąpiel i zbieram się coś zjeść. Znów jest czynny tylko cafe San Cristobal. Ponownie biorę burgera.
Potem idę znów do centrum I na plażę z drugiej strony. Doczytuje o historii wysp i zwiedzam plaże oraz wchodzę na punkt widokowy Mirador Cerro Tijeretas. Ładnie widac znów Kicker Rock.
Zachód słońca postanawiam oglądać na Punto Carola. Tu warunki zejścia do wody są gorsze. Dużo kamieni, więc buty są już konieczne.
Na plaży są uchatki i iguany. Jest też dużo lokalsow.
Po zachodzie słońca wracam do miasta. Szukając miejsca na obiad spotykam parę Polaków, którzy przypłynęli z Isabeli. Podróżjest dla nich męcząca. Od 5 na nogach, a w San Cristobal byli dopiero po 17. Cieszę się, że wybrałam samolot.
Ide do hotelu sie odświeżyć. Szukam miejsca na kolację. Przypominam sobie, że w swojej relacji @tropikey wspominał o knajpie milenium i ja polecał. Udaje się więc na poszukiwania. Dość szybko udaje się namierzyć ten lokal, bo jest blisko deptaku. Menu wygląda ok, dużo ludzi, część czeka na wynos.
Krewetki w sosie czosnkowym są wyśmienite. Zdecydowanie lepiej tu przyjść niż do Rosity :) świetny jest też sok. Cena za sok 2.75$, piwo 5. Wrzucam menu poniżej.
To mój ostatni wieczór na Galapagos. Idę jeszcze pooglądać uchatki, które nocują na plaży.
Wracam do pokoju. Jutro o 10 muszę iść na lotnisko wyjaśnić sprawę biletu. Trochę rozwala mi to dzień, bo nie mogę nic specjalnego zrobić. Trudno.
Pytam więc pana, czy na pewno polecę, on twierdzi, że tak, tylko musi kierownik coś klepnąć. Lekko wkurzona idę do miasta na drobne zakupy. Liczę, że sytuacja się wyjaśni, bo to trochę burzy mój dalszy ciąg podróży po kontynencie. No nic. Trzeba czekać.
W mieście kupuje lokalna kawę z Galapagos w cenie 14$. Ide pooglądać uchatki w wodzie. To takie uspokajajace na moje skołatane nerwy. Obserwuje maluszki, jak się uczą pływać z mamami. Ponadto jest taka płytsza zatoka, gdzie te mniejsze uchatki się bawią i figlują. Mogłabym tak stać godzinami i je oglądać, ale muszę wrócić na lotnisko.
Nie ma kolejki i od razu uderzam do Pana, który mnie już obsługiwał. Radośnie oznajmia, że wszystko w porządku i drukuje bilet ;) mogli od razu tak mówić, to bym nie chodziła w tą i z powrotem. No nic ważne, że za 3h będę już w samolocie do Quito.
Wracam do miasta coś zjeść. W knajpce El Faro za 5$ podają dobre i duże bolon. Śniadanie serwują ponoc cały dzień za 6 lub 7$. Wygląda i smakuje ok.
Spaceruje na koniec wzdłuż plaży i żegnam się z uchatkami. Ide do mojej casy, odbieram walizkę I córka Romiego odwozi mnie na lotnisko. Tu już poszło gładko. Ten sam Pan od razu mnie wita, mówi, że nie potrzebuje paszportu,bo już mnie zna ;) szybko i sprawnie.
Do kontroli duza kolejka, ale idzie sprawnie. Najpierw trzeba pokazac kartę wjazdową za 20$, która dawali na lotnisko w Guayaquil. Potem kontrola bagażu. Spokojnie przechodzi woda o pojemności większej niż 100ml. Na lotnisku jest salonik PP.
Samolot o czasie. Miał międzylądowanie w GYE. Po 18 wylądowałam w Quito.
Postaram się jeszcze przygotować krótkie podsumowanie. Jeśli macie jakieś pytania, to zapraszam :)
Na Galapagos fauna jest zdecydowanie bogatsza, uchatki, iguany, ptaki, bogato pod wodą i nie trzeba nawet specjalnie nurkować, żeby zobaczyć bardzo dużo.
Bardzo mi się tutaj podobało. Pewnie można spędzić więcej czasu i zobaczyć więcej, ale to kwestia kosztów. Ogólnie myslalam, że będzie drożej, więc jestem pozytywnie zaskoczona.
Bez dolotow pobyt na wyspach to od 100$ w górę. Dużo zależy od atrakcji i sposobu przemieszczania. Loty są drogie, ale można ogarnąć za mile. Promy na dziś to koszt 32$ z wliczonymi łódkami dowozacymi do właściwej łodzi.
Hotele:
myślę że każdy znajdzie coś dla siebie w zależności od budżetu. Są po 40$ za noc, ale są i po 200$+. Podobnie jak na całym świecie.
Jedzenie:
- śniadania w hotelach/pensjonatach są raczej skromne. Najczęściej to owoce, jakieś pieczywo, jajka. Do tego kawa/herbata.
Nie jestem wielkim łakomczuchem, ale lubię dobrze zjeść jesli przede mną dzień pełen aktywności. Tutaj to jednak było za mało i po 2-3h człowiek był głodny.
- W porze lunchowej na Santa Cruz i Isabeli bez problemu były dostępne almuerzo po 5-6$. Podczas wycieczek lunch z reguły w cenie. Jedynie na San Cristobal byl problem, bo większość knajp zamknięta.
- Kolacja- można zejść coś od 10$ zależy od wyspy.
Na Santa Cruz tańsze miejscówki są na calle de kiosks.
Na Isabeli bezapelacyjnie polecam Albite. W sumie to tylko tam jadłam.
Na San Cristobal bylam zadowolona z milenium. Rosita bez szalu, a czas oczekiwania poniżej krytyki (może to był po prostu pech)
Wycieczki:
Ceny wysokie i tutaj trudno coś ugrać. Jeśli na jakiejś szczególnie nam zależy to warto zarezerwować wcześniej. Często hotele pomagają w tej kwestii.
Nie pytałam na innych wyspach, ale wg spotkanych Polaków pośrednictwo w zakupie Wycieczki na innej wyspie to koszt 20$. Oni chcieli kupić na Santa Cruz wycieczke 360 na San Cristobal i podobno najniższa cena to 180$. Na San Cristobal to samo za 150$
Ceny podawałam w relacji, więc można przejrzeć.
Na pewno na wyspach jest też trochę atrakcji, które można ogarnąć samodzielnie, więc jak ktoś podróżuje mocno budżetowo, to jest w stanie zobaczyć trochę bez zbędnych kosztów.
Transport:
Loty na wyspy są tylko z Ekwadoru. Loty z UIO najczęściej i tak maja stop w GYE. Dziennie są z reguły 3 loty: latam, Avianca I equair. Ceny podobne.
Między wyspami kursują promy po 30$ + 2$ za taxi na statek. Historie z tych rejsów są różne, ja płynęłam raz i było w porządku. Nie było to męczące ani uciążliwe.
Droższa opcja jest samolot. Cena Najczęściej od 150$ ow
Ceny:
Ceny w sklepach są wyższe niż na kontynencie. Wybór też jest raczej ograniczony. Jak komuś zależy to pewnie jest w stanie się żywić samodzielnie gotując, ale nie mam pewności czy to będzie tańsze niż np. Almuerzo. Może w przypadku większej grupy. Dla 1 czy 2 os. To może być chyba trudne.
Internet:
Ogólnie dość wolny, ale chyba lepiej niż kiedyś. W każdym hotelu był dostęp, czasem wysłanie maila trwało 10minut, ale raczej bez tragedii. W porcie w Santa Cruz było nawet darmowe WiFi. W sklepach czy knajpach bez problemu udostepniaja hasła. Na pracę zdalna może być za wolno, ale na przeglądarkę starczy ;)
Ogólne wrażenia super. Najbardziej podobalo mi się na Isabeli. Jest spokojnie i kameralnie. Jest też co robić, fajne plaże w mieście. Świetne miejsce na relaks.
San Cristóbal było dość zatłoczone, najdroższe jeśli chodzi o jedzenie. Samodzielne atrakcje to głównie plaże. Ponoc to najlepsza wyspa jeśli chodzi o nurkowanie.
Każdemu bym poleciła choc jedna wycieczkę na snorkling. Życie podwodne jest tu bogate i piękne, warto to zobaczyć.