..i wyjeżdżamy do Fezu mając nadzieję choć trochę go zwiedzić.. Niestety zeszło nam z wyjechaniem z błękitnego miasta, a w Fezie chwilę jeszcze szukaliśmy zarezerwowanego hotelu. Tym razem nie polecę naszego noclegu - hotel Wassim, noc za ok. 40e ze śniadaniem. Hotel jest specyficzny, jego czasy świetności dawno minęły, a zdjęcia na bookingu robione były chyba jakimś wygładzającym obiektywem
:P ps. nie ja wybierałam
:P Idziemy szybko coś zjeść i do medyny docieramy już po ciemku
:( Ale zaraz po przekroczeniu najsłynniejszej feskiej bramy Bab Al Jeloud "znajdujemy" przewodnika, a raczej to on znajduje nas
:D W Fezie taki przewodnik jest niczym błogosławieństwo, plątanina uliczek nie ma końca, każda wygląda identycznie, wydostać się z nich wydaje się niemożliwe
;) Przewodnik obiecuje pokazać nam tyle, ile o tej porze się da, łącznie z nocną panoramą Fezu. Niestety oczywiście takie atrakcje, jak słynna garbarnia są już zamknięte, a my rano już wylatujemy, więc do Fezu trzeba będzie wrócić..
Kilka ujęć z nocnej bieganiny po feskich uliczkach (tak - bieganiny, ledwo nadążaliśmy za naszym przewodnikiem, który znikał co chwila za rogiem którejś z uliczek)
W feskich sklepikach można oszaleć..
Ale najgorsze było przed nami
:D Zgadnijcie dokąd zaprowadził nas nasz przewodnik na koniec??? Oczywiście, że do swojego wujka
:D który zupełnie przypadkiem był rzemieślnikiem z własnym warsztatem
:D i zupełnie przypadkiem chciał nam pokazać swoje wspaniałe wyroby
:D Ale jednak największym przypadkiem tego spotkania był znajdujący się nieopodal warsztatu bankomat
:lol:
:lol:
:lol:
Ale powiem szczerze, że wcale nie żałowałam tych odwiedzin
;) Nie tylko ze względu na poczynione zakupy
:P (tak tak, bankomat się przydał
:P ). Wujek zajmujący się tkaniem przeróżnych wyrobów (dywanów, nakryć, poszewek, szalów, apaszek) pokazał nam rodzinny, prowadzony od wielu pokoleń, warsztat. Ciekawostką było to, że każdy, kto zaczynał pracować w rodzinnym "fachu" musiał sam własnoręcznie zbudować maszynę do tkania, na której potem pracował. O taką:
Wujek opowiedział nam kilka "tajników" swojego fachu, np. jak rozpoznać sztuczny materiał (podobno pali się płomieniem, naturalny tylko żarzy), a w kątach warsztatu leżał główny naturalny materiał używany do produkcji tkanin, czyli.. agawa:
Mieliśmy oczywiście prezentację obrabiania liści agawy, z których pozyskiwane są "nici" oraz pokaz tkania przykładowego szalika na maszynie
:)
Oczywiście wybór szalików, apaszek, dywanów, itp. był ogromny - nie muszę dodawać, że z pustymi rękami nie wyszliśmy
:P
A dodatkowo dostałyśmy kilka lekcji wiązania szalików od żony wujka
:D
Oczywiście to wszystko w przemiłej atmosferze, z zapachem i smakiem berber whisky w tle
:)
Wieczorem pozostało nam jeszcze spróbować marokańskiego piwa:
A rano już tylko oddanie auta na lotnisku (bezproblemowe) i wylot z Fezu do Madrytu.
Żegnaj Maroko!
ps. jeszcze postaram się o jakieś podsumowanie
;) ale nie za dwa miesiące
:PA teraz w ramach przerwy na reklamy zapraszam na kanał Discovery Channel i odcinek nr 134243 "Jak to jest zrobione - szaliczek"
:D
:D
:D
Przy okazji dodam, że berber whisky, czyli miętowa zielona herbata jest nazywana w Maroku płynem życia, a dodawana do niego duża ilość cukru symbolizuje dobrobyt i szczęście - więc raczej nie należy odmawiać, gdy zostaniemy nią poczęstowani
:) A to na pewno co najmniej kilka razy się nam w Maroku przydarzy
:)Czas na krótkie podsumowanie kosztów - to, co mniej więcej udało mi się zanotować. Nie podaje wydatków na pamiątki i jedzenie, ponieważ to kwestia indywidualna
;) Ogólnie jedzenie w Maroku jest tanie, może nie tak jak w Azji, ale za kilkanaście zł można najeść się do syta
:)
Transport: loty - 450zł/osobę auto - 183Ł/4osoby (~1098zł/4os.) taxi z lotniska - 20e/4os. = 745zł/osobę
Noclegi: Marrakesz - 60e/2noce/2os. ze śniad. = 30e/1os/2noce ~125zł/1os./2noce Warzazat - 400mad (150zł)/2os. ze śniad. - ~75zł/1os./1noc Merzouga - 350zł/2pokoje 2os. ze śniad. - ~85zł/1os./1noc Fez (Ibis) - 400mad/2os. ze śniad. - 75zł/1os./1noc Szafszawan - 50e/4os. bez śniad. - 50zł/1os./1noc Fez (hotel Wassim) - 40e/2os. ze śniad. - 85zł/1os./1noc = 495zł/7nocy/osobę
"Atrakcje": grobowce Saadytów -10mad ~3,70zł Pałac el Badi - 10mad Pałac el Bahia - 10mad studio Atlas - 50mad - ~18zł wycieczka po wydmach 4x4 - 25e/os. ~100zł/os. nocleg na pustyni - 400mad/os. ~150zl/os. =280zł/os.
=1520zł/os.
Przykładowe średnie ceny: benzyna - 10-12mad/litr śniadanie - 10-20mad tajin - 30-40mad herbata/kawa - 7-10mad sok pomarańczowy - 5-10mad Oczywiście to ceny średnie, zależne od miejsca i czasu
;)
Udało się skończyć relację
:D Dziękuję za wszystkie miłe słowa w trakcie pisania
:) Gdyby nadal coś nie halo było ze zdjęciami to piszcie, poprawię. To jednak jakaś kara za to, że tyle ich przywiozłam
:P Aa i wybaczcie mi wszystkie "wycieraczki i lusterka" na niektórych zdjęciach, czasem ciężko było dobrze wykadrować w trakcie jazdy
;)
Byłam 10 lat w Maroku na przełomie grudnia i stycznia - podczas 14 dniowej podróży 1 dzień pochmurno-deszczowy (w Marrakeszu właśnie), a poza tym temperatura wyższa, niż mieliście. Można było się opalać w kostiumie.
:)Z chęcią powrócę do klimatów arabskich, więc czekam na ciąg dalszy.
:D
meteorka2207 napisał:Hahaha, byłam w Marrakeszu latem 2008 roku i mam identyczne fotki
;-)wyjęłaś mi to z ust, kilka kadrów jota w jotę!
:D aż trudno uwierzyć
:)no i nasza restauracja na przeciwko grobowców! najlepsza!
Dziękuję za miłe słowa
:) Teraz niestety muszę przerwać relację na ok.2tygodnie, myślałam,że się wyrobię przed kolejnym wyjazdem, ale niestety za dużo na glowie
:( Ale jak wrócę to szybciutko kończę - obiecuję
;)@Legion1 dobrze pamiętam,że lecieliśmy w podobnym terminie?
:)
@olajaw tak byliśmy praktycznie w tym samym terminie
:) z tym, że My na pustynię ruszyliśmy na 3 dni zorganizowaną wycieczką z Marrakeszu, a potem mieliśmy Essaourię i Rabat
;)
olajaw napisał:Dziękuję za miłe słowa
:) Teraz niestety muszę przerwać relację na ok.2tygodnie, myślałam,że się wyrobię przed kolejnym wyjazdem, ale niestety za dużo na glowie
:( Ale jak wrócę to szybciutko kończę - obiecuję
;)Czekam na ciag dalszy i pozdrawiam cieplutko.
:)
@klapio dziękuję
:) bezpośrednich lotów może nie ma dużo (tylko Agadir), ale Ryanairem dolecisz z przesiadką całkiem bezproblemowo i wygodnie do większości miast w Maroku
:)
Fajna relacja.Szczególnie zauroczyły mnie wieczorne zdjęcia z Szafszawanu. Nastrój jak z baśni tysiąca i jednej nocy
;)Zgadzam się z przedmówcami - świetne zdjęcia
:)
Super relacja, mam nadzieję, że skorzystam z niej w przyszłym roku
:) Fajne i ładne zdjęcia, tylko wydaje mi się, że niektóre są za duże - nawet na moim sporym monitorze nie wyświetlają się w całości, co utrudnia ich odbiór
;). Wspominałaś wcześniej o nie najlepszym hostingu, ja ostatnio korzystam z flickra i na razie bez większych zarzutów. Tak w ogóle czy tylko mnie nie wyświetlają się prawidłowo wszystkie zdjęcia?
Dzięki @Pabloo i dzięki @meteorka2207
:) Chyba jednak muszę niektóre zdjęcia pozmniejszać, bo u mnie też (ale tylko na komputerze w pracy, w domu ok) nie wszystkie się dogrywają (głównie problem raczej dotyczy tych "pionowych"). Mam nadzieję, że w końcu będzie ok
:roll:
A teraz w ramach przerwy na reklamy zapraszam na kanał Discovery Channel i odcinek nr 134243 "Jak to jest zrobione - szaliczek"
:D
:D
:Dhttps://youtu.be/YmB32EpYvGUI jeszcze jeden film, tym razem znaleziony w sieci - kto pił berber whisky wie, że sposób jej nalewania jest dość specyficzny - tutaj z przymrużeniem oka:
:Dhttps://www.facebook.com/pg/RedOneOffic ... e_internalPrzy okazji dodam, że berber whisky, czyli miętowa zielona herbata jest nazywana w Maroku płynem życia, a dodawana do niego duża ilość cukru symbolizuje dobrobyt i szczęście - więc raczej nie należy odmawiać, gdy zostaniemy nią poczęstowani
:) A to na pewno co najmniej kilka razy się nam w Maroku przydarzy
:)
olajaw napisał:Przy okazji dodam, że berber whisky, czyli miętowa zielona herbata jest nazywana w Maroku płynem życia, a dodawana do niego duża ilość cukru symbolizuje dobrobyt i szczęście - więc raczej nie należy odmawiać, gdy zostaniemy nią poczęstowani
:) A to na pewno co najmniej kilka razy się nam w Maroku przydarzy
:)Tak, tylko trzeba sie przelamac, jak ktos nie uzywa cukru, tak jak np. ja.Ja zawsze tlumacze, ze cukier jest dla bogatych, nie dla biednych, wtedy sie posmieja i mozna pojsc na kompromis.
;)Pozdr.
Ja słodzę herbatę/kawę tylko symbolicznie, gorzkie mi nie przejdą przez gardło, ale taki ulepek jak serwowana w Maroku berber whisky też był dużą skrajnością
:) Ale w połączeniu z pyszną świeżą miętą jak dla mnie do wypicia
;) Natomiast koleżanka, która ze mną była w Maroku za każdym razem krzyczała 'but.. no sugar please!'
:D Trochę dziwnie Marokańczycy się na nią patrzyli
;)
..i wyjeżdżamy do Fezu mając nadzieję choć trochę go zwiedzić.. Niestety zeszło nam z wyjechaniem z błękitnego miasta, a w Fezie chwilę jeszcze szukaliśmy zarezerwowanego hotelu. Tym razem nie polecę naszego noclegu - hotel Wassim, noc za ok. 40e ze śniadaniem. Hotel jest specyficzny, jego czasy świetności dawno minęły, a zdjęcia na bookingu robione były chyba jakimś wygładzającym obiektywem :P ps. nie ja wybierałam :P
Idziemy szybko coś zjeść i do medyny docieramy już po ciemku :( Ale zaraz po przekroczeniu najsłynniejszej feskiej bramy Bab Al Jeloud "znajdujemy" przewodnika, a raczej to on znajduje nas :D W Fezie taki przewodnik jest niczym błogosławieństwo, plątanina uliczek nie ma końca, każda wygląda identycznie, wydostać się z nich wydaje się niemożliwe ;) Przewodnik obiecuje pokazać nam tyle, ile o tej porze się da, łącznie z nocną panoramą Fezu. Niestety oczywiście takie atrakcje, jak słynna garbarnia są już zamknięte, a my rano już wylatujemy, więc do Fezu trzeba będzie wrócić..
Kilka ujęć z nocnej bieganiny po feskich uliczkach (tak - bieganiny, ledwo nadążaliśmy za naszym przewodnikiem, który znikał co chwila za rogiem którejś z uliczek)
W feskich sklepikach można oszaleć..
Ale najgorsze było przed nami :D Zgadnijcie dokąd zaprowadził nas nasz przewodnik na koniec??? Oczywiście, że do swojego wujka :D który zupełnie przypadkiem był rzemieślnikiem z własnym warsztatem :D i zupełnie przypadkiem chciał nam pokazać swoje wspaniałe wyroby :D Ale jednak największym przypadkiem tego spotkania był znajdujący się nieopodal warsztatu bankomat :lol: :lol: :lol:
Ale powiem szczerze, że wcale nie żałowałam tych odwiedzin ;) Nie tylko ze względu na poczynione zakupy :P (tak tak, bankomat się przydał :P ). Wujek zajmujący się tkaniem przeróżnych wyrobów (dywanów, nakryć, poszewek, szalów, apaszek) pokazał nam rodzinny, prowadzony od wielu pokoleń, warsztat. Ciekawostką było to, że każdy, kto zaczynał pracować w rodzinnym "fachu" musiał sam własnoręcznie zbudować maszynę do tkania, na której potem pracował. O taką:
Wujek opowiedział nam kilka "tajników" swojego fachu, np. jak rozpoznać sztuczny materiał (podobno pali się płomieniem, naturalny tylko żarzy), a w kątach warsztatu leżał główny naturalny materiał używany do produkcji tkanin, czyli.. agawa:
Mieliśmy oczywiście prezentację obrabiania liści agawy, z których pozyskiwane są "nici" oraz pokaz tkania przykładowego szalika na maszynie :)
Oczywiście wybór szalików, apaszek, dywanów, itp. był ogromny - nie muszę dodawać, że z pustymi rękami nie wyszliśmy :P
A dodatkowo dostałyśmy kilka lekcji wiązania szalików od żony wujka :D
Oczywiście to wszystko w przemiłej atmosferze, z zapachem i smakiem berber whisky w tle :)
Wieczorem pozostało nam jeszcze spróbować marokańskiego piwa:
A rano już tylko oddanie auta na lotnisku (bezproblemowe) i wylot z Fezu do Madrytu.
Żegnaj Maroko!
ps. jeszcze postaram się o jakieś podsumowanie ;) ale nie za dwa miesiące :PA teraz w ramach przerwy na reklamy zapraszam na kanał Discovery Channel i odcinek nr 134243 "Jak to jest zrobione - szaliczek" :D :D :D
https://youtu.be/YmB32EpYvGU
I jeszcze jeden film, tym razem znaleziony w sieci - kto pił berber whisky wie, że sposób jej nalewania jest dość specyficzny - tutaj z przymrużeniem oka: :D
https://www.facebook.com/RedOneOfficial ... 20StN-5pHk
Przy okazji dodam, że berber whisky, czyli miętowa zielona herbata jest nazywana w Maroku płynem życia, a dodawana do niego duża ilość cukru symbolizuje dobrobyt i szczęście - więc raczej nie należy odmawiać, gdy zostaniemy nią poczęstowani :) A to na pewno co najmniej kilka razy się nam w Maroku przydarzy :)Czas na krótkie podsumowanie kosztów - to, co mniej więcej udało mi się zanotować. Nie podaje wydatków na pamiątki i jedzenie, ponieważ to kwestia indywidualna ;) Ogólnie jedzenie w Maroku jest tanie, może nie tak jak w Azji, ale za kilkanaście zł można najeść się do syta :)
Transport:
loty - 450zł/osobę
auto - 183Ł/4osoby (~1098zł/4os.)
taxi z lotniska - 20e/4os.
= 745zł/osobę
Noclegi:
Marrakesz - 60e/2noce/2os. ze śniad. = 30e/1os/2noce ~125zł/1os./2noce
Warzazat - 400mad (150zł)/2os. ze śniad. - ~75zł/1os./1noc
Merzouga - 350zł/2pokoje 2os. ze śniad. - ~85zł/1os./1noc
Fez (Ibis) - 400mad/2os. ze śniad. - 75zł/1os./1noc
Szafszawan - 50e/4os. bez śniad. - 50zł/1os./1noc
Fez (hotel Wassim) - 40e/2os. ze śniad. - 85zł/1os./1noc
= 495zł/7nocy/osobę
"Atrakcje":
grobowce Saadytów -10mad ~3,70zł
Pałac el Badi - 10mad
Pałac el Bahia - 10mad
studio Atlas - 50mad - ~18zł
wycieczka po wydmach 4x4 - 25e/os. ~100zł/os.
nocleg na pustyni - 400mad/os. ~150zl/os.
=280zł/os.
=1520zł/os.
Przykładowe średnie ceny:
benzyna - 10-12mad/litr
śniadanie - 10-20mad
tajin - 30-40mad
herbata/kawa - 7-10mad
sok pomarańczowy - 5-10mad
Oczywiście to ceny średnie, zależne od miejsca i czasu ;)
Udało się skończyć relację :D Dziękuję za wszystkie miłe słowa w trakcie pisania :) Gdyby nadal coś nie halo było ze zdjęciami to piszcie, poprawię. To jednak jakaś kara za to, że tyle ich przywiozłam :P Aa i wybaczcie mi wszystkie "wycieraczki i lusterka" na niektórych zdjęciach, czasem ciężko było dobrze wykadrować w trakcie jazdy ;)