+8
Reza 15 grudnia 2015 23:35
Lofoty i dalej

Lecimy do Izraela !??
Warszawa-Tel Aviv-Elijat-Kraków, w planie włajaż również po Jordanii, bilety kupione pół roku wcześniej w dość dobrej cenie i… niestety z uwagi na sytuację w Izraelu, ostrzeżenia MSZ i doniesienia z prasy zagranicznej podjęliśmy decyzję, że rezygnujemy a więc tracimy również pieniądze za loty.
Norwegia – plan awaryjny.

LOTY
Czemu Norwegia? Zawsze chcieliśmy zobaczyć zorzę polarną i mimo to, że listopad to chyba najgorszy okres żeby w tym celu jechać w to miejsce, ale ratujemy sytuację, ponieważ nikt nie chciał rezygnować z planowanego wyjazdu więc ryzykujemy LOFOTY!

WIZZAIR Gdańsk-Trondheim-Gdańsk po 168 zł/os Plus bagaż rejestrowany (na jedzenie i śpiwory) 138 zł x 2 strony (nie trudno zauważyć, że prawie tyle co bilet!!)
Łącznie na bilety na 2 osoby z bagażem wydaliśmy 612 zł także słaaaabooo ale byliśmy już kiedyś w Alesund i wiedzieliśmy co to znaczy kupować jedzenie w Norwegii w związku z tym zabraliśmy ile się da żeby ograniczyć kupowanie w sklepie.
Parking + benzyna do Gdańska z centrum Polski ok 200 zł.
Dzięki FLY 4 FREE skorzystaliśmy z pomysłu – samolot – pociąg – prom… chociaż troszkę go zmodyfikowaliśmy :)

POCIĄG
Bilety na nocny pociąg Trondheim-Bodo w atrakcyjnej cenie dzięki taryfie MINIPRIS 257 zł w obie strony na osobę. Warto dodać, że to łącznie prawie 1,5 tys. km, także porównując do cen w Polsce wygląda to dość dobrze.
Lotnisko w Trondheim znajduje się niestety spory kawał od miasta i bilety na autobus kosztowały nas łącznie na dwie osoby w obie strony 160 zł :/ to był tak zwany nie przywidziany wydatek ale do pociągu mieliśmy cały dzień i dlatego mimo wszystko skusiliśmy się na spacer po mieście. Czy warto? Według mnie ciekawa architektura norweskich miasteczek powoduje to, że chyba do każdego warto zawitać chociaż na chwilę. I tak dostaliśmy rabat studencki od sprzedawcy biletów, który tak w ogóle pochodził z Kirkenes – a to dopiero daleko…

AUTO
To nasz drugi pobyt w Norwegii i z pełną świadomością mogę powiedzieć, że bez auta to nie ma po co tam jechać w szczególności jeżeli dysponuje się tygodniem a nie 2 miesiącami jak np. pewien amerykanin, którego spotkaliśmy na Lofotach, którego zresztą podwoziliśmy na stopa. Zdecydowanie warto rozważyć wypożyczenie auta – a to monstrualnie pomnaża koszty wyjazdu.
Budget Car Rentals – od razu mogę podać koszty, ponieważ stanowiły one prawie 50% WYJAZDU…
Auto na 5 dni – 1231 zł + paliwo (łącznie 2000 tys. km) 726 zł – spalanie 5,2. Czyli reasumując 2 tys. zł na auto – wypadałoby zaprosić kogoś do podróży co znacznie obcięłoby koszty, ale nasze wypożyczone auto miało stać się również naszym domem :). Dodam również, że litr benzyny obecnie w Norwegii stoi grubo ponad 6 zł !!

Nocny pociąg zdecydowanie dał się nam we znaki tym bardziej, że w Mo i Rana za kołem podbiegunowym wsiadła wycieczka miliona głośnych dzieciaków i sen na 3 h przed celem odszedł w zapomnienie. Na pewno pozytywne było w pociągu to, że przewoźnik w gratisie każdemu z pasażerów dorzuca do podróży kocyk, poduszkę dmuchaną, zatyczki i opaskę na oczy. Pewnie to standard u „zachodnich” przewoźników ale ja rzadko jeżdżę pociągami i było to pozytywne zaskoczenie.
Autko wynajęliśmy w Bodo na lotnisku i postanowiliśmy dojechać nim pierwszego dnia do promu w Bognes i przeprawić się nim do Lødingen – cena całkowita za prom 128 zł. Najprościej oczywiście było wsiąść na prom w Bodo i od razu przemieścić się na Lofoty niestety koszt dla 2 os. z autem to ok. 550 zł. W związku z tym taniej było przejechać 200 km wsiąść na prom i przejechać kolejne ponad 200 km jak kolwiek zabawnie to brzmi.
Biorąc pod uwagę fakt, że w listopadzie na północy Norwegii dzień trwa ok. 3 h i trochę szarówy przed i po, a zważywszy, że niebo jest pochmurne to mamy do czynienia z szarówą przez około 4-5h i potem ciemnicą, żeby bezczynnie nie siedzieć na tyłku najlepszym wyjściem dla osób, które mają mało czasu jest przemieszczenia się samochodem :). Staraliśmy się zatem wykorzystać jak tylko można „dzień” a w nocy jechać i jechać.. etc.

NOCLEGI
Wyjazd miał być tani, ale kierunek do takich nie należał, w związku z tym z góry mieliśmy założone, że kilka nocy będziemy spać w aucie, co generalnie wydaje się głupim pomysłem w zimę ale jakby nie patrzeć zaoszczędziliśmy tak tysiąc złotych. Podsumowując w aucie spaliśmy 3 razy, temperatura na zewnętrz od 0 do 3 stopni i nie będę ukrywać, że spałem jak zabity, może przez zmęczenie ale polecam każdemu, bo zaoszczędzić można naprawdę dużo i tak naprawdę niewielkim kosztem. Plan był prosty, noc w aucie noc w hostelu, w związku z tym na hostele wydaliśmy łącznie na 2 osoby za dwie noce 425 zł i były to najtańsze opcje jakie znaleźliśmy.
Pierwsza noc w aucie w Reine, nocleg z widokiem, ta noc była najgorsza bo nie doceniłem temperatury i musiałem w nocy sięgnąć po dodatkowe warstwy :)
Skoro świt czyli o 10:00 wyruszyliśmy na zwiedzanie A i Reine, czas działał na niekorzyść a pogoda nie dawała żadnych szans na zobaczenie w nocy zorzy w związku z tym cieszyliśmy się naprawdę niecodziennymi widokami i z pełną świadomością muszę powiedzieć, że Reine to jedno z piękniejszym miejsc na ziemi, usytuowane na wysepce między górami robi ogromne wrażenie, zresztą jak całe Lofoty.
Pierwsza cywilizowana noc była w hostelu w miejscowości „A”, do której zresztą zawsze chciałem pojechać, ponieważ kojarzyła mi się ona z takim małym „końcem świata” i w jakiś sposób takim właśnie miejscem jest. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest, że w hostelu obsłużył nas… polak.. ale przecież każde miejsce jest dobre, żeby spotkać rodaka :).

W nocy przemyśleliśmy plan na resztę podróży, skoro pogoda jest do bani to jedziemy na północ, może uda się zobaczyć zorzę „nieco” wyżej. Cel – Tromso. Niestety z noclegiem po trasie z uwagi na ilość km jaka była do przejechania, ale po ciemku i tak nie było nic do roboty :).
Druga nocka w aucie za Senje, przy drodze krajobrazowej. Dawno się tak nie wyspałem!
Rano przejechaliśmy całą drogę krajobrazową z pięknymi wioskami usytuowanymi na krańcach fiordów co zmusza do refleksji na temat tego, że zadupie może jednak być jedyne i niepowtarzalne.
Dwa zdanie odnośnie fotografowania, przyznam, że nieustająca szarówka powodowała, że aparat nie potrafił ustawić balansu bieli odpowiednio, co więcej manualnie ustawiany zawsze był zbyt niebieski. Pierwszy raz się spotkałem z taką trudnością, a niestety szkoda było czasu na jakieś pomiary ekspozycji sratata. Na szczęście robiłem zdjęcia w formacie RAW, aczkolwiek w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że tam tak naprawdę po prostu było „niebiesko”..
Podobno dzień w noc polarną jest ciemniejszy niż noc w dzień polarny :)
Do hotelu w Tromso dotarliśmy na wieczór. Nie ma co ukrywać, że był najtańszy na booking.com ale całkiem przytulny, jak na jedną noc polecam – Citycamp Tromso – cena za pokój dla 2 os. 190 zł.
Samo Tromso sprawiało mega pozytywne wrażenie, sporo turystów głównie azjatów, ładne uliczki z drewnianą zabudową, port, most, ciekawy budynek biblioteki no i okienko pogodowe – zorza polarna :). Co prawda powiedziałbym, że raczej jej nędzne wydanie jeżeli porównam ją do zdjęć w Internecie ale w tym wypadku to i tak był sukces!
Ciekawym spostrzeżeniem było to, że Norwedzy, pomijam już ich pięknie oświetlone szerokie okna, praktycznie w każdym domu mieli w nich powieszone podświetlone gwiazdy. Bardzo pozytywny widok, w dodatku nie zasłaniają tego co dzieje się w domu i można swobodnie obserwować życie domowników, więc atmosfera świąteczna udzieliła się nam do tego stopnia, że szukaliśmy w każdym markecie tych gwiazdek i udało się na nie trafić w Jula – mało norweski ten szwedzki market ale gwiazda w przystępnej cenie. Oczywiście okazało się potem, że w Polsce w Jula jest ten sam asortyment, ale cena akurat co dziwne podobna.
Długa droga powrotna do Bodo z ostatnim noclegiem w aucie. Tym razem bardzo wiało, dość ciekawe przeżycie.
Wracając do Bodo mieliśmy pewne zdarzenie z norwegiem, który wpadł w poślizg i wylądował w rowie, ledwo go zauważyliśmy. Na szczęście wyszedł o własnych siłach, zapytał tylko gdzie dokładnie jest i zadzwonił po pomoc. Ogólnie warto w tym miejscu wspomnieć, że warunki pogodowe na trasie były przez cały pobyt beznadziejne. Śnieg, deszcz, grat, śnieżyca i wszystko po ciemku.
Ciekawe jest również to, że między Bodo i Narvikiem w jednym miejscu nie ma możliwości podróży na lądzie żeby przedostać się w dalszą część Norwegii, jedyna droga jest poprzez przeprawę promową i to stanowi tak naprawdę drogę krajową.
Odnośnie zdarzeń drogowych to mieliśmy również okazję spotkać w nocy łosia, szykował się do wejścia na jezdnię na szczęście zwiał jak tylko zobaczył światła. Naprawdę duży kawał mięsa.
Ostatni dzień przed nocnym pociągiem minął na szlajaniu się po Bodo, w którym de facto nie ma nic ciekawego. Ograniczyliśmy się zatem do chodzenia po miejscach poza centrum i trzeba przyznać norwegom rozmach w budowaniu obiektów m.in. publicznych. Wysoki standard w dodatku nowoczesna architektura skandynawska robi wrażenie tym bardziej jak występuje nawet w mniejszym miasteczkach. Dodam również, że praktycznie w każdym miejscu w północnej Norwegii widzieliśmy uchodźców co daje spore wyobrażenie o poziomie ich ekspansji.
Noc w pociągu, pół dnia na lotnisku i 3 h na autostradzie.

Żeby nie zanudzać, na osobę:
Loty – 306 zł
Pociąg – 257 zł
Samochód – 980 zł !!!!
Promy – ok. 100 zł
Bus do Trondheim – 80 zł
Noclegi – 215 zł
Jedzenie – 150 zł
Alkohol – 80 zł (i nie polecam żadnemu alkoholikowi wyjazdu do Norwegii)
Gifty – 80 zł
Plus wyprawa do Gdańska

SUMA – na osobę 2.375 zł.

Czy można było taniej?
Jasne, nie pić, nie jeść, nie wypożyczać auta, albo może nie jechać wcale :)



01.jpg



02.jpg



03.jpg



04.jpg



05.jpg



06.jpg



07.jpg



08.jpg



09.jpg



10.jpg



11.jpg



12.jpg



13.jpg



14.jpg



15.jpg



16.jpg



17.jpg



18.jpg



19.jpg



20.jpg





21.jpg



22.jpg



23.jpg



24.jpg



25.jpg



26.jpg



27.jpg



28.jpg




29.jpg



30.jpg



31.jpg



32.jpg



33.jpg



34.jpg



35.jpg




36.jpg



37.jpg



38.jpg



39.jpg



40.jpg



41.jpg



42.jpg




43.jpg



44.jpg



45.jpg



46.jpg



47.jpg



48.jpg



49.jpg





Dodaj Komentarz

Komentarze (15)

carollayna 16 grudnia 2015 09:18 Odpowiedz
Jak miło ogląda się takie zdjęcia przy porannej kawusi :)
magdadd 16 grudnia 2015 12:14 Odpowiedz
Wow, brak słów. Magicznie, bajka no cudnie! Korzystaliście z jakiegoś przewodnika tzn. książki ? ;)
magdadd 16 grudnia 2015 12:14 Odpowiedz
Wow, brak słów. Magicznie, bajka no cudnie! Korzystaliście z jakiegoś przewodnika tzn. książki ? ;)
grzegorz-firlit 16 grudnia 2015 13:48 Odpowiedz
Piękna opowieść.
lubietenstan 16 grudnia 2015 15:10 Odpowiedz
zdecydowanie warto! super zdjęcia
klapio 16 grudnia 2015 17:07 Odpowiedz
Świetne zdjęcia, gratuluje :)
anulkax7 16 grudnia 2015 17:46 Odpowiedz
Bajeczne kadry, ach, piękne, cud miód malina :mrgreen:
reza 16 grudnia 2015 19:23 Odpowiedz
magdadd - grzebanie w internecie, panoramio, googlemaps, nie korzystaliśmy z przewodników. Z reguły na wyjazdy bierzemy tableta i zgrywamy ciekawostki o miejscu docelowym, potrzebne mapki itd., w tym wypadku też duzo filmów :) przydały się podczas wielu godzin na lotnisku, w pociągu, w autobusie, wieczorami
marcino123 16 grudnia 2015 20:16 Odpowiedz
"niebieskie" zdjęcia są Mega ! :)wyprawa w stylu hardcore(noclegi, pogoda,ceny), ale pomimo wszystkich przeciwności czuć, że byliście zadowoleni, a to najważniejsze ! :)uwielbiam Norwegię.
washington 20 grudnia 2015 09:39 Odpowiedz
Nie będę oryginalny - świetne zdjęcia :)
carollayna 15 stycznia 2016 14:25 Odpowiedz
@Reza Czy mogę uzyskać lokalizację zrobienia zdjęcia z płcią piękną na plaży oraz zdjęcia powyżej?
reza 15 stycznia 2016 21:32 Odpowiedz
Plaża Ramberg na Lofotach, a jeżeli chodzi o domek to w Bodo :)
carollayna 19 stycznia 2016 09:13 Odpowiedz
Dzięki wielkie! Miałam plan tam się teraz wybrać ale padło na dalszą północ :)
inozz 19 stycznia 2016 09:37 Odpowiedz
tutaj ... http://fishparadise.pl/ sa organizowane wyprawy na ryby..na Lofoty...jakby ktos byl zainteresowany
lechito 19 stycznia 2016 10:36 Odpowiedz
Świetna relacja i rewelacyjne zdjęcia.Gratulacje.