Dochodzę do końca ulicy wracam i lecę szybko (nie chce wybecelowac 20 $ za parking) pod słynny znak Beverly Hills. Parę zdjęć i wracam.
Idę płacić za parking 8,50$ czyli uwinąłem się w 45 minut
:P Parkingowy podstawia auto. Standardowo trzeba dać napiwek... Dach w dół i cruising w stronę Venice Beach. Pogoda robi się ładna pojedyncze chmurki i słońce . Ale jest przyjemnie bo wieje ciepły wiatr, jest kolo 20 stopni. Przy Venice Beach standardowo nie ma gdzie stanąć, wszystko pozajmowane a jako że nie mam czasu staje na płatnym parkingu przy plaży (8$), i ruszam bulwarem w stronę głównej części VB.
Venice Beach. Miejsce znane głownie z tego ze jest swoistym magnesem na dziwnych ludzi i skejtów. Sam spacer bulwarem jest juz dziwnym przeżyciem. Po lewej stronie mijam rzędy sklepów z najróżniejszymi pierdołami. Od sklepów z pamiątkami, przez sklepy z koszulkami z rożnymi dziwnymi napisami aż po sklepy z marihuana...
Po prawej z kolei na całej długości promenady koczują bezdomni... Są ich tu setki... Niektórzy maja namioty, inni pudla... Wygląda to surrealistycznie. Kilku bezdomnych gra na instrumentach (strasznie fałszują), inni sprzedają własnoręcznie wykonane "dzieła sztuki". Policja jest widoczna na każdym kroku wiec nie zaczepiają ludzi siedzą spokojnie w swoich namiotach albo czilują pod palmami. Kilku jest wyraźnie chorych psychicznie, gadają sami do siebie, jeden tańczy na środku promenady.
Mija mnie na oko 150 kilowy murzyn na deskorolce...
Przy drodze "uzdrowiciel" ktory leczy dotykiem....
Mijam kolejny "gabinet". Tym razem w wąskim pomieszczeniu starszy pan (tytułujący sie doktorem) za 40$ może nas zbadać i zdiagnozować schorzenie pozwalające nam na zdobycie karty uprawniającej do zakupu "medycznej marihuany"...
Dochodzę do głównej części Venice odbijam w bok żeby zrobić zdjęcie słynnego napisu Venice.
Mijam dwóch policjantów sprawdzających karty dwóm murzynkom jarającym jointa przed kawiarnią
:P Obok nich stoi koleś ubrany w prześcieradło z jakimiś napisami...
Zanim się zbiorę lecę jeszcze na słynny skatepark. Zróżnicowanie etniczne i wiekowe skejtów jest ogromne. Od młodych 15 latków aż do gościa który mógł mieć kolo 50... Od białych chłopaczków, przez Azjatów do typowych latynoskich bangerów i murzynków z getta.
Generalnie atmosfera jest bardzo przyjazna. Wracam powoli do auta. Okazuje się ze stoi ono przy takiej oto tabliczce której nie zauważyłem przy wysiadaniu
:D
Wyjeżdżam kierując się w stronę mola w Santa Monica. Dojeżdżam nad molo znajduje parking (1$ za godzinę czyli bardzo przyzwoicie) zostawiam auto i idę płacić. Musze się wrócić bo parkomat działa tak ze należy podać numer miejsca na którym się stanęło, a ja nie zapamiętałem... Na molo milion ludzi. Nagrywają jakieś show, gdzie dwie drużyny zjeżdżają po zjeżdżalaniach z farba, strzelają do siebie z farby itd.
Łażę chwilę po molo, bardzo przyjemne miejsce pomimo tych wszystkich ludzi. Dopiero wieczorem uświadomiłem sobie że na molo zaczyna się (albo kończy
;) ) Route 66. Zapomniałem poszukać znaku...
Wracam do auta i wyjeżdżam z Santa Monica kierując się w stronę Malibu. Droga piękna, o dziwo mimo późnego popołudnia nie ma wielkiego ruchu. Zatrzymuje się na chwilę w Malibu. Noooo wygląda to jak na filmach, z jednej strony wille z wyjściem na plażę z drugiej góry...
W Malibu odbijam w prawo aby przez góry przebić się do miasteczka Thousand Oaks gdzie mam nocleg. Śpię w sieciówce Motel 6 (60$) warunki całkiem przyzwoite tylko za wifi trzeba było dopłacić 3$...
Ale szybki Roadtrip. W sierpniu tez odwiedziłem niektóre miejsca , byłem prawie 2 tygodnie i stanowczo za krótko . W przyszłym roku postanowiłem ze jadę na miesiąc
Robiliśmy taką trasę we wrześniu tego roku (też niestety robiona w dwa tygodnie, więc wiem o czym mówicie:P) Drugi miesiąc zbieram się do napisania relacji..
:) Zdjęcia piękne, choć nie ma się co dziwić, bo zachodnie stany widokami bronią się same
:D czekam na ciąg dalszy!
:)
Chyba powinieneś zapytać tylko "czym je obrabiasz" i czemu suwak intensity i saturation zawsze jest prawie na maxa
:-D To nie zawsze działa na korzyść zdjęć (robią się cukierkowo-folderowe, tak jak wszystkie zdjęcia na głównej stronie f4f...)
No właśnie. Czy tylko ja nie lubię przerobionych zdjęć? Wyglądają jak widokówki, a takie mogę sobie kupić w sklepie czy na straganie. Zdjęcie to ma być zdjęcie. Jakie wyjdzie takie wyjdzie, a w tym cały urok.A relacja cacy!
almukantarant napisał:Bardzo ciekawa relacja no i fotki super. Jakim aparatem robisz zdjęcia, jakich obiektywów używasz i w czym je obrabiasz?Zdjecia robilem Sony Alpha 5000 ze standardowym obiektywem 16 - 50 mmMrMan napisał:Chyba powinieneś zapytać tylko "czym je obrabiasz" i czemu suwak intensity i saturation zawsze jest prawie na maxa
:-D To nie zawsze działa na korzyść zdjęć (robią się cukierkowo-folderowe, tak jak wszystkie zdjęcia na głównej stronie f4f...)Kwestia gustu, ja akurat lubię "pocztówkowe" zdjęcia
:P
Świetna relacja! Również byłem w Arizonie; Las Vegas, Wielki Kanion. Wszystko to co pokazujesz, to od razu mi się przypomina...
:) Cudowne miejsca. Byłeś może w Sedona obok Flagstaf? Fajna miejscowośc turystyczna
hmm, ja to możliwe ze w Vegas wypiłeś najdroższe małe piwo w życiu 7,57 $, przecież tam alko roznoszone jest przez kelnerki za free, powiedzmy za dolara bo jakiś napiwek wypada dać parking pod Hoover Dam za 10$? przecież tam było masę miejsc z parkingiem za free tylko wymagało to przejścia kawałek do tamy
Widoki nieziemskie! Super wyprawa
:) Ale dla mnie również suwak od nasycenia mógł pozostać trochę bliżej, wolę oglądać zdjęcia miejsc tak jak wyglądają w rzeczywistości (oczywiście nie mam nic przeciwko małej obróbce)
;)
luke_ro napisał:hmm, ja to możliwe ze w Vegas wypiłeś najdroższe małe piwo w życiu 7,57 $, przecież tam alko roznoszone jest przez kelnerki za free, powiedzmy za dolara bo jakiś napiwek wypada dać parking pod Hoover Dam za 10$? nie ma problemu z darmowym parkingiem tylko wymaga to przejścia kawałek , 500m do tamyTo chyba tylko na filmach
;) We wszystkich Hotelach/Kasynach w ktorych spalem w Vegas (Monte Carlo, Stratsphere i Treasure Island) kelnerki owszem chodzily ale jak zamowiles to przynosily drinka razem z rachunkiem i trzeba bylo normalnie zaplacic... Za free to daja chyba tylko w czesci dla "high rollerow".A odnosnie parking to wyczytalem ze jest parking pod Hoover Dam, ale jak juz wspomnialem w przewodniku nie napisali ze jest platny... A jak podjechalem to juz nie chcialo mi sie wracac, bo mialem malo czasu a duzo do przejechania...wiater napisał:Świetna relacja! Również byłem w Arizonie; Las Vegas, Wielki Kanion. Wszystko to co pokazujesz, to od razu mi się przypomina...
:) Cudowne miejsca. Byłeś może w Sedona obok Flagstaf? Fajna miejscowośc turystycznaSedone mialem w oryginalnym planie podrozy ale pozniej go musialem zmodyfikowac i nie starczylo na nia czasu... Moze w przyszlym roku
:Dolajaw napisał:Widoki nieziemskie! Super wyprawa
:) Ale dla mnie również suwak od nasycenia mógł pozostać trochę bliżej, wolę oglądać zdjęcia miejsc tak jak wyglądają w rzeczywistości (oczywiście nie mam nic przeciwko małej obróbce)
;)No u mnie obróbka raczej duza
:P Ale nic nie poradze takie wlasnie lubie
:DW weekend postaram sie wrzucic relacje z kolejnych dni jako ze ostatnio nie mialem czasu do tego przysiasc
:P -- 25 Lis 2015 23:12 -- luke_ro napisał:hmm, ja to możliwe ze w Vegas wypiłeś najdroższe małe piwo w życiu 7,57 $, przecież tam alko roznoszone jest przez kelnerki za free, powiedzmy za dolara bo jakiś napiwek wypada dać parking pod Hoover Dam za 10$? nie ma problemu z darmowym parkingiem tylko wymaga to przejścia kawałek , 500m do tamyTo chyba tylko na filmach
;) We wszystkich Hotelach/Kasynach w ktorych spalem w Vegas (Monte Carlo, Stratsphere i Treasure Island) kelnerki owszem chodzily ale jak zamowiles to przynosily drinka razem z rachunkiem i trzeba bylo normalnie zaplacic... Za free to daja chyba tylko w czesci dla "high rollerow".A odnosnie parking to wyczytalem ze jest parking pod Hoover Dam, ale jak juz wspomnialem w przewodniku nie napisali ze jest platny... A jak podjechalem to juz nie chcialo mi sie wracac, bo mialem malo czasu a duzo do przejechania...wiater napisał:Świetna relacja! Również byłem w Arizonie; Las Vegas, Wielki Kanion. Wszystko to co pokazujesz, to od razu mi się przypomina...
:) Cudowne miejsca. Byłeś może w Sedona obok Flagstaf? Fajna miejscowośc turystycznaSedone mialem w oryginalnym planie podrozy ale pozniej go musialem zmodyfikowac i nie starczylo na nia czasu... Moze w przyszlym roku
:Dolajaw napisał:Widoki nieziemskie! Super wyprawa
:) Ale dla mnie również suwak od nasycenia mógł pozostać trochę bliżej, wolę oglądać zdjęcia miejsc tak jak wyglądają w rzeczywistości (oczywiście nie mam nic przeciwko małej obróbce)
;)No u mnie obróbka raczej duza
:P Ale nic nie poradze takie wlasnie lubie
:DW weekend postaram sie wrzucic relacje z kolejnych dni jako ze ostatnio nie mialem czasu do tego przysiasc
:P
Czy ktoś może podać jakiś kontakt najlepiej mailowy do autora ? :) Wybieramy się w praktycznie identyczną trasę niedługo i chciałbym zapytać o parę wskazówek. Z góry dziękuje !
Czy ktoś może podać jakiś kontakt najlepiej mailowy do autora ?
:) Wybieramy się w praktycznie identyczną trasę niedługo i chciałbym zapytać o parę wskazówek. Z góry dziękuje !
JD1986 napisał:To chyba tylko na filmach
;) We wszystkich Hotelach/Kasynach w ktorych spalem w Vegas (Monte Carlo, Stratsphere i Treasure Island) kelnerki owszem chodzily ale jak zamowiles to przynosily drinka razem z rachunkiem i trzeba bylo normalnie zaplacic... Za free to daja chyba tylko w czesci dla "high rollerow".No to nie wiem może w takim razie występowałem w filmie
:) albo w weekend są jakieś inne zasady Nocowałem we wrześniu dwie noce w Monte Carlo od środy do piątku i czy bylismy na dole w kasynie czy każdym innym , black jack czy automaty na niby 1 centa nigdy nie dostałem rachunku.
Polecam dodanie White Pocket do listy miejsc do odwiedzenia. Też byłem dawno temu w HDR hole, na szczęście przeszło mi. Czekam na kolejną porcję raportu!
jaz99 napisał:Polecam dodanie White Pocket do listy miejsc do odwiedzenia. Też byłem dawno temu w HDR hole, na szczęście przeszło mi. Czekam na kolejną porcję raportu!White Pocket to mniej wiecej to samo co The Wave? o The Wave dowiedzialem sie bardzo pozno i nie bylo juz opcji na zwiedzanie.
luke-rojaz99 napisał:Polecam dodanie White Pocket do listy miejsc do odwiedzenia. Też byłem dawno temu w HDR hole, na szczęście przeszło mi. Czekam na kolejną porcję raportu!White Pocket to mniej wiecej to samo co The Wave? o The Wave dowiedzialem sie bardzo pozno i nie bylo juz opcji na zwiedzanie.
Polecam galerie i informacje na tej stronie: http://thewave.info/
Quote:Przejechanie 100 km zajęło mi prawie 3 godz i jest najgorszym przeżyciem jakie miałem w życiu.... Wszyscy zmieniają pasy jak wściekli co chwile korek generalnie trzeba mieć oczy dookoła głowy... Jeżeli ktoś kiedyś wjeżdżał do LA w godzinach szczytu to będzie wiedział o czym mówię...Polecam Marakesz
;-) wtedy docenisz co znaczy jazda po stanach
;-)Fajna relacja, końcem września wróciliśmy z takiej podróży właśnie żona jest na etapie pisania relacji wiec za chwilę może pojawi się i nasza historia
;-) czekam na więcej
;-)Pozdrawiam
Relacja super! Będe robił podobną tylko, że od SF. Mam pytanie - jaki to motel w Monterey wybrałeś? Napisz proszę, żebym z żoną nie trafił na minę
;) Dzięki
Ruben$ napisał:Relacja super! Będe robił podobną tylko, że od SF. Mam pytanie - jaki to motel w Monterey wybrałeś? Napisz proszę, żebym z żoną nie trafił na minę
;) DziękiMotel nazywal sie Bayside INN. Teraz jak patrze na zdjecia to wydaje sie calkiem przyzwoity.... Ale wtedy tez mi sie taki wydawal
:P
Dochodzę do końca ulicy wracam i lecę szybko (nie chce wybecelowac 20 $ za parking) pod słynny znak Beverly Hills. Parę zdjęć i wracam.
Idę płacić za parking 8,50$ czyli uwinąłem się w 45 minut :P Parkingowy podstawia auto. Standardowo trzeba dać napiwek... Dach w dół i cruising w stronę Venice Beach. Pogoda robi się ładna pojedyncze chmurki i słońce . Ale jest przyjemnie bo wieje ciepły wiatr, jest kolo 20 stopni.
Przy Venice Beach standardowo nie ma gdzie stanąć, wszystko pozajmowane a jako że nie mam czasu staje na płatnym parkingu przy plaży (8$), i ruszam bulwarem w stronę głównej części VB.
Venice Beach. Miejsce znane głownie z tego ze jest swoistym magnesem na dziwnych ludzi i skejtów. Sam spacer bulwarem jest juz dziwnym przeżyciem. Po lewej stronie mijam rzędy sklepów z najróżniejszymi pierdołami. Od sklepów z pamiątkami, przez sklepy z koszulkami z rożnymi dziwnymi napisami aż po sklepy z marihuana...
Po prawej z kolei na całej długości promenady koczują bezdomni... Są ich tu setki... Niektórzy maja namioty, inni pudla... Wygląda to surrealistycznie. Kilku bezdomnych gra na instrumentach (strasznie fałszują), inni sprzedają własnoręcznie wykonane "dzieła sztuki". Policja jest widoczna na każdym kroku wiec nie zaczepiają ludzi siedzą spokojnie w swoich namiotach albo czilują pod palmami. Kilku jest wyraźnie chorych psychicznie, gadają sami do siebie, jeden tańczy na środku promenady.
Mija mnie na oko 150 kilowy murzyn na deskorolce...
Przy drodze "uzdrowiciel" ktory leczy dotykiem....
Mijam kolejny "gabinet". Tym razem w wąskim pomieszczeniu starszy pan (tytułujący sie doktorem) za 40$ może nas zbadać i zdiagnozować schorzenie pozwalające nam na zdobycie karty uprawniającej do zakupu "medycznej marihuany"...
Dochodzę do głównej części Venice odbijam w bok żeby zrobić zdjęcie słynnego napisu Venice.
Mijam dwóch policjantów sprawdzających karty dwóm murzynkom jarającym jointa przed kawiarnią :P Obok nich stoi koleś ubrany w prześcieradło z jakimiś napisami...
Zanim się zbiorę lecę jeszcze na słynny skatepark. Zróżnicowanie etniczne i wiekowe skejtów jest ogromne. Od młodych 15 latków aż do gościa który mógł mieć kolo 50... Od białych chłopaczków, przez Azjatów do typowych latynoskich bangerów i murzynków z getta.
Generalnie atmosfera jest bardzo przyjazna. Wracam powoli do auta. Okazuje się ze stoi ono przy takiej oto tabliczce której nie zauważyłem przy wysiadaniu :D
Wyjeżdżam kierując się w stronę mola w Santa Monica. Dojeżdżam nad molo znajduje parking (1$ za godzinę czyli bardzo przyzwoicie) zostawiam auto i idę płacić. Musze się wrócić bo parkomat działa tak ze należy podać numer miejsca na którym się stanęło, a ja nie zapamiętałem... Na molo milion ludzi. Nagrywają jakieś show, gdzie dwie drużyny zjeżdżają po zjeżdżalaniach z farba, strzelają do siebie z farby itd.
Łażę chwilę po molo, bardzo przyjemne miejsce pomimo tych wszystkich ludzi. Dopiero wieczorem uświadomiłem sobie że na molo zaczyna się (albo kończy ;) ) Route 66. Zapomniałem poszukać znaku...
Wracam do auta i wyjeżdżam z Santa Monica kierując się w stronę Malibu. Droga piękna, o dziwo mimo późnego popołudnia nie ma wielkiego ruchu. Zatrzymuje się na chwilę w Malibu. Noooo wygląda to jak na filmach, z jednej strony wille z wyjściem na plażę z drugiej góry...
W Malibu odbijam w prawo aby przez góry przebić się do miasteczka Thousand Oaks gdzie mam nocleg. Śpię w sieciówce Motel 6 (60$) warunki całkiem przyzwoite tylko za wifi trzeba było dopłacić 3$...