0
adam1987 2 sierpnia 2024 20:41
Jak powszechnie wiadomo obywatele naszego pięknego kraju od 1 lipca mają prawo przebywać na terenie Chin przez 15 dni bez wizy. Do tej pory można było przebywać przez maksymalnie 144h w ramach tranzytu, co było wystarczająco opcją dla większości z nas. Ta podróż została zaplanowana według starych zasad, ale odbyła się już w ramach nowych. Do ostatniej chwili zastanawiałem się jak można zmodyfikować nasze plany. Natomiast ostatecznie i tak nasz wyjazd spełniał warunki tranzytu.

Nasza podróż zaczęła się od Pekinu gdzie spędziliśmy trzy dni. Następnie udaliśmy się naszego docelowego miejsca po za granicami Chin. Kolejną podróż, czyli kolejny teoretycznie transit zaczęliśmy na lotnisku w Hongkongu i udaliśmy się zwiedzać okolicę Szanghaju. Spędziliśmy tam sześć dni. W ramach planów związanych z nowymi zasadami chcieliśmy odwiedzić pobliskie Shenzhen lub Zhuhai oraz być może Kanton, natomiast ze względu na opóźnienia lotów uznaliśmy że nie mamy ochoty na bieganie i zostaliśmy po prostu w Hongkongu oddając się słodkiego lenistwu.

Pekin
No więc Zacznijmy od początku. Do Pekinu udaliśmy się liniami Air China. Samolot był, jak to ostatnio bywa, pełny, dość stary i zużyty. Z drugiej strony stare fotele sa moim zdaniem wygodniejsze od tych nowych, są grubsze i jakby wydaje się, że jest nieco więcej miejsca na nogi. System rozrywki pokładowej to oczywiście dramat, ale lot jest nocny, więc i tak śpimy. Na lotnisku w Pekinie meldujemy się około 05:30 rano. Tym razem musimy udać się jeszcze, żeby wyrobić wizę tranzytową, gdyż nasza podróż odbywała się przed zmianą zasad. Okazało się, że chociaż lot jest na jednym bilecie z przesiadką, to niestety pan w okienku wizowym oczekiwał jakiegoś poważniejszego potwierdzenia niż tylko zrzut ekranu. Musieliśmy udać się do sam w sumie nie wiem czego i tam zrobiłem zdjęcie ekranu z systemu komputerowego linii. To było wystarczające dla Pana. Wkleił odpowiednią informację do naszych paszportów i już mogliśmy udać się do pograniczników. Kolejka, jak to w Pekinie, była bardzo długa. Niestety ale po pewnym czasie przekierowali nas do wewnętrznej linii bramek i jak się okazało zamiast godziny spędziliśmy jakieś półtorej godziny czekając na zgodę na wjazd.
Wsiedliśmy w kolejkę i pojechaliśmy do wyjścia z terminalu. Następnie udaliśmy się na najwyższy poziom lotniska, gdzie z bezprowizyjnego bankomatu China Construction Bank wyciągnęliśmy pieniądze. Mapy Apple magicznie zmieniły się na działające i pokazujące całą komunikacje miejską również w trybie offline, ściągnąłem więc nowe mapy.
Potem udaliśmy się w kierunku metra aby tam w automacie kupić bilety. Automat przyjmuje gotówkę i zdaje się że wydaje max 25 ¥ reszty, dlatego większość osób i tak musiała być obsługiwana przez Pana w kasie. Przyjazd metrem jest wygodny, ale ze względu na odległość niezbyt szybki, trzeba się też przejechać na Terminal 2.
Po przyjeździe do miasta udaliśmy się do hotelu zostawić nasze bagaże, a następnie, choć zmęczeni, postanowiliśmy udać się na miasto. Pierwszy przystanek to muzeum sztuki. Jak się okazało, zobaczyliśmy muzeum sztuki ale niestety nie to. :lol: Przed wejściem kontrola, a potem trzeba było zostawić wodę i podać numer telefonu przy odbiorze. Okazało się, że jest tylko jedna wystawa i dodatkowo płatna 110 ¥. Kiedy chcieliśmy zapłacić gotówką byli trochę skonsternowani, natomiast powiedzieli że oczywiście nie ma problemu. Problem jednak był, bo nie mieli wydać, więc biegali do kawiarni, a potem się okazało, że nie ma biletów, więc tylko zrobiliśmy zdjęcie kodu QR z biletem z telefonu obsługi. Wszyscy pozostali mieli rezerwację, a nawet jakby nie mieli, to by zapłacili w systemie płatności chińskiej czyli kodem QR. Sami się nie zdecydowaliśmy na instalację i powiem Wam, że udało nam się przeżyć. Wystawa zajęła nam jakieś 20 min i okazało się że w całym budynku nie ma nic więcej. Wtedy się zorientowaliśmy, rychło w czas.
IMG_6248.JPG


IMG_6256.JPG


Właściwie muzeum było przy samej stacji metra, nie po przeciwnej stronie ulicy i tak jak wyczytaliśmy w internecie było za darmo. Natomiast obowiązywał system rezerwacji, więc niestety nie byliśmy w stanie się dostać. Rezerwacji można dokonać tylko i włącznie Internecie i było tylko 9000 miejsc dziennie.
IMG_6269.JPG


Pomyśleliśmy że w takim razie udamy się do muzeum w okolicach placu Tiananmen. Tam niestety natrafiliśmy na ten sam problem, bez wcześniejszej rezerwacji i to takim dosyć dziwnym systemie, nie ma możliwości wejścia do muzeum. Kolejka do wejścia na plac Tiananmen była bardzo długa uznaliśmy, że nie chcemy w niej stać, tym bardziej, że było bardzo gorąco.
IMG_6276.JPG


Udaliśmy się w kierunku Zakazanego Pałacu, myśląc że i tam nas nie wpuszczą. W małym sklepiku kupujemy losowo lody na patyku. Okazało się, że moje były z ziarnami czerwonej fasoli. Im częściej je jem, tym mniej mi smakują, a i za pierwszym razem nie czułem zachwytu.
IMG_6281.JPG


Nagle okazuje się, że jest jakaś boczna uliczka i kasa. Pomyśleliśmy, że oszukaliśmy system, W kasie zażądaliśmy, że będziemy płacić kartą i okazało się, że można, choć zajęło to sporo czasu i trzeba było klepać PIN i się podpisywać. Łączna cena 4¥, o obniżyli ceny pomyśleliśmy i zrozumieliśmy czemu nie podobało im się, że chcemy płacić kartą. Standardowo trzeba było też okazać paszport. Jak się potem okazało weszliśmy do "Working People's Cultural Palace" o czym domyśleliśmy się dochodząc tu.
IMG_6282.JPG


Sam park jest dość klimatyczny, choć akurat był remont świątyni, wiadomo.
IMG_6292.JPG


Wychodząc z drugiej strony naszego kompleksu trafiliśmy w końcu do Zakazanego Miasta. Okazało się, że akurat tutaj jest możliwość kupienia biletu w kasie znajdującej się na lewo od wejścia z Placu Tiananmen. Kolejka była krótka, można było płacić kartą, a bilet umożliwiał wejście od razu.Czyżby wreszcie coś nam wyszło?
IMG_6303.JPG


IMG_6307.JPG


Byłem zaskoczony jak luźno jest w środku, no jak na moje i starej wyobrażenia luźno. Same Zakazane Miasto jest naprawdę duże, ale nas nie zachwyciło, być może dlatego, że byliśmy po prostu już bardzo zmęczeni, a ostre słońce nie pomagało. Zapraszam do czytania komentarzy.
IMG_6308.JPG


IMG_6314.JPG


IMG_6327.JPG


IMG_6376.JPG


IMG_6374.JPG


IMG_6343.JPG


IMG_6353.JPG


IMG_6355.JPG


Po wizycie w Pałacu udaliśmy się do hotelu, żeby się przespać. Pod koniec dnia udaliśmy się na nocne zwiedzanie w okolicę siedziby Chińskiej telewizji, a potem na drobne zakupy. Wychodząc z hotelu sprawdziliśmy pogodę, miała być piękna, nie przedłużając, zmokliśmy.
IMG_6400.JPG


Tak zakończył się nasz pierwszy dzień. Jak zauważyliście ten dzień nie był dla nas udany, nieustannie prześladował nas pech.Szczerze mówiąc się nam nie chciało. Próbowałem założyć konto na stronie chińskich kolei żeby kupić za wczasu bilety na pociągi i coś nie poszło, a jeszcze trzeba było wysyłać zdjęcia paszportu, selfie itp. Czytałem że z tymi systemami płatności też są jakieś problemy z rejestracją, więc odpuściłem.

Co do problemów z płatnością gotówką, to wszędzie można było nią zapłacić. W muzeum nie mieli wydać, ale po dwóch minutach już mieli, więc nie nazwałbym tego problemem. Płatność za metro, to też nie był problem, bo ich tam stało na każdej stacji sporo i zawsze któryś otwierał budkę, wchodził do niej i sprzedawał bilet.

Problem z płatnością kartą to konieczność wpisania pinu i/lub podpisania się, tego też bym nie nazwał problemem. Było to po prostu dziwne, gdy płacisz za coś jakieś 5 zł.Skasowałem sobie pozostałe dwa dni opisu, bo byłem przekonany, że zostaną w szkicach, a chciało mi się przedwczoraj już iść spać. Widać, że pisanie o pechowym dniu przynosi pecha. :cry:

Drugiego dnia rano postanowiliśmy się wybrać do Świątyni Nieba, a przynajmniej internet podpowiada, że taka jest jej nazwa po polsku. Na miejsce pojechaliśmy metrem. To drobna uwaga o podróżowaniu metrem w Pekinie. Jako że nie mieliśmy chińskich systemów płatności, to musieliśmy płacić za przejazdy gotówką. Niestety w automatach nie można kupić biletu jeżeli nie mamy chińskiego ID albo trudno powiedzieć czego. Za każdym razem musieliśmy kupować bilety u człowieka w budce. Niby można było płacić kartą za bilety, ale nikt nie chciał ich przyjmować przy płatnościach rzędu 3 zł, a my nie nalegaliśmy. Przed wejściem do stacji metra zawsze odbywa się kontrola, zarówno bagażu, jaki samej osoby, trzeba było przejść przez bramkę, bagaż był prześwietlany i do tego często jeszcze sprawdzano cię za pomocą urządzenia ręcznego. W innych miastach Chin te kontrole były bardziej olewcze. Trzeba powiedzieć że dostrzega się tam spory przerost zatrudnienia.

Wracając jednak do świątyni. Gdy dojechaliśmy postanowiliśmy poszukać jakiegoś sklepu, żeby kupić sobie coś do picia, zajęło nam to 10 min. Z okolicy wcale nie było to łatwe. Następnie udaliśmy się do pustej kasy. Chcieliśmy kupić bilet na wszystko natomiast Pani w kasie powiedziała nam, że nie jest to teraz możliwe i możemy udać się tylko do ogrodów. Jako, że w połowie zdania przeszedłem z chińskiego na angielski, to postanowiłem już się nie ośmieszać i wziąć co dają, szkoda. Jak się potem okazało przy świątyni były oddzielne kasy, która otwierała się o 08:30 lub 08:30, czyli wtedy kiedy otwierały się wszystkie budynki. Być może właśnie to był problem dla Pani z kasy pierwszej. Różnica w kosztach to tylko 1¥ (ok. 50 gr) od osoby, żaden dramat. Warto wiedzieć, że również bezpłatne budynki otwierają się po 8, chociaż ogród jest otwarty od 06:00.
IMG_6409.JPG


IMG_6412.JPG


IMG_6433.JPG


IMG_6436.JPG


Od strony Mostu Vermillion była gigantyczna kolejka do wejścia do Świątyni Nieba, natomiast od strony kasy zachodniej, kolejki nie było żadnej.
IMG_6494.JPG


IMG_6477.JPG


IMG_6480.JPG


IMG_6486.JPG


Następnie udaliśmy się w kierunku Okrągłego Ołtarza Kopca i miejsca gdzie stawał cesarz na samym środku obiektu. Jako, że były to Chiny, a nie Japonia to wszyscy z każdej strony pchali się na siebie i próbowali wejść na ten mały podest na środku, normalnie walka jak w Lidlu o Karpia. Można byłoby oczywiście zrobić kolejkę, każdy by przychodził z jednej strony na drugą, ale po co, jesteśmy w końcu w Chinach, oni tu lubią ładować się na siebie. Możemy to dostrzec w metrze, jak tylko otwierają się drzwi, to wszyscy wchodzą, nieważne, że ktoś chce wysiąść.
IMG_6508.JPG


Przyszliśmy również po innych budynkach kompleksu w tym Pawilon Sklepienia Niebieskiego i Pałacu Abstynencji gdzie Cesarz pościł przed odbyciem rytuału.
IMG_6503.JPG


IMG_6507.JPG


IMG_6439.JPG


IMG_6452.JPG


Następnie wyszliśmy z ogrodu zakupiliśmy sobie napój z lodami w kształcie świątyni, kosztowało nas to około 20 zł za sztukę, czyli nawet ciut więcej niż bilet. Można oczywiście było płacić kartą. Wizytę można udać za udaną. Człowiek bardziej wypoczęty, to człowiek bardziej zadowolony.
IMG_6518.JPG


Obok ogrodów była Brama Wiecznego Pokoju tworząca końcowy element tzw. Osi Centralnej Pekinu, więc postanowiliśmy tam podejść. Jak się okazało Oś ta kilkanaście dni później została uznana za obiekt warty dodania do listy dziedzictwa UNESCO.
IMG_6522.JPG


IMG_6383.JPG


Następnym punktem programu było muzeum Pekinu. Muzeum jest darmowe, wchodzi się do niego poprzez okazanie dokumentu tożsamości. Nas nie porwało, natomiast sam budynek ma dosyć ciekawą architektonicznie formę. Spędziliśmy tam ok. godziny, ale też prawdę mówiąc nie mieliśmy zbyt wiele czasu, gdyż chcieliśmy udać się na mur Chiński.
IMG_6531.JPG


IMG_6533.JPG


IMG_6556.JPG


Nie udało nam się dostać biletów na szybki pociąg do Badaling, gdyż wyprzedały się one właściwe zanim pojawiły się w sprzedaży. Udaliśmy się na inną część muru, Mutianyu Great Wall, gdzie pojechaliśmy komunikacją miejską. Z niewiadomych powodów wycieczki zorganizowane odbywają się tylko przed południem, a my mieliśmy już inne plany. Niestety, łączny czas przyjazdu to ponad 2 h. Najpierw autobus numer 916 który kosztował 12 czy 14¥ od osoby, a potem kolejny autobus chyba h24 w Huairou. za 5¥. Mieliśmy jednak jeden mały problem, a mianowicie nie wiedzieliśmy gdzie mamy wysiąść z pierwszego autobusu, dlatego wsiedliśmy w momencie kiedy wysiadły jakieś osoby z plecakami, jak się okazało to nie był dobry przystanek. Na przystanku jakaś kobieta chciała nas przekonać że zawiezie nas samochodem pod muru i pytałaś jak chcemy się tam dostać. Oczywiście nie widzieliśmy, nie mieliśmy ściągniętych mam aż do podmiejskiej części, a to co wyszukaliśmy w hotelu uleciało już z naszej pamięci. Szybko odeszliśmy udaliśmy się w poszukiwaniu wifi. Natrafiliśmy na centrum handlowym, niestety połączenie tam wifi było bardzo utrudnione, w końcu udało się nam pod Starbucks'em. Zmarnowaliśmy pewnie z 0,5h i 4¥. Powiedziałbym, że z publicznym wifi jest ogólnie problem w Chinach, często nie jest łatwo przejść przez weryfikację. Okazało się że wysiedliśmy kilka przystanków za wcześnie. Następna przesiadka miała być bardzo na styk i trzeba było przejść na drugą stronę ulicy. Oczywiście jak tylko wysiedliśmy z autobusu zaraz ktoś nas złapał żeby nas zawieść na mur osobiście samochodem. Podziękowaliśmy, ale i tak nas odprowadził na następny przystanek i przekonywał, że może jednak. Na przystanek zacząłem zastanawiać, czy autobusów odjechał czy nie, na szczęście po prostu był spóźniony 15 min. Do przystanku przy murze dojeżdżamy sami, nikt więcej nie jechał. Na forach czytałem jakie to tłumy turystów w tych autobusach.
w drodze na mur.png


Pod murem bilety można było kupić tylko przez internet, na szczęście internet był dostępny. Była kasa dla biletów na kolejkę na mur, ale nie byliśmy zainteresowani. Dokonaliśmy zakupu biletów na wejście piesze przez aplikację trip.com, żeby się nie bawić w oficjalną stronę, cena właściwie taka sama, ok. 25 zł od osoby. Bilety były dostępne w formie kodu QR do zeskanowania po koło 30 s. Trasa na mur to było jakieś 15 min, nie była bardzo męcząca chociaż niektórzy mijani ludzie mieli problem z wejściem. Po drodze zatrzymaliśmy się aby kupić lody, ale jak usłyszeliśmy cenę po 30¥ za jakieś bieda lody na patyku, które potem kupiliśmy w supermarkecie za 2¥, to zrezygnowaliśmy. Sam mur był zastanawiająco pusty, nie tego się spodziewaliśmy. Dodatkowo na większości trasy było dostępne wifi, więc jeśli chcecie możecie zadzwonić do znajomych i rodziny na kamerce, aby pokazać im gdzie właśnie znowu was wywiało. Niestety zaczął padać deszcz. Jak się okazało w samych wieżach Wifi nie działa, mur jest zbyt gruby. Przeszliśmy, aż do końca czyli do Wieży nr 1 co zajęło nam ze 20-30 min, w drugą stronę doszliśmy do 10, czyli gdzieś do 1/3 dostępnej trasy. Na powrocie planowaliśmy zjechać zjeżdżalnią ale była ona wraz z kolejką tymczasowo zamknięta. Spojrzeliśmy na długość kolejki i postanowiliśmy że przyjdziemy pieszo, szkoda czasu. Sam mur, to miejsce dla mnie magiczne i po mimo odległości, uważam, że naprawdę warto tam jechać, nawet jeśli mielibyście się przejść tylko przez kwadrans.
IMG_6562.JPG


IMG_6570.JPG


IMG_6582.JPG


IMG_6593.JPG


IMG_6605.JPG


Internet powiedział nam, że już się nie wydostaniemy, bo autobusy już nie działają. Przed nosem zamknęli nam budę jakiegoś lokalnego organizatora wycieczek. Zrezygnowani poszliśmy w kierunku przystanku, na którym wysiadaliśmy, a tu z naprzeciwka jedzie autobus. Pobiegliśmy na przystanek, okazało się, że to jest dobry autobus. Na przesiadce wyskoczyliśmy jeszcze do supermarketu. Muszę przyznać, że ceny były zaskakująco niskie w porównaniu do luksusowego supermarketu w okolicach siedziby chińskiej TV w Pekinie. Gdy wróciliśmy do Pekinu zaczynało się już robić ciemno, więc przeszliśmy się jeszcze kawałek po okolicy hotelu i poszliśmy spać.

Tak zakończył się nasz drugi dzień, tym razem mieliśmy sporo szczęścia i od razu lepsze nastroje.-- 05 Sie 2024 16:51 --

Del

-- 05 Sie 2024 17:36 --

Trzeci i ostatni dzień pobytu w Pekinie zaczęliśmy od zwiedzania Pałacu Letniego gdzie dojechaliśmy metrem linii 4 do stacji Beigongmen w pobliże północnej Bramy. Niestety, jak się okazało, tego dnia nie wszystkie elementy kompleksu pałacowego były dostępny do zwiedzania. Teren był również częściowo zamknięty ze względu na prowadzone remonty. Za bilet można było zapłacić kartą, do kasy standardowo kolejek prawie żadnych. Zastanawialiśmy się gdzie są wszyscy Chińczycy, gdyż z nami zwiedzało może kilkanaście innych osób.
IMG_6623.JPG


IMG_6624.JPG


IMG_6631.JPG


IMG_6650.JPG


IMG_6652.JPG

Gdy już wyszliśmy na samą górę, co w naszym wieku trochę czasu zajęło, tym bardziej, że zatrzymywaliśmy się co trzy kroki, aby zrobić zdjęcia, zrozumieliśmy gdzie Ci wszyscy Chińczycy są. Wystarczyło spojrzeć w dół w kierunku południowym. Ludzie jednak wchodzili innym wejściem i chodzi głównie w okolicach wody. Mam takie wrażenie jakby Chińczycy generalnie nie lubili wchodzić na jakiekolwiek wzniesienia i pojawiają się na nich głównie gdy mają możliwość wjechania kolejką. Gdy zeszliśmy na dół okazało się że jest naprawdę tłoczno.
IMG_6666.JPG



Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

kek 3 sierpnia 2024 23:08 Odpowiedz
Fajny i ciekawy opis podróży! Z ciekawości: czemu właściwie nie założyliście sobie WeChat Pay lub AliPay? Brzmi, że sporo czasu poświęciliście na próby płacenia gotówką i kartami
adam1987 4 sierpnia 2024 12:08 Odpowiedz
Szczerze mówiąc się nam nie chciało. Próbowałem założyć konto na stronie chińskich kolei żeby kupić za wczasu bilety na pociągi i coś nie poszło, a jeszcze trzeba było wysyłać zdjęcia paszportu, selfie itp. Czytałem że z tymi systemami płatności też są jakieś problemy z rejestracją, więc odpuściłem. Co do problemów z płatnością gotówką, to wszędzie można było nią zapłacić. W muzeum nie mieli wydać, ale po dwóch minutach już mieli, więc nie nazwałbym tego problemem. Płatność za metro, to też nie był problem, bo ich tam stało na każdej stacji sporo i zawsze któryś otwierał budkę, wchodził do niej i sprzedawał bilet. Problem z płatnością kartą to konieczność wpisania pinu i/lub podpisania się, tego też bym nie nazwał problemem. Było to po prostu dziwne, gdy płacisz za coś jakieś 5 zł.